Wiadomo, jaki był początek “fajnej Polski”. To kampania wyborcza w 2007 roku i Donald Tusk upozowany na “złotego chłopca” obiecujący “cuda Tuska” i “drugą Irlandię”.Dziś nie ma już po owej “fajności” żadnego śladu, a Tusk nawiał do Brukseli. Który moment był jednak jej końcem?
Na ogół sądzi się, iż była to tragedia smoleńska. Moim zdaniem to nieprawda. Dla zwolenników “fajnej Polski” był to zwykły wypadek /wielu z nich do dziś usilnie stara się w to wierzyć/, w którym zginęli “jacyś politycy”. Uważam, iż ostatnim akordem Polski lemingów, kraju “cudów Tuska”, “zielonej wyspy” i “ciepłej wody w kranie” było Euro 2012.
Pamietam styczeń 2012 i otwarcie Stadionu Narodowego /opisywałam je /TUTAJ//. Wtedy właśnie można było zobaczyć “fajną Polskę” w pełnej krasie. Po obejrzeniu nowej budowli tysiące zadowolonych , dobrze wyglądających ludzi szły do wyjścia. Atmosferę idylli psuła tylko kilkusetosobowa grupa młodzieży protestującej przeciw umowie ACTA, ograniczającej wolność w Internecie. Kontrast między “fajną Polską”, a tą drugą, walczącą o wolność słowa był wyraźny.
Samo Euro 2012 było początkowo szałem entuzjazmu – apogeum “fajności”. Aż do chwili blamażu polskiej reprezentacji w piłce nożnej, która zajęła ostatnie miejsce w najsłabszej grupie. To był właśnie ów koniec. Znikła większość biało-czerwonych flag i wiwatujacych tłumów.
Potem było już tylko gorzej i gorzej. Zaczęły wychodzić na jaw coraz to nowe afery, Elewarru, Amber Gold, infoafera, a w końcu taśmy z podsłuchów członków rządu. Płace realne zaczęły się zmniejszać, w przeciwieństwie do bezrobocia. Coraz więcej ludzi uciekało z Polski, a na koniec sam Tusk. Miejsce propagandy sukcesu zajęło straszenie. Najpierw opozycją /PiS/ potem kryzysem, a w 2014 – wojną.
Warto przeczytać artykuł Pawła Purskiego “Suma polskich strachów” w portalu Rebelya.pl /TUTAJ/. Autor wymienia w nim: strach przed wojną, przed bombą atomową, przed zakręceniem kurka z gazem i przed sojuszem Rosji z Chinami.
Ostatnio dowiedzieliśmy się z danych OECD, że “Polska jest jednym z najtrudniejszych miejsc do życia spośrod 34 krajów” /TUTAJ/, a Eurostat ogłosił, iż nasz kraj wyludnia się gwałtownie, i mieszka w nim już tylko 36,5 miliona Polakow /TUTAJ/. Dobrym podsumowaniem tych zjawisk był artykuł Krzysztofa Wołodźki “Kiepsko z pracą, kiepsko z płacą” z “Gazety Polskiej Codziennie z 22.10.2014 /jego większa część jest /TUTAJ//.
Od Euro 2012 minęly zaledwie dwa lata i niecałe cztery miesiące, a można odnieść wrażenie, że jesteśmy już w całkiem innym kraju. Panuje atmosfera gnicia, rozkładu i niemożności. Jej najlepszym przykładem sa wypowiedzi ministrów ujawnione poprzez podsłuchy. Słynne “ch.., d… i kamieni kupa”, Polska istniejąca tylko teoretycznie, czy niezdolność do “ruszenia” BOR przez Sienkiewicza są bardzo wymowne.
Nowy rząd pani Kopacz nie jest wcale lepszy. Przedwczoraj /22.10.2014/ w portalu RMF24.pl ukazał się tekst Tomasza Skorego “Miesiac kryzysów na własne życzenie” /TUTAJ/. Czytamy:
“Powołany dokładnie przed miesiącem rząd Ewy Kopacz zmierzył się w tym krótkim czasie z przynajmniej kilkoma poważnymi kryzysami. Co jednak charakterystyczne – wszystkie zostały wywołane przez samych rządzących, bez udziału kogokolwiek z zewnątrz. W tym sensie obecne rządy przypominają socjalizm, wg Stefana Kisielewskiego heroicznie zwalczający problemy, które sam sobie stworzył.”.
Porównanie do socjalizmu jest trafne. Obecna sytuacja III RP przypomina pod wieloma wzgledami schyłkowy okres PRL, lata 1985-88. Ten sam marazm i niemożność oraz ogólna zgnilizna. Wtedy skończyło się to “transformacją ustrojową” i powstaniem III RP, mimo wszystko lepszej od PRL. Wydaje mi się, iż “grupa trzymająca władzę” pragnęłaby powtórzyć ten manewr po 25 latach. Czy jej się to uda – zobaczymy.
To wszystko mogą być dobre wieści dla tych, którzy Ten Kraj miłują i gotowi są wytrwać, by działać dla DOBREJ Polski, gdy nadejdzie stosowna chwila.
Powiem wam że mam z tym marazmem do czynienia w Rudniku z którego pochodzę. Wszyscy chcą liceum katolickiego, ale nie ma nikogo do roboty bo każdy jest już po wielu porażkach, kiedy przegrali z systemem.
Przyczyna jest w tym, że oni próbowali systemowo. Tak jest w całej Polsce.
Widzę, że jedyną drogą jest pójście wbrew systemowi, czyli odebranie im władzy poprzez zorganizowanie się i wyrywanie im majątku którym zarządzają.
Nie da się więc zrobić szkoły katolickiej bez założenia stowarzyszenia pozytku i odzyskania na własność budynków na drodze polubownej lub sądowej. Kiedy ma się w zarządzie budynki, dotacja z ministerstwa idzie bezpośrednio na szkołę zarządzaną przez przedstawicieli rodziców i mieszkańców, nie via powiat i starostwo którzy kradną z tego większość lub rozdzielają jak chcą. Dodatkowo musimy odbić urząd burmistrza i postawić tam swojego człowieka, uczciwego z wizją, społecznika.
Jak patrzę na raport budżetu miasta ( 23 mln wpływów rocznie) widzę ogólniki i fikcję za którymi kryje się niegospodarność i własny interes, bo pieniądze idą na jakąś ”walkę z narkomanią”- 7 tys. mieszkańców, 19 policjantów (kiedyś było czterech i nie mieli nic do roboty) którzy nie umieją złapać jednego dilera, nawet nie wiadomo czy realnego czy cała sprawa jest zmyślona by przekręcić kasę. To samo z walką z alkoholizmem, 22 tys zł, a na wyposażenie pracowni w liceum kasy nie ma. Budżet starosty niżańskiego bierze mnóstwo pieniędzy za każde dziecko w rudnickiej szkole dla dzieci niedorozwiniętych i te pieniądze przeznacza na swoje, niżańskie liceum, taki deal. Starosta jest tym samym zainteresowany w tym, by cały budynek liceum zapełnić niepełnosprawnymi z okolic.
Tego nie da się pokonać perswazją. To należy uciąć i zabrać im budynki i tym samym przejąć dotacje.
Ludzie tego nie rozumieją, bo uważają że państwowe to nie ich, tylko starosty. Muszę im tłumaczyć, że starosta nic nie ma prócz własnego domu i auta, i że szkoły którymi zarządza są de facto nasze i ten stan wystarczy zalegalizować w sądzie. Tym niewolnikom w głowie się to nie mieści, boją się. I dlatego my, absolwenci rozrzuceni po różnych miastach wzięliśmy się za to. Oby nam się udało, bo diabeł bardzo miesza.
Ludzie, oni przejęli nasze fabryki po złotówce, a my nie umiemy odebrać im naszych szkół, bo sami mówimy, że są nienasze. To jest i nasza wina, przywykliśmy do komuny, którą sami podtrzymujemy mentalnie.
To słuszna uwaga. Najtrudniej zmienić mentalność. Może to wymagać kilku pokoleń.
I dlatego musimy walczyć o szkoły katolickie by wychować człowieka w jednym pokoleniu. Moi nauczyciele byli jeszcze przedwojennymi katolikami, więc ludźmi wolnymi, oni nauczyli mnie tej bezgranicznej wolności którą daje chrześcijaństwo.
Mamy wolność do błędów, o ile naszym celem jest dobro.
Lewackie błądzenie jest inne, bo ich celem jest egoizm.