Bez szeroko rozumianego mecenatu politycznego nowoczesne sztuki wizualne w znacznej mierze przestałyby istnieć, nikt bowiem się nimi nie interesuje. Istnienie środowisk artystycznych ma jednak cel, stanowią one kuźnię dla radykalnego lewicowego aktywizmu politycznego. Granica pomiędzy performancem artystycznym, a politycznym zaciera się, ponieważ performance może stać się narzędziem nacisku na polityków i społeczeństwo w oczekiwaniu zmiany.
−∗−
Sztuka i antysztuka – od poznawczego pesymizmu do wojny kulturowej
Abstrakt
Kryzys sztuki wydaje się być zjawiskiem permanentnym, nie jest jednak procesem o charakterze naturalnym. Nie wynika też wprost z rozwoju artystycznych poszukiwań, jest raczej powiązany ściśle z przemianami w mentalności następujących po sobie epok – od starożytności, przez średniowiecze i nowożytność aż do naszych czasów.
Kryzys sztuki wynika także z coraz głębszego jej uwikłania w nowoczesną lewicową politykę kulturalną. Pojęcie sztuki jakim dysponowali starożytni Grecy, ta intelektualna kolebka Zachodu, opierał się na tak czy inaczej rozumianym realizmie. Kulturę wywodzono z uprawy ziemi i do niej porównywano, analogicznie do uprawy ziemi traktowano uprawę ludzkiego ducha. Sztukę rozumiano jako zasadę poprawnego wytwarzania dzieł zamierzonych i trwałą dyspozycję rozumu praktycznego do tego rodzaju działania. Za rację jej istnienia uznawano to, że dopełnia ona braki zastane przez człowieka w świecie i zaspokaja wszelkie ludzkie potrzeby w wymiarze materialnym i duchowym.
Ludzie epoki klasycznej nie ograniczali swojego postrzegania piękna, a zatem i sztuki, do samych względów i kategorii estetycznych. Te ostatecznie są tylko subiektywnymi opiniami o tym co się komu podoba. Piękno traktowali oni jako odbicie wiecznych idei, harmonii, których ziemskie odwzorowanie możliwe jest przez ręce człowieka charakteryzującego się nie tylko talentem, ale i kunsztem. Podejście to zmienił dopiero nowożytny idealizm, dla którego idee, choć istniały realnie, stały się po prostu elementem doświadczenia ludzkiego umysłu.
Kant całą sferę kultury traktował jako efekt istniejącego w ludzkim doświadczeniu napięcia pomiędzy niepoznawalnym bytem a znanymi powinnościami. W tym podejściu Kant zawarł cały potencjał destrukcji sztuki współczesnej. Jeśli sztuka nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek prawidłami uniwersalnymi, czy to w odniesieniu do piękna, czy to w odniesieniu do kompetencji wykonawczych, sam artysty staje się nie tylko twórcą, ale i prawodawcą w zakresie sztuki. Tę nową możliwość wykorzystali artyści, ale i teoretycy romantyzmu wynosząc na piedestał wolę i zdolność kreacji wybitnych jednostek.
Jeśli jednak w XIX wieku romantycy wciąż mogli pochwalić się kunsztem i kompetencjami twórczymi, w wieku XX nastąpiło odejście nawet od tych podstawowych zasad twórczych. W centrum sztuki znalazła się koncepcja, transgresja i rozpolitykowanie. Jednocześnie wiek XX to stulecie schyłku popularności „sztuk pięknych”, które z czasem stały się „sztukami plastycznymi” a wreszcie „wizualnymi”. Jednocześnie im bardziej sztuki wizualne przestawały interesować publiczność, tym bardziej wystawia się je w instytucjach, które zajmują się promocją sztuki.
Wyjaśnienie tego procesu jest proste. Bez szeroko rozumianego mecenatu politycznego nowoczesne sztuki wizualne w znacznej mierze przestałyby istnieć, nikt bowiem się nimi nie interesuje. Istnienie środowisk artystycznych ma jednak cel, stanowią one kuźnię dla radykalnego lewicowego aktywizmu politycznego. Granica pomiędzy performancem artystycznym, a politycznym zaciera się, ponieważ performance może stać się narzędziem nacisku na polityków i społeczeństwo w oczekiwaniu zmiany.
Kryteria sztuki zanikają, sztuką może być dziś nazwany każdy akt, który zostanie wykonany przez osobę identyfikującą się jako artysta. Jeśli tylko on sam zostanie uznany przez gremia „świata sztuki” za takiego. Niezbędność kompetencji warsztatowych dla tworzenia prawdziwej sztuki potwierdzają jednak inne dziedziny działalności artystycznej. Nie ma bez kunsztu muzyki, literatury czy tańca. To te inne dziedziny mówią nam dziś, że antysztuka panująca w działalności twórczej wywodzącej się z plastyki, jest nic nie warta. Jest wbrew naturze.
Janusz S. Janowski
Całość do przeczytania tutaj [plik PDF].
_______________
Źródło: Ordo Iuris
−∗−
Ciekawy tekst. Trafnie zaznacza destrukcyjny wpływ Kanta. Jeśli ktoś chciałby dokładniej zapoznać się z niszczącym oddziaływaniem Kanta na wiele dziedzin to polecam znakomitą, obszerną pracę: Filozofia Kanta: jej dogmaty, złudzenia i zdobycze. Autor: Adam Żółtowski (1881-1958), Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, Poznań 1923.
O Adamie Żółtowskim na stronie Związku Rodu Żółtowskich: https://www.zoltowscy.pl/wp/1995/06/adam-zoltowski-1881-1958/. Warto tam zajrzeć, by przypomnieć sobie jakie mieliśmy elity wiek temu…
Fragment z w/w strony:
“Jesienią 1919 r. premier Paderewski ofiarował Żółtowskiemu „stanowisko posła w Japonii”. Wcześniej jeszcze komisja opracowująca powstanie Uniwersytetu w Poznaniu mianowała go prof. nadzwyczajnym historii filozofii. Adam Żółtowski przenosił pracę naukową nad karierę dyplomatyczną: chciał jednak jechać do Japonii, ale po otrzymaniu dwuletniego urlopu Wydział Uniwersytetu,który miał o tym zadecydować, nie śpieszył się z decyzją, a tymczasem Paderewski ustąpił, a nowy minister Patek zarezerwował Japonię dla siebie. […]
W sierpniu 1920 r., kiedy wojska sowieckie podchodziły pod Warszawę, rząd polski wysłał Żółtowskiego na Górny Śląsk, jako swego przedstawiciela u boku Wojciecha Korfantego. Granicę przejechał 2 dni przed bitwą pod Warszawą. Zimę 1920-1921 spędził na Śląsku i brał czynny udział w powstaniu /maj 1921/. Za tę kampanię otrzymał Krzyż Walecznych, a potem order Polonia Restituta.
Jesienią 1921 r. minister Spraw Zagranicznych Konstanty Skirmuntt ofiarował mu stanowisko radcy poselstwa w Washingtonie, ale Adam Żółtowski nie zgodził się na objęcie tego stanowiska. W następnych latach brał czynny udział w życiu politycznym Stronnictwa Narodowego i jako członek Chrześcijańskich Rolników posłował na sejm 1928-1930. […]
Był człowiekiem wszechstronnym; wszystko co piękne i miłe pociągało go. […] Analizował często stosunki z ludźmi, znał ich przeszłość i obyczaje swego kraju. Był przy tym naturą złożoną, dla niego samego trudną, pełną wrażliwości, a więc odrazy do spraw i rzeczy jemu obcych i powiedzmy… niepomyślnych. Nigdy nie nadużywał swej intelektualnej przewagi, stosował się do każdego starając się go zrozumieć. Pracowity i obowiązkowy, jeden miał cel – służenie drugim, szczególnie na wygnaniu. Był sam bez środków, a żebrał jak mógł dla drugich, ciągle gotów radzić i pomagać, toteż niektórzy nadużywali tej bezinteresownej ofiarności. […] Jedną miał może Adam wadę, żadnego instynktu samokreacji. O swoich zamiłowaniach naukowych mówił rzadko, nigdy nie narzucał swego zdania. Podobnie głęboki nurt uczuć religijnych oświecał go jakby potajemnie. Zdawał się być mieszaniną zalet praktycznych i romantyzmu. Jeżeli kochał sztukę i przyrodę, to nad historią ciągle rozmyślał. W Londynie pracował zwykle do późna i chodził na spacery dopiero w nocy.”
Sztuka i jej kryzys. Rozmowa z cyklu “Pytania podstawowe”
_____________