Im wyższe wykształcenie tym większe ogłupienie
Polska bije rekordy jeśli chodzi o ilość studiujących obywateli. Ponad 50 % młodych osób po maturze – studiuje . Mamy też największą ilość szkół z nazwy wyższych (ponad 400), ogromną ilość profesorów i to z nadania prezydenckiego.
No to jesteśmy potęgą – nieprawdaż ?
No tak, ale jesteśmy jednocześnie mizerią, jeśli tą naszą mocarstwowość naukowo-edukacyjną porównamy ze światem. Nasze najlepsze uczelnie wyższe nie mieszczą się wyżej niż w 400 setce rankingów światowych, na Nobla nie mamy co liczyć, mimo że na uczelniach pracują cale klany rodzinne ( podobno ze względu na tradycję Marii i Piotra Curie), a nasza innowacyjność jest niższa niż w Mołdawii.
Najwięksi mędrcy uczelniani nie są w stanie zidentyfikować w historii swoich uczelni stanu wojennego, ani systemu komunistycznego, a najwyżej wykształcona populacja Polaków wybiera i to wielokrotnie do rządzenia naszym krajem wysoko wykształconych polityków Platformy Obywatelskiej prowadzących kraj do ruiny.
Wykształceni animatorzy życia publicznego widzą ratunek dla kraju w dialogu Kaczyńskiego z Michnikiem, i rzadko kto wykształcony zaleci im popukanie się w głowę.
Widać zatem, że mamy prawidłowość – im wyższe wykształcenie tym większe ogłupienie.
Nieraz pogardzani, mniej wykształceni, takiego ogłupienia nie wykazują, kontaktu z rzeczywistością nie tracą (albo rzadziej).
Skąd to się bierze ?
Widać system edukacyjny jest tak ustawiony aby uczący się bezkrytycznie przyswajali to (nieraz głupoty) co im się do nauczenia podaje. Im kto lepiej to sobie przyswoi – jest nagradzany, kto gorzej – odpada.
Selekcja negatywna kadr znakomicie opanowana w PRLu ma się dobrze, a nawet lepiej, bo jest udoskonalana w III RP przez postępowców, już ogół bez oporów, bo ‘oporniki’ z czasów PRLu, które w tej selekcji przeszkadzali – pousuwano.
Ostatnie oceny wartości kształcenia w naszych szkołach jasno pokazują, że znaczna część szkół stopnia licealnego wykazuje wartość ujemną. Tzn. licealiści mniej rozumieją/ mniej umieją niż rozumieli/potrafili jak byli w gimnazjach. Czyli rzec by można – mamy rozwój wsteczny !
O gimnazjach słychać tylko głosy negatywne, że to one miały zrujnować nasz system edukacyjny. Tymczasem badania porównawcze z innymi krajami pokazują, że nasi gimnazjaliści w tych porównaniach wypadają bardzo dobrze. Ale im wyżej tym gorzej. Może przyczyny katastrofy edukacyjnej są inne i położone są na innym poziomie.
Nie od dziś wiadomo, że szkoły ‘stoją’ nauczycielami, a ci formowani są na uczelniach, bardzo licznych uczelniach, kiepsko jednak stojących z porównaniu z uczelniami zagranicznymi.
Jak uczelnia kiepska, to i nauczyciel zwykle kiepski i niczego dobrego nie nauczy. Wartość jego uczenia w szkole może być ujemna, zamiast dodatniej.
W liceach uczą zwykle wyżej wyedukowani nauczyciele niż w gimnazjach – i co to znaczy ? Im wyżej wyedukowany nauczyciel tym wartość jego edukacji niższa ! Zdumiewające – nieprawdaż ?
A co z nauczycielami na uczelniach, czyli na stopniu najwyższym ? Tam to już jest tragedia.
Na studia biorą każdego kto jeszcze z Polski nie uciekł przed tym systemem, a na nauczycieli i to profesorskich każdego kto do końca żywota nie wychyli głowy z podręcznej strusiówki.
Kto by wychylił – to głowa mu spadnie i do Belwederu nie zostanie wpuszczony.
Na uczelniach od dawna, od czasów PRLu, nie akceptują tych co uczyli myślenia, szczególnie krytycznego, więc jakie mogą być skutki uczenia pozostałości akademickiej ?
Czemu nie prowadzi się badań nad zdolnością czytania ze zrozumieniem u profesorów na uczelniach, a zwykle tylko u nastolatków ?
Ja mam swoje obserwacje personalne, bo wiele tekstów pod uwagę profesorów/rektorów napisałem i nic z tego nie zrozumieli ! Wiele pytań zadałem – na żadne nie odpowiedzieli ! Widocznie moje teksty/pytania są za trudne dla finalnego produktu negatywnej selekcji kadr naszego systemu edukacyjnego.
Więc jak ja mogę o nich sądzić inaczej ?
Sądzę , że im wyższe wykształcenie tym większe ogłupienie i czekam na merytoryczną krytykę moich sądów. Opublikuję pro publico bono bez pobierania opłaty, tym bardziej , że chciałbym się mylić w moich sądach.
Sądzę przy tym, że Polska z obecnego dna się nie wydostanie, jak kształcenie Polaków będzie tak wyglądało jak wygląda.
Panie Józefie
Zaznaczam, że wykształcenia wyższego nie mam – czego bardzo żałuję.
Ogólny spadek wykształcenia to, moim zdaniem, głównie skutek odejścia od oparcia edukacji o pracę z książką. Powszechnie występujące bryki, streszczenia, ‘power-pointy’ powodują całkowity zanik krytycznego myślenia oraz zdolności wyciągania wniosków z tekstu, wykładu.
Przy czym, nie jest to przypadłość występująca tylko w Polsce. Od ośmiu lat mieszkam w UK i po poznaniu całego systemu edukacyjnego stwierdzam, że sytuacja wcale nie jest lepsza. W nauczaniu podstawowym i średnim nie występuje praktycznie nauczanie historii, biologia w bardzo ograniczonej formie występuje może przez rok (gdy zostanie wybrana jako przedmiot specjalny – to dwa lata), chemia (w formie poznawania procesów przemysłowych, w bardzo ograniczonym zakresie i bez głębszego zrozumienia) tak samo, fizyka (raczej jest to raczej coś w rodzaju techniki z naciskiem na elektronikę, bez poznania jej podstaw – skutkuje to uczeniem się na pamięć, bez zrozumienia). Angielski jest obowiązkowy tylko na egzaminach kończących obowiązkową szkołę średnia (do 16 roku życia), a jego poziom jes żałosny. Nie jest on już wymagany przy zdawaniu tzw. ‘higherów’ – odpowiednika polskiej matury. Nie występuje praktycznie nauczanie literatury – w trakcie 5 lat szkoły średniej omawiają może ze trzy sztuki Szekspira (których nie rozumieją czytając je), i może ze dwie dodatkowe książki. Literatura obca dla nich nie istnieje. Duża część uczniów kończących tylko obowiązkowy kurs (11 lat nauki) jest funkcjonalnymi analfabetami.
Co do studiów – opierając się na doświadczeniach mojego syna (trzeci rok fizyki na Glasgow University) i brata (doktor fizyki, doktorat robił na Heriott-Watt w Edynburgu) nie mam dobrego o nich zdania. Nauka nie polega na poznaniu podstaw i budowania na tym zrozumienia tematu, a na poznawaniu, wyrwanych z kontekstu, poszczególnych kawałków dziedziny. Laboratoria to jest kpina – ostatnio mój syn otrzymał bardzo dobry wynik za raport z prezentacją z doświadczenia o propagowaniu się fal elektromagnetycznych, w którym nie zawarł nawet padstawowej analizy błędów!
Tu w UK też jest tendencja aby zwiększać liczbę studiujących co bardzo mocno obniża poziom i prestiż wykształcenia wyższego.
No i zapewniam pana, że nasi imigranci po studiach mają o niebo wyższy poziom wykształcenia od swoich odpowiedników w tym kraju.
A prywatnie – moja córka dostała się na geologię na Glasgow University. Czy mógłby pan polecić jakąś dobrą literaturę, wprowadzającą w ten temat?
Pozdrawiam
Jeżeli według badań polscy gimnazjaliści są uznawani za mądrych na tle świata, to chyba problem edukacji jest szerszy i nie dotyczy tylko nas.
Wyzysk społeczeństw, który zagonił kobiety do pracy i pozostawił dzieci bez opieki. Telewizja, filmy, seriale, rozwój techniki zapewniający tysiące potencjalnych rozrywek zamiast książki… W chwili wolnego proszę sobie obejrzeć dzisiejsze programy dla młodzieży w MTV czy Vivie. Jak po takiej truciźnie niewinne dziecko ma wyrosnąć na prawego człowieka?
Moim zdaniem to są główne czynniki ogłupiające świat. Jak dodamy do tego wszechobecny kult pieniądza, upadek moralności, robi się prawdziwa mieszanka wybuchowa. Bo takiemu profesorowi bardziej się opłaca mieć 100 głupich studentów na roku, niż 5 mądrych. Choć ten sam profesor nieustannie narzeka, jak straszny poziom prezentują młodzi ludzie.
Wyróżniłbym też inną kategorię ogłupienia wykształconych. Dotyczy ludzi mądrych, ale we własnej, ściśle określonej dziedzinie, której poświęcają cały swój czas. Nie mając przy tym chwili wolnego na edukację w innych obszarach, takich jak polityka, gospodarka. Jak mądry profesjonalista w dziedzinie muzyki, aktorstwa, czy medycyny wypowiada się na tematy mu nieznane, to dopiero jest katastrofa. W Polsce tę rolę spełniają tzw. “autorytety” w postaci Wajdy, Jandy, Olbrychskich, Barcisiów, celebrytów i im podobnych.
Pomijając wszystko.
Polacy, słowianie, posiadają niezwykłą skłonność do samouczenia. To jest najlepsza choć najtrudniejsza metoda zdobywania wiedzy i doświadczenia. Ta właściwość, choć systematycznie tępiona przez okupantów (podziwiana przez nich), nie została i prawdopodobnie nigdy nie zostanie zniszczona.
Dosłownie wczoraj, przypadkowa rozmowa. Młody człowiek, 33 lata, typowy przypadek, przez 10 lat zjeździł za robotą całą europę.
Jeśli cokolwiek się dzieje niespodziewanego, nieznanego, niebezpiecznego – wołają Polaka.
Bo tylko on da radę.
Co ciekawe. Mówił, że zmieniły się zwyczaje płacowe. Dawniej Polaczek zaczynał od stawki minimalnej. Dziś śmieje się pracodawcy w twarz i rząda poziomu tubylczego. I dostaje (z powodów wyżej wymienionych).
P.S.
Odnośnie szkolnictwa jeszcze.
Wrócimy do dawnych hierarchi. Pleban, wójt, oficer, nauczyciel.
Ale.
Jeśli się trafi niefrasobliwy nauczyciel, trwoniący zapał młodych głowów – biada mu. Bo to zbrodnia przeciwko narodowi.
Nigdy więcej nie będzie selekcji negatywnej. Tylko pozytywna zostanie.
Co do studiów geologicznych w Glasgow. Ośrodek niezły.Geologii najlepiej uczyć się w terenie – studiowanie profili odsłonięć geologicznych to najlepsza literatura.Jasne, dobrze mieć wsparcie przewodników geologicznych, których w UK wydaje się wiele, a literaturę do wykładów poleci profesor. Zapewniam Panią, że w UK są lepsze podręczniki do geologii niż w Polsce bo sam z nich korzystałem do wykładów ( podobnie jak z licznych periodyków naukowych). Powodzenia.
@karoljozef
… po tylu latach (zarówno w PRL jak i w PRL-bis … jeszcze bardziej) finansowej i polityczno-towarzyskiej selekcji negatywnej na stanowiska plebana, wójta, oficera, nauczyciela (niestety akademickiego również!!), selekcja pozytywna kojarzy się z czasami gdy po ziemi chodziły dinozaury a w powietrzu fruwały pterodaktyle.
… w sprawie samouczenia pełna zgoda (przebijamy wszystkich !!!) – ale tylko za granicą w sytuacji kiedy nie ma tych niewidzialnych wewnątrzkrajowych więzów.