Tegoroczne wielkanocne papieskie błogosławieństwo Urbi et Orbi przypomniało mi – skojarzenia to moje przekleństwo, niech mi Bóg wybaczy – scenę z filmu Jabberwocky, jednej z produkcji grupy Monty Pythona.
Oto pewien rycerz wyrusza do walki ze smokiem, na miejskim rynku żegna go król i zgromadzony lud. Monarcha przemawia i prosi Kościół o udzielenie śmiałkowi błogosławieństwa. Atmosfera staje się pompatyczno-bombastyczna: odzywają się fanfary, mnisi rozpychają tłum, słychać łacińskie śpiewy, turyferariusze wymachują kadzielnicami, ceroferariusze niosą lichtarze, a pod baldachimem idzie bogato odziany biskup. Procesja dociera do podium, biskup staje w otoczeniu akolitów trzymających naczynie z wodą i puryfikaterz, dostojnie zamacza zdobną pierścieniami dłoń i wznosi ją do błogosławieństwa. Tłum zamiera w milczeniu. Tymczasem hierarcha jednym palcem wypstrykuje kilka kropel wody i odchodzi. Rozczarowany król pyta: „To wszystko?!”. Na co biskup, jakby znudzony czy zdziwiony, odpowiada: „Owszem”.
Dziś na Placu Św. Piotra było podobnie. Wszyscy robili wszystko, by papieskie błogosławieństwo miało uroczysta oprawę: Szwajcarzy wypinali wypolerowane stalowe napierśniki, włoscy gwardziści, których mundury są bardziej zdobne niż mundury brytyjskich marszałków defilowali w szyku zwartym, orkiestry wojskowe grały hymny, marsze i sygnały, trębacze dęli fanfary, lud wiwatował, kwiaty się sypały…
Tymczasem papież wyszedł na balkon błogosławieństw w swojej cienkiej jak koszula nocna białej sutannie, spod której prześwitywały czarne portki i z pasem nisko opinającym brzuch. W związku z błogosławieństwem znów zakładał i zdejmował stułę, która chyba jest za mało skromna, by nadawała się do noszenia przez tak pokornego duchownego dłużej niż przez dwie minuty (albo odpruto z niej wyhaftowany poniżej kołnierzyka krzyż, albo papież już zarzucił zwyczaj jego całowania). Błogosławiąc stał za pulpitem, nie śpiewał, lecz recytował. Gdy skończył, pulpit odstawiono i sobie poszedł. Co kraj to obyczaj, ale w Argentynie chyba nie odróżnia się skromności od dziadostwa.
Prawda moim przyjacielem, nie Plato. A skoro tak, to muszę przyznać, że pierwsza część papieskiego orędzia – ta, w której Ojciec Święty mówił o tajemnicy Zmartwychwstania – była bardzo poruszająca. Niestety, druga, w której wzywał do zachowania pokoju, była… niekompletna? Z ust duchowego przywódcy większości chrześcijan świat dowiedział się, że „w Iraku panuje przemoc”, ale nie dowiedział się kto jest sprawcą, a kto ofiarą; dowiedział się, że Mali jest zdestabilizowane, ale nie dowiedział się za czyją sprawą; dowiedział się, że „w Nigerii nie ustają zamachy poważnie zagrażające życiu wielu niewinnych ludzi, i niemało osób, w tym dzieci, jest przetrzymywanych jako zakładnicy przez grupy terrorystyczne”, ale nie dowiedział się kim są ci niewinni ludzie, a kim ich prześladowcy.
Rzeczywiście, nie sposób jednego dnia myć i całować stóp wyznawców Mahometa, a drugiego oskarżać ich o zbrodnie.
Papież Franciszek porzucił również zwyczaj ogłaszania światu Zmartwychwstania w różnych językach – zwyczaj, który obecnie bardziej już przypominał składanie życzeń świątecznych. I dobrze. Warto było zakończyć ten cyrk zmuszający Ojca Świętego do prób posługiwania się językiem fińskim, malgaskim, ujgurskim, japońskim, słoweńskim… Problem w tym, że był to jeden z coraz mniej licznych elementów podkreślających fakt, że papież będąc Biskupem Rzymu jest również głową Kościoła Powszechnego i przez to dzisiejsza uroczystość była jakby trochę bardziej urbi niż orbi. A przecież można było ogłosić światu Zmartwychwstanie w językach liturgicznych: łacińskim, greckim, starocerkiewnym, syriackim, koptyjskim, może hebrajskim… Wówczas świat zostałby pozdrowiony, a żaden Samoańczyk – z całym szacunkiem dla mieszkańców Polinezji – nie mógłby mieć pretensji, że papież użył angielszczyzny czy hiszpańszczyzny, a samoańszczyzny nie.
Wszystko to jednak nic – niczym były starania papieża Benedykta, by powtórnie nasycić papieskie ceremonie symbolami, i niczym są starania papieża Franciszka, by je z symboliki odrzeć. Lud takich niuansów zdaje się nie dostrzegać. Moja stryjeczna babka zapytana o wrażenie z dzisiejszego błogosławieństwa powiedziała tylko: „A co? Przecież wszystko było jak zawsze”. [Lemingi wszystkich krajów, łączcie się! – admin (taki dopisek zamieścił autor wpisu, admin tego portalu nie ma z nim nic wspólnego – dopisek admina LswE)]
Jacques Blutoir
http://jacquesblutoir.blogspot.se/
Widzę, że nowy Ojciec Święty wzbudza niepokój u pewnej części wiernych. Czy to tylko dysonans związany ze zmianą papieskich obyczajów?
relatywizując (zgodnie z modernistyczną modą) Hierarchię Potrzeb – to zależy co pewna część wiernych uzna za Cel Nadrzędny: czy Godną Celebrację Głowy Kościoła, czy powierzchowne oznaki skromności “biednego pastuszka”…
Pociesza, że autor wklejonego tekstu ma wśród bliskich kogoś rozsądnego, kogo może poprosić o wyjaśnienie i pouczenie.
Gandhi powiedział kiedyś że nic nie jest tak kosztowne jak stworzenie wrażenia ubóstwa i prostoty.
Posłuchajcie tego księdza, bo jest on mądrzejszy od wielu świeckich “duchownych”
Dziękuję Ci. Podtrzymujesz moją wiarę w istnienie tu na tym portalu człowieczeństwa.
Czy jest jeszcze ktoś?
Popieram i jestem…zaaa!
Z Wami i ..żadnej ….taniochy,jarmarku!
Choc samego..szefa..papieża …trudno poprawiać !??
Na straży ..stać nam..trzeba! Pozdr.
Nie wiem jak was, ale ten ksiądz mnie nie przekonuje. Jak na mój gust niczym nie błysnął, a wręcz bym powiedział, że mam poważne wątpliwości, czy dobrze zrozumiał przesłanie Ewangelii.
Po pierwsze – nie podzielam opinii, że to skąpstwo Judasza było przyczyną zdrady. Oczywiście trafnie łączy tę scenę namaszczenia tym olejkiem za 300 denarów ze zdradą Judasza, ale wg mnie prawdziwej przyczyny należałoby chyba szukać gdzieś indziej. Tylko w jednej Ewangelii (dokładnie w Jana 12,3-7) czytamy, że to właśnie Judasz wyskoczył z takimi pretensjami do Jezusa. W innych Ewangeliach (Mk 14,3-10) czytamy, że te pretensje wyszły od wszystkich uczniów, ale dokładnie po tej scenie Judasz udał się do arcykapłanów, aby Wydać Jezusa. Więc łącząc te dwa opisy należy zauważyć, że to przede wszystkim Judasz najbardziej z tego powodu się oburzył, został skrytykowany przez Jezusa i dokładnie w tym momencie go zdradził. Czy to o chytrość chodziło? Ja bym powiedział, że bardziej o pychę, o urażone ambicje, o to, że “znowu ten mądrala mnie skrytykował”. Tradycja głosi, że Judasz był chyba najbardziej wykształcony ze wszystkich apostołów. Zajmował się pieniędzmi, a ewangelista Jan dopowiada, że był złodziejem.
Jeśli chodzi o kwestię tego olejku za 300 denarów (zaznaczam, że 300 denarów to była ogromna suma pieniędzy – 300 dniówek robotnika, więc powiedzmy, że na dzisiejsze to było kilkanaście do dwudziestu paru tysięcy złotych). Tutaj przesłanie wg mnie jest inne. Uczniowie widzieli w tym geście wielki skandal, marnotrawstwo pieniędzy, a Jezus tutaj dostrzegł wielką miłość, oddanie, oraz to, że dla niej był On tak wiele warty i tak bardzo tego godny. Jezus ocenił jej czyn wg jej serca, jej miłości, On to docenił, a nie kierował się wg jakiegoś kryterium interesu społecznego. I wg mnie to jest przesłaniem tego fragmentu – aby w ocenie kierować się miłością i intencją tego, kto dany czyn wykonuje.
Więc tym samym, mimo słodkiego głosu tego księdza, nie kupuję jego teorii…
ów Ksiądz rzekomo obdarzony “słodkim głosem” nie oferuje teorii do kupna, ale potępia dziadostwo… a logika wpisu grzesiekZ nie polemizuje z tezą Ptasznika, lecz ją wprost popiera – ergo – skąd ta absurdalna pointa?!?
Każdy to serwuje swoje teorie, je w pewien sposób sprzedaje, tym bardziej, że ten duchowny dał wywiad przed kamerą, wywalił wszystkie swoje mądrości, a żeby je zaakcentować, kamera pokazała, jaki to on pobożny. Więc niestety, ale sprzedawał, czy chcesz, czy nie chcesz.
Jezusowi pokazywano przepych świątyni, a ten zażenowany powiedział, że nie zostanie tutaj kamień na kamieniu. Powiedział, aby zburzyć tę świątynię, a On sam wzniesie ją na nowo – mówił o świątyni własnego Ciała. To słowa Ewangelii. Najwyraźniej był zdegustowany tym, że ten przepych góruje nad tym, co powinno być na pierwszym miejscu.
Następna rzecz, to ja nie zgodzę się z podkładem pod swoją teorię dziadostwa – posłużył się fragmentem z Pisma Świętego, gdzie ja nie podzielam jego interpretacji, wg mnie jest rażąco błędna. I stąd ta moja uwaga.
Ja w przeciwieństwie do Jacka nie odważyłbym się oceniać poczynania papieża. Może chce on ukrócić wielką wzniosłość, przepych i wystawność i zwrócić uwagę na to, co w kościele jest najważniejsze. Niech mu Bóg błogosławi w tym dziele.
Więc to była..i jest ..jego teoria..!
Słodka czy jaką ..chcesz…tez…jego..
Nie ..zabraniaj ..innym..
Jesli tez masz..sakrament kapłaństwa ..tez..możesz..
Inni tez..mogą…jak piszesz…kieruj sie ..miłością …
Miliony ludzi …cos….interpretują …!
Nie jesteśmy w stanie..wszystkiego i wszystkich..poprawiać !
Dobrze ,ze jestes…i sie dzielisz…ale nie..pogardzaj…BRATEM.!! Pozdr.
akurat brakuje 400tys zł na dach Kościoła parafii w Św. Rodziny w Puławach, aby wszyscy godnie się pomieścili… czy to już “zbytek”, czy może jeszcze “to co najważniejsze”?
http://pulawy-swrodziny.kuria.lublin.pl/?pokaztekst=budowa
a to o co???
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/jan-kulczyk-przekaza-20-milionow-na-muzeum-polskich-zydow_266635.html
– zbytek, czy hucpa?
OK, może ostro pojechałem po tym księdzu odreagowując w ten sposób krytykę wobec papieża Franciszka. Faktycznie, nie można mu zabraniać interpretacji, wyrażania swojego zdania, w sumie ma prawo do tego.
Mimo to podtrzymuję, że nie podzielam jego poglądów i na tym poprzestańmy.
Dzięki!
Jasne jak słońce a moze jaśniejsze…bo Pan to stworzył !!
Dajmy ..człowiekowi sie wypowiedzieć …
Trzymamy sie..bardziej,kurczowo ..miłości .
W każdej ..parafi…cos….kuleje….serio..nie pytaj..to prawda..heee
Każdy parafianin …cos dodaje..
Każde dziecko..w domu…cos ..dopowiada i ..rodziców….poprawiają,wiedza lepiej ..sa …moderni..itd..
A co powiesz o ..naszych…Biskupach…
Wybrali sie do..Izraela….do 90..letniego…scheffa..wielkiej ,,światowej,,….demokracji…i czapkowali mu…!!
Poprawiales ich…???tych..biskupów….nawet ..krzyże ..na lotnisku…pochowalii …
Czy prezentowali ..Naszą ..Owczarnie??
Za czyje ..pieniądze..polecieli??
Ich ..wódz i przełożony …przecie w ..Rzymie..pracuje i urzęduje!!!
W jakim celu..polecieli??
Gdzie sa..kwity…tych..odwiedzin!!!!
Oj cieżko,cieżko br cieżko!!
Tyle tego…do ..dźwignia…
Musimy sie ..modlić .o dobre ..decyzje…
Mamy ..tyle ..wspólnego ..Dialogu!!
Naszego..katolickiego…!!pozdr.i zycze ..miłego ..SŁOWA ..tt.
// Poprawiales ich…???tych..biskupów….//
– nie rozumiem. Przecież nie będę się wypowiadać w każdej kwestii, jaka dotyczy kościoła i wszystkich poprawiać?
– Fakt, że ja też jestem antysemitą (a dokładnie to antysyjonistą). Nie mniej jednak nie oczekuj ode mnie podjęcia się krytyki naszych biskupów, bo tak się składa, że nie wykluczam możliwości, że to co robią, to nie jest złe, jak próbujesz to przedstawić. Kto wie – może wynika to stąd, że w celu pozyskania dobra większego poświęca się jakieś inne dobro. To nie było permanentne usunięcie krzyży z przestrzeni publicznej, tylko może pewien akt, bez którego nie byłaby możliwa rozmowa. Dlatego też nie zaryzykuję podjęcia się oceny takiego działania. Zauważ jedną rzecz z Pisma Świętego.
Dz 16,1-4
[Paweł] Przybył także do Derbe i Listry. Był tam pewien uczeń, imieniem Tymoteusz, syn Żydówki, która przyjęła wiarę, i ojca Greka. […] (3) Paweł postanowił zabrać go ze sobą w podróż. Obrzezał go jednak ze względu na Żydów, którzy mieszkali w tamtejszych stronach. Wszyscy bowiem wiedzieli, że ojciec jego był Grekiem. (4) Kiedy przechodzili przez miasta, nakazywali im przestrzegać postanowień powziętych przez Apostołów i starszych w Jerozolimie.
Podkreśliłem tutaj dwa fragmenty – św. Paweł kazał obrzezać Tymoteusza ze względu na Żydów… A ten drugi fragment mówi o jego nauczaniu, o przestrzeganiu postanowień powziętych przez Apostołów. Wiesz o jakie postanowienia chodzi? Było o tym w rozdziale 15 a mianowicie, żeby nie obrzezać… Właśnie było to bezpośrednio po soborze Jerozolimskim, na którym głównym ustaleniem było “nie obrzezać”. Widzisz to??? Św Paweł robi coś, co stało się pewnym aktem antychrześcijaństwa – obrzeza Tymoteusza – właśnie ze względu na Żydów. Właśnie w ten sposób poświęca coś, aby pozyskać coś cenniejszego.
Ja nie przekreślałbym tej strategii, bo kto wie, ale może nadzieja jakaś jest:
http://www.ekspedyt.org/trybeus/2013/03/30/10266_jezus-mesjaszem-prawdziwie-zmartwychwstalym-a-zydzi-wciaz-blakaja-sie-po-pustyni.html
Zobacz na fragment z Listu do Rzymian:
Rz 11,25-26 A żebyście nie mieli zbyt wysokiego o sobie mniemania, chcę wam, bracia, odsłonić tę tajemnicę: zatwardziałość przyszła na część Izraela aż do czasu, gdy poganie w pełni wejdą, (26) i w ten sposób będzie zbawiony cały Izrael, jak napisano: Przyjdzie z Syjonu wybawiciel i odwróci bezbożność od Jakuba.