Szanowni Państwo.
Wysłuchałem – jak to się między nami mawia – najnowszego Księdza Profesora Guza.
Nie zdziwi już chyba nic.
Wrzody zostały rozrżnięte.
I to jak!
Wesele maestrii z majestatem.
Nie opuszczało mnie zdumienie i zafascynowanie – jakim cudem można mówić coś jednym tchem, przez kilkanaście minut, bez krzty błędu merytorycznego czy chociażby typowych i powszechnych potknięć oratorskich. Nic. Kryształ.
No i ta ulańska fantazja!
Że można Arystotelesem mierzyć tych trepów z ław sejmowych.
Z każdym zdaniem ładowany był większy kaliber.
A ten mnie ustrzelił:
– Z Tatusiem głosowaliśmy na pis…
Pierwsza myśl – O! Byłem równie mądry/gł… jak filozof.
Kochani.
Mam nadzieję, że to była tylko taka dramatyczna figura retoryczna, próba fraternizowania się z audytorium…
A może to jednak było coś znacznie więcej.
To była spowiedź. A raczej przedstawienie wzoru spowiedzi.
Okazanie – praktyczne i szczere – tego, że nawet Taka Głowa mogła zbłądzić. Ale że i nie może sobie pozwolić na to, by choć chwilę dłużej tkwić w tym błędzie.
____________________
A tak poza tym, to zapamiętałem to, co chyba Mówca chciał, bym zapamientał.
Miłość.
Która dopiero wtedy jest prawdziwa, gdy wroga okala, ocala. Choć nie zawsze jego ciało.
Nie ma ludzi idealnych. Każdy popełnia błędy, nawet ks. prof. Guz – nie są to błędy sensu stricto, istotne, lecz z punktu widzenia percepcji dzisiejszego człowieka wykład ks. prof. Guza jest hermetyczny, pomimo urzekającej, zawartej w nim prawdy – hermetyczny, czyli w formule, która nie dociera do ludzi.
Ludzie boją się czegoś takiego i nie rozumieją: Miłość zwycięży zło. Boją się ofiary, wyrzeczenia, pracy, wysiłku. Boją się nawrócenia. Na szczęście prędzej czy później to następuje. Trzeba umieć mówić do ludzi oraz do każdego człowieka z osobna. To odnosi się przede wszystkim do nas – komentatorów i blogerów (do mnie).
W jakimś stopniu ks. prof Guz kontynuuje dzieło Jana Pawła II, na swoją miarę oraz dodaje swoją autorską pasję w demaskowaniu zła.
Jedna z puent, którą podałbym dalej to:
Nie tylko politykom, ale nam wszystkim brakuje często WIARY I ROZUMU. ROZUMU I WIARY. WIARY I ROZUMU.
A ja tylko poddam to rozwadze:
oraz
I to tyle…
Ale to nie był wykład o błędach!
To był wykład o wychodzeniu z błędów.
Wogóle niesamowitość tego wykładu polegała na wielowątkowości, totalności.
I bezprecedensowej szczerości. Pod tym względem mnie to bardzo ujęło i tym bardziej poruszyło. Czyli to była nauka prawdy poprzez pokazanie prawdy, stojąc w prawdzie.
Znaczy się.
Ksiądz wziął na warsztat kłamstwo, dał przykład jak się w nas wkrada, rozplenia.
I jakby na tym skończył (a to jest powszechne postępowanie) to nie byłoby w tym żadnego pożytku.
No ale właśnie – toż to Ksiądz Profesor Guz prowadził wywód… więc była przedstawiona procedura idealna.
Czyli:
1. Poznaję dobro i zło, prawdę i kłamstwo.
2. Umiem je rozpoznawać.
3. Umiem walczyć – czynię dobro, niszczę zło.
No niby proste a nikt o tym nie mówi.
Dodam tylko tyle:
Wykład jest obowiązkowy do odsłuchania!
polecam wersję pełną “nieocenzurowaną”
Od dechy do dechy, im dalej tym lepiej :) GENIALNE! Duch Święty i blask Jutrzenki w słowach tego naszego proroka! Ogromny szacunek i miłość dla każdego człowieka, ale też absolutna bezkompromisowość w kwestiach pryncypialnych. Cała prawda prosto w oczy. Genialne.