Bóg nie uczynił zła, On na nie zezwala. Zło nie zostało stworzone, a początek jego istnienia jest niezwykle tajemniczy. Wzięło się z wolnej woli. Pierwszym złem była pycha, a jej ojcem szatan. Bóg nie chce, byśmy byli kukłami, chce naszej miłości, a nie niemego podporządkowania, dlatego musiał (ułomne słowo) zgodzić się na zło, które jest naszego autorstwa. Człowiek zawsze szuka winnego, chce obwinić Boga, nawet za zło. Holocaust – winowajca to Bóg; wojny – winny Bóg, wypadki – winny Bóg. Nie widzicie, że to człowiek w swej bezmyślności, nienawiści, głupocie jest przyczyną zła???
Bóg jest wierny słowu – wierny naturze, w którą uposażył człowieka. Uczynił go zdolnym do samodzielnego podejmowania decyzji, więc musi (Bóg) dotrzymać raz danego słowa, nie może wycofać i powiedzieć: „Człowieku, jednak się pomyliłem, odbieram ci wolną wolę, nie psuj więcej moich planów”. Owa pokora Boga wobec nas nie jest Jego bezsilnością wobec zła, ale szacunkiem wobec tego biednego zaprzańca, jakim jest człowiek, wobec tego zera, co więcej swymi decyzjami psuje niż upiększa.
Najbardziej drażliwe jest jednak to, ze cierpią zło ludzie niewinni. Jakiś wariat wtargnie po pijaku na drogę i zabija niewinną babcię, która tylko ze sklepu ze śmietaną wracała. Gdzie był Bóg? Uczynił zło? Bóg ma moc z każdego zła wyprowadzić dobro, z tej naszej głupoty i bezmyślności wyprowadzić naukę, a nawet zbawić tego, co zło uczynił. Bo babcia poszła od razu do nieba, a wariat zrozumiał, co zrobił, i odpokutował, i zbawił się. Dla Boga, owszem, liczy się nasze tu i teraz, ale o stokroć bardziej liczy się nasze życie wieczne. Bóg jest jak dobry szachista, który przewiduje już kilka setów do przodu, nasz ruch. Zło jest albo bezpośrednim skutkiem czynów, albo konsekwencją/przyczyną/karą za coś/czegoś.
My mamy problem z przyjęciem woli Boga, stąd nieporozumienia na gruncie rozumienia istoty Boga i istnienia zła. Zło jest brakiem dobra, tak jak zimno jest brakiem ciepła, a ciemność brakiem światła. Ciemność była przed stworzeniem światłości – a przecież Bóg jej nie stworzył – ciemności. Szatan jako nienawistnik robi wszystko wbrew Bogu. Upraszczając, można powiedzieć, że to on zrodził zło, on jest pomysłodawcą zła.
Bóg ćwiczy nas poprzez cierpienie (my je odbieramy jako zło), hartuje poprzez przeciwności (my je rozumiemy jako zło istniejące w świecie). Pismo mówi:
doświadczyłem cię przy wodach Meriba
My nie wiemy, co planuje Bóg, gdy dopuszcza, byśmy znaleźli się w sytuacji kryzysowej, byśmy cierpieli. Bóg nas wyprowadza pod wody Meriba, by tam nas wypróbować, by doświadczyć, udoskonalić, temperować jak niesforne dzieci. Bóg doprowadza człowieka do takiej sytuacji, by ten poczuł się samotny, opuszczony, by zrozumiał, że w życiu liczy się tylko Ojciec Niebieski, by człowiek wzywał Boga. Bóg czasem milczy, ale tylko na chwilę, bo nigdy nie opuszcza tego, który Go kocha. Święci przechodzili wieloletnie noce duszy (próby wiary) – udręki i poczucie nieobecności Boga – to było dopiero doświadczenie. A Chrystus? Jak wołał na krzyżu??? Też przeszedł próbę – Bóg przeszedł próbę wiary!!!
5 Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich,
Bóg ich bowiem doświadczył
i znalazł ich godnymi siebie.
6 Doświadczył ich jak złoto w tyglu
i przyjął ich jak całopalną ofiarę.
“Pan, Bóg twój… utrapił cię, dał ci odczuć głód… aby cię… wypróbować”
Bóg chce naszego całkowitego zaufania, naszej wiary bezwzględnej, wbrew nadziei. Apostoł Paweł mówi:
“Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść” (1 Kor 10,13).
To jest cała Boża ekonomia zbawienia każdego człowieka. Bóg nie cofnie raz danego słowa, będzie mu wierny do końca. Nawet dopuszczając na nas zło, którego nie rozumiemy, On ma plan wyprowadzić z tego dobro, a nawet więcej – bo również zbawić tych, którzy w tym złu uczestniczą. Przedziwne są ścieżki Pana, niezrozumiałe dla nas Jego drogi. Liczy się tylko wiara.
———————————–
Na koniec pouczająca parabola
Pewien człowiek oglądał poczwarkę jedwabnika i zauważył, że właśnie pojawił się w niej mały otwór. Obserwował, jak motyl walczył długie godziny o to, by wyjść z kokonu przez wąską szparę. Po pewnym czasu człowiekowi zrobiło się szkoda motyla, który tak się męczył. Myślał, że motylowi się nie uda, więc zdecydował się otworzyć całkowicie kokon nożyczkami. Motyl wyszedł z wielką łatwością. Miał spuchnięty odwłok i małe skrzydła. Człowiek sądził, że skrzydła jeszcze urosną, ale nic więcej się nie wydarzyło. Motyl spędził resztę swojego życia pełzając po ziemi. Nigdy nie nauczył się latać. Człowiek, choć był bardzo wrażliwy i chciał pomóc, nie zrozumiał, że czas i siła, które musiał pokonać motyl przy wyjściu z kokonu, były naturalnym sposobem na przejście odpowiednich fluidów z ciała do skrzydeł, aby rozwinęły się i mogły unieść go do góry…
Morał: Tyle razy potrzebujemy walki, a od niej uciekamy. Gdyby Bóg pozwolił, abyśmy żyli bez trudności, lub pomógł nam je pokonać magiczną siłą, nigdy nie rozwinęlibyśmy naszych zdolności, jak powinniśmy. Nigdy nie nauczylibyśmy się latać.
Pięknie to opisałaś, Polonio, prosto i przejrzyście. Dziękuję.
Tak króciutko: Bóg i słowo “musiał” w jednym ciągu tytułu?
Czy godzi się, żeby człowiek stwierdzał o tym, co Bóg musiał uczynić?
No tak…zapomniałem,że w historii religii roiło się od pouczycieli Pana Boga.
I zapomniałem, że nie powinienem się odzywać.
@Polonia
/Nawet dopuszczając na nas zło, którego nie rozumiemy, On ma plan wyprowadzić z tego dobro, a nawet więcej – bo również zbawić tych, którzy w tym złu uczestniczą./
“Bóg dopuszcza zło, którego nie rozumiemy” – to jest jedna strona, a druga strona
“On ma plan wyprowadzić z [tego zła] dobro”. Bardzo często nie rozumiemy zamysłów i planów Pana Boga. Jak napisałaś, obwiniamy Boga za wszelkie zło, byle nie siebie.
Benedykt XVI powtórzył w Auschwitz pytanie, które zadajemy sobie chyba wszyscy: “Gdzie był w tym czasie Bóg?” Dlaczego milczał? Ale gdy spojrzymy na Jego miłość, kiedy postaramy się chociaż trochę zgłębić Jego myśl, to zobaczymy, że jednak Bóg nie pozostawił tych “męczenników” samym sobie. Znalazł się pośród nich o. Maksymilian, Edyta Stein i pewnie wielu anonimowych. My nawet nie wiemy, ilu żydów – poprzez swoje cierpienia – dostąpiło zbawienia? To są drogi Pana!
Dla nas, jak długo pozostaniemy na ziemi, Pan Bóg będzie paradoksem. Ale Pan Bóg nie patrzy na nasze poglądy czy osądy. On ogarnia całość. Gdy wydarza się coś “złego” w naszym życiu (np. śmierć, choroba itd) reagujemy: “Co za tragedia!!” Z punktu widzenia Pana Boga i Jego osobistego planu do każdej poszczególnej duszy, wcale to nie musi być tragedią. A może to jedyna droga, by te dusze zostały zbawione. Tak często Jezus przypominał uczniom: “Wytrwajcie”. Umiejmy wytrwać w radości, jak również w cierpieniu. Czasami wystarczy (nie rozumiejąc) przyjąć Wolę Bożą, byleby Bogu nie złorzeczyć i nie odsuwać się od Niego!
Dla nas paradoksem jest jak można posłać swojego syna na tak okrutną śmierć krzyżową ? A jednak ten paradoks nazywa się Miłością!
Z punktu widzenia socjologicznego Chrystus na krzyżu przegrał! Większość uciekła a tylko garstka została pod krzyżem. Statystyczna porażka! A jednak wygrał!
Wiem, ze słowa są ułomne, nie starczają opisać Boga, nie sprostają Jego wielkości. Mam tylko nadzieję, ze choć troszeczkę pozwolą nam przybliżyć się do Boga, nawet jeśli zbłądzimy, zadryfujemy za daleko, zbaczając z kursu, to Bóg poprzez innych ludzi doprowadzi do prawdy.
Z Bogiem, Poruszycielu
Tak samo można powiedzieć, że gdy Bóg widział nieposłuszeństwo Izraela, musiał podjąć decyzję o wysłaniu ich do niewoli….
Myślałam, ze cudzysłów, w który zostało ujęte problematyczne słówko, został należycie zrozumiany.
Proszę mi wybaczyć, ale nie rozumiem zupełnie kuriozalnego tonu drugiej części Pańskiej wypowiedzi. Z całym szacunkiem, nie zachęca on do rozwijania z Panem dalszej dyskusji, i zabija nadzieję na jej owoce.
Łączę wyrazy szacunku
Bardzo dziękuję Ci za ten cytat i użycie słowa PARADOKS… Jego mi zabrakło w mojej wypowiedzi :-) Proszę, wytknij mi błąd, jak go dostrzeżesz, wyprostuj, poradź. Otwieram się na światło Ducha Świętego, niech On nas prowadzi w swej łaskawości, bo ułomni jesteśmy i poznajemy tytko po części.
Dziś przy porannym czytaniu natrafiłam na interesujący fragment, wierzę, ze Duch Św. nasze oczy prowadzi tam, gdzie chce.
Tekst z Polonia Christiana, dotyczy udziału Ducha Św. w konklawe… “działanie Ducha Świętego oznacza, że nawet, jeśli dokonany zostanie niewłaściwy wybór, mamy pewność, że Duch Święty, który działa w Kościele wyprowadzając dobro nawet ze zła, pozwala na to zło dla wyższych, tajemniczych celów. Jednakże fakt, że Bóg wyprowadza dobro ze zła popełnianego przez ludzi, tak jak stało się z pierwszym grzechem Adama, który stał się przyczyną Wcielenia Słowa, nie oznacza, że człowiek może popełniać grzechy bez winy. Za każdy grzech następuje zapłata, czy to w niebie, czy na ziemi.”
Jr 31,20
Czy Efraim nie jest dla Mnie drogim synem
lub wybranym dzieckiem?
Ilekroć bowiem się zwracam przeciw niemu,
nieustannie go wspominam.
Dlatego się skłaniają ku niemu moje wnętrzności;
muszę mu okazać miłosierdzie!
– wyrocznia Pana.
@Polonia
Kard. Ratzinger o wyborze nowego Papieża
W jaki sposób Duch Święty wpływa na wybór papieża? Czy możliwy jest wybór “wielu papieży”? Czy konklawe może działać wbrew woli Ducha i “wszystko zaprzepaścić”?
Nie twierdzę, że Duch Święty uczestniczy w wyborze papieża w sensie dosłownym, ponieważ Duch Święty na pewno by nie dopuścił do wybrania wielu papieży.
Natomiast Duch Święty nie tyle trzyma rękę na pulsie, ile pełni rolę dobrotliwego nauczyciela, zostawiając nam swobodę działania, ale nie spuszczając nas z oka. Rolę Ducha Świętego należy rozumieć bardziej elastycznie.
On nie narzuca, na którego kandydata mamy głosować. Zapewne chroni nas tylko przed tym, abyśmy wszystkiego nie zaprzepaścili.
Kard. Joseph Ratzinger, 15 kwietnia 1997
14 Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, 15 podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. 16 Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz (NOWY TESTAMENT
Ewangelia wg św. Jana 10).
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu».
«Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany». 44 I głosił słowo w synagogach Judei13.
«Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!»
//Bóg ma moc z każdego zła wyprowadzić dobro, z tej naszej głupoty i bezmyślności wyprowadzić naukę, a nawet zbawić tego, co zło uczynił//
Dopisałabym jedno słówko. “Bóg ma moc NAWET ze zła /uczynionego przez ludzi lub naturę np. klęski żywiołowe/ wyprowadzić dobro”. Przekuć złą sytuację na dobrą. Pozwolić np. człowiekowi uczyć się, co jest dla niego najważniejsze, poprzez doznawanie konsekwencji grzechu własnego lub grzechu innych osób lub grzechu pierworodnego.
Ale Bóg sam nigdy nie czyni nic złego. Dlatego ta urocza skądinąd opowiastka na stronie Adama Człowieka, przywołana przez Judytę, zawierała moim zdaniem poważny błąd. Gdyż sugerowała, że to Bóg przez swojego Anioła może wprost “popełniać” dla dobra człowieka czyny niezgodne z prawem naturalnym, wpisanym przecież przez samego Boga w ludzką naturę (np. utopić dziecko, podłożyć chciwcowi drogocenny kielich z trucizną, etc.).
@Polonia w kontekście tytułu “Bóg <> się zgodzić…” Jezus mówi do s. Faustyny jak musi odrzucać pewne dusze:
380 “Nie koniec na tych drobnych niedoskonałościach, odsłonię ci tajemnicę serca swego, co cierpię od dusz wybranych: niewdzięczność za tyle łask jest stałym pokarmem dla serca Mego od duszy wybranej. Miłość ich jest letnia, serce Moje znieść tego nie może, te dusze zmuszają Mnie, abym je od siebie odrzucił.”
Ale spójrzmy na to z tej strony (oczywiście opowiadanie jest bardziej dosadne), gdy ktoś cierpi głód i ukradnie chleb – [przykazanie nie kradnij] popełnia grzech, ale czyż nie zostaje usprawiedliwiony? Myślę, że to opowiadanie ma na celu skierować naszą uwagę na myślenie Pana Boga. Z punktu widzenia prawa Bóg niszcząc Sodomę i Gomorę “sprzeciwił się”, ludzie tam żyjący zginęli. Ale już z punktu widzenia Swojego planu, to co uczynił było Sprawiedliwością i to w doskonałym porządku:
1. Nie zrobił tego z zaskoczenia, ponieważ upomniał,
2. Słuchał modlitw wstawiającego się za tym miastem, czyli okazał cierpliwość.
3 Gdy nic nie poskutkowało, dopiero dokonał sądu nad tymi miastami.
To opowiadanie jest tylko przykładem, a zostało rozszarpane na czynniki pierwsze jakby było jakimś pismem kanonicznym. Jezus opowiadał w przypowieściach a uczniowie i tak Go nie rozumieli. No cóż.
Myślę, Rebeliantko, ze postać anioła karzącego, czy anioła niosącego zgubę jest w tym opowiadaniu tylko kreacją. Pewnym sposobem do przekazania sensu opowieści, pewnym środkiem do osiągnięcia tego celu. Wiadomo, ze opowiadanie rządzi się swymi prawami, pisarz dobiera swe własne środki stylistyczne, własnych dokonuje wyborów, by przekazać czytelnikowi sens. A my, jako odbiorcy, nie powinniśmy interpretować akurat w tym przypadku osoby anioła, ale całość tego opowiadania, a zawarta jest ona w morale czy w puencie.
//Tak króciutko: Bóg i słowo „musiał” w jednym ciągu tytułu?
Czy godzi się, żeby człowiek stwierdzał o tym, co Bóg musiał uczynić?//
Jeśli Bóg dał Słowo, że daje wszystkim bytom nawet szatanowi wolność, MUSI tego Słowa dotrzymać, co wynika z natury Prawdy, i co oznacza, że On Wszechmocny sam się ograniczył z miłości dla Stworzenia.
Ktoś powiedział, że człowiek jest dla Boga tym kamieniem, którego nie może udźwignąć, czyli ograniczyć jego wolności ( z własnej woli). To oczywiście alegoria.
Musimy też pamiętać, że święci Aniołowie nie są sentymentalni – to są Posłańcy Boży i w pierwszej kolejności odnoszą się do Jego Poleceń i Jego Woli, a nie naszej. Spójrzmy na Apokalipsę – jeśli chodzi o wykonanie sprawiedliwości to – powtarzam – nie ma sentymentów.
@primavera & Polonia
dziękuję za ustosunkowanie się do moich wątpliwości. Rozumiem przedstawione przez Was argumenty i w żaden sposób nie kwestionuję ani puenty ani prawa autora do wyboru środków artystycznych.
Podzieliłam się tylko swoją refleksją, co w opowiadanku osobiście brzmi mi dysonansowo.Po prostu w żaden sposób nie potrafię widzieć Boga jako bezpośrednio stosującego sankcje w postaci śmierci, etc. Wybaczcie, jeśli się mylę.
@circ
/Jeśli Bóg dał Słowo, że daje wszystkim bytom nawet szatanowi wolność,../
malutkie sprostowanie. Teologicznie poprawnie byłoby w czasie przeszłym DAŁ wolność, z dopiskiem WYBORU. Szatan został już osądzony i już pokonany przez śmierć Jezusa na krzyżu. Jest tylko jak pies na łańcuchu i zna swój koniec i swoje przeznaczenie. My nadal się zmagamy.
Apokalipsa mówi: “A bestii dano władzę” – a zatem nie ma ona jej z siebie. Kolejne pytanie: “To kto dał bestii władzę? Bóg” Nie! To niestety my ułomni ludzie, którzy poszliśmy w ślad za buntem szatana daliśmy jej władzę.
Pełna zgoda, Oni wypełniają Boże rozkazy, głoszą Boże zarządzenia, wypełniają sprawiedliwość.
Wczoraj sięgnęłam do Dzienniczka św. Siostry Faustyny, tam natrafiłam na passus o tym, jak Maryja powstrzymuje karzącą rękę Boga, jak Bóg juz chce zesłać karę, ale Maryja dosłownie “z obnażoną piersią przebitą mieczem” powstrzymuje Boga. “Wieczorem ujrzałam Matkę Bożą, z obnażoną piersią i zatkniętym mieczem, rzewnymi łzami płaczącą i zasłaniała nas przed straszną karą Bożą. Bóg chce nas dotknąć straszną karą, ale nie może, bo nas zasłania Matka Boża. Lęk straszny przeszedł przez moją duszę”… To może być fragment pomocny w dalszej dyskusji o karze i złu.
@Rebeliantka
masz rację, ponieważ żyjemy w Nowym Testmencie. Chcemy widzieć obraz Jezusa Miłującego, Przebaczającego – i taki On jest! Jest Miłością i Przebaczeniem. Jest Słodyczą i Ukojeniem. Dlatego nie wyobrażamy sobie, by Jezus powiedział; “idź i zabij”. Natomiast w opowiadaniu formą artystyczną jest BÓG – bardziej Ten ze Starego Testamentu i pewnie dlatego tak trudno nam zrozumieć przełożenie tego opowiadania na współczesność.
Rebeliantko, pozwól, ze zacytuję Twoje słowa: „Po prostu w żaden sposób nie potrafię widzieć Boga jako bezpośrednio stosującego sankcje w postaci śmierci, etc” i odnoszę się do nich zadając Ci pytanie…
Czy zmienisz swoje stanowisko, gdy zaczniesz rozpatrywać Boga jako wykonawcę kary, jako dawcę sprawiedliwości? Biblia i naszego Kościoła nauczanie mówi wprost: Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze… Czy jeśli przyjąć tę perspektywę można dopuścić, iż Bóg – jak powiedziałaś – stosuje sankcje w postaci śmierci???
Pytam, bo sama nie wiem, czy można tak bezpośrednio mówić o Bogu, który wszak jest dawcą życia, ale zawsze karze występek…
//Ale Bóg sam nigdy nie czyni nic złego. Dlatego ta urocza skądinąd opowiastka na stronie Adama Człowieka, przywołana przez Judytę, zawierała moim zdaniem poważny błąd. //
Opowiadanie tak się zaczyna, że człowiek miał sen, przyśnił mu się Anioł. Opowiadanie nie jest więc obrazem dosłownej rzeczywistości, ale alegorią mająca pokazać sens działania Boga, nie dosłowny sposób.
Dosłownie byłoby np. tak; Pewien człowiek dostał od wroga ”dobrą radę”(złoty kielich) która miała doprowadzić go do grzechu (trucizna), przyszli do niego dobrzy ludzie ( Anioł Boży ich inspirował), którzy od słowa do słowa wyciągnęli jego sekret (ukradli kielich z trucizną) i doradzili mu, bo tego nie robił np. nie inwestował na giełdzie, bo utracił by majątek i zgrzeszył tym przeciwko rodzinie. Po czym ci ludzie poszli do skapca i powiedzieli, że mają sekret jakie akcje podrożeją na giełdzie (podrzucili mu kielich z trucizną) Ten kupił wszystkie i stracił wszystko, przez grzech chciwości (jak Opara). Gdyby nie był chciwy, wiedziałby, że giełda teraz to kłamstwo samo w sobie i ryzyko. Czy my nie obserwujemy tego w życiu? Nasze oczy nie widzą działania Boga, bo On jest za kurtyną.
Sądzimy co jest dobre, co złe po tym, co widzą oczy ciała. Bóg wie jednak więcej i jest sprawiedliwy- dobre wynagradza, złe karze.
Tak samo z dzieckiem, widzimy, że dziecko szło niepewnie po kładce i spadło-nie widzimy ”Anioła”, który jest alegorią dopustu Bożego. Dlaczego dziecko szło niepewnie? Bo jego ojciec grzeszył, a dzieci ojca grzesznika są niepewne wszystkiego, w takiej niepewności moralnej, mogą stać się zbrodniarzami. Bóg nie może działać bezpośrednio na ducha człowieka, bo dał mu wolną wolę. Bóg tylko wie co będzie z grzechu.
Jeśli ktoś rozumie Biblię głębiej, nie tylko jej sens dosłowny, może widzieć jak działa ”zasada ducha”, nie tylko prawo naturalne.
Kiedy przyszedł Jezus, zburzył żydom to myślenie oczyma zmysłów ciała, nie ducha.
Egzegeza rozkładu jazdy pociągów byłaby bardziej sensowna od tego co Panie tutaj wyczyniacie.
Ile można Was prosić o rozsądek?
“Wszyscy szczęścia pragną i za nim gonią, ale niewielu je znajduje, bo nie szukają tam, gdzie ono jest.
Wyjdźmy na ulicę. Szerokim chodnikiem gorączkowo spieszą ludzie różnego wieku i stanu, a każdy dąży do jakiegoś celu, który ma być cząstką jego szczęścia. Środkiem przesuwają się powozy i samochody, a ci, co w nich siedzą, marzą o – szczęściu. W wystawowych oknach najrozmaitsze towary ofiarowują się przechodniom, by właścicielom swym i kupcom przybliżyć – szczęście. Gdzie spojrzysz, wszędzie zobaczysz spragnionych – szczęścia. Lecz czyż ci wszyscy są pewni, że u kresu swych zabiegów obejmą skarb tak pożądany?
Jeden z nich wytknął sobie za cel nagromadzenie dóbr materialnych, pieniędzy. Jeszcze do kresu swych życzeń nie doszedł – więc goni dalej. Czy jednak dojdzie?… Czym więcej dóbr gromadzi, tym bardziej się do nich zapala, tym więcej pragnie. I choćby cały świat posiadł, jeszcze zazdrośnie na księżyc spoglądnie. Pragnie więcej i więcej, coraz szybciej nabywać i coraz trwalej dzierżyć. Ileż pracy, zabiegów, poświęcenia, zdrowia kosztowało go to, co posiadł i ileż jeszcze trudów go czeka! A jeżeli choroba nawiedzi, fortuna nie dopisze, złodziej okradnie? Wreszcie – przecie w końcu przyjdzie i śmierć. A wtedy?… Trzeba będzie opuścić wszystko i iść samemu do wieczności… Sama myśl o tym zatruwa mu chwile krótkiego zadowolenia z odniesionych korzyści. Nie posiadł więc szczęścia!
Idźmy dalej. Przy drzwiach plakat: “Zabawa taneczna” i wielu się tam ciśnie. Używają świata, póki służą lata! Czyż ci są szczęśliwi? Czyż nie zapragną większego, pełniejszego i słodszego kielicha rozkoszy? Szukają coraz to nowszych przyjemności, a w końcu wpadają w przesyt, odczuwają – granicę. A przecież pragnęliby szczęścia bez granic i bez końca…
Więc i ci go nie znajdą.
A może sława zadowoli człowieka? Spojrzyjmy na rzesze ludzi poważanych, zajmujących wysokie stanowiska, cieszących się szerokim rozgłosem. Czy może ci posiadają talizman szczęścia? Zapytajmy, czy nie życzyliby sobie, aby sława ich szersze zatoczyła koła, aby na innych zajaśniała polach? Bez wątpienia każdy z nich chętnie by to przyjął i może nieraz przemyśliwa, jakby jeszcze więcej zabłysnąć. Tymczasem może inni go zaćmiewają, tylu nie docenia jego zasług, iluż mniej godnych postawiono wyżej niego; wreszcie – i sława, to kryształ bardzo kruchy: wielu niedawno jeszcze sławionych znajduje się teraz w cieniu zapomnienia. A w końcu i jego odwiedzi – śmierć… A po niej?… Cóż pomogą pochwały ludzkie i pomniki, jeżeli wieczność będzie nieszczęśliwa?…
I w tym więc szczęścia nie ma.
Lecz bogactwo, rozkosze życia i sława są raczej udziałem wyjątków, gdy tymczasem szczęścia pragnie każdy…
* * *
Za wielkie jest serce człowieka, by je można było zapełnić pieniądzem, zmysłowością lub zwodniczym, choć odurzającym, dymem sławy. Ono pragnie dobra wyższego, bez granic i wiecznie trwającego. A takim dobrem to tylko – Bóg.”
Ojciec Maksymilian Maria Kolbe.
proszę nie eksopnować swojej chwilowej niedyspozycji (intelektualnej) – patrz casus “egzegeza rozkładu jazdy pociągów”
@circ
proszę!!! Opowiadanie nie jest dogmatyczne – nie ma obowiązku wiary w jego treść.
Hiehiehie, pozwolę sobie na małą niegrzeczność…
chwilowa niedyspozycja KarolaJozefa obawiam się, ze nie jest ona chwilowa, ale trwała, bo wynikająca z ignorancji i unikania wysiłku poznania… Ech, lenistwo duchowe, jakże ciężki ten brzuch ;-)
Dziękuję za mojego kochanego Ojca Kolbego :-)
@Polonia & primavera
Słusznie zwracacie uwagę na to, że sankcji Boga nie można w żadnym przypadku traktować jako czegoś złego, jako czynów sprzecznych z prawem naturalnym wpisanym przez Boga w ludzką naturę. Sprawiedliwa kara jest dobrem.
I oczywiście jest wpisana w prawo naturalne.
Zgadzam się. Dziękuję za interpretację.
Tekst o. Kolbe nie jest przypadkowy, gdy chodzi o dalsze rozważanie kary i zła.
Poszukujmy szczęścia w Bogu, natomiast słusznej kary za nasze występki w nas samych.
Słowo “kara” przechodzi niejako z pokolenia na pokolenie. Rodzice mówią do dzieci: “Uspokój się, bo będziesz mieć karę”. Dzieci skarżą się:” bo dostałam/łem karę”. I tak kształtuje się w nas to pojęcie. Kara jest skutkiem winy. Nie dziwmy się zatem, że odczuwamy kary ze względu na nasze grzechy, bo słuszna kara nam się należy.
Wysiłek poznania.
Cały czas nie poznały Panie źródła tekstu nad którym tak “naukowo” rozprawiacie.
po co sięgać do źrodła skoro wnioski zostały szeroko omówione.
gdyby nie “Pańskie źródło” i koleżanek, to pewnie dyskusja zakończyłaby się przedwczoraj.
“po co sięgać do źrodła skoro wnioski zostały szeroko omówione.”
I ten cytat trzeba dodać do encyklopedii pod hasłem: kobieta/mężczyzna – jak odróżnić.
Jesteście Panie urocze.
Dla Pana mogę być gentes :)
gender :0
Polonio
Dlaczego ja sę zgadzam z każdym twoim słowem, a nie mogę się zgodzić z połową tego co pisze Circ?
Ty reprezentujesz “katolicką katolickość”, jaką ja znam i wyznaję.
Circ reprezentuje katolickość inną od twojej, z którą trudno sie zgodzić ówiczłowiekowi.
Ja wiem, bo mówi to mi Duch Święty, że prawda jest z tobą, a nie z Circ.
Bóg zapłać
W Kościele katolickim obowiązują dwa ryty: Trydencki i Posoborowy. Obydwa zachowują ważność.
//proszę!!! Opowiadanie nie jest dogmatyczne – nie ma obowiązku wiary w jego treść.//
Nie ma obowiązku wiary, ale i nie ma w nim herezji, co tu wszyscy sugerują.
nie wszyscy sugerują herezję :)
Możemy z czystym sumieniem zamknąć temat, w przeciwnym wypadku odwołam się do postulatu i zacznę szukać żródła a wtedy może na Wielkanoc skończymy dyskusję.
//Dlaczego ja sę zgadzam z każdym twoim słowem, a nie mogę się zgodzić z połową tego co pisze Circ?
Ty reprezentujesz „katolicką katolickość”, jaką ja znam i wyznaję.
Circ reprezentuje katolickość inną od twojej, z którą trudno sie zgodzić ówiczłowiekowi.//
Mamy z Polonią różne charyzmaty.
Nie każdy stosuje w życiu to co mówi Biblia, czy teolodzy i dlatego Bóg przysyła ludzi z charyzmatem karcenia- dla pouczania, by przyprowadzić ludzi do porządku (prawdy). Kiedy przychodzi więc do przekładania prawdy objawionej na język sytuacji, to się nie wszystkim podoba, bo o chrześcijanstwie mieli mniemanie, że to kaszka z mleczkiem.
Jeśli ktoś nie zgadza się z połową tego co mówię, może sprostować, jeśli się mylę. Proste.
Tak, nie wszyscy. Prawie wszyscy.
Ja nie piszę na zasadzie objawienia, patrzcie, klękajcie, narody, oto prawda wam się objawiła. Raczej posługuję się swoją wiedzą, którą gdzieś-tam-kiedyś zdobyłam, okupiłam też jakimś-tam własnym wysiłkiem. To, co tu piszę, zostało przyjęte już dawno, bo staram się pisać, wsłuchując się w bicie serca nauczania Kościoła. Boję się własnych interpretacji, bo ciągle raczkuję, jeśli idzie o wiarę, o poznanie Boga. Piszę zatem, posiłkując się przykładami świętych, których Kościół uznał godnych naśladowania, ich pismami, cytatami, wnioskami, które tu w tym szanownym gronie chcemy razem podać i uczynić łatwym do przyjęcia, do odczytania, by już nie musiano interpretować, nie narażając się na zarzut nadinterpretacji.
Obawiam się, ze nie można jednak powiedzieć, że prawda jest z tobą a z nią nie jest. Każdy poznał na tyle, ile dał radę, ile przyjął łaskę Boga, a Duch wieje, kędy chce. Ja zawsze powtarzam, ze czasem zwierzę, może zobaczyć więcej niż człowiek, co widzi czubek swego nosa i liczy się tylko jego. Już tu podawałam ten fragment z Księgi Liczb o Oślicy Baala. Spójrz tutaj: http://www.nonpossumus.pl/ps/Lb/22.php
// Ja zawsze powtarzam, ze czasem zwierzę, może zobaczyć więcej niż człowiek, co widzi czubek swego nosa i liczy się tylko jego.//
My już odeszliśmy nie tylko od Objawienia, ale nawet prawdy naturalnej, czasem zachowujemy się gorzej niż zwierzęta, czego nie można jednak uogólniać i wyciągać za daleko idących wniosków, jak Iza B. F., która powiedziała, że zwierzętom uwłacza porównywanie ich do ludzi.
Prostuję to dlatego, że jazgdyni pochopnie mógłby wyciągnąć wniosek, że porównywanie ludzi do zwierzą ma sens.
Słowo Boże zawsze wymaga głębokiego namysłu, badania i ostrożności, jak to pokazałaś w notce o kobiecie i Bogu. To była bardzo dobra nauka dla tych, którzy badają wszystko zmysłami i dosłownie.
Tak, Iza.
Podałam ten przykład, zdawać by się mogło – głupiego zwierza, by podkreślić potrzebę pokory poznawczej. Jeśli chcemy zbliżyć się do Boga i poznać Prawdę, musimy przyoblec się w pokorę, w przekonanie, ze w którymś momencie i ja mogę zbłądzić, ale Bóg mnie wyprowadzi. W pokorze uznaję swą omylność, ze przez grzeszność odpycham łaskę, ale w każdym przypadku mogę wrócić, mogę prosić o łaskę.
Bóg sprzeciwia się pysznym, a pokornym łaskę daje…
Dalej Bóg mówi:
Zniszczę każdego, kto skrycie uwłacza bliźniemu, *
pysznych oczu i serca nadętego nie zniosę.
Oczy swe zwracam na wiernych tej ziemi, *
aby ze mną zamieszkać mogli.
Ten, który kroczy drogą nieskalaną, *
będzie mi usługiwał.
Kto knuje podstęp, nie zamieszka w mym domu, *
nie ostoi się wobec mego wzroku, kto rozgłasza kłamstwa.
Każdego dnia będę tępił wszystkich grzeszników ziemi, *
wypędzę z miasta Pańskiego wszelkich złoczyńców.
A my mamy pozwolenie od samego Boga, by napominać się psalmami, by mówić do siebie słowami pełnymi Ducha, w pokorze jedni do drugich. Skoro Pan tak nakazał, mamy do tego narzędzia – Jego pomoc.
“Bóg przysyła ludzi z charyzmatem karcenia”
Pytanie tylko czy to dar czy dopust?
Mszę za to mamy zamawiać dziękczynną czy przebłagalną.
@Polonia @Circ
Drogie Panie, przepraszam jestem tu od niedawna i może za często wtrącam swoje “trzy grosze”.
Teologia jest nauką i jako taka zmienia się, tak jak zmienia się spojrzenie na świat. Mamy prawo poszukiwać, zadawać pytania itd. Teologowie też nie są wszyscy tego samego zdania, bo też wszystkiego nie wiedzą i to jest naturalne, gdyż Bóg objawia swoje zamiary stopniowo, a nie wszystko na hurra. (“Mam wam wiele do powiedzenia, ale teraz nie znieślibyście tego”). Dlatego różnica zdań i poglądów jest jak najbardziej wskazana, dla “umacniania jedni drugich” – jak pisze św. Paweł. I dalej kontynuuje: “Gniewajcie się, byle do zachodu słońca”.
Przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi – nie ma większej lub mniejszej łaski. Nie ma już ani żyda ani Greka – jest JEZUS. Różnica polega na tym, że nie wszyscy mamy takie samo światło poznania. Ale w tym wypadku nie wszyscy muszą mieć takie same. “Komu więcej dano, od tego więcej się będzie wymagać”.
Tak jak w Niebie istnieje porządek i hierarchia w chórach Anielskich, czy w różnych stopniach świętości. Starajmy się o to, abyśmy dostali się do Nieba, a im więcej będziemy pragnąć, tym więcej poznamy. Obyśmy chociaż mogli się chwycić kawałka płaszcza Pana Jezusa i powiedzieć: “Panie, zmiłuj się nad nami”
najlepiej wotywną jak już się uprosi dar rozumu :)
co prawda nie ma charyzmatu karcenia, ale jest charyzmat słowa i charyzmat tłumaczenia słowa. Posłużę się tym drugim :) zapewne chodziło @Circ o charyzmat słowa (upominania) :-)
@Polonia, zaczyna mi się tutaj podobać, gdy widzę jak wiele jest jeszcze do nawrócenia :)
Chwała Panu, ze jesteś, bo Bóg nas i wielu tutaj wzywa, apologetyka to ważna rzecz, niektórzy zostali do tego powołani, do obrony wiary świętej…
“Oni zdadzą sprawę Temu, który gotów jest sądzić żywych i umarłych. 6 Dlatego nawet umarłym głoszono Ewangelię, aby wprawdzie podlegli sądowi jak ludzie w ciele, żyli jednak w Duchu – po Bożemu. 7 Wszystkich zaś koniec jest bliski.
Bądźcie więc roztropni i trzeźwi, abyście się mogli modlić. 8 Przede wszystkim miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa wiele grzechów. 9 Okazujcie sobie wzajemną gościnność bez szemrania! 10 Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej służcie sobie nawzajem tym darem, jaki każdy otrzymał. 11 Jeżeli kto ma [dar] przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże. Jeżeli kto pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg udziela, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen”.
Chwała Panu!!!
Siostrzyczki Nawracanki!
Kochane jesteście.
ot to “służyć sobie takim darem, jaki każdy otrzymał”. I wtedy szybko się okaże, kto ma jakie dary lub anty-dary w postaci ośmieszania i cynizmu.
KKK 2481 Próżność lub samochwalstwo stanowią grzech przeciw prawdzie. To samo dotyczy ironii, która zmierza do poniżenia kogoś przez ośmieszanie w sposób nieprzychylny pewnego aspektu jego postępowania.
@KarolJozef
KKK 2480 Należy potępić wszelkie słowa lub postawy, które przez komplementy, pochlebstwo lub służalczość zachęcają i utwierdzają drugiego człowieka w złośliwych czynach i w przewrotności jego postępowania. Pochlebstwo stanowi poważne przewinienie, jeżeli przyczynia się do powstania wad lub grzechów ciężkich. Pragnienie wyświadczenia przysługi lub przyjaźń nie usprawiedliwiają dwuznaczności języka. Pochlebstwo jest grzechem powszednim, gdy zmierza jedynie do bycia miłym, uniknięcia zła, zaradzenia potrzebie, otrzymania uprawnionych korzyści.
Dlatego zawsze warto się modlić o pokorę dla siebie. Polecam serdecznie
Strasznieście czupurne, miłe Panie.
Dziękuję Wam za teleportację do lat dziecinnych.
Chcę jeszcze dodać co do charyzmatu karcenia. Zawsze mnie ciekawiło, jaki jest mechanizm tego, że ludzie przyznają rację czystej nauce, po czym robią co innego, sięgają po owoc zakazany. Najlepiej analizuje się i obserwuje na sobie- widzimy więc, jak przyszła pokusa, człowiek z ciekawości spróbował, owoc posmakował, uzaleznił, po czym przyszło przemodelowanie sumienia i umysłu w kierunku akceptacji grzechu. Stąd umysł przestawał go widzieć, pamięć pamiętać, serce przywiązywać wagę, a znieczulone w tym miejscu sumienie, już nie wołało na alarm. To nazywa się ślepotą grzechową. Następnie- ponieważ rachunek umysłu musi się zgadzać, ego produkuje zamiennik, by sumienie nie odkryło kreciej roboty. Ten zamiennik widzi zło u innych, ale przewrotnie- zazdrosny, nie widzi własnej zazdrości, ale innych własną zazdrością mierzy.
Taki człowiek czyta święte teksty i bardzo dobrze je rozumie w pewnych obszarach, a winnych jakby nie widzi, jest ślepy.
Jak ludziom przedstawić ten mechanizm widząc ich przewrotność, ego(diabeł/kłamca) zaczyna się miotać i pluć. Stąd charyzmat karcenia (pokazywania prawdy tego mechanizmu dla pouczenia) jest tak trudny, bo ściąga pioruny.
z całą przyjemnością pobawię się tam z Panem samochodzikami :)
O. Pio: “Jeśli potrzeba nam cierpliwości, aby znosić ułomności bliźnich, to potrzeba jej jeszcze więcej, aby znosić samych siebie. Wobec twoich codziennych niewierności nieustannie dokonuj aktów pokory. Kiedy Pan Cię ujrzy tak skruszonym, wyciągnie swoją dłoń w twoją stronę i przyciągnie cię do siebie.”
Przypomnę psalm 36, bo i psalmami się upominajmy, to słowa samego Boga, Jemu podoba się ta modlitwa.
“W głębi serca bezbożnika nieprawość doń przemawia, *
nie ma on przed oczyma Bożej bojaźni.
Bo zaślepiony sam sobie schlebia *
i nie widzi swej winy, by ją mógł znienawidzić.
Fałsz i nieprawość to słowa ust jego, *
zaniechał mądrości i czynienia dobra.
Na swoim łożu nieprawość knuje, *
wkracza na błędną drogę, nie stroni od złego.”
To jest to, o czym piszesz…
Wstyd mi, że moja niefrasobliwość zmusza Panią do poświęcania mi tyle czasu.
Przecież takie precyzyjne wyciągi z KKK nie łatwo i nie szybko znaleźć.
Jakkolwiek się stało. Trud Pani był marny.
Bowiem, nie miałem, nie mam i nie będę nigdy miał złych zamiarów względem Pani, innych Pań tu zgromadzonych. W ogóle wobec Kobiet.
Niestety, taka jest moja życiowa wada.
Czy będzie mi można zakończyć wypowiedź słowem “pozdrawiam”. Czy szukać Pani będzie i w tym słówku przebiegłego podstępu? Ufam, że nie, już nie.
a więc
pozdrawiam Panią
Ale, po cóż szanowny Pan się napocił tym tłumaczeniem. Nie interesują mnie Pańskie zamiary do mnie, naprawdę! Nie musi Pan również opowiadać o swoich “życiowych wadach” – wystarczy Pana krótkie zdania poczytać :) by te wady ‘życiowe” nie stały się Pana “życiową porażką”, ale jak mniemam z Pana subtelnością da Pan sobie radę. Dziękuję za trud przeczytania tych fragmentów KKK. Jesli jest Pan Katolikiem to dla przypomnienia, jeśli nie to dla pouczenia.
Pozdrawiam. I tak trzymać publiczne przyznanie się do wstydu jest zaprawdę godne i sprawiedliwe.
//co prawda nie ma charyzmatu karcenia, ale jest charyzmat słowa i charyzmat tłumaczenia słowa.//
Dołownie jest tak;
”Trzeci katalog: „Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne charyzmaty: bądź to proroctwo [do stosowania] zgodnie z wiarą; bądź to służbę diakona, bądź nauczyciela, dla nauczania bądź upominania przez karcenie;”
http://www.odnowa.jezuici.pl/szum/animatorzy-i-liderzy-mainmenu-34/biblia-mainmenu-77/113-kady-ma-wasny-charyzmat-od-boga-1kor-77
Jest też tak;
KATECHEZA: KS. PIOTR – DZIESIĘTE PRZYKAZANIE BOŻE
Przesłanie jakie Bóg kieruje do nas:
Bóg realizuje zbawczy plan zbawienia przez Chrystusa, dzięki któremu mamy pewność wejścia do nieba.
Doświadczenia i napominania(karcenie) ludzi mają na celu pouczenie i wychowanie, aby wszyscy mogli dojść do świętości.
http://www.odnowa.sanktuarium.ostroleka.pl/kronika.html?start=1
Nie jest to wielki charyzmat, raczej taki podrzędniejszy dla służby Bożej, jak zawód kata.
tylu już dobrych chłopów życie potraciło, by zrozumieć kobietę
ilu jeszcze straci, nie znacie litości
@Polonia
(pół żartem, pół serio) nie cytujmy tylko Pisma Świętego, bo nam zarzucą, że jesteśmy ze Strażnicy :) :)
A tak poważnie. Pokora ta wewnętrzna, nie ta fałszywa pokonuje zło we wszystkich jego formach ataku. Pokora to prawda o sobie samym przed Bogiem, lecz nie na zasadzie Panie Boże, jakim mnie stworzyłeś, takim mnie masz. Pokora to tak jak pisał Mickiewicz: “Kimże ja jestem Panie przed twoim obliczem?
Prochem i niczem.
Lecz, gdy jam się wyspowiadał,
ja – proch z Panem będę gadał”
Wasze okrucieństwo zachwyca.
A Pan to chyba tutaj – par excellence – nie w temacie!
@Circ
dlatego było to drobne dopełnienie z mojej strony w nawiasie – “upominania”
Jak Pan sądzi, ile złych uczynków procentowo dzieje się na świecie za sprawą złych zamiarów, a ile z powodu zaślepienia pychą (czy tej ślepoty grzechowej, o której pisze Circ), nieuwagi, czy lenistwa?
Ile razy człowiek krzywdzi drugiego słowem z nienawiści, a ile – z powodu niefrasobliwego gadulstwa?
Na “pantoflarza” Pan nie wygląda – ale sam się Pan podkłada.
Zakończę z Panem rozmowę, bo niedługo zacznie Pan ślinić klawiaturę :)
Pozdrawiam i z pewnością nie do napisania. Może jutro, po wschodzie słońca!
Jeszcze jedno powiem o tej kuli, którą przywiązał Bóg do nogi obdarowując charyzmatem pouczania- taka dusza nieustannie biczuje siebie oskarżeniami, bo ktoś powie- czemu siebie nie pouczysz grzeszniku, tylko innych?
Ponieważ umysł to wie, że pouczanie to rodzaj sądu do którego prawo ma tylko Bóg, nieustannie sam siebie sądzi i obwinia, by godnie, jak pokutnik stanąć przed bliźnim, jako brat w winie.
To też chartuje przed razami, bo takiego co sam siebie wini, niewiele ruszy, jak tylko prawda.
//Ponieważ umysł to wie, że pouczanie to rodzaj sądu do którego prawo ma tylko Bóg//
Ktoś zapyta- jakie masz uprawnienia do tego, by przeprowadzać jakikolwiek osąd wobec bliżniego?
A taki, że skoro Bóg daje charyzmat, czyli pewna ostrość umysłu i serca, to on działa przez człowieka i sprzeciwić się temu nie da, ale znosić kolec i razy.
Ile razy chciałam się od tego myślenia i widzenia uwolnić, to sam Bóg wie, jak z Nim walczę.
@Circ
/ umysł to wie, że pouczanie to rodzaj sądu/
prościej i zrozumialej jest stwierdzić, że jest to po prostu sumienie. :)
Gdy kogoś pouczam, to nie chcę i nie mam prawa go osądzać
Widzisz, ja pracuję z zespołami ludzkimi. I powiem ci, że najlepsze rezultaty osiąga się poprzez dobrze zbalansowane rozdzielanie kar i nagród, mniej więcej w proporcjach 30% kar i 70% nagród/pochwał.
Samym karceniem nigdzie bym nie zajechał. A tacy np. Meksykanie, czy Filipińczycy. zabiliby mnie w parę miesięcy.
“Zakończę z Panem rozmowę, bo niedługo zacznie Pan ślinić klawiaturę :)”
O tempora, o mores, niestety.
@Circ
1. Charyzmat to nie ostrość umysłu i serca, lecz dar Ducha Swiętego. To jest różnica podobnie jak pomiędzy charakterem a temperamentem. Nad charakterem można popracować a nad temperamentem już trudniej. “Ostrość umysłu i serca” jest darem, który bardziej wynika z temperamentu niż charakteru. Charyzmat jest darem w pełni nie zależnym od charakteru i temperamentu. Mojżesz się jąkał, dlatego aaron był jego ustami, ale charyzmat miał Mojżesz.
2. Charyzmat jest, jak pisze św. Paweł, dla “wzajemnego budowania”. Nie jest on sam dla siebie. Nie bardzo rozumieć co znaczy /sprzeciwić się mu nie da/.
miało być rozumiem :) zamiast rozumieć. Obecność PT karolaJozefa najwyraźniej mnie rozprasza :)
// / umysł to wie, że pouczanie to rodzaj sądu/
prościej i zrozumialej jest stwierdzić, że jest to po prostu sumienie. :) //
Otóż to.
Mam własne sumienie, więc czemu jeszcze obce ma się mną zajmować.
Przypisywanie sobie prawo bycia czyimś sumieniem jest grzechem pychy.
A o kuli, którą Circ ma u nogi, mówi z wyraźną dumą.
//prościej i zrozumialej jest stwierdzić, że jest to po prostu sumienie. :)//
Sumienie mamy po to, by nas osądzało. Jeśli osądza innych, może czynić to nieuprawnienie, a tam gdzie podejrzenie winy, potrzeba pokuty, choćby uprzedzającej. Tak czuje sumienie.
//Gdy kogoś pouczam, to nie chcę i nie mam prawa go osądzać//
Sumienie osądza automatycznie, bo to miara umysłu.
//30% kar i 70% nagród/pochwał.//
Tak to widzi umysł próżniaka.
Chwali się cnoty.
Może się Pan też sam pochwalić, jeśli je widzi u siebie, jeśli odczuwa Pan deficyt przyjemności- z próżności.
do autorki: piękna notka.
do Circ, cyt.: “Nie jest to wielki charyzmat, raczej taki podrzędniejszy dla służby Bożej, jak zawód kata”
Genialne. Esencja KATolicyzmu – ostrość widzenia i bicz.
Panie Januszu!
Odkryłem! Dlaczego na żadnym statku świata nie znajdze Pan guzika WOB…!
Mądre ludziska są jednak.
//1. Charyzmat to nie ostrość umysłu i serca, lecz dar Ducha Swiętego. To jest różnica podobnie jak pomiędzy charakterem a temperamentem. Nad charakterem można popracować a nad temperamentem już trudniej. „Ostrość umysłu i serca” jest darem, który bardziej wynika z temperamentu niż charakteru.//
Napisałam;- ”Jeszcze jedno powiem o tej kuli, którą przywiązał Bóg do nogi obdarowując charyzmatem pouczania”
Ostrość widzenia i wyczucie wiary daje Bóg jako narzędzie charyzmatu.
Temperament to tylko widzialny efekt tej kompozycji, choć też dany, bo temperament jest wyrazem gorącości serca. Wszystko mamy od Boga, trzeba tylko przyjąć, nawet jak wiąże się z krzyżem. Na próżno walczyć z ościeniem.
mu tu pitu pitu a w Watykanie konklawe…!!!
//Genialne. Esencja KATolicyzmu – ostrość widzenia i bicz.//
Jak jest Pan katolikiem, to chyba Pan wie, że prawda rozwija, prawda boli, na końcu daje wolność.
Kościół się nie narzuca, mamy owowiązek ewangelizować tylko tych, co chcą. Pan tu przyszedł czytać. Mógł Pan nie wchodzić, skoro się Pan boi.
To jest tak pokrętne i bałamutne, że w pierwszej chwili nie chciało mi się nawet dotknąć klawiatury.
Pani sobie te pokoiki i apartamenty urządza i nie ma pojęcia o kierowaniu zespołem ludzkim i motywowania ich do dobrej pracy.
Więc niech Szanowna uwierzy na słowo, że znacznie lepszy efekt uzyskuję zasłużoną pochwałą, niż karceniem i napominaniem za drobne uchybienia.
Jak Szanowna ma odwrotnie w głowie, to na privie mogę udostępnić parę pożytecznych adresów i nazwisk.
Będę wulgarny ludową sentencją: “B..a z wozu, koniom lżej.”
Teraz jak nic ban poleci, mimo, że wszystkie Panie bardzo miłe tutaj.
Al;e drażliwe, jak saharyjskie skorpiony.
e tam, nadwiślańskie widać bardziej bitne!
Bóg za dobre nagradza a za złe karze. Miał że by być takim hipokrytą i nas karać a siebie nie??? Bóg jest doskonały i nie czyni zła ani go pochwala. Polonio maliny!!!
“jeszcze jedno takie” i chce go Pan zbanować??????
Mam nadzieję,że to żart……….
|czy się mylę???????
A Polonia jak zwykle niezawodnie i pięknie to wyjaśniła. Z chwilą kiedy człowiek otrzymał wolną wolę, sam decyduje co czynić: dobro czy zło, miłość czy nienawiść. I z tego daru zostanie rozliczony. Na szczęście dla nas, Bóg przedkłada miłosierdzie ponad sprawiedliwość.
pozdrawiam
// znacznie lepszy efekt uzyskuję zasłużoną pochwałą//
Dobrze, że dodał Pan ”zasłużoną”
Co by Pan lubił, bym w nim chwaliła? To się dostosuję.
A może jest doskonale sprawiedliwy i doskonale miłosierny?
Albo inaczej: czy miłosierdzie jest pogwałceniem sprawiedliwości, czy jej doskonałym wypełnieniem?
“Bóg przedkłada miłosierdzie ponad sprawiedliwość.”
Tak, ale tylko na tym świecie. Tam czeka nas już tylko sprawiedliwość Boża i może pomóc nam jedynie modlitwa naszych najbliższych, czy tych dusz, którym my pomogliśmy z kolei naszą modlitwą.
Za życia Bóg daje nam natchnienia do nawrócenia, mamy sakramenty św., odpusty. Po to są te dary Kościoła. Później już tylko sprawiedliwość.
Raczej wg mnie Bóg jest kochającym Ojcem a nie skrupulatnym księgowym:
Cytat( Mt 20, 1-16a):
“1 Królestwo niebieskie podobne jest do pewnego gospodarza, który wyszedł o świcie, by nająć robotników do swojej winnicy. 2 Umówił się z nimi o denara za dzień i posłał ich do swojej winnicy.
3 Gdy wyszedł o trzeciej godzinie, zobaczył innych stojących za pracą na rynku. 4 Tym też powiedział: “Idźcie i wy do winnicy, a co będzie należne, dam wam”. 5 Poszli więc.
Wyszedł ponownie o godzinie szóstej i o dziewiątej i uczynił podobnie. 6 A kiedy wyszedł o jedenastej, znalazł jeszcze innych stojących. Zapytał ich: “Dlaczego przez cały dzień stoicie tu bezczynnie?” 7 Odpowiedzieli mu: “Bo nikt nas nie najął”. Rzekł im: “Idźcie i wy do winnicy”.
8 A gdy nastał wieczór, powiedział właściciel winnicy do swojego zarządcy: “Zwołaj robotników i daj im całą zapłatę, zaczynając od ostatnich do pierwszych”. 9 Gdy przyszli ci z jedenastej godziny, otrzymali po denarze. 10 Kiedy zatem podeszli pierwsi, uważali, że otrzymają więcej. Jednak i oni otrzymali po denarze.
11 Biorąc więc narzekali na gospodarza. 12 Mówili: “Ci ostatni pracowali jedną godzinę, a zrównałeś ich z nami, choć dźwigaliśmy ciężar dnia i spiekoty”.
13 A on każdemu z nich tłumaczył: “Przyjacielu, nie krzywdzę ciebie. Czy nie umówiłeś się ze mną o denara? 14 Weź swoje i odejdź. Chcę dać temu ostatniemu jak tobie. 15 Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czemu zepsutym okiem patrzysz, że jestem dobry?” 16 Tak właśnie ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”. ”
pozdrawiam