Co uczciwego można zrobić z pieniędzmi odebranymi podstępnie społeczeństwu? – Oczywiście oddać je właścicielom – można tylko rozważać w jaki sposób to najlepiej zrobić, żeby przy okazji znaleźć jeszcze dodatkowe korzyści dla obywateli.
Każda kwota zwiększająca ilość pieniądza w obiegu to kwota odebrana całemu społeczeństwu (wszystkim użytkownikom pieniądza) – inaczej mówiąc nowo tworzony pieniądz to poprostu pieniądz publiczny. Tak samo jak odsetki od tak odebranych pieniędzy (od wykreowanych kredytów zwiększających podaż pieniądza) to pieniądze publiczne przywłaszczane sobie obecnie przez banki.
Jak zatem uczciwie zwiększać podaż pieniądza – z korzyścią dla całego społeczeństwa – a nie kosztem całego społeczeństwa, tak jak dzisiaj? Film odpowiada na to pytanie.
Drogi Freedomie, pomysł podatku emisyjnego jest piękny matematycznie, w praktyce łączy się z wielkim ryzykiem.
W systemie parlamentarnym, gdzie ludzie wybierają swoich reprezentantów, politycy prześcigiwaliby się w obietnicach, ile dostarczą społeczeństwu dóbr “za darmo”, ponieważ mogliby wykreować dowolne ilości pieniędzy na pokrycie tych obietnic.
Myślę, że łatwo byłoby przy takich zasadach o zdestabilizowanie gospodarki.
Jaka część strumienia środków szła by na rzeczywiste, wspólne potrzeby, a ile do prywatnych kieszeni? Wojsko i policja to tradycyjni, wielcy defraudatorzy, którym w nieuczciwym wydatkowaniu publicznych pieniędzy pomaga argument bezpieczeństwa narodowego, gdyż mogą za pomocą klauzli tajności (“dla dobra obywateli”) ukrywać prawdziwe przeznaczenie wydatkowanych pieniędzy.
Pieknie byłoby zainwestować w zapobiegawczą medycynę dowolne środki. Ile jednak nakręciłoby sie przy okazji prywatnych lodów? Firmy farmaceutyczne marzyłyby o takim systemie.
Odebrałbym bankom prywatnym prawo kreacji pieniędzy. Powinny być pośrednikiem pomiędzy inwestorami i kredytobiorcami i udzielać pożyczek w ciężar lokat terminowych. Kreację pieniędzy powinien zajmować się – zgodnie z Konstytucją – NBP.
Moje myślenie na temat potanienia i uproszczenia systemu podatków idzie raczej w stronę podatków dobrowolnych.
Zastanawiam się nad tym, czy czynne prawo wyborcze nie mogłoby zależeć od wielkości płaconych podtaków. Zamiast skomplikowanych rozliczeń, urzędów skarbowych itd. moglibyśmy kupić w kiosku czy sklepie spożywczym znaczek skarbowy, wymienny na karty wyborcze, przy tym byłoby pewne ograniczenie, np. maksymalnie 10 kart na osobę.
Pozostawiłbym podatki dla firm – obrotowy i dochodowy. VAT uważam za szkodliwy, jednak żeby go ruszyć trzeba by wyjść z UE lub zmienić ją w “Europę Ojczyzn”, zamiast obecnego ZSRE.
..no tak, ale ja nie mówiłem o systemie podatkowym w tym nagraniu – tylko o tym jak uczciwie zwiększać ilość pieniądza w obiegu…
A podatek emisyjny płacimy cały czas.. na rzecz banków, bo to one dzisiaj kreują pieniądz zwiększając jego ilość.
Ja tylko zwracam uwagę, że te wykreowane pieniądze są własnością społeczeństwa – a nie banków.
Że zamiast banków pieniądz powinno tworzyć państwo (bo to i tak są pieniądze publiczne, tylko dzisiaj przywłaszczają je sobie banki) –
i oddawać bezpośrednio ludziom – bo kwoty zwiększające podaż pieniądza to są pieniądze należące do wszystkich użytkowników pieniędzy.
(wykorzystanie tego jako podatek emisyjny – to tylko logiczna konsekwencja i propozycja, że skoro skarb państwa ma w ręku kwotę, którą musi oddać społeczeństwu tylko po to, żeby taką samą kwotę zebrać w podatkach – to są to dwie zupełnie zbędne operacje logistyczne (oddanie ludziom jednych 40 mld zł – i zebranie w podatku innych 40 miliardów zł) – skoro już te pieniądze są w skarbcu państwa)
PS.
Napisałeś:
“Kreację pieniędzy powinien zajmować się – zgodnie z Konstytucją – NBP”
Dobrze – a ja się tylko pytam “i co ma z tym nowo stworzonym pieniądze robić?” Komu go przekazać?” “Czyją własnością są te wykreowane pieniądze?”
– bo to jest sednem problemu “jak uczciwie zwiększąć podaż pieniądza” – a nie to jak nazywa się instytucja, w której odbywa się techniczne drukowanie pieniędzy ;)
Z tym się zgadzam bezwzględnie.
Tu już widzę niebezpieczeństwo: damy władzę “politykom” pokroju Tuska, Kaczyńskiego etc. do oddawania “bezpośrednio ludziom” tworzonych dla Narodu pieniędzy?
Brzmi jak festiwal dzikiego populizmu.
Stawiasz dobre pytania, ale nie jestem pewien czy takie proste odpowiedzi – “drukować i niech rząd to wydaje, albo rozdaje” – nie wprowadziłyby potwornego chaosu i korupcji.
Chcę Cię tylko przestrzec, przed zbyt łatwym uwierzeniem, że znalazłeś idealny system.
Kibicuję Twoim poszukiwaniom, ale będę wytykać wszystkie “dziury” ;-)
Apropos P.S.
Na początek myślę nad takim rozwiązaniem: odpartyjnić NBP – jego prezes powinien być wybierany w wyborach powszechnych. Bank narodowy uczestniczyłby w negocjowaniu bużetu z rządem, określając kwotę, jaka zostanie wprowadzona na rynek w ramach projektów rządowych. Rząd walczyłby o ich finansowanie, a NBP miałby konstytucyjny obowiązek dbać o zrównoważony rozwój gospodarczy. Rząd musiałby rozliczać wydatki z NIK, na którego czele także stałby obieralny (a nie mianowany przez partie) prezes.
Nie tak jak obecnie – gdzie dokonuje się wybiórczo kontroli – od czasu do czasu.
Jest to oczywiście tylko doprecyzowanie pomysłu z “podatkiem emisyjnym”.
Efekt: w części budżetowej mamy gospodarkę planową (może to nie takie złe?).
Wyobraźmy sobie taką sytuację: premier otrzymuje od NBP premię (nomen omen :), za wykonanie zobowiązań rządu poniżej przewidywanych kosztów. Obywatele otrzymują wypłatę “dywidendy” z oszczędności budżetowych, proporcjonalnie do wniesionych dobrowolnie podatków.
Fajnie pomarzyć ;-)
C.d. P.S.
Właściwie NBP mógłby w ten sposób dofinansowywać również projekty firm czy instytucji prywatnych (a nie tylko rządowe) – służące ogółowi społeczeństwa (np. tworzące miejsca pracy, służące nauce, ochronie zdrowia, przyrody).
Powinno to być obwarowane pewnymi warunkami, np. ograniczeniem wysokości wynagrodzeń przez x lat, wprowadzeniem dodatkowej kontroli i zabezpieczeń w przypadku nie osiągnięcia zaplanowanych celów.
Wszystko to razem przypomina trochę dofinansowywanie projektów przez UE, tyle, że – bez UE :)
Asadow – oczywiście, że mówimy o zmianie całego tego patologicznego systemu – a nie tylko “zamianie siekierki na kijek”.
Ja muszę dzielić propozycję zdrowej organizacji państwa na odcinki – z wiadomych wzlgędów – ale cały czas mówię o CAŁKOWITEJ zmianie organizacji państwa – a nie tylko o dołożeniu jednego małego kwiatuszka do góry gnojówki – że się takim wiosennym porównaniem posłużę ;)
No dobrze, a gdyby zysk z renty emisyjnej banki przekazywały do budżetu państwa?
System księgowy mógłby obliczać ile zysku pochodzi z obracania lokatami terminowymi, a ile – z ekspansji pieniędzy.
Czy to załatwiłoby sprawę?
Mamy srebro. Moglibyśmy stworzyć pieniądz srebrny. Srebro ma wymierną wartość na rynkach światowych, trudno byłoby tym kręcić.
I miedź.
Tak sobie myślałem, że kruszce byłby doskonałe jako źródło wartości pieniędzy, bo z natury rzeczy należą do całego Narodu.
Przede wszystkim kruszce się wydobywa, a monety wybija, nie mnoży wirtualnie.
Do wyższych nominałów mozna dodawać złoto.
Polska ma swoje złoża złota, ale zwykle nie wydobywa się go specjalnie, a odzyskuje przy okazji innych prac.
Firma KGHM odzyskuje duże ilości złota ze szlamu anodowego jako “efekt uboczny”. Podczas wydobycia miedzi odzyskuje się też inne metale, takie jak srebro czy ołów.
KGHM jest największym producentem srebra, znajduje się także w pierwszej dziesiątce firm wydobywających miedzi. W przypadku złota nie jest liderem, ponieważ nie jest to główny cel pracy firmy, a i tak wydobycie roczne przekracza 700 kg. W 2009 r było to 813,5 kg tego cennego surowca, w 2010 r. 775,8 kg, a w 2011 r. 703,8 kg.
10. Indie
Pierwszą dziesiątkę państw o największych rezerwach złota otwierają Indie, w których posiadaniu znajduje się 557,7 ton tego szlachetnego metalu.
Złoto stanowi 9,6 proc. rezerw walutowych tego azjatyckiego państwa.
9. Holandia
Holenderskie rezerwy złota wynoszą 612,5 ton. Zasoby kruszcu stanowią 59,2 proc. rezerw walutowych Holandii.
8. Japonia
Złoto odpowiada zaledwie za 3,1 proc. rezerw walutowych Japonii. Obecnie w posiadaniu tego państwa znajduje się 765,2 ton tego szlachetnego metalu.
W 1950 r. Japonia miała zaledwie 6 ton złota. Z kolei w 2011 r. kraj sprzedał część swojego złota, by uspokoić inwestorów po tsunami i awarii w elektrowni atomowej, czytamy na portalu Business Insider.
7. Rosja
Rosja jest krajem, który powiększa swoje rezerwy złota. W zeszłym roku kraj zwiększył swoje posiadanie o ok. 75 ton, głównie dzięki zakupom złota wydobytego na tego największego na świecie państwa.
Obecnie rosyjskie rezerwy wynoszą 981,6 ton złota. Kruszec stanowi 9,6 proc. rezerw naszego sąsiada.
6. Szwajcaria
Szwajcarskie rezerwy złota wynoszą 1 040,1 ton i stanowią 10,2 proc. rezerw walutowych tego alpejskiego kraju.
Jeszcze niedawno zasoby złota Szwajcarii były znacznie większe. Od maja 2000 r. bank centralny Szwajcarii sprzedał 1,3 tys. ton złota.
5. Chiny
Chińskie rezerwy złota wynoszą 1 054,1 ton, ale stanowią zaledwie 1,6 proc. ogółu rezerw Państwa Środka.
Niski udział złota w rezerwach walutowych Chin stanowi przeszkodę do uczynienia z juana waluty światowej.
4. Francja
Tuż za podium zestawienia znalazła się Francja. Można jednak powiedzieć, że od tego momentu w rankingu zaczynają się prawdziwe złote potęgi. Wystarczy powiedzieć, że francuskie rezerwy złota są niemal 2,5-krotnie większe od chińskich.
2 435,4 ton złota stanowi 70,4 proc. francuskich rezerw.
3. Włochy
Rezerwami niemal 2,5 razy większymi od chińskich mogą pochwalić się także Włochy. Zasoby wielkości 2 451,8 ton stanowią 71,6 proc. włoskich rezerw.
udostępnij
2. Niemcy
Jupiter Images / Jupiter Images
2. Niemcy
Jedne z największych światowych rezerw złota należą do naszego zachodniego sąsiada. Niemieckie zapasy wynoszą 3 391,3 ton i stanowią 72,4 proc. wartości niemieckich rezerw.
W styczniu Niemcy ogłosiły, że chcą repatriować całe swoje złoto. Oznacza to przetransportowanie kilkuset ton złota z francuskich i amerykańskich skarbców.
1. Stany Zjednoczone
Bezapelacyjnie największym posiadaczem złota na świecie są Stany Zjednoczone. Oficjalne rezerwy złota tego kraju wynoszą 8 133,5 ton. W postaci złotych sztabek USA przechowują 75,6 proc. swoich rezerw.
Choć USA wyraźnie wyprzedzają wszystkie pozostałe państwa oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy (2814 ton), to zasoby amerykańskich skarbców w porównaniu z sytuacją z połowy XX w. świecą pustakami. W 1952 r. USA miały rekordowe rezerwy złota w wysokości 20 663 ton. Wartość ta spadła po raz pierwszy powyżej 10 tys. ton w 1968 r. – pisze portal Business Insider.
34. Polska
Polska znalazła się wśród czterdziestu posiadaczy największych rezerw złota na 34. miejscu wśród państwa świata. Większe rezerwy od naszego kraju mają też Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Europejski Bank Centralny.
Polskie rezerwy złotego kruszcu liczą 102,9 ton i stanowią 5 proc. całkowitych rezerw. Polskie zasoby złota nie wyglądają zbyt imponująco na tle świata. Większe rezerwy maja m.in. Kazachstan (122,9 ton), Grecja (112 ton) i Rumunia (103,7 ton). Z kolei wyraźnie wyprzedzamy pod tym względem Australię (79,9 ton) i Kuwejt (79 ton).
Patrząc na chciwość i korupcję światowych rządów i ich urzędników w cywilizacji Cielca mozna z dużym prawdopodobieństwem przypuścić, że mógłby się nam udać taki deal;
Ogłaszamy sąsiadom, że damy im całe nasze złoto za to, że nas nie tkną przez najbliższe sto lat i dadzą nam to na papierze oraz ogłoszą światu. A my w tym czasie będziemy rządzić się sami, zmienimy ustrój, zerwiemy wszelkie umowy, wybijemy własny pieniądz, uprościmy maksymalnie prawo, zwolnimy urzędników do domu, założymy firmy rodzinne, nie będziemy płacić podatków, założymy szkoły, wybudujemy tanio drogi
… i Kuwejt (79 ton).
Ale jeśli uwzględnić, ile złota noszą na sobie żony kuwejtczyków, to ho ho… ;-)
Skoro Francja, Włochy, Niemcy przeszły na Euro, to jakie jest znaczenie ich rezerw złota w relacji do pieniądza? Chyba takie, że w razie czego mogą zrobić zrzutkę dla ECB? Aha, może mogą kupić od ECB Euro, płacąc złotem, jakby np. chciały się dozbroić?
No dobra, dobranoc :)
@circ
w przypadku wojny lub stanów “okołowojennych” ludzie wychodzą ze srebra, przerzucając sie na złoto. Więc system oparty na srebrze byłby zbyt niestabilny. Zresztą była taka afera w syetemie bimetalicznym złoto-srebrnym we Francji w II połowie XIX wieku. Na skutek róznicy rzeczywistego parytetu złota i srebra w stosunku do parytetu nominalnego wyparowały (do co niektórych kieszeni) miliardy franków. Było coś takiego jak “Łacińska Unia Monetarna” – i też rozp****li ją Grecy fałszując zawartość złota w drachmie.
Ciekawe te dane, ale brakuje mi jeszcze ciekawszej informacji – jaką część danej waluty pokrywają rezerwy stabilizacyjne, innymi słowy, gdyby przeliczyć całe rezerwy np. USA na złoto, to ile mg tego kruszcu można by kupić za jednego dolca?
Słyszałem też, że te wymienione rezerwy złota są niczym w porównaniu z prywatnymi, zresztą też przechowywanymi w skarbnicach USA, m.in. w słynnym Fort Knox. Ciekaw jestem, czy to prawda.
Według Wiki rezerwy amerykańskie stanowią 3% złota wydobytego w całej historii ludzkości.
Trzeba wziąć pod uwagę, że nie tylko chodzi o wartość kruszcu, bo jak widzimy ona nie wystarczyła do tego by zastopować proceder produkcji wirtualnych pieniędzy ( a Greków się czepiają, że sfałszowali drachmę)
Chodzi o autorytet państwa które firmuje własny nominał- jeśli gospodarka jest stabilna, pieniądz ma wartość. Ameryka firmuje wirtualne i jakoś nikt nie pyta już o pokrycie.
Trzeba by więc rozmawiać nie tylko o pieniądzu, ale o całości ekonomii a te oparte są na filozofii.
To filozofia ustroju danej gospodarki danego panstwa daje najlepsze gwarancje nominałowi.
Dobra filozofia= bezpieczny i stabilny pieniądz.
Na pieniądzach każdy się zna, ale na filozofii jakoś nikt prawie za wyjątkiem KK.
Szanowni Państwo.
Nikt nie raczy wspomnieć jak bezprecedensowe zmiany w mentalności ludzi wymagał by powrót do pieniądza prawdziwego/kruszcowego.
Jak jest dzisiaj.
Dzisiaj mamy w kieszeniach kawałki plastiku i papieru. O wartości plastiku i papieru.
Proszę chwilkę solidniej przemyśleć to raz jeszcze.
Kilkuletnie dziecko może na kawalku papieru napisać cyferkę 5 lub 50 i nam to wręcza, my chowamy to do portfela. I wydaje się nam, że dysponujemy kapitałem o mocy 5 lub 50.
Dlaczego? Bo tą ułudę napędza możliwość zamiany tych skrawków papieru na pietruszkę czy garnek w sklepie.
Problem polega na tym, że te papierki, cyferki na nich lub na wirtualnych kontach kreują nam nie dzieci a dorośli, super mega sprytni złodzije.
I zawsze, ZAWSZE, nadejdzie dzień, w którym nie zamienimy tych cyferek na pietruszkę, nawet na jedną zapałkę. Stale też jesteśmy w stanie wymić daną ilość cyferek na coraz mniejszą ilość pietruszki – to mamy gwarantowane! ( O tym mechanizmie pięknie opowiada Pan Freedom).
Jest to bodaj największą zagadką ludzkości, i najbardziej wstydliwą, jakim cudem mogli się od pewnego momentu wszyscy ludzie na ten kit dać nabierać.
Czy można ten stan rzeczy odmienić?!
Wątpię.
Bo właśnie te bariery mentalne wydają się nie do przekroczenia.
Proszę zauważyć jak bezrefleksyjnie przeskakujemy nad realiami, rzeczywistością, stanem faktycznym – które jak raz są dla nas nieprzyzwoicie korzystne.
Dysponujemy największymi złożami srebra w świecie. (SIC !!!!!!!!!!!!!!!!!).
I co?! I g.
Co by było gdybyśmy byli normalni.
Gdybyśmy byli zdrowi na umyśle wypuścilibyśmy na świat srebrną walutę.
Chińczyki puszczą złotą.
Zrobią to.
I proszę więcej nie powtarzać irracjonalnych frazesów.
Chińczycy już nieoficjalnie, podskórnie rządzą światem.
Dotychczas każda próba wprowadzenia parytetu złota była przez amerykę ztorpedowana (vide choćby Syria).
I teraz.
Chińczyki wyczekują dobrego momentu.
Mają już cały świat w garści.
W końcu puszczą swój nowy, złoty pieniądz. I to będzie kropka nad ich jednym, wielkim, globalnym, chińskim “i”.
Zaczną się nowe dzieje świata.
My moglibyśmy odegrać w nim swoją niemałą rólkę. Właśnie za pomocą naszego srebrnego “złotego”.
Stalibyśmy się swoistą arką Noego, rezerwatem całem kultury zachodniej, świata zachodniego, starego kontynentu. Naturalnie wraz z naszymi dawnymi przyjaciółmi (Litwa, Białoruś, Ukraina, Węgry…).
To wszystko jest przeraźliwie proste.
No ale czy się ośmielimy?!
Wystarczyłaby tylko nasza wolna wola, chęć.
Tego nie mamy. Bowiem naród panów, dobrych panów, gospodarzy, skutecznie został przemieniony w tłuszczę niewolników.
Tom się wykrzyczał…
Dziękuję za uwagę.
ze srebrem jest jeden problem: jest go trochę za mało, by zrównoważyć wartość wszystkich innych towarów. Gdyby ceny miały się swobodnie ustalić na zasadzie parytetu, to srebro stało by się droższe od diamentów. Ktoś posiadający duże zasoby srebra poza Polską mógłby sterować kursem naszej waluty niszcząc naszą gospodarkę przez zlikwidowanie opłacalności eksportu.
Jeśli papierki byłyby drukowane przez Naród w odpowiedzialny sposób, tak, że Naród gwarantowałby ich wymienialność na krowy, stal, oscypki, drewno i srebro (m.in.) – to nie widziałbym w tym nic złego.
Dokładnie! Tym samym natychmiast wezmą władzę nad światem i odbiorą ją Ameryce i Rosji, tym jednym ruchem.
Produkujemy najwięcej na świecie i to jest mało? Złota jest więcej? Fakt, że plastiku jest bez miary. Po co jest pieniądz?
Służy wymianie wewnętrznej i zewnętrznej. Dziś korporacje które łupią polski rynek i wywożą pieniądze wolą wywozić dolara lub euro niż jakiś srebrny złoty, bo wymienią je tam na (?) korporacje właściwie nie wymieniają, ale gromadzą w bankach by te z kolei grały nimi na giełdzie, obracały, dopisywały odsetki, wolą więc walutę wirtualną.
Dopóki pieniądz miał pokrycie w zdrowej rozdrobnionej produkcji wymieniał się na jaja, krowy, zboże, węgiel, prąd, był ekwiwalentem ludzkiej pracy i talentów, dopóty każdy pieniądz był dobry, ale teraz, w dobie globalnego handlu, o którym mówi Chesterton, że popsuł świat, teraz pieniądz jest tylko instrumentem psującym wszystko.
Gdybyśmy więc mieli rynek bez korporacji i globalizmu, nasz srebrny złoty miałby znów realną wartość.
Idąc dalej- rynek bez korporacji i globalizmu wymaga zmian ustrojowych, czyli filozofii ustroju, a tego nie umie sobie wyobrazić żadna systemowa partia, a jeśli nawet umie, to milczy, bo to oznacza dla niej koniec gry.
No to miło, że się rozumiemy. Że ktokolwiek zaczyna być tego świadomy.
Dodam, że nie utyskuję bynajmniej na ten stan rzeczy. Wręcz przeciwnie.
Wszelkie obserwacje wskazują na to, że Chińczycy opierają swój byt na produkcji. Na tworzeniu. Na wartości dodanej. Przeciwnie do nacji obecnie panujących, które niszczą i wykorzystują dorobek innych.
Władza Chińczykom się należy, bo po prostu zacharowali na nią.
Płacz i zgrzytanie zębów zachodu zaczyna się i postępować będzie w wielkim tempie.
Chińczyki zaczynają grymasić, chcą więcej niż miski ryżu. Mało tego. Miskę ryżu zaczną oferować tym, którzy będą dla nich pracować.
Sytuacja jest dramatyczna dla białego człowieka.
Całą produkcję zlecał na dalekim wschodzie. Sam zapominając jak się robi choćby grzebień.
Szanowni Państwo.
Ile w Waszej okolicy znajduje się zakładów produkujących (kompleksowo) coś? Cokolwiek?
Najnowsze pokolenie inżynierów (nie pomnę, że dziś ten termin kryje ułamek procenta dawnych cech takiej profesji) nie ma pojęcia o produkcji, tworzeniu – par excellence.
W Polsce nie idzie niczego zrobić. Większość cyklu produkcyjnego jest wykonywana na zewnątrz. Na miejscu w najlepszym razie jedynie składamy obce klocki. Sami też będąc fabryką klocków dla przymysłu zachodniejszego.
Jesteśmy pozbawieni fundamentalnych surowców dla przemysłu – no choćby stali…
Ilu Państwo znają młodych architektów, któży umieliby zbudować byle karmnik dla ptaków?
Z moich obserwacji wynika, że nie są w stanie należyce wykonać nawet makiety swoich architektionicznych zapędów.
Co tam inżynierowie.
Zaczęło się od tego, że padło rzemiosło.
Chyba ostatnim bastionem są warsztaty samochodowe. Ale znowu – ilu mechaników byłoby w stanie stworzyć samohód od podstaw?!
Leżymy i kwiczymy.
Otóż to!
Przepraszam bardzo, ale pesymizm Asadowa zdaje się być zaszczepiony. Tak właśnie nas rozgrywają.
Jakim cudem z bogacza można zrobić biedaka?
To jest niesamowite!
A zaczyna się od zmiany świadomości. Wykastrowania marzeń, idei, zwyczajnych chęci.
Rzeczywistość jest taka, że możemy wszystko. Mamy ku temu środki. A nie chcemy nic.
Co może Francja, co mogą Niemcy?!
Że są wielkie, silne?
Dobre sobie…
Jeszcze jadą chwilę na swej legendzie. Ale to wszystko jest puste.
Jak ruskie przykręcą kurek to się skończy wielka mocarstwowość.
– A bo mają elektrownie atomowe!
To jest największa paranoja.
A skąd biorą paliwo do tych swoich elektrowni, no od kogo?!!!!!
Kolejna sprawa. Ważniejsza.
Rolnictwo.
Przecież oni już wyjałowili swoje i tak nie za duże ziemie.
Co oni będą jedli jak nie będą w stanie nic kupić z zewnątrz.
Dalej.
Kto jest dzisiejszym Pierrem czy Hansem?!
Mohammed.
Ludzie kochane, z czym do ludzi…?!!
Mocarstwa się znalazły…
I na koniec.
Jak to jest, że katolicy z taką fascynacją, uwielbieniem, zadrością wpatrzeni są ciągle w zachód, chcieliby tak i tyle, ile oni mają?
Przecież to jest największa dzicz współczesnego świata.
I na nich mamy się oglądać?
Jedyne co można, to współczuć i żałować. Bo przyszłość jaką przewidziała im Opatrzność za ich postępowanie jest nie do pozazdroszczenia.
To my jesteśmy silniejsi, mocniejsi i jak już coś, to wypada się zastanowić jak ich ratować.
Dokładnie, Panie KaroluJózefie kochany – “kult konsumpcji” to istota współczesnego pogaństwa.
Albo służymy Bogu – albo mamonie. Albo mamy w sercu Chrystusa – albo ciągle niezaspokojone zachcianki konsumenckie. Albo robimy to co słuszne – albo robimy to za co nam więcej zapłacą.
..nie muszę chyba dodawać rzeczy oczywistej, że cała współczesna rzeczywostość polityczno-gospodarcza to pogaństwo i głupota w najczystszej postaci – czyli kult WZROSTU PKB (i to na kredyt!!!)
Nie ważne co i po co, ważne żeby więcej – bo do tego się sprowadza ten wskaźnik.
Panie Freedomie.
Ja mam komórę taką jeszcze ceglastą, dostałem od szwagra. Działa ciągle jak na złość. Ostatnio mi upadła po raz setny. Skleiłem taśmą. Działa dalej.
I jak ja ją wyjmuję z kieszeni w miejscu publicznym to reakcje są takie jakbym wyjął co innego.
Jak tych ludzi odczarować?
A może sami się przymusowo odczarują, jak zaczną dostawać kartki na żywność zamiast emeryturek?
Tylko my byśmy chcieli, żeby ich uzdrowić jakoś tak bardziej bezboleśnie, i wcześniej.
No ale może się nie da inaczej?
P.S.
W Chinach też jest kult, ale produkcji.
Znaczy się był. Albo jeszcze trwa.
Gorzej się zrobi jak przejdą na konsumpcję…
Protestuję. Nie jestem pesymistą, tylko realistą.
Srebro nie jest dobre, co nie znaczy, że nie da się zrobić dobrego, uczciwego systemu monetarnego.
Srebro JEST dobre
http://biznes.onet.pl/polska-moneta-najpiekniejsza-na-swiecie,49585,4810872,10079213,fotoreportaze-detal-galeria
Polskie monety są dobre pod każdym względem. Monety mogą być nawet ze szkła.
Ważne by miały pokrycie w słowie honoru, ale do tego trzeba zmienić filozofię.
http://www.sfora.pl/Polska-moneta-jest-najpiekniejsza-na-swiecie-a34634
https://www.google.com/search?q=polska+moneta&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=PmomU_qVBcmX1AXQ84HYBg&ved=0CAkQ_AUoAQ&biw=1280&bih=862#q=polska+moneta+najpi%C4%99kniejsza&tbm=isch&imgdii=_
Srebrna moneta 10-złotowa, wyemitowana przez NBP w 2009 r. z okazji 70. rocznicy utworzenia Polskiego Państwa Podziemnego, została uznana za najbardziej inspirującą monetę na świecie w konkursie “Coin of the Year Award” – poinformował NBP
No właśnie – zgadzamy się.
Srebro jest równie dobre jak szkło.
Najlepsze jest słowo honoru.
Witam,
Tylko po co kreować pieniądz? Żeby ktoś miał nieuczciwe zarobki za “robienie boskiej roboty”?
Z tego co wiem, to kreowanie pieniądza zawsze i wszędzie prowadzi do problemów.
Wodzu!
Guziczek prawda.
Jak świat światem (ludzkim światem) to kawałek srebra/złota był, jest i będzie posiadał wartość (samą w sobie, niezależnie od jakiś umów i honorów), stałą, niezmienną (zazwyczaj coraz większą z czasem). To tak działa i nie ma co filozjować.
Prosta rzecz – co lepiej mieć w kieszeni: kawałek srebra/złota czy kawałek szkła/papieru/plastiku?
Takie to proste a wydaje się, że do garstki ludzi to jeszcze dociera. Niesamowite…
P.S.
Co do produkcji mennicy warszawskiej czy jak to się tam zowie.
Robią chłam.
Zresztą pwpw nie jest lepsza.
Spocznij!
Jak chesz mi dać jakieś srebro, to oczywiście chętnie przyjmę.
Jeśli zaś chodzi o walutę:
“Dzięki dolnośląskim złożom miedzi i srebra eksploatowanym przez KGHM Polska
Miedź wytwarzane jest rocznie ok. 1300 ton srebra rafinowanego lub 37,2 mln uncji”
Ludność w wieku produkcyjnym – około 25 mln.
Wypada, po ok. 1,5 uncji lub 42 gramy na osobę. Wartość tego według dzisiejszych cen to ok. 5630 zł.
Srebro o takiej wartośći w przeliczeniu na jedną osobę w wieku produkcyjnym produkuje Polska rocznie. Nie da się tym zapewnić wartości całej potrzebnej walucie.
Z niezmiennośćią tej ceny też nie jest tak do końca. Kiedy nie ma co jeść (od kilku miesięcy) to człowiek odda całe srebro i złoto jakie ma, za bochen chleba.
No i to się rozchodzi!
Że jak przyjdzie co do czego, to tylko to będzie przedstawiało jakąkolwiek wartość. Wymienialną na jeszcze wyższą wartość – zdrowie, życie.
errata
no niezupełnie…
bo ledwie pi razy drzwi 60 pln
To dolicz złoto i miedź ( Kto nie ma złota ani miedzi. Kto nie ma złota ani miedzi – Płaci tym na czym siedzi. )
Dlatego pieniądzowi potrzebna jest filozofia- bez prawa opartego na honorze, odbiorą nam każde pieniądze.
Licząc zatrudnienie w przedsiębiorstwach kooperujących z KGHM można przyjąć, że Polska Miedź zapewnia utrzymanie dla ponad 100 tysięcy osób[5]. Ogólne przychody przedsiębiorstwa w roku 2012 wyniosły prawie 22,6 mld złotych, przychody ze sprzedaży wyniosły ponad 21,3 mld złotych[6].
Jest tyle zer, że nie umiem tego przeliczyć.
Może ktoś policzy ile wypada na osobę?
Policzyłam. 880 zł na osobę rocznie.
Mamy też węgiel i łupki, i parę innych rzeczy. Myślę, że gdyby nas nie okradano, starczyłoby na dobrobyt. Przede wszystkim mamy wynalazcze umysły i ręce do pracy.