Słowo Boże na dziś – 16 sierpnia 2014r. – sobota – O najsłodsza miłości Jezusa, spraw, aby zawsze w nas wypełniała się Twoja wola tak, jak ją zawsze pełnią w niebie aniołowie i święci Twoi.

Sobota, 16 sierpnia 2014 r. –

SOBOTA XIX TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE  (Ez 18,1-10.13b.30-32)

Odpowiedzialność osobista

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela.

Pan skierował do mnie te słowa: „Z jakiego powodu powtarzacie między sobą tę przypowieść o ziemi izraelskiej: «Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom?»
Na moje życie, mówi Pan Bóg. Nie będziecie więcej powtarzali tej przypowieści w Izraelu. Oto wszystkie osoby są moje: tak osoba ojca, jak osoba syna. Są moje. Umrze tylko ta osoba, która zgrzeszyła.
Ktokolwiek jest sprawiedliwy i przestrzega prawa i sprawiedliwości, kto nie jada mięsa z krwią i oczu nie podnosi ku bożkom izraelskim, nie bezcześci żony bliźniego, nie zbliża się do żony w okresie jej nieczystości, nie krzywdzi nikogo, zwraca zastaw dłużnikowi, nie popełnia rozboju, łaknącemu udziela swego chleba, nagiego przyodziewa szatą, nie uprawia lichwy, nie żąda odsetek, odsuwa swą rękę od nieprawości, sprawiedliwie rozsądza między jednym człowiekiem a drugim, stosuje się do moich ustaw i zachowuje wiernie moje przykazania, postępując uczciwie – ten na pewno żyć będzie, mówi Pan Bóg.
Lecz jeśliby zrodził syna gwałtownika i rozlewającego krew, winnego jednej z tych zbrodni, ten nie będzie żył. Ten na pewno umrze, a odpowiedzialność za krew jego spadnie na niego samego.
Dlatego, domu Izraela, będę was sądził, każdego według jego postępowania, mówi Pan Bóg. Nawróćcie się! Odstąpcie od wszystkich waszych grzechów, aby wam już więcej nie były sposobnością do przewiny. Odrzućcie od siebie wszystkie grzechy, któreście popełniali przeciwko Mnie, i stwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha. Dlaczego mielibyście umrzeć, domu Izraela? Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci, mówi Pan Bóg. Zatem nawróćcie się, a żyć będziecie”.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 51,12-13.14-15.18-19)

Refren: Stwórz, o mój Boże, we mnie serce czyste.

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste *
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza *
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Przywróć mi radość z Twojego zbawienia *
i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.
Będę nieprawych nauczał dróg Twoich *
i wrócą do Ciebie grzesznicy.

Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz *
i całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, *
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Por. Mt 11,25)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi,
że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.


EWANGELIA  (Mt 19,13-15)

Jezus błogosławi dzieci

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Przynoszono do Jezusa dzieci, aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego. Lecz Jezus rzekł: „Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie”. Włożył na nie ręce i poszedł stamtąd.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Bliskość z Bogiem

Jezus ukazuje nam Ojca innego niż dotychczas wyobrażali sobie czy doświadczali Izraelici. To już nie jest jedynie Bóg majestatu, potężny i wszechmocny, waleczny i niezwyciężony, który wyprowadza naród wybrany z wszelkich niewoli. Bóg Jezusa to przede wszystkim Abba (dosłownie Tatuś): bliski, czuły, słuchający, przyjmujący, miłosierny, wierny. Jezus pragnie, abyśmy stawali się dorośli, ale nie szorstcy czy ponurzy, lecz dojrzali w wierze, odpowiedzialni i prawdziwie wolni. Pragnie także, abyśmy nigdy nie zatracili ufnego, radosnego, dziecięcego serca, kiedy wraz z Nim zwracamy się do Ojca!

Jezu, połóż dziś na mnie ręce w geście błogosławieństwa. Pragnę, aby moja modlitwa stawała się coraz bardziej spontaniczna, czuła, ufna, szczera i od serca. Bym był wolny od pozorów, masek i „poprawności” religijnej, gdy staję przed Tobą.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2014-8-16

 

W kolekcie modlimy się w tym tygodniu: „Umocnij w naszych sercach ducha przybranych dzieci, abyśmy mogli osiągnąć obiecane dziedzictwo”. A w Ewangelii Jezus mówi do uczniów: „Nie zabraniajcie dzieciom przychodzić do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie”. Kluczem do Bożego królestwa nie są nasze osiągnięcia, dobre czyny, dyscyplina, gorliwe modlitwy. Kluczem jest ufne przylgnięcie do Boga. Niebo otwiera się dla tych, którzy stając przed Bogiem w prostocie dziecka, przyjmują dar Ducha Świętego. To On czyni nas synami i córkami Ojca. To On uzdalnia nas do pełnienia dobrych czynów płynących z miłości. Nic od nas, ale wszystko od Niego, bo Bóg jest wszystkim we wszystkich.

Bogna Paszkiewicz, „Oremus” sierpień 2008, s. 77

MIŁOŚĆ NIE UNOSI SIĘ GNIEWEM

Udziel mi, Panie, miłości skłonnej do zgody, ustępliwej, pełnej miłosierdzia (Jk 3, 17)

Miłość „nie unosi się gniewem” (1 Kor 13, 5), dlatego św. Paweł poleca: „Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie — wraz z wszelką złością” (Ef 4, 31). Wszystkie wady przeciwne miłości pochodzą z nieujarzmionych namiętności, które wobec sprzeciwu zrywają wszelkie hamulce. Niepowstrzymany gniew jest źródłem słów i czynów nierozważnych, gwałtownych, bardzo zakłócających współżycie braterskie. Kto miłuje bliźniego, woli raczej zadać gwałt sobie samemu, zwyciężając budzący się gniew, niż zranić innych twardością i gwałtem.

Miłość jednak nie wyklucza, co więcej, niekiedy wymaga stanowczości, zwłaszcza kiedy trzeba poprawić lub pohamować zło, przede wszystkim jeśli wchodzą w grę prawa Boga lub maluczkich i słabych. Jezus także się oburzył na znieważających świątynię i wypowiedział twarde słowa przeciwko faryzeuszom, którzy swoją obłudą i fałszywym tłumaczeniem prawa uciskali i oszukiwali lud. Lecz Chrystus panował doskonale rozumem i wolą nad oburzeniem, inaczej zaś ma się rzecz z człowiekiem z powodu nieporządku, jaki wprowadził do jego duszy grzech; dlatego zawsze jest niebezpieczne dawać upust gniewowi. „Gniewajcie się, a nie grzeszcie — mówi Apostoł — niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce. Ani nie dawajcie miejsca diabłu!” (Ef 4, 26-27). Jeśli wskutek słabości ludzkiej jakaś iskra się zapala, należy pospiesznie ją zgasić, by nie uczyniła spustoszenia w sercu własnym i sercach innych, powodując grzech. Diabeł posługuje się gniewem, by wzbudzać żale i niezgody, które niszczą miłość. W Księdze Przysłów czytamy: „Odpowiedź łagodna uśmierza zapalczywość, słowo raniące pobudza do gniewu. — Człowiek gniewliwy wznieca kłótnie, a cierpliwy spory łagodzi. — Dobre słowa są plastrem miodu, słodyczą dla gardła, lekiem dla ciała” (15, 1. 18; 16, 24). Rozważenie tych zdań pełnych mądrości i natchnionych przez Ducha Świętego jest bardzo pożyteczne, abyśmy nauczyli się poskramiać siebie samych i naśladowali łagodność Chrystusa, który powiedział: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11, 29).

  • O niewysłowiona miłości Boga naszego!… Czegoś Ty mnie nauczyła, o Miłości nie stworzona? Nauczyłaś mnie, abym jak baranek cierpliwie znosiła nie tylko słowa przykre, lecz także bolesne i twarde uderzenia, obelgi i krzywdy. I chcesz, abym przez to była niewinną i bez zarzutu, czyli nie szkodziła nikomu z bliźnich i braci moich; nie tylko tym, którzy nas nie prześladują, lecz również tym, którzy nas znieważają. Chcesz, abyśmy się modlili za nich jako za szczególnych przyjaciół, którzy czynią nam dobrze i przynoszą wielką korzyść. I chcesz, abym była cierpliwą i cichą, nie tylko znosząc zniewagi i szkody doczesne, lecz zawsze i we wszystkich rzeczach przeciwnych mojej woli; tak jak Ty chciałeś, aby w niczym nie było Twojej woli, lecz tylko wola Ojca Twojego…
    O najsłodsza miłości Jezusa, spraw, aby zawsze w nas wypełniała się Twoja wola tak, jak ją zawsze pełnią w niebie aniołowie i święci Twoi (św. Katarzyna ze Sieny).
  • O miłości, ty nie szukasz własnej korzyści, nie unosisz się gniewem, a za wyrządzone zło obsypujesz dobrem… O miłości, która wszystko znosisz, Ty ukrywasz, wyczekujesz, nie dozwalasz upaść błądzącemu; o miłości, ponieważ jesteś łaskawa, pociągasz, zdobywasz, oddalasz od błędu. O miłości łaskawa, Ty miłujesz również tych, których musisz znosić, i kochasz ich gorąco. Tak, Ty płaczesz, lecz z miłości, nie z bólu; płaczesz z pragnienia, płaczesz z płaczącymi.
    O miłości, matko dobra, czy to podtrzymując słabych, czy też pobudzając podeszłych wiekiem, czy to karcąc niespokojnych, chociaż okazujesz się różna wobec różnych osób, miłujesz wszystkich jak dzieci! Kiedy karcisz, jesteś łagodna, kiedy obsypujesz pieszczotami, jesteś prosta; zwykle gdy się srożysz, litujesz się; łagodzisz nie oszukując; umiesz gniewać się, pozostając cierpliwą; oburzać się, pozostając pokorną; obrażana, nie obrażasz się; wzgardzona, przybywasz z powrotem. Ty istotnie jesteś matką ludzi i aniołów. Ty, przebłagawszy Boga za człowieka, pojednałaś człowieka z Bogiem (Anonim, w. XIII).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 65

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140816.htm

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

16 sierpnia

Święty Stefan Węgierski, król

Stefan był synem księcia węgierskiego Gejzy i Adelajdy – córki księcia polskiego Mieszka I. Urodził się w ówczesnej stolicy Węgier, Ostrzychomiu (Esztergom) ok. 969 r. Według legendy chrztu udzielił mu św. Wojciech, biskup czeskiej Pragi, czczony jako patron Polski. Biskup Wojciech udzielił natomiast na pewno młodemu księciu sakramentu bierzmowania. W 995 roku Stefan poślubił bł. Gizelę, siostrę św. Henryka II, cesarza Niemiec. Po śmierci ojca w 997 r. i pokonaniu wielmożów objął rządy.
Jego największą zasługą jest zjednoczenie i umocnienie państwa po okresie rozbicia dzielnicowego. Rządził państwem węgierskim przez 41 lat. Stworzył organizację kościelną i gorliwie szerzył chrześcijaństwo. W nagrodę otrzymał od papieża Sylwestra II koronę królewską jako pierwszy król Węgier i zaszczytny tytuł “króla apostolskiego”. Koronacja nastąpiła 25 grudnia, w uroczystość Bożego Narodzenia, w roku 1000. Nadto papież przysłał Stefanowi krzyż procesjonalny i nadał mu przywilej obsadzania stolic biskupich w kraju. Król założył słynne opactwo benedyktyńskie w Pannohalma oraz cztery inne klasztory. Za zezwoleniem papieża ufundował metropolię w Ostrzychomiu i dziewięć zależnych od niej stolic biskupich. Niedługo potem założył drugą metropolię w Kalotsa. Sprowadził na Węgry kapłanów i zakonników, zakładał ośrodki duszpasterskie.
Zostawił po sobie pamięć doskonałego, mądrego prawodawcy. Dzięki pomocy duchowieństwa wyszły dekrety królewskie, które państwu węgierskiemu zapewniły ład i dobrobyt. Dla ułatwienia administracji król podzielił państwo na komitaty (okręgi).
W 1030 r. Stefan musiał stoczyć wojnę z cesarzem niemieckim, Konradem II, który chciał politycznie uzależnić Węgry od siebie. Wielkim ciosem dla Stefana była śmierć jego jedynego syna, św. Emeryka (Imredy), w 1031 r. W planach Stefana miał on być następcą tronu. Wychowawcą królewicza był św. Gerard (Gellerd), późniejszy biskup Csanad. Po śmierci król stał się świadkiem dworskich intryg.

Stefan zmarł w Ostrzychomiu 15 sierpnia 1038 roku. Wyróżniał się nabożeństwem do Matki Bożej, którą zwykł nazywać “Wielką Panią Węgrów”. Relikwie św. Stefana spoczęły w katedrze w Szekesfehervar, którą wystawił. Papież św. Grzegorz VII w 1083 r. zezwolił na uroczyste “podniesienie” relikwii św. Stefana, co równało się wówczas kanonizacji. Tenże papież na prośbę św. Władysława, króla, zezwolił równocześnie na kult św. Emeryka, który doznaje czci jako patron katolickiej młodzieży węgierskiej. Św. Stefan jest patronem Serbii i Węgier oraz tkaczy.

W ikonografii św. Stefan przedstawiany jest w stroju królewskim, w koronie. Jego atrybutami są: chorągiew z Matką Bożą, glob, a na nim krzyż – symbol misyjnej działalności, korona, makieta kościoła w ręku.

 

Chrystianizacja Węgier

Zdzisław Grad

Nawrócenie Węgrów otworzyło drogę dla kultury chrześcijańskiej we wschodniej Europie, w jeszcze większym stopniu niż nawrócenie Polski. Środkowy Dunaj zawsze stanowił główne przejście pomiędzy Wschodem a Zachodem.

Węgrzy byli ludem koczowniczym pochodzenia ugrofińskiego, mieszkającym prawdopodobnie po obu stronach środkowego Uralu. Prawęgrzy odłączyli się od plemion ungrofińskich i nazwali siebie Magyar, czyli „mówiącymi ludźmi”. Pod koniec IX wieku wkroczyli na tereny, które zamieszkują do dzisiaj.

Terytorium dzisiejszych Węgier stanowiło w starożytności rzymską prowincję Panonię. W 896 roku dotarły tu plemiona Madziarów pod dowództwem Arpada. Po ciężkich bojach położyły one kres istnieniu państwa wielkomorawskiego, wraz z istniejącą tam organizacją kościelną. Wyprawy Węgrów docierały do południowych Niemiec, Francji i Włoch. Rozgromieni przez Ottona I w bitwie na Lechowym Polu, osiedlili się na wielkiej równinie naddunajskiej i zmieszali się z miejscową ludnością.

Duchowieństwo niemieckie zainteresowało się jeńcami węgierskimi i wielu misjonarzy chciało pozyskać dla Chrystusa ten budzący strach lud. Pewien biskup z Passawy o imieniu Peregrinus żywił skryte pragnienie stworzenia na Węgrzech arcybiskupstwa i objęcia władzy w tej metropolii. Dla tego przedsięwzięcia udało mu się podstępem zdobyć nawet poparcie Rzymu. Wysłał nad Dunaj wielu misjonarzy, ale swego celu nie dopiął.

Wobec rosnącego oporu przeciw najeźdźcom, węgierskie warstwy rządzące doszły do przekonania, iż Bóg chrześcijański ma większą moc od ich własnych bogów. W związku z tym były dwie możliwości wyboru: Rzym lub Konstantynopol.

W połowie X wieku na czele misji bizantyjskiej przybywa na Węgry biskup Hieroteos i część arystokracji przystępuje do chrztu. Jednakże po klęsce Węgrów na Lechowym Polu kontakty z Konstantynopolem urywają się. Dlatego kolejne poselstwo z prośbą o przysłanie biskupa rusza tym razem do Rzymu. W 974 roku Gejza, jako pierwszy książę węgierski, przyjmuje chrzest wraz z całą rodziną.

Decydujący etap chrystianizacji Węgier wiąże się z panowaniem syna księcia Gejzy – Vojka. Chłopak, wychowany przez nieznanego z imienia misjonarza, w wieku około 4 lat otrzymał chrzest i nowe imię Stefan. Postać Stefana Węgierskiego zapisze jedną z najwspanialszych kart w historii chrześcijaństwa. Toteż wszyscy jego następcy będą sobie poczytywać za zaszczyt to, że biorą na siebie jego dziedzictwo duchowe, zaś korona królów węgierskich do końca będzie nosić jego imię.

Stefan, idąc w ślady ojca, usilnie dążył do włączenia Węgier w chrześcijańsko-europejską kulturę, jednocząc kraj w oparciu o silną organizację kościelną. Dzięki zwycięstwu nad wieloma pogańskimi książętami umożliwił rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa w całym państwie. Duży wpływ wywarła na niego osobowość św. Wojciecha, który przebywał na Węgrzech w 997 roku. Władca żywił dla przyszłego męczennika prawdziwą część.

Politycznym i religijnym ambicjom Stefana sprzyjała jego inteligencja, konsekwencja i upór w postępowaniu z poddanymi, a w relacjach z najbliższymi – łagodność i miłość. Hagiografowie podkreślają jego ciągłe dążenie do prawdy i sprawiedliwości. Pozycję Stefana wzmocnił ślub z siostrą przyszłego cesarza niemieckiego Henryka II – Gizelą. Wspólnymi siłami prowadzili dzieło chrystianizacji kraju, fundowali wiele kościołów i klasztorów. Zbudowali przy tym kochającą się rodzinę. Wszyscy jej członkowie: Stefan, Gizela i ich syn Emeryk zostali wyniesieni do chwały ołtarzy.

Za zgodą papieża Sylwestra II w dniu 1 stycznia 1001 roku odbyła się koronacją Stefana na króla Węgier. Według relacji kronikarskiej podczas Mszy św. władca został namaszczony i konsekrowany świętym olejem. Po Eucharystii udzielił wszystkim pocałunku pokoju. Zgromadzeni całowali jego prawicę i święty pierścień i przyjęli błogosławieństwo. Biskup wraz z duchowieństwem, rycerzami i ludem śpiewał Kyrie elejson, dziękując Bogu za króla. Stefan do końca był lubiany i szanowany i uchodził za idealnego chrześcijańskiego władcę.

Ogromnym sukcesem króla Stefana było utworzenie, jeszcze w roku koronacji, pierwszego arcybiskupstwa węgierskiego w Ostrzychomiu, a 5 lat później kolejnego w Kalocsy. Mając własne metropolie, uniezależnił się w ten sposób od niemieckiej hierarchii kościelnej.

Stefan utworzył w sumie 10 biskupstw i dokonał imponującego dzieła. Nakazał, by na każde 10 osiedli przypadał jeden kościół. Poza tym powstało 8 opactw benedyktyńskich i 2 bazyliańskie oraz liczne hospicja dla pielgrzymów. Król zmarł w 1038 roku w dzień Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W widzeniu ofiarował swoją koronę Dzieciątku Jezus, siedzącemu na rękach Maryi. W czasie 40-letnich rządów św. Stefana Kościół węgierski wszedł na scenę życia religijnego w Europie i wniósł wielki wkład w kształtowanie się chrześcijaństwa na kontynencie.

Następcą pierwszego króla Węgier miał zostać jego syn Emeryk, który zapowiadał się na dobrego władcę. Zachowała się instrukcja św. Stefana dla swego potomka, zawierająca uniwersalistyczne ideały Ottona III. Autor przypisuje wielkość cesarstwa temu, że wolne było od przesądów narodowych i doradza księciu, aby chętnie przyjmował obcych i cudzoziemców „bowiem słabe i kruche jest królestwo, w którym panuje jeden język i jeden zwyczaj”. Królewicz zginął w niewyjaśnionych okolicznościach na polowaniu na 7 lat przed śmiercią Stefana, pogrążając ojca w głębokim smutku.

Wychowaniem Emeryka zajmował się eremita wenecki św. Gellert, późniejszy biskup Csanád i prawa ręka króla w jego działalności kościelnej. Gellert, zwany także Gerardem, zginął z rąk pogańskich Madziarów. W ten sposób stał się pierwszym węgierskim męczennikiem za wiarę w Jezusa Chrystusa. Było to w czasie kryzysu państwowego i buntu antychrześcijańskiego po śmierci króla Stefana Wielkiego. Podobnie jak w Polsce, ofiarą rebelii padli duchowni, klasztory i kościoły. Aż trzech biskupów zostało wówczas zamordowanych. Ponownie krew męczenników stawała się nasieniem pod kolejne zastępy chrześcijan.

http://www.grad.svd-mad.org/content/view/87/12/lang,/

Święci z rodu Arpadów

Najdawniejsze dzieje Węgier po przyjęciu chrześcijaństwa naznaczają postaci czterech świętych: Stefana (zm. 1038) i jego syna Emeryka (zm. 1031), Gellerta (Geralda, zm. około 1046) i Władysława (zm. 1095). Dwóch z nich, Stefan i Władysław, było królami Węgier. Gellert był biskupem. Emeryk –przedwcześnie zmarłym następcą tronu. Św. Gellert nie był Węgrem, lecz najprawdopodobniej Wenecjaninem. Wszyscy żyli w przełomowym w dziejach środkowej Europy XI stuleciu. Żywoty ich obrosły legendą i stały się zrozumiałym także w Polsce symbolemWęgier. Bo kto z nas nie słyszał o św. Stefanie i jego koronie, albo o Wzgórzu Gellerta w Budapeszcie? Przyjrzyjmy się więc okiem historyka tym postaciom.

            Św. Stefan panował na Węgrzech od 997 do 1038 roku. Był następcą pierwszego historycznego władcy Węgier, swego ojca, księcia Gejzy (Géza). Odziedziczył tradycje silnej władzy centralnej i już wkrótce pokonał opozycję wewnętrzną (rozbicie rewolty pod wodzą Koppányego w bitwie pod Veszprém w 998 roku). Nie obyło się bez okrucieństwa. Według tradycji miał on poćwiartować ciało Koppányego i powiesić na bramach głównych grodów węgierskich: Veszprém, Győr i Esztergom. Część czwartą miał posłać władcy siedmiogrodzkiemu, wskazując na związek Siedmiogrodu z Węgrami. Najprawdopodobniej w oktawie Bożego Narodzenia 1000 roku, czyli między 25 grudnia 1000 i 1 stycznia 1001 roku – jak podaje kronika Thietmara – św. Stefan za zgodą cesarza Ottona III coronam et benedictionem accepit, otrzymał koronę i błogosławieństwo. Przyjął też chrzest w obrządku łacińskim i imię Stefan (dotychczas nosił imię pogańskie Vajk). Według innej legendy chrztu miał udzielić Stefanowi jeszcze w młodości św. Wojciech (Adalbert), biskup Pragi. Scenę tę przedstawia jeden z XIX-wiecznych obrazów w muzeum i galerii na Zamku Królewskim w Budzie.

Koronacja św. Stefana to wydarzenie o przełomowym znaczeniu w dziejach Węgier. Kraj ten wszedł w nowy okres. Późniejsze źródła opisowe węgierskie i żywoty św. Stefana podkreślają rolę zgody papieża Sylwestra II na koronację i przemilczają udział cesarza w tym wydarzeniu. Wspominają również o przesłaniu korony przez posłów Stefana z Rzymu (według legendy miała być ona początkowo przygotowana na koronację Bolesława Chrobrego). Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że korona św. Stefana, którą możemy dziś oglądać w Parlamencie Węgierskim w Budapeszcie, powstała około stu lat po śmierci króla. Składa się z dwóch części: z napisami w języku greckim (z lat 1074–1077) i z napisami w języku łacińskim (XI–XII wiek). Połączenia obu części dokonano w XII–XIII wieku.

Spośród węgierskich insygniów koronacyjnych na uwagę zasługuje natomiast płaszcz pierwotnie kapa liturgiczna wykonana na zamówienie Stefana i jego żony Gizeli. Ponieważ pochodzi z czasu życia świętego, przedstawia pewnie jego najwierniejszy wizerunek. Św. Stefan jest tam pokazany w diademie zupełnie innym niż tzn. korona św. Stefana, z włócznią  w prawej i jabłkiem w lewej ręce. Również włócznia, a nie korona, występuje na najwcześniejszych węgierskich monetach z 1031 roku. Jako atrybut władzy przypomina, pewnie nie bez racji, włócznię św. Maurycego ze zjazdu gnieźnieńskiego, także z roku 1000. Ponadto kieruje uwagę na postać cesarza Ottona III. Według jednej z redakcji (C) kroniki Ademara z Chabannes cesarz Otto III miał przekazać kopię Świętej Włóczni również Stefanowi. Chociaż zapis ten budzi liczne kontrowersje, także w dziedzinie symboliki (podobnie jak u nas w przypadku zjazdu gnieźnieńskiego), to wydaje się, że włóczni w symbolice węgierskiej XI wieku przypadała rzeczywiście doniosła, jeśli nie pierwszoplanowa rola. Podobnie było w cesarstwie. Co najmniej od 1002 roku, od koronacji Henryka II, obrzęd przekazania włóczni podczas inauguracji władzy wszedł do ceremoniału koronacji władców niemieckich. Pojawia się jednak od razu, podobnie jak w Polsce, istotna kwestia politycznej zależności pierwszego króla Węgier od cesarza niemieckiego. Historycy węgierscy podkreślają fakt, że w źródłach nie ma wzmianki o wasalnym stosunku Stefana wobec cesarstwa. Zależność Węgier od cesarstwa, nawet jeśli istniała, nie miała żadnych konsekwencji praktycznych. W 1018 roku Stefan Węgierski udzielił poparcia cesarzowi bizantyjskiemu Bazylemu II w wojnie przeciw Bułgarom. W 994/995 roku Stefan poślubił Gizelę, córkę księcia bawarskiego, później cesarza niemieckiego Henryka II (1002–1024). Z tego powodu po śmierci cesarza Henryka II Stefan rościł pretensje do Bawarii. Doprowadziło to do wojny z nowym cesarzem, Konradem II, który w 1030 roku bezskutecznie próbował pokonać Stefana.

Polityka wewnętrzna Stefana polegała na dalszej unifikacji ziem węgierskich – po roku 1000 również dzięki powstaniu gorąco popieranej przez króla organizacji Kościoła na Węgrzech. Utworzył on dwa arcybiskupstwa (Ostrzyhom i Kalocsa), sześć lub osiem biskupstw, wiele klasztorów, z których najstarszym (założonym jeszcze ponoć przez księcia Gejzę) i najważniejszym był benedyktyński klasztor (arcyopactwo) na Górze św. Marcina zwany Pannonhalma (łac. Mons Sacer Pannoniae). Według legendy u podnóża tego właśnie wzniesienia miał się w IV wieku, a więc jeszcze w czasach rzymskich, urodzić św. Marcin z Tours (wiadomo, że święty ten, znany najbardziej ze sceny dzielenia się połową swego płaszcza z biedakiem, rzeczywiście urodził się w rzymskiej prowincji Pannonia). W 1002 roku Stefan wystawił dla wspomnianego klasztoru dokument, w którym nadał mu te same przywileje, jakimi cieszyło się opactwo Monte Cassino. O roli Kościoła w formowaniu początków królestwa węgierskiego świadczy fakt, że według żywota św. Stefana opat Pannonhalmy miał przewodniczyć wspomnianej delegacji węgierskiej, która udała się do Rzymu po koronę. Warto dodać, że patronem arcybiskupstwa ostrzyhomskiego został św. Wojciech.

 Adam Fijałkowski

http://www.ms.ecclesia.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=292&Itemid=100

16 sierpnia

Święty Roch

Niewiele zachowało się pewnych wiadomości o św. Rochu. Jest pewne, że zmarł przed rokiem 1420, gdyż wtedy pojawia się jego pierwszy żywot i pierwsze ślady jego kultu. Urodził się w wieku XIV w Montpellier (południowa Francja). Jego rodzice mieli należeć do zamożniejszych w mieście. Kiedy przez długi czas nie mieli dziecka, uprosili sobie syna modlitwą i jałmużnami.
Roch stracił rodziców w młodym wieku. Wówczas, idąc za radą Ewangelii: “Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie” (Mt 19, 21), pieszo, z kijem podróżnym w ręku udał się z pielgrzymką do Rzymu. Nie doszedł jednak do Wiecznego Miasta, gdyż w miasteczku włoskim Acquapendente zastał epidemię dżumy. Zatrzymał się tam, aby zarażonym spieszyć z pomocą, nie bacząc, że sam naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo. W nagrodę za to heroiczne poświęcenie dla bliźnich Pan Bóg miał go obdarzyć łaską uzdrawiania. Zjednało mu to sławę świętego. Uciekając przed otaczającym go tłumem wielbicieli, opuścił miasto i udał się do Rzymu, gdzie spędził ok. 3 lat, nawiedzając kościoły, opiekując się chorymi i ubogimi.

W drodze powrotnej do Francji zatrzymał się w Loreto. W Piacenza znowu zastał epidemię dżumy. Przy posłudze chorym zaraził się. Znalazł się jednak pewien zamożny człowiek, który się nim zajął. Kiedy Roch wyzdrowiał, udał się dalej na północ. Gdy jednak znalazł się już nad Jeziorem Wielkim w miasteczku Angera, pochwycili go żołnierze pograniczni i biorąc go za szpiega, uwięzili. Poddano go indagacjom śledczym, połączonym ze stosowaniem tortur. Wycieńczony, po pięciu latach więzienia Roch zmarł w lochu. Jego niewinność i świętość miał ujawnić cudowny napis na ścianie więzienia: “Ci, którzy zostaną dotknięci zarazą, a będą wzywać na pomoc św. Rocha, jako swego pośrednika i orędownika, będą uleczeni”. Mieszkańcy miasta ujęli się więc za pielgrzymem. Zabrali ze sobą jego relikwie i pochowali je w kościele parafialnym. Potem przeniesiono je do Voghera, a wreszcie do Wenecji (w roku 1485), gdzie są do dzisiaj.
Kult św. Rocha rozszedł się szybko po Europie. Częste epidemie, które dziesiątkowały ludność i wyludniały osady ludzkie, sprzyjały rozwojowi czci św. Rocha jako patrona od zarazy. Od wieku XV należał do Czternastu Wspomożycieli. Niemało do rozpowszechnienia jego kultu przyczynili się franciszkanie, którzy uważają go za swojego tercjarza. Jego imię nakazał umieścić w Martyrologium Rzymskim Grzegorz XIII (+ 1585), a potwierdził tę decyzję surowy papież Urban VIII (+ 1644). Ku czci św. Rocha powstała nawet rodzina zakonna (rochici).
Św. Roch jest patronem Montpellier, Parmy, Wenecji; aptekarzy, lekarzy, ogrodników, rolników, szpitali i więźniów. Uważany jest także za opiekuna zwierząt domowych.

W ikonografii św. Roch przedstawiany jest jako młody pielgrzym lub żebrak w łachmanach, z psem liżącym mu rany albo biegnącym obok. Jego atrybutami są: anioł, anioł i pies trzymający w pysku chleb, pies, torba pielgrzyma.

 

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-16b.php3

Modlitwy do św. Rocha

Kiedy będziecie przypadkiem przechodzić
koło kaplicy św. Rocha w Krasnobrodzie, albo w innym miejscu…
Koniecznie weźcie te modlitwy ze sobą…

Litania do Świętego Rocha
Hymn o świętym Rochu
Modlitwa do św. Rocha podczas powietrza

 

roch2.jpg (34124 bytes)

* * *


Litania do Świętego Rocha,
Patrona od morowego powietrza.

Kyrie elejson, Chryste elejson.
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Ojcze z nieba Boże zmiłuj się nad nami!
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami!
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami!
Święta Trójco jedyny Boże zmiłuj nad nami
Święta Maryo, – módl się za nami!
Święta Boża Rodzicielko,
Święta Panno nad pannami,
Święty Rochu, Chrystusa wyznawco,
Święty Rochu, drogi klejnocie wszystkiego świata,
Święty Rochu, patronie chorych i konających,
Święty Rochu, godny Synu i ozdobo królestwa francuzkiego,
Święty Rochu, ojcze ubogich najłaskawszy,
Święty Rochu, wzgardzicielu świata najmężniejszy,
Święty Rochu, pielgrzymie ziemski najcierpliwszy,
Święty Rochu, obywatelu niebieski najchwalebniejszy,
Święty Rochu, najosobliwszy patronie od powietrza morowego,
Święty Rochu, cudotwórco wielki Chrystusów,
Święty Rochu, obrońco wiary świętéj najpotężniejszy,
Święty Rochu, przedziwny Chrystusowego ubóstwa naśladowco
Święty Rochu, najtroskliwszy wdów i sierot opiekunie,
Święty Rochu, żarliwy dusz miłośniku,
Święty Rochu, lekarzu chorób ludzkich najskuteczniejszy
Święty Rochu, wizerunku prawdziwej pobożności,
Święty Rochu, wodzu w drodze cnót najdoskonalszy,
Święty Rochu, przykładzie cudowny Ducha apostolskiego,
Święty Rochu krzyża Pańskiego miłośniku najcierpliwszy,
Święty Rochu, życiem Aniele najniewinniejszy,
Święty Rochu, wielki i skuteczny Patryarcho ludu Bożego,
Święty Rochu, darem i Duchem Boskim Przedziwny Proroku,
Święty Rochu, najgorliwszy nieumiejętnych doktorze,
Święty Rochu, prawdziwy życia Chrystusowego wyznawco,
Święty Rochu, najmocniejszy Panieńskiéj czystości obrońco,
Święty Rochu, w którym wszystkich Świętych zasługi z Boskiéj dobroci szanujemy i czcimy,
Święty Rochu, całego świata Patronie od zarazy morowego powietrza,
Święty Rochu, w szpitalach służący,

Boże, w Trójcy świętéj jedyny,
Przez zasługi świętego Rocha, gorliwego miłośnika Twego,
Abyś od powietrza, głodu, ognia i wojny wybawić raczył,
Abyś nas od skazy grzechowej zachować raczył,
Abyś nas, za przykładem świętego Rocha, w służbie Twojej świétej utwierdzić raczył,
Abyś nam, synom i córkom jego, pokój, zgodę i miłość prawdziwą dać raczył,
Synu Boży, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson!

10 Ojcze nasz i t. d.-10 Zdrowaś Marya i t. d.

Módlmy się. Boże, któryś błogosławionemu Rochowi, przez Anioła Swego, przyobiecał, że każdy, pobożnie go wzywający, od wszelkiego morowego powietrza wolnym zostanie, daj nam, prosimy Ciebie, aby, którzy jego pamiątkę nabożnie obchodzimy, mocą zasług jego, od śmiertelnego powietrza ciała i duszy byli zachowani. Przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje, Bóg na wieki wieków. Amen.

 

Hymn o świętym Rochu

Witaj Rochu, mężu święty,
Tyś z wielkiego rodu wzięty!

Krzyżem świętym naznaczony,
Z lewéj boku Twego strony.

Gdy miejsca święte obchodzisz,
Zapowietrzonych przywodzisz

Do zdrowia samém dotknieniem,
Z wielkiem wszystkich podziwieniem.

Pozdrowienieć ponawiamy,
Zachowaj nas – upraszamy –

Od wrzodów, moc nad któremi
Wziąłeś słowy anielskiemi.

 

Modlitwa do św. Rocha podczas powietrza

Wszechmogący i wieczny Boże! któryś dla zasług przebłogosławionego Rocha, wyznawcy Twego nieraz od Twych wiernych morową zarazę łaskawie oddalić raczył! daj ludowi Twemu o oddalenie takowegoż powietrza, do Twojej się dobroci uciekającemu, aby, za przyczyną tegoż chwalebnego wyznawcy Twego, od tej zarazy i od wszelkiego zatrwożenia wolnym zostawał. -Przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje, Bóg na wieki wieków. Amen.

http://www.kbroszko.dominikanie.pl/roch.htm

16 sierpnia

Błogosławiona Maria Sagrario od św. Alojzego Gonzagi,
dziewica i męczennica

Elwira Moragas Cantarero urodziła się 8 stycznia 1881 r. w Lillo, w prowincji Toledo (Hiszpania). Pięć lat później cała rodzina przeniosła się do Madrytu.
Elwira została posłana do kolegium katolickiego św. Fernanda, gdzie przystąpiła również do I Komunii św. Kontynuowała naukę w szkole średniej. Po studiach uzyskała dyplom na wydziale farmacji uniwersytetu w Madrycie. Zaczęła pomagać ojcu w aptece, a gdy w 1909 r. zmarł, przejęła jego obowiązki. Opiekowała się mieszkańcami Madrytu i uczestniczyła w życiu religijnym swojej parafii.
W czerwcu 1915 r. wstąpiła do karmelitańskiego klasztoru św. Anny i św. Józefa, przyjmując imię Maria Sagrario od św. Alojzego Gonzagi. W 1920 r. złożyła śluby wieczyste. W latach 1927-1930 była przełożoną zgromadzenia. W tym czasie z dużym poświęceniem i radością troszczyła się o życie duchowe współsióstr. Następnie pełniła funkcję mistrzyni nowicjuszek.
1 lipca 1936 r. ponownie wybrano ją na przełożoną. Kilkanaście dni później wybuchła w Hiszpanii wojna domowa. 20 lipca tłum zaatakował klasztor. Siostry zatrzymano, ale po kilku godzinach wypuszczono na wolność. Matka Sagrario postanowiła zostać w Madrycie, by pomagać współsiostrom, ukrywającym się w domach przyjaciół. Wspierała je duchowo i materialnie. 14 sierpnia 1936 r. została aresztowana i poddana przesłuchaniu w więzieniu. Rozstrzelano ją 15 sierpnia 1936 r. rano.
Proces beatyfikacyjny m. Marii Sagrario zakończyła uroczysta beatyfikacja, dokonana przez św. Jana Pawła II w dniu 10 maja 1998 r.

opracowano na podstawie L’Osservatore Romano

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-16c.php3

Beatification of 12 Servants of God

Jan Paweł II

SĄ ZNAKAMI NADZIEI DLA WSZYSTKICH

Homilia wygłoszona podczas Mszy św. beatyfikacyjnej
10 V 1998

1. «Ja, Jan, ujrzałem (…) Miasto Święte — Jeruzalem Nowe zstępujące z nieba» (por. Ap 21, 1-2).

Wspaniała wizja niebiańskiej Jerozolimy, którą ukazuje nam dzisiejsza liturgia słowa, zamyka Księgę Apokalipsy i całą serię ksiąg tworzących Biblię. Autor Apokalipsy, opisując w tak podniosłych słowach Miasto Boże, zapowiada ostateczne zwycięstwo nad złem i ustanowienie doskonałej komunii między Bogiem a ludźmi. Ku takiemu właśnie celowi zmierza od początku historia zbawienia.

Przed oczyma wspólnoty wierzących, którzy zostali powołani, aby dawać świadectwo wierności Chrystusowi nawet pośród różnorakich doświadczeń, jawi się w pełnym blasku wspaniały cel: niebiańskie Jeruzalem! Wszyscy jesteśmy w drodze ku temu celowi, do którego dotarli już przed nami święci i męczennicy ubiegłych wieków. Ci nasi bracia i siostry, którzy wyszli zwycięsko z «wielkiego ucisku», są dla nas przykładem, bodźcem i otuchą w naszej ziemskiej pielgrzymce. Kościół, który «w swoim pielgrzymowaniu doznaje prześladowań świata i pociech Bożych» (św. Augustyn, De civitate Dei, XVIII, 51, 2), znajduje oparcie i umocnienie w przykładzie, jaki pozostawił nam niebiański Kościół, i w komunii z nim.

2. Wśród chwalebnej rzeszy świętych i błogosławionych, radujących się oglądaniem Boga, przypatrzmy się teraz w szczególny sposób naszym znakomitym braciom i siostrom w wierze, których dzisiaj dane mi było wynieść do chwały ołtarzy. Są to: Ryta Dolores Pujalte Sánchez i Franciszka od Najświętszego Serca Jezusa Aldea Araujo, Maria Gabriela de Hinojosa i sześć towarzyszek, Maria Sagrario od św. Alojzego Gonzagi Elwira Moragas Cantarero, Nimatullah Al-Hardini Youssef Kassab, Maria Maravillas od Jezusa Pidal y Chico de Guzmán.

Na różne sposoby i w bardzo odmiennych okolicznościach przeżywali oni w stopniu heroicznym to samo doświadczenie doskonałego zjednoczenia z Chrystusem i żarliwej miłości do bliźniego.

3. Dokonując beatyfikacji o. Nimatullaha Al-Hardini Kassaba, libańskiego mnicha maronickiego, pragnę przede wszystkim podziękować za moją wizytę w kraju cedrów, złożoną dokładnie rok temu. Dzień dzisiejszy jest kolejnym świętem dla Libańczyków na całym świecie, gdyż jeden z ich rodaków został im ukazany jako wzór świętości. W całym swoim życiu monastycznym nowy błogosławiony stosował się gorliwie do słów uczniów Chrystusa, które usłyszeliśmy w czytaniu z Dziejów Apostolskich: «przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego» (14, 22).

To samo czytanie ukazuje nam też różne aspekty misji: modlitwę, post i głoszenie Ewangelii. Praktyka ścisłej ascezy, wielogodzinne modlitwy przed Najświętszym Sakramentem, wytrwałe poszukiwania teologiczne, miłosierna troska o braci — w tym wszystkim bł. Al-Hardini dał przykład życia chrześcijańskiego i monastycznego wspólnocie maronickiej i wszystkim uczniom Chrystusa naszych czasów. Jak przypomniałem w posynodalnej adhortacji apostolskiej Nowa nadzieja dla Libanu, przywołując postać św. Bazylego, «życie moralne i życie ascetyczne zgodne z podjętymi zobowiązaniami prowadzą do pojednania między ludźmi» (n. 53). Od dzisiaj nowy błogosławiony jest znakiem nadziei dla wszystkich Libańczyków, zwłaszcza dla rodzin i dla młodzieży. Jako człowiek modlitwy wzywa swoich braci, by pokładali ufność w Bogu i z wszystkich sił starali się naśladować Chrystusa, aby budować lepszą przyszłość. Oby libańska ziemia nadal była ziemią świadków i świętych i stawała się coraz bardziej ziemią pokoju i pojednania!

4. W ewangelii odczytanej podczas tej liturgii usłyszeliśmy: «Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem» (J 13, 34). M. Ryta Dolores Pujalte i m. Franciszka Aldea, dziś wyniesione do chwały ołtarzy, szły wiernie śladami Jezusa, tak jak On umiłowały do końca, a w lipcu 1936 r. poniosły śmierć męczeńską.

Należały do wspólnoty Kolegium św. Zuzanny w Madrycie, prowadzonego przez zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia Najświętszego Serca Jezusa, i postanowiły pozostać na miejscu mimo prześladowań rozpętanych w tamtym okresie, aby nie opuścić sierot, którymi się opiekowały. Ten heroiczny akt miłości i bezinteresownego poświęcenia dla dobra bliźnich m. Ryta i m. Franciszka przypłaciły życiem: choć były chore i w podeszłym już wieku, zostały uwięzione i rozstrzelane.

Największe przykazanie Chrystusa zakorzeniło się w nich głęboko w latach życia zakonnego, naznaczonych wiernością wobec charyzmatu zgromadzenia. Doskonaląc się w miłości do potrzebujących, która nie cofa się w obliczu zagrożenia i nie lęka się przelać krwi, jeśli jest to konieczne, zasłużyły na męczeństwo. Ich przykład jest wezwaniem skierowanym do wszystkich chrześcijan, aby miłować tak jak Chrystus miłował, nawet pośród największych trudności.

5. «Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali». Jakże trafnie oddają te słowa dzisiejszej ewangelii postawę s. Gabrieli de Hinojosa i jej sześciu towarzyszek ze zgromadzenia wizytek, które poniosły śmierć męczeńską w Madrycie również w 1936 r.! Posłuszeństwo i braterska wspólnota to fundamentalne elementy życia konsekrowanego. Rozumiały to siostry, które w duchu posłuszeństwa pozostały w Madrycie mimo prześladowań, aby śledzić z bliska losy swojego klasztoru.

Szukając umocnienia w milczeniu, modlitwie i wyrzeczeniach, przygotowywały się do złożenia Bogu wielkodusznej ofiary całopalnej. Gdy dziś czcimy je jako męczenniczki Chrystusa, one prowadzą nas światłem swojego przykładu, wstawiają się za nami i oczekują nas w chwale. Niech ich życie i śmierć będzie wzorem dla sióstr wizytek w klasztorach rozsianych po całym świecie, i niech przyciągnie do nich liczne powołania, które będą wcielały w życie łagodną i pełną słodyczy duchowość św. Franciszka Salezego i św. Joanny Franciszki de Chantal.

6. Księga Apokalipsy ukazała nam wizję Jerozolimy «przystrojonej jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża» (por. Ap 21, 2). Choć te słowa dotyczą Kościoła, możemy je odnieść także do dwóch karmelitanek bosych — m. Sagrario od św. Alojzego Gonzagi i do m. Maravillas od Jezusa — które zostały beatyfikowane podczas tej liturgii, gdyż różnymi drogami doszły do tego samego ideału. Obydwie jawią się dziś oczom chrześcijańskiego ludu jako oblubienice Chrystusa: zdobne w chrześcijańskie cnoty, w ludzkie zalety i w zasługi życia oddanego Bogu w karmelu terezjańskim.

M. Maria Sagrario, w młodości farmaceutka i wzór chrześcijańskich zalet dla tych, którzy wykonują ten szlachetny zawód, porzuciła wszystko, aby żyć wyłącznie dla Boga w Jezusie Chrystusie (por. Rz 6, 11) w madryckim klasztorze karmelitanek bosych pod wezwaniem św. Anny i św. Józefa. Tam dojrzało w niej postanowienie oddania się Chrystusowi, tam też nauczyła się od Niego służyć i poświęcać się za braci. Dzięki temu w burzliwym lipcu 1936 r. starczyło jej odwagi, by nie zdradzić kapłanów i przyjaciół wspólnoty, ale nieustraszenie stawić czoło śmierci, jaka groziła jej za to, że była karmelitanką i ratowała innych.

7. M. Maravillas od Jezusa, również karmelitanka bosa, jest jeszcze jednym świetlanym przykładem świętości, jaki Kościół ukazuje dzisiaj wiernym, ogłaszając ją błogosławioną. Ta niezwykła córka Madrytu szukała Boga przez całe swoje życie i oddała Mu się całkowicie w ciszy karmelu. Założyła klasztor w Cerro de los Angeles, w geograficznym centrum Hiszpanii, przy pomniku Najświętszego Serca Jezusa, któremu zawierzony został cały naród. Zmuszona opuścić klasztor z powodu wojny domowej, czyniła wszystko, co było w jej mocy, aby zapewnić zakonowi przetrwanie. W tym celu założyła wiele nowych domów, starając się, aby panował w nich duch pokuty, ofiary i skupienia, ukształtowany przez reformę terezjańską.

Była osobą powszechnie znaną w swoich czasach i umiała to wykorzystać, aby przyprowadzić wiele dusz do Boga. Pomoc materialną, jaką otrzymywała, przekazywała w całości na wsparcie klasztorów, kapłanów, seminariów i dzieł zakonnych, które go potrzebowały. W ten sposób zyskała sobie wdzięczność wielu. Przez cały prawie okres życia zakonnego pełniła funkcję przeoryszy i była dla swoich sióstr prawdziwą matką. Ożywiała ją heroiczna wiara, z jaką m. Maravillas od Jezusa przyjęła swoje trudne powołanie, stawiając Boga w samym centrum swego życia. Zaznała wielu cierpień, ale umarła ze słowami: «Jakież to szczęście umierać karmelitanką». Jej życie i śmierć to wymowne orędzie nadziei dla świata, który tak bardzo potrzebuje wartości, a tak często wystawiony jest na pokusę hedonizmu, powierzchowności i życia bez Boga.

8. «Niechaj Cię wielbią, Panie, wszystkie dzieła Twoje i święci Twoi niech Cię błogosławią!» (Ps 145 [144], 10). Wraz z Maryją, Królową Świętych, i z całym Kościołem składamy dzięki Bogu za wielkie dzieła, jakich dokonał w tych naszych siostrach i bracie, jaśniejących dziś jako latarnie nadziei dla wszystkich. Dla całej ludzkości, stojącej już na progu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa, są oni wyrazistym znakiem nieprzemijających wartości ducha.

Słowami dzisiejszej liturgii chwalmy Boga za cenny dar nowych błogosławionych, którzy rozjaśniają nowym blaskiem oblicze Kościoła: «Śpiewajcie Panu pieśń nową, albowiem uczynił cuda» (antyfona na wejście). Tak, śpiewajmy Bogu, który wszystkim ludom objawił swoje zbawienie. A każdy z nas niech odpowie w sercu: «Na wieki będę błogosławił imię Twoje, Panie!» «Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków, prze

http://www.fjp2.com/pl/jan-pawel-ii/biblioteka-online/homilie/2097-beatification-of-12-servants-of-god

Poznań: Polscy farmaceuci uczczą swoją patronkę, bł. Marię Sagrario

Relikwie bł. Marii Sagrario, patronki farmaceutów, zostaną uroczyście przekazane Stowarzyszeniu Farmaceutów Katolickich Polski w niedzielę, 24 października. Msza pod przewodnictwem abp. Stanisława Gądeckiego odbędzie się w karmelitańskim sanktuarium św. Józefa w Poznaniu i będzie transmitowana na cały świat przez TVP Polonia.

Jak poinformował KAI ks. Adam Sikora, asystent kościelny Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski, w poznańskich uroczystościach weźmie udział ks. Pierre Welsch z Belgii, asystent kościelny Międzynarodowej Federacji Farmaceutów Katolickich oraz prezes Federacji Alain Lejeune.

– Relikwie przyjechały do Poznania z klasztoru karmelitańskiego w Hiszpanii – mówi ks. Sikora. Asystent kościelny Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski podkreśla, że intronizacja relikwii patronki powinna przypomnieć farmaceutom o ich powołaniu do świętości. – Patronka farmaceutów katolickich odkryła powołanie do świętości żyjąc w sercu rodziny i społeczeństwa – zauważa ks. Sikora.

Bł. Maria Sagrario od św. Alojzego Gonzagi, Hiszpanka, żyła na przełomie XIX i XX wieku. Po skończeniu studiów farmaceutycznych przez wiele lat – najpierw razem z ojcem, a potem sama – prowadziła aptekę w Madrycie, która zaopatrywała między innymi dwór królewski.

W wieku 34 lat wstąpiła do klasztoru karmelitanek bosych, którego była przeoryszą. Poniosła śmierć męczeńską podczas hiszpańskiej wojny domowej 15 sierpnia 1936 roku, rozstrzelana przez rządowe, lewicowe wojska republikańskie. Do chwały ołtarzy wyniósł ją Jan Paweł II w 1998 roku.

http://ekai.pl/diecezje/poznanska/x34296/poznan-polscy-farmaceuci-uczcza-swoja-patronke-bl-marie-sagrario/

Zakłamana wojna domowa w Hiszpanii (cz. 1)

     Zamiast motta: W 1935 roku, gdy Hiszpania stanęła u progu wojny domowej, ksiądz Józef Jarzębowski napisał wiersz pt. "Modlitwa do pięciu ran". Znajdujemy w nim piękny i przejmujący fragment dotyczący umęczonej Hiszpanii:

     Jezu Chryste...
I przygarnij swą ręką lewą
rycerską, dumną Hiszpanię.
Niech srebrzyste dzwony Sewilli
rozproszą opar czerwony
upiornej gwiazdy - piędornicy.
Niechaj błękitna Madonna Murilla
pobłogosławi szpady kute w Toledo,
a bohaterski Cyd
stanie na straży Pirenej
zasłuchany w mistyczną pieśń

Don Calderona de la Barca

     Prośba zawarta w modlitwie - wierszu o rozproszenie "oparu czerwonego" i pokonanie "upiornej gwiazdy" miała swoje konkretne odniesienie do hiszpańskich realiów w owym czasie. Hiszpania znalazła się bowiem na krawędzi wojny domowej na skutek jawnie rewolucyjnej działalności tzw. Frontu Ludowego (koalicji lewicowych partii hiszpańskich, w której ton nadawali komuniści i anarchiści). Rewolucja - w myśl koncepcji hiszpańskiej lewicy - miała stworzyć nową Hiszpanię. Wymazać jej katolicką przeszłość i wykorzenić jej chrześcijańską tożsamość. Nie chodziło o demokrację, wolne wybory, prawa człowieka. Hiszpański Front Ludowy chciał przede wszyskim "drugiej Hiszpanii", Hiszpanii czerwonej, Hiszpanii, która wyparłaby się Krzyża. Lewica gotowa była osiągnąć ten cel nawet na drodze bezwzględnie stosowanej przemocy, w myśl zasady sformułowanej niegdyś przez jednego z jakobińskich przywódców rewolucji francuskiej, Saint-Justa: nie ma wolności dla wrogów wolności. Takie było prawdziwe tło próby komunistycznego przewrotu w Hiszpanii i wywołanego przez ten fakt powstania pod wodzą generała Franco.

     Republika przeciw Kościołowi

     Niejako preludium do otwartej wojny wypowiedzianej przez hiszpańską lewicę Kościołowi w 1936 roku była polityka realizowana wobec hiszpańskiego katolicyzmu przez Republikę, która powstała w Hiszpanii w 1931 roku po obaleniu monarchii (tradycyjnego ustroju tego pirenejskiego państwa). Republikańska polityka wobec katolików była wyraźnie nieprzyjazna. Fakt ten tłumaczyć należy tym, że władze republikańskie (zarówno na szczeblu centralnym, jak i prowincjonalnym) w swojej większości były opanowane przez liberałów, z których pokaźny procent było członkami lóż masońskich. W maju 1931 roku (krótko po zaprowadzeniu ustroju republikańskiego w Hiszpanii) religia przestaje być przedmiotem obowiązkowym w szkole. Następnym krokiem było całkowite usunięcie katechezy ze szkół (17 marca 1932 roku). 23 stycznia 1932 r. władze republikańskie zadekretowały wypędzenie Towarzystwa Jezusowego (zakon jezuitów) z Hiszpanii. Natomiast uwieńczeniem tej antykatolickiej polityki prowadzonej przez młodą republikę było uchwalenie 2 czerwca 1933 roku ustawy o wyznaniach i zgromadzeniach religijnych, która de facto oznaczała likwidację katolickich zakonów w Hiszpanii (oddawała je pod całkowitą kontrolę państwa, wrogiego przecież Kościołowi). "Prawo" to zostało oficjalnie napiętnowane i potępione przez papieża Piusa XI.

     Lewicowa propaganda podżegała do czynnych napadów na duchowieństwo i wiernych. 10 maja 1931 roku tak podburzone lewicowe bojówki spaliły kilka kościołów w Madrycie. Przez najbliższych parę dni spalono w całej Hiszpanii około setki kościołów. Rząd Republiki oficjalnie nie popierał tych napaści, ale też nic nie robił, by powstrzymać i ścigać sprawców. Jasno wyraził zasadę postępowania rządu jeden z jego liberalnych ministrów, Manuel Azana y Diaz, który stwierdził, że wszystkie kościoły Hiszpanii razem wzięte nie są warte życia nawet jednego republikanina. Znamienny epizod, bardzo użyteczny dla poznania antychrześcijańskiej mentalności hiszpańskich republikanów, wydarzył się w 1933 roku w Bilbao. Oto bowiem magistrat tego baskijskiego miasta uchwalił zburzenie pomnika Najświętszego Serca Pana Jezusa. Miejscowym katolikom udało się jednak uzyskać sądowne uchylenie tej decyzji. Dodajmy, że władze miejskie wyasygnowały na zburzenie monumentu ku czci Chrystusa 10 rys. peset, w sytuacji, gdy w kasie miasta nie było pieniędzy na szkoły.

     Prymas Hiszpanii, arcybiskup Toledo kardynał Pedro Segura y Saenz, widząc narastający ucisk katolików w Hiszpanii, napisał w swoim liście pasterskim z 6 maja 1931 roku te słowa: Jeśli pozostaniemy "cisi i bezczynni", jeśli pozwolimy poddać się ,, apatii i strachowi"... to nie będziemy mieli prawa lamentować, gdy gorzka rzeczywistość pokaże nam, że zwycięstwo należało do nas, lecz nie wiedzieliśmy, co to znaczy walczyć jak dzielni rycerze gotowi na śmierć w chwale.

     Począwszy od 1936 roku te słowa Prymasa Hiszpanii zyskały dramatycznie na aktualności.

     Wybory 1936 roku - początek terroru

     17 lutego 1936 roku odbyły się w Hiszpanii wybory parlamentarne, w wyniku których całkowita władza w tym kraju przeszła z rąk liberałów do lewicy komunistycznej. Fakt ten (przejęcie władzy w wyniku demokratycznych wyborów) jest do dzisiaj interpretowany przez rozmaitych zwolenników "czerwonej Hiszpanii" jako argument mający zamknąć usta wszystkim tym, którzy chcieliby usprawiedliwiać motywacje gen. Franco i dowodzonych przez niego powstańców, którzy zbrojnie wystąpili przeciw rządom wyłonionego po tych wyborach Frontu Ludowego. Przyjrzyjmy się jednak wynikom tych wyborów. Otóż na hiszpańską prawicę padło 3.783.601 głosów (134 miejsca w parlamencie), na Centrum - 681.047 głosów (55 miejsc), a na szeroki front lewicy czyli Front Ludowy (prym wiedli w nim anarchiści i komuniści) padło 4.176.156 głosów (278 miejsc). Jeśliby zsumować wszystkie głosy oddane na centro-prawicę oznaczałoby to, że to ona, a nie lewica wygrała wybory (4.464.648 do 4.176.156). Jednak lewica potrafiła się zjednoczyć, a ordynacja premiowała wyraźnie zwycięzcę, jakkolwiek minimalnego. Nie po raz ostatni w historii lewica skorzystała na braku zjednoczenia sił centro-prawicowych (por. przykład Polski po 1989 roku). Jedno jest wszelako pewne: w 1936 roku hiszpańska lewica nie mogła twierdzić, że ma jednoznaczny mandat społeczny do rządzenia. Ponad połowa wyborców oddała swe głosy na przeciwny lewicy obóz polityczny. Hiszpańscy komuniści, dominujący we Froncie Ludowym, nie mieli jednak żadnych skrupułów i przystąpili do bezwzględnego budowania "nowej Hiszpanii". Przede wszystkim i w pierwszej kolejności na trupach tysięcy zamęczonych księży, zakonników i zakonnic. Tak zawsze było w historii "postępu" (zob. "postępową" rewolucję francuską w XVIII wieku), że swojego głównego wroga dostrzegał on w Krzyżu i w tych, którzy przy nim trwali.

     Hiszpańska lewica nie kryła się ze swoimi zamierzeniami. Otwarcie nawoływano do powtórzenia w Hiszpanii "osiągnięć" rosyjskiej rewolucji bolszewickiej z 1917 roku (tzn. dokonanie morderstw milionów ludzi i eksterminacji Kościoła). 9 lutego gazeta hiszpańskich socjalistów, "El Socialista" pisała: "Jesteśmy zdecydowani zrobić w Hiszpanii to, co było zrobione w Rosji. Plan hiszpańskiego socjalizmu i rosyjskiego komunizmu jest taki sam". Wkrótce okazało się jednak, że bolszewicy byli "zbyt łagodni". Oto posłanka socjalistyczna do parlamentu, Margarita Nelken stwierdziła publicznie: "Chcemy rewolucji, ale rosyjska rewolucja nie może służyć nam za model dlatego, że u nas musi wybuchnąć ogromnymi płomieniem pożar rewolucji, który dostrzegą na całym świecie, i kraj muszą zalać fale krwi, która czerwienią zabarwi morze".

     Słowa szybko zamieniono w czyny. Już 8 marca 1936 roku spalono w Kadyksie szkołę katolicką, dom zakonny i 5 świątyń. 4 maja 1936 roku zanotowano przypadki mordowania księży i działaczy katolickich w Madrycie. Dnia 13 lipca 1936 roku bojówki lewicowe porwały z domu, a następnie zamordowały Jose Calvo Sotelo, przywódcę centro-prawicowej opozycji parlamentarnej.

     Pierwsze tygodnie rządów w Hiszpanii Frontu Ludowego były przepełnione przemocą: spalono 170 kościołów, zamordowano 330 osób (w większości księży i przeciwników politycznych lewicy). Historia wyraźnie poświadcza, że mitem jest twierdzenie obrońców (dawnych i dzisiejszych) Frontu Ludowego, że przemoc i wojna domowa w Hiszpanii zaczęła się wraz ze zbrojnym wystąpieniem generała Francisco Franco w lipcu 1936 roku. Przemoc i faktyczna wojna domowa trwała w Hiszpanii już przed początkiem powstania Franco. Była to przemoc stosowana przez lewicowy rząd Frontu Ludowego wobec Kościoła i wobec swoich przeciwników politycznych.

     Generał Franco nie przystąpił więc - jak głosi dobrze utarta i wciąż odpowiednio ucierana opinia - do obalania rządu, który cieszył się powszechnym zaufaniem obywateli (vide wyniki wyborów z 17 lutego 1936 roku), a jego rządy były pokojowe i pełne tolerancji. W lipcu 1936 roku wszystko wskazywało, że wybiła ostatnia godzina, by powstrzymać diaboliczny eksperyment rewolucjonistów "zalania Hiszpanii morzem krwi".

     Machina lewicowego terroru już wcześniej została puszczona w ruch. Rozpoczęła się męczeńska droga Kościoła w Hiszpanii.

Grzegorz Kucharczyk

Publikacja za zgodą redakcji

http://adonai.pl/historia/?id=15

nr 5-8/1999

Zakłamana wojna domowa w Hiszpanii (cz. 2)

     W 1937 roku znany polski pisarz Ksawery Pruszyński opublikował książkę W czerwonej Hiszpanii. Jest ona zapisem jego wrażeń i przeżyć z podróży po ogarniętej rewolucją Hiszpanii. Między innymi opisuje on w niej swoją wizytę w jednej z andaluzyjskich miejscowości: Podeszliśmy najpierw do kościoła. W głównej nawie, wysokiej i wielkiej, paliło się pod filarami kilka dużych ognisk. Rozsiedli się tu żołnierze, grając w karty, potłuszczone i wymięte, przyglądając się, jak inni z aluminiowego wojskowego kubka wyrzucali, także grając, duże sześciany kości. W bocznej nawie zupełnie ciemnej - bo światła z ognisk pełzały nisko po ziemi, ginąc w olbrzymim gmachu - tuliły się jakieś postaci. Stanęliśmy w miejscu. Od środka kościoła dolatywał gwar rozmów, przerywanych jakimś okrzykiem, trzask dopalających się polan, suchy stukot wyrzucanych na posadzkę kości. Ciemna nawa dyszała tymczasem ściszonymi szeptami ust mówiących coś wprost w inne usta i głębokim, prawie rytymicznym sapaniem zmęczonych ciężkich oddechów. Z tulących się kilkunastu par nie ruszyła się na nasz widok żadna. Odszedł mnie nawet pierwszy gwałtowny wstrząs... Wrażenie, jakie pozostawało, było to wrażenie potrzeby, zwierzęcej i pierwotnej, wyżywającej się żywiołowo, męcząco i ciężko. Dalej nikt nie oderwał się od uścisków.

     Ten opis bluźnierczego przemianowania kościoła przez rewolucjonistów na dom schadzek jest nie tylko rzeczywistym, ale i symbolicznym opisem tego, co czynili z Kościołem na opanowanych przez siebie terenach hiszpańscy wyzwoliciele człowieka. Był to przedsmak tego, co czekało Kościół w całej Hiszpanii, gdyby powstanie wojsk gen. Franco nie powstrzymało antychrześcijańskiego szaleństwa. Dość wspomnieć, że na terenach opanowanych przez rewolucjonistów ("strona rządowa") zniszczyli oni ok. 22 tysiące kościołów, a więc niemal połowę świątyń istniejących wówczas w Hiszpanii. Dla rewolucjonistów nie było nic świętego, a zezwierzęcenie sięgnęło niewyobrażalnych rozmiarów. Wymyślili nawet specjalny "taniec z trupami" polegający na wywlekaniu ciał z grobów i "tańczeniu" z nimi. W mieście Huesca wywleczone z grobów trupy układano "ku zabawie" w pozycjach kopulacyjnych (por. "małżeństwa rewolucyjne" podczas rewolucji francuskiej). Najczęściej profanowano groby księży, a szczególnie zakonnic. Nieraz wywlekano zabalsamowane ciała zakonnic na ulice, by tam ku uciesze tłumu bestialsko je profanować. W jednym z madryckich kościołów (pod wezwaniem św. Antoniego de Floridad) lewicowcy urządzili sobie "mecz piłki nożnej". Kopano czaszkę świętego, którą wydobyto z relikwiarza.

     Męczeńska droga Kościoła w Hiszpanii

     Podczas wojny domowej w Hiszpanii (1936-1939) hiszpańska lewica (tzn. głównie komuniści i anarchiści wspierający siły rządowe) wymordowała ok. 7 tysięcy księży, zakonników i zakonnic. Liczba ta (jeden z hiszpańskich historyków podaje dokładną cyfrę: 6832 osoby) stanowiła 12% kleru ówczesnej Hiszpanii. Z rąk lewicowych rewolucjonistów zginęło wówczas także kilku biskupów. Katolickie duchowieństwo nie padało ofiarą jakiś przypadkowych zamieszek i bandyckich napaści. To była systematyczna, zorganizowana akcja, której celem była całkowita eksterminacja katolickiego duchowieństwa w Hiszpanii.

Pierwszy Cygan wyniesiony
na ołtarze, beatyfikowany
przez Jana Pawła II
4 maja 1997
Zefiryn Gimenez Malla

     Co było powodem tego zbrodniczego przedsięwzięcia? Najlepiej wyjaśnił to jeden z czerwonych oprawców, którzy w sierpniu 1936 roku mordowali hiszpańskich misjonarzy klaretynów. Jeden z katów tak mówił do swoich ofiar: "My nie nienawidzimy was, ale wasz stan i strój, jaki nosicie. Zrzućcie te sutanny, a staniecie się tacy sami, jak my i wtedy was uwolnimy".

     Nie chodziło więc o rzekome indywidualne "winy " księży i zakonników. Powodem, zasługującym w oczach hiszpańskiej lewicy, na skazanie ich na śmierć była ich szczególna służba Chrystusowi jako Jego kapłani. Powodem męczeństwa była przynależność do Kościoła. Ciągle mało, za mało upowszechnia się wiedzy o tym heroicznym okresie Kościoła w Hiszpanii. Gdy czyta się zapisy tamtych wydarzeń, trudno oprzeć się wrażeniu, że czytamy opisy z życia Kościoła w katakumbach, prześladowanego i rozszarpywanego przez lwy w rzymskich amfiteatrach. Na arenach, gdzie ścierały się ze sobą siły nienawiści i miłości, pogarda i przebaczenie, nikczemność i największa ofiara.

     Potęga nienawiści i potęga miłości przebaczającej. Oto milicjanci aresztowali proboszcza z Navolmorales, który przy aresztowaniu powiedział do nich: "Chcę cierpieć dla Chrystusa". Oni odparli: "A tak? No to umrzesz tak, jak Chrystus". Następnie poddali księdza okrutnemu biczowaniu, przywiązali mu później drewnianą belkę do pleców, napoili octem i ukoronowali go koroną z cierni. Dowódca oprawców powiedział do księdza: "Bluźnij, a przebaczymy ci." Torturowany kapłan odparł: "To ja wam przebaczam i błogosławię". Milicjanci po dyskusji zrezygnowali z pierwotnego zamiaru ukrzyżowania księdza. Zginął rozstrzelany. Przed śmiercią jego ostatnim życzeniem było być odwróconym twarzą do plutonu egzekucyjnego, by móc błogosławić swoim prześladowcom.

     A oto świadectwo pozostawione przez kleryka Salvadora Pigem, który wraz z innymi 50 współbraćmi ze zgromadzenia klaretynów został rozstrzelany przez rewolucjonistów 2 sierpnia 1936 roku w Barbastro. W 1952 roku ekshumowano jego ciało. Znaleziono przy nim kalendarzyk, w którym tuż przed śmiercią zanotował następujące słowa, swój testament: "Zabijają nas z nienawiści do religii. Panie, przebacz im. Nie stawialiśmy żadnego oporu, a nasze zachowanie było bez zarzutu. Niech żyje Niepokalane Serce Maryi! Zastrzelą nas, ponieważ jesteśmy zakonnikami. Nie płaczcie nade mną. Jestem męczennikiem Jezusa Chrystusa. Kochana mamo, nie płacz. Jezus chce mojej krwi i ja ją przeleję z miłości do Niego. Będę męczennikiem! Pójdę do nieba. Tam na ciebie poczekam".

     Heroiczna odwaga przyznania się do swojej wiary i pomocy bliźniemu. Pierwszy Cygan wyniesiony na ołtarze, beatyfikowany przez Jana Pawła II4 maja 1997, Zefiryn Gimenez Malla został zamordowany 2 sierpnia 1936 roku w Barbastro, gdy stanął w obronie zaaresztowanego młodego księdza. Podczas rewizji znaleziono u bł. Zefiryna "dowód obciążający" w postaci różańca. Znajomy milicjant namawiał go, by potajemnie oddał mu różaniec, a tym samym ocali życie. Zefiryn nie wyparł się wiary. Został rozstrzelany. Umierał z różańcem w ręku i okrzykiem: Niech żyje Chrystus Król!

     25 października 1992 roku, w swojej homilii wygłoszonej podczas jednej z Mszy Św. beatyfikacyjnych hiszpańskich męczenników, Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział: "W dniu dzisiejszym dziękujemy za tę moc, która stała się udziałem męczenników na ziemii hiszpańskiej. Moc wiary, nadziei i miłości, która okazała się potężniejsza od przemocy. Zwyciężyła okrucieństwo egzekucyjnych plutonów i całego systemu zorganizowanej nienawiści".

     Podczas swojej ostatniej pielgrzymki do ojczyzny Jan Paweł II z mocą nawoływał do spisania martyrologium (tzn. spisu męczenników) Kościoła XX wieku. Trzeba poznać, możliwie z imienia i nazwiska ofiary tych systemów zorganizowanej nienawiści, u których podstaw leżała ciągle ta sama myśl: stworzenie nowego człowieka, nie na Boże podobieństwo, ale na podobieństwo mniej lub bardziej wydumanej ideologii. Czy to będzie oświecenie (rewolucja francuska), rasistowski narodowy - socjalizm (III Rzesza), czy lewicowe mrzonki o "nowej" Hiszpanii - rezultat zawsze jest ten sam: odrzucenie Boga i Jego Kościoła (stwórcą już nie jest Bóg, ale ideologia) i ograniczanie wolności dla "wrogów wolności", a najlepiej ich całkowita eliminacja - czy to na barkach na Loarze (rewolucja francuska), czy w gułagach (Związek Sowiecki), obozach koncentracyjnych (III Rzesza) czy w masowych egzekucjach (czerwona Hiszpania).

     Sam Jan Paweł II od lat daje przykład, przez swoje liczne beatyfikacje i kanonizacje, jak spisywać wspomniane martyrologium. Nie tylko przecież chodzi w nich (choć przede wszystkim) o potwierdzenie heroiczności chrześcijańskich cnót. Są one także szczególnym zapisem zbrodni ateistycznych ideologii. Odnosi się to także do ofiar lewicowego terroru szalejącego podczas hiszpańskiej wojny domowej, które Jan Paweł II niejednokrotnie wynosił na ołtarze. Wszyscy oni zginęli z rąk budowniczych, nowej, czerwonej Hiszpanii. Zdawajmy sobie z tego sprawę, skoro najczęściej w telewizji przemilcza się ten fakt podając enigmatyczny komentarz, że "papież beatyfikował ofiary wojny domowej w Hiszpanii". Pamiętajmy o ofiarach, ale pamiętajmy również, kto był katem. ,P>      Warto zapoznać się z liczbą już wyniesionych przez naszego Ojca Świętego hiszpańskich męczenników, by wyrobić sobie pogląd na ogrom prześladowań, jakim był poddany Kościół przez rząd ludowy w latach 1936-1939. A trzeba pamiętać, że liczba tych beatyfikowanych męczenników jest zaledwie drobnym ułamkiem ogólnej liczby ofiar prześladowania Kościoła w tamtym okresie.

     Beatyfikacje hiszpańskich męczenników przez Jana Pawła II

     27 wrzesień 1992: beatyfikacja s. Nazarii Ignacia March Mesa - założycielki Misjonarek Krucjaty Kościoła. Zamordowana przez rewolucjonistów w 1936 r.

     25 październik 1992: beatyfikacja 71 bonifratrów oraz 51 misjonarzy klaretynów zamordowanych przez rewolucjonistów 2 sierpnia 1936 w Barbastro.

     10 październik 1993: beatyfikacja 11 hiszpańskich męczenników zamordowanych przez rewolucjonistów; w tym dwóch biskupów: bp Diego Ventaja Milan z Almerii oraz bp Manuel Medina Olmos z Guadix.

Pogrzeb gen. Franko 23.11.1975 r.

     1 październik 1995: beatyfikacja 45 kapłanów i ludzi świeckich zamordowanych przez lewicowców w II połowie 1936 roku. M. in. bp Anzelm Polanco Fontecha z Teruel, ks. Dionizy Pamplona (ks. Dionizy uciekł z więzienia do swojego kościoła, by tam spożyć konsekrowane hostie i tym samym uchronić je przed profanacją; krótko po tym ponownie uwięziony i rozstrzelany) i Fidel Fuidio Rodriguez - człowiek świecki, wybitny archeolog, został aresztowany za publiczne noszenie krzyża, na szyi.

     4 maja 1997: beatyfikacja biskupa Florentyna Asensio Barroso oraz Zefiryna Gimeneza Malla, zamordowanych przez lewicowców w sierpniu 1936. Bp Barroso był poddany torturom podczas przesłuchania. Podczas ich trwania jeden z oprawców rzekł do niego drwiąco: "Nie bój się. Jeśli to, co mówisz jest prawdą, wkrótce będziesz w raju." Bł. bp Barroso odpowiedział: "Tak, tam będę się za was modlił".

     10 maj 1998: beatyfikacja s. Marii Sagrario od św. Alojzego Gonzagi (karmelitanki), s. Ryty Dolores Pujalte Sanchez i s. Franciszki Aldea Araujo ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Najświętszego Serca Jezusa oraz s. Marii Gabrieli de Hinojosa i jej sześciu towarzyszek z Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Madrycie. Zakonnice te zostały zamordowane przez rewolucjonistów w okresie od lipca do listopada 1936. Były "bardzo niebezpieczne" dla lewicowego reżimu: bł. s. Ryta w dniu jej rozstrzelania miała 83 lata i była niewidoma. 7 marzec 1999: beatyfikacja ks. Emanuela Sierra i o. Wincentego Solera z jego sześcioma towarzyszami z zakonu augustianów - zamordowani przez rewolucjonistów w lipcu i sierpniu 1936.

     Słowa Ojca Świętego wypowiedziane podczas tej ostatniej uroczystości beatyfikacyjnej najpełniej podsumowują sens ofiary hiszpańskich męczenników: Nie umarli w imię jakiejś ideologii, ale dobrowolnie ofiarowali swoje życie za Kogoś, kto pierwszy umarł za nich. W ten sposób oddali Chrystusowi dar, który od Niego otrzymali.

     Przypomnijmy: w zdecydowanej większości wypadków omawiane tutaj prześladowania Kościoła w Hiszpanii miały miejsce podczas pierwszych paru miesięcy trwania "władzy ludowej" w Hiszpanii. Nie trudno więc odpowiedzieć sobie na pytanie, co by dalej działo się z hiszpańskim Kościołem, gdyby rewolucjoniści (stanowiący wówczas formalnie legalny rząd) mogli bez przeszkód przez dłuższy czas rządzić Hiszpanią.

     Dopiero wystąpienie generała Franco zapoczątkowało powstanie przeciw nieludzkiemu i antychrześcijańskiemu reżimowi Rządu Ludowego. Wojna domowa, jak każda wojna, jest czymś strasznym. Również wojska gen. Franco nie wolne były od morderstw i okrucieństw. Jednak pamiętajmy, że to nie Franco rozpoczął wojnę domową w Hiszpanii. Prześladowania Kościoła i przeciwników politycznych rządu ludowego były w pełnym toku jeszcze przed rozpoczęciem powstania przez tego dowódcę. Nie chodzi o to, by apoteozować jego działania. Jednak fakty historyczne są jednoznaczne. Wystąpienie Franco przeciw rządowi ludowemu było ostatnią deską ratunku dla prześladowanych katolików i umęczonej Hiszpanii, której groziła nie tylko gwałtowna utrata własnej, katolickiej tożsamości, ale i "bratnia pomoc" ze strony "ojczyzny światowego proletariatu" (Związku Sowieckiego).

Grzegorz Kucharczyk

Publikacja za zgodą redakcji

nr 9-10/1999

http://adonai.pl/historia/?id=17

Ponadto dziś także w Martyrologium:

św. Arsacjusza, pustelnika (+ 358); św. Diomedesa, męczennika (+ 305); św. Eleuteriusza, biskupa Auxerre (+ 561); św. Symplicjusza, biskupa (+ 401); św. Tytusa, diakona i męczennika (+ 426); św. Wawrzyńca, zakonnika (+ 1243)

O autorze: Judyta