Czy obecny ekumenizm, dialog międzyreligijny i deklaracja Dominus Iesus stoi w sprzeczności z nieomylnym nauczaniem Kościoła z poprzednich wieków?
—– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —–
Witam, zamieszczam kolejną notkę o tematyce pokrewnej z Soborem Watykańskim II – temat trudny i wydaje mi się, że będę musiał również skonsultować ten tekst, czy nie jest sprzeczny z nauką Kościoła. Nie mniej jednak jest odpowiedzią na różne zarzuty, na które można się natknąć w różnych masońskich publikacjach takich jak np. “Ostatnia bitwa szatana”.
—– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —–
Największe kontrowersje związane z Soborem Watykańskim II dotyczą kwestii ekumenizmu. Przed Vaticanum II jedyną jej formą było dążenie, aby ludzi innych wyznań nawrócić na katolicyzm. Od ostatniego soboru sytuacja uległa zmianie – a mianowicie Kościół nie dąży już za wszelką cenę do przejścia na wyznanie katolickie, o ile osoba jest wyznania chrześcijańskiego, które włącza się w ten ruch. W tym momencie można usłyszeć wielkie oburzenie sceptyków, którzy nie ustają grzmieć, że to jest niedopuszczalne – a to wszystko głównie za sprawą wcześniejszej nauki kościoła, która trzy razy w sposób nieomylny wypowiedziała się w tej kwestii.
1. Jest tylko jeden powszechny Kościół wierzących, poza którym nikt w ogóle nie jest zbawiony (papież Innocenty III, IV Sobór Laterański, 1215)
2. Oświadczamy, mówimy, definiujemy i ogłaszamy, że do zbawienia każdego stworzenia ludzkiego absolutnie konieczna jest podległość rzymskiemu papieżowi (papież Bonifacy VIII, bulla Unam Sanctam, 1302)
3. Święty Kościół Rzymski stanowczo wierzy, wyznaje i głosi, że nikt z poza Kościoła Katolickiego, nie tylko poganie, ale także żydzi i heretycy i schizmatycy, nie może mieć życia wiecznego; ale że oni pójdą do ognia wiecznego przygotowanego dla szatana i jego aniołów, jeśli przed śmiercią do niego nie dołączy; i dlatego ważna jest jedność tego ciała eklezjalnego, z której tylko ci pozostali w tej jedności mogą skorzystać dla zbawienia przez sakramenty Kościoła, i że tylko oni mogą otrzymać wieczną nagrodę za swoje posty, jałmużny i inne dzieła chrześcijańskiej pobożności i obowiązki chrześcijańskiego żołnierza. Nikt inny, nawet jeśli jego jałmużna jest tak wielka jak może być, nikt, nawet jeśli przelewa swoją krew w imię Chrystusa, nie może zostać zbawiony, jeśli nie pozostanie w łonie i w jedności Kościoła Katolickiego (papież Eugeniusz IV, bulla Cantate Domino, 1442)
Te powyższe wypowiedzi, a zwłaszcza ten ostatni, nie pozostawiają zbyt dużo pola do interpretacji – ich wymowa jest dosadna, klarowna i oczywista: jeśli przed śmiercią nie staniesz się katolikiem, to nie masz absolutnie żadnych szans na zbawienie – zostaniesz potępiony, pójdziesz w ogień piekielny przygotowany diabłu i jego aniołom. W 2000 roku Stolica Apostolska uchwaliła, zatwierdziła, uprawomocniła i opublikowała deklarację zatytułowaną Dominus Iesus, która choć nie pozostawia wątpliwości, że jedyna i prawdziwa pełnia zbawienia jest obecna wyłącznie w Kościele Katolickim, to jednak w kwestii zbawienia nie-katolików wypowiada się w znacznie łagodniejszym tonie. Oto kilka wypowiedzi z tej deklaracji:
Jednakże Bóg, pragnąc przywołać do siebie wszystkie narody w Chrystusie i przekazać im pełnię swojego objawienia i swojej miłości, jest obecny na różne sposoby «nie tylko dla poszczególnych jednostek, ale także dla narodów poprzez ich bogactwa duchowe, których głównym i zasadniczym wyrazem są religie, chociaż mają one ‘braki, niedostatki i błędy’» Dlatego święte księgi innych religii, które faktycznie są pokarmem dla ich wyznawców i kierują ich życiem, czerpią z tajemnicy Chrystusa elementy dobroci i łaski w nich obecne.
Ponadto, zbawcze działanie, jakie Jezus Chrystus prowadzi ze swoim Duchem i przez Niego, rozciąga się na całą ludzkość ponad widzialnymi granicami Kościoła. Mówiąc o tajemnicy paschalnej, w której Chrystus już teraz żywotnie jednoczy wierzącego z sobą poprzez Ducha i obdarza go nadzieją zmartwychwstania, Sobór Watykański II stwierdza: «Dotyczy to nie tylko wiernych chrześcijan, ale także wszystkich ludzi dobrej woli, w których sercu działa w sposób niewidzialny łaska. Skoro bowiem za wszystkich umarł Chrystus i skoro ostateczne powołanie człowieka jest rzeczywiście jedno, mianowicie boskie, to musimy uznać, że Duch Święty wszystkim ofiarowuje możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w tej paschalnej tajemnicy».
Mówiąc o sposobie, w jaki zbawcza łaska Boża — udzielana zawsze za pośrednictwem Chrystusa w Duchu Świętym i mająca tajemniczy związek z Kościołem — dociera do poszczególnych niechrześcijan, Sobór Watykański II ogranicza się do stwierdzenia, że Bóg udziela jej «wiadomymi tylko sobie drogami».
Na samym wstępie, uprzedzając wszelkie konkluzje, zaznaczam, że moim zamiarem nie jest podważanie natchnionego pochodzenia tych słów – wręcz przeciwnie – uważam, że jak najbardziej są one natchnione. Problem jest jedynie w naszym podejściu do tych tekstów. Ale o tym za chwilę.
Zanim jednak omówimy sobie tę kontrowersję, warto przytoczyć tutaj brzmienie Dogmatu o Nieomylności Papieża, który został ogłoszony na Soborze Watykańskim I. Brzmi on następująco:
(…) Za zgodą świętego Soboru nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra – tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności – dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła.
W tym miejscu pozwoliłem podkreślić sobie słowa “Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła“.
Dlaczego zdecydowałem się to zrobić? Przede wszystkim, żeby pokazać, że natchniona nauka może różnorakiego rodzaju. Niektóre prawdy są niezmienne – jak np. dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny, lub dogmat o Jej Niepokalanym Poczęciu – ten fakt nie zależy ani od decyzji Kościoła, ani od zmieniającej się kultury. On dokonał się w przeszłości i w żaden sposób nie jest zależny od czyjejkolwiek woli, lub jakichkolwiek uwarunkowań. Natomiast inaczej może przedstawiać się kwestia dotycząca np. warunków koniecznych do zbawienia – one mogą być w pewien sposób zależne od kierowanego Duchem Świętym Kościoła, od Jego głowy, która otrzymała klucze Królestwa, którymi otwiera i zamyka bramy zbawienia (Mt 16,19). I tak na prawdę nie jest to mój wymysł, gdyż z takie zjawiska można zaobserwować na kartach Biblii. Dobrym przykładem są np. pewne obostrzenia, lub złagodzenia prawa, które mogą być uwarunkowane od pewnych czynników – np. zatwardziałości serca:
„Mówią mu: Czemuż jednak Mojżesz nakazał dać list rozwodowy i odprawić? Rzecze im: Mojżesz pozwolił wam odprawiać swoje żony ze względu na zatwardziałość serc waszych, ale od początku tak nie było”. (Mt 19,7-8 – BW)
I w tym momencie warto sięgnąć do Biblii, do fragmentu, w którym Mojżesz, jako osoba obdarzona pewną ustawodawczą władzą umieszcza w Prawie (które jak wiadomo jest natchnione w każdym miejscu) słowa, które wyraźnie zezwalają na taką praktykę:
„Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem, lecz nie będzie jej darzył życzliwością, gdyż znalazł u niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie”. (Pwt 24,1 – BT)
Czy ostateczne uchylenie prawa rozwodu przez Jezusa oznacza, że słowa z Powtórzonego Prawa nie były natchnione? NIE !!! Nic nas nie uprawnia do takich wniosków – ten sam Jezus i ewangeliści wskazywali, że Biblia jest w całości natchniona (np. J 10,35).
Innym ciekawym przykładem jest kwestia obrzezania, która w natchnionym Słowie Bożym w Starym Testamencie została bezwzględnie nakazana po wieczne czasy.
Rdz 17,10-14 Oto przymierze moje, które macie zachowywać między mną a wami, czyli między twoim potomstwem: każdy wasz mężczyzna ma być obrzezany. Macie dokonać obrzezania napletka; to będzie znakiem mego przymierza z wami. Z pokolenia w pokolenie każdy chłopiec mający osiem dni życia ma być u was obrzezany; zarówno ten, który urodził się w domu, jak i nabyty za pieniądze, każdy obcy […] A to przymierze ze mną [widoczne] na waszym ciele będzie przymierzem wiecznym. Nie obrzezany zaś mężczyzna, któremu nie obrzezano ciała napletka, taki człowiek niech będzie wyłączony ze swej społeczności, gdyż złamał przymierze ze mną.
Jednak Nowy Testament począwszy od pierwszego soboru, który miał miejsce w Jerozolimie, a został opisany w 15 rozdziale księgi Dziejów Apostolskich wyraźnie uchyla to prawo:
Dz 15,1-29 bp “(1) Niektórzy przybywający z Judei nauczali braci: “Jeżeli nie zostaniecie obrzezani według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni”. (2) Ponieważ wywołało to niemałe zamieszanie i spór między nimi a Pawłem i Barnabą, dlatego postanowili, że Paweł i Barnaba oraz kilku innych spośród nich udadzą się w tej sprawie do apostołów i starszych w Jerozolimie. […] (5) Sprzeciwili się temu niektórzy nawróceni z sekty faryzeuszów i powiedzieli: “Trzeba ich zobowiązać do obrzezania i zachowania Prawa Mojżeszowego”. (6) Zebrali się więc apostołowie i starsi, aby tę sprawę rozpatrzyć. Wręczyli im pismo następującej treści: […] (24) Ponieważ dowiedzieliśmy się, że niektórzy z naszego grona zaniepokoili was głoszoną, bez naszego upoważnienia, nauką, powodując zamęt w umysłach waszych, […] (28) Natchnieni Duchem Świętym postanowiliśmy nie nakładać na was żadnych ciężarów, prócz rzeczy koniecznych, (29) a więc powstrzymajcie się od spożywania pokarmów składanych bogom na ofiarę, od krwi, od mięsa ze zwierząt uduszonych i nierządu. Jeżeli to zachowacie, dobrze uczynicie.
A Święty Paweł w Liście do Galatów wręcz podkreśli, że ci ludzie, którzy dają się obrzezać, zaprzeczają chrześcijańskim postawom:
Ga 5,2-3 “Oto ja, Paweł, powiadam wam: Jeśli się dacie obrzezać, Chrystus wam nic nie pomoże. A oświadczam raz jeszcze każdemu człowiekowi, który daje się obrzezać, że powinien cały zakon wypełnić.” BW
Warto napomnieć, że List do Galatów powstał na skutek pewnych okoliczności, które zaniepokoiły Pawła. Pewni ludzie żydowskiego pochodzenia uznali, że służba prawdziwemu Bogu musi pociągać za sobą skrupulatne wypełnianie prawa Mojżeszowego – w tym również obrzezania. Oni uważali, że nikt nie jest upoważniony do rozwiązania tego starotestamentalnego prawa, gdyż jest ono natchnione w całej rozciągłości – a tam odnajdujemy również ten wyraźny nakaz dotyczący wszystkich mężczyzn. Ten fakt wywołał stanowczą reakcje apostoła narodów, do tego stopnia, że nie zawahał się użyć tak mocnych słów jak : “gdyby nawet sam anioł z nieba głosił wam naukę inną od tej, którą my głosimy, niech będzie przeklęty” (Ga 1,8).
Czy więc to oznacza, że fragment z Księgi Rodzaju, który nakazywał obrzezanie, nie był natchniony? Przecież został on uchylony – i to nie przez Jezusa, ale przez apostołów na pierwszym soborze! Żaden z nich nie powoływał się na naukę Zbawiciela. Ta ich decyzja była powzięta za natchnieniem Ducha Świętego (Dz 15,28). Więc widzimy, że nieomylny Kościół może uchylać pewne nakazy nauki, co nie czyni to automatycznie fragmentów ze Starego Testamentu nie-natchnionymi…
Innym ciekawym przykładem, który można odnieść w pewien sposób do problemu ekumenizmu jest wątek Korneliusza i tzw. nieczystych pokarmów. Ten problem został ukazany na kartach Dziejów Apostolskich w rozdziale 10-tym. Pewnego razu św. Piotr wszedł na dach, aby się pomodlić i ujrzał w widzeniu opuszczające się płótno z czterema końcami, a na nim były wszelkie zwierzęta czworonożne, płazy i ptaki. “Zabijaj i jedz” – usłyszał głos z nieba. “O nie, Panie! Bo nigdy nie jadłem nic skażonego i nieczystego” – odpowiedział. I wtedy usłyszał powtórnie głos z nieba: “Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił”. Z jednej strony odnosi się to zarówno do pokarmów czystych i nieczystych, których spożywanie w Starym Przymierzu były wyraźnie zakazane (Kpł 11,34-47; Pwt 14,3-19), a po zmartwychwstaniu Pana już były dozwolone. Z jednej strony nauczał o tym sam Jezus:
Mk 7:18-19 Odpowiedział im: I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka, i zostaje wydalone na zewnątrz. Tak uznał wszystkie potrawy za czyste.
Te słowa “Tak uznał wszystkie potrawy za czyste” są komentarzem ewangelisty, a słowa św. Piotra w tym widzeniu z Dziejów Apostolskich (rozdział 10) wskazują na to, że wówczas ta nauka nie dotarła do świadomości Jego uczniów – uświadomili to sobie po pewnym czasie pod wpływem Ducha Świętego, który miał wszystko przypomnieć i o wszystkim pouczyć (J 14:26).
Jednak najważniejszym przesłaniem tego fragmentu z Dziejów Apostolskich z rozdziału 10-ego jest wątek oczyszczenia pogan, którzy wówczas przez Izraelitów byli uważani za nieczystych. Od tego momentu historii zbawienie stało się również ich udziałem. I do tego aktu należało również uchylenie pewnych starotestamentalnych przepisów. Zwróćmy uwagę na jedną ważną rzecz – te przepisy są częścią Biblii, która jest natchniona – i to natchniona w całości bez żadnych wyjątków. I właśnie te przepisy, gdy nadszedł właściwy ku temu czas, aby umożliwić poganom przyjęcie wiary w Boga, zostały uchylone przez Kościół mocą władzy udzielonej św. Piotrowi, którym kieruje Duch Święty.
Użyte skróty oznaczają:
BT – Biblia Tysiąclecia
BW – Biblia Warszawska
BP – Biblia Poznańska
Skróty ksiąg biblijnych zgodne z Biblią Tysiąclecia.
—–
Dalej jest o tym, że Jezus ma wobec wszystkich ludzi plany zbawcze. Jednak na Kościół nie nakłada to żadnych obowiązków. Nie zaleca żadnego ekumenizmu.
Szczególnie ważne widzę to stwierdzenie:
Możliwe że to to, jakby “lemańskie” w nim jest nadinterpretowanie stwierdzenia o “elementach dobroci i łaski”, jako tego, co prowadzi niekatolików do zbawienia.
Natomiast przedstawianie nam sprawy tak, jakoby prowadziło fałszuje nam obraz “tajemnicy Chrystusa”. Otrzymujemy jakiś obraz “Jezusa odpustowego”, “Jezusa w stylu disco polo”, “Jezusa życzeniowego”, “Jezusa na zamówienie”, “Jezusa postrzeganego jako obłaskawionego złego pogańskiego bożka, skorumpowanego demona”, “Jezusa poprawnopolitycznego”.
Zostaje “Słodki Jezusicek DOBROCI I ŁASKI”
Zostaje “Jezus NIEZDOLNY DO ZŁOŚCI” – by przemocą przepędzić bankierów i handlarzy zakłócających mir świątyni,
Zostaje “Jezus NIEZDOLNY DO TEGO, BY DAĆ WYRAZ SWOJEJ NIENAWIŚCI DO ZŁA”.
Patrzenie na czyjeś święte księgi to w ogóle jakiś bezsens. Szukać kompromisu politycznego ?? Księgi, choćby najświętsze nie zbawiają. Posiadanie świętych ksiąg nie przekłada się na świętą tradycję i praktykę. Ich księgi to ich sprawa.
Jezus nas uczył zupełnie inaczej:
To nie są słowa “Jezusicka Łaskawego”. Jezus tu widoczny jest w kwestiach nawrócenia NIESKŁONNY DO ŁASKI, NIEMIŁOSIERNY, BEZLITOSNY.
– i nie chodziło w tym cytacie o jakieś miasta indiańskie, czy buddyjskie, a o żydowskie.
Dotyczy to i protestantów, i pogan:
Ma być jedność – jak protestanci chcą “protestować”, to wybierają piekło.
Jeszcze trudniej mają poganie. Przed nimi najpierw nauka sprawiedliwości, zanim zrozumieją skąd się biorą prawa, co to jest wolność, ludzkie wartości, itd. Przed nimi daleka droga w ujednolicaniu mentalności i celów życiowych z nami katolikami, zwłaszcza celu ostatecznego. Tu nie pomogą w niczym choćby najświętsze ich księgi praw.
Oni muszą przyjąć religię katolicką w całości, uprzednio wyzbywając się swojej starej w całości.
“Elementy dobroci i łaski” są powszechne w całym PRAWIE NATURALNYM, ale służą życiu doczesnemu, nie wiecznemu.
Poza tym Kościół Katolicki to nie tylko prawo – to przede wszystkim SPRAWIEDLIWOŚĆ i to nie tylko “elementy” – to każdemu to, co mu się należy; to braterstwo – fundament sprawiedliwości, to odpowiedzialność za brata swego; to JEDNO PRAWO DLA WSZYSTKICH; to WOLNOŚĆ – tyle wolności ile odpowiedzialności itd.
Życie wieczne wymaga “pójścia na całość”, a nie “w elementach”, wymaga nie tylko prawa, ale i sprawiedliwości, i wszystkich ludzkich wartości wyższego rzędu.
Ja to widzę tak, że deklaracja Stolicy Apostolskiej zatytułowana “Dominus Iesus”, zostawiając sprawy zbawienia niekatolików Bogu zupełnie nas odciąża od presji “świata” w tym kierunku.
Mamy swoje, czysto katolickie zadania, powołania, misje.
Pozdrawiam
A musi zalecać? A w którymś miejscu może zaleca, aby znieść obrzezanie? Zauważ, że podczas swojego nauczania nawet zabronił nawracania i nauczania pogan:
Mt 10:5 bt “Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego.”
A po zmartwychwstaniu Duch Święty ukazał Piotrowi to widzenie, z którego jasno wynikało, że ich praca apostolska powinna obejmować również narody pogańskie. A Jezus podczas swojej działalności zwracał się również do samarytan (J 4,1nn).
– z tego co ja zrozumiałem, to nauka Kościoła raczej sprowadza się do tego, że dzięki dobroci i łasce Boga nie można wykluczyć, że niekatolicy również mogą mieć możliwość osiągnięcia zbawienia – nie można tego wykluczyć.
– strasznie wyrywkowo i tendencyjnie interpretujesz Pismo Święte. Jezus faktycznie pogonił przekupniów ze świątyni, nawrzeszczał na faryzeuszy widząc ich wielką obłudę (Mt rozdz. 23), ale z drugiej strony:
– dialogował z samarytanami (J 4,1nn)
– Jak przechodził przez Samarię, a ci go nie przyjęli to zabronił uczniom zsyłanie ognia z nieba, aby ich pochłonął.
Łk 9,52-56 “wysłał przed sobą posłańców. A ci w drodze wstąpili do wioski samarytańskiej, aby mu przygotować gospodę. (53) Lecz nie przyjęli go, dlatego, że droga jego prowadziła do Jerozolimy. (54) A gdy to widzieli uczniowie Jakub i Jan, rzekli: Panie, czy chcesz, abyśmy słowem ściągnęli ogień z nieba, który by ich pochłonął, jak to i Eliasz uczynił? (55) A On, obróciwszy się, zgromił ich i rzekł: Nie wiecie, jakiego ducha jesteście. (56) Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusze ludzkie, ale je zachować. I poszli do innej wioski”.
Widzisz, wszystko zależy od sytuacji, dlaczego nie chcą przyjąć apostołów. Czasem może być to, że ludzie dostrzegają w tej nauce niewygode nakazy i zakazy, a czasem wynika to z tego, że są bardzo głęboko zakorzenieni w innej wierze. Jak Jezus posyłał swoich uczniów, to zauważ, że oni nie propagowali jeszcze chrześcijaństwa, ale głosili nawrócenie, nauki moralne. Przekaz Jezusa był w pewien sposób zbliżony do tego, co nauczał Jan Chrzciciel – “Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię, przybliżyło się do was królestwo niebieskie”. O czym nauczał Jezus? Można poczytać np. w kazaniu na górze (Mt 5,1nn-7,1nn). Czego nauczał Jan Chrzciciel? “kto ma dwie suknie, niech odda temu, który nie ma, żołnierze, poprzestawajcie na swoim żołdzie itp). Apostołowie nie wywracali wówczas całego judaizmu, więc jesteś w błędzie. Tutaj dobrą odpowiedzią jest przytoczony przeze mnie wyżej fragment Łk 9,52-56.
– O kurcze, z taką interpretacją jesteś o krok od założenia kolejnej nowej religii… Może żeby się nie wymądrzać, przytoczę interpretację tego fragmentu z Noweg Komentarza Biblijnego, ks. Adam Adamczewski, List do Filemona/List do Kolosan, Edycja św. Pawła, str 313 i 314:
[…]Oznacza to między innymi, że nikt nie ma prawa nikogo z wierzących bezprawnie poniżać, wypominając mu jego pochodzenie, wykształcenie, czy status społeczny. […] Akcent pada tu raczej na unicestwienie w Chrystusie wszelkiej pogardy, z jaką mogli być przez innych traktowani wierzący różnych narodowości, religii, kultur i stanów społecznych. […] Autor chciał w ten sposób najprawdopodobniej wyrazić nie tyle zniesienie w Chrystusie barier pomiędzy Żydami, a nie-Żydami, ile zniweczenie pogardy, z jaką Żydzi odnosili się do pogan wraz z ich nieobrzezaniem, a Grecy wzajemnie: do Żydów i do ich z kolei znaku obrzezania.
I tak właśnie ja odczytuję ten fragment, a Twoja interpretacja do mnie stanowczo nie trafia.
I Sobór Jerozolimski.
Ależ to wyraźny argument za tym, co ja twierdzę. Był wyraźny punkt graniczny, od którego zmieniła się postawa Kościoła.
Hola, hola. To nie ja to robię tylko wrogowie Kościoła.
Ja tu jestem za pokazywaniem Jezusa Prawdziwego, nie tylko Dobrego i Łaskawego, ale i zdolnego do złości, do nienawiści, ale i NIESKŁONNEGO DO ŁASKI, NIEMIŁOSIERNEGO, BEZLITOSNEGO. Mało tego, chcącego żąć, gdzie nie posiał i domagającego się fig nie w porę, przeklinającego drzewo figowe, Jezusa niosącego miecz, nie tylko pokój.
Otóż ich motywacje są dla Jezusa zupełnie nieistotne (tak jak i z wnikaniem w święte księgi innowierców). Jezus tu wyraźnie podaje kryterium:
MAJĄ BYĆ TO LUDZIE GODNI POKOJU (Łk 10, 6) “Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli
nie, powróci do was”.
Apostołowie w ogóle nie wywracali judaizmu. Oni go wypełniali i pokazywali jak wypełniać. To chrześcijanie są kontynuatorami judaizmu biblijnego.
Ten dzisiejszy judaizm syjonistyczno-talmudyczny nie jest taką kontynuacją. Ogranicza się do Pięcioksięgu, jest “wzbogacany” okultyzmem, kabałą, nawet wiarą w reinkarnację (ci od świeczek Hanuka)…
Dzisiejszych judaistów i to nawet tych ortodoksyjnych formalnie trzeba by uznać z pierwszych protestantów.
Jezus i Apostołowie występowali zwłaszcza przeciwko sekcie faryzeuszów, nie przeciw judaizmowi.
Dziwi w tym fragmencie zwłaszcza “nikt nie ma prawa nikogo z wierzących bezprawnie poniżać”. W ten sposób można zabraniać wszystkiego, np. “nikt nie ma prawa bezprawnie śpiewać” i jest to BEZPRAWIE, jest to z mocy samowoli prawodawcy, jest to z mocy “praw kaduka”.
To niechrześcijańskie.
Prawo nie jest źródłem prawa dla następnych praw. W chrześcijaństwie prawo jest jednoznacznie umocowane w sprawiedliwości i jeszcze wyższych ludzkich wartościach wyższego rzędu, zaczynając od prawości, kończąc na Bogu.
I znowu “Jezusicek Słodziutki”. A dlaczegóż nibyto mielibyśmy się wyrzekać broni pogardy ? Jest ona niezbędna wszędzie tam, gdzie spotykamy się z grzeszną propozycją. Ta pogarda może rozszerzać się i na ludzi, którzy identyfikują się z tą grzeszną propozycją.
Musi się rozszerzać zwłaszcza na tych, którzy szukają RÓWNOUPRAWNIENIA dla swoich “narodowości, religii, kultur i stanów społecznych”. Co innego odnośnie TOLERANCJI – tej mogą szukać, gdy wykażą, że w żaden sposób nam nie będą szkodzili.
Cytowany tekst jest bardzo niebezpieczny, bo zawarte w nim bezwarunkowe “WSZELKIEJ” i “RÓŻNYCH” mówi już o równouprawnieniu.
Nie można być ślepym na to, że te “narodowe, religijne i kulturalne” propozycje pozbawione nieufności, rezerwy, ostrożności i kontroli teologicznej stają się sabotażem na naszym terenie, stają się hodowlą wrogów wewnętrznych.
Tutaj tak samo. Nie mogło to służyć “zniweczeniu pogardy”, bo pogarda to skutek, a nie przyczyna, bo pogarda to samoobrona, podobnie jak nienawiść wzajemna.
Nie uważam, by Żydami gardzono z powodu ich obrzezania. Uważam, że gardzono ich propozycją, ich lansowaniem obrzezania widząc w tym ZAGROŻENIE DLA SWOJEJ WIARY, która miałaby się skupiać na rytuałach zewnętrznych.
Pozdrawiam
Podobnie bulla papieska http://www.tradycja.koc.pl/QuoPrimum.htm ustala Ryt Trydencki “po wieczne czasy”, a jednak Duch Święty znosi ten obowiązek na Soborze W. II. Nie w pełni to rozumiem, ale wierzę, że tak jest najlepiej i akceptuję.
Niezupełnie.
http://angelus.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2626&Itemid=683
Sobór Watykański II nie wprowadzał zmian w liturgii. Dopiero Ojciec ŚWIĘTY Paweł VI ogłosił swój Mszał Rzymski – cztery lata po SW II –
stał się on “zwyczajnym wyrazem „zasady modlitwy” Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego”.
Natomiast Mszał rzymski ogłoszony przez
świętego Piusa V i ponownie wydany przez błogosławionego Jana XXIII powinien być
uznawany za nadzwyczajny wyraz tej samej „zasady modlitwy” i powinien się cieszyć
należną czcią ze względu na czcigodny i starożytny zwyczaj. Te dwa wyrazy „zasady
modlitwy” Kościoła nie mogą w żaden sposób prowadzić do podziału w „zasadach wiary”. Są
to bowiem dwa zwyczaje jedynego rytu rzymskiego”.
http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/temat_numeru/wypelniona_cisza.htmlp
“Nieomylność papieża” okazuje się nią być tylko dla danego czasu, w którym została wypowiedziana “nieomylna” formuła.
To, że była ona wygłaszana “pod natchnieniem Ducha Świętego nie ma tu nic do rzeczy.
Zresztą pisane “pod natchnieniem Ducha Świętego” Prawo Mojżeszowe też zostało zakwestionowane przez Jezusa. Na pewno w całym Piśmie Świętym znajdzie się dużo przykładów postaw najpierw uznawanych, czy zalecanych przez Boga, a później potępianych jako niemoralne, gdy ludzie już postąpili ku człowieczeństwu dojrzałemu. Dotyczy to i składanych przez Boga obietnic, czy przymierzy.
– Już nie wiem o co chodzi. Ja to odebrałem tak, że Jezus nie zaleca żadnego ekumenizmu, to odpisałem pytaniem retorycznym, czy zalecał zniesienie obrzezania, a Ty odpisujesz, że Sobór Jerozolimski (BTW był tylko jeden, więc nie ma potrzeby pisać, że był to I). Sobór Jerozolimski to zalecenie Kościoła, a nie bezpośrednio Jezusa… No chyba że pytałeś się, w którym miejscu zaleca Kościół ekumenizm – to ja odpowiadam, że chociażby na SVII.
– Nie bardzo rozumiem tego… Czy może sugerujesz, że Kościół mógł posiadać tylko jeden taki punkt graniczny i trzymać się go po wsze czasy? Bo nie wiem, o co chodzi…
– A czy ja gdzieś neguję ten fakt, że Jezus jest również zdolny do złości? Jeśli chodzi o nienawiść, to się nie zgodzę, bo nie ma w Nim nienawiści. Nieskłonność do łaski – być może, ale jeśli już, to tylko na zasadzie takiej, że dał już raz łaskę, została podeptana, to po raz kolejny nie wystawi jej na podeptanie. Jeśli chodzi o Jego złość i brak łagodności, to śmiem przypuszczać, że masz bardzo wykrzywiony Jego obraz. Jest zły wobec cwaniactwa, oczywistej ignorancji, wewnętrznej przewrotności, zatwardziałości serca, jednak nie odważyłbym się posądzać go o to w przypadku, kiedy ludzie są prawego serca, postępują zgodnie z sumieniem i przekonaniem. I tego dotyczy wątek ekumenizmu – ludzie ci są święcie przekonani o prawdziwości swojej religii i mocno w niej zakorzenieni. Dlatego w ich przypadku wizja Jezusa złośliwego całkowicie odpada. Zauważ, jak on rozmawia z Faryzeuszami na początku jest tam wiele łagodności i szacunku, dopiero z czasem, jak widzi, że nie zmienia to ich serc, dalej są zatwardziali w swoim grzechu, to wówczas zaostrza ton rozmowy.
– A co jest wg Ciebie kryterium godności pokoju i dlaczego? Czy innowierca, który nie okazuje natychmiastowej skłonności do nawrócenia na katolicyzm z automatu nie jest jego godny?
– Mój argument dotyczył innego problemu. Był odpowiedzią na Twoje słowa, że my niby zgodnie z nakazem biblijnym powinniśmy strząsnąć pył z nóg i przekląć tych wszystkich, którzy nie okazują gotowości natychmiastowego przyjęcia chrześcijaństwa – tak ja to odczytałem. Więc wyjaśniłem, że ten fragment i te zalecenia dotyczyły innego typu okoliczności.
No i oczywiście pomijam fakt, że coś Ci się chyba pomieszało… Dzisiejszy judaizm jak najbardziej respektuje szerszy zakres ksiąg, niż pięcioksiąg (mniej więcej taki, jak protestancki Stary Testament)… To saduceusze uznawali wyłącznie pięcioksiąg, więc nie wiem bardzo, o czym mówisz. Ja nie znam talmudu, ale skoro znasz, to wypowiedz się, jakie to wątki okultystyczne można tam znaleźć – chętnie poczytam. Dodam jeszcze, że czasem może być tak, że to co jest przez niektórych postrzegane jako okultyzm, to dla nich może być potraktowane jako służba Bogu… Ale dobra, napisz konkrety, to będziemy się zastanawiać.
Co do Twojego komentarza do tego zacytowanego przeze mnie fragmentu – to zostawiam bez komentarza, no bo po co… Zostawiam to pod osąd czytelnikom nie widząc żadnej potrzeby komentowania tego… Każdy ma swój własny rozum i mi się wydaje, że tyle wystarczy, a więc mój komentarz jest zbędny.
Zalecenia Soboru uznawane są za natchnione, a więc takie w których wyraża się nie tylko Duch Święty, ale i Jezus.
Można powiedzieć, że Jezus nie był za zniesieniem obrzezania – wypełniał Prawo, więc jeżeli już miałby coś zmieniać, to w kierunku zaostrzenia motywowanego większą świadomością i dojrzałością w człowieczeństwie, a nie w kierunku łagodzenia zasad.
Natomiast Jezus, “przez ustalenia Soboru Jerozolimskiego” zniósł wymóg obrzezania dla chrześcijan pochodzenia pogańskiego.
Jednak w żadnym przypadku obrzezanie nie miało wymiaru ekumenicznego.
To samo dotyczyło i stosunku Jezusa do innowierców.
Jezus nawiązuje normalną relację z Samarytanką odnośnie zwykłej wody, ale w kwestii “wody żywej” tylko otwiera jej drogę i to drogę nawrócenia, jedyną drogę prawdziwą.
Nie ma tu ekumenizmu.
Tu bym akurat dyskutował. Nie istnieje ekumenizm w kwestiach religijnych. Może mieć on wyłącznie charakter polityczny, w ramach roztropnej troski o dobro wspólne, które w danym państwie mamy i z innowiercami. Pewne poczynania hierarchi kościelnej mają już charakter polityczny.
Niewątpliwie charakter polityczny, a nie religijny miała tak kontrowersyjna wizyta JP II u w pewnym sensie “Starszych” Braci w Rzymie.
Owszem, tak to rozumiem, tym bardziej, że zaraz przyszło potwierdzenie tego w postaci treści objawienia dla Świętego Pawła.
Jezus wyraźnie zapowiedział, że kiedy zostanie wywyższony, przyciągnie do siebie WSZYSTKICH !!!
A więc znowu wiara “w posążek Jezusa z cukru”.
Miłość dobra i nienawiść zła, które temu dobru zagraża są nierozłączne.
Zapominasz, do jakiej wypowiedzi się odnosimy:
a dotyczyło to żydów, ludzi uważających się za pobożnych. A o co chodziło ? O to, że odmówili gościny, że nie byli życzliwi, że nie byli “godni pokoju”.
Czemu mnie o to pytasz ? Nie ja jestem autorem tej rzeczywistości duchowej. Ważne, żeby najpierw samemu mieć tego “ducha pokoju”, a dalej nie kombinować po swojemu, nie narzucać się, nie dawać “drugiej szansy”, gdy pierwsza została odrzucona, bo Jezus nas do tego nie upoważnia.
Dla mnie to ciekawostka, bo byłem przekonany, że dzisiejszy judaizm to już setki sekt, a ortodoksi, to “ci, co studiują Torę”.
Po twoich wpisach zaciekawiłem się trochę innymi Twoimi wpisami na innych wątkach no i cóż… Nie pogniewaj się, ale zostawię Twoje komentarze bez odpowiedzi. Uprzedzając ewentualne pytanie o powód odpowiadam: po prostu, bez powodu, ja odpowiadam wtedy, jak mam silne parcie na to, aby odpisać, ponieważ np. chcę przekonać czytelników do swego zdania. Tutaj aż takiego parcia nie czuję.