Rok A, II, – X Tydzień Okresu Zwykłego
Święto ku czci Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana
Pierwsze czytanie: Rdz 22, 9-18 Ofiara Abrahama
lub: Hbr 10, 4-10 Chrystus przychodzi pełnić wolę Ojca
Psalm responsoryjny: Ps 40 (39), 7-8a. 8b-9. 10-11b. 17 (R.: por. 8a i 9a)
Śpiew przed Ewangelią: Flp 2, 8-9
Ewangelia: Mt 26, 36-42 Smutna jest dusza moja aż do śmierci
Kolor szat liturgicznych: | Biały |
Patroni: Św. Basilides, św. Eskil, św. Leon II, św. Odulf, św. Onufriusz, św. Ternan, św. Piotr z Mount Athos, św. Antonia, św. Jan z Sahagun, św. Paula Frassinetti, bł. Antoni Nowowiejski bp i tow. m.*, bł. Jan Nepomucen Chrzan i tow. (* archidiec. gnieźnieńska), bł. Marian Górecki i tow. (* archidiec. gdańska), bł. Emil Szramek, bł. Józef Czempiel i tow. (* archidiec. katowicka), bł. Roman Sitko i tow. (*diec tarnowska), bł. Leon Wetmański i tow. (*diec. płocka)KOMENTARZ KSIĘDZA MIROSŁAWA MATUSZNEGO Rozważania: Oremus · O. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD
|
PIERWSZE CZYTANIE
Rdz 22, 9-18 Ofiara Abrahama
Czytanie z Księgi Rodzaju
Gdy Abraham i Izaak przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego, Izaaka, położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.
Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». Anioł powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna». Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę „Pan widzi”. Stąd to mówi się dzisiaj: «Na wzgórzu Pan się ukazuje».
Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, a nie odmówiłeś mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu».
Oto Słowo Boże
ALBO
PIERWSZE CZYTANIE
Hbr 10, 4-10 Chrystus przychodzi pełnić wolę Ojca
Czytanie z Listu do Hebrajczyków
Bracia:
Niemożliwe jest, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy.
Przeto Chrystus, przychodząc na świat, mówi: «Ofiary ani daru nie chciałeś, ale Mi utworzyłeś ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – abym spełnić wolę Twoją, Boże».
Wyżej powiedział: «Ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzech nie chciałeś i nie podobały się Tobie», choć składane są zgodnie z Prawem. Następnie powiedział: «Oto idę, aby spełnić wolę Twoją». Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.
Oto Słowo Boże
PSALM RESPONSORYJNY:
Ps 40 (39), 7-8a. 8b-9. 10-11b. 17 (R.: por. 8a i 9a)
Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę.
Nie chciałeś ofiary krwawej ani płodów ziemi, *
lecz otworzyłeś mi uszy,
nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy. *
Wtedy powiedziałem: «Oto przychodzę.
Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę.
W zwoju księgi jest o mnie napisane: *
Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże,
a Twoje prawo
mieszka w moim sercu».
Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę.
Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu †
i nie powściągałem warg moich, *
o czym Ty wiesz, o Panie.
Sprawiedliwości Twojej nie kryłem w głębi serca, *
Głosiłem Twoją wierność i pomoc.
Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę.
Niech się radują i weselą w Tobie *
wszyscy, którzy Ciebie szukają,
a ci, którzy pragną Twojej pomocy, *
niech zawsze mówią: «Pan jest wielki»
Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Flp 2, 8-9
Alleluja, Alleluja, Alleluja
Dla nas Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci,
i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko
i darował Mu imię ponad wszelkie imię.
Alleluja, Alleluja, Alleluja
EWANGELIA
Mt 26, 36-42 Smutna jest dusza moja aż do śmierci
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Jezus z uczniami przyszedł posiadłości zwanej Getsemani, i rzekł do nich: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę». Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną».
I odszedłszy nieco dalej do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!»
Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe».
Powtórnie odszedł i tak się modlił: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!»
Oto słowo Pańskie
Wspomnienie: Święto ku czci Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana.
KOMENTARZ KSIĘDZA MIROSŁAWA MATUSZNEGO
Temat: Kapłan i Ofiara |
SŁOWA NADAL AKTUALNE, MĄDROŚĆ TYCH, KTÓRZY ODNALEŹLI JEZUSA
Jak przygotować człowieka na obdarowanie go czymś, co zupełnie przekracza granice miłości i obdarowania, znane z relacji czysto ludzkich? Jak zacząć wychowywać upadłą ludzkość, wiedząc, że kiedy nadejdzie ów moment i tak poddani próbie ludzie zawiodą, okażą się słabi i pozostawią Posłanego samemu, lub odwrócą się od Niego? Odpowiedź na powyższe pytania znajdujemy w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Oto Abraham, człowiek bogobojny i sprawiedliwy zostaje poddany straszliwej próbie. Ma złożyć na ofiarę swojego syna, na którego czekał tyle lat. Syna, którego zdążył pokochać, w którym zdążył wychować sobie następcę, syna, który dla staruszka ojca wydawał się być wszystkim.
Jak wynika jednak z kart Pisma Świętego, choć ukochany, upragniony i miłowany nad życie, nie był jednak umiłowany nad Boga. Dla Abrahama bowiem wszystkim był nie syn, lecz Bóg. Choć w tamtych okolicznościach trudno byłoby mówić o pozytywach płynących z tego wydarzenia dla Abrahama, to jednak z perspektywy czasu, przynajmniej dla nas to wydarzenie niesie ze sobą ogromnie przesłanie o miłości Boga do człowieka. Oto Bóg, choć poddaje swojego wiernego sługę bolesnej próbie, to jednak w decydującym momencie posyła swego anioła, aby ten nie dopuścił do odebrania życia Izaakowi. Wystarczy, że Abraham pokazał Bogu i wszystkim pokoleniom, które będą czytały Słowa Świętej Księgi, że gotów był oddać Bogu to, co ukochał najbardziej. Bóg bowiem, gdy nadeszła pora, również wypełnił swoją obietnicę, i oddał człowiekowi, to co On umiłował najbardziej – Swojego Syna Jednorodzonego. Niestety, człowiek w przypadku Bożego Syna dopuścił do tego, do czego nie dopuścił Bóg w przypadku syna Abrahama.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Porównanie to byłoby największym dramatem świata, gdyby nie fakt, że Bóg powierzając w ludzkie ręce Swoją Odwieczną Miłość, wiedział, jak potoczą się losy świata. Co więcej, sam Jezus dobrowolnie sam siebie na śmierć ofiarował, aby nas grzesznych ludzi ratować od kary wiecznej, na jaką zasłużyliśmy poprzez nasze niegodziwości. Oto prawdziwe oblicze miłości Boga do człowieka. Oto Kapłan Wielki, który złożył z samego Siebie ofiarę za nasze grzechy.
PROPOZYCJA DLA ODWAŻNYCH
Czy stać nas na to, aby oddać Bogu to, co ukochaliśmy najbardziej?
Wraz z całym Kościołem w Polsce przeżywamy dziś ustanowione w 2013 roku święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Przypomina nam ono przede wszystkim o tym, że Jezus jest naszym Pośrednikiem u Ojca. On samego siebie złożył w ofierze, by nas wykupić z niewoli grzechu i dać nam zbawienie. Dzięki ofierze Jego Ciała i Krwi uzyskaliśmy śmiały przystęp do Boga, którego możemy nazywać Ojcem. Każda Eucharystia uobecnia Jego ofiarę, a nasze serca skłania ku temu, byśmy także siebie samych uczynili wieczystym darem dla Boga. Wzbudźmy więc w naszych sercach na nowo pragnienie oddania się Bogu i uczyńmy ten dar miłym Mu przez złączenie go z ofiarą Syna Bożego.
Ks. Leszek Poleszak SCJ, „Oremus” czerwiec 2014, s. 66
TAJEMNICA MIŁOŚCI
O Jezu, obym pożywał Ciebie i żył dla Ciebie (J 6, 57)
Tajemnica Eucharystii jest streszczeniem całego dzieła dokonanego przez nieskończoną miłość Boga dla zbawienia ludzi. Istotnie, w Ofierze ołtarza, gdzie ma źródło Eucharystia, odnawia się i uobecnia ofiara krzyża, przez którą Chrystus odkupił świat. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13), powiedział Pan; nie zadowolił się jednorazowym oddaniem go za nas na Kalwarii, tym dowodem miłości, lecz pragnie nieustannie ponawiać go w ciągu wieków przez celebrowanie Eucharystii. W czasie Mszy Chrystus nie przestaje składać ofiary w sposób mistyczny, lecz rzeczywisty, za zbawienie ludzi, tak że Kościół może się modlić: „Boże… składamy Twojemu najwyższemu Majestatowi… Ofiarę czystą, świętą i doskonałą, Chleb święty życia wiecznego i Kielich wiekuistego zbawienia” (I modl. euch.); a każdy wierny uwielbiając Chrystusa obecnego pod świętymi postaciami, może powiedzieć: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 20). Lecz miłość Chrystusa wydaje się przewyższać nawet ofiarę. Pan pragnie bowiem, aby była ona uzupełniona w uczcie, w której On sam oddaje się na pokarm tym, którzy Go miłują. Uczta zaś jest tak ściśle złączona z ofiarą, że nie ma ofiary bez uczty. Istotnie, Pan ofiaruje się w ofierze Mszy, kiedy „zaczyna być sakramentalnie obecny, jako pokarm wiernych pod postaciami chleba i wina” (Paweł VI); wierni zaś uczestniczą pełniej w Ofierze, kiedy przystępują do Stołu eucharystycznego. Eucharystia do tego stopnia jest związana z Ofiarą, że święte postacie „zostają zachowane, aby wierni, którzy nie mogą uczestniczyć we Mszy, przez Komunię sakramentalną, przyjętą z należytym usposobieniem, jednoczyli się z Chrystusem i Jego Ofiarą… Udział w Wieczerzy Pańskiej jest zawsze komunią z Chrystusem, który składa się w ofierze Ojcu za nas” (Euch. Myster. 3e. 3b). Eucharystia, sakrament miłości, jednocząc wiernych z Chrystusem ofiarowanym i zmartwychwstałym, winna skłaniać ich, aby żyli Jego życiem miłości, a więc Jego ofiarą na chwałę Ojca i zbawienie braci, aż do dnia, w którym staną się na zawsze uczestnikami jego chwalebnego Zmartwychwstania. „Pożywanie Ciała i Krwi Chrystusa zmierza do tego, aby przemienić nas w to, co pożywamy” (św. Leon W.).
- O Trójco przedwieczna! O ogniu i przepaści miłości! O szalony z miłości ku swojemu stworzeniu!… Jakąż korzyść masz z naszego odkupienia? Żadnej, albowiem nie potrzebujesz nas, bo jesteś Bogiem naszym. Kto ma tę korzyść? Tylko człowiek. O miłości niewysłowiona, jak oddałeś się nam cały, cały Bóg i cały człowiek, tak cały stałeś się naszym pokarmem, abyśmy pielgrzymując na tej ziemi, nie ustali ze zmęczenia, lecz umacniali się Tobą, Chlebie niebieski.
O człowiecze, cóż to ci zostawił twój Bóg? Zostawił ci całego siebie, całego Boga i całego człowieka, okrytego bielą chleba. O ogniu miłości! Czyż nie wystarczyło ci, żeś nas stworzył na obraz i podobieństwo swoje i odrodził przez łaskę w krwi swego Syna, a nadto dałeś nam na pokarm całego siebie, Boga, istotę boską? Kto Cię zmusił do tego? Nie kto inny, jeno miłość Twoja (św. Katarzyna ze Sieny).
- Boże wszechmocny… Tobie składamy tę żywą i bezkrwawą ofiarę, Tobie składamy ten chleb, figurę Ciała Twojego jedynego Syna… Obchodząc „pamiątkę Twojej śmierci”, ofiarujemy Ci ten chleb i prosimy: przez te ofiarę zlituj się nad nami wszystkimi, bądź dla nas łaskawy, o Boże prawdziwy… i składamy Ci ten kielich, figurę Krwi…
Boże prawdziwy, niech Twoje święte Słowo zstąpi na ten chleb, aby stał się ciałem Słowa; i na ten kielich, aby stał się krwią prawdziwą. I spraw, aby wszyscy ci, którzy przyjmują Komunię, otrzymali lekarstwo życia i zostali uzdrowieni z wszelkiej słabości oraz umocnieni dla postępu w cnocie, i aby im nie stała się potępieniem…
Uczyń nas godnymi tej Komunii, Boże prawdziwy, i uczyń nasze ciało czystym, a duszom naszym udziel rozumu i umiejętności; daj nam mądrość, Boże miłosierdzia, przez uczestnictwo w Ciele i Krwi. Albowiem Twoja jest chwała i potęga, przez Twojego jedynego Syna w Duchu Świętym teraz i po wszystkie wieki wieków (św. Serapion).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 261
A to modernista.
Dopiero co zarzuciłem Pani, że wybiera się z panem karolemjózefem na wojenkę o piaskownice. A więc proszę zobaczyć czym to pachnie:
– Pani hipokryzja jest niebotyczna. Dopiero co mnie skrytykowała za próbę przedstawienia intencji czyjejś wypowiedzi za zgodną z moją, a tymczasem sama to robi, kłamliwie zmieniając chrześcijaństwo w jeden wielki modernizm.
– W świetle pani heretyckiej wypowiedzi moja traci wymiar naganności – pozostaje niewinną prowokacją, żartem z którego bez trudu można się wybronić.
– Jest Pani osobą oczytaną, ale sama niewiele myśli (chyba że o zaszkodzeniu komuś), przez co ma problemy z wyciąganiem wniosków i układaniem sobie swojej już w końcu wiedzy.
– Pani twierdzi, że Pan Jezus był modernistą – ja że obrońcą tradycji:
W ogóle caluteńka misja Jezusa Chrystusa to było jedno wielkie wołanie o Tradycję, rozumianą jako to, co miało być od początku, tylko ludzie to zmienili.
Może Pani zrozumie ten mały wykład o moderniźmie:
– Modernizm to nie znaczy zmiana czegokolwiek, tylko zmiana dokonana mocą wartości tego samego rzędu, lub niższego. Typowym modernizmem jest zmiana prawa mocą takich wartości jak ekonomia, gospodarka, władza wykonawcza, albo „prawo kaduka”, czyli bezprawie ugruntowane mocą dorwania się do władzy z jej zawłaszczeniem.
– Modernizm jest ideologią. Ideologie to same w sobie wartości zwykłego rzędu, przeznaczone do służenia wartościom bezpośrednio wyższego rzędu, ale pośrednio i jeszcze wyższym – są wizją przyszłości do której zmierzamy, jakimś planem na przyszłość. Mogą więc być i ideologie służące dobrej sprawie.
Jednak te „typowe”- natury zwykłego rzędu, te „polityczne”są godne najwyższego potępienia – a to dlatego że samozwańczo, przestępczo, rewolucyjnie i nielogicznie, nierozumnie, nieodpowiedzialnie i krótkowzrocznie uzurpują sobie prawo do mieszania w samym systemie ludzkich wartości wyższego rzędu, wartości które od Boga pochodzą, których grupy pozostając w hierarchicznym układzie służą odpowiednio wyższym, a w końcu Bogu samemu.
– Odwrotnie tradycja. Ta sama lokując się wśród wartości wyższego rzędu – dokładnie to wartości z kręgu prawości – sama ingeruje w wartości niższego od niej rzędu wyznaczającim zadania i oczekując służebności.
– Najgorsze jest to, że modernizm sam się uprawnia (na prawie kaduka) i zaraz sam z tego “prawa” korzysta. Normalnie to wartość wyższego rzędu uprawnia wartość niższego rzędu, a i to tylko do poziomu wartości tej niższej. Prawem nie można np ingerować w sprawieliwość, albo prawość, w tym prawdę i dobro. Prawo nie ma nic do powiedzenia w kwestiach moralności, w tym morale wspólnotowego („Bóg, Honor, Ojczyzna”są wartościami obcymi modernistom). Nic w kwestiach człowieczeństwa dojrzałego (woląc wyfilozofowany, wyideologizowany humanizm), nic w kwestiach świętości (optując za „prawem do grzechu”, za tolerancją grzechu, oczywiście własnego).
Ingerencji w sferę prawości nie może podjąć ani sprawiedliwość (ma służyć prawości, a tym bardziej wartości z kręgu polityki (to by były faryzeizm, samousprawiedliwienie, faszystowskie uzurpatorstwo).
Odpowiednio do ingerencji w strefę tradycji mandat ma dopiero moralność (człowieczeństwo dojrzałe, świętość i Bóg oczywiście też. Warunkowo i to z potrzeb tych wyższych wartości, ingerencję w jakieś zasady tradycji mogą podejmować inne z wartości z kręgu prawości, np nauka, mądrość, czy rozum.
Jest więc wielki konflikt między siewcami modernizmów (w Kościele to ściek wszelkich herezji), a obrońcami Tradycji.
W moim najgłębszym przeświadczeniu nie można być w Kościele i pozostawać modernistą/modernistką.
Pani miała tu inną intencję, ale pozwolę sobie zaznaczyć: “ofiar za grzech nie chciałeś” i zadedykować Delfinowi, obrońcy Koronki do Miłosierdzia Bożego (“na przebłaganie za grzechy…”).
Myślę, że będzie z pożytkiem dla porządku, jeśli pozwolę sobie zacytować naszą dyskusję na równoległym blogu “Skasowałem wpis…” i kontynuować ją już tam.
Nie był ani jednym, ani drugim. Zartowałam z tym modernistą pokazując że żydzi mieli go za modernistę, nie rozumieli go, bo mówił rzeczy dla nich nowe.
To było wołanie o Rozum wiary, nie o tradycję.
Tradycja zydowska zbłądziła, bo poszła w szczególarstwo nie znając zasady wiary- pytali go o najważniejsze przykazanie, więc nie wiedzieli.
Nie wiedzieli, że miłość ma być przyłożona do każdego przykazania Dekalogu.
I tradycjonaliści tego nie wiedzą do dziś. Jak i moderniści. Podobnie jak socjaliści i liberałowie. To wszystko są ideologie, herezje, bo nie ma w nich ani miłości, ani prawdy.