Społeczna Gospodarka Wolnorynkowa.
O tym jak wygląda normalność w praktyce w odniesieniu do ustroju gospodarczego pisałem ostatnio – nazywając taki ustrój Społeczną Gospodarką Wolnorynkową – i pod taką skrótową nazwą chciałbym propagować te zagadnienia „Nowej Wizji Państwa”, które dotyczą gospodarki.
Mi osobiście nazwy nie są do szczęścia potrzebne – bo istotne są kryjące się za nimi konkrety, rozwiązania i zasady (prawo). Ale zdaję sobie sprawę, że aby mówić o czymś czego nie można pokazać palcem – warto posługiwać się jakąś zgrabną nazwą tego czegoś, żeby nadać temu jakiś „namacalny” kształt w myślach.
Wierzę, że uczciwi i dobrzy ludzie chcą tego samego od państwa odnośnie tzw. gospodarki – tylko nie potrafią się czasem ze sobą porozumieć – i stąd np. walka między zwolennikami wolnego rynku oraz SGR (społeczenej gospodarki rynkowej).
I dlatego pojęcie Społecznej Gospodarki Wolnorynkowej wydaje mi się nader trafne, ponieważ upraszczając jest to wolny rynek po odrzuceniu ideologii usprawiedliwiającej draństwo „liberałów”, lub jak kto woli jest to SGR po odrzuceniu ideologii usprawiedliwiającej „socjalistyczną” grabież.
Wierzę, że to co wówczas zostaje to właśnie to czego chcą „od gospodarki” wszyscy uczciwi i dobrzy ludzie – niezależnie od tego czy dzisiaj określają się zwolennikami wolnego rynku czy SGR.
Gorąco więc zachęcam do zapoznania się z poprzednim wpisem o Społecznej Gospodarce Wonorynkowej w praktyce – a dzisiaj chciałbym skupić się na wyjaśnieniu bardzo ważnej, fundamentalnej różnicy między chorą, współczesną rzeczywistością gospodarczą – a postulowaną w Nowej Wizji Państwa normalnością – czyli Społeczną Gospodarką Wolnorynkową (SGWR).
Ta fundamentalna różnica dotyczy pojmowania pieniądza – a szczególnie jego kreacji.
I jest to różnica pomiędzy bezprawnym kreowaniem długów (współczesnym niewolnictwem, kolonizowaniem całych społeczeństw) – a kreowaniem pieniądza Pro Publico Bono.
Dzisiaj cały cywilizowany świat gospodarczo oparty jest na kreacji pieniądza (głównie pieniądza DŁUŻNEGO) przez UPRZYWILEJOWANE, wąskie grupy ludzi (instytucje finansowe). Jest to współczesny dogmat – który jest zwykłym kłamstwem na światową skalę – że pieniądz mają prawo kreować banki lub inne instytucje finansowe.
Podczas gdy prawda jest taka, że jakakolwiek kreacja pieniądza pod jakąkolwiek postacią jest po prostu genialnym rodzajem opodatkowania wszystkich istniejących wcześniej pieniędzy, które tracą część swojej siły nabywczej na rzecz nowo wykreowanych kwot pieniędzy.
Innymi słowy siła nabywcza nowo wykreowanych pieniędzy – to jest siła nabywcza odebrana wszystkim użytkownikom istniejących wcześniej pieniędzy.
Jeżeli ja jestem bankiem i wykreuję 1 miliard zł na kredyty – to jest to 1 miliard podatku jaki nałożyłem na wszystkich użytkowników złotówek bez ich wiedzy, zgody, a nawet świadomości, że będą musieli ten podatek zapłacić.
Obecnie cały świat oparty jest na kreacji długów i kredycie (czyli dosłownie współczesnym kolonizowaniu, podstępnym zniewalaniu całych społeczeństw) – i wszystkie ustroje gospodarcze i regulację są dostosowane do tego modelu ekonomicznego niewolnictwa – i go wzmacniają.
Społeczna Gospodarka Wolnorynkowa – jako element Nowej Wizji Państwa – to wyzwolenie się z tej ekonomicznej niewoli, to zniesienie współczesnego niewolnictwa.
Społeczna Gospodarka Wolnorynkowa to ustrój, w którym:
– pieniądz może być kreowany wyłącznie Pro Publico Bono (tzn. „za darmo” – a nie jako dług, zobowiązanie)
– i jest własnością całego społeczeństwa, które go używa (a nie wybranych instytucji finansowych czy podmiotów).
Co to oznacza w praktyce?
Po pierwsze, pieniądz może być kreowany (jego ilość może się zwiększyć) wyłącznie w wyniku emisji przez Skarb Państwa – i każda wyemitowana kwota jest traktowana jako już ściągnięty podatek automatycznie OBNIŻAJĄCY pozostałe zobowiązania podatników.
Po drugie, absolutnie nikomu (oraz żadnemu innemu podmiotowi niż Skarb Państwa) nie wolno kreować pieniądza fiducjarnego w jakiejkolwiek postaci – co współcześnie oznacza głównie zakaz kreacji pieniądza przez banki oraz likwidację mechanizmu giełdowego, czyli likwidację tzw. rynków finansowych (chodzi o zakaz „notowań” czyli centralnego wyznaczania kursu wymiany „instrumentów finansowych” na giełdzie)
Niejednokrotnie już to podkreślałem, że istnienie mechanizmu giełdowego (centralne wyznaczanie kursu, notowania giełdowe) powoduje, że papiery notowane na giełdzie stają się de facto rodzajem pieniądza (nazywam je semi-walutą) – stąd konieczność likwidacji mechanizmu giełdowego – aby zlikwidować możliwość kreacji pieniądza (nawet nieświadomej) przez prywatne firmy.
Przypominam ponadto – o czym pisałem poprzednio – że Społeczna Gospodarka Wolnorynkowa to również m.in. zerowe koszty pracy, brak opodatkowania pracy, brak biurokratycznych ograniczeń w prowadzeniu działalności gospodarczej, brak kosztów urzędowych i księgowych rozpoczęcia i prowadzenia działalności, itp. rzeczy – dla mnie cakowicie normalne.
Rolą państwa jest przede wszystkim zapewnić UCZCIWOŚĆ i DOBROWOLNOŚĆ relacji między ludźmi – co oznacza, że każda próba naciągania, oszustwa, podstępu, manipulacji itp. nieuczciwej praktyki, zwanej dzisiaj niewinnie „merketingiem i reklamą” – jest przez państwo ścigana i karana po to aby zapewnić UCZCIWOŚĆ m.in. w gospodarce i biznesie.
To dlatego Nową Wizją Państwa chciałbym zarazić wszystkich uczciwych i dobrych ludzi – a przynajmniej takich, którzy chcieli by żyć uczciwie i godnie – tylko obecne realia na każdym kroku im to utrudniają, premiując cwaniactwo, hipokryzję, oszustwo, manipulację i nieuczciwość – a skazując większość uczciwych ludzi na życie skromne, jeśli nie ubogie.
Nasz kraj może wyglądać inaczej – naprawdę.
Uważny Czytelnik zapewne się teraz zastanawia nad tym, z czego finansowane jest państwo w mojej propozycji, skoro nie ma tradycyjnych podatków?
Systemem podatkowym w Nowej Wizji Państwa zajmę się w następnej notce – ale dziś chciałbym zakończyć takim nieco przejaskrawionym – ale bardzo obrazowym przykładem, w jakim kierunku powinno zmierzać finansowanie państwa wg mojej filozofii.
Otóż gdyby dzisiaj Polska zaczęła funkcjonować wg Nowej Wizji Państwa – to większość budżetu finansowałyby największe korporacje i koncerny, cała ta biznesowa śmietanka, która dzisiaj żyje naszym kosztem. Nie dlatego, że tyle zarabiają – tylko dlatego, że tyle zasobów posiadają na własność (np. ziemię, obiekty budowlane, itp.), dlatego, że w największym stopniu korzystają z infrastruktury (częstotliwości telekomunikacyjne, sieci energetyczne, itp.), dlatego, że oszukują, manipulują i podstępem wyłudzają od ludzi pieniądze (marketing i reklama) oraz dlatego że najwięcej szkodzą środowisku, trując nasze wspólne dobra (ziemia, woda, powietrze).
A zwykli ludzie byliby na dzień dobry prawie 2 razy bogatsi niż obecnie… bo tyle by im zostało w kieszeniach po zmianie systemu podatkowego i organizacji państwa.
PS. Jeśli zainteresowała Cię, Drogi Czytelniku taka wizja państwa dla uczciwych, normalnych ludzi to prosze nie bądź bierny – podaj dalej, jak najdalej: http://www.ekspedyt.org/tag/nowa-wizja-panstwa
Społeczna Gospodarka Wolnorynkowa jako “nasz ustrój od jutra” bardzo mi się podoba.
Jedno, co tu postuluję, to zaostrzenie retoryki wobec “liberałów” i “socjalistów” po to by postawić te byty w świetle prawdy, a więc móc je potraktować naukowo i racjonalnie, by im “oddać to, co im się należy”, a więc i “wymierzyć im sprawiedliwość”.
Widzę, że to jest konieczne, bo wydaje mi się, iż tu odbędzie się cały bój o przyszłość Polski.
A ta prawda jest taka, że to nie są w ogóle ideologie. Normalnie ideologia jest częścią polityki, a ta kreowana jest z potrzeb sprawiedliwości, w tym sprawiedliwości wspólnotowej, czyli demokracji i innych ludzkich wartości wyższego rzędu.
W swojej praktyce zarówno liberalizm jak i socjalizm są antyideologiami. Nie mają w ogóle nic wspólnego z polityką – roztropną troską o dobro wspólne. Tworzą antypolitykę – byty przestępcze nakierowane na działalność antyspołeczną, antywspólnotową.
Nie stawiają sobie uczciwych celów społecznych, nie mają nic wspólnego z demokracją, z klasą średnią będącą jej oparciem, klasą średnia – ostoją moralnego ładu społecznego, alementem przejściowym między klasami niższą i wyższą, alementem koniecznym, by klasa wyższa nie ustanowiła w swoim interesie powszechnego niewolnictwa.
Liberalizm i socjalizm nie stawiają celów wspólnotowych przed indywidualnymi, a są NIESPRAWIEDLIWOŚCIĄ, PRZESTĘPSTWEM, SĄ PASOŻYTNICTWEM, promowaniem kapitału faszystowskiego klasy/rasy próżniaczej – są faszyzmami – wyrażają ZWIĄZEK korporacji prywatnych i waadzy.
W liberalizmie pasożyt/najeźdźca – BANKSTER, LICHWIARZ I SPEKULANT wsparty skorumpowaną waadzą kryje się za przedsiębiorcą indywidualnym, przez co WŁASNOŚĆ INDYWIDUALNA CZŁONKÓW NARODU ZMIENIA WŁAŚCICIELA – NA NAJEŹDŹCĘ/PASOŻYTA. W socjaliżmie pasożyt KORPORACJONISTA PRYWATNY – “SOCJALISTA SPONSOR I FUNDATOR – Wielki Brat ponad prawem” wsparty skorumpowaną waadzą kryje się za “adresatem pomocy socjalnej” (której by nie było potrzeba, gdyby nie jego faktyczna działalność W NIEODPŁATNYM LUB FIKCYJNIE ALBO ŁAPÓWKARSKO PŁATNYM ZAWŁASZCZANIU DÓBR WSPÓLNYCH NARODU.
Z tym socjalizmem to nie pójdzie tak łatwo, bo najpierw nam wymordował elity Narodu, a później zdemoralizował wielu. Widzę problem z samymi “adresatami pomocy socjalnej” którzy uważają, że im się należy, lub są tego warci (na sasadzie samouprawnienia, czy samouwłaszczenia, albo samouprzywilejowania). I nie chodzi tu wcale o nędzarzy, co zasmakowali w kuroniówkach. Problem to raczej “młodych wykształconych z dużych miast”, o tych, co się już dali skorumpować propozycjami i początkami karier w faszystowsko mafijnym tworze, który im obiecano w miejsce Państwa i kredytami u banksterów.
Nie ma ideologii usprawiedliwiającej „socjalistyczną” grabież. Nie da się usprawiedliwić NIEUPRAWNIONEGO, pasożytniczego odbierania dóbr, zwłaszcza wspólnych Narodowi. To tylko oszustwo, szukanie naiwnych, co uwierzą.
Nie trzeba “odrzucać ideologii” – starczy potępić i osądzić oszustów i zdrajców.
Pozdrawiam
Dziękuję za to bardzo cenne uzupełnienie. (Nie pierwsze, zresztą!)
Właściwie to nie mam nic do dodania, zgadzam się z takim widzeniem sprawy.
Aczkolwiek z zaostrzaniem retoryki mam pewne wątpliwości:
1. Ja bym chciał, żeby ta innowacyjna jak na dzisiejsze “standardy” wizja państwa budowała, tworzyła, JEDNOCZYŁA ludzi we wspólnym celu – a nie ich dzieliła wg absurdalnych etykietek.
Bardzo bym chciał skupić się na POZYTYWNYCH aspektach i zmianach, na obnażaniu prawdy o funkcjonowaniu państwa i gospodarki – a nie na “szczuciu” jednych ludzi na drugich.
2. Jestem pewien, że większość ludzi opiera swoje poglądy na nieprawdzie, na hasełkach, na fałszywym obrazie świata. Poprostu nie znają prawdy i wierzą w to co im ktoś “podrzucił” sprytnie do głowy.
Nie chcę ich atakować czy potępiać – chcę aby zrozumieli prawdę o gospodarce i o fukcjonowaniu państwa – bo to wystarczy aby zauważyli jak bardzo byli oszukiwani, jak bardzo etykietki utrudniają trzeźwą ocenę rzeczywistości.
Podsumowująć – jeśli zaostrzać retorytkę – to na pewno nie względem ludzi – tylko względem fałszu i kłamstwa którego ich nauczono pod hasłami “liberalizmu”, “liberalizacji gospodarki”, “socjal-demokracji” czy “sprawiedliwości społecznej”, itp. zlepkami słownymi.
Pozdrawiam i dziękuję za konstruktywne komentarze.
Oczywiście. Każdy normalny człowiek tego chce. “JEDNOCZENIE ludzi we wspólnym celu”, a przy tym i wokół wspólnych ludzkich wartości, to hasło każdej normalnej wspólnoty ludzkiej. “Liberałowie” i “socjaliści”, jakich znamy, nie mają z naszą wspólnotą żadnych wspólnych celów – wyżej stawiają swoje, ani nie mają z nami wspólnych wartości – wręcz usiłują nam wydzierać nasze dobra.
Intencją moją w tym “zaostrzaniu retoryki” “względem fałszu i kłamstwa którego ich nauczono pod hasłami „liberalizmu”, „liberalizacji gospodarki”, „socjal-demokracji” czy „sprawiedliwości społecznej”, itp. zlepkami słownymi” (z czym się niewątpliwie zgadzamy), jest jednak oddziaływanie na konkretnych ludzi “po tamtej stronie”.
Chodzi mi o wybicie im z głowy wszelkich mrzonek, że będą mogli wejść do nowego ustroju jako liberalno/socjalistyczne potwory, że znajdzie się dla nich miejsce w nowym ustroju bez ich gruntownego nawrócenia.
Chodzi mi tu o pobudzenie odpowiedzialności, dalekowzroczności i czujności obywatelskich.
Intencją moją w tym “zaostrzaniu retoryki” jest, by nie tworzyć jakiegoś konglomeratu sprzeczności, zwłaszcza modernistycznie pojmowanych dobra i zła, czy prawdy i kłamstwa, bo “nie ostoi się dom skłócony.
Intencją moją w tym “zaostrzaniu retoryki” jest, by powstawała prawdziwa “wspólnota miłości”, wspólnota miłości braterskiej, czyli miłości wzajemnej, a ta, by realistycznie stała na ziemi potrzebuje i “pierwszej nogi”, czyli MIŁOŚCI DOBRA, W TYM CZŁOWIECZEŃSTWA, i “drugiej nogi”, czyli NIENAWIŚCI ZŁA, KTÓRE ZAGRAŻA “PIERWSZEJ NODZE”, CZYLI MIŁOŚCI DOBRA.
Ci co nie nienawidzą zła, nie kochają dobra, a ci, co chcą “kochać poprawnopolitycznie”, to ukryci sataniści – pasożyty i zawalidrogi w budowie ustroju państwowego dla ludzi normalnych.
To “zaostrzanie retoryki” ma strzec przed naiwnością i łatwowiernością, którą “nienawróceni” “liberałowie” i “socjaliści” chcieliby nas uwodzić w swoich bezdusznym interesie pozorując miłość, np szykując nam zagładę “dla naszego dobra”.
Nie w naszej ludzkiej mocy jest przebaczać tym, którzy wciąż czychają, by nam zrobić krzywdę (czy sobie dobrze naszym kosztem). Nawet Jezus takim nie przebaczał (On modlił się do Boga Ojca, by ten przebaczył tym, którzy nie wiedzą, co czynią.
Państwo dla ludzi uczciwych i dobrych musi być zarządzane przez tych, którym można ufać, a do nich na pewno nie będą należeli “liberałowie” i “socjaliści”.
Można się tylko zastanawiać, czy powinni być społecznie wykluczeni, społecznie samozmarginalizowani, czy społecznie zmarginalizowani samoobronną decyzją społeczeństwa.
To absolutnie w niczym nie przeszkadza, by budować wspólnotę ludzi dobrej woli.
Pozdrawiam