Niedawno cały świat obiegła wiadomość, że światowej sławy uczony, laureat Nobla – Konrad Lorenz, został pośmiertnie pozbawiony doktoratu za faszystowską przeszłość. Uczony ten po Anschlussie Austrii w 1938 roku złożył wniosek o przyjęcie do NSDAP, w którym napisał m. in., że „całe swe naukowe życie oddaje w służbę myśli narodowo-socjalistycznej.”[ http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Laureat-Nobla-Konrad-Lorenz-zostal-posmiertnie-pozbawiony-doktoratu-za-faszystowska-przeszlosc,wid,18052099,wiadomosc.html?ticaid=11629b]
Co prawda chodzi tu o doktorat honorowy, ale takie doktoraty w świecie nauki mają szczególną wartość, i niewątpliwe ludzie honoru pozbawieni nie powinni być takimi doktoratami obdarzani, a kiedy coś takiego miało miejsce -na skutek niewiedzy- po stwierdzeniu faktu o niedoborze honoru trzeba takie tytuły odbierać. I dobrze się stało, tym bardziej, że Konrad Lorenz to wielki autorytet naukowy.
Ciekawe, czy ten przypadek będzie miał jakikolwiek wpływ na dyskusję i działania na rzecz lustracji i dekomunizacji nauki w Polsce. Dobrze by było poznać tych, którzy swe naukowe życie oddali w służbę systemowi komunistycznemu, bądź co bądź słusznie określanemu jako system kłamstwa, gdy nauka – to służba prawdzie !
Sprzeczność oczywista i wydawałoby się naturalne, aby służących kłamstwu wykluczyć ze służby akademickiej, mającej polegać na poszukiwaniu prawdy, przenieść ich w stan nieszkodliwości i pozbawić tytułów. Pozostawanie takich na etatach/stanowiskach i to decydenckich, niewątpliwie nauce szkodzi, a przede wszystkim szkodzi formowaniu nowych kadr akademickich, bo to wpływa negatywnie na młodzież akademicką.
Rzecz jasna o przeprowadzeniu takiego procesu nie chcą słyszeć beneficjenci systemu kłamstwa, a pozostali w tej materii są spolegliwi, a nawet ich bronią !
Przez ponad 25 lat nie zdołano nawet ujawnić tych, co byli jawnymi współpracownikami systemu komunistycznego, a ujawnianie tajnych współpracowników idzie nader opornie i bez większych konsekwencji dla ujawnionych.
Nasz system akademicki aprobuje tych, którzy życie oddali w służbę systemowi komunistycznemu, a nie aprobuje tych, którzy oddać nie chcieli.
No cóż, trudno spojrzeć prawdzie w oczy, a odmieńców akademickich, i to antykomunistycznych, najlepiej wykluczyć z przestrzeni akademickiej/publicznej, aby swymi obliczami nie deprymowali beneficjentów systemu.
Co więcej pojawiają się głosy o dezaktualizacji lustracji i dekomunizacji, czyli o dezaktualizacji historii, dezaktualizacji prawdy.
Zbudowany mozolnie system kłamstwa ma zatem pozostać na wieki ?!
Ale co z uczelniami/nauką ? Jak prawda się zdezaktualizowała, to po co utrzymywać obiekty/etaty przeznaczone do jej poszukiwania ? Oczywistej konsekwencji takiej postawy najtęższe głowy wyselekcjonowane w tym systemie nie są w stanie przewidzieć – więc czeka ich spadek z gałęzi, którą sami podcinają.
W dzisiejszym systemie prawnym nie grozi im jednak odebranie tytułów, bo te są dożywotnie, nawet jak zostały zdobyte na służbie w systemie kłamstwa.
Fanatyczne umiłowanie tytułów przez uformowane w schizofrenicznym systemie społeczeństwo i tak spowoduje, że upadli (z podciętej przez siebie gałęzi) akademicy nadal będą się cieszyć prestiżem i dominować w polskiej przestrzeni publicznej.
Mimo tego pesymistycznego kontekstu uważam, że trzeba działać na rzecz ograniczenia tej dominacji utytłanych – czego sobie i sobie podobnym życzę w Nowym Roku.
Nie ma czegoś takiego jak dezaktualizacja dekomunizacji.
Jestem przeciwny pozbawianiu tytułów naukowych, lecz za pozbawieniem tytułów honorowych i wszystkich przywilejów oraz stanowisk kierowniczych.
Tak, tytuły mogą sobie wtedy pieścić nie mając już mocy negatywnego wpływu na nasze życie. Ale za oszustwa naukowe i tytuły naukowe trzeba odebrać aby i pieścić nie mieli czego.