Prawda jest taka, że problem nie polega na tym, że sprzedaje się nam tyranię, ale raczej na tym, że już wpakowaliśmy się w to, co oni sprzedają. Jesteśmy tak głęboko uzależnieni od uroku wygody, że nie możemy sobie wyobrazić odwrotu, nawet gdy widzimy zaciskające się wokół nas łańcuchy naszego własnego zniewolenia.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Tyrania wygody
Największym zagrożeniem dla twojej wolności jest twoje samozadowolenie.
W naszych czasach pogoń za wygodą stała się pochłaniającą wszystko obsesją, napędzającą gospodarkę konsumencką, której celem jest uczynienie życia jeszcze łatwiejszym. To nieustające dążenie do wygody przekształciło się w samonapędzający się cykl popytu i podaży, a każde nowe udogodnienie jedynie podsyca głód na więcej. W tej technologicznej krainie cudów granice możliwości wyznaczane są jedynie przez zakres naszych linii kredytowych, ponieważ uwodzi nas natychmiastowa gratyfikacja.
Podobnie jak ćpun goniący za kolejnym hajem, współczesny nałogowiec wygody pozostaje w błogiej nieświadomości podstępnych szkód wyrządzanych przez ich kompulsywną potrzebę usprawnienia każdego aspektu życia. Prawdziwy koszt tej wygody jest starannie ukrywany za fasadą sprytnego marketingu i pustych obietnic, ponieważ korporacje wykorzystują naszą chęć do ułatwień, która napełnia ich kieszenie kosztem naszego dobrego samopoczucia.
W ciągu ostatnich sześciu do siedmiu dekad byliśmy świadkami zmiany naszych wartości kulturowych, w miarę jak konsumpcjonizm jednorazowego użytku stał się nową ewangelią. Pogląd, że życie musi być pozbawione wysiłku, został nam sprzedany jako ostateczna aspiracja, a przyziemne realia egzystencji przekształcone w przeszkody, które należy ominąć lub zlecić na zewnątrz w pogoni za czasem wolnym.
Programowanie to było tak skuteczne, że całe pokolenia przywiązują obecnie wagę niemal religijną do wygody, jednocześnie rozwijając patologiczną niechęć do nawet najmniejszej niedogodności.
Ta wykreowana nietolerancja dla niedogodności osiągnęła tak absurdalny poziom, że obecnie nawet chwilowe opóźnienia w dostarczaniu pożądanych przez nas udogodnień postrzegamy jako niedopuszczalną obrazę naszej uzasadnionej wrażliwości. Większość ludzi gubi ironię tej sytuacji, ponieważ nie dostrzegają, że ich uparte dążenie do wygody jest w rzeczywistości formą zniewolenia przez te same korporacje, które czerpią korzyści z ich uzależnienia.
Rozwój kultury wygody ma destrukcyjny wpływ na naszą tkankę społeczną, ponieważ w coraz większym stopniu zlecamy nawet najbardziej podstawowe interakcje międzyludzkie platformom i usługom cyfrowym. Rezultatem jest społeczeństwo bardziej odizolowane, odłączone i zahamowane emocjonalnie niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ poświęcamy prawdziwe ludzkie więzi na ołtarzu wygody.
Co więcej, powierzając podejmowanie decyzji i osobistą odpowiedzialność algorytmom i zautomatyzowanym systemom, stworzyliśmy społeczeństwo zasadniczo niezdolne do krytycznego myślenia, empatii i prawdziwych relacji międzyludzkich. Wchodzimy niczym lunatycy w przyszłość, w której każdy nasz ruch jest monitorowany, każdy nasz wybór jest z góry określony, a każda nasza myśl jest kształtowana przez te same istoty, które czerpią korzyści z naszego samozadowolenia.
Samo pojęcie niedogodności stało się przekleństwem, plagą, którą należy za wszelką cenę wykorzenić. Tak bardzo zakochaliśmy się w idei płynnej, pozbawionej tarć egzystencji, że nieświadomie przywiązaliśmy się do stylu życia o coraz większej złożoności i zależności od wygody. Ta podstępna tyrania wygody jest być może najbardziej wszechobecną i uzależniającą formą ucisku w czasach nowożytnych, a mimo to w dużej mierze pozostajemy nieświadomi jej wpływu na nasze życie.
Kiedy myślimy o tyranii, nasze umysły często przywołują obrazy despotycznych przywódców i opresyjnych reżimów, takich jak Stalin, Mao czy Mur Berliński. Jednak bliższa analiza ludzkich zachowań ujawnia, że o naszym życiu częściej decydują nasze własne nawyki i preferencje niż jakakolwiek siła zewnętrzna.
Narzucone przez samych siebie ograniczenia, które uniemożliwiają nam prowadzenie autentycznego i pełnego życia, są tak samo despotyczne, jak każdy dyktatorski dekret, a w epoce szalejącego konsumpcjonizmu i natychmiastowej satysfakcji rasa ludzka nigdy nie była bardziej podatna na manipulację.
„Ci, którzy zamieniliby wolność na wygodę, nie zasługują ani na wolność, ani na bezpieczeństwo i spotkają się z przeciwnościami”. – Zygmunt Freud
To właśnie w przyziemnych czynnościach naszego codziennego życia, w naszych nieelastycznych nawykach i podświadomych wzorcach tak naprawdę rezygnujemy z naszej wolności. To właśnie tam jesteśmy najbardziej narażeni na wyzysk, gdzie nasza prawdziwa tożsamość zostaje przejęta i zastąpiona oprogramowaniem, które zmusza nas przede wszystkim do dążenia do pustego, konsumpcyjnego ideału wygody.
Trudno powstrzymać się od refleksji, czy nie staliśmy się zwykłymi automatami, bezmyślnie wykonującymi programy, które mają nas utrzymywać w samozadowoleniu i służalczości. Czy jesteśmy niczym więcej niż niewolnikami, uwarunkowanymi do wykonywania określonych zadań w zamian za starannie skalibrowany system nagród i kar? W epoce bezprecedensowych wyzwań i złożonych problemów globalnych, kiedy większość społeczeństwa wydaje się zadowolona z ukrywania się za zasłoną dysonansu poznawczego, niezwykle ważne jest, abyśmy uwolnili się od nawyków i norm kulturowych, które trzymają nas w niewoli.
Od jedzenia, które jemy, po media, które konsumujemy, od sposobu, w jaki pracujemy, po sposób, w jaki wchodzimy w interakcje z innymi – pogoń za wygodą stała się siłą napędową naszych wyborów i zachowań. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do łatwości i szybkości współczesnego życia, że straciliśmy z oczu wartość wysiłku, walki i prawdziwej więzi międzyludzkiej.
W imię wygody dobrowolnie zrzekliśmy się naszej prywatności i autonomii, wprowadzając nadzór korporacyjny i rządowy za pośrednictwem naszych inteligentnych urządzeń lub nawyków przeglądania Internetu. Tak bardzo zakochaliśmy się w idei życia bez tarć, że chętnie akceptujemy koncepcje takie jak cyfrowe waluty banku centralnego (CBDC) i cyfrowe identyfikatory, a wszystko po to, aby uniknąć drobnych niedogodności związanych z noszeniem torebki lub angażowaniem się w podstawowe interakcje międzyludzkie podczas zakupu butelki alkoholu, który utopi nasze smutki i uśmierzy naszą bolesną pustkę w środku.
Jesteśmy tak uwarunkowani, aby na pierwszym miejscu stawiać łatwość i efektywność, że nie dostrzegamy podstępnej erozji naszych podstawowych praw i wolności. Umożliwiając korporacjom i rządom nieograniczony dostęp do naszych danych osobowych i transakcji finansowych, skutecznie przekazujemy im klucze do naszego życia, dając im władzę do manipulowania, kontrolowania i wykorzystywania nas w sposób, którego nawet nie jesteśmy w stanie pojąć.
W szczególności wdrożenie CBDC stanowi niebezpieczny krok w kierunku całkowitej centralizacji władzy finansowej w rękach kilku niewybranych biurokratów i interesów korporacyjnych. Pod pozorem wygody i bezpieczeństwa te cyfrowe waluty grożą wyeliminowaniem wszelkich pozostałych śladów prywatności finansowej i autonomii, poddając każdą transakcję analizie i kontroli państwa.
Podobnie nacisk na identyfikatory cyfrowe to nic innego jak słabo zawoalowana próba stworzenia kompleksowego państwa inwigilacyjnego, w którym każdy aspekt naszego życia jest śledzony, monitorowany i analizowany z korzyścią dla osób sprawujących władzę. Łącząc nasze tożsamości ze scentralizowaną bazą danych, dostępną zarówno dla korporacji, jak i rządów, skutecznie rezygnujemy z naszego prawa do anonimowości i samostanowienia.
W naszej desperackiej próbie uniknięcia niedogodności związanych z prześladowaniem, zatrzymaniem, przesłuchaniem, karą grzywny, aresztowaniem, działaniem paralizatora lub zastrzeleniem przez coraz bardziej autorytarny rząd, chętnie oddaliśmy nasze wolności i godność.
Wygląda na to, że wygoda stała się o wiele bardziej podstępnym i skutecznym narzędziem tyranii niż lufa pistoletu. Nasz nowoczesny system bankowy stanowi doskonały przykład tej subtelnej formy ucisku, którego macki rozchodzą się we wszystkie strony, dotykając prawie każdego człowieka na planecie.
Nawet pobieżne zbadanie bankowości centralnej ujawnia, jak żeruje ona na naszym pragnieniu wygody, wciągając świat w nieuniknioną sieć długów. Te instytucje finansowe w wygodny sposób drukują tyle pieniędzy, ile zażąda świat, a w zamian my ślepo zgadzamy się na zadłużanie nas wykładniczo rosnącymi, matematycznie niemożliwymi do spłacenia sumami na rzecz prywatnej korporacji przez resztę wieczności. Choć na krótką metę może się to wydawać wygodne, koszty długoterminowe są zdumiewające.
Najbardziej niepokojące jest to, że nie poddajemy się tej tyranii ze strachu o swoje życie, ale raczej z głęboko zakorzenionego pragnienia wygody i niechęci do niedogodności. Zostaliśmy uwarunkowani tak, aby ignorować działanie w naszym własnym najlepiej pojętym interesie i abyśmy pozostawali samozadowoleni w obliczu naszego coraz bardziej złożonego i opresyjnego życia.
Prawda jest taka, że problem nie polega na tym, że sprzedaje się nam tyranię, ale raczej na tym, że już wpakowaliśmy się w to, co oni sprzedają. Jesteśmy tak głęboko uzależnieni od uroku wygody, że nie możemy sobie wyobrazić odwrotu, nawet gdy widzimy zaciskające się wokół nas łańcuchy naszego własnego zniewolenia.
Nie jest to wezwanie do luddyzmu ani odrzucenie samej technologii, ale raczej apel o bardziej przemyślane, krytyczne i skupione na człowieku podejście do innowacji. Musimy żądać technologii, które dają nam siłę, a nie wyzyskują, oraz systemów, które służą naszym interesom, a nie elicie rządzącej. Musimy budować przyszłość, która ceni wolność, kreatywność i prawdziwy ludzki rozkwit ponad pustymi obietnicami wygody i „bezpieczeństwa”.
____________
The Tyranny of Convenience, A Lily Bit, May 21, 2024
−∗−
Dodaj komentarz