Od tych którzy widzą w Putinie obrońcę wartości mamy prawo domagać się rzetelnego uzasadnienia opartego nie na własnych projekcjach, ale na analizie faktów.
Jak przyznaje sam Dugin, jego poglądy i kariera stanowią wynik długiej drogi. Droga ta jednak układa się w spójną całość. Już od młodości był on zafascynowany tradycjonalizmem integralnym – filozofią radykalnie antymodernistyczną, a jednocześnie synkretyczną religijnie. Nurt ten – jak przyznaje sam myśliciel – nadal znajduje się w centrum jego zainteresowań filozoficznych. Później Dugin odkrył idee neopogańskiej Nowej Prawicy i zaprzyjaźnił się z jej liderem Alainem de Benoistem.
Bardzo podobne idee odkryłem w pismach rosyjskich euroazjatów tworzących w latach 1920–1930 – mówi Dugin w wywiadzie opublikowanym na poświęconej mu stronie 4pt.su. Przebywając na imigracji, starali się oni stworzyć oryginalną ideologię łączącą tradycję, konserwatyzm, koncepcje słowianofilskie z niektórymi współczesnymi dokonaniami na polu geopolityki, lingwistyki strukturalnej, prawa, historii etc.
Euroazjatycka geopolityka, myśl Nowej Prawicy i tradycjonalizm integralny stanęły u podstaw myśli Dugina. Te idee usiłował on – według własnych słów – zaimplementować w tradycji rosyjskiego prawosławia. Przed upadkiem ZSRR uważał się za antykomunistę, był zresztą więziony na Łubiance przez sowieckie władze. Jednak po roku 1991 zmienił zdanie.
Zerwałem z antykomunizmem, by skoncentrować się na antyliberalizmie, gdyż to w nim widziałem głównego wroga i ostateczne wcielenie zasad nowoczesności, która zawsze jawiła mi się jako zło absolutne.Rozpoczął wówczas głoszenie poglądów mających połączyć dwie skrajne idee – nacjonalizm i bolszewizm, i wymierzonych przeciwko liberalizmowi. Okres narodowo‑bolszewicki w myśli Dugina przypada na lata 1991–1998. Następnie jego doktryna uległa pewnej modyfikacji po przejściu rosyjskich władz od liberalizmu doby Jelcyna do bardziej „patriotycznej” postawy uwieńczonej dojściem do władzy Władimira Putina w roku 2000. Dugin stwierdził wówczas, że nie wystarczy sztuczna synteza prawicowych i lewicowych radykalizmów, potrzebna jest nowa jakość opierająca się nie tylko na negacji liberalizmu, ale i na promocji rosyjskiej tradycji. Dało to początek idei tzw. czwartej pozycji, która odrzuca liberalizm, komunizm i faszyzującą trzecią pozycję, choć z dwóch ostatnich nadal czerpie niektóre poglądy. Ten euroazjatyzm, owo „radykalne centrum” cieszy się – zdaniem Dugina –coraz silniejszą akceptacją ze strony Putina. To zaś przyczynia się do umocnienia znaczenia ideologa w rosyjskich kręgach władzy.
Moja pozycja w politycznym establishmencie zmienia się – z patriotycznego zwolennika Putina stałem się przedstawicielem serca politycznego mainstreamu. Obecnie polityczny realizm Putina zbiega się z moją czwartą teorią polityczną i udoskonaloną wersją eurazjatyzmu – wyznaje Dugin portalowi 4pt.su, zauważając także swoje umocnienie się w politycznym mainstreamie.
ile to człowiek bzdur nawymyśla, byle tylko nie uwierzyć w Boga. Cały ten Dugin dowodzi tylko, że Rosja nie jest ani państwem, ani narodem, ani niczym, tylko zdziczałym terenem misyjnym.
http://niniwa22.cba.pl/gorki.htm
Jak już mówiłam- narodu rosyjskiego nie ma.
Były tam jakieś wysiłki jednostek w różnych czasach by go wzbudzić, ale zostały unicestwione przez władzę.
Rosja jest ciemna i myślę, że zbliżamy się do punktu w historii kiedy nastąpi kres Rosji.
To przesada, choć na pewno brak jest tam jakiegoś pozytywnego spoiwa, albo zostały z niego nędzne szczątki i rzeczywiście albo się to już całkiem rozpadnie, albo uleczy, nawróci i odbuduje na nowo.
Przeczytaj sobie definicję narodu na katolickich stronach, i sprawdź czy jest naród rosyjski, czy nie, zamiast mówić ze swojej głowy.
Chcąc ukazać teologię narodu w ujęciu kard. Wyszyńskiego, należy rozpocząć od używanego przez niego pojęcia narodu. W trudnej sytuacji Polski Prymas wiedział, że niezbędne jest opracowanie bardziej precyzyjnego pojęcia narodu, zwłaszcza z chrześcijańskiego punktu widzenia[8]. Na początku posługiwał się pojęciem „narodu” w znaczeniu potocznym. Później pogłębiał swoje analizy, wskazując na dwa podstawowe wymiary pojęcia narodu: przedmiotowy, niejako materialny, w którym wyróżniał wspólnotę pochodzenia, tradycji, historii, cywilizacji, gospodarki, oraz podmiotowy, niejako formalny – wspólnotę samoświadomości, dążeń, działań, kultury duchowej, języka społecznego, a przede wszystkim religii. W takim ujęciu naród to „naturalna i pierwotna społeczność ludzi, zwłaszcza rodzin, powstała na gruncie ojczyzny, związana w żywy organizm biologiczno-psychiczny, realizujący w sobie pewien rodzaj specyficznej »osobowości« duchowej”[9].
Naród w ujęciu Wyszyńskiego jako społeczność naturalna, związana z osobami, z rodziną, rodem, jest rodziną rodzin, wielki organizmem ludzkim. Jest zbiorową osobą, podstawą wszystkich struktur społecznych, a jako taka „zasługuje na miłość, posłuch, służbę, ofiarę. Jest to bowiem nasz stosunek do rodziców, rodzeństwa, dziadów, pradziadów, krewnych, wychowawców, nauczycieli, przyjaciół, współpracowników, kolegów, dobroczyńców, wszystkich ludzi wspólnego losu”[10]. W takim ujęciu naród na podobieństwo człowieka jest bytem, który się rozwija, doskonali i staje także przed wyborem między dobrem a złem. Ten rozwój może kształtować dobro narodu i naród dobra, ponieważ w narodzie przeplatają się płaszczyzna natury z płaszczyzną personalną, osobową, którą stanowią rozumni i wolni ludzie[11].
I w tym sensie społeczność zamieszkująca Rosję nie jest narodem.
Ich historia jest wymazana, elity wybite, morale zniszczone, religia poddana służbom, rodziny rozwalone, każdy pilnuje swojego, a prawie nic nie ma. Narodowościowo i mentalnie są zlepkiem mongołów, tatarów i nie wiadomo kogo. Rządzi nimi wataha wilków.
Ich historia jest wymazana, elity wybite, morale zniszczone, religia poddana służbom, rodziny rozwalone, każdy pilnuje swojego, a prawie nic nie ma. Narodowościowo i mentalnie są zlepkiem rosjan (wielkorusów) – 80%, mongołów, tatarów i nie wiadomo kogo. Rządzi nimi wataha wilków.
Właśnie takim są narodem. Definicja kard. Wyszyńskiego w pełni się tu stosuje.
pogłębiał swoje analizy, wskazując na dwa podstawowe wymiary pojęcia narodu: przedmiotowy, niejako materialny, w którym wyróżniał wspólnotę pochodzenia, tradycji, historii, cywilizacji, gospodarki,
– Ich historia jest wspólna, nawet jeśli się ją zakłamuje. Nie ma narodu bez historii, choć może być naród, który zapomniał lub przeinaczył swoją własną.
oraz podmiotowy, niejako formalny – wspólnotę samoświadomości, dążeń, działań, kultury duchowej, języka społecznego, a przede wszystkim religii.
– Nawet jeśli powiemy, że cechuje ich raczej ubóstwo kultury duchowej, to też jest to wspólnym mianownikiem. Religia stanowi tam czynnik integrujący w stopniu nie mniejszym, niż w społeczeństwach zachodnich; nawet my nie możemy konkurować, jeśli chodzi o monolityczność religijną z narodami muzułmańskimi.
W takim ujęciu naród to „naturalna i pierwotna społeczność ludzi, zwłaszcza rodzin, powstała na gruncie ojczyzny, związana w żywy organizm biologiczno-psychiczny, realizujący w sobie pewien rodzaj specyficznej »osobowości« duchowej”
Jakkolwiek możemy widzieć “socjopatyczny” charakter tej »osobowości«, dostrzegać, że opiera się ona raczej na negacji niż na pozytywnych wartościach – to jednak jest ona dobrze określona, wyrazista. Po prostu – jest.
Teoretyzujesz i idealizujesz przepuszczając przez własny, subiektywny filtr.
Muzułmanie nie są narodami mimo że spaja ich wiara w Mahometa którą sobie interpretują na kilka tysięcy sposobów. W islamie są wspólnoty plemienne i wyznaniowe, przy czym różnice w pojmowaniu własnej religii prowadzą do permanentnego odgradzania się i wojen.
U Rosjan jest podobnie, ale gorzej. Oni mają inny paradygmat, siły, a on nie skleja tylko rozdziela, jak paradygmat mamony.
Poczytaj sobie Gorkiego, z linku powyżej i wyciągnij wnioski.
Zachodzi coś dokładnie przeciwnego. Ja się skupiam na tym, co jest. Ty – na teoretycznej idei, do której dopasowujesz rzeczywistość.
Są Rosjanie, Egipcjanie, Saudyjczycy i Jordańczycy. Są odrębnymi narodami. To realność.
Można powiedzieć (nie wiem tylko po co), że Rosjanie nie stanowią narodu, tylko wspólnotę języka, religii, duchowości, kultury i historii. To jest właśnie idealizowanie.
Nie, bo świadomość narodowa wymaga dojrzałości, wiedzy kim się jest. Ci obywatele Polski których ruscy powyciągali z więzień by tropili i tłukli Zołnierzy Wyklętych nie byli Polakami w takim sensie, że nie byli polskim narodem. Wiele tysięcy z nich wyjechało z rodzinami do Rosji skuszeni wizją raju i słuch o nich zaginął. Znam taką historię z Krakowa, opowiadała mi sąsiadka, że mąż jej niani był komunistą i na propozycję wyjazdu do Rosji bardzo się napalił. Zona z dziećmi bała się tam jechać i powiedziała by on jechał a ona dojedzie. I właśnie człowiek zniknął.
Obywatelstwo to formalność, a narodowość nie.
Mają na Ukrainie ukraińską muzykę.
Pod filmem dwa komenty;
Jakiś Kulczycki satanista.
1
Dlaczego satanista?
zobacz na jego avatar
A muzyka cisie podoba?
Słyszę w niej dźwięki podkarpackiej wsi.
Te baby to żywioł.
Żywioł. Nie wszystko mi się podoba, ale warto popróbować różnych kawałków.
Na razie słucham od 6:15 i jest pięknie.
W rzeczy samej.
Żeby zaś trzymać się tematu wątku, przynajmniej językowo, очень мне нравиться этот молодой парэнь ну не только из политических причин,я в самом деле рекомендую:
эт цетэра…