Powstanie Polski Razem Jarosława Gowina nasuwa skojarzenia z początkami Platformy Obywatelskiej. Mamy trzech tenorów: Jarosława Gowina, Pawła Kowala i Przemysława Wiplera. A kto ze służb działa za kulisami, tak jak ongiś Czempiński?
Pytanie to jest całkiem zasadne. Wtedy, w 2001 roku tenorami byli: Donald Tusk, Andrzej Olechowski i Maciej Płażyński. Tło powstania PO tak opisuje Aleksander Ścios /TUTAJ/:
“W styczniu 2001 roku w warszawskim gmachu Intraco doszło do spotkania zorganizowanego przez byłego funkcjonariusza Dep.I SB MSW Gromosława Czempińskiego. W latach 70. Czempiński był oficerem prowadzącym Andrzeja Olechowskiego. Zebranych wówczas „przyjaciół jednej służby”, pułkowników: Krzysztofa Smolińskiego, Romana Deryłę, Marka Szewczyka, Zygmunta Cebulę i Wojciecha Czerniaka, Czempiński namawiał do wsparcia Platformy Obywatelskiej i zachęcał do budowania wokół tej partii grupy doradców i specjalistów od służb specjalnych. To dzięki tego rodzaju inicjatywom, Czempiński mógł po latach przyznać, że to on sformułował koncepcję powołania Platformy, a dopiero później przekonał do pomysłu Andrzeja Olechowskiego i Pawła Piskorskiego.”.
Warto przy okazji wspomnieć, że Czempinski był oficerem prowadzącym agenta wywiadu Andrzeja Olechowskiego. A co dzieje się obecnie? Rafał Ziemkiewicz opisał /TUTAJ/ swój udzial w zjeździe założycielskim nowej partii Gowina:
“byłem tam z tych samych powodów, dla których byłem także na spotkaniach Kongresu Nowej Prawicy i Kongresie Narodowym.
Dodam od razu − bynajmniej nie oznacza to, żebym się z poparcia dla idei głoszonych przez narodowców i wolnościowców wycofywał. Naiwnie roję sobie, że właśnie te trzy środowiska mogłyby wystawić wspólną listę do europarlamentu, a po jej sukcesie współtworzyć szeroką partię konserwatywno-liberalną zdolną trafnie formułować polskie interesy narodowe i osiągać je. Różnice między nimi są naprawdę drugorzędne, a górnice przekraczalne, czego żywymi dowodami są Krzysztof Bosak czy Przemysław Wipler. Te moje marzenia są zapewne najlepszym dowodem, że się na polityka nie nadaję; ale marzenia należą do zawodu, który sobie wybrałem. “.
No cóż – podobne złudzenia towarzyszyły powstawaniu PO i pozostawiły po sobie mnóstwo “sierot po POPiS-ie”. W portalu Newsweek.pl mogliśmy przeczytać /TUTAJ/:
“Dr Maliszewski zauważył, że “Polska Razem” przypomina PO sprzed lat, kiedy powstawała, też miała być partią konserwatywno-liberalną i miała być nową siłą na scenie politycznej. – Jest dużo podobieństw, tylko pytanie, czy Gowin, Kowal i Wipler to tacy sami tenorzy, jak przed laty Tusk, Olechowski i Płażyński – powiedział.”.
Zjazd nowej partii był dobrze zorganizowany i nie wydaje się, by miała ona jakieś problemy z funduszami. Ten fakt wskazuje na to, że stoją za nią jakieś wpływowe środowiska. Jakie?
Jeśli chodzi o nowe pomysły, to nie widzimy żadnych poza ideą głosowania rodziców w imieniu niepełnoletnich dzieci. Przeforsowanie czegoś takiego wymagałoby jednak wiekszosci konstytucjnej, na którą nie ma szans w dającej się przewidzieć przyszłości.
To rodzi podejrzenie, iż, być może, nie potrzeba kogoś rangi Gromosława Czempińskiego do “opieki” nad “Polską Razem Jarosława Gowina”. Niewykluczone, że ma to być efemeryda stworzona tylko po to, by zapewnić nowym “trzem tenorom” miejsca w Europarlamencie. Sytuacja jest bowiem obecnie inna niż w 2001 roku. Platforma wciąż jest jeszcze silna, a poparcie dla PiS rośnie. Dla poważnej inicjatywy nadal jest za mało miejsca.
Ktoś mnie zapytał, po obejrzeniu owej konwencji “A skąd oni mają na to wszystko kasę”? Odparłem: “Pewnie od Czempińskiego”. Widzę, że nie tylko ja mam takie podejrzenia.
Konwencję oglądałem i skojarzenia są jednoznaczne. Cała akcja wygląda na Platformę bis. “Ułatwimy życie pracodawcom”, “obniżymy podatki”, “oddamy władzę obywatelom”, “skończymy z politykierstwem”, “zmniejszymy biurokrację”, “usuniemy zbędne przepisy prawa”, “zmniejszymy liczbę posłów”. Wszystko to na dodatek podlane hasłami konserwatywnymi światopoglądowo i “zdrowym rozsądkiem”.
To samo słyszałem kilka lat temu od Platformy, co gorsza, raz na nich oddałem głos. Łatwo jest takie hasła głosić, ale trochę trudniej realizować. Drugi raz się na nie nie nabiorę.
Ale oprócz tych niewinnych hasełek, “Polska Razem” proponuje rozwiązania wręcz niebezpieczne:
1. Byli prezydenci i premierzy (czyli w większości postkomuna) do senatu
2. JOW (jego konsekwencją jest jedno lub dwupartyjność, zachowując wszystkie negatywne następstwa “politykierstwa”)
3. Głosowanie rodzinne (pomysł z księżyca)
4. Tzw. “mądra” polityka imigracyjna (żadna polityka imigracyjna nie jest mądra, co pokazuje przykład Europy)
5. Likwidacja finansowania partii z budżetu (czytaj: finansowanie partii przez lobbystów, mafię i łapówkarzy)
stołków brakuje to się pączkują, już na wstępie nie mają nic do zaoferowania wyborcom, parę haseł kanapy i same nowe jakości
Tam nie ma żadnej “nowej jakości”. Stare slogany i zgrani politycy.
Też to słyszałam, nie uwierzyłam i nie głosowałam na PO. Jeśli chodzi o te 5 punktów to:
1. petryfikuje obecny układ
2. oraz 3. Nierealne – trzeba mieć większość konstytucyjną. Gowinowi to nie grozi. JOW w warunkach fasadowej demokracji są niebezpieczne, bo umacniają władzę oligarchii.
4. przydałyby się ułatwienia dla Polaków ze Wschodu, ale o tym Gowin nie mówi.
5. to postulat PO wymierzony w PiS.
Na Europie świat się nie kończy, są też inne przykłady.
Np. Taka Arabia Saudyjska nie ma najmniejszego problemu z imigracją, która sięga ponad 50% zamieszkałych w Królestwie.
Wynika to z prostej zasady: wszyscy przyjezdni, choćby miało ich być nawet 80% muszą stosować się do miejscowych praw i zwyczajów (przynajmniej nie łamać ich w ostentacyjny sposób – w przestrzeni publicznej). Nie jest też możliwe gospodarcze zdominowanie Saudyjczyków ponieważ zgodnie z prawem każdy biznes musi mieć ich większościowe udziały.
Jest to oczywiście przykre dla nas, że nie wolno nam tam zakładać parafii i budować kościołów, jednak sprawia, że miejscowi czerpią wszelkie korzyści i nie mają praktycznie żadnych negatywnych stron – zatrważajacej ilościowo – imigracji.
“4. przydałyby się ułatwienia dla Polaków ze Wschodu, ale o tym Gowin nie mówi.”
Pardon, zapomniałem dodać. Oglądałem ponad połowę tej konwencji i Pani rektor Łazarskiego mówiła o polityce “repatriacyjnej i mądrej polityce imigracyjnej”.
Zatem, gwoli sprawiedliwości, Gowin ustami swojej współpracownicy, o ułatwieniach dla Polaków ze Wschodu mówił.
No cóż … sam pomysł głosowania rodzinnego nie jest zły … może jest to nawet najskuteczniejszy (bo sięgający fundamentów demokracji) sposób promocji polityki prorodzinnej
w sprawie JOW pozwolę sobie mieć odrębne zdanie – to jedyny sposób aby wysadzić w powietrze obecną petryfikację systemu. a dominacja partyjnych fuehrerów przy układaniu list wyborczych jest znacznie gorsza od innych niedogodności.
Szczerze, przy układaniu list wyborczych wolę dominację partyjnych fuehrerów, niż dominację oligarchów, bo takie będą efekty wprowadzenia JOW.
Doskonale pokazuje to przykład Ukrainy, gdzie w systemie mieszanym miejsca przydzielone dla wyborów większościowych wygrywają właśnie oligarchowie.
Aby w dzisiejszym świecie medialnym wygrać wybory, trzeba mieć kasę. Osoba z najlepszym programem, ale bez kasy nie wygra wyborów, tym bardziej, jeżeli będą one większościowe.
Z oligarchami w systemie JOW mogłyby rywalizować tylko partie. A te, namaszczając do danych okręgów swoich przedstawicieli, uzależniałyby ich od swoich pieniędzy, kupując za tę cenę lojalność w parlamencie, pod groźbą odcięcia funduszy w przyszłości za złe sprawowanie. Czym to się zatem różni od systemu proporcjonalnego, który mamy dzisiaj. To samo, tylko w innym języku.
Chcecie Państwo Polski Kulczyka, Krauzego i Solorza? Ja nie.
NIe zwróciłam uwagi na wypowiedź pani rektor. Dziękuję za przypomnienie.