Myśl dnia
Benjamin Franklin
SOBOTA XV TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II
PIERWSZE CZYTANIE (Mi 2,1-5)
Zapowiedź kary Bożej za ucisk ludu
Czytanie z Księgi proroka Micheasza.
Biada tym, którzy planują nieprawość i obmyślają zło na swych łożach! Gdy świta poranek, wykonują je, bo jest ono w mocy ich rąk. Gdy pożądają pól, zagarniają je, gdy domów – to je zabierają; biorą w niewolę męża wraz z jego domem, człowieka z jego dziedzictwem.
Przeto tak mówi Pan. „Oto Ja zamierzam zesłać na to plemię niedolę, od której nie uchylicie waszych karków i nie będziecie dumnie chodzić, bo będzie to czas nieszczęścia. W owym dniu wygłoszą przeciw wam satyrę, podniosą wielki lament, mówiąc: «Jesteśmy ograbieni do szczętu! Dział mego ludu przemierzony sznurem i nie ma, kto by go przywrócił; pola nasze przydzielono grabieżcy».
Przeto nie będziesz mieć nikogo, kto by rzucał sznurem na dział w zgromadzeniu Pana”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 10,1-2.3-4.7-8.14)
Refren: Nie zapomnij o ubogich, Panie.
Dlaczego z dala stoisz, o Panie, *
ukrywasz się w czasach ucisku,
gdy występny się pyszni, biedny jest w udręce *
i ulega podstępom, które tamten uknuł.
Bo chełpi się grzesznik swą pożądliwością, *
bluźni drapieżca i pogardza Panem.
Pyszniąc się mówi występny: +
„Nie pomści, nie ma Boga”. *
Oto całe jego myślenie.
Jego usta pełne przekleństwa, zdrady i podstępu, *
a pod jego językiem złość i krzywda.
Czai się w zasadzkach przy drogach +
i zabija niewinnego z ukrycia, *
oczy jego wypatrują biedaka.
A Ty to widzisz: i trud, i boleść, *
patrzysz, by wziąć je w swoje ręce.
Tobie poleca się biedny, *
Tyś opiekunem sieroty.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 11,29ab)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokorny sercem.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mt 12,14-21)
Jezus cichy i pokorny sercem
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.
Faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić.
Gdy Jezus dowiedział się o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:
„Oto mój Sługa, którego wybrałem, umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Prawdziwa siła
Jezu, naucz mnie prawdziwej siły, która nigdy nie jest przemocą, dominacją czy uporem. Naucz mnie siły, która broni, chroni, otacza szacunkiem drugiego, szczególnie słabszego.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
„Wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich”. Chrystus nigdy nie zostawia samych tych, którzy zbłądzili i podobni są do nadłamanej trzciny. Oświetla ich światłem swojej prawdy, aby mogli wrócić na Jego drogi. Nie zapomina też o doświadczających trudu i boleści, których nadzieja dogasa jak tlejący knot – jak pasterz zranioną owcę, z troską bierze ich na swe ramiona. Bo takie jest Jego prawo: aby nikt nie zginął z Jego owczarni.
Anna Nowak, „Oremus” lipiec 2008, s. 78-79
KTO WIERZY, MA ŻYCIE WIECZNE
Życie wieczne to poznać Ciebie, jedynego prawdziwego Boga (J 17, 3)
Św. Jan od Krzyża używa genialnego porównania, by wykazać, że wiara zawiera zarodek widzenia w niebie. Przytacza zdarzenie z Pisma świętego o żołnierzach Gedeona niosących „w ręku światła, ale niewidoczne, gdyż były one ukryte w dzbanach, po rozbiciu których ukazało się światło”. Święty wyjaśnia: „Dzbany te to obraz wiary kryjącej w sobie światło Boże. Gdy wiara ustanie z końcem życia doczesnego, wówczas od razu ukaże się chwała i światłość boskości, którą kryła w sobie wiara” (Dr. II, 9, 3).
Życie wieczne jest jednak nie tylko widzeniem, lecz także zjednoczeniem z Bogiem, zjednoczeniem wypływającym z widzenia. Podobnie rzecz ma się z wiarą. Bóg objawia się ludziom nie tylko po to, by dać się im poznać, lecz by oddać się im, „zaprosić ich do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej” (KO 2). Nadprzyrodzone poznanie Boga przez wiarę jest nieodzowną podstawą tej cudownej wspólnoty, jaką uzupełnia miłość, osiągając jej pełnię w niebie. Oto niewysłowiona wielkość daru wiary, która stawiając człowieka na płaszczyźnie poznania Bożego, usposabia go do przyjaźni, do zjednoczenia, do wiecznego posiadania Boga. „To jest wolą Ojca mego — mówił kiedyś Jezus — aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne” (J 6, 40).
Jak życie wieczne przewyższa życie ziemskie, tak też wiara przewyższa jakiekolwiek przyrodzone poznanie Boga. Jeden akt wiary nadprzyrodzonej znaczy nieskończenie więcej niż cała wiedza ludzka, nie wyłączając nawet nauki teologicznej. To wiara usprawiedliwia i zbawia. Jak wielka wdzięczność należy się Bogu za ten dar udzielony nam bez żadnej zasługi, jak bardzo trzeba go strzec i rozwijać! Bardzo słusznie Sobór Watykański II zachęca wierzących, aby „stawali się… coraz bardziej świadomi otrzymanego daru wiary” (DWCH 2), i usiłowali przez modlitwę i czyn, aby ten dar, „który darmo otrzymali, można było przekazać również innym” (DM 41).
- O Panie, będę rozpoczynał od wiary, aby osiągnąć widzenie: idę drogą na poszukiwanie ojczyzny. Podczas drogi mówi dusza moja: przed Tobą jest każde moje pragnienie i nie jest zakryte przed Tobą moje wzdychanie. Lecz w ojczyźnie nie trzeba będzie już prosić, tylko wysławiać, tam bowiem niczego nie brakuje. Tutaj wierzę, tam będę widział; tutaj mam nadzieję, tam będę posiadał; tutaj proszę, a tam otrzymam!
Teraz zważam na rzeczy, które widzę, a wierzę w te, których nie widzę. Ty, o Panie, nie opuściłeś mnie powołując mię do wiary; chociaż rozkazujesz mi wierzyć w to, czego nie mogę widzieć, nie odmawiasz mi jednak, abym widział te rzeczy, które mi pomagają wierzyć w to, czego nie widzę… Jeśli jest niemożliwością dla mnie widzieć Twoje Bóstwo, mogę jasno widzieć Twoje człowieczeństwo. Oto stałeś się człowiekiem, abym w jednej i tej samej osobie miał przedmiot widzenia i przedmiot wiary (św. Augustyn).
- O wiaro Chrystusa, mego oblubieńca, zwracam się do ciebie, bo ty zawierasz i kryjesz w sobie postać i piękność mojego Umiłowanego. Ty jesteś czysta, mocna, jasna, wolna od błędów; jesteś źródłem, z którego płyną wody wszystkich dóbr duchowych. Dlatego Ty, o Chryste, w rozmowie z Samarytanką nazwałeś wiarę źródłem, twierdząc, że dla tych, którzy w Ciebie uwierzą, stanie się źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu.
Tylko ty, o wiaro, jesteś proporcjonalnie najodpowiedniejszym środkiem zjednoczenia duszy z Bogiem. Takie bowiem jest podobieństwo między tobą a Bogiem, jak między Bogiem widzianym a poznawanym przez ciebie. Istotnie Bóg jest nieskończony, a ty takim Go nam przedstawiasz; Bóg jest Jeden w trzech Osobach i ty podajesz Go nam troistego w jedności; jak Bóg jest ciemnością dla naszego rozumu, tak również ty oślepiasz i pozbawiasz światła nasz rozum. Tak więc, przez ciebie, objawia się Bóg duszy w boskim świetle, przewyższającym wszelkie zrozumienie. Pomnóż więc, Panie, moją wiarę, bo im większą będę miał wiarę, tym więcej będę z Bogiem zjednoczony (Św. Jan od Krzyża: zob. Pieśń duchowa 12, 1-3; Droga na Górę Karmel II, 9, 1).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 414
www.mateusz.pl/czytelnia
Wiara i kryzysy w świetle Słowa Bożego
“Wiara i kryzysy w świetle Słowa Bożego” – ks. Krzysztof Wons proponuje rozważania w świetle Słowa Bożego zwłaszcza tym, którzy szczególniej “utykają w wierze”, przeżywają bolesne próby, cierpią jak Abraham i nie przestają ufać; którzy idą za Jezusem do końca, także wtedy, gdy ich wiara staje się jedynie krzykiem w bezradności.
Autor podkreśla, że wiara każdego z nas karmi się Słowem i rozwija się dzięki Słowu. Jest ściśle związana z Jego słuchaniem. Nie chodzi tu o słowo abstrakcyjne, o pustą literę czy tępy dźwięk, ale Słowo, które pochodzi od Ojca.
Kryzysy nie muszą nas oddalać od Boga. Owszem, mogą jeszcze bardziej do Niego zbliżyć. Słowo Boże pomaga nam je przeżywać jako czas dojrzewania i umocnienia wiary.
Zażyłość ze Słowem uczy wrastania w wierze pośród naszej kruchości. Uczy nas wchodzenia w modlitwę z naszymi kryzysami i wyprowadza z nich silniejszymi.
Tytuły konferencji:
- Żyję, ponieważ wierzę [46:27]
- Wiara w obietnicę życia a kryzys życia (Rdz 12, 1-9) [32:21]
- Wiara i niewiara: błogosławieństwo i przekleństwo (Rdz 12, 2-3) [48:05]
- Wiara i ciemności: noc zwątpienia i moc zaufania (Rdz 15, 1-21) [49:21]
- Wiara wystawiona na próbę … aż do progu śmierci (Rdz 22, 1-14) [56:44]
- Wiara, która przekracza śmierć (Hbr 12, 1-2) [46:05]
do kupienia w wersji papierowej i audio: http://www.tolle.pl/pozycja/wiara-i-kryzysy-cd
Nauka na koniec roku wiary – ks. Włodzimierz Cyran
Homilia ks. dr Włodzimierza Cyrana, biblisty, z spotkania ewangelizacyjno-modlitewnego w Archikatedrze Częstochowskiej z 5 października 2013
Ks. dr Włodzimierz Cyran – kapłan archidiecezji Częstochowskiej, biblista, egzorcysta i Moderator Wspólnoty Przymierza Rodzin „Mamre”
Takie „narady” przeciw Jezusowi znane są historii. Niestety trwają one nadal. Nie zakończyły się w momencie ukrzyżowania, nie zakończyły się też wraz ze śmiercią Apostołów. Wręcz odżyły we współczesnym świecie, w Polsce, gdzie tylu organizuje „narady” przeciwko Panu oraz Jego uczniom. Nie bójmy się, pamiętajmy słowa Jezusa: „Jam zwyciężył świat”! Z błog. +, ks. Michał scj
http://duchowy.pl/2014/07/19/narady/
Refleksja katolika
***
Bóg pyta:
Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?
Mt 26,40
***
KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział IX. O TYM, ŻE WSZYSTKO ODNOSIĆ TRZEBA DO BOGA JAKO CELU OSTATECZNEGO
1. Synu, ja powinienem być Twoim najwyższym i ostatecznym celem, jeżeli chcesz być rzeczywiście szczęśliwy. Ta prawda oczyści twoje serce, częściej skłaniające się ku sobie i ku istotom stworzonym.
Bo jeśli szukać będziesz w czymkolwiek siebie, od razu zabłądzisz i uschniesz. Wszystko więc odnoś przede wszystkim do mnie, bo ja jestem tym, który dał wszystko. Rozważaj każdą rzecz z osobna jako wypływającą z najwyższego dobra i dlatego do mnie jako do źródła wszystko sprowadzaj.
2. Mały i duży, biedny i bogaty Ap 13,16 ze mnie czerpie wodę żywą jak z żywej krynicy Lb 20,8; Ap 21,6; J 4,10-11, a ci, co dobrowolnie mi służą, otrzymają łaskę po łasce J 1,19. Kto zaś chciałby poza mną szukać chwały albo własnego zadowolenia, nie osiągnie trwałej radości, serce jego nie otworzy się, ale zamknie się i zaciśnie 2 Kor 6,11-12.
Nic więc nie przypisuj sobie dobrego i żadnemu człowiekowi nie przydawaj zasług, ale wszystko Bogu, bo bez Niego człowiek nie ma nic. Ja dałem całość, ja chcę cię mieć całego i bezwzględnie wymagam wdzięczności.
3. Oto prawda, przed którą pierzcha znikoma chwała świata. A jeśli zejdzie ku niej łaska niebieska i prawdziwa miłość, nie ostoi się już żadna zawiść i niechęć, a jednostkowa miłość jej nie zastąpi.
Wszystko bowiem przezwycięża miłość Boża, ona to poszerza władze duszy. Jeśli kierujesz się mądrością, cieszyć się będziesz tylko we mnie, tylko we mnie pokładać nadzieję, bo nikt nie jest dobry prócz Boga Łk 18,19. On winien być chwalony ponad wszystko i błogosławiony we wszystkim.
Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa
http://www.katolik.pl/modlitwa,883.html
__________________________________________________________________________
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
św. Makryny Młodszej (+ 379); św. Ambrożego Autperta, opata (+ 781); św. Aurei, męczennicy (+ 856); św. Epafrasa, biskupa Kolosan (+ I w.); świętych męczennic w Sewilli: Justyny i Rufiny (+ ok. 287); bł. Ludwiki z Sabaudii, zakonnicy (+ 1503); św. Symmacha, papieża (+ 514); św. Teodora, mnicha (+ 848): św. Arseniusz
św. Arseniusz
mnich
Św. Arseniusz urodził się w Rzymie około roku 354. Był diakonem, wychowawcą synów cesarza Teodozjusza I w Konstantynopolu. Po dziesięciu latach opuścił Konstantynopol i udał się do Aleksandrii. Jest pewne, że około 400 roku przyłączył się do pustelników w Waldi Natrum, a następnie w Canopus i Troadzie W przeciwieństwie do dawnego wystawnego życia, prowadził teraz żywot nędzarza. Praktykował najsurowszą pokutę i poświęcał się nieustannej modlitwie. Odsunął się także od towarzystwa swoich współbraci mnichów, choć zawsze okazywał im współczucie i pomoc. Jest autorem 44 maksym moralnych – każda z nich wyraża głęboką wiedzę o naturze ludzkiej Oto przykład “Często było mi przykro, że przemówiłem, ale nigdy, że milczałem”. Umarł mając 95 lat.
http://www.katolik.pl/modlitwa,883.html
W młodości była głęboko oddana modlitwie, lubiła przebywać w samotności. Jako młoda dziewczyna pościła o chlebie i wodzie, a pod kosztownymi szatami nosiła włosienicę. Za namową wuja w 1479 r. została żoną bogobojnego Hugona z Châlon i zamieszkała z nim na zamku w Nozeroy. Po jedenastu latach Hugon zmarł, a 27-letnia Ludwika została sama, bo małżeństwo było bezdzietne.
Została już wcześniej tercjarką franciszkańską, a w 1492 r. wstąpiła do klasztoru klarysek w Orbe. Wówczas swój majątek przekazała potrzebującym. W klasztorze pełniła proste obowiązki, m.in. gotowała, zmywała naczynia, sprzątała korytarze, opiekowała się chorymi siostrami. Oddawała się modlitwie i pokucie, chętnie też służyła radą wielu franciszkanom i umacniała ich słowem.
Zmarła 24 lipca 1503 r., mając 41 lat. Początkowo ciało jej pochowano obok męża w Nozeroy. Niestety w czasie reformacji zostało sprofanowane przez protestantów. Obecnie spoczywa w kaplicy pałacowej dynastii Sabaudów w Turynie, we Włoszech. Beatyfikował ją papież Grzegorz XVI w 1839 r.
W tym czasie przeżywała zwykłe tragedie rodzinne: śmierć Naukracjusza, wyjazdy innych braci, śmierć matki Emmalii (373), pochowanej obok ojca w kościele pod wezwaniem Czterdziestu Męczenników. Bazyli i Grzegorz byli już wówczas biskupami, ale rzadko zaglądali do rodzinnego domu. Pierwszy z nich zmarł w sześć lat po matce. Makryna, która od dłuższego czasu oddawała się bez reszty bogomyślności i wraz z towarzyszkami oraz domownikami prowadziła życie na wpół klasztorne, miała niebawem pójść za Bazylim. Przed śmiercią odwiedził ją jeszcze Grzegorz, co było dla niej wielką pociechą.
Zwrócona całkowicie ku Bogu, zmarła w roku 379, może w dniu 19 lipca, w którym ją wspominają synaksaria greckie. Do Martyrologium Rzymskiego wpisana została dopiero w XVI w. (Molanus). Najwspanialsze wspomnienie przekazał Grzegorz z Nyssy w Życiu św. Makryny oraz w Dialogu z siostrą Makryną o duszy i zmartwychwstaniu. Pierwszy z tych utworów stoi na pograniczu hagiografii i literatury duchownej. Prawdziwym klejnotem jest w nim modlitwa Makryny na łożu śmierci.
W polityce jednak król był bezwzględny. Kiedy Teodorykowi narazili się senatorowie rzymscy Sestus i Probin, podejrzenie padło także na papieża, jakoby popierał spiskowców. Zaczęły się w Rzymie krwawe czystki, co musiało wywoływać tym większą nienawiść Rzymian. Król był pewien, że na czele spisku stoi papież. Nie śmiał wprawdzie podnieść na niego ręki, ale na każdym kroku utrudniał mu działalność. Papież natomiast modlił się za swojego prześladowcę.
Kanonizacja św. Symmacha, jak wielu innych jego poprzedników, odbyła się spontanicznie – poprzez powszechny kult, oddawany mu od samych początków, bez formalnej proklamacji.
prezbiter i męczennik
W gimnazjum Józef wstąpił do Rycerstwa Niepokalanej i stał się jego aktywnym członkiem. W 1927 r. został przyjęty we Lwowie do franciszkanów konwentualnych i otrzymał zakonne imię Achilles. Śluby wieczyste złożył w 1932 r., a następnie rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne w Krakowie. W 1936 r. przyjął święcenia kapłańskie i jeszcze przez rok kontynuował studia.
Pracował najpierw w konwencie franciszkańskim w Grodnie, a potem w Iwieńcu. Pod koniec 1939 r. pojechał do liczącej pięć tysięcy wiernych parafii pw. św. Jerzego we wsi Pierszaje (ok. 20 km od Iwieńca), aby objąć urząd proboszcza – opuszczony w trakcie kampanii wrześniowej przez kapłana diecezjalnego. Po pięciu miesiącach otrzymał do pomocy kapłana, innego franciszkanina, o. Hermana Karola Stępnia z Wilna. Ojciec Achilles pomagał materialnie wielu rodzinom, ubogim rozdawał chleb, dzielił się tym, co miał.
W 1941 r. rozpoczęła się wojna rosyjsko-niemiecka. Proboszcz okazywał cierpiącym współczucie i niósł pociechę. Nie stawiał warunków w kwestii ofiar składanych z racji udzielanych sakramentów.
Na plebanii w Pierszajach Niemcy zorganizowali posterunek żandarmerii. Dokonywali masowych aresztowań, poszukując partyzantów i kandydatów na roboty w Niemczech. O. Achilles zabiegał o uwolnienie uwięzionych: dzięki jego interwencji wielu zatrzymanych ocaliło życie. Ratował dzieci i dziewczęta, które miały być wywożone do niewolniczej pracy w III Rzeszy.
W czerwcu 1943 r. w Iwieńcu i okolicach partyzanci z Armii Krajowej przeprowadzili skoordynowaną akcję na konwoje niemieckie kierowane na front wschodni. Niemcy w lipcu i sierpniu 1943 r. przeprowadzili odwetową operację “Hermann”, próbując ograniczyć działalność partyzantki na Kresach. Za cel wybrano mieszkańców wsi i małych miasteczek regionu. Zatrzymanych zamykano w stodołach, które następnie podpalano. W ten sposób Niemcy, w jednym powiecie wołożyńskim, spalili kilkanaście wiosek razem z mieszkańcami.
19 lipca 1943 r. niemieckie SS pojawiło się w Pierszajach. Na placu zebrano mieszkańców wsi (było ich ok. 200-300, w tym uciekinierzy z Iwieńca). Dwaj franciszkanie mogli się ukryć – miał ich do tego namawiać jeden z żandarmów niemieckich mieszkających na plebanii, praktykujący katolik; miał to także uczynić ich bezpośredni przełożony, gwardian z Iwieńca, o. Hilary Pracz-Praczyński.
Początkowo Niemcy zamierzali zamordować wszystkich na miejscu, w Pierszajach. Przywieźli ze sobą kanistry z benzyną. Rozdzielili kobiety i mężczyzn (w wieku od 10 do 50 lat), po czym zagnali ich do dwóch szop. Do mężczyzn wkrótce dobrowolnie dołączyli dwaj franciszkanie. Niektórzy świadkowie podawali, że franciszkanie próbowali negocjować z Niemcami. Po prawie dwóch godzinach nadjechało trzech oficerów i rozkazali wyprowadzić zatrzymanych. Niemcy dokonali ponownej selekcji i zagnali wszystkich, pod bagnetami, do wsi Borowikowszczyzna koło Nowogródka. Franciszkanów oddzielono od pozostałych osób i wieczorem tego dnia zamordowano w pobliskiej stodole, którą następnie podpalono. jednej z wersji przed podpaleniem gestapowcy zabili obu męczenników strzałem w głowę. Według innej franciszkanie mieli być najpierw okrutnie torturowani. Niemcy mieli im wyłupić oczy, wyrwać języki, obciąć nosy, uszy i ręce, na koniec krępując drutem.
Rozweseleni mordercy, przebrani we franciszkańskie habity, z drwiną naśladując czynności Mszy św. i szydząc z kapłanów, wrócili do wsi. Następnego dnia mieszkańcy wioski zebrali zwęglone zwłoki męczenników i złożyli je we wspólnej trumnie w mogile przy kościele w Pierszajach (dziś Białoruś). Tam też, w specjalnej złoconej trumience, spoczywają w kościele parafialnym do dziś.
O. Achilles Puchała i o. Herman Stępień zostali beatyfikowani w grupie 108 męczenników II wojny światowej w dniu 13 czerwca 1999 r. w Warszawie przez papieża św. Jana Pawła II.
MODLITWA DO 108 BŁOGOSŁAWIONYCH MĘCZENNIKÓW
Uwielbiając miłosiernego Ojca w niebie za to, że przez beatyfikację 108 Męczenników dał Ludowi Bożemu na polskiej ziemi, na nasze czasy, możnych orędowników i żywe wzory, jak zwyciężać w Chrystusie, przyzywajmy dziś z ufnością Ich wstawiennictwa.
Bł. Julianie (Nowowiejski), pasterzu Kościoła płockiego, błogosławieni Władysławie (Goral) i Leonie (Wetmański), biskupi z Lublina i Płocka; Pan wam powierzył przewodzenie Ludowi Bożemu w wierze i miłości, tak w życiu, jak i śmierci męczeńskiej;
Uproście dla pasterzy Kościoła na polskiej ziemi wielką czujność i męstwo w strzeżeniu go przed siłami ciemności.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy kapłani, rektorzy seminariów duchownych z Włocławka, Poznania, Kielc i Warszawy: bł. Henryku (Kaczorowski), Romanie (Sitko), Józefie (Pawłowski), Romanie (Archutowski); animatorzy kultury chrześcijańskiej, profesorowie wychowawcy: bł. Emilu (Szramek) z Katowic, Antoni (Zawistowski) z Lublina, Henryku (Hlebowicz) i Franciszku (Rosłaniec) z uniwersytetów w Wilnie i Warszawie;
Przez swoją ofiarę krwi, orędujcie za tymi, którym powierzona jest misja formowania umysłów, serc i sumień powołanych do kapłaństwa.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, duszpasterze z Ikaźni i Dryssy: bł. Władysławie (Maćkowiak), Stanisławie (Pyrtek) i Mieczysławie (Bohatkiewicz); dał wam Pan złożyć ofiarę z życia pod znakiem opieki św. Kazimierza;
Uproście nam wielką łaskę wyznawania razem z wami w czasie naszych prób i doświadczeń, że tylko Chrystus jest Panem i Królem.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, żarliwi czciciele Bożej Matki: bł. o. Piusie (Bartosik) i o. Antoninie (Bajewski) z Niepokalanowa, kapłanie Józefie (Kowalski) z rodziny zakonnej św. Jana Bosko; bł. siostry Marto (Wołowska) i Ewo (Noiszewska) z rodziny Sióstr Niepokalanek; bł. o. Alfonsie Mario (Mazurek), karmelito z Czernej, o. Ludwiku (Mzyk), werbisto z Chludowa, bł. Antoni (Świadek), kapłanie z Bydgoszczy;
Prowadźcie nas przez Niepokalaną do Bożego Syna.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Bł. Czesławie (Jóźwiak), Edwardzie (Klinik), Franciszku (Kęsy), Edwardzie (Kaźmierski), Jarogniewie (Wojciechowski) z Oratorium Salezjańskiego z Poznania;
Proście Pana za młodymi Polakami, by nie zgasili w sobie światła wiary, z którego płynie wielka, ofiarna miłość ojczyzny.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, kapłani Wielkiego Piątku: bł. Marianie (Górecki) i Bronisławie (Komorowski) z Gdańska, Piotrze (Dańkowski) z Zakopanego, Narcyzie (Putz) z Poznania, bł. ojcowie kapucyni Anicecie (Kopliński), Henryku (Krzysztofik) i Florianie (Stępniak);
Uproście nam umiłowanie krzyża w służbie Kościołowi.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, którzy z miłości do Boga poszliście na śmierć za braci: bł. o. Hilary (Januszewski) z krakowskiego Karmelu na Piasku, br. Grzegorzu (Frąckowiak) z zakonu werbistów, br. Józefie (Zapłata) z rodziny Braci Najświętszego Serca Jezusowego, Marianno (Biernacka) jednocząca rodziny Bożym pokojem;
Uproście nam łaskę szacunku dla Bożego daru życia.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Kapłani duszpasterze, którzy nie opuściliście ludu w niebezpieczeństwie śmierci, bł. Antoni (Beszta-Borowski) z Bielska Podlaskiego, Leonie (Nowakowski) z Bytonia, Marianie (Skrzypczak) z Płonkowa, Zygmuncie (Pisarski) z Gdeszyna, Kazimierzu (Sykulski) z Końskich, Zygmuncie (Sajna) z Góry Kalwarii, współbracia marianie z Rosicy, Jerzy (Kaszyra) i Antoni (Leszczewicz), ojcowie franciszkanie z Iwieńca, Achillesie (Puchała) i Hermanie (Stępień), o. Michale (Czartoryski) z zakonu św. Dominika;
Proście za nami o męstwo wiary na naszych drogach życia.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, którzy złożyliście swe życie, by ratować „starszych braci w wierze” — Żydów: bł. s. Julio (Rodzińska), dominikanko zwana matką sierot, s. Klemenso (Staszewska), urszulanko z Rokicin Podhalańskich, bł. kapłanie Michale (Piaszczyński) z Łomży;
Uczcie nas patrzeć oczami Chrystusa na ludzi innych narodów i przekonań.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, założyciele zgromadzeń zakonnych: bł. Antoni (Rewera), kapłanie z Sandomierza, o. Anastazy (Pankiewicz) z łódzkiej dzielnicy Doły, opiekunie biednej i odrzuconej młodzieży; przewodnicy na drogach formacji życia zakonnego: bł. o. Józefie (Cebula) z rodziny oblatów Maryi, o. Alojzy (Liguda) z zakonu werbistów;
Gdy naszą cywilizację coraz bardziej ogarnia duch praktycznego ateizmu, konsumizmu i obojętności; wypraszajcie młodym ludziom wezwanym do służby Bożej odwagę do stawania się czytelnymi znakami Boga w świecie.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, wychowawcy dzieci i młodzieży: bł. bracia (Grelewscy) Kazimierzu i Stefanie z Radomia, prefekci z Wielunia, bł. Maksymilianie (Binkiewicz) i Ludwiku (Gietyngier), Edwardzie (Detkens) z Warszawy, Franciszku (Dachtera), prefekcie z Bydgoszczy, Marianie (Konopiński) z Poznania, s. Mario Antonino z rodziny Sióstr Szkolnych z Mikuliczyna;
Ratujcie swym wstawiennictwem polskich nauczycieli; upraszajcie dla nich mądrość otwierania młodych serc na dobro i prawdę oraz męstwo w zmaganiach z zakusami zła.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, duszpasterze wiernego ludu ziemi wielkopolskiej i Kujaw: bł. Janie Nepomucenie (Chrzan) z Żerkowa, Stanisławie (Kubski) z Inowrocławia, Władysławie (Mączkowski) z Łubowa, Aleksy (Sobaszek) z Siedlemina; bł. Józefie (Kut) z Gościeszyna; bł. Edwardzie (Grzymała) z Włocławka, Dominiku (Jędrzejewski) z Gosławic;
Orędujcie za kapłanami, by mieli serca gotowe do ofiarnej posługi cierpiącym, biednym, nieporadnym, odsuniętym na margines życia społecznego.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennice, siostry zakonne, które złożyły życie na ofiarę za nawrócenie błądzących, bł. s. Katarzyno Celestyno (Faron), służebniczko ze Starej Wsi, i bł. Mieczysławo (Kowalska), mniszko klarysko-kapucynko z Przasnysza;
Uproście łaskę nadziei dla cierpiących z powodu błędów swoich bliskich.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, świetlane wzory kapłańskiego braterstwa: proboszczu i wikariuszu z Osięcin, bł. Wincenty (Matuszewski) i Józefie (Kurzawa), proboszczu z Kutna, bł. Michale (Woźniak) i ks. Michale (Oziębłowski) wikariuszu, bł. Adamie (Bargielski), prefekcie z Myszyńca, który oddałeś swą wolność za uwolnienie proboszcza;
Wyjednajcie swym wstawiennictwem przed Panem, by kapłani mieli dla siebie wzajemnie serca pełne miłości Bożej i ofiarnej służby.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Alumni męczennicy, bł. Bronisławie (Kostkowski) i Tadeuszu (Dulny) z seminarium włocławskiego; bł. br. Fidelisie (Chojnacki) z klasztoru kapucynów w Lublinie, gorące pragnienie kapłaństwa otwierało wasze serca na przyjęcie każdej ofiary dla Chrystusa;
Uproście alumnom naszych seminariów ducha żarliwej miłości Chrystusa i Kościoła.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, apostołowie miłości ojczyzny: bł. kapłani Józefie (Stanek), pallotynie, kapelanie powstańców z Warszawy, Władysławie (Miegoń), kapelanie żołnierzy marynarzy, Władysławie (Demski), nauczycielu z Inowrocławia, Franciszku (Rogaczewski), duszpasterzu Gdańska, bł. siostro Alicjo (Kotowska), zmartwychwstanko z Wejherowa;
Proście Pana za nami o mądrość i odwagę ofiarnej służby dla ojczyzny.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, świeccy apostołowie: bł. Stanisławie (Starowieyski), niestrudzony organizatorze Akcji Katolickiej na Lubelszczyźnie, bł. Natalio (Tułasiewicz), nauczycielko z Poznania, bł. Franciszku (Stryjas), katecheto dzieci z podkaliskich wiosek;
Uproście nam mądrość, jak przenikać tkanki życia społecznego i politycznego Ewangelią Chrystusa.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy, duszpasterze oddani posłudze miłosierdzia i wychowania: bł. Władysławie (Błądziński) i Wojciechu (Nierychlewski) ze zgromadzenia św. Michała Archanioła, bł. Józefie (Czempiel), apostole trzeźwości z Chorzowa, bł. Włodzimierzu (Laskowski), proboszczu z Lwówka, bł. Józefie (Straszewski) z Włocławka, bł. Stanisławie (Mysakowski) i Kazimierzu (Sykulski) z Lublina, bł. Bolesławie (Strzelecki), apostole dobroci z Radomia;
Proście Bożego Mistrza za wychowawcami, którzy w imię miłości Boga i ojczyzny przez wytrwały trud i własny przykład formują dusze młodych do odpowiedzialności i służby człowiekowi.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Męczennicy z rodzin zakonnych: franciszkanie z Włocławka, bł. o. Krystynie (Gondek) i Narcyzie (Turchan), bracia Marcinie (Oprządek) i Brunonie (Zembol), bł. Stanisławie (Kubista), werbisto z Górnej Grupy, bł. o. Innocenty (Guz), spowiedniku z Niepokalanowa o anielskiej cierpliwości, bracia franciszkanie z drukarni o. Maksymiliana Tymoteuszu (Trojanowski) i Bonifacy (Żukowski), br. Symforianie (Ducki), kapucynie, obrońco masakrowanych w Oświęcimiu;
Orędujcie za powołanymi do życia w zakonach, by mogli jak najgłębiej odkryć piękno człowieczeństwa oddanego bez reszty Bogu i ogarniętego Jego łaską.
Błogosławieni Męczennicy, módlcie się za nami!
Panie i Boże nasz, który obdarzyłeś łaską męczeństwa sługi Twoje, synów i córki z polskiej ziemi, bądź uwielbiony za dar ich wiary i miłości, za ich ufność w potęgę modlitwy, za kapłańską posługę, za umiłowanie ludzi i ziemi ojczystej.
Bądź uwielbiony za to, że z Twoim słowem miłosierdzia i pojednania niestrudzenie przekraczali wszelkie granice ludzkich podziałów, aby wszyscy stanowili jedno w wysławianiu Twojej miłości.
Bądź uwielbiony za ich heroiczną miłość, dla jakiej przyjęli cierpienie i śmierć męczeńską, naśladując Ofiarę Boskiego Mistrza.
Boże w Trójcy Świętej jedyny, niech będzie uwielbione Twoje święte Imię przez Błogosławionych Męczenników z naszej polskiej ziemi, teraz i na wieki.
opr. mg/mg
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/modlitwa_108meczennikow.html#
Litania Narodu Polskiego
Kyrie, elejson, Chryste, elejson, Kyrie, elejson. Chryste, usłysz nas, – Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, – zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Nad Polską, Ojczyzną naszą, zmiłuj się, Panie.
Nad narodem męczenników, zmiłuj się, Panie.
Nad ludem zawsze wiernym Tobie, zmiłuj się, Panie.
Jezu nieskończenie miłosierny, zmiłuj się nad nami.
Jezu nieskończenie mocny, zmiłuj się nad nami.
Jezu, nadziejo nasza, zmiłuj się nad nami.
O Maryjo, Bogurodzico, Królowo Polski, módl się za nami.
Święty Stanisławie, Ojcze Ojczyzny, módl się za nami.
Święty Wojciechu, Patronie Polski, módl się za nami.
Święty Kazimierzu, Patronie Litwy, módl się za nami.
Święty Jozafacie, Patronie Rusi, módl się za nami.
Święty Cyrylu i Metody, Apostołowie Słowian, módlcie się za nami.
Święty Ottonie, Apostole Pomorza, módl się za nami.
Święta Jadwigo, Patronko Śląska, módl się za nami.
Święty Jacku Odrowążu, Apostole Rusi, módl się za nami.
Święty Janie z Kęt, patronie profesorów i studentów, módl się za nami.
Święty Stanisławie Kostko, Patronie młodzieży, módl się za nami.
Święty Andrzeju Bobolo, Męczenniku za wiarę, módl się za nami.
Święty Andrzeju Świeradzie, i Benedykcie, módlcie się za nami.
Święci Męczennicy polscy: Benedykcie, Janie, Mateuszu, Izaaku i Krystynie, módlcie się za nami.
Święty Brunonie z Querfurtu, Apostole ziem polskich, módl się za nami.
Święty Wacławie, Patronie katedry wawelskiej, módl się za nami.
Święty Florianie, Patronie Krakowa, módl się za nami.
Święty Maksymilianie Kolbe, Męczenniku z Oświęcimia, módl się za nami.
Wszyscy Święci i Święte Boże, módlcie się za nami.
Błogosławiony Władysławie z Gielniowa, Patronie Warszawy, módl się za nami.
Błogosławiony Czesławie, Patronie Wrocławia, módl się za nami.
Błogosławiona Bronisławo, Patronko Śląska Opolskiego, módl się za nami.
Błogosławiony Jakubie Strzemię, patronie Lwowa, módl się za nami.
Błogosławiony Janie z Dukli, Patronie rycerstwa polskiego, módl się za nami.
Błogosławiony Szymonie z Lipnicy, Kaznodziejo prawdy, módl się za nami.
Błogosławiony Wincenty Kadłubku, Dziejopisarzu Polski, módl się za nami.
Błogosławiony Bogumile, Arcybiskupie gnieźnieński, módl się za nami.
Błogosławiona Salomeo, Księżno Halicka, módl się za nami.
Święta Kingo, Patronko górników, módl się za nami.
Błogosławiona Jolanto, Wdowo, krzewicielko odnowy ewangelicznej, módl się za nami.
Błogosławiony Sadoku wraz z 48 towarzyszami (Męczennikami sandomierskimi) , módlcie się za nami.
Błogosławiony Melchiorze, Męczenniku z Koszyc, módl się za nami.
Błogosławiony Janie Sarkandrze, Męczenniku z Ołomuńca, módl się za nami.
Święta Królowo Jadwigo, Patronko młodzieży żeńskiej, módl się za nami.
Święta Mario Tereso Ledóchowska, Matko Afrykanów, módl się za nami.
Od długiej, ciężkiej pokuty dziejowej, wybaw nas, Panie.
Od kajdan niewoli, wybaw nas, Panie.
Od godziny zwątpienia, wybaw nas, Panie.
Od podszeptów zdrady, wybaw nas, Panie.
Od gnuśności naszej, wybaw nas, Panie.
Od ducha niezgody, wybaw nas, Panie.
Od nienawiści i złości, wybaw nas, Panie.
Od wszelkiej złej woli, wybaw nas, Panie.
Od śmierci wiecznej, wybaw nas, Panie.
Winy królów naszych, przebacz, o Panie.
Winy magnatów naszych, przebacz, o Panie.
Winy szlachty naszej, przebacz, o Panie.
Winy rządzących krajem, przebacz, o Panie.
Winy kierujących ludem, przebacz, o Panie.
Winy pasterzy naszych, przebacz, o Panie.
Winy ludu naszego, przebacz, o Panie.
Winy ojców i matek naszych, przebacz, o Panie.
Winy całego Narodu polskiego, przebacz, o Panie.
Głos krwi męczenników naszych, usłysz, o Panie.
Głos krwi żołnierzy naszych, usłysz, o Panie.
Płacz matek i żon, usłysz, o Panie.
Płacz wdów i sierot, usłysz, o Panie.
Płacz dzieci katowanych za pacierz polski, usłysz, o Panie.
Łzy przesiedleńców i wygnanych z Ojczyzny, usłysz, o Panie.
Łzy rolników pozbawionych swej ziemi, usłysz, o Panie.
Wołanie krzywdzonego ludu robotniczego, usłysz, o Panie.
Jęki z więzień, obozów koncentracyjnych, usłysz, o Panie.
Brzęk pękających kajdan naszych, usłysz, o Panie.
Wiarę w Ciebie i ufność w Maryi, daj nam, o Panie.
Nadzieję w zwycięstwo dobrej sprawy, daj nam, o Panie.
Miłość Polski, Ojczyzny naszej, daj nam, o Panie.
Męstwo, mądrość, łagodność i solidarność, daj nam, o Panie.
Wszystkie dary Ducha Świętego, daj nam, o Panie.
Służbę w świętej sprawie Twojej na ziemi, daj nam, o Panie.
Wolność, chwałę, szczęście i pokój, daj nam, o Panie.
Przez Narodzenie Twoje, bohatera wielkiego, wzbudź nam o Panie.
Przez Bogurodzicę, Ojca świętego na długie lata zachowaj nam, o Panie.
Przez Najświętsze Życie twoje, żyć dobrze nas naucz, o Panie.
Przez Krzyż i Mękę Twoją, cierpienia nasze mężnie znosić daj, o Panie.
Przez Święte Zmartwychwstanie Twoje, z ciemności grzechu wskrześ nas, o panie.
Przez Wniebowstąpienie Twoje, Ojczyznę wielką, wolną i szczęśliwą daj nam, o Panie.
Przez Ducha Świętego Zesłanie, „ducha dobrego” daj nam, o Panie.
Przez czystą Królowej Jadwigi ofiarę, w jedności Polskę naszą zachowaj o Panie.
Przez cnoty wielkich Ojców naszych na Twe błogosławieństwo daj nam zasłużyć, o Panie.
Boże Piastów i Jagiellonów, nie opuszczaj nas, o Panie.
Boże Sobieskiego i Kościuszki nie opuszczaj nas, o Panie.
Boże Ojca Kordeckiego i Ojca Kolbe nie opuszczaj nas, o Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie. Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie. Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Módlmy się: Boże Wszechmogący, Panie Zastępów, padamy do stóp Twoich w dziękczynieniu, że przez wieki otaczałeś nas Swą przemożną opieką. Dziękujemy Ci, że Ojców naszych wyprowadziłeś z rąk ciemiężców, najeźdźców i nieprzyjaciół. Błogosławimy Cię za to, że po latach niewoli obdarzyłeś nas na nowo wolnomyślnością i pokojem. W: Amen.
ANTYFONA
W tej chwili, kiedy tyle sił potrzeba naszemu Narodowi, aby zachować uzyskaną wolność, prosimy Cię, o Boże, napełnij nas mocą Ducha Twojego. Uspokój serca, dodaj ufności w Twoją miłość. Oświeć zaćmione umysły naszych braci. Wzbudź w Narodzie chęć do cierpliwej walki o zachowanie pokoju i wolności. Spraw, byśmy stali się zdolni własnymi rękami i wzajemną solidarnością w służbie Twojego krzyża zachować Twoje królestwo w nas, w naszych rodzinach, w naszym Narodzie jak za czasów naszych praojców. Wybaw nas od głodu, nędzy i wojny. Obdarz nas chlebem. Błogosław naszej pracy, Panie miłosierny, Panie sprawiedliwy, Panie wszechmocny.
Boże, niech Duch Święty zmienia oblicze naszej ziemi i umacnia twój lud. Daj nam, o Panie, abyśmy po przyjęciu w pokorze „Bierzmowania Dziejów” – udzielonego przez Ojca Świętego Jana Pawła II – Twego Ducha nigdy nie zasmucali, a przez zawierzenie Maryi, Matce Kościoła i Królowej Polski pozostali zawsze wierni Chrystusowi i Ojczyźnie. Amen.
Pierwsza publikacja 1915 r. Uzupełniana w 1981 i 2001 r.
Modlitwa za Ojczyznę (Ks. Piotra Skargi).
Boże, Rządco i Panie narodów, z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej, błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna, chwałę przyniosła Imieniu Twemu a syny swe wiodła ku szczęśliwości.
Wszechmogący wieczny Boże, spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej, byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie.
Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje, rządy kraju naszego sprawujące, by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Modlitwa do Najświętszej Maryji Panny Królowej Polski
Powierzamy się Tobie, najpewniejsza Przewodniczko i Wspomożycielko narodu na tym gwałtownym zakręcie naszych dziejów, w tak dziś trudnych chwilach życia polskiego. Oddajemy w Twe macierzyńskie dłonie to, co jest u nas najlepsze, abyś to dobro umocniła w naszych sercach i czynach, W obyczaju i działaniu narodu. Powierzamy Ci, Maryjo, i to, co w nas słabe i zagrożone. Ulecz nas z grzechów i niemocy. Pomóż pokonać wszelką beznadziejność. Dźwigaj z upadków, klęsk i błędów. Zawierzamy Ci, Matko, wszystkich Polaków, ale szczególnie tych, którzy znaleźli się w obliczu biedy, bezrobocia, braku mieszkania, strachu przed przyszłością. Zawierzamy Ci każdego człowieka w naszej Ojczyźnie. Przede wszystkim jednak młode rodziny i całe pokolenie młodych Polaków, bo od nich zależą przyszłe losy Ojczyzny. Ucz nas, Zwycięska Pani, przezwyciężać nasze złe skłonności i wady, a szczególnie egoizm, nieczułość na potrzeby innych, bezmyślne korzystanie z dóbr tego świata. Ucz nas wychodzić z sercem obdarzającym i z czynem miłości ku ludziom, szczególnie tym, którzy oczekują naszej pomocy. Prosimy Cię, Matko i Żywicielko Syna Bożego: naucz nas służyć życiu od jego poczęcia aż po naturalną śmierć. Naucz nas to życie przyjmować z wdzięcznością i ufnością. Ucz nas, Wspomożycielko wiernych współodpowiedzialności w Kościele i życiu społecznym. Wiemy, że trzeba nam u progu drugiego tysiąclecia polskich dziejów wziąć w swe dłonie odpowiedzialność za losy Ojczyzny. Ucz nas, Królowo Polski, jak to mamy czynić. Pragniemy żyć z każdym dniem lepiej i godniej, jako chrześcijanie i Polacy, świadomi wielkiego dziedzictwa tysiącletniej kultury narodu; wierni kontynuatorzy jego najlepszych tradycji, ale otwarci na wezwania, jakie stawia nam dzisiaj Bóg, Władca Dziejów. Spraw to, Przewodniczko narodu, abyśmy nie uchylali się od podejmowania tych od wieków ważnych i tych prawdziwie nowych – a gwarantujących dobro naszego kraju i narodu – zadań, jeśli tylko okażemy się do nich sposobni. Spraw przez pomoc z nieba, przez swe potężne wstawiennictwo u Boga, abyśmy podjęte przez siebie zadania i obowiązki jak najlepiej wykonywali. Chcemy kroczyć w naszym życiu wspólnie z Chrystusem, jako Jego wierni wyznawcy.
Pragniemy gorąco, czynem i słowem, całym swoim życiem, dawać świadectwo prawdzie, którą wyznajemy, Wspomagaj nas w tym Maryjo, Wspomożycielko wiernych, Królowo Polski. Amen.
prezbiter i męczennik
Przełożeni nie widzieli przed nim przyszłości zakonnej; sprawiał kłopoty wychowawcze, radzono mu odejście z zakonu. Karol jednak się uparł. Został wysłany na studia do Rzymu. Tam w 1937 r. przyjął święcenia kapłańskie. Kontynuował studia we Lwowie.
Po ukończeniu nauki podjął pracę jako wikariusz w Radomsku, a potem w Wilnie. Po wybuchu II wojny światowej, w pierwszej połowie 1940 r., abp Jałbrzykowski (ordynariusz wileński) wysłał o. Hermana do pomocy pełniącemu obowiązki proboszcza parafii św. Jerzego we wsi Pierszaje o. Achillesowi Puchale.
W 1941 r. rozpoczęła się wojna rosyjsko-niemiecka. Proboszcz okazywał cierpiącym współczucie i niósł pociechę. Nie stawiał warunków w kwestii ofiar składanych z racji udzielanych sakramentów.
Na plebanii w Pierszajach Niemcy zorganizowali posterunek żandarmerii. Dokonywali masowych aresztowań, poszukując partyzantów i kandydatów na roboty w Niemczech. O. Achilles zabiegał o uwolnienie uwięzionych: dzięki jego interwencji wielu zatrzymanych ocaliło życie. Ratował dzieci i dziewczęta, które miały być wywożone do niewolniczej pracy w III Rzeszy.
W czerwcu 1943 r. w Iwieńcu i okolicach partyzanci z Armii Krajowej przeprowadzili skoordynowaną akcję na konwoje niemieckie kierowane na front wschodni. Niemcy w lipcu i sierpniu 1943 r. przeprowadzili odwetową operację “Hermann”, próbując ograniczyć działalność partyzantki na Kresach. Za cel wybrano mieszkańców wsi i małych miasteczek regionu. Zatrzymanych zamykano w stodołach, które następnie podpalano. W ten sposób Niemcy, w jednym powiecie wołożyńskim, spalili kilkanaście wiosek razem z mieszkańcami.
19 lipca 1943 r. niemieckie SS pojawiło się w Pierszajach. Na placu zebrano mieszkańców wsi (było ich ok. 200-300, w tym uciekinierzy z Iwieńca). Dwaj franciszkanie mogli się ukryć – miał ich do tego namawiać jeden z żandarmów niemieckich mieszkających na plebanii, praktykujący katolik; miał to także uczynić ich bezpośredni przełożony, gwardian z Iwieńca, o. Hilary Pracz-Praczyński.
Początkowo Niemcy zamierzali zamordować wszystkich na miejscu, w Pierszajach. Przywieźli ze sobą kanistry z benzyną. Rozdzielili kobiety i mężczyzn (w wieku od 10 do 50 lat), po czym zagnali ich do dwóch szop. Do mężczyzn wkrótce dobrowolnie dołączyli dwaj franciszkanie. Niektórzy świadkowie podawali, że franciszkanie próbowali negocjować z Niemcami. Po prawie dwóch godzinach nadjechało trzech oficerów i rozkazali wyprowadzić zatrzymanych. Niemcy dokonali ponownej selekcji i zagnali wszystkich, pod bagnetami, do wsi Borowikowszczyzna koło Nowogródka. Franciszkanów oddzielono od pozostałych osób i wieczorem tego dnia zamordowano w pobliskiej stodole, którą następnie podpalono. jednej z wersji przed podpaleniem gestapowcy zabili obu męczenników strzałem w głowę. Według innej franciszkanie mieli być najpierw okrutnie torturowani. Niemcy mieli im wyłupić oczy, wyrwać języki, obciąć nosy, uszy i ręce, na koniec krępując drutem.
Rozweseleni mordercy, przebrani we franciszkańskie habity, z drwiną naśladując czynności Mszy św. i szydząc z kapłanów, wrócili do wsi. Następnego dnia mieszkańcy wioski zebrali zwęglone zwłoki męczenników i złożyli je we wspólnej trumnie w mogile przy kościele w Pierszajach (dziś Białoruś). Tam też, w specjalnej złoconej trumience, spoczywają w kościele parafialnym do dziś.
O. Herman Stępień i o. Achilles Puchała zostali beatyfikowani w grupie 108 męczenników II wojny światowej w dniu 13 czerwca 1999 r. w Warszawie przez papieża św. Jana Pawła II. Herman jest jedną z dwóch pierwszych osób (oprócz o. Fidelisa Chojnackiego), i jak do tej pory jedynych, urodzonych w Łodzi i wyniesionych na ołtarze. Jego relikwie, poza Pierszajami, znajdują się także m.in. w łódzkiej parafii pw. Matki Bożej Anielskiej, prowadzonej przez franciszkanów.
oraz:
św. Aurei, męczennicy (+ 856); św. Epafrasa, biskupa Kolosan (+ I w.); św. Teodora, mnicha (+ 848)
19 Lipca imieniny obchodzą:
Alfred
Alfred imieniny obchodzi: 4 lipca, 19 lipca, 4 sierpnia, 14 sierpnia oraz 14 grudnia
Imię pochodzenia germańskiego (anglo-saskiego); złożone jest z elementów: aelf- / alp- / alf- / elf- ‘elf’ i -raed (-rad / -rat) ‘rada, konsylium’. Czasem drugi człon identyfikuje się ze słowem -frid / -fritu ‘oszańcowanie, twierdza, pokój’.
W Polsce imię znane od w. XIX w związku z modą angielską i pod wpływem literatury.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Alfredus, Alfridus, ang. Alfred, Alf, Aelfred, Fred, hiszp. Alfredo, niem., ros. Alfred.
Alfred Wielki, król Anglosasów (871-899), czczony był gdzieniegdzie jako święty, przy czym jego wspomnienie obchodzono 28 października. Urodził się w r. 848 jako syn Ethelwulfa, króla Anglosasów Zachodnich, i jego żony Osburgi. W młodości kilkakrotnie przebywał w Rzymie. Gdy zmarł jego brat Ethelred (871), zasiadł na tronie. W ciężkich i przewlekających się walkach z duńskimi najeźdźcami wymógł na nich, że usunęli się z Mercji i Wessexu, a następnie przystać musieli na to, że on sam założył bazę w Londynie. Równocześnie związał ze swą koroną kilka państewek sąsiednich, reorganizował armię, tworzył flotę i budował warowne grody. Nie zaniedbywał też szerokiej działalności kulturalnej. Zakładał więc szkoły, klasztory, sprowadzał na swój dwór uczonych z kontynentu, patronował i sam oddawał się pracom translatorskim. Obejmowały one takie dziełka, jak Dialogi i Reguła Pasterska Grzegorza I Wielkiego, pisma Boecjusza, Solliloquia Augustyna, pisma historyczne Orozjusza i Bedy Wielebnego. Przekłady z Boecjusza i Orozjusza zawierają wiele uzupełnień, czerpanych z rozmaitych źródeł, m.in. o niektórych krajach słowiańskich i plemionach zamieszkujących wybrzeża Bałtyku. Jeśli do tego wszystkiego dodać, że Alfred przeprowadził kodyfikację praw, nie dziwi nas, że uchodzi on za jednego z najwybitniejszych królów anglosaskich. Jeden z historyków angielskich napisał nawet, że jego zwycięstwa -uratowały zachodnią Europę od stania się pogańską potęgą nordycką-. Król zmarł 26 października 899 r. Pochowany został w Winchesterze. Pozostawił po sobie dość liczne potomstwo, w tym Edwarda, który będzie jego następcą (901-925).
Arseniusz
Arseniusz imieniny obchodzi: 19 lipca oraz 14 grudnia
Imię pochodzenia greckiego: Arsénios, od przymiotnika pospolitego arsénios lub ars-n ‘mężny, silny’. Bliskim mu treściowo jest imię Andrzej.
W Polsce imię rzadko używane. Mogło występować na ziemiach wschodnich, ponieważ jest to imię dość częste w chrześcijaństwie wschodnim. W dokumentach polskich poświadczone są formy Arszyn, Harszyn, Herszyn, które mogą być uznane za polskie odpowiedniki imienia Arseniusz, Arsen.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Arsenius; fr. Arsene, ros. Arsenij; wł. Arsenio.
Repertoria wyliczają dziesięciu świętych tego imienia. Nie wszyscy zasługują tu na swe miejsce, bo albo znani są z ułamkowych wzmianek, albo też wymieniani w martyrologiach w sposób nasuwający wątpliwości co do identyczności lub pomieszania rozmaitych postaci. Dla tych zwłaszcza przyczyn ograniczamy się do przedstawienia trzech sylwetek:
Arseniusz Pustelnik, nazywany również Wielkim, znany jest przede wszystkim z Historia Lausiaca Palladiusza oraz ze zbioru zatytułowanego Apothegmata Patrum. Pochodził z rzymskiej rodziny senatorskiej. Papież Damazy wyświęcił go na diakona. Sądzą niektórzy, że cesarz powołał go na wychowawcę swych synów. W każdym razie około r. 385 schronił się na pustyni w pobliżu Sketis. Gdy pojawili się tam rozbójnicy libijscy, przeniósł się w pobliże Aleksandrii. Stało się to zapewne około r. 411, bo sam miał, płacząc, powtarzać: -Świat utracił (po najeździe Alaryka) Rzym, a mnisi utracili Sketis-. Potem przebywał w Troe, w pobliżu Memfis. Pod koniec życia przeniósł się w okolice Morza Czerwonego. Zmarł około r. 445, mając jakieś 90 lat. Martyrologia wspominały go 17 lipca lub 8 maja.
Arseniusz, arcybiskup Serbii. Najpierw był mnichem klasztoru, w którym przebywał św. Saba. On to, rozeznawszy się w jego zaletach, wprowadził go na drogę godności kościelnych. Sakrę biskupią otrzymał Arseniusz w r. 1221. W gorliwości i podtrzymywaniu łączności z Rzymem naśladował poprzednika. Po trzynastu latach biskupich rządów zapadł na zdrowiu i długo jeszcze chorował. Zmarł 28 października 1251 r.
Arseniusz, biskup Tweru. Przez dłuższy czas przebywał w jakimś klasztorze. Potem sam założył monaster w Dielticzowie. Jego ihumenem był aż do r. 1390, kiedy to wyniesiono go na stolicę biskupią w Twerze. Dokonał wówczas wiele. Zasłynął zwłaszcza jako budowniczy licznych cerkwi. On też miał zebrać w jedno żywoty Ojców Ławry Pieczerskiej. Zmarł 2 marca 1409 r.
Rufin
Rufin imieniny obchodzi: 7 kwietnia, 19 lipca oraz 28 listopada
Jest to imię pochodzenia łacińskiego, genetycznie cognomen Rufinus, Rufina (dla kobiety), utworzone za pomocą sufiksu -inus od starszego cognomen Rufus, Rufa (rufus, -a, -um ‘rudy, ruda’), częstego w rodzinie Cornelia.
W Polsce jest to bardzo rzadkie imię.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Rufinus, fr. Rufin, Rouffy, niem. Rufinus, Rufin, wł. Rufino.
W samym Martyrologium Rzymskim spotkać można było jedenaście wspomnień. Nie wszystkie dotyczą może postaci odrębnych. Mimo to każdej z nich kilka słów poświęcimy. Pominiemy tylko dwa wspomnienia, o których nic właściwie powiedzieć się nie da (pod dniem 28 lutego pojawił się jakiś Rufin w towarzystwie Makarego; a pod dniem 7 kwietnia Rufin znalazł się w towarzystwie Epifaniusza, Donata i trzynastu innych, o których nic nie wiemy). Z braku danych chronologicznych tym razem męczenników uszeregujemy w porządku kalendarzowym.
Rufin i Walery, męczennicy. Należą do tych męczenników pierwszych wieków, których historyczność zaświadczona jest raczej wczesnymi dowodami zlokalizowanej czci aniżeli pisanymi relacjami o ich życiu i ich śmierci. Relacje te powstały bardzo późno (VIII w.) i tak są nasycone wątkami legendarnymi, że jakiejkolwiek konkretnej wiadomości uzyskać z nich nie sposób. Mieli być magazynierami olbrzymich składów cesarskich, które znajdowały się w Basoches pod Soissons, przy szlaku prowadzącym z Rzymu do Brytanii. Było to w czasach, gdy centralna władza podupadła i faktycznie rządy sprawowali lokalni administratorzy, którzy poczynali sobie niejednokrotnie bardzo samowolnie. Takiemu właśnie lokalnemu kacykowi, Rykcjowarowi, mieli się nasi święci jako chrześcijanie narazić; kazał ich wrzucić do rzeki Vesle. W Martyrologium umieszczono ich pod 14 czerwca. Czcił ich w r. 525 św. Lupus, biskup Soissons. W katedrze tego miasta spoczywają ich relikwie.
Rufin i Marsja, męczennicy z Syrakuz. Widnieją we wszystkich wersjach Martyrologium Hieronimiańskiego pod dniem 21 czerwca. Mimo to wolno sądzić, że ich połączenie jest czymś sztucznym. Rufina należy prawdopodobnie identyfikować z tym, którego czczą w Kapui, natomiast Marsja powstała ze zniekształcenia Marcjana, uważanego za pierwszego biskupa Syrakuz, ale wspominanego osobno pod 14 czerwca lub 30 października.
Rufin, biskup Marsi (Asyżu). Baroniusz, opierając się na błędnym zapisie, dokonanym przez kopistę kazania Piotra Damiani, umieścił pod dniem 30 lipca oraz 11 sierpnia dwóch Rufinów. Jeden miał być biskupem Asyżu, drugi biskupem Marsi (w Abruzzach). W rzeczy samej chodzi o tę samą postać, o której zresztą nic dokładnego nie wiemy. Powszechne były oznaki kultu w X i XI stuleciu. Rufin czczony był także w Trasacco nad jeziorem Fucino. W nowym Martyrologium Rzymskim pod dniem 11 sierpnia pojawia się Rufin jako biskup Asyżu.
Rufin (Rufus), z Kapui (czczony w Mantui). W Kapui nazywano go męczennikiem i czczono już w V stuleciu. W miejscowym martyrologium widniał pod 27 sierpnia. Potem połączono go z Kaproniuszem. Jeszcze później jakiś Rufin pojawiał się pod dniami 21 czerwca, 24, 25, 26 i 27 sierpnia. Znawcy przeobrażeń, jakim ulegały martyrologia, sądzą, że zawsze chodziło o tę samą osobę, o męża który do Kapui przybył pod koniec IV stulecia. W Sakramentarzu Gelazjańskim znajdował się formularz mszy na jego wspomnienie. W samej Kapui wybudowano dwa kościoły pod jego wezwaniem. Ten właśnie kult dotarł zapewne do Mantui, gdzie jednak wspomnienie obchodzono 19 sierpnia. Nic zresztą pewnego nie da się o tym Rufinie powiedzieć. W nowym Martyrologium Rzymskim wspomina się 27 sierpnia Rufusa, męczennika z Kapui.
Rufin, Sylwan i Witalis (Witalia-) Męczeńską śmierć ponieść mieli w Ancyrze. Do martyrologiów łacińskich wprowadził ich Florus, który imiona odnalazł w jednej z wersji Martyrologium Hieronimiańskiego i umieścił pod dniem 4 września. Widnieją także w innym uszeregowaniu pod dniem 31 sierpnia, a Breviarium Syriacum wzmiankowało o sześciu męczennikach, których imion nie podało. Czy należałoby ich utożsamiać- Nikt nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. I niczego też więcej o męczennikach nie wiemy.
Rufin (lub Rufus) i Rufinian, męczennicy z Apollonias. Póki ich Baroniusz nie umieścił w Martyrologium Rzymskim pod dniem 9 września, na Zachodzie nie byli znani. W synaksariach wschodnich figurowali pod 7 lub 8 września. Mieli się nawrócić, gdy patrzyli na męczeństwo św. Izaurusa diakona i towarzyszy. Byli braćmi.
Rufin, Marek, Walery i towarzysze, męczennicy afrykańscy. Pojawili się w Martyrologium Rzymskim pod 16 listopada. Baroniusz przejął ich z Martyrologium Hieronimiańskiego, gdzie zestawiono ich w sposób zupełnie dowolny. Sam Rufin był prawdopodobnie towarzyszem Kwadrata, wspominanego pod dniem 7 maja.
Rufin z Asyżu, franciszkanin. Był synem Scypiona z Offreduccio, a tym samym stryjem Klary z Asyżu. Do Braci Mniejszych zaliczono go chyba w 1210 r. Był z usposobienia nieśmiały, małomówny. Wczesne źródła franciszkańskie zgodnie opowiadają o próbie, jakiej go poddał św. Franciszek. Wysłał go mianowicie na głoszenie kazania bez odzienia. Potem opowiadają o cierpieniach zadawanych mu przez szatana oraz o pokusie do rozpaczy. Zakonodawca bardzo go cenił. Utrzymywał, że to jedna z najświętszych dusz jego czasów. Rufin był świadkiem stygmatów. Gdy znacznie później wezwano go do złożenia świadectwa o łaskach i znakach Biedaczyny z Asyżu, podpisał w 1246 r. list zalecający Legendę trzech towarzyszy. Zmarł w Porcjunkuli 14 listopada 1270. Ciało złożono w bazylice asyskiej. W martyrologium franciszkańskim wspominano go zawsze jako błogosławionego.
Wincenty
Wincenty imieniny obchodzi: 22 stycznia, 8 Marca, 20 Marca, 5 kwietnia, 24 maja, 19 lipca, 6 sierpnia, 25 września, 27 września, 9 października oraz 27 października
Jest to imię wywodzące się z łaciny, z pierwotnego cognomen Vincentius, utworzonego od imiesłowu czynnego vincens, -tis czasownika vinco, -cere ‘zwyciężać’. Znaczeniowo byłoby to imię synonimiczne do imienia WIKTOR. Forma żeńska brzmiała Vincentia.
Imię Wincenty znane jest w Polsce już od czasów średniowiecznych. Formą spieszczoną jest Wicek, Wicuś, a także gwarowe Wincek. Od imienia tego pochodzą nazwiska: Wincentowicz, Wiczkiewicz.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Vincentius, ang. Vincent, fr. Vincent, hiszp. Vincente, niem. Vinzenz, ros., ukr. Winkentij, wł. Vincenzo.
W nowym Martyrologium Rzymskim wspomnień o świętych, którzy oznaczani byli tym imieniem, znajdujemy czterdzieści cztery. Do tej liczby dodać by jeszcze trzeba wspomnienia spotykane w kalendarzach lokalnych. Nie o wszystkich musimy tu jednak mówić. Śmiało pominąć możemy te wspomnienia, których jedynym uzasadnieniem jest przypuszczenie, że są powtórzeniami innych, spotykanych gdzie indziej. Nie zatrzymamy się też przy tych wzmiankach, które pozbawione są jakichkolwiek odniesień i danych chronologicznych. Wszystkie zresztą, które pomijamy, nie wyrażają ani kultu bardziej rozległego, ani czci trwalszej, dobrze zakotwiczonej w tradycjach. Dotyczy to zwłaszcza następujących wspomnień: biskupa z Troyes (4. 2.); biskupa z Foligno (24. 5.); męczennika z Porto Romano (24. 5.); biskupa i męczennika z Baregna (6. 6); męczennika rzymskiego (24. 7.); Wincentego z Aquili (7. 8.); męczennika, któremu towarzyszył jakiś Letus (1. 9.); Wincentego i Urbana (15. 9.); Wincentego z Magny (17.10.).
Wincenty, męczennik rzymski. W Martyrologium Rzymskim widniał pod 25 sierpnia w towarzystwie Euzebiusza, Poncjana i Peregryna. Ale martyrologiczne wspomnienie, które zawdzięczamy Adonowi, wywodzi się z późnej pasji, która nie zasługuje na jakąkolwiek wiarę. Mieli oni zginąć za panowania Kommodiusza (180-192), a pochowano ich na cmentarzu Kalepodiusza. Ani Damazy, ani Martyrologium Hieronimiańskie, ani wczesne itineraria nie potwierdzają tych danych. Bardziej wiarogodną wydaje się jedynie lokalizacja ich grobów. Zagadkowe są ponadto losy prawdziwych czy domniemanych relikwii. W 863 r. opat z Pothi-res uzyskał od Mikołaja I relikwie Euzebiusza i Poncjana dla hrabiego Girarta z Vienne. Tymczasem napis z 1112 r. informował, że relikwie spoczywają nadal u Św. Wawrzyńca in Lucina. Wolno także pytać, relikwie którego to Wincentego dotarły do Przemyśla, gdzie są przechowywane w kościele Franciszkanów.
Wincenty z Agen, męczennik. Znamiona, które wskazywałyby na odrębność jego kultu, są niewątpliwe. Wspominał go dwukrotnie Grzegorz z Tours, a opiewał Wenancjusz Fortunat. Około 550 r. powstała Passio Wincentego. Miał, wedle niej, zginąć w Castrum Pompeianum (dziś Le Mas-d’Agenais) za to, że zakłócił przebieg świąt pogańskich. Kiedy się to stało, w II czy na początku IV stulecia, nie wiadomo. A może jednak jest identyczny z męczennikiem z Saragossy, którego wczesny kult dobrze zadomowił się na południu Galii- Badacze rozmaicie odpowiadają na to pytanie. Dość, że wspomniany kult nabrał na sile. Z uwagi na najazdy Normanów relikwie przeniesiono w IX w. do Agen, a potem do opactwa w Conques. Wspomnienie obchodzi się 9 czerwca.
Wincenty, męczennik z Saragossy (z Walencji). Był archidiakonem Walerego, biskupa Saragossy. O jego pochodzeniu (z Walencji-) i działalności mało wiemy. Nawet o męczeńskiej śmierci, która miała miejsce około r. 304, wiele powiedzieć nie potrafimy, jeśli sceptycznie potraktujemy jej opis (Passio), zachowany w stosunkowo późnej wersji. A jednak męczeństwo jest faktem niewątpliwym, a pełen uznania dla męstwa i silnej wiary kult diakona zjawiskiem bardzo wczesnym. Już około r. 400 sławił ją wymownie Prudencjusz. Niewiele później jako o rzeczy dobrze znanej mówił o niej w pięknych retorycznych zwrotach wielki Augustyn. Również anonimowy autor, którego panegiryk znalazł się między pismami św. Leona Wielkiego. Jeśli do tych świadectw dodamy zapisy w starożytnych kalendarzach, za prawdziwe uznamy to, co mówi św. Augustyn: -Wincenty czczony jest wszędzie, gdzie rozciąga się imperium rzymskie i gdzie dociera chrześcijańskie imię-. Średniowiecze czci tej nie umniejszyło. U jego zarania żywa była przede wszystkim w Hiszpanii i Francji. Potem stała się kultem ludowym. W późnym średniowieczu podtrzymywały ją i rozwijały dalej cechy, zwłaszcza cech tkaczy. Skojarzyła się także ze zwyczajami wiejskimi i terminami rolniczymi. W wielu okolicach wyznaczała daty wielkich jarmarków. W krajach niemieckich, poniekąd w całej Środkowej Europie, obrali świętego swym patronem leśnicy i drwale. Jego kult dotarł też na ziemie polskie, a w olbrzymiej diecezji wrocławskiej Wincentego uznano za jednego z patronów katedry. Pomieszał się on tu z kultem innego Wincentego, biskupa z włoskiego miasta Bevagna. Pamiątkę naszego św. Wincentego obchodzimy od dawna 22 stycznia; oderwano go tylko od św. Anastazego Jerozolimskiego, z którym w dawnych kalendarzach liturgicznych był przypadkowo związany.
Wincenty, czczony w Collioure (Pireneje Wschodnie). W Martyrologium Hieronimiańskim wspominany był jako męczennik pod dniem 19 kwietnia. Wspomnienie opierało się jednak na pasji, która uchodzi za twór późny, zredagowany dla uzasadnienia wiekowego kultu. Męczennik miał zginąć z rozkazu prefekta Dacjana, który pod piórem hagiografów stał się szczególnie zapamiętałym prześladowcą chrześcijan. Przypuszcza się, że w Collioure dobrze zadomowił się kult Wincentego z Saragossy i że z czasem tego męczennika uważać zaczęto za miejscowego bohatera. W każdym razie kult nabrał sporej intensywności i wyodrębnił się od innych.
Wincenty, Oroncjusz i Wiktor, męczennicy. Wedle legendy, śmierć za wiarę ponieść mieli za Dioklecjana. Zginęli rzekomo w hiszpańskiej Geronie, ale czczono ich przede wszystkim we francuskim Embrun, dokąd podobno przeniesiono ich relikwie. Także i tu badacze nie wykluczają nowego zlokalizowania i usamodzielnienia się kultu męczennika z Saragossy. Przypuszczenie nasuwa się tym łatwiej, że męczennicy z Embrun wspominani byli tego samego dnia, co Wincenty z Saragossy (22 stycznia). W nowym Martyrologium Rzymskim ich wspomnienie już się nie pojawia.
Wincenty z Leryny. Wiadomości o nim są skąpe. Dzięki Gennadiuszowi, Eucheriuszowi z Lyonu i jego własnym napomknięciom możemy jednak sądzić, że był bratem Lupusa z Troyes i że jak ten ostatni pochodził z Toul. W klasztorze na Lerynie (Lerina, por. Nulla urbs pulchrior Lerina), jednej z dwóch wysepek (w pobliżu Cannes), nazwanych później w liczbie mnogiej Leryneńskimi (Lérins), przebywał kilkakrotnie. Tam też zapewne opublikował kilka dziełek, z których zachowało się bardzo mało. Najsłynniejszym stało się wydane w 434 r. Commonitorium. Autor zmarł zapewne przed 450 r. Czcią go nie otoczono. Do martyrologiów Wincentego wpisał dopiero Molanus. Poszedł za nim Baroniusz, który też umieścił go pod dniem 24 maja. Dla potomnych pozostał przede wszystkim teologiem, który w sposób godny wielkich retorów sformułował kryteria chrześcijańskiej prawowierności. Źródłem wiary jest Pismo święte, ale jego interpretacja może być najrozmaitsza; nawet diabeł czyni z siebie egzegetę. Pewna jest ta interpretacja, która harmonizuje z sancti maiores, z poprzednikami w wierze. Mamy się trzymać tego, quod ubique, quod semper, quod ab omnibus creditum est. Nie znaczy to, aby w pogłębianiu wiary nie miał się dokonywać postęp; nie może on być jednak zmianą, ale wzrostem w tym, cośmy otrzymali, w nauce, którą odziedziczyliśmy po przodkach. Tak to postęp w nauce chrześcijańskiej staje się zarazem wiernością i dostrzeganiem nowych horyzontów. Mniej szczęśliwe okazały się jego polemiki z niektórymi sformułowaniami Augustyna, Prospera z Akwitanii i Hilarego. Bliski był zapewne postaw semipelagiańskich. Trwałą wartością okazały się tylko te formuły, które streściliśmy powyżej.
Wincenty, Ramir i tow., męczennicy z Leónu. Wincenty był opatem klasztoru pod wezwaniem św. Klaudiusza. Wedle późnej opowieści stał się jedną z ostatnich ofiar prześladowania, które w wizygockiej Hiszpanii rozpętali arianie. Natomiast wedle epitafium, zmarł 11 marca 630 r., a tylko bliskość jego grobu i relikwii św. Wincentego z Saragossy sprawiła, że zaczęto go uważać za męczennika. Ramir, który był przeorem, razem z jedenastoma mnichami zginąć miał w dwa dni po Wincentym. Ciało tego ostatniego przeniesiono później do Oviedo, natomiast Ramirowi w 1596 r. urządzono na miejscu uroczystą elewację. Wspomnienie Wincentego obchodzono 11 marca (tak też w nowym Martyrologium) i 11 września, a Ramira 13 marca.
Wincenty Madelgariusz. Pochodził ze Strépy (Belgia). Poślubił św. Waldetrudę. Wychowawszy czwórkę dzieci, małżonkowie postanowili resztę życia spędzić w klasztorach. Wincenty ufundował klasztor w Hautmont i został w nim zakonnikiem. Potem przeniósł się do Soignies i tam także założył opactwo. Krótko przed śmiercią zrezygnował z przełożeństwa na rzecz swego syna Landryka. Zmarł około 677 r. Żywot sporządzono dość późno. Wspomnienie Wincentego obchodzi się 14 lipca.
Wincenty Kadłubek interesuje nie tylko hagiografów i historyków Kościoła. Jest zarazem Mistrzem Wincentym, autorem ciekawej Kroniki polskiej i dlatego interesuje żywo historiografów, którzy poświęcili mu niejedną rozprawę. Te, które napisano w ostatnim półwieczu, od wnikliwego studium O. Balzera poczynając, a na nowej próbie syntetycznego ujęcia zaproponowanego przez Brygidę Kürbis kończąc, nie tylko wybitnie poprawiły zepsutą reputację kronikarza, ale także oświetliły niejedno z jego biografii i twórczości. Wiele rzeczy wyjaśniono, pojawiły się jednak nowe wątpliwości, zwłaszcza co do szczegółów przytoczonych przez Długosza. Kadłubek urodził się około r. 1160 (albo nieco wcześniej), w miejscowości Karwów pod Opatowem. O rodzinie, na której temat snuto rozmaite hipotezy, nic właściwie nie wiemy. Późniejsze ustosunkowania pozwalają zakładać, że była związana z dworem, a przynajmniej mile na nim widziana. Można przypuszczać, że początkowe wykształcenie otrzymał w kraju, nie wiemy jednak znów, czy w jakiejś szkole na prowincji, czy też dopiero w krakowskiej szkole katedralnej. Wówczas wszedł prawdopodobnie w środowisko krakowskiego duchowieństwa, któremu przewodził biskup Gedko. Studiował następnie za granicą, ale znów trudno powiedzieć z całą pewnością, czy tylko w Paryżu, jak się powszechnie przypuszcza, czy także w Bolonii i gdzie indziej. Przywiózł stamtąd nie tylko bardzo duży jak na owe czasy zasób wiedzy, ale również wysoką kulturę, która z niego – Sarmaty (w najlepszym tego słowa znaczeniu), uczyniła zarazem prawdziwego Europejczyka. Predestynowało go to do zajmowania wysokich urzędów. Spełniał je może już po powrocie w kapitule krakowskiej i na dworze Kazimierza Sprawiedliwego, którego do końca życia podziwiał i cenił. Po śmierci księcia (1194) objął prepozyturę w Sandomierzu. I znów nie wiadomo, czy było to pewnego rodzaju usunięcie się na ubocze, wywołane niesprzyjającymi układami politycznymi lub personalnymi, czy też zwyczajne objęcie urzędu, który nie odrywał go bynajmniej od spraw publicznych. Druga hipoteza wydaje się tym bardziej zasadna, że w tym czasie Wincenty czynił hojne nadania i nie przestawał być kandydatem na stolicę biskupią w Krakowie; może nawet w Sandomierzu dopiero stał się nim naprawdę. Objął tę stolicę po spornej elekcji i zatwierdzeniu przez Innocentego III w r. 1203, sakrę zaś przyjął z rąk arcybiskupa Kietlicza, którego polityki i dążeń reformatorskich był zawsze zwolennikiem. Diecezją rządził krótko, ale uczynił dla niej niemało. Konsekrował więc kościół na Kleparzu, zreformował prowincjonalne kapituły, poczynił nowe nadania, popierał zakony, zwłaszcza cystersów, brał żywy udział w poczynaniach Kietlicza, a w r. 1215 uczestniczył w IV soborze lateraneńskim. Mimo tej aktywności bardzo prędko zrezygnował z rządów diecezją. I znów nie wiemy, jakie były przyczyny i okoliczności tej rezygnacji. W r. 1217 przeniósł się do Jędrzejowa i przywdział habit cysterski. Tam też napisał czwartą część swej Kroniki. Zmarł 8 marca 1223 r. i pochowany został przed głównym ołtarzem w cysterskim habicie, ale z paliuszem. -Mnisi jędrzejowscy nie najlepiej zadbali o pamięć po mistrzu pióra-. Mimo to od najdawniejszych czasów otaczała go cześć wiernych, którą pismem gruntowali następcy na kanoniach: Długosz i Szymon Starowolski. Beatyfikował Wincentego w r. 1764 Klemens XIII. W r. 1962 wszczęto proces kanonizacyjny. Wymienia go nowe Martyrologium Rzymskie.
Wincenty Ferreriusz (Ferrer). Urodził się około r. 1350 w Walencji (Hiszpania). Był bratem Bonifacego, późniejszego generała kartuzów. Mając lat siedemnaście wstąpił w rodzinnym mieście do dominikanów. Studia filozoficzne i teologiczne odbył w Walencji, Leridzie i Barcelonie. W r. 1375 sam zaczął nauczać filozofii. Potem trudnił się kaznodziejstwem i był przeorem. W r. 1385 został profesorem w szkole katedralnej w Walencji. W czasie schizmy zachodniej opowiedział się za papieżem aviniońskim, ponieważ wybór Urbana VI uważał za wymuszony i nieważny. Później w kazaniach i wydanym w r. 1380 traktacie De moderno ecclesiae schismate opowiedział się znów zdecydowanie po stronie antypapieża Klemensa VII. Jego przeświadczenie o nawróceniu się Judasza oraz wypowiedzi na temat zbliżającego się końca świata sprawiły, że zaczęto go podejrzewać o herezję. Jakkolwiek antypapież Benedykt XIII kazał w r. 1394 zakończyć proces, a jego akta spalić, zarzuty te wysuwano jeszcze na soborach w Pizie (1409) oraz Konstancji (1415). Od r. 1392 Wincenty przebywał w Avinionie i był tam spowiednikiem antypapieża Benedykta. Na dziesięciolecie 1399-1409 przypada jego pierwsza wielka wędrówka misyjna, która uczyniła zeń największego kaznodzieję pokutnego średniowiecza. Zaczął od Katalonii. Potem działał w Marsylii. Następnie przemierzył Lazurowe Wybrzeże i Lombardię. Pod koniec głosił kazania w Genewie, Lozannie i Fryburgu Szwajcarskim. W r. 1405 przebywał u Benedykta XIII w Savonie. Potem (1406-1407) działał w północnej Italii. W r. 1408 widzimy go w Montpellier, a w roku następnym znów w Barcelonie. Zarzucano mu tu i ówdzie, że postępował w sposób zbyt gwałtowny i surowy i że pozwalał, by mu towarzyszyli biczownicy. Mimo to powodzenie jego wędrownej misji było ogromne, słowa krytyki zaś zamierały na widok świętego życia samego kaznodziei. Mniej więcej przez rok Wincenty przebywał potem w swoim mieście rodzinnym. Kiedy w Pizie wybrano trzeciego papieża, tym bardziej uwierzył w rychły koniec świata. Gdy jednak zrozumiał, że dobro Kościoła wymaga rezygnacji Benedykta XIII, użył całej siły swej perswazji, by go do tego skłonić. Nie osiągnąwszy celu, opuścił Avinion i udał się do Ferdynanda I, króla Aragonii, aby go przekonać do wypowiedzenia posłuszeństwa Benedyktowi. Potem sam (6 I 1415) w katedrze w Perpignan obwieścił to w imieniu królów hiszpańskich. Następnego dnia opuścił na zawsze ojczyznę. Wyposażony w pełnomocnictwa przez nowego papieża Marcina V, udał się znów na kaznodziejską wędrówkę. Tym razem przemierzył Francję, dotarł do Normandii i Bretanii. Zmarł w Vannes 5 kwietnia 1419 r. Tam też w katedrze został pochowany. Proces kanonizacyjny, zaczęty za Kaliksta III, dokończył w r. 1458 Pius II.
Wincenty de Paul. Urodził się 24 kwietnia 1581 r. w miejscowości Ranguine (niedaleko Pouy, Francja), która w r. 1828 zmieniła swą nazwę na St-Vincent-de-Paul. W r. 1595 podjął studia w Dax. Kontynuował je w Tuluzie, gdzie w r. 1600 został kapłanem, a w cztery lata później uzyskał stopień bakałarza teologii. Udał się następnie do Rzymu. Jest rzeczą wysoce kontrowersyjną, czy w latach 1605- -1607 przebywał w niewoli mauretańskiej. W r. 1608 widzimy go już w Paryżu, który miał się stać głównym polem jego apostołowania. Zetknął się tam rychło z Piotrem de Bérulle, założycielem francuskiej gałęzi oratorianów. Za jego sprawą objął w r. 1612 parafię w Clichy, a w roku następnym stanowisko kapelana i wychowawcy w domu dowódcy galer królewskich. Pełnił te funkcje do r. 1626. W tym też czasie (1617) zaczął wygłaszać nauki misyjne i złożył ślub poświęcenia swego życia na rzecz biednych. Przez czas jakiś był proboszczem w Châtillon, potem coraz to bardziej oddawał się pracom misyjnym wśród zubożałej ludności wiejskiej. Z wolna mobilizował do tej pracy innych kapłanów. W r. 1625 założył z nimi Zgromadzenie Misjonarzy (Congregatio Missionis), które stosunkowo rychło – jeszcze za jego życia – rozszerzyło się na całą Francję, Polskę (1651) i Włochy (a później także na Szkocję, Afrykę Północną i Madagaskar). Jedną z pierwszych siedzib Stowarzyszenia był dom przeora od Św. Łazarza, stąd nazwa, która przylgnęła do jego członków (łazarzyści). Dom ten do śmierci założyciela przeprowadził 800 misji ludowych. Nie jedyne to jego osiągnięcie. W r. 1632 otwarto jego podwoje dla kapłanów i świeckich, którzy by chcieli odprawić rekolekcje, a w roku następnym święty zainicjował wtorkowe konferencje duchowne dla kapłanów. Z jego też inicjatywy zaczęto udzielać rekolekcji przed przyjęciem święceń kapłańskich. Jeśli dodamy do tego, że Wincenty przyczynił się wydatnie do zakładania seminariów duchownych, jego olbrzymi wkład w dzieło odnowy kleru i życia religijnego będzie dla nas oczywisty. Nie mniejszy był jego wkład w dzieło chrześcijańskiego miłosierdzia. Już w r. 1617 jako proboszcz w Châtillon-les-Dombes założył Bractwo Pań Miłosierdzia dla opieki nad biednymi i chorymi z parafii. Zakładał później analogiczne stowarzyszenia w czasie głoszenia misji. Z paryskich Pań Miłosierdzia wyrosło (1633) zgromadzenie szarytek (zob. Ludwika de Marillac), wielka instytucja zakonna i charytatywna, pomyślana w sposób wręcz nowatorski. Działalność -wincentek- była tak rozległa, że widywano je nawet na polu bitew jako sanitariuszki. W czasach frondy święty ratował rzesze głodujących, a następnie niósł pomoc całym prowincjom, dotkniętym nędzą i zniszczeniami wojennymi (Lotaryngii, Szampanii, Pikardii itd.). W historii duchowości chrześcijańskiej Wincenty de Paul zaliczany jest do tzw. szkoły francuskiej. W rzeczy samej był poniekąd uczniem de Bérulle’a, uległ urokowi i wpływowi Franciszka Salezego, żywo kontaktował się z założycielem sulpicjanów, Janem Olier, i innymi. Wszystkich chyba przewyższał zmysłem praktycznym i talentem organizacyjnym. Zmarł 27 września 1660 r. w Paryżu. W r. 1729 został beatyfikowany, a w r. 1885 zaliczony w poczet świętych. Jego wspomnienie liturgiczne przez długi czas obchodzono 19 lipca. Ostatnia reforma kalendarza przywróciła pamiątce wielkiego jałmużnika miejsce właściwe, czyli 27 września.
Wincenty Maria Strambi. Porównywano go z Karolem Boromeuszem i Ambrożym. Jego ojciec pochodził rzeczywiście z Mediolanu, miasta wielkich biskupów, ale on sam urodził się 1 stycznia 1745 r. w Civitavecchia pod Rzymem. Studiował w Montefiascone, w rzymskim Collegio Nuovo oraz w Viterbo. Potem wstąpił do niedawno powstałego zgromadzenia pasjonistów. Zostanie później biografem jego założyciela. Po święceniach, które otrzymał w 1767 r., zasłynął jednak przede wszystkim jako kaznodzieja, teolog i kierownik sumień. Wspomagał duchowo wiele osób, w tym takie, jak: bł. Anna Taigi czy św. Kasper del Bufalo. W zakonie sprawował rozmaite funkcje przełożeńskie. W latach 1790-1796 był doradcą generała. W 1801 r. Pius VII mianował go biskupem Maceraty i Tolentino. Otworzył wówczas nowe seminarium duchowne, dbał o przypływ kandydatów oraz o ich duchową formację. Nie chcąc składać przysięgi na wierność Napoleonowi, udał się na wygnanie. Spędził je w Novarze i Mediolanie. Potem zrezygnował z urzędu. Leon XII skłonił go wtedy, by osiadł na Kwirynale i został jego doradcą. Gdy papież zachorował i był bliski śmierci, Strambi ofiarował za niego swe życie. Bóg przyjął chyba tę ofiarę. Wincenty zmarł 1 stycznia 1824. Beatyfikował go Pius XI w 1925 r., jego następca kanonizował w dwadzieścia pięć lat później.
Wincenty Romano. Na chrzcie św. za patronów otrzymał św. Dominika i św. Wincentego, ale znany był pod drugim imieniem. Urodził się 3 czerwca 1751 r. w Torre del Greco (na południe od Neapolu). Wyszedł z rodziny ubogiej, toteż z trudem ukończył szkoły. W Neapolu kazania św. Alfonsa de Liguori rozbudziły w nim nabożeństwo do Najśw. Sakramentu. Gdy w 1775 r. otrzymał święcenia kapłańskie, wrócił do Torre del Greco. Prowadził tam teraz szkółkę dla kandydatów do kapłaństwa, katechizował i głosił kazania. Po erupcji Wezuwiusza i zniszczeniu kościoła (1794) zajmował się jego odbudową. Został potem proboszczem u Św. Krzyża. Przez tzw. Messa pratica ożywił uczestnictwo w Eucharystii; wprowadził też Rosario meditato i popularyzował inne praktyki pobożne. Wiele troski okazał najbiedniejszym, poniewieranym przez wszystkich poławiaczom korali, którzy znaleźli się w ciężkim położeniu materialnym. Wiele cierpień przysporzyły mu zmieniające się sytuacje polityczne. Zmarł dnia 20 grudnia 1831 r. na zapalenie płuc. Paweł VI beatyfikował go w 1963 r.
Wincenty Pallotti. Urodził się 21 kwietnia 1795 r. w Rzymie. Tam też uczęszczał do szkół i doktoratami z filozofii i teologii uwieńczył studia wyższe. Zdobył ponadto magisterium z filologii greckiej. W 1818 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Rychło stał się prawdziwym apostołem Wiecznego Miasta. Działał tam jako duszpasterz młodzieży, pocieszyciel chorych i więźniów, rekolekcjonista i misjonarz ludowy. W 1827 r. został duchownym kleryków w seminarium rzymskim. Był też spowiednikiem w wielu kolegiach. W 1834 r. założył Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego dla pogłębienia, szerzenia i obrony pobożności oraz wiary. Był to ruch nowatorski, którzy przypominał późniejsze instytuty świeckie oraz stowarzyszenia życia apostolskiego. Wedle myśli założyciela, zaczynem miało być stowarzyszenie księży, które najpierw zwało się Pobożnym Towarzystwem Misyjnym, Pia Societas Missionum, potem zaś przemianowało się na Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego, Societas Apostolatus Catholici. Członkowie nie składali, jak zakonnicy, ślubów. Mimo to od 1847 r. instytut cieszył się przywilejem egzempcji. Ostateczną aprobatę otrzymał w 1904 r. Pallotti założył ponadto zgromadzenie żeńskie (1843), ale to miało na celu głównie działalność charytatywną. Zmarł 22 stycznia 1850 r. w Rzymie. Pius XII beatyfikował go w 1950, kanonizował zaś w 1963 r. Jan XXIII.
Wincenty Grossi. Urodził się 4 marca 1845 r. w Pizzighettone, w pobliżu Cremony. W Cremonie też skończył seminarium i otrzymał w 1869 r. święcenia kapłańskie. Był potem kapelanem i wikariuszem na kilku placówkach. W 1883 r. został proboszczem w Vicobellignano, gdzie wkrótce rozwinął szeroką działalność duszpasterską. Zależało mu na młodych. Spośród męskiej młodzieży utworzył grupę animatorów apostolskich; natomiast podobna grupa dziewcząt dała początek Zgromadzeniu Córek Oratorium (Istituto delle Figlie dell’Oratorio), które w 1901 r. zostało zatwierdzone przez biskupa Cremony, a w 1926 r. przez Stolicę Apostolską. Założyciel zmarł 7 listopada 1917 r. Paweł VI beatyfikował go w r. 1975.
Wincenty Lewoniuk i 12 towarzyszy, męczennicy z Podlasia. Symbolizują oni dramatyczne losy unitów (grekokatolików) na tych terenach, które po rozbiorach Polski znalazły się pod panowaniem carów. Jak wiadomo, Kościół unicki zorganizował się na wschodzie Rzeczypospolitej w wyniku unii brzeskiej (1599): biskupi prawosławni z tego obszaru uznali prymat papieża zachowując równocześnie swoją liturgię, zwyczaje i dyscyplinę kościelną. Polityka rosyjska od samego początku zmierzała do likwidacji unii i zerwania więzi z Rzymem. Po powstaniu styczniowym w Królestwie Polskim istniała już tylko jedna diecezja unicka: diecezja chełmska. Postanowieniem władz carskich od 1 stycznia 1874 r. miała się rozpocząć jej stopniowa likwidacja. Dziać się to miało pod pozorem wprowadzania do świątyń unickich liturgii prawosławnej, czyli usunięcia tych wszystkich form, które ukształtowały się od czasu więzi z Rzymem i również ową więź unaoczniały. Przeciwni tym planom księża uniccy byli usuwani z parafii i nieraz zsyłani na Sybir. Ale wtedy w licznych miejscowościach stawali w obronie swych świątyń i wiary świeccy wyznawcy. Tak między innymi stało się w Pratulinie. Po usunięciu unickiego proboszcza wierni nie chcieli oddać cerkwi prawosławnemu duchownemu i codziennie gromadzili się wokół niej. 24 stycznia 1874 r. zaatakował ich oddział kozaków. Przywitali go z całkowitym spokojem, z krzyżem trzymanym w dłoniach, z biciem dzwonu i śpiewem pieśni religijnych. Ostatnimi ich słowami były słowa modlitwy i przebaczenia. Poległo ich trzynastu: Wincenty Lewoniuk, l. 25, żonaty, pochodził z Woroblina; zginął jako pierwszy. Daniel Karmasz, l. 48, żonaty, pochodził z Łęgów; trzymał w rękach krzyż w czasie ataku kozaków. Łukasz Bojko, l. 22, kawaler, pochodził z Łęgów; bił w dzwony w czasie obrony cerkwi. Bartłomiej Osypiuk, l. 30, miał żonę i dwoje dzieci; śmiertelnie postrzelony, zmarł w swoim domu. Onufry Wasyluk, l. 21, żonaty, pochodził z Zaczopek. Filip Geryluk (vel Kiryluk), l. 44, miał żonę i dzieci, pochodził z Zaczopek. Konstanty Bojko, l. 47, żonaty, pochodził z Zaczopek. Michał Nicefor Hryciuk (vel Gryciuk), l. 19, kawaler, pochodził z Zaczopek i nosił do Pratulina żywność dla obrońców cerkwi: zginął razem z nimi. Ignacy Frańczuk (Franczur), l. 50, miał żonę i siedmioro dzieci, pochodził z Derła; po śmierci Daniela Karmasza to on trzymał krzyż. Jan Andrzejuk, l. 25, żonaty, miał dwóch synów; śmiertelnie zraniony, zmarł wkrótce w swoim domu w Derle. Konstanty Łukaszuk, l. 45, żonaty, ojciec siedmiorga dzieci, mieszkał w Zaczopkach; ciężko postrzelony, zmarł nazajutrz. Maksym Hawryluk, l. 33, żonaty, pochodził z Derła; ciężko ranny, zmarł następnego dnia w swoim domu. Michał Wawryszczuk, l. 21, kawaler, pochodził z Derła i zmarł tam nazajutrz z odniesionych ran. – Wojsko rosyjskie nie pozwoliło godnie pochować obrońców unickiej cerkwi w Pratulinie i ich mogiłę zrównało z ziemią. Kościół katolicki zawsze o nich pamiętał. Wspominali o nich papieże Pius IX, Leon XIII, Pius XII. Proces beatyfikacyjny w diecezji podlaskiej rozpoczął się oficjalnie w 1938 r. W 1964 r. jego akta przekazano do Rzymu. Uwieńczeniem tych starań stała się beatyfikacja, której Jan Paweł II dokonał 6 października 1996 r.
Wincenty Frelichowski, kapłan, męczennik. Urodził się 22 stycznia 1913 r. w Chełmży. Na chrzcie św. otrzymał imiona Stefan Wincenty, ale na ogół nazywano go tym drugim imieniem. Rodzice prowadzili w Chełmży własne przedsiębiorstwo piekarskie, z którego mogli zapewnić utrzymanie sześciorgu dzieci. Opórcz rodziny na duchową formację Wincentego przemożny wpływ miała Sodalicja Mariańska i harcerstwo, w których bardzo aktywnie działał w latach gimnazjalnych. Po zdaniu matury i głębokiej refleksji nad własną drogą życiową, w jesieni 1931 r. wstąpił do seminarium duchownego w Pelplinie, by zostać -kapłanem wedle Serca Chrystusa-. Święcenia otrzymał po sześciu latach studiów filozoficzno-teologicznych, 14 marca 1937 r., z rąk ks. bpa Stanisława Wojciecha Okoniewskiego, który zatrzymał go w Pelplinie jako swego kapelana. 2 lipca 1938 r. został wikariuszem w toruńskiej parafii Najśw. Marii Panny. Gorliwość kapłańska, życzliwy stosunek do wszystkich, pomysłowość, talenty organizacyjne zjednywały mu uznanie przełożonych kościelnych i przyciągały do niego wiernych różnego wieku i stanu, najbardziej może ludzi chorych i młodzież. Z młodzieżą spotykał się nie tylko w kościele i na lekcjach religii, ale również jako kapelan Chorągwi Pomorskiej harcerstwa, jako -druh Wicek-. 11 września 1939 r. został aresztowany przez Niemców razem ze wszystkim księżmi z jego parafii. Wypuszczono go po dwu dniach. Jednak 8 października gestapo uwięziło go w toruńskim Forcie VII. 10 stycznia 1940 r. przewieziono go do obozu koncentracyjnego w Stutthofie, potem (8 kwietnia) do Sachsenhausen i w końcu (grudzień 1940) do Dachau. We wszystkich tych miejscach pogardy i zaplanowanego przez hitlerowców upodlenia człowieka ks. Wincenty zwyciężał zło czynionym dobrem. Był dla współwięźniów duszpasterzem i bratem, spowiadał, rozdzielał Komunię świętą, podtrzymywał na duchu, budził postawę solidarności. Na przełomie stycznia i lutego 1945 r. u samego Lagerführera wystarał się o pozwolenie pracy na bloku chorych na tyfus, którzy zostawieni byli swemu losowi. Wkrótce sam zaraził się tyfusem i zmarł 23 lutego 1945 r. Heroizm księdza Wincentego udokumentowany został we wspomnieniach obozowych wielu osób, m.in. kard. A. Kozłowieckiego SJ, bp. F. Korszyńskiego, bp. K. Majdańskiego. Jego beatyfikacji dokonał Jan Paweł II w Toruniu 7 czerwca 1999 r. W 2002 r. -druch Wicek- ogłoszony został Patronem Harcerstwa Polskiego.
Wincenty Eugeniusz Bosiłkow, biskup, męczennik. Urodził się 16 listopada 1900 r. w Belene (w północnej Bułgarii). Na chrzcie otrzymał imię Wincenty. Rodzice, skromni wieśniacy, wpoili mu głębokie przywiązanie do Kościoła katolickiego. W 1913 r. został w Ruse alumnem niższego seminarium duchownego pasjonistów, którzy potem wysłali go do swego liceum w Kortrijk (Belgia). W 1919 r. wstąpił w Belgii do nowicjatu pasjonistów, przyjmując imię zakonne Eugeniusz od Najświętszego Serca. Po święceniach kapłańskich, otrzymanych w Ruse w 1926 r., odbędzie jeszcze studia w Rzymie, uwieńczone w 1931 r. doktoratem na podstawie pracy -Unia bułgarska z Kościołem rzymskim w pierwszej połowie XIII wieku-. W 1932 r. powraca do Bułgarii. Przez dwa lata działa w Ruse jako proboszcz parafii katedralnej i sekretarz biskupa Damiana Teelena. Następnie zostaje proboszczem w Bardarskim Geranie. W 1946 r., po śmierci biskupa Teelena, otrzymuje nominację na wikariusza apostolskiego, a w 1947 na biskupa Nikopolu. Był to już czas nasilającego się prześladowania wiary i Kościoła. Gorliwy, świetnie wykształcony, odważny i kochany przez wiernych biskup stał się solą w oku dla władz komunistycznych. 16 lipca 1952 r. znalazł się w więzieniu. W dniach 29 września – 3 października urządzono mu proces według ówczesnego schematu dla -wrogów ludu-. Zapadł wyrok śmierci. Biskup został rozstrzelany w sofijskim więzieniu 11 listopada 1952 r. Beatyfikacji dokonał Jan Paweł II w dniu 15 marca 1998 r.
Włodzisław
Włodzisław imieniny obchodzi: 27 czerwca oraz 19 lipca
Jest to polska forma imienia znanego bardziej w czeskiej postaci WŁADYSŁAW. Znaczeniowo jest synonimicznym imieniem do WŁODZIMIERZA. Dziś powszechnie występuje forma Władysław, rzadko Włodzisław.
W kalendarzu imion słowiańskich umieszczone 25 września.
http://www.deon.pl/imieniny/dzien,7,19.html
Wszystkiego najlepszego i Szczęść Boże.
Nie ma ładu bez wiary
– Pozycja Grossa “Strach” ma jeden najważniejszy cel: odwrócić uwagę od prawdziwych źródeł antysemityzmu w Europie, którymi są protestantyzm Lutra, materializm Marksa, ideologia rasy nordyckiej Hitlera, Rosenberga, oraz uderzyć w katolickość Polski, postulując jej bestialską zwierzęcość. Radykalnie godzi to w godność Polski jako Narodu, państwa oraz w świętość Kościoła katolickiego – tłumaczył w sobotę ks. prof. Tadeusz Guz w czasie konferencji naukowej w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
– Nie ma ładu, nie ma porządku bez wiary – zaznaczył o. Tadeusz Rydzyk, założyciel WSKSiM, otwierając konferencję. – Widzimy, do czego człowiek jest zdolny, jeśli odrzuca Boga. XX wiek już to przeżył. Wiele milionów ludzi kosztował ten nieporządek – dodał o. Rydzyk.
Aspekt ładu w środkach społecznego przekazu podjął ks. bp dr Adam Lepa (na zdjęciu), członek Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski, wykładowca Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW. Hierarcha zwrócił uwagę na problem powszechnie panującego chaosu medialnego, który jest następstwem, jak wskazał prelegent, nieprawidłowego podziału mediów po roku 1989.
Profesor Miguel Angel Belmonte z Uniwersytetu Abat Oliba w Barcelonie przedstawił referat zatytułowany “Porządek i nieład w życiu politycznym”. Ostrzegł przed modelem państwa, które zawłaszcza całość życia politycznego i społecznego na zasadzie władztwa absolutnego. Jako przykład nieładu prelegent wskazał liberalizm. Zwrócił uwagę na dwie jego formy – skrajną i umiarkowaną, które są domeną odpowiednio centrolewicy i centroprawicy. Profesor Belmonte wskazał także na większe zło liberalizmu umiarkowanego, gdyż ten chowa się pod pozorem dobra, pozostawiając człowiekowi wolność bez granic. Zaznaczył, że cel liberalizmu to zniszczenie porządku naturalnego, oderwanie człowieka od Boga. Konkretnymi przykładami z Hiszpanii są m.in. prawo do zabijania poczętych dzieci, manipulacje na embrionach czy legalizacja związków homoseksualnych. – Między naszymi wielkimi narodami zachodzi wiele podobieństw. Można sobie życzyć, by błędy czy wręcz dewiacje, które od kilkudziesięciu lat niszczą Hiszpanię, były dla Polski ostrzeżeniem, jaką drogą iść nie należy – podkreślił prof. Belmonte.
Nierozwiązywalne dylematy
Wizję demokratycznego ładu społecznego przedstawił prof. dr hab. Andrzej Zybertowicz, kierownik Zakładu Interesów Grupowych w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W tezie referatu postawił pytanie, czy aby chronić wolność, musimy posługiwać się metodami niedemokratycznymi, czyli poprzez legalnie istniejące instytucje tajnego zbierania informacji. – Jeśli ktoś z państwa, czego życzę, zostanie kiedyś politykiem odpowiedzialnym za swój kraj, to nie znajdzie żadnego łatwego rozwiązania tego dylematu i tylko czujność i czułość moralna może was uchronić przed zagubieniem – mówił prelegent i zestawił dwie przestrzenie – przestrzeń demokratyczną i przestrzeń autorytarnej enklawy.
Medialna oligarchia
Aspekt ładu w mediach podjął ksiądz biskup dr Adam Lepa, członek Rady ds. Środków Społecznego Przekazu KEP i wykładowca Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ksiądz biskup zwrócił uwagę na problem powszechnie panującego chaosu medialnego, który jest następstwem nieprawidłowego podziału mediów po roku 1989. – Cała spuścizna po RSW Prasa – Książka – Ruch, nazywanej imperium propagandy partyjnej, stała się własnością ugrupowań liberalnych i lewicowych – tłumaczył ksiądz biskup. – W podziale przejętych mediów drukowanych pominięci zostali ci, którzy w PRL walczyli o wolność słowa i mieli odwagę wydawać media niezależne. To doprowadziło do oligarchicznego modelu medialnego, który przejawia się w monopolu w mediach opcji liberalnej i lewicowej – wskazał referent. Podkreślił także, że realizowanie funkcji ewangelizacyjnej przez media katolickie jest działalnością, która jednocześnie przyczynia się do budowania w państwie ładu moralnego, społecznego i medialnego, co chroni przed groźbą chaosu. – Kiedy myślimy o tym ładzie medialnym i myślimy także z troską o chaosie w mediach, to przychodzi myśl wdzięczna o tych dwojgu mediach, którym tak wiele zawdzięczamy, a zatem o Radiu Maryja i Telewizji Trwam, ale także i o mediach drukowanych w orbicie tych mediów powstałych. I serdecznie im dziękujemy, że nie tylko mówią o ładzie medialnym, ale są współtwórcami tego, co z ładu medialnego w Polsce pozostało – mówił ksiądz biskup Lepa.
O ład w kulturze
Kultura – jak wskazał kolejny prelegent konferencji “Oblicza ładu” prof. dr hab. Piotr Jaroszyński, kierownik Katedry Filozofii Kultury KUL – jest sposobem bycia człowiekiem. – Życie człowieka winno być uporządkowane, a zatem winno mieć swój cel oraz hierarchiczne środki, które do niego prowadzą – mówił prof. Jaroszyński. Tymczasem w dzisiejszym świecie brak tego uporządkowania. – Doszło do takiego paradoksu, że wiara występuje w obronie rozumu, gdyż Zachód tak zgłupiał – mówił prelegent i jako przykład podał dramatyczne wystąpienia Ojca Świętego Benedykta XVI. – Przez Zachód przetacza się batalia walki o rozum, w polityce, w mediach i na uczelniach. Programowo na uczelniach zachodnich i w Polsce głosi się postmodernizm, który jest takim atakiem na rozum i racjonalność, jakiego jeszcze historia kultury zachodniej nie znała – mówił prof. Piotr Jaroszyński i tłumaczył, dlaczego tak się dzieje. – Jeśli się tych młodych ludzi, którzy mieli być elitą społeczną, pozbawi racjonalności, to będą działali w sposób albo kompletnie chaotyczny, nieuporządkowany, albo będą narzędziem, które będzie wystawiane do różnych funkcji publicznych.
Troska o ład intelektualny
KKsiądz prof. dr hab. Tadeusz Guz, dziekan zamiejscowego Wydziału Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL w Tomaszowie Lubelskim, podjął wątek różnych aspektów ładu intelektualnego. Jak powiedział prelegent, zachowanie ładu intelektualnego to ukazanie niezwykłości ludzkiego rozumu. Prelegent wskazał na nurty protestanckie, które zmieniły byt człowieka w byt zwierzęcia, a wielkiego ducha człowieka zredukowały do zwierzęcego instynktu. – Świetnie w tę protestancką deformację intelektu nowożytnych wieków wpisuje się nam wszystkim ostatnio w Polsce i na całym świecie sprawa, której na imię Jan Tomasz Gross. On to, swoją pozycją wyrosłą z niespotykanego w chrześcijaństwie i nieporównywalnego w swoim radykalizmie antysemityzmu Marcina Lutra oraz nabudowanego na nim bestialskiego antysemityzmu nazizmu hitlerowskiego III Rzeszy, przerzuca winę na ramiona katolickiego ducha wielu Polaków oraz Kościoła katolickiego w naszej Ojczyźnie, który swoje życie był raz po raz gotowy oddać, aby ratować z przekonania wewnętrznego naszej polskiej duszy swoich starszych braci i starsze siostry w wierze w Boga Starego Testamentu – tłumaczył ks. prof. Guz.
Konferencji, która corocznie odbywa się na uczelni z okazji wspomnienia św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy, towarzyszyła promocja książki prof. Krystyny Czuby “Podstawy katolickiej etyki dziennikarskiej”.
Katarzyna Cegielska, Toruń
http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/nie-ma-ladu-bez-wiary/