Szanowni Państwo
Niemal wszystkie media, łącznie z “prawicowymi” zatraciły się bez końca w dywagacjach na temat “co możemy zrobić dla Ukrainy”. Przez co mniej nas obchodzi nasze własne podwórko.
Tymczasem, w gmachu naszego parlamentu dzieją się rzeczy niespotykane nigdy dotąd. Grupa obywateli już trzeci dzień koczuje w Sejmie, walcząc o swoje prawa. Są to rodzice niepełnosprawnych dzieci domagający się elementarnych praw, jak uznanie ich ciężkiej, często 24-godzinnej pracy, której nikt by się nie podjął, za stanowiska etatowe z minimalnym przynajmniej wynagrodzeniem. Dziś bowiem, skandalicznie niskie świadczenia pielęgnacyjne nie wystarczają tym rodzinom na bieżące wydatki. I co tych ludzi spotyka w ramach odpowiedzi? Buta Niesiołowskiego, który “nie ma o czym rozmawiać”, bo są oni “wykorzystywani politycznie”. Tak, tak, skąd my znamy tę gadkę, zawsze wtedy się jej używa, gdy coś w kraju nie jest po myśli umiłowanej partii.
I co na to opinia publiczna? Niewiele, dla mediów nadal ważniejsza jest Ukraina.
Tymczasem w takich sytuacjach za rodzicami dzieci powinna przed Sejmem stanąć niemal cała Polska. Nie tylko duchowo, ale również fizycznie w ramach wielotysięcznej pikiety. Przy takiej postawie władzy to powinien być temat numer jeden w mediach, nawet przed Ukrainą.
Jest to sprawa również szczególnie ważna dla mediów prawicowych światopoglądowo, które są przeciwko aborcji. To one powinny pierwsze tę sprawę nagłośnić, by wyraźnie dać do zrozumienia, że o życie niepełnosprawnych bijemy się też po ich narodzinach. Nagłośnić, a nie wspomnieć gdzieś na stronie internetowej czy piątej stronie w gazecie, tuż po Ukrainie.
Dlaczego nikt w Polsce nie bije jeszcze na alarm, tak jak w sprawie Pawła Mitera który niedawno trafił do pierdla za ujawnienie afery sędziego Milewskiego? Za Miterem też powinniśmy stanąć w obronie. Winny pozostał nietknięty, a ten co skazał winnego jest w więzieniu. Made in III RP.
Źródło grafiki:
Se.pl
A dlaczego uznawać za stanowisko etatowe coś, co ewidentnie nim nie jest?
Zapewnienie pomocy rodzinom z niepełnosprawnymi dziećmi powinno być rolą organizacji charytatywnych. Sam bym chętnie z nimi poprotestował, ale pod Caritasem.
W Sejmie mogę protestować przeciwko ściąganiu olbrzymiego haraczu z każdej pracy zarobkowej, co paraliżuje przedsiębiorczość i zubaża cały Naród – łącznie z rodzicami dzieci niepełnosprawnych.
Drogi Marku,
W tej kwestii możesz mnie nawet nazwać “komuszym-zbukiem”, ale to co się u nas dzieję to niepojęte.
Nie wymagaj od tych ludzi by dawali konkretne celne propozycje, ale coś na pewno trzeba zrobić.
Ja tobie powiem, że jak przyjechałem tu do Czech do Brna to zdrewniałem taki mnie smutek nachodzi do dziś, że głowa mała. Tutaj jak się pochodzi można odnieść wrażenie, że wczoraj wojnę mieli, albo bomby co tydzień wybuchają. Pełno niewidomych z psami, ludzi na wózkach i naprawdę różnych upośledzonych ludzi. Widać wyraźnie, że też “społeczeństwo” jakoś działa, bo widać i młodzież pomagającą tym ludziom jakieś spotkania, szkolenia itd.
A u nas to co nie ma niepełnosprawnych? Czy po prostu pozwalamy im umierać w domach po cichu i samotnie?
Już to gdzieś pisałem biały człowiek jestem a to jest dzicz sto lat za murzynami.
Oczywiście, że to nie jest praca etatowa. To jest coś znacznie więcej. I za taki wysiłek, moim zdaniem, należy się odpowiednie uposażenie, nawet wyższe, niż płaca minimalna.
Przecież każdy z tych rodziców mógłby podjąć pracę zawodową, gdyby tylko miał ochotę porzucić swoje chore dzieci. Jednak, chwała Bogu, tego nie robią.
Chyba nie chcemy dążyć do załatwienia tego problemu, tak jak w Belgii, czyli do eutanazji dzieci? Z kapitalistycznego punktu widzenia, tak by było najtaniej…
Mnie też możecie zatem nazwać socjalistą.
Jeśli tak uważasz, to im płać to uposażenie.
Nie wiem tylko dlaczego chcesz koniecznie przy okazji ufundować – do spółki z podobnie myślącymi, kilkaset etatów dla całkowicie zdrowych i pełnosprawnych osób, które to będą organizować.
Co więcej, chcesz zmusić do uczestniczenia w tym systemie wszystkich innych, niezależnie od ich zapatrywań.
Gdyby zajmowała się tym organizacja charytatywna, to tych etatów będzie trzeba może 3 czy 4 na diecezję.
Jeśli ma to organizować Państwo, oznacza to potrzebę płatnej obłsugi ze strony: księgowości w Twoim zakładzie pracy lub firmy księgowej, Urzędu Skarbowego, ew. komornika i sądu, oddziału NFZ, MOPS, przychodni (lekarza i rejestracji)… pewnie coś pominąłem.
Idąc tokiem Twojego myślenia, należy w ogóle płacić rodzicom, którzy – chwała Bogu – nie porzucają swoich dzieci tylko je wychowują, dzieciom które opiekują się swoimi zniedołężniałymi rodzicami itd. itd.
Ja chcę aby te osoby opływały w luksusy i chętnie sobie wiele odmówię by się to spełniło, ale nie widzę potrzeby, by ktoś pod groźbą kary więzienia siłą zabierał mi i Tobie na ten cel znaczną część naszego zarobku i po arbitralnym wydzieleniu z niej jakiegoś ochłapa, wypłacał go potrzebującym.
Czy to czyni ze mnie bezlitosnego liberała?
To co robimy?
No cóż … Belgowie znaleźli efektywną ekonomicznie odpowiedź na pytanie “To co robimy?”. Tylko czy to jest dobra odpowiedź?
To Pan nie wie?
Asadow, człowiek o takiej inteligencji i wiedzy – i TAKI koment???
Jedynie na warunki biometeorologiczne można to zrzucić…
“Im płać” – a co, nie płaci??? @Migorr, Ty, ja – tyle, że do jednego wielkiego worka, w którym Jedynie Słuszny Przedstawiciel Narodu może łapkę zanurzyć i jak w Lotto: dziś dam wam na to.
Zgadzam się w pełni z wypowiedzią @Migorra – skąd natomiast wziąłeś te kilkaset nowych etatów?
W jedną stronę poleciało, że hej bez nowych pracowników – to co, w drugą
NAGLE byliby potrzebni?
(Casus Rzeszowa – w ubiegłym bodajże roku dzielni ZUS-owcy ponad tysiąc “wyłudzeń” świadczeń na opiekę nad dziećmi niepełnosprawnymi odkryli!
(nb w CAŁYM kraju ok. raptem 1200!) Miałaś, ty gupia babo, naszą prawomocną decyzję? No i co z tego? Zmieniliśmy zdanie! Oddawaj te pieniążki! Nie wiesz, że Ojczyzna W Potrzebie i padnie bez nowych Orlików???) TO działanie obyło się bez nowych urzędasów, nie widzę powodu do mnożenia urzędniczych bytów przy zwiększeniu świadczeń.
“Gdyby zajmowała się tym organizacja charytatywna” – tia… tyle, że organizacje charytatywne (te prawdziwe, nie oszukańcze niektóre fundacje)
nie sa w stanie zapewnić bezpieczeństwa socjalnego. Dziś mają, chętnie pomogą – a w następnym miesiącu mogą łapki rozłożyć “trudno, nie mamy”.
“Idąc tokiem Twojego myślenia” – czy sądzisz, Asadowie, że z takim trudem wywalczone płatne urlopy macierzyńskie (ostatnio nawet ojcowskie) to NIEPOROZUMIENIE? Toż nikt nie każe mieć dzieci – a chcesz, to “bujaj się, Fela”, tak? Państwo czyli Asadow m.in. ma dokładać do kogoś???
“I chętnie sobie wiele odmówię by to się spełniło” – o, to jest Asadow.
“Pod groźbą kary więzienia” – skądżeś to wziął? Nie zapłacisz – to będziesz miał co najwyżej komornika na karku. (O oszustwach nie mówimy, bo nijak to się ma do tematu) Pomijając już tę drobną rzecz, ze kupując cokolwiek – już płacisz. VAT, akcyza…
Widzisz, bardzo nie chciałbym żyć w kraju, gdzie MOŻLIWOŚĆ ZYCIA dla ludzi
byłaby dyktowana dobrym humorem dobrego wujaszka donatora.
To już naprawdę lepiej, żeby nas tam okradali – ale naprawdę potrzebujący
żeby o dzień następny nie musieli się martwić.
I chciałbym, coby była jasność: piszę o NAPRAWDĘ POTRZEBUJĄCYCH.
Cholera mnie bierze, kiedy “sierotka boża” pracę straciła – i fruuu – zasiłek “z automatu” przez kilka miesięcy. A może by tak… przez kilka godzin dziennie (reszta dnia na poszukiwanie roboty)… pozamiatać miasto?
“Ale przecież JA jestem magister! Toć-żem ELITA! MNIE do roboty fizycznej??? Fuj!” Tia.. studia z naszych podatków, i jeszcze zasiłek tyż…
Dobra, to tam poważne sprawy…
Po co i Tobie, i Wszystkim psuć humor na nowy tydzień…
Coś na wesoło: rozczulił mnie nasz Premier,że nie nie mają pieniążków.
A toż pierwszy lepszy eskimos zrobiłby z korwety “Gawron” pierwszorzędne żyletki… może Wilkinsonowi by nawet sprzedał… i ze dwa F-16 równie pociąć… i te parę złotych miałby mister finansów…
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie na nowy tydzień.
Drogi Ripie van Winkle,
Trudno się nie zgodzić, z tym co napisałeś:
Każdy, kto chce aby Jedynie Słuszny Przedstawiciel Narodu “zapewniał” “bezpieczeństwo socjalne” chce utrzymania tak znakomicie opisanego przez Ciebie systemu, który jest do tego stopnia absurdalny, że siłą odbiera dochód nie tylko Migorrowi, Tobie i mnie, ale nawet tym najbardziej potrzebującym – po to by część wydartych od nich pieniędzy wypłacić mniej potrzebującym.
Tak, płatne urlopy macierzyńskie to nieporozumienie. Jakby nie kręcić – od mieszania chochlą nie zrobi się więcej zupy. Aby rodziny nie obawiały się o środki potrzebne na odchowanie dzieci, potrzebna jest zdrowa gospodarka, a po to, żeby gospodarka było zdrowa należy uwalniać ludzką przedsiębiorczość, także z ciężarów fiskalnych. Można nawymyślać skolko ugodno różnych “pro-rodzinnych” świadczeń, a efektem tego będzie tylko bieda, bo koszt tego rozdawnictwa, zwielokrotniony przez konieczność utrzymania całej biurokratycznej machiny potrzebnej do jego obsługi – skupi się całkowicie na tych, którzy wytwarzają swoją pracą jakieś użyteczne dobra.
Aby rodziny nie obawiały się o środki potrzebne na odchowanie dzieci, potrzebna jest zdrowa gospodarka, a po to, żeby gospodarka było zdrowa należy uwalniać ludzką przedsiębiorczość, także z ciężarów fiskalnych.
Sam kiedyś wierzyłem w te libertariańskie hasełka sączone nam do głów przez “ekonomistów” zesłanych lub szkolonych przez Goldmany i inne złodziejskie Sorose. Ale z biegiem czasu, w miarę “wyrastania z korwinizmu” widzę co innego. Najniższe koszty pracy w Europie mają bodaj Polska, Rumunia i Bułgaria. Pytanie retoryczne, czy te gospodarki można uznać za zdrowe? To mieszkańcy krajów o największym “socjalu” emigrują do Polski, czy odwrotnie?
O zdrowej gospodarce w danym kraju, moim zdaniem, decyduje rodzima struktura własnościowa, państwowa albo prywatna-to do dyskusji, w gospodarce krajowej. A także posiadanie rodzimych firm o zasięgu globalnym oraz aparatu dyplomatyczno-politycznego zdolnego do kolonizacji gospodarczej państw słabszych. Brutalne, ale prawdziwe.
Chociaż, z jednym z “ekonomistami” mogę się zgodzić. Comiesięczny ZUS w kwocie 1000 zł to paranoja. Z tym coś koniecznie trzeba zrobić.
Druga rzecz. Prorodzinne świadczenia nazywasz “rozdawnictwem”. Według mnie to nie jest rozdawnictwo, a inwestycja i to o wielkiej stopie zwrotu. Choć teraz to nawet inwestycja decydująca o naszym fizycznym być, albo nie być w przeciągu stu, w porywach dwustu lat. Dziś największym bogactwem Polski, po tym jak nas ograbiono po 89 roku, są właśnie ludzie i ich praca. Za 10 lat, jeśli nic się nie zmieni, a nic na to nie wskazuje, czeka nas prawdziwy armagedon gospodarczy z niewypłacaniem emerytur włącznie. A stanie to się jeszcze szybciej, gdy posłuchamy ekonomistów od Sorosów i “uwolnimy gospodarkę”, “uwolnimy ceny za energię”, “sprywatyzujemy przedsiębiorstwa państwowe”, “obniżymy koszty pracy” i “uelastycznimy formy zatrudnienia”.
Inną kwestią jest dewastacja naszej kultury przez mass-media, która równie mocno, jak gospodarka odpowiada za spadek wzrostu naturalnego. Bo przecież po co mieć dzieci, skoro tak jak w przypadku Waśniewskiej, jest ono tylko przeszkodą w prowadzeniu rozrywkowego trybu życia? Z tym, że Polski ten trend chyba tak mocno nie opanował, jeśli w “socjalistycznej” Anglii średnia ilość dzieci w młodych polskich małżeństwach wynosi bodaj ponad 2, a w Polsce coś koło 1,3.
Więc zanim ta trucizna kulturowa zgniłego Zachodu do nas siłą inercji nie dotrze na dobre, trzeba wykorzystać szansę na odbicie się od demograficznego dołka. Jak ktoś widzi lepszy sposób, niż “rozdawnictwo”, pierwszy się ugryzę w język.
Migorrze, zrobiłeś przekładaniec z faktów i mitów.
Spróbuję go rozebrać na części.
1. To nie są żadne libertariańskie hasełka. Jeśli twierdzisz, że ludziom się może dobrze powodzić bez dobrze prosperującej gospodarki, to znaczy, że wierzysz, że rząd może za pomocą czarów zamienić papier w mieszkania, ubrania, jedzenie i inne dobra.
Hasło: “byle rząd więcej dawał ludziom, a będzie dobrze” – to hasło lewackich populistów. Zrozum: rząd nie wypracowuje żadnej wartości, tylko przejada to, co Ty sam wyprodukujesz. Jeśli ma Tobie czy komukolwiek dawać więcej, to musi to zabrać. Przy okazji zabierze znacznie więcej niż ma dać.
Goldmany, Sachcy i Sorose nakłamały sporo w dziedzinie prywatyzacji majątku narodowego. Nie pamiętam, by mówiły coś o wolności gospodarczej.
Może o wolnym rynku (nb. to też uważam za kłamstwo).
2.
Tak – w wartościach bezwzględnych. Koszty stanowiska pracy w relacji do wynagrodzenia są u nas zaporowo wysokie. Np. żeby pracownik na umowę o pracę dostawał 2000zł/mies. pracodawca musi zapłacić 3350,53zł/mies.
3.
Gospodarki Niemiec i UK gdzie emigruje najwięcej Polaków są zasilane z działalności – mówiąc bardzo skrótowo – neokolonialnej. To nie jest dla nas wzór do naśladowania. Jeśli myślisz, że jak upodobnimy nasz socjal do nich, to całe gospodarki staną się podobne, to wyznajesz tzw. kult cargo. Poczytaj – jest o tym w Wiki.
4.
Całkowicie się z tym zgadzam. Aby takie warunki zaistniały potrzebna jest tylko wolność prowadzenia działalności gospodarczej. Ludzka przedsiębiorczość załatwi resztę. Oczywiście u nas przedsiębiorczość tępi się nie tylko haraczami, ale także korupcją biurokracji – urzędów skarbowych, komorników i sądów.
5. “Prorodzinne” świaczenia w wypadku rządu są rozdawnictwem, bo rząd dysponuje tylko pieniędzmi zagrabionymi od społeczeństwa.
Tak – wspieranie rodzin jest dobrą inwestycją, dlaczego tylko mamy ją prowadzić w najbardziej rozrzutny i nieekonomiczny sposób? – Przez rząd znany z korupcji, indolencji i niegospodarności? Dlaczego nie robić tego przez fundacje na poziomie parafii, gmin, dekanatów czy maksymalnie – województw?
6. Ceny na energię zotały uwolnione, przedsiębiorstwa państwowe – w większości sprywatyzowane. Uelastycznienie form zatrudnienia nastąpiło samoistnie, ponieważ gwarancje różnych zabezpieczeń dla pracowników popychają pracodawców do różnych zabiegów – od umów śmieciowych do trzymania w sejfie podpisanych wypowiedzeń pracowników bez wstawionej daty.
Im więcej przywilejów wymuszanych przez państwo w umowach o pracę – tym większa szara strefa.
Żadne świadczenia nie zastąpią pewności zatrudnienia i pewności że zarobek da się wymienić na to, czego potrzebuje rodzina do życia.
A tej pewności nie da się uzyskać w państwie, które jest syndykiem masy upadłościowej albo powierniczym zarządem likwidacyjnym.
Nie ma żadnej drogi na skróty ze zdradzieckimi politykami u władzy.
Chcesz Polski z rosnącą populacją, kolejnośc działań jest jedna:
1. Obalenie ochlokracji partyjnej
2. Filozofia prawa -> konsytucja -> reforma prawa
3. Utworzenie instytucji gwarantujących sprawiedliwość: sądów, organów kontrolnych, także wywiadu i kontrwywiadu – praktycznie na nowo (“wszycy won!”).
Bez tego żadne drobne regulacje przy kwotach na to czy inne świadczenie, becikowe-srecikowe nic nie da.
Szanowny Marku.
Dziękuję za owocną i miłą dyskusję. To mi się podoba: kompleksowa dyskusja bez żadnych wyzwisk o nieuctwo i głupotę, a zamiast tego, przy pomocy tarczy zwanej argumenty.
Po tak wyczerpującej odpowiedzi czuję się zobowiązany do niemniej życzliwego rewanżu i podjęcia rękawicy. Co ważne, mimo pozornych różnic możemy na koniec dojść do jakichś wspólnych konkluzji.
1. To nie są żadne libertariańskie hasełka. Jeśli twierdzisz, że ludziom się może dobrze powodzić bez dobrze prosperującej gospodarki, to znaczy, że wierzysz, że rząd może za pomocą czarów zamienić papier w mieszkania, ubrania, jedzenie i inne dobra.
Hasło: „byle rząd więcej dawał ludziom, a będzie dobrze” – to hasło lewackich populistów.
Po pierwsze, nie żądam socjalu na poziomie brytyjskim, bo to jest utopia i nie stać nas obecnie na to. Wpis był o rodzicach niepełnosprawnych dzieci i o tym czy “rząd ma im dawać”. Idąc Twoim tokiem myślenia należy się zastanowić, czy rząd ma prawo “dawać” także lekarzom czy pielęgniarkom z naszej służby zdrowia. Albo czy “rząd ma dawać” nauczycielom. Bo ich wynagrodzenie także nie bierze się z kosmosu i najpierw trzeba kogoś obrabować na podatkach. Dwa, jeśli rząd “nie da” na rodziców niepełnosprawnych dzieci, do “da” 2 razy więcej na placówki, gdy ci nie będą w stanie swoich pociech pielęgnować na własną rękę i zostawią je w szpitalach. O ile wcześniej postępaki nie podpowiedzą im “tolerancyjnej” eutanazji lub aborcji z powodu braku zainteresowania państwa obłożnie chorymi.
Najniższe koszty pracy w Europie mają bodaj Polska, Rumunia i Bułgaria.
Tak – w wartościach bezwzględnych.
A procentowo w relacji netto/brutto w jednostce nominału danej waluty? Chyba też na Zachodzie płaci się więcej (tak mi wyszło w Niemczech z moich prowizorycznych działań na kalkulatorach podatkowych), ale mogę się mylić, bo podatki są dla mnie czarną magią. Swoją drogą dobry temat do ciekawej notki byłby, gdyby komuś się chciało tak zagłębiać.
Gospodarki Niemiec i UK gdzie emigruje najwięcej Polaków są zasilane z działalności – mówiąc bardzo skrótowo – neokolonialnej. To nie jest dla nas wzór do naśladowania. Jeśli myślisz, że jak upodobnimy nasz socjal do nich, to całe gospodarki staną się podobne, to wyznajesz tzw. kult cargo.
Pisałem już w innym miejscu, że jest to niemożliwe. Swoją drogą, taki port lotniczy w Gdynii idealnie pasowałby jako świątynia kultu cargo.
Aby takie warunki zaistniały potrzebna jest tylko wolność prowadzenia działalności gospodarczej. Ludzka przedsiębiorczość załatwi resztę.
Załóżmy, że jutro wprowadzimy tę wolność. Nie będzie wtedy mowy o żadnym wolnym rynku, gdyż zgodnie z przemianami po 89, zawsze wykupi nas silniejszy. Czytaj: Niemiec, Żyd, Francuz, Amerykanin czy Chinol z przedrostkiem “Poland” na końcu nazwy swojej korporacji. I chyba nikt nie myśli, że zagraniczny Pan będzie sowicie wynagradzał swoich Murzynów. Co najwyżej poklepie po plecach swoich przydupasów a naszych zaprzańców.
Ale nawet gdyby się udało. Nie uda się, bo gdyby miało się udać, to pozwoliłby na to Wielki Brat w postaci naszych kolonizatorów. To ostatnia rzecz pi Ufo w którą jestem w stanie uwierzyć.
Tak – wspieranie rodzin jest dobrą inwestycją, dlaczego tylko mamy ją prowadzić w najbardziej rozrzutny i nieekonomiczny sposób? – Przez rząd znany z korupcji, indolencji i niegospodarności? Dlaczego nie robić tego przez fundacje na poziomie parafii, gmin, dekanatów czy maksymalnie – województw?
Nie wiem przez kogo mamy to robić, ale cieszę się, że się zgadzasz z samą ideą tej sprawy, jako inwestycją. Swoją drogą, myślisz, że gdyby Kościół miał tyle kasy co rząd, nie byłoby tam korupcji? Nie mówiąc już o pomniejszych.
6. Ceny na energię zotały uwolnione
Bynajmniej? Być może w Warszawie dzięki “prywatnemu” RWE. To dlaczego jeszcze URE funkcjonuje?
Obalenie ochlokracji partyjnej
Przyjdzie jeszcze większa dyktatura oligarchów w zamian. Wolę już partyjną ochlokrację.
Postaram się skrótowo, Asadowie.
Pewnie, że jest patologia.
Cały dowcip polega jednak na tym, że kociołek mamy całkiem, całkiem… dość zasobny, pozwolę sobie rzec.
Nie wiem, czy znasz/znacie sprawę z naszym kupnem licencji Fiata.
Nasi ówcześni Wodzowie myśleli o czymś innym (chyba słusznie), bodajże o Volkswagena chodziło czy coś podobnego. Licencji bidnym Polaczkom się zachciało?
A czym wy tam płacić będzieta??? Jedynie Włosi sie zgodzili (może przez przedwojenny sentyment do “Polskiego Fiata”).
Ale w tzw międzyczasie wyznaczony satelita sobie zdjęcia porobił naszych zasobów – i już koncern “na dowolnych warunkach” licencję chciał nam dać. Dzięki, już mamy umowę z Fiatem.
Nie wiem, może to bajka. Ale dość logicznie to brzmi, jako że i uran wtedy wydobywaliśmy.
Pewnie, że kociołek nie jest bez dna i trzeba tej zupki dogotowywać.
Niemniej – na razie jest. Kwestia dzielenia…
Chciałbym bardzo, Asadowie, żeby w moim rodzinnym kraju nikt nigdy nie umarł z głodu ani nie musiał przytłoczony biedą popełniac samobójstwa. A niech będzie i
następny tysiąc urzędników – jeżeli tę gwarancję będę miał.
…Moze nawet nie zauważyłeś, jak bardzo ciekawego i rozległego tematu dotknąłeś w ostatnim zdaniu. “wytwarzają swoją pracą jakieś użyteczne dobra”
Krawc, szewiec – da się to zważyc, policzyć. A jeżeli kupuję od kogoś mój czas?
Pozdrawiam.
Te wszystkie sprzeczki w języku Babel skończą się wraz z monarchią. Czytać was nie mozna, takie zawiłe. Bardzo męczący jest świat postawiony na błędnej aksjologii, wszystko się rozlatuje, najbardziej logika i język.
Czytajcie bajki, są zyciowe.
http://paz.most.org.pl/len/bajka1.html
O naiwny! Tracisz tę gwanrancję z każdym kolejnym urzędnikiem powołanym dla spełnienia tych zacnych marzeń, w których się z Tobą łączę całym swoim rozumem i sercem.
A pisać? Można spróbować?
W dawnych czasach było sobie królestwo, którym rządził dobry król.
Kraj ten był żyzny i bogaty w zwierzynę i wszelkie zasoby ziemii, każdy mógł więc dostać pracę i żyć dzięki niej dostatnio.
Pewnego dnia do króla przyszła delegacja poddanych.
Po zwyczajowych pokłonach i tytułach zaczęli oni użalać się nad swym losem w te słowy:
“królu dobry, wejrzyj na naszą niedolę, nie możemy my pracować na chleb i odzienie, bo nasze dzieci wymagają od nas ciągłej opieki”.
Król zafrasował się wielce i kazał swym doradcom radzić, w jaki sposób dopomóc biedakom.
Trzeba Wam wiedzieć, że wśród jego dworzan był jegomość zagraniczny, niezwykle przebiegły, niejaki Socjalistus Populizus, przybyły z krajów, gdzie jak sam mawiał, niedługo każdy będzie pracować podług chęci, a zarabiać podług potrzeb.
Ów to Populizus rzecze do króla tak:
– Panie, zbierz od wszystkich włościan, czeladników, mistrzów rzemiosł, żupników i hutników, a także pasterzy pasących trzody po piętnaście, z każdych stu dukatów, które w rok zarobią.
A król na to: – jakże to, będę jeździć po królestwie mym i zbiórkę robić? A kto będzie wtedy rządzić?
Populizus uśmiechął się tylko i rzecze: – Mianuj po pięciuset sprawiedliwych wojów i pięciuset sprawiedliwych włościan i uczyń ich poborcami datkowymi.
Tak też król zrobił.
I dobrze było, dopóki poborcy swoich zapasów nie wyjedli, bo zwrócili się wtedy do króla ze skargą, że ich nowa praca nie daje im dochodu i przyjdzie im biedować.
Zawezwał więc król Populizusa, aby coś wymyślił, skoro do tej pory tak dobrze mu szło.
Myślał Socjalistus dwa dni, dwie noce i cztery pacierze – i wymyślił:
aby każdy poborca z zebranych datków brał tyle, co by zarobił, gdyby go król na nowy urząd nie mianował.
Gdy to zostało ogłoszone, dworski matematyk, który od wielu dni coś zapamiętale liczył, aż na zdrowiu podupadł, bo niemal nic nie jadł i tylko dniami i nocami szarpał swoją brodę – poprosił o głos.
– Królu, rzecze – obliczyłem właśnie, że jeśli z zebranych datków wypłaci się takie uposażenie dla poborców, to dla biednych zostanie tyle tylko, by przez połowę roku mogli jeść zupę z pokrzyw – osoloną, a przez drugą – obryzać korę i liście z drzew zapijając zgryzotę raz na miesiąc tanim a szkodliwym winem.
Król – nieco rozczarowany, że Populizus tak pohopne rady daje nakazał mu jednak myśleć następne dziesięć dni i nocy i wrócić z ostatecznym już i doskonałym rozwiązaniem.
Dni i noce minęły tak szybko, jakby same były ciekawe, co też przebiegły doradca wymyśli.
A wymyślil on to, że wszystko się ułoży i wyrówna, jeśli król podniesie wielkość datków, z piętnastu do dwudziestu pięciu dukatów na sto.
Król zdziwił się, że rozwiązanie było takie proste i oczywiste.
I było już dobrze, przez wiele miesięcy, jednak na jesieni przyszła do króla delegacja nowych biedaków, którzy do tej pory jakoś sobie dawali radę, ale przy tak wysokich datkach popadli w długi a ich gospodarstwa poupadały.
Król nie miał wyjścia (bo nie ścierpiałby odebrać opiekunom wsparcia, jakie uprzednio od niego otrzymali) i musiał pożyczyć dóbr różnych: ziarna, mięsiwa, tkanin i dukatów z sąsiedniego królestwa, aby jednym i drugim dopomóc. Musiał także mianować kolejnych pięciuset urzędników, aby rachowali jak połączyć pożyczone dobra i zebrane datki – aby je w końcu sprawiedliwie rozdzielić.
Populizusa zaś wtrącił na wszelki wypadek do lochu, dając mu jednak cały rok na wymyślenie jak to wszystko naprawić, opiekunom niepełnosprawnych i zubożałym pomocy nie odbierać, kraj oddłużyć i w ogóle, żeby już wszystkim było dostatnio.
Niedługo potem wyszła na jaw rzecz gorsząca, a mianowicie, ze sam Populizus oraz wielu spośród poborców pobudowało sobie w ostatnim czasie nowe pałace, o wiele wspanialsze niż mieli dotąd, zanim zostali poborcami.
-Łup!
Zatrzasnął młody król księgę baśni.
Jego nauczyciel (bo król ten wciąż pobierał nauki, co było całkiem normalne w jego wieku) odłożył ją na miejsce na półce z bajkami dla królów.
– Wiem! – Nie muszę czytać dalej. – Wszystko zrozumiałem – promieniał król.
A trzeba Wam wiedzieć, że poprzedniego dnia spotkało go to samo, co stało się na początku bajki – przyszła do niego delegacja rodziców, których dzieci wymagają stałej opieki – z tymi samymi zmartwieniami, jak to stało w bajce.
Król myślał i pisał coś przez całą resztę popołudnia a nazajutrz ogłosił, co postanowił.
“- Niechaj we wsi każdego z rodziców dotkniętych opisaną biedą spotka się sołtys z proboszczem. Niech wezwą parafian, do pomocy.
Jeśli wieś jest za mała, za uboga i nie da rady pomóc, to niech pójdą do starosty, niechaj wezwie on innych sołtysów i proboszczów i niech spróbują pomóc rodzinom w biedzie na całym swoim terenie. A jeśli ciągle nie wystarczy tego, co mogą zebrać, to już ostatecznie niechaj zgłosi się delegacja starostów i proboszczów do wojewody i biskupa diecezji i niech oni wezwą wszystkich swoich wiernych i poddanych do udzielenia pomocy rodzinom potrzebującym wsparcia. Gdyby to wszystko nie pomogło, wtedy przyjdźcie do mnie, a ja wtedy coś wymyślę.
…
Komentarz roku.
A byłaby tragedia tysiąclecia gdyby taki koment się zeżarł. Mi się tak zżerają nader często. Wielkie larum wtedy.
Ale Wódz pisze w edytorze. Takiego mądrego mamy Wodza. Król co o królach królewskie bajki pisze. Ot co.
I szukajcie Państwo a nie znajdziecie drugiego takiego portalu, gdzie Król królewskie bajki pisze…
Bardzo dobrą bajkę napisałeś i to ludzkim językiem.
Pisz bajki. Pacyfik opracuje graficznie i zrobi rysunki i wydamy to ( mam znajomą tanią drukarnię), a potem puścimy do katolickich księgarń i ludzi przy parafiach którzy zajmą się sprzedażą, połowa zysku pójdzie na te rodziny co mają dzieci niepełnosprawne.
Takie bajki winny być lekturami w szkołach podstawowych a nie jakieś kopciuszki. Pisz bajki monarchiczne, bo są genialnie proste.
I Pan karolek niech pisze, wydamy razem.
To bajki realistyczne- w przeciwieństwie do dzisiejszej utopii.
To trzeba przywrócić wolność do pracy i niskie podatki, byśmy zyli z tego co Pan Bóg nam dał;
http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=861928&page=4
To fajny pomysł. Wydamy jeszcze wersję audio/video, jak czytasz Emilce.
Oczywiśćie że cała Polska powinna wspomóc najsłabszych Polaków! Nasze buty ściekały krwią nie takich padalców jak ci, co tym ludziom odmawiają życia. Pomagają czarnuchom, azjatom i innym obcym z naszych podatków, a dla tych biednych dziciaków kasy nie ma. I nie piszcie bzdur że Owsiaki mają im wystarczyć bo kasa urzędowo ma być dla pedziów i murzynów, to gówno prawda, Polacy płacą, niech przede wszystkim będzie dla Polaków, a dla bambusów i tęczowców niech bedą owsiki!!!
Panie Lju.
Coś się Pan taki antybambusowy stał?
Daj Pan spkój. Piszesz Pan na katolickim portalu, katolikiem będąc.
P.S.
A pomoc ma być dla każdego, bo dla człowieka. To jest Polskość.
Oczywiście wedle możliwości i okoliczności. Ale zasada jest niezmienna.
pozdrawiam
…nie tak długo baśń się baje, jak się szybko rzecz ta staje…
Dzień po nazajutrz, po upojnej, mile nocy spędzonej (twórczo intelektualnie) stwierdził: a właściwiwie to co oni ode mnie chcą, te buraki!
Nie wiedzą, ile kosztuje utrzymanie dworu, wdzianka na REPREZENTACJĘ właśnie ich (wstyd by wam było, co, gdyby wasz Król w starych ciuchach
się pokazywał!), jakie są olbrzymie koszta ochrony Mojej Osoby, koszta
transportów Mojej Osoby i Dworu choćby na wyjazd na grzybki!
A mycie podłóg, a okien w tym śmiesznym małym pałacyku to nic? Większy pałac waszemu Królowi-Jedynie-Wspaniałemu się nie należy?
Na to wasze podatki idą i już.
Z jakiej racji My, Król, na jakieś głupie wymysły typu wojsko mamy wydawać??? Z Naszej, Królewskiej kabzy??? A do sołtysa i proboszcza nie łaska? – złóżta się i kupta te kilka “Patriotów” (ostatecznie polski wynalazek i spróbujta powiedzieć, że wam się nazwa nie podoba…)
Przestępczość na waszym terenie? A Straż Obywatelska, leniuszki?
Trzeba chcieć, ot co! Pozwolenia na broń palną od Naszego Majestatu nie dostaniecie, co prawda, ale czy naprawdę uważacie, że bandzior z automatem
w swojej brudnej łapie nie przestraszy się waszego sękatego kijaszka i nie
będzie błagał o zmiłowanie? My tam już, jako Król, lepiej wiemy, poddani moi ukochani.
Następna nocka (jako że Królowie śpią/śnią za dwóch – taka praca) przyniosła rozwiązania problemu dwóch ostatnich, wręcz bezczelnych i Majestat naruszających petycji.
Szkolnictwo – macie kochać Króla i tych, których Król profesorami nazwał.
I ufać im bezgranicznie.
Zdrowie – no tu był duuuży problem… (Cholera, jak ruszę NFZ, to i Mossad mnie nie uchroni przed latającymi skalpelami…)(podobieństwo nazw – zastrzegam – tylko przypadkowe)
Król był wykształcony lingwistycznie, więc ustami swego ministra temat najbardziej denerwujący poddanych, leczeniem onkologicznym przez wraże siły zwany, rozkazał po chińsku “no limit” nazwać.
Jest dość sporo poddanych w sensie fizycznym, a nie mentalnym, którzy język chiński akurat znają i pytają po tymże chińsku “for whom” –
no ale chińszczyzna ma to do siebie, że leczenie i eutanazja/eliminacja
w takim określeniu “no limit” może być równoważne.
…Ale to, Asadowie, dzieje się za górami, za lasami, za siedmioma morzami… Dobrze, że takich problemów w Naszym Kraju nie mamy, prawda?
Jeszcze jedno, jeżeli pozwolisz. Twoja bajka jest dla grzecznych dzieci.
Jakby gazeta dla Delfina, “Baśnie 1001 Nocy” Leśmiana. W rzeczywistości (tzn prawdziwej bajce/baśni, nieocenzurowanej) Król kazałby (mądre) ściąć wszystkich doradców i baaardzo krwawo by to wyglądało.
Pozdrawiam serdecznie na nowy tydzień.
Historia tego nie potwierdza.
Królowie którzy byli okrótni i nie dbali o swój Naród zwykle marnie kończyli.
Oczywiście może się zdarzyć zły król.
Rzecz w tym, że w demokracji w każdej sprawie (teoretycznie) decyduje zawsze większość, która z natury rzeczy składa się z ignorantów, ludzi najsłabszych moralnie i intelektualnie.
Opuszczając (chwilowo) bajkową poetykę, nie rozumiem, jak można domagać się czegoś od władz wirtualnie okupacyjnych?
Przecież każde takie wystąpienie legitymizuje te władze.
Ja mam wobec obecnego rządu i ewentualnych następnych w ramach obecnego układu partyjnego jeden postulat:
– odejdźcie, najlepiej nawróćcie się, ale w każdym wypadku trzymajcie się z dala od rządzenia.
Odwzajemniam pozdrowienia :)
Ale co ma wspólnego ten Pański ”król” z królem namaszczonym przez papieża olejami świętymi?
Nie rozumie Pan religii, więc i monarchii. Tak to jest, jak umysł formował komunizm, albo ideologie niemieckie.
Chodzimy do kościoła, ale czy my jeszcze potrafimy myśleć i tworzyć w duchu katolickim?
Czy Pan już widzi z czego pochodzą nasze spory i chaos w umysłach?
ad 1: to wszak baśnie tylko… powstawały, długo, długo przedtem zanim nasza religia powstała
ad 2: bardzo ciekawie sprawę postawiłaś. Czy religię w ogóle jesteśmy w stanie ZROZUMIEĆ, przy ograniczeniach naszego umysłu? Może jest potrzebne coś innego/coś więcej? Czucie, intucja – na pewno lepiej jako Kobieta potrafiłabyś to ująć.
Wiesz, Circ, gdybym był taki mądraliński, który wszystko rozumie, to zapewne nie było by mnie na Legionie. Taka porcja wiedzy, jaką dostaję
tu, jest niezastąpiona. (Ukłon w Twoją stronę)
ad 3: ciągle uważam, że tak.
ad 4: Może tak, może nie…
Jeżeli ktoś pisze/odpowiada w inernetowej dyskusji do Kobiety per “ty chamko” etc, to jest to nie do zaakceptowania przeze mnie – w żadnym wypadku. Czy dobry, katolicki duch by wystarczył? Szczerze – nie wiem.
Zwłaszcza, jeżeli taka osoba “podłączy się” pod pojęcie “słusznego gniewu”
który ją nagle ogarnął po lekturze… Nie łatwe to, Circ, jak widać…
Pozdrawiam.
P.S. Jedno Twe zdanko pozwoliłem sobie pominąć…
P.P.S. Jeżeli czujesz się urażona, że piszę per “Ty”, natychmiast zmienię formę.
W naszej cywilizacji byli tylko królowie katoliccy, czyli namaszczeni przez papieża.
Baśnie o innych królach pochodzą od protestantów i są osadzone w fikcyjnej rzeczywistości.
Protestantów, Circ, tym bardziej jeszcze nie było. A jak się zmieniał przekaz ustny ludowy w miarę upływu czasu – to przecież właśnie, żeby być zrozumiałym.
Stąd może dla nas są to anachronizmy. Król, rycerze – w epoce smoków? Szklanych
Gór? Wody Życia?
Wybacz, Circ, cytat z Kaczmarskiego: “w baśniach tkwią prawdzwe dzieje – Woda Życia nie istnieje. Ale zawsze warto po nią iść”
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z szacunkiem.
Wcześniej nie mieliśmy pisma, ale z zapisów kronikarzy i cudzoziemców wyłania się obraz prawy i dostojny, a potem już było sporo dokumentów, bo Kościół spisywał, dziejopisarze i literatura. To były ciekawe czasy, wygląda że wiele bardziej szczęśliwe niż dziś. Nie mówiło się wtedy, że ”za moich czasów było lepiej” ale przeciwnie, że jest lepiej niż było, Polska rosła, nawet za feudalizmu ludziom płacono lepiej niż dziś, podatki były małe, a szacunek dla władzy taki, że chłop z własnej woli zdejmował czapkę przed szlachcicem i kłaniał się w pas.
Ostatnie pokolenia nic o tym nie wiedzą, bo wymazano dobre historie i stworzono same złe i nieprawdziwe.