Wszystkie oczy świata zwrócone były na Waszyngton, gdzie odbywała się inauguracja prezydentury Donalda Trumpa. A tyczasem w Turcji, w nocy z piatku na sobotę 21 stycznia 2017 r., turecki parlament przegłosował wymaganą wiekszością 3/5 głosów zmianę ustroju Turcji na prezydencki. Oznacza to, iż:
“Reforma zakłada m.in., że prezydent będzie jednocześnie szefem państwa i rządu, będzie mógł sprawować władzę za pomocą dekretów. Wzrośnie także jego wpływ na wymiar sprawiedliwości.
Jeśli dojdzie do zmiany systemu politycznego, sprawowanie urzędu prezydenta nadal będzie ograniczone do dwóch kadencji, ale ich liczenie rozpocznie się na nowo od wyborów zaplanowanych na listopad 2019 roku.
Teoretycznie więc, dzięki tym zmianom Erdogan będzie mógł pozostać przy władzy przynajmniej do 2029 roku.” {TUTAJ}.
Zmiany te będą musiały być jeszcze zatwierdzone w ogólnokrajowym referendum:
“W najbliższych dniach turecki prezydent Tayyip Erdogan podpisze ustawę, po czym zostanie poddana pod referendum, które odbędzie się 60 dni po opublikowaniu tekstu ustawy w dzienniku urzędowym.” {TUTAJ}.
Trudno jednak sobie wyobrazić, by Erdogan mógł to referendum przegrać. Po nieudanym lipcowym puczu popularność Erdogana znacznie wzrosła, a jego przeciwnicy są zastraszeni trwającymi wciąż represjami. Oto ostatnie informacje ze stycznia 2017:
“Prokuratura w Ankarze wydała nakazy aresztowania 105 żon oficerów, które są podejrzane o związki z zamachem. Żonom też zarzuca się przynależność do ruchu islamskiego kaznodziei Fethullaha Guelena, mieszkającego od wielu lat w USA. To on miał rzekomo zorganizować pucz. A sąd w Stambule wydał nakaz aresztowania kolejnych stu wojskowych różnych stopni za rzekome kontakty z 75-letnim Guelenem.
Ponadto, trzy najnowsze dekrety pozbawiły pracy ponad 6 tys. osób i zamknęły 80 stowarzyszeń oskarżanych o „działalność zagrażającą bezpieczeństwu państwa”. Pracę straciło ponad 2,6 tys. policjantów, 1,6 tys. pracowników ministerstwa sprawiedliwości, 838 w resorcie zdrowia i setki zatrudnionych w innych ministerstwach, 631 pracowników uniwersytetów. Wyrzucono 8 członków Rady Stanu, czyli najwyższego organu sądownictwa administracyjnego.
Według oficjalnych danych aresztowano już w sumie ponad 41 tys. osób, a grubo ponad 100 tys. zwolniono z pracy lub zawieszono w obowiązkach. Szczególnie dużo aresztowano dziennikarzy – zwłaszcza kurdyjskich – zamyka się niezależne redakcje, czyści sądy z nieprawomyślnych sędziów. A Erdogan grozi regularnie przywróceniem kary śmierci.” {TUTAJ}.
Na korzyść Erdogana grają też liczne ostatnio krwawe zamachy bombowe w Stambule oraz w innych miastach. Erdogan musiał także z przyjemnością wysłuchać tego fragmentu inauguracyjnego przmówienia Donalda Trumpa:
“Nie będziemy narzucać naszego sposobu życia komukolwiek, pozwolimy świecić sobie przykładem, tak aby inni chcieli podążać naszą drogą.” {TUTAJ}.
Oznacza to, iż USA nie będą Erdoganowi przeszkadzać. Europa zaś jest skutecznie szantażowana przez Turcję groźbą inwazji muzułmańskich imigrantów.
Ściszanie głosu i nerwowe rozglądanie się, gdy padają pytania o sprawy polityczne. “Spontaniczne” wyrazy poparcia dla Erdogana w postaci ogromnych flag wywieszanych na ścianach budynków, napisów na prywatnych samochodach, dobrowolnych – obowiązkowych spędów (“przez cały dzień i noc pozostaniemy na ulicach by zademonstrować jedność narodu i poparcie dla prezydenta”).
W każdym lokalu znajduje się telewizor transmitujący nowy kanał: pogadanki i orędzia (co najmniej raz w tygodniu) ojca narodu.
Tak według polskiego turysty – autostopowicza wygląda obecnie dzień powszedni w Turcji.
Opowiadał też o nowej, pustej, cztero-pasmowej autostradzie, która kończy się na granicy z Syrią. Podobno zbudowano ją specjalnie na wypadek potrzeby przerzucenia wojska w stronę Damaszku. Bywają dni, że nie pojawia się na niej nawet jeden pojazd.