Apel Kardynała Prymasa do wojska
z książki: Feliks Koneczny, „Święci w dziejach narodu polskiego”, Michalineum, str. 584a
Miejmyż otuchę, że będzie się w tej naszej kochanej Polsce ożywiało wszystko, co dobre; ale też oby na uwiąd skazane było wszystko, co złe! Oby działały w naszym państwie te tylko siły, które je podnoszą; niechaj zaś bezsilnym okaże się wszystko, co by Polskę miało poniżać i umniejszać jej poważania pośród narodów!
Oczywiście, że państwo polskie pojmujemy jako zrzeszenie uczciwości, jako twór moralny, a ponieważ jest katolickie, więc ma stosować się do etyki katolickiej, w której określoną jest zarazem moralność cywilizacji łacińskiej. Celem naszym: wprowadzić moralność do polityki, wewnętrznej i zewnętrznej, narodowej i międzynarodowej. Ale jakżeż mogłoby państwo polskie zrobić choćby krok jeden ku temu ideałowi gdyby samo nie było moralnym?
Więc dysputować o to, co w życiu publicznym uznać za moralność, spierać się o to na każdym kroku? Nie! dysputować wcale nie trzeba, bo w nauce katolickiej te rzeczy są od dawna przemyślane! Najkompetentniejszy w tej materii Polak, nasz Najprzewielebniejszy ks. Prymas August kardynał Hlond wyjaśnił nam to dokładnie, wydając drukiem naukę o tych zagadnieniach, pt. “O chrześcijańskie zasady życia państwowego”. Przytoczymy kilka zdań z tego pouczenia, dla katolików żadnym dysputom nie podlegającego. To są dla nas pewniki. Posłuchajmyż głosu najwyższego w Polsce pasterza.
“Katolicki obywatel, robotnik, urzędnik, oficer, żołnierz, poseł, senator, członek rządu, nie może mieć dwu sumień, katolickiego dla życia prywatnego, a niekatolickiego dla spraw publicznych”. “Przyrodzone prawo moralne i dekalog obowiązują państwo w tej samej mierze, co jednostkę i rodzinę… Państwo nie ma więc mocy uprawiania nieetycznych czynów, czyli zło nie staje się moralne i dozwolone przez to, że się go dopuszcza państwo, albo, że się je popełnia z ramienia lub na rzecz państwa… Nie ma pod słońcem władzy, której by wolno było nakazywać podwładnym czyny przeciwne dekalogowi… Państwo nie stoi poza etyką, tak jak nie stoi ponad nią… Jeżeli nakazują zło, należy się od pełnienia go bezwarunkowo uchylać… Katolik nie powinien pod żadnym warunkiem być narzędziem grzechu i krzywdy… Tzw. silne rządy są uzasadnione i dobre, o ile są sprawiedliwe”, a “nakazem katolickiej karności obywatelskiej jest posłuch dla sprawiedliwych praw i rozporządzeń państwowych”… “Jednostka ludzka istniała wpierw, niż państwo i posiada swe przyrodzone prawa”, woła nasz ksiądz Prymas i dodaje: “Nie można pogodzić z prawem przyrodzonym pewnych współczesnych dążeń do zupełnego podporządkowania obywateli celom państwowym, do wyznaczenia obywatelom jakiejś służebnej roli i do rozciągania zwierzchnictwa państwowego na wszystkie dziedziny życia. Regulowanie każdego ruchu obywateli, wtłaczanie w przepisy państwa każdego ich czynu, mechanizowanie obywateli w jakiejś globalnej i bezimiennej masie, sprzeczne jest z godnością człowieka i z interesem państwa, bo zabija w obywatelach zdrowe poczucie państwowe… Państwo nie jest antytezą jednostki, lecz uzupełnieniem jej prywatnego bytu“.
Każdy wie, że naród chcący mieć państwo niepodległe, musi posiadać siłę, a więc jak najsilniejszą armię, złożoną z oficerów i żołnierzy, gotowych się bić, gdy trzeba. Dla siły wojska narodowego trzeba ponieść niejedną ofiarę, bo armia musi być odpowiednio wyposażona, jeżeli ma być zdatna do boju. W państwowości, tj. w urządzeniach państwowych, stoi tedy wojsko na pierwszym miejscu, jako główna rękojmia samego istnienia państwa. Chcąc zapewnić prawu pierwszeństwo przed siłą, musimy sami być silni. Toteż armią powinni interesować się wszyscy; wszystkie stany winny zwracać się ku niej z gotowością do usług.
Mężowie świątobliwi świecą w tym dobrym przykładem, a wszyscy książęta Kościoła polskiego przepełnieni są stale dbałością o dobro armii. Na nich spoczęła troska główna o jej dobro moralne. Trzeba ją podnosić etycznie jak najwyżej, bo armia musi przede wszystkim sama być moralną, jeżeli ma dobrze służyć do moralnych celów.
Jak niegdyś opiekował się armią polską Skarga, podobnież za dni naszych odznaczył się w tym najbardziej biskup piński, Zygmunt Łoziński. Nikt, jak on, nie był bardziej powołany by ułożyć nowoczesne “Nabożeństwo żołnierskie”. Niestety, żył zbyt krótko; ale i to co w tej dziedzinie pozostawił, stanowi dla polskiego i katolickiego żołnierza istny skarb. Jest nim zaiste jego “List otwarty do korpusu oficerskiego w Pińsku “ z dnia 23 marca 1930 r.
Potrzeba związku duchowego państwa z Kościołem wyrażana jest w tym “Liście” kilka razy; między innymi także tymi słowy: “Właśnie osoby wysokie urzędy piastujące mają podwójny tytuł osobisty, żeby oczekiwać od nas pomocy duchowej przez dobrą, pokorną modlitwę:
l-o dla odpowiedzialności wyjątkowej, jaka na nich ciąży,
2-0 dla niebezpieczeństw, grożących duszy swej, bo kto stoi wysoko, ten łatwo dostaje zawrotu głowy“.
Przede wszystkiem określone tam jest dobitnie stanowisko religijne: “Nie wierzę - pisze ks. biskup – w trwałą dyscyplinę i rzetelny honor oficera, który potrafi zapominać o czci, należnej Najwyższemu Panu Wszechrzeczy i łamać, zwłaszcza nałogowo i z jawnym cynizmem, przykazania Boskie lub kościelne“.
Żołnierz (od wodza do rekruta) winien spełniać przykazania kościelne, a więc nie stronić od nabożeństw. Pamiętać ma przy tym, że „Msza św. i kazanie, to nie ceremonie zewnętrzne mające na celu wywrzeć pewne wrażenie chwilowe. Msza św. to najświętsza ofiara samego Chrystusa; kazanie, to nauka życia chrześcijańskiego. Przerabiać je na pustą paradę, to czynić z nich komedię, co jest świętokradztwem albo graniczy z nim“. Nie wolno też wnosić do domu Bożego polityki stronniczej: “Opowiadanie się urzędowe ministrów służby Bożej za tym czy tamtym politykiem w państwie, jest wnoszeniem polityki do Kościoła, wprząganiem Kościoła do polityki, jest wytwarzaniem w łonie jednej rodziny Bożej dysonansów i rozłamu… Pomimo że ja i każdy ksiądz możemy mieć takie czy inne zapatrywania polityczne, nie możemy ich wciągać do swej pracy pasterskiej. Kapłaństwo ustanowił Chrystus Pan nie dla partyj, ale dla całej ludzkości i do nas, jako do kapłanów Chrystusowych, należy w sprawach polityki, tak jak we wszystkim innym, czuwać jedynie nad tym, ażeby żadna z nich nie sprzeciwiała się religii, aby każda liczyła się z prawem Bożym i czerpała natchnienie z ducha Bożego. A w tym znowu nie możemy być krępowani ani siłą, ani krytyką, bo to jest teren naszego powołania, wyznaczony nam od Boga”.
Jako kapłanowi do Kościoła, podobnież nie wolno żołnierzowi wprowadzać polityki partyjnej do armii, żeby się nie narażali “na oskarżenie o politykowanie, tak samo niewłaściwe dla żołnierza, jak dla księdza lub o partyjność, która wam tym bardziej nie przystoi. Nie jesteście wojskiem ani partii ani człowieka, ale Ojczyzny, Rzeczpospolitej całej. Nie wolno wam pod grozą złamania przysięgi stawać się pretorianami”. I to zawsze trzeba pamiętać, że “można Polsce służyć tylko takimi środkami, jakie katechizm, nazywa uczciwymi i honorowymi“.
Wspaniałe a przemądre są tam ustępy o honorze oficerskim, poparte bardzo ciekawymi przykładami. “Honor polskiego wojska zależy na gorącym pragnieniu i staraniu, aby cnoty żołnierza chrześcijańskiego były właściwością zbrojnych szeregów Polski, aby rozwijały się, wzrastały i jaśniały… Honor wojska polskiego zależy na kulcie sprawiedliwości i prawdy. Powinien on mieć odrazę do wszelkiej nieuczciwości, krzywdy, fałszu… Umie on w sobie wykryć i osądzić złe i nie broni go, ale stara się usunąć… Honor wreszcie polskiego wojska zależy nie na chełpliwości, bucie, grożeniu siłą, ale na poważnej skromności, na delikatności uczuć, oraz na względności dla wszelkiej istoty słabszej i na odrazie do wszelkiej łobuzerii. Dumą jego jest nie szabla ani ranga, ale możność służenia krajowi i wielkość (nade wszystko moralna) Ojczyzny”.
Czyż ten “List” nie powinien być obowiązkowo znany każdemu uczniowi szkół podchorążych? Może kiedyś tak będzie, bo autor jego, to wielka postać w polskim narodzie. Wszyscy czcili go już za życia, jako świętego. Biskup Łoziński umiał z każdej sprawy wykrzesać coś ze świętości. Z czymkolwiek miał do czynienia, wszystko podnosił i uczył innych patrzeć na rzeczy ze stanowiska nadprzyrodzonego. Panować nad sobą umiał doskonale, ale nigdy się nie zawahał mówić całej prawdy, choćby najwyższym dostojnikom. Kiedy zmarł w Pińsku w r. 1936, rozległo się żałobne echo po całej Polsce i wszędzie a wszędzie miano poczucie, że umarł święty. Słusznie też poczęto czynić dochodzenia wstępne do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Byłby to obok ks. Skorupki drugi patron święty armii polskiej, czego młodzież łatwo może doczekać się.
Kończmy nasz przegląd Świętych w dziejach Polski, gdyż biskup Łoziński jest chronologicznie ostatnim, najmłodszym w tym świątobliwym pochodzie wieków na ziemiach polskich. Uważajmy to za dobrą zapowiedź, że zbiegiem okoliczności wypadło nam zakończyć książkę na państwie i armii; te dwie wielkie sprawy, dobrze pojęte, poprowadzą na długi a świetny ciąg dalszy nasze dzieci i wnuki!
Daj im, Boże, pracować w urządzeniach państwa katolickiego! My pragnący jednego tylko totalizmu, mianowicie etyki totalnej, poczuwamy się do obowiązku przyczynić się do tego, żeby Ojczyzna nasza, wytworzywszy państwo potężne, stanęła na czele prądu pragnącego wprowadzić moralność katolicką w życie publiczne. Prąd ten może być wyszydzany, prześladowany, nękany, lecz nie ulęknie się niczego i nie spocznie, aż swego dopnie. To posłannictwo Polski! Więc z pomocą Bożą, a przy orędownictwie świętych polskich patronów, skupiajmy się pod tym hasłem!
X. kard. August Hlond Wielki Prymas II R
https://www.youtube.com/watch?v=4lPJNQrQ4Ho
Daj mi dusze resztę zabierz August Kardynał Hlond
https://www.youtube.com/watch?v=F_SaxqpEWQs
Prymas z Mysłowic – Kardynał August Hlond
https://www.youtube.com/watch?v=vPLLKv11KO4
Królestwo Boże w duszach polskich. Kard. August Hlond, Cz. 1
https://www.youtube.com/watch?v=uH_7LrKTXOw
Dusza Narodu – Prymas Hlond
https://www.youtube.com/watch?v=xAr_UY1bbY8
Archiwalne nagranie kazania kardynała Augusta Hlonda
https://www.youtube.com/watch?v=7QO7exLdKZE
Dobrze że to umieściłeś.
Na pewno pojawi się tu przypadkiem jakiś poganin który nie zna jeszcze nauki katolickiej.