Dziel i rządź, a wyprodukujesz chorobę i nędzę – dla narodów i ludzkości. Myślicie, że politycy i tamci, co nimi jako marionetkami posuwają w teatrze, nie widzą tej prostej zależności? Widzą, ale wyraźniej widzą własne królestwa i majestaty.
Całość tu:
http://zperspektywypodkarpacia.blogspot.com/2013/02/bedziemy-tylko-solidarni.html
Może tu da się kliknąć na link, bo w notce się nie daje, przynajmniej u mnie.
http://www.zperspektywypodkarpacia.blogspot.com/2013/02/bedziemy-tylko-solidarni.html
Apel publikuję za wcześnie, dlatego nim nikogo nie chcę przeciążać.
Już poprawiłem link w notce.
I przeczytałem tekst, do którego wiedzie.
Nie sposób się nie zgodzić.
Pozdrawiam
A teraz się daje. Komu podziękować?
Dzielnemu Panu Administratorowi Asadowi!
@ Asadow
Popisałem się znów ślepotą Zapominam, że najpierw patrz uwżnie, a potem pisz. Dziękuję. I przepraszam za zamieszanie. Będę publikował część notek w takiej właśnie formie. Wiąże się to z wyborem, żeby raczej pisać niż starać się cokolwiek nagłaśniać. Biorąć pod uwagę brak czasu, tak będzie chyba lepiej. Nie chcę bowiem w natłoku innych zajęć nie brać udziału w rozmowie, która – przecież tak bywa – dzieje się na portalach gromadzących tylu zacnych i mądrych ludzi. :-)
Kwaśne te truskawki. Okrutnie.
@Piotr
Dobrze, że Pan pisze i kopiuje do nas lub choćby linkuje.
Jak zrobić, żeby zalinkować ten artykuł w myślach 10-20% Polaków? To już chyba dałoby się odczuć.
O więcej, niż 50% mogę tylko pomarzyć…
Chyba, że zdarzy się cud.
@ Asadow.
A jak zrobić, na dobry początek, żeby kod solidarnych pojawił się w umyśle 1% Czytelników Legionu Świętego Ekspedyta?
Chcemy być solidarni?
To wyślijmy kartkę do więzienia niewinnie uwięzionemu:
http://www.ekspedyt.org/rebeliantka/2013/02/21/5730_wiezniow-pocieszac-wyslijmy-kartke-bogdanowi-goczynskiemu.html
Tym bardziej, że Wielki Post, a więc uczynki miłosierdzia są jak najbardziej wskazane.
@Piotr
Posted Luty 22, 2013 at 6:21 PM
Myślę, że nie jesteśmy mistrzami świata, ale powoli poruszamy się… w dobrym kierunku.
Naprzykład taką metodą:
http://www.ekspedyt.org/category/grom
A jeden procent “Legionu”, to około 1,5 osoby :)
Już się udało :P
@Asadow
Mało, mało nas do pieczenia chleba… :-)
To nic. Liczy się dobry kierunek.
Na takim kierunku droga nie jest szeroka i usłana różami. Raczej bywa wąska i stroma, co rusz pojawia się przeszkoda – w nas lub przed nami. Trudniej obejść przeszkodę, która trafiła już do naszego wnętrza – zazwyczaj bowiem bywa prawie niewidzialna, stała się nawykiem, drugą naturą, czy nawet charakterem.
@Rebeliantka
Czy da się zrobić coś więcej dla Bogdana ponad wysyłanie kartek do więzienia?
Napisałem kiedyś, zainspirowany Twoimi wysiłkami, kilka zdań w sprawie Bogdana do starego kolegi ze studiów, dziś Ministra Sprawiedliwości, Jarosława Gowina. Echo zadudniło w tej studni, studnia sprawiedliwości chyba nie ma dna. Efekt? Mniej niż zero. Ale może dlatego, że ja jestem nikim? A może powody są inne? Nie wiem.
@Piotr
Posted Luty 22, 2013 at 7:33 PM
Nie wiem, chyba to jest tak, że nam się wydaje, że chodzi o jakieś osoby, jakiegoś niemorlanego sędziego, policjanta, ex-małżonkę.
A to jest cały system, armia.
Trzeba zdać sobie sprawę z wojny jaka się toczy.
Nie pisze się protestów w czasie inwazji, że komuś czołg przejechał po rabatkach z maciejką.
Pani Goczyńska należy do armii okupacyjnej, a Pan Goczyński – do podbitej ludności cywilnej.
@Asadow
Mam świadomość, że wojny ze sprawiedliwością toczy całym system niesprawiedliwości. Często źródłem niesprawiedliwości jest nadepnięty odcisk przedstawiciela władzy lub znajomych królika, poczucie bezkarności i przynależności do mafii. Tak mogło być w sprawie Bogdana, którego osobiście nie znam. Moje zdanie do Gowina było zresztą dość grzeczne i nienapastliwe: poprosiłem, żeby tematem się zainteresował, bez sugerowania czegokolwiek. Nie było to jednak oficjalne pismo prawnicze, więc pewnie notka trafiła do jakiegoś asystenta, a od niego wprost do kosza.
@Asadow
A poza tym, to nie był najbardziej fortunny pomysł. Jarka nie widziałem bowiem od dwudziestu lat, a że studiował dwa lata wyżej, to pewnie mnie ledwie i podczas spotkań w Instytucie, jakichś tam rozmów w biegu, ledwo kojarzył.
@Piotr
W tej chwili nic się nie da zrobić. Wymiar sprawiedliwości uczynił wszystko, by nie rozpatrzyć wniosków penitencjarnych Goczyńskiego. Nawet nie odpowiadali na pytania prasowe, by uniemożliwić orientację w stanie sprawy.
Bogdan wyjdzie na wolność w normalnym terminie, co nastąpi 9 marca.
Potem walczmy o zmiany systemowe – ławy przysięgłych i zmianę zasad powoływania i odwoływania sędziów zawodowych. I monitorujmy rozwój spraw Goczyńskiego.
On jest ofiarą polityki antyrodzinnej prowadzonej przez wymiar sprawiedliwości. Sprzyjanie rozwodom, zasądzanie na rzecz kobiet alimentów o wysokości wziętej “z kapelusza”, uniemożliwianie ojcom wychowywania dzieci, a nawet spotkań z nimi – to standardy sądownictwa rodzinnego.
Do tego niechlubna rola adwokatów – swoisty przemysł rozwodowy bazujący na fałszywych oskarżeniach o przemoc domową, molestowanie dzieci, zniesławienia żon, etc.
To cały system, obliczony na podważenie roli ojców i sprzyjanie pochopnym decyzjom o rozwodach.
@Piotr
Ale dzięki za list do Gowina, mimo że nie przyniósł natychmiastowych rezultatów. Mimo wszystko wierzę, że “kropla drąży skałę”.
Bezsilność jest tysiące razy lepsza od obojętności. Nie w wymiarze praktycznym, ale obojętni pójdą do piekła. Bezsilni – mają szansę na niebo.
@Asadow
//obojętni pójdą do piekła. Bezsilni – mają szansę na niebo.//
Ładnie to ująłeś.
@Asadow
O bezsilności i obojętności, niebie i piekle – bałbym się tak ogólnie pisać.
Bezsilność może mieć bowiem przyczyny zawinione i wewnętrzne, zaś obojętność na pogrywki jakiegoś demona w ludzkiej skórze może być formą mówienia nie, jedyną dopuszczalną w danych okolicznościach formą oporu wobec zła.
Znaczy to tyle, że od uogólnień waro przechodzić, jeśli się da, do konkretyzacji, a od czarno-białych perepcji do takich, które widzą kolory. A jeśli sobie uświadomimy, że kolor nazywany przez nas “zielonym” ma np. 61 odcieni, to (…) postarajmy się sobie wyobrazić, że w realnym życiu taka ‘obojętność” czy taka “bezsilność” może mieć więcej niż 661 odcieni, przyczyn, relacji, zanurzeń osoby w historię.
Odcienie są mniej ważne w naszych tu dyskusjach niż w realnym życiu, gdzie uproszczenia i toporne kategoryzacje rzeczywistości – takie jak moje słowa właśnie pisane – mogą nas odciąć od głebszej komunikacji na poziomie językowym, emocjonalnym i duchowym.
@circ
Są jeszcze ciekawscy. Podobno oni wstępują na pierwszy stopień prowadzący do piekła. A już np. tacy wiecznie zadziwieni powracają do królestwa po ścieżce bycia sobą – jako te dzieci.
obojętność […] może być formą mówienia nie, […] formą oporu wobec zła.
Sprzeczność. “Nie daj się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężaj” – implikuje aktywność, nie bierność, obojętność.
@Delfin
Nie każda obojętność jest biernością. Zło dobrem da się zwyciężać we własnej strefie wpływu. Gdy poświęcamy całą uwagę na walki ze złem spoza tej sfery, to zło nas osacza. Klasyczny przypadek mediów mainstreamu, które nas osaczają błazenadą narracji o złu, na walkę z którym tracimy tylko cenny czas. Gdzieś tam w Indiach mordują Chrześcijan, gdzieś tam coś tam – oj, to straszne…Pojedziesz tam, obronisz własną piersią pokrzywdzonych… nie tylko o tym możesz napisać i wyrazić bezsilność, wściekłość, cierpienie… zaapelować o pokój, o datki charytatywne. Oj, to faktycznie straszne, gdy tylko takim sprawami żyje człowiek. Gdy tymczasem… być może ktoś w naszym domu, jakieś dziecko lub babcia czeka na nasze zainteresowanie, na rozmowę…ktoś w naszej parafii potrzebuje kilka grosy by związać koniec z końcem i żebrać.
Powyżej wzmiankowałem o odcieniach pojęć używanych podczas dialogów i potrzeby ich dalszych, hermeneutycznych naświetleń, co mówiący miał na myśli, a co słuchający zrozumiał i vice wersa.
Zło, któremu mamy nie dawać się zwyciężać,choć istnieje w odległych krainach, lecz już raczej najbardziej realnie istnieje w nas i wokół nas, tam, gdzie możemy coś zaradzić. Ważyć, ciągle ważyć trzeba racje i wybierać dobro, to dobro, które ma szansę zaistnieć w polu nasych kreacji i jako aktywność nie będąca obojętnością ani bezsilnością.
@Delfin
Oczywiście miało być: “i nie żebrać” oraz groszy a nie grosy.
Piszę szybko i chyba czasami na klawiaturze trzeba mocniej walnąć w niektóre literki. Oj te maszyny martwe.
Asadow o obojętności w zestawieniu z bezsilnością wypowiedział się jednoznacznie, prosto, kategorycznie – jasno. Ty zaś stwierdziłeś, że to ogólnik, po czem starasz się rozkrzewiać prostą rzecz. Niepotrzebnie, gdyż popadłeś w tym w sprzeczność – na co ja jeno zwróciłem Ci uwagę, ale nie z innych powodów ani dla innych celów, jak tylko tych, abyś to jeszcze raz może przemyślał. Bo, jak mi sie wobec Ciebie zdaje, warto.
Tam, gdzie jest życie, częsciej pojawiają się paradoksy niż sprzeczności. Nie uznaję, że wykazałeś mi sprzeczność. Drobna różnica zdań – i tylko tyle.
Sprzeczności pojawiają się wyłącznie w twardych systemach dogmatycznych, które chcą podporządkować pod własne kategoryczne sądy całą hermeneutykę życiowych nieoczywistości. W takich systemach zazwyczaj zawęża się semantyczną wieloznaczność języka potocznego (i filozoficznego) do definicji, które dyktuje doktryna. Problem wtym, że na świecie są inne doktyny poza naszą i inne ideologie. O wrażliwościach i doświadczeniach ludzkich, w rozmaitości swej i niepowtarzalności unikalnych i pięknych, wspominać już raczej nie wypada, prawda?
Obojętność nie jedno ma imię – a często jest, przy niekończących się nagabywaniach złego, dojrzałą odpowiedzią na natręctwo.
Dziś jestem obojętny na tyle spraw, że nie da się ich zliczyć. Są poza polem mojej uwagi. Tyle zła dzieje się zapewne w tej chwili na świecie – poza polem mojej uwagi. I co ja pocznę? Nie dam rady zwyciężyć tego zła moim dobrem, tym bardziej moim złem, czyli obojętnością.
A co widzę u siebie teraz – poza obojętnością? Widzę kilka drobnych spraw: posprzątać dom trzeba, nanieść drzewa do kominka i rozpalić ogień, umyć naczynia, nakarmić psa, bo merda ogonem, zadzwonić do dzieci i tak dalej. Mogę te wszystkie rzeczy wykonać z radością? Mogę, potrafię. Pojawią się w związku z tym jakieś szczególne poruszenia emocjonalne w mojej duszy? O tak, ale tak subtelne, że ktoś obserwujący mnie z zewnątrz pomysłałby może: Dlaczego on ma taką obojętną minę?
Nie warto być obojętnym na zło, lecz tym bardziej na dobro, gdy ono dzieje się w nas i wokół nas. Warto jednak – zawsze – popatrzeć wgłab siebie w takiej chwili, i dojrzeć, jakie poruszenia w duszy pojawiają się w związku z dobrem lub złem pojawiającym się w naszym doświadczeniu. Bo np. nienawiść lub potępienie jako odpowiedź na zło jest dobrem czy złem? Nie chodzi mi tu o odpowiedzi teologiczne, lecz o to, co się wydarza we mnie w związku – z dobrem i złem.
Łatwo nauczyłem się wdzięczności jako odpowiedzi na dobro (nie każdy tak potrafi przecież), ale jaka jest moja odpowiedź na zło, nie abstrakcyjne i odległe, lecz takie, które mnie osobiście dotyka, porusza, dławi? Czy nie powinna być taka sama? I jak okazywać wdzięczność za twarde lekcje życia?
Lecz i to, co raz zmierzone i zważone, będzie nas poddawać próbie po wielokroć i zmuszać po wielokroć, by znów to mierzyć i ważyć. Takie jest życie.
Czasami coś złego przechodzi obok i nie reagujemy, co i tak nie jest najgorsze. Gorsza byłaby bowiem bezsilność podszyta wściekłością, bieganie z taczkami, których nie ma czasu załadować… jakaś forma heroizmu i mesjanizmu, która subiektywnym ogniem zaplczywości trawi naszego ducha, a nie przyczynia się w żadnym stopniu do tworzenia dobra w naszym małym domku, ogródku czy wspólnocie ludzi.
Tu kończę moje przemyślenie – ponowne.
Raz jeszcze: obojętność, podobnie jak bezsilność nie jedno ma imię, a ponieważ rzeczy trzeba nazwywać po imieniu, nie twierdzę, że będzie łatwo.
Uczyniłem jak sobie życzyłeś.
Przepraszam, bo umknęło mi to Twoje zdanie:
“Bo, jak mi sie wobec Ciebie zdaje, warto.”
Warto wobec każdego, jeśli mamy własne zdanie. gdy piszesz coś takiego, to kontekście semantycznym stawiasz sugestię, że istnieją ludzie, wobec których nie warto już nawet się trudzić. Jacyś debile, czy co?
To odpowiedz sobie na pytanie: Czy to jest przejaw Twojej obojętności, czy tylko bezsilności?
Sympatycznej uprzejmości.
W moim pojęciu obojętność to tyle, co brak relacji, jakiejkolwiek. Zatem pewna zamkniętość, ograniczoność, sepracja. Tymczasem bezsilność jest relacją, tyle że zgwałconą, sponiewieraną. Lecz jest relacją. Jest byciem zatem. Obojetność byciem nie jest. Człowiek obojętny nie wydobywa ze siebie swej istności. W tym apsekcie zatem określanie go w jakikolwiek sposób, przez potwierdzenie czy przez negację, jest absurdem. Stąd owa sprzeczność.
Teraz lepiej rozumiem.
Moje zdanie:
Brak relacji, jakichkolwiek, to coś, co nijakkolwiek nie istnieje w osobowym życiu człowieka. Zawsze, dopóki życie trwa, są jakieś relacje i procesy kreaacji i/lub zniszczenia.
Człowiek może ubrać maskę i udawać obojętność, zanegować wartości, starać zamknąć się w szklanej wieży lub w celi i tak dalej. Cóż z tego, skoro życie nie znosi próżni. W miejscu wycinanych relacji z drugim człowiekiem, pełnych pasji i bliskości, najprawdopodobniej nie pojawi się kryształowa kraina doskonałości i obojętności, lecz lęk, niepokój, stagnacja, zamrożenie uczuć. Obojętność, całkowita obojętność to tylko niebezpieczna duchowo iluzja. Często towarzyszy jej skrywane przed światem i sobą samym cierpienie.
Wracam do moich prac domowych. Dodam tylko szczyptę pasji i gram radości do roboty i ino będzie się kurzyć.
Proszę Pana… prosze sobie ze mna w kulki nie latać na przyszłość, ok?
To będzie banalnie proste – proszę Pana. Stanę się obojętny na ew. Pana komentarze u mnie. Ta obojętność będzie jak skała. Do Pana nie zaglądałem i mogę obiecać,że wytrwam w takiej stracie. Umowa stoi.