Włosi, którzy jeździli autostradą przebiegajacą 900 metrów od końca pasa startowego rzymskiego lotniska Fiumicino, sądzili prawdopodobnie, że miejsce to jest zagospodarowane przez czlowieka i nie czyhają tam żadne niespodzianki. W sobotę 24 sierpnia 2013 okazało się, jak bardzo się mylili.
Oto na poboczu drogi powstała dziura w ziemi, z której wydobywało się błoto, śmierdzący gaz i kłeby pary. Obłoki wydobywających się gazów siegały pięciu metrów. Szybko powstał maly krater o średnicy dwóch metrów i głebokości 90 cm. Wieść o dziwnym zjawisku obiegła świat. Nawet portal Onet.pl poinformował o nim pokazując wideo ukazujące poczatkowe fazy jego rozwoju /TUTAJ/ Patrz także /TUTAJ/. Poczatkowo nazywano to “gejzerem” lub “fumarolą”.
Niektórzy przypuszczali, iż był to efekt gnicia pod ziemią jakichś substancji organicznych. Jednak już 26 sierpnia mogliśmy przeczytać /TUTAJ/:
“From Mount Etna in Sicily up to the Alban hills around Rome there is a good deal of underground volcanic activity,” Alberto Basili, a seismologist at the Italian National Institute for Geophysics and Vulcanology, told the Daily Telegraph.
The area covers Mount Vesuvius, which buried the Roman city of Pompeii when it erupted in 79AD, to a number of lakes formed in extinct volcanoes north of Rome
Podejrzenia, iż ten mini-wulkan jest jakąś formą aktywności wulkanicznej, podsycało też to, że około 20 km od Rzymu znajduje się Monte Albano, dawny wulkan, który nie wybuchał wprawdzie od 20 tysięcy lat, ale mimo to nie jest uważany za wygasły.
W dniu 29 sierpnia ukazało się /TUTAJ/ oświadczenie pani doktor Carapezza, wulkanologa z Uniwersytetu Roma Tre, stwierdzajacy, że kolo Fiumicino faktycznie powstał błotny wulkan. Coś podobnego zdarzało sie już w przeszłości w okolicach Monte Sabatini.
Dziś /31.08/ natomiast ukazała się /TUTAJ/ wiadomość o tym, że błotny wulkan wciąż się powieksza i nadal pluje błotem i gazami /siarkowodór, dwutlenek wegla, metan/. Można zobaczyć wideo pokazujące jego obecny stan. On wciąż jest niewielki, ale nie wiadomo do jakich rozmiarów może dojść w przyszłości. Byłam kiedyś na greckiej wyspie Nissiros i podziwiałam tamtejszy błotny wulkan. Był imponujący.
To wydarzenie, choć przynajmniej chwilowo niegroźne, pokazuje nam, że nie można być pewnym dnia, ani godziny. Może się przecież zdarzyć, że w okolicy Rzymu pojawi się prawdziwy potężny wulkan i zniszczy miasto. Napisałam kiedyś kiedyś notkę “Każde miejsce zostanie kiedyś zniszczone…” /TUTAJ/, Gdy czytałam o tym błotnym wulkanie , przypomniałam sobie o niej.
Dodaj komentarz