Szanowni Państwo.
Ostatnio rozmawiałem z przyjacielem.
O tym i owym. I o Polsce, a jakże – jak zwykle płomiennie i wzniośle, a jakże.
Clou tych rozmów jest niezmienne – a dlaczego jest nadal tak jak jest?
Odpowiedzi na trudne pytania może dlatego są trudne, że są zbyt łatwe.
Dlaczego nic się nie zmienia?
Ależ zmienia się! I to bardzo, cały czas.
Nas denerwuje to, że nie zmienia się na nasze.
Wynika z tego, że ktoś inny jest bardziej aktywny niż my, jest od nas lepszy.
Ktoś robi więcej więc zmiany są takie jak on chce.
My robimy mniej więc naszych zmian nie ma.
Nasi wrogowie na swoje zwycięstwo ciężko zapracowali.
Należy im się.
Ileż to razy wyzywamy na głowy w telewizorze.
A powinny być dla nas wzorem.
A tak to.
Oni te głowy poświęcili dla sprawy. Oddali się bez reszty.
Codziennie ryzykują życiem swoim i swoich najbliższych. Tak trwają od pokoleń.
Nie proszę Państwa.
Konformistami jesteśmy my.
Innymi słowy – prawdziwie wierzącymi w obecnych czasach zdają się być tylko sataniści.
Gorycz zaślepia rozum, co prowadzi do błędów logicznych i merytorycznych.
Space.
Masz swoje państwo?
Jarzmo Jezusa Chrystusa
Gdy jadę przez miasto tramwajem i przyglądam się współpasażerom, to najczęściej widzę zamyślone twarze odwrócone w kierunku okna. Nieliczni prowadzą rozmowę ze znajomymi, rzadko zdarza się, by na twarzy zagościł uśmiech. Dominuje „biadolenie” i narzekanie. Tak bez powodu, to śmieją się chyba tylko zakochani lub niespełna rozumu. Widzę bardzo wyraźnie (zwłaszcza w poniedziałek rano), że ludzi wokół mnie przygniata jakiś poważny ciężar – pewnie są to obowiązki, problemy, choroby, niepokój o jutro. Żyję jednak w społeczeństwie, gdzie ponad 90% populacji przyjęło chrzest i deklaruje się jako chrześcijanie – katolicy. Czy wiara w Boga nie jest w stanie rozwiązać tych przygniatających człowieka problemów? Czy Pan Bóg jest za mały? Czy wiara jest za słaba?
Wielu chrześcijan uważa, że wiara a przede wszystkim jej moralne konsekwencje to kolejny życiowy ciężar. Trzeba przestrzegać przykazań, nie jeść mięsa w piątek, zrezygnować z zabaw tego dnia, chodzić do kościoła w niedzielę… trzeba, trzeba, trzeba. To bardzo utrudnia życie. Czy nie jest tak, że przyjemniej i wygodniej żyje się człowiekowi, który wierzy, ale nie praktykuje? Taki sposób myślenia jest bardzo częsty, jeśli nie powszechny. A przecież Dobra Nowina o miłości Boga do człowieka sprawiała, że poganie, którzy ją słyszeli krzyczeli z radości. Sprawiała, że bogacze porzucali swoje majątki, rozdawali dobra ubogim, byli gotowi na dalekie wędrówki misyjne a nawet śmierć męczeńską dla Chrystusa. Dlaczego dziś Dobra Nowina przestała być dobrą nowiną a stała się kolejnym ciężarem? Przyczyn zapewne jest wiele, ale dla nas dzisiaj ważniejsze jest to, by odkryć prawdę słów Chrystusa: Jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie. Ewangelia, która jest możliwa do przyjęcia i wprowadzenia w życie dla każdego ochrzczonego określonego jako prostaczek, to słowo, które zbawia. Można powiedzieć, że to ciężar, który sam się niesie i jeszcze niesie nas. Jeśli słowa Jezusa potraktujemy serio, to doświadczymy tego, że Dobra Nowina realnie rozwiązuje nasze codzienne problemy, czyli że nas zbawia. Chociażby to dzisiejsze słowo: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście a ja was pokrzepię. Ile to już razy z naszymi problemami najpierw długo chodziliśmy dusząc je w sobie, potem może wykrzyczeliśmy komuś bliskiemu w przypływie gniewu, może próbowaliśmy je rozwiązywać szukając pomocy u innych ludzi, ale czy zwróciliśmy się z wiarą do Boga. Może nam się wydawać, że Wszechmogący Bóg ma ważniejsze sprawy na głowie niż mój ból zęba, brak pieniędzy na utrzymanie, kłótnia małżeńska czy problemy z dziećmi. A jednak Jezus Chrystus, który zna Ojca objawił całym swoim życiem Boga, który jest zatroskany o wszystkie potrzeby człowieka. Takie patrzenie na Stwórcę i taka relacja z Nim sprawia, że wiara nie jest już tylko odświętnym ubraniem, ale codziennym chlebem. Wiara jest jak ten podstawowy pokarm, bez którego najlepsze przysmaki nie cieszą podniebienia. Jednym z ważnych znaków nawiązania głębokiej relacji z Panem Bogiem jest łagodność i pokora, o której również słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Takie postawy życiowe upewniają nas o obecności w człowieku Ducha Świętego, który dodaje sił i uskrzydla. Problemy codzienności nie znikają, ale pokrzepienie, które daje wiara sprawia, że możemy je skutecznie rozwiązywać i z uśmiechem przyjmować nawet porażki.
autor: ks. Jacek Zjawin
http://www.bkaznodziejska.pl/nr/sugestie_homiletyczne/14_niedziela_okresu_zwyklego/jarzmo_jezusa_chrystusa.html
Szanowni Państwo.
Moja notka nie jest o dobrym Pasterzu.
A o złych owieczkach.
…
I o złym pasterzu.
I jego dobrych owieczkach.
Panie Karolu, Pan sobie nie zawraca głowy tym Atlasem Ayn Rand, bo się Panu pomiesza – na przykład jak już zdążyło z tymi dobrymi i złymi owcami i pasterzami, co ich w Biblii nie ma.
Pozdrawiam