Otwórz swoje serce by potrafiło dostrzegać działanie Jezusa i z dnia na dzień nauczyło się prawdziwego zaufania – Środa, 17 lutego 2016 r.

Myśl dnia

Człowiek zawsze może wstąpić na lepszą drogę – póki żyje.

Henryk Sienkiewicz

_____________________

Miłość Boga, wyznana na Krzyżu, to coś więcej niż cud.

Mieczysław Łusiak SJ

 _____________________
 Czujność potajemnie bada nadchodzące myśli, słucha tego, co mówią i co czynią śmiertelni wrogowie.
Hezychiusz z Synaju
_____________________
12573892_935876669801520_3136995753216951117_n
Panie, łatwo jest ulegać fascynacji znakami, wmawiając sobie, że tak wzrasta moja wiara.
Ty jesteś największym znakiem, jaki został mi dany. Tylko Ciebie słucham i jedynie Tobie wierzę.
_________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

_________________________________________________________________________________________________

ŚRODA I TYGODNIA WIELKIEGO POSTU

Świętych Siedmiu Założycieli Zakonu Serwitów NMP

0217-serwici_1

 

 

 

 

 

 

 

 

PIERWSZE CZYTANIE  (Jon 3,1-10)

Nawrócenie sprowadza miłosierdzie Boże

Czytanie z Księgi proroka Jonasza.

Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”.
Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział. Niniwa była miastem bardzo rozległym, na trzy dni drogi. Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”.
I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego. Doszła ta sprawa do króla Niniwy. Wstał więc z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele. Z rozkazu króla i jego dostojników zarządzono i ogłoszono w Niniwie to, co następuje:
„Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Niech obloką się w wory, niech żarliwie wołają do Boga. Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy?”
Zobaczył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg, i nie zesłał niedoli, którą im zagroził.
Oto słowo Boże.


PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 51,3-4.12-13.18-19)

Refren: Sercem skruszonym nie pogardzisz, Panie.

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy *
i oczyść mnie z grzechu mojego.

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste *
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza *
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz *
a całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, *
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.


ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Jl 2,13)

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

Nawróćcie się do Boga waszego,
On bowiem jest łaskawy i miłosierny.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.


EWANGELIA  (Łk 11,29-32)

Znak proroka Jonasza: śmierć i zmartwychwstanie

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić:
„To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.
Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.
Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Znak Bożego miłosierdzia

Niniwici, a więc źli poganie, o wiele poważniej potraktowali słowo Boże przekazane przez proroka Jonasza, niż ci, którzy bezpośrednio słuchali Jezusa. Gromadzący się wokół Niego ludzie wciąż oczekiwali na nowy znak, chociaż widzieli już tak wiele cudów. To uporczywe żądanie nie pozostało bez odpowiedzi. Została ona wyrażona słowami: To pokolenie to ludzie źli. Znak bowiem został już wyraźnie dany. Jest nim Boże miłosierdzie. Niegdyś było ono zapowiadane przez Jonasza. Teraz w całej pełni jest objawione przez Jezusa w Jego słowach i czynach. A jak my słuchamy Chrystusa – który nie jest prorokiem, lecz naszym Zbawicielem? Czy przyjmujemy Jego mądrość, która jest zbawieniem? Czy wierzymy Mu i nawracamy się?

Panie, łatwo jest ulegać fascynacji znakami, wmawiając sobie, że tak wzrasta moja wiara. Ty jesteś największym znakiem, jaki został mi dany. Tylko Ciebie słucham i jedynie Tobie wierzę.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016”

  1. Mariusz Szmajdziński
    Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

______________________________

Dzień powszedni

0,15 / 8,46

U początku Wielkiego Postu warto przyjrzeć się swojej wierze. To właśnie dzięki niej będziesz mógł głębiej przeżyć tajemnicę Paschy. Dzisiejsza Ewangelia chce postawić ci ważne pytania. Wysłuchaj jej z uwagą i otwartością na Boże prowadzenie.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza.
Łk 11, 19-32

Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: «To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz».Jezus w ostrych słowach zwraca się do zgromadzonego tłumu. Wyjawia tajemnicę ich niewiary i ślepoty na tak liczne znaki, których już wśród nich dokonał. Czyż nie byli świadkami uzdrowień? Czy nie widzieli, jak wyrzucał złe duchy? Czy nie jedli do syta chleba na pustkowiu?

Jezus dokonywał wielu cudów, aby współcześni Mu mogli doświadczyć Bożego miłosierdzia i zaufali Bogu. Jednak tylko nieliczni poszli tą drogą, drogą prowadzącą w głąb. Większość zatrzymała się na tym, co zewnętrzne, szukając jedynie zaspokojenia swojej ciekawości i wciąż rosnących pragnień. Dlatego Jezus chce pozostawić im ostateczny znak – znak Jonasza, znak śmierci i zmartwychwstania.

Dzisiaj Jezus pyta o twoją wiarę i twoje zaufanie. Czy potrafiłbyś opowiedzieć o znakach, jakich dokonał On w twoim życiu dzisiaj, wczoraj, w tym tygodniu? Czy jesteś na nie wrażliwy?

Nasze życie pełne jest Bożego miłosierdzia, małych i większych znaków, które Jezus czyni, abyśmy zaufali Mu i wiernie za Nim szli. Poproś Go o otwarte serce, które potrafi dostrzegać Jego działanie i z dnia na dzień uczy się prawdziwego zaufania.

http://modlitwawdrodze.pl/home/
___________________________

#Ewangelia: Bóg nie przyszedł czynić cuda

Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: “To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.

 

Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.

 

Rozważanie do Ewangelii

 

“Znak Jonasza” to Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa, czyli największe wyznanie miłości Boga do człowieka. My jednak często oczekujemy od Boga innego znaku, który miałby nas pobudzić do większej wiary w Niego. Tymczasem Bóg nie po to przyszedł na świat, aby nas kupić spektakularnymi czynami łamiącymi prawa natury. On przyszedł po prostu wyznać swoją Miłość do nas. I ma nadzieję, że my w tę Miłość uwierzymy, co jest niezbędne dla naszej wewnętrznej przemiany – dla uzdrowienia z nienawiści i egoizmu.

 

Miłość Boga, wyznana na Krzyżu, to coś więcej niż cud.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2771,ewangelia-bog-nie-przyszedl-czynic-cuda.html

_______________________________

Środa 1 tygodnia Wielkiego Postu

Nawrócenie jest niezwykle doniosłym wydarzeniem w życiu człowieka, ale jednocześnie jest początkiem drogi, którą musimy przebyć, dążąc do spełnienia w Bogu. Naszym ratunkiem jest Boże miłosierdzie. To ono pozwala nam nieustanie podnosić się z upadków i walczyć z grzechem obecnym w naszym życiu. To sam Bóg wybawia nas od ucisków, lecz wymaga od nas współpracy. Do nas należy decyzja, czy chcemy przyjąć dar Jego łaski i wykorzystywać go w walce przeciw swoim słabościom. Wiedzą o tym doskonale wszyscy, którzy ufają mocy Bożej. Pełni uwielbienia dla łaski, którą otrzymujemy prośmy o dar nawrócenia dla wszystkich grzeszników.

Komentarz do I czytania (Jon 3, 1-10)

Bóg obdarzył człowieka wolnością, gdyż miłość nie może być zniewolona. To sam człowiek dokonuje wyboru drogi, którą chce się kierować. Jednak bywa tak, że w słabości i zaślepieniu nie dostrzega już grzechów, które go niszczą. W pewnym sensie staje się mieszkańcem Niniwy. Lecz Bóg, znając serce i naturę człowieka, wskazuje mu właściwą drogę, nierzadko posługując się innymi. Prorocy przypominający nam o Miłości Boga nieustannie są pośród nas. Naszym zadaniem jest usłyszeć słowa, które przekazują nam od Wszechmocnego i wprowadzać je w czyn, zmieniając swoje życie. W ten sposób nawrócenie człowieka sprowadza miłosierdzie Boga.

Komentarz do Ewangelii (Łk 11, 29-32)

Bóg stale woła człowieka. Człowiek jednak często szuka pewności w swoich rozstrzygnięciach nawet tam, gdzie tak naprawdę nie jest to możliwe. Mimo to pozwala sobie wystawiać Boga na próbę, żądając wciąż nowego potwierdzenia dla widzianych znaków. Ta przewrotność, jak mówi Chrystus, może mieć zgubne skutki. W nawróceniu bowiem nie chodzi o pewność wiedzy, lecz o zaufanie wierze. Znak został już dany. Aby go odczytać, należy otworzyć serce na to, co przynosi. Najwyraźniejszym znakiem jest sam Jezus Chrystus i Jego misja zbawienia człowieka. Żaden inny nie będzie dany ludzkości. Ten jeden, w osobie samego Boga, powinien wystarczyć tym, którzy autentycznie poszukują drogi nawrócenia.

Pomyśl:

  • Jak moja słabość i grzeszność mają się do postawy mojego serca? Czy otwierają je na słowa Boga, a może zmykają z obawy przed błędnym wyborem?
  • Jaki wpływ na moje życie ma upomnienie głoszone przez proroków? W jaki sposób na nie odpowiadam?
  • W jakich sytuacjach mojego życia szczególnie szukam Bożego miłosierdzia? Dlaczego?

Pełne teksty liturgiczne oraz komentarze znajdziesz w miesięczniku liturgicznym Od Słowa do Życia.

http://www.odslowadozycia.pl/pl/n/529

__________________________

 

 Św. Roman Pieśniarz, zwany Romanem Melodosem (? – ok. 560), kompozytor hymnów
Hymn 51
„Mieszkańcy Niniwy, dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”

Otwórz, Panie, otwórz mi drzwi twego miłosierdzia, zanim odejdę (Mt 25,11). Ponieważ trzeba mi odejść, iść do Ciebie, usprawiedliwić wszystko, co powiedziałem, czego dokonałem i co pomyślałem w moim sercu. „Pomruk szemrania nie pozostanie w ukryciu” (Mdr 1,10). Dawid woła w swoim psalmie: „Ty bowiem utworzyłeś moje nerki; me czyny… są spisane w Twej księdze” (Ps 139,13.16). Czytając tam listę złych uczynków, wyryj je na swoim krzyżu, ponieważ w nim się chlubię (Ga 6,14), wołając do Ciebie : „Otwórz nam”…

Nasz umysł jest tak otępiały, że kiedy usłyszeliśmy o nieszczęściach innych, w niczym się nie poprawiliśmy (Łk 13,1n). „Pan spogląda z nieba na synów ludzkich, badając, czy jest wśród nich rozumny, który szukałby Boga. Wszyscy razem zbłądzili, stali się nikczemni” (Ps 14,2-3). Niniwici, dawniej, nawrócili się, słysząc jedno wezwanie proroka. Lecz my nie pojęliśmy ani wezwania, ani groźby. Swoimi łzami Ezechiasz przepędził Asyryjczyków, wzbudzając przeciw nim sprawiedliwość z wysoka (2Kr 19). Oto Asyryjczycy… nas zabrali w niewolę, a my nie płakaliśmy, ani nie wołaliśmy: „Otwórz nam”.

Najwyższy Panie, sędzio wszystkich, nie oczekuj na zmianę naszego postępowania; Ty nie potrzebujesz naszych dobrych uczynków, ponieważ każdy z nas oddaje się złym uczynkom myślą i wolą. Skoro tak jest, Panie, zarządzaj naszymi dniami wedle Twojej woli, nie oczekując na nasze nawrócenie, ponieważ ono być może nie przyjdzie. A jeśli nawet przyjdzie na chwilę, to nie wytrwa aż do końca. Jak ziarno, które spadło między kamienie, jak trawa na dachu, zanim nie uschnie (Mk 4,5 ;Ps 129,6). Otocz zatem swoje miłosierdzie nam tymi, którzy wołają: „Otwórz nam”.

_________________________

https://youtu.be/7SmKXMLYD1w
________________________

Uratować Niniwę (17 lutego 2016)

uratowac-niniwe-komentarz-liturgiczny

Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić:

«To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.

Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.

Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz» (Z rozdz. 11 Ewangelii wg św. Łukasza)

 

Księga Jonasza mogła być dla niektórych Żydów księgą bardzo gorszącą ponieważ opowiada o miłosierdziu, które Bóg okazał okrutnym Asyryjczykom (Niniwa była stolicą ich państwa), którzy wielokrotnie najeżdżali państwo północne a ostatecznie zburzyli Samarię i uprowadzili do niewoli aż dziesięć pokoleń Izraela. Dla wrogów Narodu Wybranego nie powinno być miłosierdzia. A jednak Bóg posyła Jonasza, aby ostrzegł Niniwitów o grożącej im zagładzie. „Jeszcze 40 dni, a Niniwa zostanie zburzona”. Nie ma obietnicy ratunku, jest tylko zapowiedź zagłady.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Jon 3, 1-10; Łk 11, 29-32

Co robią mieszkańcy? Rozpoczynają pokutę, która kruszy serce Boga i miasto nie ulega zagładzie. Uratować Niniwę czyli to, czego pozornie ocalić się nie da, co musi być zniszczone, bo już zbyt wiele zła przez to się stało… Mamy 40 dni, aby ocalić naszą Niniwę. Czy podejmiemy trud pokuty?

Szymon Hiżycki OSB | Pomiędzy grzechem a myślą

http://ps-po.pl/2016/02/16/uratowac-niniwe-17-lutego-2016/

____________________________

 

_________________________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

_________________________________________________________________________________________________

17 lutego
Siedmiu Świętych Założycieli
Zakonu Serwitów Najświętszej Maryi Panny

 

Święci Założyciele Zakonu Serwitów NMP

Do grona czczonych dziś Założycieli należeli: Aleksy Falconieri, Bartłomiej Amidei, Benedykt Antella, Buonfiglio Monaldi, Gerardino Sostegni, Hugo Lippi-Uguccioni oraz Jan Buonagiunta Monetti.
Najbardziej znanym z nich jest św. Aleksy Falconieri. Był kupcem i mieszkał we Florencji w czasach, kiedy kraj przeżywał rozdarcie i bratobójcze walki. W 1215 roku w samą Wielkanoc przy Ponte Vecchio we Florencji miała pojawić się Matka Boża cała we łzach, opłakująca to, że Jej dzieci są między sobą rozdarte nienawiścią i wojną. Dnia 15 sierpnia 1233 roku Matka Boża miała pojawić się po raz drugi, okryta żałobą, pełna boleści. Reakcją na te objawienia było to, że wraz z sześcioma rówieśnikami, również florenckimi kupcami, Aleksy porzucił zajęcia i usunął się na ubocze, gdzie żył w ubóstwie i pokucie. Założył z nimi pobożną konfraternię, która podejmowała zadośćuczynienie za życie i grzechy współziomków. Z czasem przeniosła się ona na Monte Senario, gdzie powstał skromny dom i kaplica Matki Bożej. Członkowie konfraterni rozważali Mękę Pańską i mieli żywą cześć do Matki Bożej Bolesnej. Tak powstał nowy zakon, tzw. serwitów, czyli sług Maryi. Wspólnota przyjęła regułę św. Augustyna, a część konstytucji przejęła od dominikanów.
Jako wędrowni kaznodzieje serwici przemierzyli Italię, Francję, Niemcy i Węgry. Dotarli nawet do Polski. W 1304 r. Stolica Apostolska zatwierdziła ich Zakon. Istnieje on do dzisiaj. Największą sławą okrył zakon św. Filip Benicjusz (+ 1285), który stał się prawodawcą tej rodziny zakonnej i najbardziej przyczynił się do jej rozpowszechnienia. Innym znanym serwitą był św. Peregryn Laziosi (+ 1345), patron chorych na raka. Niebawem powstał także zakon żeński, serwitek, którego założycielką była św. Juliana Falconieri (1270-1341), bratanica Aleksego.
Aleksy zmarł 17 lutego 1310 r., dożywszy 100 lat. Papież Benedykt XIII wszystkich siedmiu pierwszych serwitów wyniósł do chwały ołtarzy w latach 1717-1725, a papież Leon XIII zaliczył ich w poczet świętych 15 stycznia 1888 roku jako Siedmiu Świętych Założycieli Zakonu Serwitów Najświętszej Maryi Panny (nazywanych także Braćmi z Monte Senario). Ich relikwie przechowywane są w sanktuarium na Monte Senario.
Ponadto dziś także w Martyrologium:

W Anechy, w północnej Francji – św. Sylwana. Był jednym z tych biskupów-wędrowców, którzy tak wiele zdziałali dla dzieła ewangelizacji tych czasów. Zmarł około roku 715.

oraz:

św. Fintana, opata (+ 603); bł. Łukasza Belludi, zakonnika (+ 1285); św. Teodula, męczennika (+ 309)

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/02-17.php3
__________________________
Z legendy o powstaniu Zakonu Serwitów NMP
(Monumenta Ord. Serv. B. Mariae Virginis,
1, 3. 5. 6. 9. 11: pp. 71 ss.)

Wychwalajmy mężów sławnych
Było siedmiu mężów, godnych wielkiej czci i szacunku, których Nasza Pani zgromadziła jak siedem gwiazd. Zjednoczywszy ich dusze i ciała, dała początek swojemu oraz swoich Sług Zakonowi.
Gdy wstąpiłem do naszego Zakonu, żaden z nich już nie żył z wyjątkiem tego, którego zwano bratem Aleksym. Spodobało się Naszej Pani zachować go przy życiu aż do dnia dzisiejszego, aby opowiedział nam o początkach Zakonu. Mogłem się naocznie przekonać i stwierdzić, że życie brata Aleksego nie tylko pociągało swoim przykładem, ale także było świadectwem świętości jego samego, jego towarzyszy oraz ducha, który ich ożywiał.
Zanim jeszcze złączyli się, aby żyć we wspólnocie, ich miejsce w społeczeństwie określały cztery okoliczności. Najpierw ich odniesienie do Kościoła. Niektórzy nie zawarli małżeństwa, albowiem na zawsze postanowili zachować dziewictwo i czystość. Inni byli już żonaci, jeszcze inni byli wolni od więzów małżeńskich, gdyż ich żony już nie żyły.
Po wtóre: ich użyteczność dla społeczeństwa. Z zawodu byli kupcami i handlowali dobrami ziemskimi. Gdy jednak znaleźli drogocenną perłę, czyli nasz Zakon, nie tylko rozdali ubogim wszystko, co posiadali, ale z radością ofiarowali samych siebie na wierną służbę Bogu i Naszej Pani.
Sprawa trzecia, to cześć i uwielbienie dla Naszej Pani. We Florencji od dawnych czasów istniało pewne stowarzyszenie ustanowione ku chwale Maryi Dziewicy. Jego dawność, liczba oraz świętość członków, mężczyzn i kobiet, wyróżniało je spośród innych, tak iż otrzymało specjalną nazwę: “Stowarzyszenie Większe Naszej Pani”. Otóż do tego właśnie Stowarzyszenia należało siedmiu owych mężów jako szczególnych czcicieli Naszej Pani, zanim jeszcze rozpoczęli życie wspólne.
Po czwarte: ich duchowa doskonałość. Boga miłowali nade wszystko, ku Niemu kierowali wszystkie swoje poczynania. Jemu oddawali cześć we wszystkich myślach, słowach i uczynkach.
Gdy z Bożego natchnienia postanowili rozpocząć życie wspólne, Nasza Pani spowodowała, że rozporządzili sprawami domu i rodzin. Zostawili środki potrzebne do życia swym bliskim, resztę zaś rozdali ubogim. Następnie udając się do roztropnych i świątobliwych mężów przedstawili im swoje zamiary.
Potem udali się na wzgórze Senario i na jego szczycie zbudowali niewielki domek, gdzie zamieszkali. Tam zrozumieli, że Nasza Pani powołała ich nie tylko po to, aby sami się uświęcili, lecz także, by pozyskali innych i powiększyli założony za ich pośrednictwem przez Naszą Panią nowy Zakon. Kierując się tą myślą przyjęli kilku braci i tak założyli nasz Zakon. Był on przede wszystkim dziełem Naszej Pani, wsparty na pokorze naszych braci, budowany zgodą, strzeżony ubóstwem.
Autor: (nieznany)
Tytuł: Legenda o powstaniu Zakonu Serwitów Najświętszej Maryi Panny
Źródło: Monumenta Ord. Serv. B. Mariæ Virginis, 1, 3. 5. 6. 9. 11: pp. 71 ss.
Temat: Wychwalajmy mężów sławnych
Dział LG: Teksty własne – Luty
Obchód: 17.02. – świętych Siedmiu Założycieli Zakonu Serwitów Najświętszej Maryi Panny
Strony: LG tom II (Pallottinum 1984), s. 1253
LG tom III (Pallottinum 1987), s. 1123

http://www.brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=114

________________________________________________________________________________________________

Egzamin z Ewangelii

Kasper Kaproń OFM

Meksykański stan Chiapas jest jednocześnie rajem i piekłem. To najbiedniejszy region kraju, ale paradoksalnie najbardziej bogaty w zasoby naturalne, kulturowe i przyrodnicze. Region ten w zdecydowanej większości zamieszkuje rdzenna ludność indiańska żyjąca w skrajnym ubóstwie.

 

Większość mieszkańców nie ma dostępu do bieżącej wody pitnej, a w ciągu ostatnich lat wielokrotnie zmuszeni byli zmieniać miejsce zamieszkania, gdyż ich ziemie były konfiskowane przez rząd. Indianie, którzy osiedlili się w miastach, stają się ofiarami rasizmu, z trudnością mogą znaleźć pracę.

 

Ich tradycje i kultura traktowane są z pogardą, ich języki nie są uznane przez państwo. Udając się do tego stanu, papież Franciszek kolejny raz ukazał, jak bliskie jego sercu są geograficzne i egzystencjalne peryferie. Jest też pierwszym papieżem, który nawiedził ten region. Nie był on bowiem nigdy brany pod uwagę w programach papieskich wizyt do Meksyku zrealizowanych przez jego poprzedników: Jana Pawła II i Benedykta XVI.
W stanie Chiapas na miejsce sprawowania Eucharystii została wybrana miejscowość San Cristóbal de Las Casas, będąca stolicą diecezji o tej samej nazwie. Jest to jedna z najstarszych diecezji zarówno Meksyku, jak i całego Nowego Świata. Erygowana 19 marca 1539 r. może poszczycić się, że pasterzami tej diecezji byli dwaj wielcy biskupi, którzy przeszli do historii jako obrońcy ludności tubylczej.

 

Trzecim biskupem, a zarazem pierwszym rezydującym (dwaj pierwsi bowiem nigdy nie dojechali na teren diecezji) był Bartolomé de las Casas (1484-1566), wielki obrońca i apologeta ludności indiańskiej w okresie konkwisty. W kazaniach piętnował działalność kolonizatorów, odmawiając im nawet prawa do rozgrzeszenia, dopóki nie zaprzestaną wyzysku Indian. Był rzecznikiem pokojowej chrystianizacji i inspiratorem wydania w roku 1542 przez króla Hiszpanii Karola I “Nowych Praw” (Leyes Nuevas), które zakazywały brania ludności tubylczej w niewolę.
W latach 1959-2000 diecezją kierował biskup Samuel Ruiz García. Przybył on do Chiapas ze sztandarem, na którym widniały słowa: “Cristianismo Sí, Comunismo No” [Chrześcijaństwo Tak, Komunizm Nie]. Pod wpływem zetknięcia z rażącą niesprawiedliwością dokonała się przemiana: radykalizm walki został zastąpiony radykalizmem Ewangelii. “Jeśli Kościół nie staje po stronie ubogich i odrzuconych, nie jest Kościołem Jezusa Chrystusa. Opcja na rzecz ubogich nie może być traktowana jako jakiś dodatek lub jako fanaberia; stanowi ona bowiem o istocie Kościoła. Opcja ta nie jest także czymś, co zostało wymyślone w ostatnich latach, gdyż od samych narodzin Kościoła obowiązkiem chrześcijan było bronić i troszczyć się o ubogich” – mówił bp Samuel w czasie uroczystości przekazania diecezji swojemu następcy.

 

W ciągu 40 lat pasterskiego posługiwania biskup ten przeprowadził pokojową rewolucję w Kościele lokalnym, który – początkowo związany w dużej mierze z klasą miejscowych latyfundystów – stał się przede wszystkim Kościołem Indian i ubogich. Ponad 8 tys. aktywnych katechetów prowadzi obecnie ewangelizację we wspólnotach wiejskich, ucząc także czytania i pisania tubylców, z których ponad połowa jest analfabetami. Kościół wspiera działalność ośrodków zdrowia i edukacyjnych programów zdrowotnych w społeczności miejscowej, gdzie śmiertelność niemowląt dochodzi do 50 proc., a średnia długość życia wynosi zaledwie 40-45 lat.

 

Jako zdecydowany obrońca praw ludów tubylczych i najuboższych bp Samuel ściągnął na siebie nie tylko krytykę władz (w 1997 r. miał miejsce zamach na jego życie), ale także ludzi Kościoła. Publicznie krytykowali go kardynałowie Norberto Rivera Carrera, arcybiskup Miasta Meksyk i Juan Sandoval Íñíguez, arcybiskup Guadalajary. Kilkakrotnie musiał tłumaczyć się w Rzymie.
Teraz diecezja, której służył zmarły w 2011 roku biskup Samuel Ruiz García, jest jedną z sześciu, którą odwiedził Papież Franciszek. Stało się to pomimo licznych głosów odradzających wizytę w San Cristóbal de Las Casas. “Niektórzy mówili mi niedawno odnośnie do planowanej papieskiej wizyty: «Czy papież nie zdaje sobie sprawy, że tym swoim gestem doprowadzi tylko do jeszcze większego podziału i zamieszania? Czy nie uświadamia sobie, że może to reaktywować teologię wyzwolenia w naszym Kościele?» Pomimo tych głosów papież zdecydował się do nas przybyć i odwiedzić naszą indiańską diecezję” – powiedział w listopadzie ubiegłego roku aktualny biskup Felipe Arizmendi.

Niestety wielu ludzi, w tym także chrześcijan, nie umie wyjść w swoich ocenach poza uproszczony schemat “prawica – lewica” i według tego paradygmatu ocenia postępowanie innych, w tym także nauczanie i gesty aktualnego biskupa Rzymu. Uproszczona wizja świata nie pozwala im wyjść poza własny mentalny schemat i odkryć bogactwa Ewangelii.

 

Franciszek drażni zarówno tych z lewicy, jak i z prawicy, gdyż w sposób całkowicie wolny od jakiejkolwiek ideologii patrzy na świat i spogląda na niego poprzez pryzmat Ewangelii.

 

To tak jakby sam Bóg dawał nam dzisiaj poprzez osobę Franciszka test, abyśmy mogli zmierzyć sobie stopień naszego własnego “skrzywienia ideologicznego”, nieważne, czy z prawej, czy z lewej strony: jeśli Franciszek klęka i modli się przy grobie bpa Samuela, czy znaczy to, że papież sympatyzuje z marksizmem? Czy fakt, że cytuje w kazaniu fragment świętej księgi cywilizacji Majów, znaczy, że propaguje synkretyzm? To, że podnosi głos, wskazując na stojące przed nami wyzwania ekologiczne, oznacza, że jest lewakiem? Kto tak twierdzi, wskazuje tylko na własną ignorancję i na to, że jeszcze długa droga przed nim, aby mógł zrozumieć sens słów zawartych w Ewangelii.
Wiara Indian z plemion Tzeltal, Ch’ol i Tsotsil jest wiarą prostą, która rodzi się z uczucia wdzięczności wobec Stwórcy za dar życia i za pokarm, który dzięki dobroci Boga ludzie ci mogli w danym dniu spożyć. W San Cristóbal tak wczoraj, jak i dziś nikt jednak nie podważa papieskiego autorytetu, nikt nie kwestionuje jego wyboru i jego słów. Być może w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech, w Polsce istnieją osoby, które to czynią. Ale nie w San Cristóbal. Na próżno szukać w tej diecezji ognisk heterodoksji lub źródeł schizmy.

 

Oczywiście nie znaczy to, że tamtejszy Kościół jest bez problemów lub też, że wszystko tam jest doskonałe. Wiele aspektów życia religijnego wymaga oczyszczenia. Ale tak jak wszędzie. Pomimo licznych trudności jest to Kościół, który w ciągu ostatnich lat odważnie kroczył drogą wskazaną przez Sobór Watykański II i przez Konferencję Episkopatu Ameryki Łacińskiej, broniąc ubogich i zapomnianych.
Obecnemu biskupowi diecezji, Felipe Arizmendi, udało się dochować wierności linii nakreślonej przez swych wielkich poprzedników, pomimo pewnego osamotnienia, pracując w tym zapomnianym zakątku Chiapas. Skrajna prawica starała się go zdyskredytować zarówno poprzez liczne artykuły w prasie, jak i liczne skargi do Rzymu.

 

Lewica całkowicie go ignorowała. Teraz papież Franciszek, następca prostego rybaka z Galilei, odwiedza jego diecezję, ściska go i modli się na grobie jego poprzednika. Czego to nas uczy? Że Franciszek jest pasterzem i prorokiem i że ma już dość wszelkiego rodzaju uproszczeń ludzi, w tym także chrześcijan, hermetycznie zamkniętych na miłość i prawdę.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2324,egzamin-z-ewangelii.html

______________________

Franciszek w obronie tych, którzy nic nie znaczą

Kasper Kaproń OFM

W piątek wieczorem o godz. 19.24 czasu lokalnego papież Franciszek stanął na meksykańskiej ziemi. Przywitała go niezwykle kolorowa i radosna ceremonia, która mogła zauroczyć.

 

Tradycyjni meksykańscy “mariachis” śpiewali popularną piosenkę “Cielito lindo” uznawaną niemalże za narodowy hymn, liczne grupy tanczerzy w strojach regionalnych ukazywali bogactwo miejscowej kultury, blisko siedem tysiący zaproszonych gości rozświetliło noc przy pomocy lampionów śpiewajać specjalnie na tę okazję skomponowany utwór “México se pinta de luz” [Meksyk zabarwił się światłem].

 

Jednym słowem – było to wielkie widowisko, nie mające wiele wspólnego z oficjalnymi powitaniami głowy Państwa Watykańskiego, do których zdążylismy się przyzwyczaić: nie grano hymnów, nie było kompanii reprezentacyjnej wojska, pominięte zostały oficjalne przemówienie, miejscowy episkopat nie ustawił się w rzędzie, aby po kolei ucałować pierścień rybaka. Oczywiście nie zabrakło głowy państwa, prezydenta Enrique Peña Nieto i jego małżonki Angélica Rivera, która prezentowała się czarująco. Muszę się przyznać, że osobiście byłem pod wrażeniem.

 

Czar jednak prysł po rozmowie ze znajomą meksykanką, która odsłoniła niektóre zakulisowe tajniki. Organizatorem uroczystości powitania była sama Pierwsza Dama, znana meksykańska aktorka popularnie zwana “La Gaviota” [Mewa], którą w 2010 roku poślubił ówczesny gubernator stanu Meksyk, a od 2012 prezydent Stanów Zjednoczonych Meksyku. Małżeństwo to, celebrowane w katedrze w Toluca, poprzedziło dość dziwne stwierdzenie nieważności wcześniejszego związku Angeliki, niczym ze scenariusza meksykańskiej telenoweli.

 

W proces kanoniczny wmieszani byli najważniejsi hierarchowie Meksyku, w tym sam arcybiskup stolicy Norberto Rivera; obrączki zaręczynowe błogosławił zaś papież Benedykt XVI. Przy okazji stwierdzenia nieważności skazano ksiądza asystującego przy pierwszym, rzekomo nieważnym małżeństwie, przy czym póżniejszy wyrok Roty Rzymskiej całkowicie oczyścił go z winy. Cała sprawa jednak doprowadziła do silnego podziału w Kościele meksykańskim, wskazując na silne powiązanie między hierarchią i pałacem prezydenckim. Meksykańska prasa komentując uroczystość powitania nie szczędzi słów krytyki. Mówi się o próbie politycznego wykorzystania papieskiej pielgrzymki.

 

Obecna sytuacja polityczna Meksyku, ale również ta wewnątrz kościelna jest bardzo skomplikowana. Prezydent nie cieszy się popularnością. Media opozycyjne wskazują na powiązania władzy ze światem zorganizowanej przestępczości międzynarodowego przemytu narkotyków. Niewyjaśnione pozostają zaginięcia osób, jak choćby ciągle nieznany los 41 studentów z Ayotzinapa. Zaledwie kilka dni temu doszło do masakry w więzieniu Topo Chico w Monterrey, gdzie zginęło 52 więźniów. Również hierarchia nie cieszy się szacunkiem. Krytykowany jest szczególnie arcybiskup Meksyku, kard. Norberto Rivera, za książęcy styl życia, bardzo daleki od tego co głosi i własnym przykładem pokazuje papież Franciszek. Największa fala krytyki związana jest jednak z tuszowaniem spraw związanych z kryminalną działalnością o. Marciala Degollado, założyciela Legionistów Chrystusa.
W czasie wczorajszego przedpołudnia Franciszkowi przyszło zmierzyć się z bolączkami tego kraju, o którym sam powiedział, że jest szczególnie gnębiony przez diabła za to, że właśnie tam Dziewica ukazała się biednemu indianinowi Juanowi Diego. Oficjalny papieski dzień rozpoczął się od spotkania z prezydentem, z władzami oraz korpusem dyplomatycznym.

 

Doszło do niego w pałacu prezydenckim i była to pierwsza w historii papieska wizyta w tym gmachu (zarówno Jan Paweł II jak i Benedykt XVI nie przekroczyli progu prezydenckiego pałacu). Podczas spotkania miała miejsce tradycyjna wymiana upominków, padły liczne ciepłe słowa pełne wzajemnej kurtuazji, ale z ust Franciszka popłyneło także mocne i jednoznaczne przesłanie: «Doświadczenie wskazuje nam, że jeśli szukamy przywilejów i zysków dla nielicznych, kosztem dobra wspólnego, wcześniej lub później społeczeństwo zaczyna być gryzione rakiem korupcji, handlu narkotykami, wykluczeniem rdzennych kultur, gwałtem, a nawet handlem ludźmi, porwaniemi i zabójstwami, tym wszystkim co rodzi coraz to większe cierpienie i zatrzymuje wszelki rozwój».

 

Papież wskazał na drogę dialogu jako na sposób rozwiązania problemów, mówił o konieczności szykania wspólnych dróg rozwiązywania konfliktów. Pierwszy zaś krok ku pojednaniu powinni uczynić ci, którzy definiują się jako chrześcijanie. To oni w pierwszym rzędzie powinni przyczyniać się do rozwoju społeczeństwa, gdzie nikt nie bedzie czuł się ofiarą dominującej kultury odrzucenia. Była to niewątpliwie bezpośrednia aluzja do prezydenta, który określa się jako osoba wierząca.

 

Po spotkaniu z prezydentem i z przedstawicielami najwyższych władz państwowych papież udał się do katedry, gdzie miało miejsce spotkanie z biskupami. Odchodząc od wcześniej przygotowanego przemówienia, papież wręcz krzyczał nawołując do jedności wewnątrz hierarchii. Wezwał też biskupów, aby byli transparentni i wierni powierzonemu im przez Boga zadaniu. “Nie bójcie się przejrzystości. Kościół nie potrzebuje ciemności i zakłamania, aby realizować swoją misję. Strzeżcie się, aby wasz wzrok nie pokrył się ułudą tego co światowe; nie pozwólcie zniewolić się wulgarnym materializmem lub też kuszącymi iluzjami umów zawieranych pod stołem; nie pokładajcie ufności “w koniach i jeźdzcach” współczesnych faraonów, lecz naszą siłą niech będzie “kolumna ognia” która rozdziala morskie wody czyniąc to bez wielkiego hałasu” – mówił Franciszek w przemówieniu pełnym profetycznej mocy.

 

I wreszcie w godzinach popołudniowych bez wątpienia najważniejszy punkt pierwszego dnia papieskiej wizyty w Meksyku. Przez długie minuty pierwszy papież zza Oceanu patrzył we wzrok Tej, która dała początek tożsamości ludów latynoamerykańskich, w oczy Morenity, Matki odrzuconych i zapomnianych. Cisza modlitwy przed obrazem Guadalupanej była wymowniejsza niż wszystkie słowa.

 

W homilii zwrócił zaś uwagę na tych, którzy jak mały Juanito, czują, “że nic nie znaczą”. «Bóg wzbudził jednak i nadal wzbudza nadzieję we wszystkich maluczkich, cierpiących, wysiedlonych i odrzuconych, w tych wszystkich, którzy czują, że nie mają godnego miejsca na tych ziemiach. Wszyscy bowiem jesteśmy niezbędni, szczególnie zaś ci, którzy normalnie się nie liczą, gdyż nie są “na miarę okoliczności” lub nie “wnoszą koniecznego kapitału”. Maryja dziś do nas mówi, tak jak do Juana Diego: “Idź zbudować mi sanktuarium, pomóż mi podźwignąć życie moich dzieci, którzy są twymi braćmi”».

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2319,franciszek-w-obronie-tych-ktorzy-nic-nie-znacza.html

______________________________

“Nie oddawajcie życia w ręce handlarzy narkotykami”

“Jesteście bogactwem Meksyku a gdy o tym wątpicie, spójrzcie na Jezusa Chrystusa” – powiedział Franciszek młodzieży zgromadzonej na stadionie “José Maria Morelos y Pavón” w Morelii.

 

Ojciec Święty przybył o godz. 16.00 czasu lokalnego (23.00 czasu polskiego) w małym wózku golfowym, w akompaniamencie śpiewów i tańców regionalnych przejechał wśród zgromadzonych wiernych. Szczególną uwagę poświęcił osobom niepełnosprawnym. Młodzi złożyli w darze kwiaty, pięknie przyozdobiony krzyż a także makietę żaglowca.

Następnie czworo przedstawicieli młodzieży złożyło swoje świadectwa. Mówili o pragnieniu budowania prawdziwej rodziny, prawdziwego pokoju, zaangażowania się na rzecz życiem Ewangelii w świecie naznaczonym przemocą i poprosili papieża, by umocnił ich nadzieję.
Ich wypowiedziom towarzyszyły entuzjastyczne okrzyki młodych, którzy wyznawali, że są pokoleniem Franciszka.

Ojciec Święty w znacznej mierze improwizowanym przemówieniu wyznał, że już wcześniej znał pytania młodych. Zaznaczył, że są oni jednym z największych skarbów meksykańskiej ziemi i dodał: “I nie powiedziałem; nadzieją tej ziemi, ale jej bogactwem”. Przypomniał, że nie można żyć nadzieją, poczuć jutra, jeśli wcześniej nie zdołało się docenić samego siebie, jeśli nie udaje się poczuć, że własne życie, ręce, własna historia mają wartość.

Wskazał na główne zagrożenia dla nadziei młodych ludzi: poczucie drugoplanowości, zepchnięcie na margines, obojętność, które zabijają, unicestwiają i są bramą do wielkiego cierpienia. Wskazał też inne oblicze zagrożenia nadziei z wiarą w swoje znaczenie, gdy młody człowiek przebiera się w najmodniejsze stroje, marki, gdy zyskuje prestiż i znaczenie dlatego, że ma pieniądze i musi je mieć, aby kupić wszystko, nawet miłość innych i że mając wielką “brykę”, jesteś szczęśliwy.

Ojciec Święty zastrzegł, że trudno czuć się “bogactwem narodu”, gdy jest się nieustannie narażonym na utratę przyjaciół lub krewnych z rąk handlarzy narkotykami, narkotyków, organizacji przestępczych, siejących terror, nie mając możliwości godnej pracy, nauki i kształcenia się, kiedy ze względu na swą młodość jest się wykorzystywanym do nędznych interesów, kuszonym fałszywymi obietnicami.

Papież powiedział, że mówi tak do młodych nie dlatego że jest dobry lub jest ekspertem. “Mówię to wam i jestem o tym przekonany dlatego, że tak jak wy, wierzę w Jezusa Chrystusa” – wyznał papież.

Z mocą zaznaczył, że dzięki Jezusowi możemy iść naprzód, ciągle rozpoczynać na nowo, możemy mieć odwagę i powiedzieć, że to nieprawda, że jedyną formą życia, bycia młodym jest złożenie życia w rękach handlarzy narkotykami lub tych wszystkich, których jedynym zajęciem jest sianie zniszczenia i śmierci. “To dzięki Niemu możemy powiedzieć, że kłamstwem jest, jakoby jedynym sposobem życia dla tutejszych młodych jest ubóstwo i zepchnięcie na margines: marginalizacja możliwości, marginalizacja przestrzeni, kształcenia i oświaty, marginalizacja nadziei. To Jezus Chrystus obala wszelkie próby uczynienia was bezużytecznymi lub zwykłymi najemnikami obcych ambicji” – mówił Franciszek.

Odpowiadając na prośbę młodych Meksykanów aby dać im nadzieję Ojciec Święty wskazał na Jezusa Chrystusa i zaapelował aby “w imię Jezusa” nie dali się wykluczyć, nie pozwolili, by nimi pogardzano, nie pozwolili się traktować siebie jako towar. “Możliwe rzecz jasna, że nie będziecie mieli najnowszego modelu samochodu ani nie będziecie mieli portfela wypchanego pieniędzmi, ale będziecie mieli coś, czego nikt nie będzie mógł wam odebrać to znaczy doświadczenie czucia się kochanymi, przygarniętymi i wspieranymi. Jest to doświadczenie poczucia się rodziną i poczucia się wspólnotą” – powiedział Franciszek.

Wskazał, że wspólnota, rodzina, poczucie bycia obywatelami są głównymi lekarstwami na to wszystko, co nam zagraża, ponieważ pozwala nam czuć się częścią tej wielkiej rodziny Bożej.

“Jezus nigdy zapraszałby nas do bycia płatnym zabójcą, ale nazywa nas uczniami. Nigdy nie wysłałby nas na śmierć, ale wszystko w Nim jest zaproszeniem do życia. Życia w rodzinie, życia we wspólnocie: w rodzinie i we wspólnocie dla dobra społeczeństwa” – stwierdził papież.

Młodzi przedstawili swoje intencje modlitewne. Zaintonowali pieś, w którą włączył się również Ojciec Święty.

Z kolei zabrał głos odpowiedzialny w episkopacie meksykańskim za duszpasterstwo młodzieży, biskup Héctor Luis Morales Sánchez. Mówił o inicjatywach podejmowanych na rzecz młodych i poprosił Ojca Świętego o pobłogosławienie krzyża misyjnego, który będzie pielgrzymował po wszystkich 93 diecezjach kraju. Ponadto przedstawił działania na rzecz pogłębienia formacji młodzieży.
Ojciec Święty pobłogosławił krzyże, które będą pielgrzymowały po Meksyku, a młodzi obiecywali, że będą się angażować w dzieło ewangelizacji swej ojczyzny. Ale święto młodzieży trwało dalej. Przedstawiała swoje tańce, wyrażała entuzjazm. Następnie Franciszek poprosił młodych, by wraz z nim odmówiła “Zdrowaś Maryja”, udzielił błogosławieństwa, prosząc o modlitwę w swojej intencji. O godz. 17.50 (0. 50vczasu polskiego) papież opuścił stadion, udając się na lotnisko, a następnie samolotem B 737-800 linii AeroMexico do stolicy kraju.

17 lutego, w ostatnim dniu wizyty w Meksyku, papież uda się do położonego najbardziej na północy kraju Ciudad Juárez, miasta naznaczonego piętnem przemocy, porwań i zabójstw. Franciszek odwiedzi tam m.in. największe w tym kraju więzienie z 2,7 tys. osadzonych, gdzie spotka się z grupą ok. 700 więźniów. Będzie wśród nich 110 kobiet, z których kilka chce opowiedzieć papieżowi historię swojego życia. Więzienna orkiestra “Libres de Musica” pragnie zagrać papieżowi m.in. argentyńskie tango i włoskie piosenki. Potem Ojciec Święty uda się na spotkanie ze światem pracy w kolegium Bachilleres stanu Chihuahua. Tam czekać na niego będzie 3650 przedstawicieli świata pracy, w tym 500 robotników fabryk i 400 przemysłowców. Małżeństwo przedstawi papieżowi wyzwania, jakie stoją przed tym granicznym regionem.

Następnie, w odległości 80 m od granicy ze Stanami Zjednoczonymi Franciszek odprawi Mszę św. Prócz ok. 300 tys. uczestników tej Eucharystii na terenie Meksyku oczekuje się, że z drugiej strony granicznych zasieków weźmie w niej udział także 50 tys. mieszkańców USA. Po Eucharystii papież ma podejść do brzegu granicznej rzeki Rio Bravo, by tam chwilę pomodlić się za ludzi, którzy zginęli podczas próby przekroczenia granicy i złożyć wiązankę kwiatów.

Ponadto Ojciec Święty spotka się z rodzicami 43 zaginionych studentów z Ayotzinapa. 6 września 2014 r. 43 studentów z centrum kształcenia nauczycieli “Raul Isidro Burgos” w Ayotzinapa zaginęło po starciach z siłami policyjnymi. Tego samego dnia w sąsiedniej miejscowości Iguala zamieszki spowodowały śmierć 6 osób i zranienie 25. Według świadków studenci zostali uprowadzeni. Podejrzewa się, że zostali zamordowani, a ich ciała ukryte. Do dziś jednak ich nie odnaleziono.

Ceremonia pożegnania na międzynarodowym lotnisku w Ciudad Juárez odbędzie się późnym wieczorem, po czym papież odleci do Rzymu. Na rzymskim lotnisku Ciampino papieski samolot jest oczekiwany 18 lutego o godz. 14.45.

http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,3973,nie-oddawajcie-zycia-w-rece-handlarzy-narkotykami.html

_______________________________

Franciszek do młodzieży: Nie dajcie się wykluczyć

“Jesteście bogactwem Meksyku a gdy o tym wątpicie, spójrzcie na Jezusa Chrystusa, Tego, który zniweczy wszystkie zamiary uczynienia z was osób bezużytecznych lub zwykłych najemników służących obcym interesom – powiedział Franciszek podczas spotkania z młodzieżą na stadionie im. José Marii Morellosa y Pavona w Morelii.

 

Papież w znacznej mierze improwizowanym przemówieniu zaznaczył, ze nie można być “bogactwem narodu”, gdy jest się nieustannie narażonym na utratę przyjaciół lub krewnych z rąk handlarzy narkotykami, narkotyków, organizacji przestępczych, nie mając godnej pracy, możliwości nauki i kształcenia się, kiedy jest się wykorzystywanym do nędznych interesów i kuszonym fałszywymi obietnicami.

 

Publikujemy tekst papieskiego przemówienia, w wersji przygotowanej. Pełny tekst, z uwzględnieniem fragmentów dodanych przez Ojca Świętego opublikujemy później.

Drodzy młodzi, dobry wieczór,

Gdy przybyłem na tę ziemię, zgotowano mi gorące powitanie i stwierdziłem tam to, co wyczuwałem od dawna: żywotność, radość, ducha świętowania narodu meksykańskiego. Już teraz wysłuchawszy was, ale zwłaszcza ujrzawszy was stwierdzam z nową pewnością coś, co powiedziałem prezydentowi kraju w swym pierwszym pozdrowieniu. Jeden z największych skarbów tej ziemi meksykańskiej ma młodą twarz, to jej młodzi. Tak, jesteście bogactwem tej ziemi. I nie powiedziałem; nadzieją tej ziemi, ale jej bogactwem.

Nie można żyć nadzieją, poczuć jutra, jeśli wcześniej nie zdołało się docenić samego siebie, jeśli nie udaje się poczuć, że własne życie, ręce, własna historia mają wartość. Nadzieja rodzi się wtedy, gdy można doświadczyć, że nie wszystko jest stracone i dlatego konieczne jest ćwiczenie się w zaczynaniu “od domu”, w zaczynaniu od samego siebie. Nie wszystko jest stracone. Nie jestem stracony, mam wartość, i to dużą wartość. Głównym zagrożeniem dla nadziei są dyskursy, które ciebie dewaluują, które sprawiają, że czujesz się jak ktoś drugoplanowy. Główne zagrożenie nadziei jest wtedy, gdy czujesz, że nic nie znaczysz lub że jesteś zepchnięty na bok. Główne zagrożenie nadziei jest wtedy, gdy czujesz, że jest wszystko jedno, czy jesteś czy cię nie ma. To zabija, to nas unicestwia i jest bramą do wielkiego cierpienia. Głównym zagrożeniem dla nadziei jest uwierzenie, że zaczynasz znaczyć, gdy przebierasz się w najmodniejsze stroje, marki lub gdy zyskujesz prestiż i znaczenie dlatego, że masz pieniądze, ale w głębi twoje serce nie wierzy, że zasługujesz na uczucie, że jesteś godzien miłości. Główne zagrożenie jest wtedy, gdy ktoś czuje, że musi mieć pieniądze, aby kupić wszystko, nawet miłość innych. Głównym zagrożeniem jest uwierzenie, że mając wielką “brykę”, jesteś szczęśliwy.

Jesteście bogactwem Meksyku, jesteście bogactwem Kościoła. I rozumiem, że często trudno czuć się bogactwem, gdy jesteśmy nieustannie narażeni na utratę przyjaciół lub krewnych z rąk handlarzy narkotykami, narkotyków, organizacji przestępczych, siejących terror. Trudno jest czuć się bogactwem narodu, gdy nie ma możliwości godnej pracy, możliwości nauki i kształcenia się, gdy nie czujecie, że są uznane wasze prawa, co prowadzi do sytuacji granicznych. Trudno czuć się bogactwem danego miejsca, kiedy ze względu na swą młodość jest się wykorzystywanym do nędznych interesów, kuszonym fałszywymi obietnicami..

Ale mimo tego wszystkiego niestrudzenie powtarzam: jesteście bogactwem Meksyku.

Nie sądźcie, że mówię wam to dlatego, że jestem dobry lub dlatego, że jestem ekspertem, nie, drodzy przyjaciele, to nie tak. Mówię to wam i jestem o tym przekonany, czy wiecie, dlaczego? Dlatego, że tak jak wy, wierzę w Jezusa Chrystusa. I to On odnawia we mnie nieustannie nadzieję, to On odnawia ciągle moje spojrzenie, to On stale zaprasza mnie do nawrócenia serca. Tak, moi przyjaciele, mówię wam to dlatego, że w Jezusie spotkałem Tego, który jest w stanie zapalić we mnie to, co mam najlepszego. To dzięki Niemu możemy iść naprzód, dzięki Niemu możemy ciągle rozpoczynać na nowo, to dzięki Niemu możemy mieć odwagę, by powiedzieć: to nieprawda, że jedyną formą życia, bycia młodym jest złożenie życia w rękach handlarzy narkotykami lub tych wszystkich, których jedynym zajęciem jest sianie zniszczenia i śmierci. To dzięki Niemu możemy powiedzieć, że kłamstwem jest, jakoby jedynym sposobem życia dla tutejszych młodych jest ubóstwo i zepchnięcie na margines: marginalizacja możliwości, marginalizacja przestrzeni, kształcenia i oświaty, marginalizacja nadziei. To Jezus Chrystus obala wszelkie próby uczynienia was bezużytecznymi lub zwykłymi najemnikami obcych ambicji.

Prosiliście mnie o słowo nadziei: ta, którą mogę wam dać nazywa się Jezus Chrystus. Gdy wszystko wydaje się ciężkie, gdy zdaje się, że świat wali siłę nam na głowę, przyjmijcie Jego krzyż, przyjmijcie Jego i – proszę was – nigdy nie wyrywajcie się z Jego ręki, proszę, nigdy od Niego nie odchodźcie. Albowiem wraz z Nim można żyć w pełni, wraz z Nim można uwierzyć, że warto dać z siebie to, co najlepsze, być zaczynem, solą i światłem wśród swych przyjaciół, w swych dzielnicach, w swoich wspólnotach. Dlatego drodzy przyjaciele, proszę was w imieniu Jezusa, abyście nie dali się wykluczyć, nie pozwolili, by wami pogardzano, nie pozwolili traktować siebie jako towar. Możliwe rzecz jasna, że nie będziecie mieli najnowszego modelu samochodu ani nie będziecie mieli portfela wypchanego pieniędzmi, ale będziecie mieli coś, czego nikt nie będzie mógł wam odebrać to znaczy doświadczenie czucia się kochanymi, przygarniętymi i wspieranymi. Jest to doświadczenie poczucia się rodziną i poczucia się wspólnotą.

Dzisiaj Pan nadal was wzywa, nadal was zwołuje, tak samo, jak uczynił to z Indianinem Juanem Diego. Wzywa was do budowania sanktuarium. Sanktuarium, które nie jest miejscem fizycznym, ale stanowi wspólnotę, sanktuarium, zwane parafią, sanktuarium zwane narodem. Wspólnota, rodzina, poczucie bycia obywatelami – wszystko to jest jednym z głównych lekarstw na to wszystko, co nam zagraża, ponieważ pozwala nam czuć się częścią tej wielkiej rodziny Bożej. Nie po to, aby chować się, nie po to, aby się zamykać, ale przeciwnie – po to, aby wychodzić i zapraszać innych, aby wychodzić i głosić innym, że bycie młodym w Meksyku jest największym bogactwem i tym samym nie może być składane w ofierze.

Jezus nigdy zapraszałby nas do bycia płatnym zabójcą, ale nazywa nas uczniami. Nigdy nie wysłałby nas na śmierć, ale wszystko w Nim jest zaproszeniem do życia. Życia w rodzinie, życia we wspólnocie: w rodzinie i we wspólnocie dla dobra społeczeństwa.

Jesteście bogactwem tego kraju a gdy o tym wątpicie, spójrzcie na Jezusa Chrystusa, Tego, który zniweczy wszystkie zamiary uczynienia z was osób bezużytecznych lub zwykłych najemników służących obcym interesom.

http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/dokumenty/przemowienia-papieskie/art,125,franciszek-do-mlodziezy-nie-dajcie-sie-wykluczyc.html

___________________________

Franciszek do księży: to jest ulubiony oręż diabła

W czasie spotkania z duchownymi w Meksyku, papież Franciszek wskazał na największe zagrożenie, jakie może spotkać ich w dzisiejszych czasach. “To oręż diabła’ – powiedział.

 

Franciszek przytoczył powiedzenie: “Powiedz mi, jak się modlisz, a powiem ci, jak żyjesz, powiedz mi, jak żyjesz, a powiem ci, jak się modlisz” i podkreślił, że uczymy się modlić, tak jak uczymy się chodzenia, mówienia, słuchania. – Szkoła modlitwy jest szkołą życia, a szkoła życia jest miejscem, w którym uprawiamy szkołę modlitwy – zaznaczył papież.
Przeczytaj pełen tekst homilii papieża.*)
Nawiązując do słów św. Pawła: “Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” podkreślił, że Jezus wezwał nas do udziału w Jego życiu, w życiu Bożym. Zwrócił uwagę, że osoby duchowne nie są “funkcjonariuszami tego, co boskie”, “urzędnikami Boga”.
Franciszek zachęcał, aby nie ulegać pokusom, jakie mogą spotkać duchownych ze strony środowisk często opanowanych przez przemoc, korupcję, handel narkotykami, pogardę dla godności osoby, obojętność na cierpienie i sytuację niepewności. Zachęcał, aby w obliczu rzeczywistości nie ulegać rezygnacji, która jest jednym z ulubionych oręży diabła i która paraliżuje; rezygnacją, która nie tylko nas przeraża, ale okopuje nas w naszych “zakrystiach” i pozornym bezpieczeństwie; rezygnacją, która uniemożliwia nam nie tylko głoszenie słowa Bożego, ale wysławianie Boga; rezygnacją, która uniemożliwia nam nie tylko planowanie, ale również podjęcie ryzyka i przemianę rzeczywistości. – Dlatego, Ojcze nasz, nie pozwól, abyśmy ulegli pokusie – modlił się papież.
Franciszek przywołał postać pierwszego biskupa diecezji Morelia, Vasco Vázqueza de Quirogi (1470-1565), znanego także jako “Tato Vasco”. Ten “Hiszpan, który stał się Indianinem” przeszedł do historii jako wielki promotor dzieł miłosierdzia na rzecz Indian Purépecha. Opisując ich życie de Quiroga napisał, że byli “sprzedani, nękani i włóczący się po rynkach, zbierający resztki wyrzucane na ziemię”. Papież zwrócił uwagę, że realia ich życia zamiast skusić biskupa do obojętności, poruszyły jego wiarą, życiem, jego współczucie i pobudziła go do realizacji różnych propozycji, które były “oddechem” w obliczu tej rzeczywistości tak bardzo paraliżującej i niesprawiedliwej. – Ból z powodu cierpienia jego braci stał się modlitwą, a modlitwa stałą się odpowiedzią. Zyskało mu to wśród Indian przydomek “Tato Vasco”, co w języku purepechas oznacza: tato. Ojciec, tato, abba – powiedział Franciszek.
– Ojcze, tato, abba – nie pozwól nam ulegać pokusie rezygnacji, nie pozwól ulegać pokusie utraty pamięci, nie daj nam popaść w pokusę zapomnienia o naszych poprzednikach, którzy nas swoim życiem nauczyli mówić: Ojcze nasz – prosił na zakończenie papież.
http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,3971,franciszek-do-ksiezy-to-jest-ulubiony-orez-diabla.html
*)

Franciszek do duchowieństwa Meksyku: nie jesteście “urzędnikami Boga”

Do ciągłego przyzywania Boga słowami “Ojcze nasz”, aby nie ulec pokusie rezygnacji, będącej jednym z ulubionych oręży diabła – wezwał Franciszek podczas Mszy św. z meksykańskimi kapłanami, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w Morelii. Papież przestrzegł osoby duchowne przed rutyną i zaznaczył, że nie są one “funkcjonariuszami tego, co boskie”, ani “urzędnikami Boga”.

Tekst papieskiej homilii

Jest takie powiedzenie: “Powiedz mi, jak się modlisz, a powiem ci, jak żyjesz, powiedz mi, jak żyjesz, a powiem ci, jak się modlisz”, gdyż pokazując mi, jak się modlisz, nauczę się odkrywać Boga, którym żyjesz, a pokazując mi, jak żyjesz, nauczę się wierzyć w Boga, do którego się modlisz. Nasze życie przemawia bowiem w modlitwie, a modlitwa przemawia w naszym życiu. Uczymy się modlić, tak jak uczymy się chodzenia, mówienia, słuchania. Szkoła modlitwy jest szkołą życia a szkoła życia jest miejscem, w którym uprawiamy szkołę modlitwy.
Jezus chciał wprowadzić swoich uczniów w tajemnicę Życia, w tajemnicę Swojego życia. Jedząc, śpiąc, uzdrawiając, nauczając, modląc się – ukazywał im, co znaczy być Synem Bożym. Zaprosił ich, aby dzielili Jego życie, Jego prywatność i gdy przebywali z Nim, sprawił, że fizycznie dotykali życia Ojca. Sprawił, że doświadczyli w Jego spojrzeniu, w Jego chodzeniu siłę i nowość mówienia “Ojcze nasz”. W Jezusie wyrażenie to nie zawiera “posmaku” rutyny czy powtarzania, ale przeciwnie, ma smak życia, doświadczenia, prawdziwości. Potrafił On żyć modląc się i modlić się żyjąc, mówiąc: Ojcze nasz.
I nas również zachęcił do tego samego. Naszym pierwszym wezwaniem jest doświadczenie tej miłości miłosiernej Ojca w naszym życiu, w naszej historii. Jego pierwszym wezwaniem jest wprowadzenie nas w tę nową dynamikę miłości i synostwa. Naszym pierwszym wezwaniem jest nauczenie się mówić: “Ojcze nasz”, to znaczy “Abba”.
“Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” – mówi Paweł – biada mi! Ewangelizowanie nie jest bowiem – jak powiada – powodem do chluby, lecz koniecznością (1 Kor 9, 16).
Jezus wezwał nas do udziału w Jego życiu, w życiu boskim, biada nam, gdybyśmy go nie dzielili, biada nam, gdybyśmy nie byli świadkami tego, co wdzieliśmy i słyszeliśmy, biada nam. Nie jesteśmy ani nie chcemy być funkcjonariuszami tego, co boskie, nie jesteśmy ani nie chcemy nigdy być urzędnikami Boga, gdyż zostaliśmy wezwani do udziału w Jego życiu, zostaliśmy wezwani do wejścia w Jego serce, serce, które modli się i żyje, mówiąc: Ojcze nasz. Czymże jest misja, jeśli nie mówieniem całym swoim życiem: Ojcze nasz?
Do tego naszego Ojca zwracamy się codziennie żarliwie: nie pozwól abyśmy ulegli pokusie. Sam Jezus tak czynił. Modlił się, abyśmy będąc Jego uczniami – wczorajszymi i dzisiejszymi – nie ulegli pokusie. Jaka może być jedna z pokus, która mogłaby nas usidlić? Jaka może być jedna z pokus, która wypływa nie tylko z rozważania rzeczywistości, ale także z jej przeżywania? Jaka pokusa może nas spotkać ze środowisk często opanowanych przez przemoc, korupcję, handel narkotykami, pogardę dla godności osoby, obojętność na cierpienie i sytuację niepewności? Jaką pokusę możemy mieć ciągle na nowo w obliczu tej rzeczywistości, która jak się zdaje stała się nienaruszalnym systemem?
Sądzę, że moglibyśmy ją podsumować słowem: rezygnacja. W obliczu tej rzeczywistości może nas pokonać jedno z ulubiony oręży diabła – rezygnacja. Rezygnacja, która nas paraliżuje i nie pozwala nam nie tylko chodzić, ale także przemierzyć drogę; rezygnacja, która nie tylko nas przeraża, ale okopuje nas w naszych “zakrystiach” i pozornym bezpieczeństwie; rezygnacja, która uniemożliwia nam nie tylko przepowiadanie, ale wysławianie. Rezygnacja, która uniemożliwia nam nie tylko planowanie, ale również podjęcie ryzyka i przemianę rzeczywistości.
Dlatego, Ojcze nasz, nie pozwól, abyśmy ulegli pokusie.
Warto w chwilach pokusy odwołać się do naszej pamięci! Jakże pomaga nam spojrzenie na “drewno”, z którego zostaliśmy zrobieni. Nie wszystko zaczęło się od nas, nie wszystko zakończy się wraz z nami, dlatego dobrze nam zrobi sięgnięcie do historii, która nas tutaj przywiodła.
I w tym przywoływaniu historii nie możemy pominąć kogoś, kto bardzo ukochał to miejsce, kogoś, kto stał się synem tej ziemi. Kogoś, kto potrafił powiedzieć o samym sobie: “Oderwano mnie od nauczania i postawiono u steru kapłaństwa ze względu na moje grzechy. Mnie, bezużytecznego i całkowicie nieprzywykłego do sprawowania tak wielkiego zadania; mnie, który nie umiał kierować łodzią, mnie wybrano pierwszym biskupem Michoacán” (Vasco Vásquez de Quiroga, Carta pastoral, 1554).
Wraz z wami chcę wspomnieć tego ewangelizatora, znanego także jako “Tato Vasco” -jako “Hiszpan, który stał się Indianinem”.
Rzeczywistość, w jakiej żyli Indianie P’urhépecha, opisani przezeń jako “sprzedani, nękani i włóczący się po rynkach, zbierający resztki wyrzucane na ziemię”, zamiast skusić go do obojętności, poruszyła jego wiarą i jego życiem, poruszyła jego współczucie i pobudziła go do realizacji różnych propozycji, które były “oddechem” w obliczu tej rzeczywistości tak bardzo paraliżującej i niesprawiedliwej. Ból z powodu cierpienia jego braci stał się modlitwą a modlitwa stałą się odpowiedzią. Zyskało mu to wśród Indian przydomek “Tato Vasco”, co w języku purepechas oznacza: tato. Ojciec, tato, abba…
To jest modlitwa, to wyrażenie, do którego wezwał nas Jezus. Ojcze, tato, abba – nie pozwól nam ulegać pokusie rezygnacji, nie pozwól ulegać pokusie utraty pamięci, nie daj nam popaść w pokusę zapomnienia o naszych poprzedników, którzy nas swoim życiem nauczyli mówić: Ojcze nasz.
____________________________

Nieznane oblicze kardynała Wyszyńskiego

Prymas Stefan Wyszyński podczas wojny był zaangażowany w pomoc Żydom – informuje “Rzeczpospolita”.

 

Czasy wojenne to najsłabiej zbadany okres w życiu kardynała Stefana Wyszyńskiego. Historycy od dawna podejrzewali, że związany z ks. Władysławem Korniłowiczem oraz środowiskiem podwarszawskich Lasek przyszły prymas Polski podczas wojny pomagał w ukrywaniu Żydów. Nie było jednak pewności, a sam Wyszyński nigdy się tym nie chwalił.

 

“Rzeczpospolita” poznała zweryfikowaną relację świadka twierdzącego, że prymas osobiście Żydom pomagał. Gazeta poznała też świadectwo uratowanej w stolicy Żydówki, z którego wynika, że ocalała ona pośrednio dzięki Wyszyńskiemu.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,25072,nieznane-oblicze-kardynala-wyszynskiego.html

__________________________

“Te materiały to fundament niezbędny do beatyfikacji”

“Positio super virtutibus”, czyli dokumentację o heroiczności cnót sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego złożył dziś w Watykanie kard. Kazimierz Nycz. – Te materiały to fundament niezbędny do beatyfikacji – powiedział o. Gabriel Bartoszewski OFMCap, wicepostulator w procesie beatyfikacyjnym Prymasa Tysiąclecia.

Metropolita warszawski przekazał trzy tomy dokumentacji podczas audiencji u kard. Angelo Amato, prefekta watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

 

Zawartość materiałów jest tajna, ale wiadomo, że zawierają one m.in. dokumentację z przesłuchań świadków – świeckich i duchownych reprezentujących bardzo różne środowiska, m.in. lekarzy, osobistości kultury, hierarchów Kościoła i zwykłych ludzi. Dokumentacja zawiera też teologiczną ocenę pism. kard. Wyszyńskiego.

 

Dokumentacja, którą metropolita warszawski złożył w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, będzie podstawą do dyskusji teologów i ma służyć przygotowaniu tzw. dekretu o heroiczności cnót Sługi Bożego.

 

Nietypowość procesu beatyfikacyjnego kard. Wyszyńskiego polega na wielkości osoby, dokonań i rozległej działalności, jaką prowadził – mówił w wywiadzie sprzed trzech lat o. Bartoszewski. Sama spuścizna pisarska i kaznodziejska stanowi spory materiał, a trzeba wziąć pod uwagę, że kardynał był ordynariuszem dwóch archidiecezji, a przede wszystkim jako Prymas miał specjalne uprawnienia Stolicy Apostolskiej.

 

– Łączyło się to z podejmowaniem wielu odpowiedzialnych decyzji, głównie jeśli chodzi o ziemie zachodnie, bo praktycznie był ordynariuszem dla diecezji na tamtych obszarach – tłumaczył wicepostulator w procesie beatyfikacyjnym Prymasa Tysiąclecia.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,24179,te-materialy-to-fundament-niezbedny-do-beatyfikacji.html

____________________________

MIŁOSIERDZIE

MIŁOSIERDZIE
Mądrość Ojców Kościoła
Augustyn z Hippony, Tertulian, Jan Chryzostom, Cezary z Arles, Cyprian z Kartaginy, Izaak z Niniwy

Miłosierdzie jest dla duszy tym, czym oliwa dla ciała: wzmacnia ją, czyni niezwyciężoną wobec zła. Dlatego właśnie Ojcowie Kościoła zachęcają, by stale je okazywać. Nie oddzielają również miłosierdzia, które okazuje nam Bóg, od miłosierdzia świadczonego przez nas bliźnim. Chrześcijaństwo jest bowiem zarówno przyjmowaniem miłości Boga, jak i jej dawaniem.
Jako wielcy teologowie i biskupi starożytnej wspólnoty chrześcijan, zafascynowani objawieniem Boga w Chrystusie, Ojcowie Kościoła z prostotą ukazują Jego piękno i bliskość, jaka łączy Go z człowiekiem. Dzielą się z nami swoją mądrością, która jest owocem poznania osoby, a nie abstrakcyjnych poszukiwań. Uczą, jak żyć, by zachować pokój i nie zapomnieć o naszym wiecznym przeznaczeniu.

WYBÓR:
– ks. Leszek Mateja (Tertulian, Cyprian)
– Henryk Pietras SJ (Chryzostom, Cezary z Arles)
– ks. Henryk Żurek (Augustyn)
– ks. Jan Żelazny (Izaak z Niniwy)

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,24179,te-materialy-to-fundament-niezbedny-do-beatyfikacji.html

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,24179,te-materialy-to-fundament-niezbedny-do-beatyfikacji.html

Zostaną opublikowane zapiski Wyszyńskiego

Wielotomowe wydanie zapisków Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego “Pro memoria” gwarantuje zawarta 27 lipca 2015 r. w Warszawie umowa wielu instytucji – piszą w oświadczeniu Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN i ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej.

 

Osobiste zapiski kard. Wyszyński prowadził przez cały okres swojej blisko 33-letniej posługi prymasowskiej. Pierwszy zapis pochodzi z roku 1948 – ostatni z maja 1981.

 

Publikujemy treść komunikatu:

 

Zapiski Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego “Pro memoria” ukażą się drukiem, później też pojawią się w internecie. Gwarantuje to zawarta 27 lipca 2015 r. w Warszawie umowa wielu instytucji.

 

Podpisali ją prezes Łukasz Kamiński w imieniu Instytutu Pamięci Narodowej, kardynał Kazimierz Nycz w imieniu Archidiecezji Warszawskiej, arcybiskup Wojciech Polak, Prymas Polski w mieniu Archidiecezji Gnieźnieńskiej, ksiądz profesor dr hab. Stanisław Dziekoński jako rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Stanisława Grochowska – Odpowiedzialna Generalna Instytutu Prymasa Wyszyńskiego.

 

Celem porozumienia jest opracowanie i publikacja w formie wielotomowego wydawnictwa “Pro memoria” zapisków Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego.

 

Przez cały czas swej prymasowskiej posługi regularnie prowadził on osobiste zapiski zwane przezeń “Pro memoria”.

 

Pierwszy zapis tego zbioru pochodzi z 22 października 1948 roku, a więc z dnia niewyjaśnionej właściwie do dzisiaj nagłej śmierci kard. Augusta Hlonda; ostatni zaś z 12 maja 1981 roku, dnia 35. rocznicy konsekracji biskupiej, na 16 dni przed śmiercią ich autora. Z tego, prawie 33-letniego okresu zachowało się kilkadziesiąt tomów rękopisów.

 

Spośród nich światło dzienne ujrzały notatki pochodzące z 3-letniego okresu odosobnienia kard. Wyszyńskiego w latach 1953-1956, wydane pod tytułem “Zapiski więzienne”.

 

Obowiązki lidera realizacji wydania Zapisków Prymasa Wyszyńskiego wzięła na siebie Archidiecezja Warszawska, a będzie je realizować za pośrednictwem Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Głównym zadaniem IPN w realizacji porozumienia ma być dokonanie kwerend w materiale znajdującym się w archiwum Instytutu. Ponadto IPN zobowiązał się do innych działań technicznych, organizacyjnych i edytorskich. Warunkiem realizacji zobowiązań IPN jest zapewnienie odpowiednich środków w przyszłorocznej ustawie budżetowej.

 

Do realizacji przedsięwzięcia powołana została Rada Programowa, w której skład weszli: Iwona Czarcińska; ks. prof. Bogdan Czyżewski; prof. Antoni Dudek; bp prof.Jan Kopiec; dr Tadeusz Krawczak; ks. prof. Krzysztof Pawlina; bp dr Marek Solarczyk i prof. Jan Żaryn.

 

Głównym zadaniem Rady będzie opracowanie założeń merytorycznych i formalnych Wydawnictwa “Pro memoria”, z uwzględnieniem założeń dotyczących ewentualnych opuszczeń.

 

Powołany został również Zespół Redakcyjny. Jego skład to dr hab. Paweł Skibiński, dr Ewa Czaczkowska, ks. dr Andrzej Gałka, Anna Rastawicka. W jego skład wejdą także redaktorzy poszczególnych tomów powołani każdorazowo przez Radę Programowa.

 

Zapiski mają ukazać w nakładzie nie mniejszym niż 2500 i nie większym niż 5000 egzemplarzy. Umowa zakłada również publikację poszczególnych tomów wydawnictwa w internecie, ale nie wcześniej niż dwa lata od wydania poszczególnych tomów w wersji papierowej.
Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej

 

ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,23040,zostana-opublikowane-zapiski-wyszynskiego.html

_____________________________

 

O autorze: Słowo Boże na dziś