To nie żart, ani atak weny w zakresie political-fiction.
Mój znajomy (a właściwie daleki kuzyn) z Mińska powiedział mi, że Białorusini są przerażeni planami Łukaszenki, by w ciągu najbliższych 5 lat sprowadzić na Białoruś 10 milionów Chińczyków. Obecna populacja Białorusi liczy 9,5 mln.
Zacząłem szukać jakichś informacji prasowych, które mogłyby to potwierdzić lub zdementować. Znalazłem na razie coś takiego:
Chińskie wojska przy granicy z Polską? Łukaszenka podpisał dekret
Czytaj wiecej: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/chinskie_wojska_przy_granicy_z_polska_lukaszenka_podpisal_dekret_254761.html
Czytaj wiecej: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/chinskie_wojska_przy_granicy_z_polska_lukaszenka_podpisal_dekret_254761.html
Bezpośredniego potwierdzania nie znalazłem, ale w mediach sponsorowanych przez różne kręgi powtarzają się informacje o zwiększającej się współpracy Mińska i Pekinu.
Kiedy dzięki artykułowi Czarnej Limuzyny zapoznałem się z tezami Olavo de Carvalho, według którego: “Współczesny, XX i XXI wieczny świat jest areną naprzemiennej rywalizacji i współpracy pomiędzy trzema, ponadnarodowymi projektami dominacji światowej, które profesor roboczo określa jako: Rosyjsko-Chiński, Zachodni i Muzułmański.” – miałem wrażenie, że coś tam jest nie tak, że Chiny i Rosja raczej są naturalnymi konkurentami niż sojusznikami. Wiadomości o współpracy białorusko-chińskiej mogą świadczyć, że brazylijski publicysta nie myli się w swojej identyfikacji głównych graczy i lini podziału geopolityki.
Taki dynamiczny trójpodział już przewidział George Orwell kilkadziesiąt lat temu pisząc:
ale gdzie masz 10 mln?
W ogóle, te wojny to pasmo absurdów. Po co Chinom ryzyko stowarzyszania się z Rosją i odwrotnie? Same kłopoty. Chcą razem zjeść Amerykę? Mało im własnej ziemii? Przecież nie da się administrować drugim kontynentem, a już na pewno prowadzić tam wojny.
Chcą dominacji na Bliskim Wschodzie? Musieliby islam wybić do nogi, bo inaczej będą mieli u siebie nabijanie głów na pal.
Rosja i tak ma zbyt na ropę, po dobroci i bez wojen. Jak Rosja boi się demoralizacji, niech u siebie zaprowadzi taką moralność by świat brał z nich przykład, zamiast ganiać się z jakimiś pięcioma feministkami po placach i odwiedzać burdele w tajemnicy. Niech Putin wróci do żony, ściągnie córkę z Holandii by się nie demoralizowała z jakimś gachem. Chcą pół świata zająć jak Cesarstwo Rzymskie? Przecież molochy są niesterowalne, co pokazała historia.
Mnie to wszystko wygląda na chytry plan diabła by w końcu dobrać się do Kościoła. O nic więcej nie chodzi, bo pieniędzy to oni mają ile chcą.
Rockefellerom też niczego nie brakuje jak tylko głowy papieża i zniszczenia Watykanu.
To nie jest kwestia racjonalnego powodu. Czy Niemcom był potrzebny liebensraum na wschodzie? Są narodem wydającym najwięcej na konsumpcję w przeliczeniu na mieszkańca – w swoich obecnych granicach. Czy Rosji były potrzebne zabory? Wyspy Kurylskie?
Niestety – gdzie nie rządzi Bóg, tam rządzi pazerność, która nie zna granic, bo rośnie w miarę stanu posiadania.
Myślę, że Chiny mogą zdominować Rosję bez żadnego ryzyka, stopniowo zwiększając swoją obecność. Chiny duszą się z powodu braku miejsca, surowców, a szczególnie – ropy i gazu. Rosja jest, jak to chyba powiedział John McCain – “wielką, mafijną stacją benzynową udającą państwo”.
Chińczyków jest 1,3 miliarda a Rosjan niespełna 150 milionów. Obszar Rosji jest jednak prawie 1,8 raza większy niż obszar Chin. W dodatku prawie połowa terytorium Państwa Środka to wysokie góry, nie nadające się na teren dla rozwoju dużych skupisk ludzkich.
Obecnie w Chinach rodzina o wykształceniu podstawowym lub średnim ma prawo mieć jedno dziecko, wyższym – dwoje.
Jakieś racje muszą być, przecież jak się ustawia strategię, to podaje się jakieś pomysły i powody, liczy na zyski i oblicza ryzyko.
I Rosjanie idą na to, by ich Chińczyki zalały i demokratycznie lub nie, wybrały Chińczyków do władzy? Za duże ryzyko.
Ropa może być zastąpiona nowymi technologiami, fotovoltaiką, małymi reaktorami jądrowymi, olejem roślinnym itd.
Swiat może być szczęśliwy o ile władzę rozproszyć i zastąpić powszechną kooperacją.
Ropę mają prawie wszyscy, a Chiny mają Tęczowe Góry.
Proponuję, byś zastąpiła drogie ogrzewanie gazem małym reaktorem jądrowym umieszczonym w piwnicy lub na strychu ;-)
Wiesz ile ropy potrzeba, aby wyprodukować ogniwa fotowoltaiczne? Ile razy energia z nich jest droższa od uzyskiwanej w elektrowniach turbinowych, ogrzewanych węglem lub węglowodorami?
Olej roślinny jako materiał energetyczny jest świetny, tylko trzeba do tego dużych powierzchni upraw (może południowa Syberia byłaby w sam raz?), a poza tym dużym konsumentem ropy jest przemysł chemiczny, który potrzebuje jej do produkcji np. tworzyw sztucznych, materiałów wybuchowych i innch ważnych chemikaliów. Tu już nie da się jej tak łatwo zastąpić olejami roślinnymi.
Sama Rosja może się na razie bronić przed ekspansją Chin, ale postawa Łukaszenki jest interesująca i wiele mówi o sytuacji w Rosyjskiej strefie wpływów.
Przecież Białoruś była bliska połączenia z Rosją. Czytałem, że to dojście Putina do władzy ostudziło zapał “dyktatora z Mińska” do rezygnacji z suwerenności Białorusi.
Myślę, że we współpracy z Chinami i w zmianie struktury demograficznej widzi on sznasę na wzrost znaczenia i niezależności swojego kraju – szczególnie od Moskwy. Oznaczałoby to, że nie widzi on w najbliższym czasie (co najmniej kilkunastu lat) szans na istotną zmianę politycznego kursu u swojego wschodniego sąsiada. Wybrana przez niego droga oznacza jednak w perspektywie 20-30 lat koniec obecnej Białorusi w sensie kulturowym i politycznym.
Ale Chiny mogą kupować ropę gdzie chcą, np na Bliskim Wschodzie.
Nawet jak ropa jest droga, to naturalna ekonomia (gdyby taka była) i stosunki pieniężne elastycznie regulują ceny wszystkiego.
Polska ma największe na świecie złoża metali rzadkich, kilka z nich występuje tylko w Polsce. Teraz wyobraż sobie, że cenę tego surowca windujemy na kosmiczny poziom. Inne kraje albo go kupują w tej cenie, albo muszą to jakoś obejść, a wtedy kończy się interes w sprzedawaniu go, chyba że zechcą to obejść wojną.
Te chińskie góry to granity. Pamiętam jak projektowałam kuchnię w pewnym dworze i pasował mi tam biały i bez skazy granit na blaty. Ten granit znalazłam, ale był to kosmicznie drogi granit z jednego złoża w Hiszpani, jedyny taki na świecie. Był 10 razy droższy od innych granitów.
I moja klientka zdecydowała się na niego. Kiedy patrzę na te czerwone, albo niebieskie granity, to aż mnie skręca z zachwytu.
Czyli w Iranie, bo gdzie indziej rządzi USA. Iran nie jest jednak bezpieczny, bo może w końcu upaść jego niezależność od USRAELA (na skutek wojny lub dogadania się). Poza tym nie wiem, czy jego produkcja jest dla Chin wystarczająca. Dla zachowania wzrostu Chiny musiałyby do 2030 roku zwiększyć import ropy ponad 2,5 raza!
Chiny są chyba jedynym krajem świata, który prowadzi politykę ograniczania wzrostu gospodarczego (sic!): Średnioroczny wzrost popytu na ropę w Chinach w okresie 2013-2020 zmniejszy się do ok. 2,5 proc., w porównaniu do 4,7 proc. w 2012 roku, ze względu na wysiłki rządu by ograniczyć wzrost gospodarczy .
Tak, produkty stają się droższe i Chiny przestają eksportować wszystko na cały świat, ich rozwój się załamuje i wracają do statusu kraju III świata, z głodem, archaicznym (nie znaczy – złym) rolnictwem itd. Tak zadziałałaby naturalna ekonomia (gdyby taka była).
Tak, te góry wyglądają jak zrobione w Photoshopie. Albo jak pomalowane przez Kim Dzong Ila.
Predzej piaskowce, ale mniejsza z tym.
Rzeczywiście, ale też piękne. Z piaskowca budowało całe średniowiecze.
Wyobraź sobie ten romański portal z kolorowego piaskowca.
o, jeszcze raz
właściwie to barok. Kościół jest śladowo romański.
Wtedy przestaną być konkurencyjne. Nie patrz na zasoby, tylko na przepływy.
USA kupują ropę od Bliskiego Wschodu i Kanady. Kanada 80% swojej ropy eksportuje do USA i EU.
Jeśli będą sprzedawać Chinom, to z zyskiem.
Wtedy Chiny nie będą mogły eksportować na rynek amerykański i europejski. Nie mogąc sprzedawać przestaną produkować.
Nie piszę, jak powinno być, ale jak jest, jak obecnie działa ekonomia globalna.
Takimi racjami kierują się planiści na poziomie krajów.
Zgadzam się z Tobą, że ten cały system jest oparty na konkurencji, a nie – współpracy. Jest zaprzeczeniem tego, czego naucza Kościół.
Ale konkurencyjność nie oznacza dobrobytu, ale postępującą nędzę i wyjałowienie, bo mnóstwo dóbr i pracy się marnuje.
Jeśli ja kupiłam na allegro renesansową szafę taniej niż w IKEI to znaczy że ten system osiągnął dno.
Jeśli Zachód kupuje chiński koszyczek pleciony z bambusa w cenie 100 ml ropy, to jest dno i satanizm.
I dlatego jesteśmy w przededniu wojny.
No proszę, proszę :) Piszą tutaj tak:
Mała miejscowość Kościelec koło Proszowic zasłynęła z cudu, który się wydarzył w 1238r za sprawą św. Jacka*. Dzięki Jego modlitwie w cudowny sposób podniosło się zboże zbite przez grad. Ocaliło to miejscową ludność przed biedą i głodem.
*) Św. Jacka Odrowąża – świętego na współczesne czasy, jak znalazł.
też z piaskowca
http://www.jacek.iq.pl/miejsca-kultu-sw-jacka/138.html?task=view
Wśród 140 postaci świętych, umieszczono rzeźbę św. Jacka, jako jedynego z polskich świętych. Rzeźbę największego misjonarza Kościoła wykonał Lazzaro Moreli. W zamyśle architektów, sąsiadując ze św. Franciszkiem Ksawerym i św. Ludwikiem Bertrandem, reprezentującymi ewangelizację nowych lądów., jawił się jako misjonarz Starego Kontynentu. Niewielu wie, że autor rzeźb nadał św. Antoniemu rysy twarzy naszego świętego.