„Jezu ufam Tobie” jakże często wypowiadamy te trzy słowa. Modlimy się codziennie Koronką do Miłosierdzia Bożego, pielgrzymujemy do Łagiewnik do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, miejsca świętego.
Wędrował tam Jezus Chrystus odwiedzając siostrę Faustynę, żyła tam Św. Faustyna, która spotykała się z bł. Ks. Sopoćko. Bywał i modlił się tam bł. Jan Paweł II i wielu jeszcze naszych polskich świętych i błogosławionych.
To święte miejsce – epicentrum Miłosierdzia Bożego.
Czy naprawdę rozumiemy co to znaczy zaufać Bogu, zaufać Bożemu Miłosierdziu?
Czy potrafimy żyć Nim na codzień?
ŻYCIE DUCHOWE, WIOSNA 74/2013
Drogi zaufania Bogu
Piotr Słabek
Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, WIOSNA 74/2013 |
Jest wiele dróg ufności Bogu, bo każdy z nas jest inny, nazwany przez Boga jego własnym imieniem. Każdy z nas musi więc odkryć swoją drogę ufności. Będzie to droga tylko dla niego. Droga uwzględniająca to, kim był, kim jest, kim chce być i w jakich warunkach żyje.
Wiara w moc i potęgę Boga
Jedna z sentencji Ojców Pustyni mówi: „Powiedział abba Euprepiusz: «W przekonaniu, że Bóg jest wierny i potężny, ufaj Mu, a będziesz miał udział w Jego skarbach. Gdybyś się zniechęcił, to znaczy to, że nie wierzysz. Wszyscy zresztą wierzymy, że jest potężny i wszystko może; ale zastosuj tę wiarę także i do swoich spraw, żeby On i w tobie dokonał cudów»„ 1.
Droga zaufania polega więc na zastosowaniu ogólnej wiary w moc i potęgę Boga do swoich konkretnych spraw życiowych. Bez względu na to, czy ktoś jest osobą żyjącą w małżeństwie czy samotnie, czy jest duchownym czy świeckim, boryka się z podstawowymi pytaniami dotyczącymi ufności: Czy Bóg nie zniechęci się moimi zdradami, niewiernościami, słabościami i grzechami? Czy miłości i łaski Boga nie przyjmuję na marne, tracąc je i nie korzystając z nich?
Tego typu pytania powracają szczególnie po kolejnych upadkach i grzechach, zwłaszcza tych, z którymi już wielokrotnie obiecywaliśmy zerwać. Owe solenne obietnice składaliśmy Bogu, samym sobie i bliskim. Najczęściej nie chodzi tu o jakieś spektakularne i gorszące grzechy czy czyny, a raczej o najgłębsze pokłady naszego egoizmu, bywa, że do końca nieuświadomione. Przerażenie własną słabością czy fiasko ambitnych planów przemiany życiowej wystawiają na próbę naszą ufność, która praktycznie wyraża się w stałej i żarliwej modlitwie do Boga.
Umysł lekceważący dobro jest pociągany ku złu
Pożywieniem dla coraz głębszych korzeni egoizmu jest sam grzech. Grzech jako taki – czyli chybienie. Zawrócenie ze ścieżki prowadzącej do życia i światła, dążenie w kierunku ciemności i śmierci. Często zły kierunek to w życiowej praktyce brak ofiarności, wygoda, komfort, beztroska, brak miłosierdzia i współczucia, automatyczny osąd innych, smutek z czyichś sukcesów i osiągnięć.
W spojrzeniu na genezę grzechu chciałbym zwrócić uwagę na myśli Orygenesa, jednego z największych teologów chrześcijaństwa żyjącego na przełomie II i III wieku. Dla tego wielkiego myśliciela, trochę w przeciwieństwie do naszych odczuć, grzech to nie tyle czyn, ile zaniedbanie. Według niego istotą grzechu jest zaniedbanie, lenistwo, opieszałość. To właśnie one doprowadzają do grzechów najpierw w postawach wewnętrznych i myślach, później w mowie i czynach.
W swoim dziele O zasadach Orygenes pisze: „Stwórca bowiem zezwolił stworzonym przez siebie umysłom na dobrowolne i swobodne działanie, aby powstało w nich ich własne dobro, gdyby zachowywały je z własnej woli; jednakże lenistwo i wstręt do wysiłku w zachowaniu dobra oraz niechęć i lekceważenie wyższych wartości dały początek odchodzeniu od tego, co dobre. Odchodzenie od dobra nie jest bowiem niczym innym jak formowaniem się w złu. Z całą przecież pewnością złem jest brak dobra. Ktoś popada w zło w takiej mierze, w jakiej odszedł od dobra. Każdy zaś umysł lekceważący dobro jest pociągany ku złu. Wolna wola na skutek niedbałości może doprowadzić do upadku” 2.
Grzech więc jest brakiem dążenia ku Bogu z lenistwa, gnuśności i wstrętu do wysiłku. To przede wszystkim zaniedbanie dążenia ku Bogu wyrażające się w myśli, mowie i uczynku. Wszelki pozytywny wysiłek rozwija nas i wzbogaca, zaś jego brak niszczy duszę i ciało. Bycie w drodze, opuszczenie strefy komfortu i wygody, gdzie czuję się przyjemnie i bezpiecznie, pomaga. Wysiłek, ciężki trud pracy nad sobą, pomaganie innym to przyjęcie Bożej łaski. Duchowa czy fizyczna wędrówka, poszukiwanie prawdy, piękna – stają się właściwie wędrówką ku Bogu. Konsekwentna realizacja dobrych pragnień i marzeń przybliża nas do Boga i bliźnich.
Bezruch, bezwład i wygodne zamknięcie we własnym świecie jest dla nas poważnym zagrożeniem. Obojętność, wyrachowanie oraz niechęć do wszelkich zmian niszczą nas wewnętrznie. Uporczywe stanie w miejscu, zrywanie kontaktów, egocentryczne zamknięcie są jakby przedsionkiem piekła tu, na ziemi. Ucieczka przed trudem, ofiarą i wyrzeczeniem się to duże opóźnienie naszego marszu ku Bogu. Czynią nas one niezdolnymi do przyjęcia Bożego słowa. Grzech to sen, bezczynność, brak życia – śmierć. Dobro to Bóg – Życie, to pozytywny wysiłek. Zło jest przeciwne istnieniu, zawiera w sobie rozpad, destrukcję, zepsucie i nicość.
Walka o codzienne zaufanie w rodzinie
Piszę i cytuję te bliskie dla mnie obiektywne prawdy, gdyż sam w moim życiu zmagam się z walką o codzienną ufność. Gdy odkrywam, że wiele zła w moim życiu i w życiu moich bliskich powstało właśnie przez korzeń mego grzechu – zaniedbanie, lenistwo, lekceważenie, gnuśność, ucieczkę od trudu i ofiary – trudno mi przyjąć tę bolesną prawdę. Przyjęcie odpowiedzialności za zło, które wydarzyło się z mojej przyczyny, uderza w samozadowolenie. Lata płyną, człowiek się starzeje, a zamiast wewnętrznej przemiany odkrywam coraz większe pokłady egoizmu i egocentryzmu. Pozytywnych zaś zmian jak na lekarstwo. Ciężko to przyjąć i zaakceptować, ponieważ burzy to mój obraz samego siebie, odziera go z wielu naiwnych wyobrażeń. Niszczy dobre mniemanie o sobie.
Ślepe, nieraz bezuczuciowe zaufanie Bożej Miłości i Mądrości budzi mimo wszystko pokój. Przeświadczenie, że Bóg w swojej wszechmocy poradzi sobie z moją grzesznością i egoizmem, leczy i wyzwala. Pozwala przyjąć inną perspektywę i skierować wzrok bardziej na Oblicze Boga niż na siebie. Oczywiście nie zwalnia mnie to z codziennego wysiłku i trudu nawrócenia.
Nie czyni jednak z tych wysiłków centrum.
Zaufanie Bogu, gdy żyje się w rodzinie, ma zapewne nowy wymiar. Już samo małżeństwo daje okazję do głębokiej przemiany, rozwoju ludzkiej osobowości i nowego spojrzenia na rzeczywistość. Dobrze i dojrzale przeżywane życie małżeńskie i rodzinne to jakby ładunek wybuchowy o dużej sile rażenia podłożony pod fortecę egoizmu i indywidualizmu. Jeśli będzie się codziennie przyjmować Bożą łaskę, ufność Bogu członków rodziny nie zagaśnie – materiał wybuchowy eksploduje, a jego moc spowoduje spustoszenie w twierdzy egoizmu. By tak się stało, życie rodzinne zakłada „chodzenie w obecności Boga”. Największą mądrością w życiu małżeńskim i rodzinnym jest spojrzenie na bliskich oczyma samego Boga. Takie spojrzenie sprawia, że dajemy pełną wolność ukochanemu współmałżonkowi, a dzieci wychowujemy do wolności i miłości.
W codziennej praktyce życia w rodzinie do problemów zaufania w obliczu własnej grzeszności i słabości dochodzą pokusy związane z osądem i obrazem w nas naszych bliskich. Przez wiele lat wspólnego życia nietrudno pielęgnować myśl o ograniczoności i słabości bliskich. Moją pokusą jest myślenie typu: przecież w tej kwestii on – ona na pewno się nie zmieni. Przecież tyle było prób zupełnie bezskutecznych. Bardziej subtelne pokusy udowadniają mi, że on – ona nie tylko nie ma wystarczającej siły do przemiany, ale w ogóle nie ma świadomości własnych słabości czy wad i potrzeby jakichkolwiek zmian.
W takim wypadku spojrzenie oczyma Boga z pewnością się nie uda, gdyż jest ono odwrotnością opisanych pokus. Bóg zawsze daje szansę, zawsze widzi w nas dobro, które stworzył, zawsze ufa człowiekowi i nigdy nie miażdży go bezwzględnym sądem. Ufność w rodzinie to zaufanie w dobro Boże, które jest w bliskich. To zaufanie, że podobnie jak Boża miłość i cierpliwość poradzi sobie z nami samymi, tak samo poradzi sobie z naszymi bliskimi, mimo ich uporu, słabości, grzeszności czy niestałości.
Lekarstwem na znudzenie czy spowszednienie w życiu małżeńskim jest świąteczna radość pierwszego dnia wspólnego życia, która może trwać mimo upływu czasu przez całe życie. Każdy dzień może być świętem. Każdego dnia mąż i żona mogą się wzajemnie odkrywać, poznawać jako nowe osoby. Pomocą w trwaniu w tym doświadczeniu jest pogłębianie życia duchowego i ustawiczna praca nad wewnętrzną przemianą.
Innym, wcale nie mniejszym, polem walki o zaufanie Bogu są sprawy dotyczące finansów czy zdrowia. Tutaj bardzo konkretnie można doświadczyć łaski Boga. Konkrety i fakty w sposób szczególny związane są z ufnością, wytrwałością i żarliwością modlitwy.
Piotr Słabek (ur. 1962), magister teologii, redaktor naczelny Wydawnictwa M, mąż i ojciec czworga dzieci.
1 Pierwsza Księga Starców – Gerontikon, Kraków 1999, s. 96.
2 Cyt. za: T. Dzidek, Mistrzowie teologii, Kraków 1998, s. 59.
Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, WIOSNA 74/2013
Polecam najnowszy numer Życia Duchowego. Jak zwykle niezwykle interesujące artykuły, pogłębiające naszą wiedzę i naszą duchowość.
ŻYCIE DUCHOWE, WIOSNA 74/2013
Ufam Tobie
Spis treści
Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, WIOSNA 74/2013 |
„Życie Duchowe” Wiosna 74/2013
Ufam Tobie
Ks. KRZYSZTOF GRZYWOCZ
Dotyk zaufania
Benedykt XVI
Dlaczego wierzę?
Ks. JÓZEF ANDRASZ SJ
Rozwój nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego
JAKUB KOŁACZ SJ
Modlitwa pełna ufności
PIOTR SŁABEK
Drogi zaufania Bogu
Ks. STANISŁAW HARĘZGA
Ufne posłuszeństwo Bogu
STANISŁAW BIEL SJ
Pokorne zaufanie do siebie
Ks. MARIUSZ ROSIK
Abraham i Józef – mężowie zaufania
Ks. ROMUALD JAWORSKI
Zranione zaufanie
Ks. KAZIMIERZ WOLSZA
O podejrzliwości i jej mistrzach
FEDERICO ARVESÚ SJ
Grzechy przeciwko ludzkiej osobie
Bp HENRYK CIERESZKO
Rozeznanie duchowe w życiu św. Faustyny
LESZEK ALEKSANDER MOCZULSKI
Pamięci Ojca Stanisława Musiała
Duchowość Ćwiczeń
DAVID L. FLEMING SJ
Modlitwa jest rozmową
JACEK POZNAŃSKI SJ
Trudności w kontemplacji ignacjańskiej
Modlitwa i życie
JÓZEF AUGUSTYN SJ
Lniany pas Jeremiasza
HENRYK WIEJA
Modlitwa w rodzinie
Ks. MIROSŁAW KIWKA
Idziesz jak wtedy…
Litania o Męce Pańskiej
Z historii duchowości
LEON NIEŚCIOR OMI
Ewagriusz o obżarstwie i nieczystości
PIOTR SŁABEK
Puszcza Ewagriusza
PAWEŁ CZAPLA
Monastyczne źródła chrześcijańskiej duchowości
Rozmowy duchowe
Afryka wołająca o pomoc
Rozmowa z Władysławem Gągolskim SJ
W Chmielnickim na Greczanach
Rozmowa z Henrykiem Dziadoszem SJ
Amerykański jezuita w Rosji
Rozmowa z Anthonym Corcoranem SJ
Świadectwa
KAJA HEČKOVÁ SM
Dzielnica chorych na gruźlicę
Historia pewnej krzywdy
Słowo, obraz, czyn
ANNA WOŹNIAKOWSKA
Siedem słów Jezusa na krzyżu Haydna
MONIKA SKARŻYŃSKA
Giotto o św. Franciszku
WACŁAW OSZAJCA SJ
Poezja Raïssy Maritain
PAULINA BOREK-OFIARA
Natan mędrzec w Teatrze Narodowym
Lektury
Ogłoszenia
Piękne świadectwo ojca rodziny, jak żyć na codzień ufając Bogu, Jemu powierzając wszystkie swoje troski.
Ano piękne to i budujące, z chęcią powróciłem do lektury. dziękuję.