Wpis o prawdziwych i sztucznych słowach. Sztuczne słowa są dostępne w wielu smakach. Dominują dwa podstawowe. Sztuczna słodycz mająca wywoływać pozytywne wrażenie, a także sztuczna gorycz mająca wywoływać mdłości. Porównując do sztucznej żywności są to puste kalorie i efekty końcowe pod postacią emocjonalnych torsji.
Zaczynamy od “Wielkiego Resetu”…
Wielki Reset, w praktyce Wielkie Zniszczenie. Oficjalna doktryna globalistów realizowana m.in. za pomocą ideologii czerwono-brunatnego ładu nazywanego zielonym. Wielki reset ma polegać na wywłaszczeniu i wysiedleniu – przeniesieniu człowieka z obszaru realnego czyli z przyrody do monitorowanych rezerwatów i do przestrzeni wirtualnej, e-przestrzeni. Przyroda ma być obszarem zamkniętym i chronionym, a przyszły wzorowy obywatel ma funkcjonować w obozie koncentracyjnym (miastach 15-minutowych). Obszarem rekreacji ma być wirtualna rzeczywistość. Działalność gospodarcza ma być ograniczona, częściowo zakazana i koncesjonowana w oparciu o przepisy klimatyczne i sanitarno – dietetyczne.
Neutralność światopoglądowa. Sztuczne określenie opisujące postawę, która nie występuje samoistnie-w sposób naturalny. Można ją porównać do wymuszonej neutralności moralnej i równie absurdalnej, neutralności naukowej. Człowiek normalny- moralny i rozumny nigdy nie jest neutralny-obojętny wobec dobra i zła, wobec prawdy i kłamstwa. Państwo neutralne światopoglądowo nigdy nie istniało. Konsekwencją wprowadzenia państwa neutralnego światopoglądowo byłby jego uwiąd skutkujący brakiem tegoż państwa i prawa z wytworzoną dzięki temu anarchią i anomią. Instytucje państwowe w takiej sytuacji stają się zbędne. „Państwo” i jego prerogatywy stając się neutralne przestają działać. Na miejscu państwa pojawia się inny hegemon. Aktualnie miejsce państwa polskiego jest systematycznie zajmowane przez agendy obcych interesów, którym tradycyjnie najgorliwiej służą środowiska lewicowe. Projekt zmian w polskiej Konstytucji i ustawy o TK piszą m.in. eksperci Fundacji Sorosa.
Proces cały koordynowała Fundacja Batorego, także przepisy wprowadzające ustawę o TK oraz wreszcie ustawa, która ma na celu dokonanie nowelizacji konstytucji…
– powiedział niedawno w swoim ostatnim ministerialnym wcieleniu Che Guevara z korporacji, Bodnar
W praktyce neutralność światopoglądowa jest szyldem za którym kryje się światopogląd lewicowy, który sam w sobie neutralny nie jest, światopogląd silnie zaangażowany- niszczący fundament cywilizacji: normy moralne, prawne, naukowe. Światopogląd lewicowy oparty na politycznej poprawności. Chodzi o poprawność lewicową sprzeczną z poprawnością opartą o normy cywilizacji łacińskiej czyli prawicową.
Mając na uwadze powyższe należy stwierdzić, że lewicowa poprawność polityczna zasługuje na miano NIEPOPRAWNOŚCI. Nie można przecież konstruować „poprawności” w oparciu o negację norm i wartości funkcjonujących od samego początku cywilizacji, tworzących się w naturalny sposób od zarania ludzkości. Nagminne łamanie norm przez morderców, złodziei, zboczeńców, oszustów nie unieważnia normy. Również powód (prawdziwy lub zmyślony) dla którego dana norma jest łamana nie stanowi uzasadnienia dla ich złagodzenia, a taką „logiką” posługują się pod szyldem humanizmu i melioryzmu (wiara, że człowiek jest dobry) rzekomo „neutralni światopoglądowo” lewacy.
Homofobia i qrwofobia i inne „fobie”. Za pomocą tych słów lewica stygmatyzuje osoby normalne wyrażające dezaprobatę etyczną i estetyczne obrzydzenie na widok promocji ludzkich wynaturzeń. „Whorephobia” to według qrwofilów (miłośników pornografii i promotorów wszelkich form prostytucji) „strach, niechęć lub nienawiść do osób świadczących usługi seksualne”. Odraza moralna nazywana jest fobią, a poglądy wspierające tradycyjną moralność określane są „mową nienawiści”. Obłuda środowisk zdegenerowanych polega na tym, że jest dokładnie odwrotnie. Postawa braku akceptacji różnych form patologii wyróżnia ludzi normalnych, którzy spotykają się z tego powodu z nienawiścią i prześladowaniem.
Prawa człowieka. I znów musimy uściślić, bo chodzi o coś wymyślonego, specyficznie lewicowego, o nowe przywileje nadawane przez lewicę moralnym degeneratom- prawo do popełniania występków, a nawet zbrodni z zabójstwem włącznie. Taką zbrodnią jest mordowanie nienarodzonych i nie zmieni tego żadna ustawa.
Mowa nienawiści. Termin nienowy, lecz budzący wśród prawicy wyuczoną bezradność. Tzw. ustawa o mowie nienawiści (aktualnie procedowana) jest niczym innym jak prawem do okazywania nienawiści wszystkim osobom mówiącym prawdę oraz prawem do ich prześladowania. Lewica w ten sposób rozwija postulat Szkoły Frankfurckiej „tolerancji represywnej” przyznając sama sobie prawo do nienawiści i prześladowania ludzi normalnych.
Ten kolejny wynaturzony przywilej można porównać do prawa będącego podarowaniem brzytwy przysłowiowej małpie, a rezygnując z tej alegorii- do nadania złodziejom „prawa” prześladowania osób okradanych. Typowa lewicowa przewrotność, która w swojej zbrodniczej bezczelności dorównuje bolszewickim praktykom w czasach pierwszej komuny.
Nowelizacja ma ułatwić lewicy okazywanie nienawiści i „uprawomocniać” stosowanie terroru zaostrzonej, omówionej już, „poprawności politycznej”.
Część druga: Inne słowa
W tej części proponuję załączone poniżej bardzo dobre omówienie dokonane przez Magdalenę i Adama Wielomskich z krótkim streszczeniem, na wstępie.
Nienormalność, niemoralność jest maskowana wieloma słowami. Pojawiły się następujące słowa i określenia: z użyciem słówka post – postprawda, postchrześcijaństwo, ponadto – zrównoważony rozwój, dewzrost, sex workerka, pracownica seksualna zastępujące adekwatną prostytutkę, dziwkę i wulgarną, lecz prawdziwą kurwę. Padły też zaczerpnięte z antykultury uśmiechniętych: aktywiszcze, psiecko, pscórka, psyn, matka psyna.
Słowo post symbolizuje negację i zerwanie z tradycją. Zanegowanie dziedzictwa jest określane neologizmami. Słowem, którym można w wielu przypadkach zastąpić słówko „post” jest moim zdaniem słowo „anty”. Antychrześcijaństwo jest nazwane postchrześcijaństwem. Zbydlęcenie na poziomie moralnym lub satanizm w formie ideologii maskowane są posthumanizmem lub transhumanizmem. Postprawdę powinniśmy, bez zbędnych udziwnień, nazywać nieprawdą lub kłamstwem. Sama prawda jest także bardzo często określana przez współczesnych politruków mianem dezinformacji, ruskiej propagandy, antysemityzmu. Tego wątku, szanując inteligencję czytelników, nie muszę chyba rozwijać.
Trzy podejścia do biologii, przyrody
Magdalena Wielomska przywołała książkę ks. Tadeusza Ślipki „Bioetyka”
- Antropocentryczne – bezmyślna eksploatacja
- Biocentryczne – panteistyczny kult wykorzystywany do budowania totalitaryzmu
- Podejście chrześcijańskie – człowiek panuje i korzysta z przyrody w sposób rozumny
W tym kontekście Wielomska przypomniała refleksję Chestertona „przyroda nie jest naszą matką, bo my (ludzie) i ona (przyroda) mamy jednego Ojca, Boga”.
Nowe słowa w propagandzie globalistów
Wielomscy się bronią swoimi argumentami. Ale to wszystko jest i tak za słabe i za miękkie. Tu już grzeczną retoryką niczego nie wskóramy. Dlaczego zatem Władze Apostolskie pozwoliły na ujawnienie istnienia Nowego Świata i początek jego eksploracji. Do tego momentu, mniej więcej od upadku Cesarstwa zachodniorzymskiego, szło to wszystko w miarę prawidłowo. Kto “wydał” tę decyzję?
W XV wieku ktoś przełożył nam zwrotnicę (po kolejarsku rzecz ujmując) dziejów, co doprowadziło nas do tego momentu. A utworzenie USA otworzyło już na oścież
“puszkę z Pandorą”.
„Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata”
Ludwig Wittgenstein
W moim rozumieniu język określa obszar poznania, który może się zawęzić i takim pozostać lub rozszerzyć się o nowy obszar.
Słowa są niezwykle ważne. Są narzędziem poznania, orężem, dobrą mikroflorą umysłu. Służą prawdzie lub kłamstwu. Słowo stworzyło człowieka. Mutacje i sztucznie hodowle słów mogą zatruć umysł.
W 1537 roku papież Paweł III wydał bullę „Sublimis Deus”, jeden z najważniejszych dokumentów w historii ludzkiej kultury. Jednoznacznie potępił w nim niewolnictwo na kolonizowanych terenach Nowego Świata.
„Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata” – Ludwig Wittgenstein
Rozumiem, że to zdanie Wittgensteina stwierdza wyłącznie jego subiektywistyczną wizję świata, a to prowadzi do powszechnego relatywizmu.
Niewątpliwie, język jest ważny, ale ważniejsza jest realnie istniejąca rzeczywistość; inaczej mówiąc język powinien opisywać, wyrażać tę rzeczywistość, a nie « mój » świat.
Obaj Panowie mają rację.
CzarnaLimuzyna pisze o sofistycznych manipulacjach językiem w celu zaburzenia obrazu “realnie istniejącej rzeczywistości” – czyli o sytuacji społecznej tak starej jak co najmniej walka Platona i Arystotelesa z sofistami (Protagoras, Gorgiasz etc.).
Formuła Wittgensteina przytoczona przez CzL opisuje punkt wyjścia szalbierzy językowych, ich modus operandi. Język (także logika, vide: ὄργανον) to narzędzie, swego rodzaju aparat poznawczy. Deformując i dekalibrując aparat poznawczy zmieniamy obraz percypowalnej realności, świata u tych, co niezdolni są wytworzyć własnych narzędzi.
Do czego język powinien służyć – to jedna sprawa. Do czego jest wykorzystywany wbrew przeznaczeniu z powodu posiadanych przez niego mocy zapośredniczających obraz świata (o których to mocach mówi formuła Wittgensteina) – to sprawa druga.
To wcale, moim zdaniem, nie oznacza automatycznego relatywizmu. Przy założeniu, że myślimy logicznie za pomocą słów tworzymy język opisujący “Mój świat” pokrywający się przecież ze światem realnym.
Mogę ująć to tak: „Granice racjonalnego języka wyznaczają granice prawdziwego świata”
W przeciwieństwie do gadziego języka lewicy, który jest językiem diabelskim. Wiadomym jest to, że fałszując język (na różne sposoby), fałszujemy myślenie, zniekształcając obraz świata. W tym właśnie sensie użyłem tego cytatu. Język lewaka także tworzy grancie jego nieprawdziwego świata.
Słowa mają swoje konsekwencje. Język powinien być bronią- na to także chciałem zwrócić uwagę. Nie powinniśmy pozwolić, aby w jego szeregi wkradł się osioł trojański. Jeden… drugi i kolejny…
Zgoda. Język to narzędzie (organon). Ale żadne narzędzie niczego nie poznaje, więc język też niczego nie poznaje, tylko informuje o naszym poznaniu. Zmysły i intelekt są władzami poznawczymi.
Pewnie nie zrozumiałem intencji CzL. Kiedyś zacząłem pisać tekst przeciwstawiający się tezom z « Tractatus logico-philosophicus », stąd moja nadwrażliwość w stosunku do Wittgensteina.
Agresja na język jest wstępem do fizycznej agresji. Jeżeli zostanie podmieniona nazwa ze znaczeniem danego pojęcia to krok do destrukcji.
Młotkując publikę zrównujemy tolerancję z akceptacja, nacjonalizm z szowinizmem, dewiację z orientacją i tak dalej.
W pewnym momencie osoby żyjące wyłącznie w świecie mediów i z miękkim kręgosłupem są już “spreparowani”.
« … nie oznacza automatycznego relatywizmu. »
« Automatycznego » może nie oznacza, ale u Wittgensteina prowadzi do relatywizmu. Wittgensteina « świat jako całość » czy « mój świat » nie odkrywają « realnie istniejącej rzeczywistości », gdyż po kantowsku są fenomenami, gorzej – logicznymi koncepcjami, więc nie dają poznania ‘noumenonów’(realności).
To realnie istniejąca rzeczywistość, czyli realnie istniejące byty wyznaczają granicę języka, gdy język przekracza tę granicę powstają niespójne poezje albo lewackie ideologie.
Zgadzam się z intencjami.
Tak. Cytując Wittgensteina zdawałem sobie sprawę z niebezpieczeństwa użycia tego cytatu i się ziściło. Odrobina filozofii nie szkodzi poezji, ale źle dobrana metafora lub alegoria może zaszkodzić filozofii.
Granice języka często pokrywają się z granicami naszego rozumu, stąd w przenośni słowa stoją na straży naszego świata.
Tajemnicą Poliszynela jest, że mam skłonność do poezji. Porusza mnie widok swobodnie przelatujących słów nad przepaściami niebytu ;-)
« Porusza mnie widok swobodnie przelatujących słów nad przepaściami niebytu », trochę tak jak tytuł książki Kundery « L’insoutenable légèreté de l’être » (nieznośna lekkość bytu [albo bytowania, byłoby bardziej realistycznie])
– podoba mi się, – choć « Odrobina filozofii nie szkodzi[łaby] poezji » … realistycznej ?
Kiedyś na moją krytykę koncepcji P. Teilharda de Chardin pewien jego wielbiciel odpowiedział mi, że być może jego hipotezy nie są realistyczne, ale są takie ładne. Podobną odpowiedź otrzymałem od filozofki zahipnotyzowanej Platonem.
Człowiek może lubić różne rzeczy, nawet irracjonalne, ale w życiu powinien odnaleźć realną ilość podarowanych jabłek, gdy sam zjadł dwa i jego brat też dwa.
Pozdrawiam
Parę cytatów i uwag:
1.
„spodobało się bowiem Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących” (1 Kor 1, 21).
Bóg objawia się człowiekowi za pomocą słowa. Jest to ludzkie słowo spisane pod natchnieniem Ducha Świętego, bo tylko takie jesteśmy w stanie zrozumieć. Sam Bóg nazywa Siebie Słowem, które jest Osobą: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. (…) A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.” (J 1,1.10 11.14).
Także Jezus przychodząc na świat, przyjął ludzkie ciało, i przyjął jednocześnie ludzkie niedoskonałe słowo, aby głosić światu Dobrą Nowinę – Samego Siebie, jako Słowo Ojca.
Stąd też „Kościół wyraża swoją ufność w możliwość mówienia o Bogu wszystkim ludziom i z wszystkimi ludźmi, choć nieustannie towarzyszy mu świadomość, że „słowa ludzkie pozostają zawsze nieadekwatne wobec tajemnicy Boga” [KKK 42]. W znaczący sposób odróżnia język religijny od tego, jakim porozumiewamy się na co dzień. Język religijny nie może być z nim utożsamiony, gdyż jest czymś innym – dotyka obszaru transcendencji, rzeczywistości Boga. (Obszerne cytaty zaczerpnąłem z publikacji Marty Dalgiewicz z 28. 10. 04 „Język religijny – wyznanie wiary” https://opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZS/dalgiewicz/2jezykreligijny
2.
Świadom tego był Ludwik Wittgenstein. Pochodząc ze zasymilowanej rodziny żydowskiej ( ojciec protestant, matka katoliczka) sam siebie uważał za rzymskiego katolika i tak deklarował swe wyznanie. To zaczerpnięte z wychowania religijne doświadczenie sprawiło, że na kwestie religijne był szczególnie uwrażliwiony. Toteż jego spuściznę piśmienniczą należy dzielić na dwa okresy. Pierwszy jest związany z “Traktatem logiczno-filozoficznym” (TLP, wydany w 1921 r.), drugi z “Dociekaniami filozoficznymi” (DF, które ukazały się po jego śmierci, w 1953 r.). Podział ten jest związany z jego zmianą koncepcji języka – pisze Józef Bremer w „Teologii Politycznej” https://teologiapolityczna.pl/jozef-bremer-ludwig-wittgenstein-a-religia .
Z punktu widzenia TLP, niewyrażalność dyskursu religijnego wynikała z jego niezdolności do spełnienia kryteriów znaczenia dyktowanych przez obrazowe (odnoszące się do przedmiotów) ujęcie języka. „Wynika z tego, że jedyną sensowną formę języka spotykamy w naukach przyrodniczych” gdyż język funkcjonuje tylko wtedy, gdy odnosi się do (możliwych lub rzeczywistych) faktycznych sytuacji w napotykanym świecie. Tu pojawia się wiele uwag o niewyrażalności tego, co mistyczne. W późniejszym okresie Wittgenstein wkracza w antropologiczny wymiar przekonań religijnych. Nie był on mistykiem, odległe były mu językowe obrazy opisujące życie pozagrobowe, o którym – jego zdaniem – nie można nic sensownego powiedzieć. Ale jest pewne, że aż do śmierci pozostawał pod wpływem tego, co „niewyrażalne”, „niewypowiedzialne”. Choć nie postrzega religii z perspektywy tego, co mistyczne, lecz z perspektywy antropologicznej, uwzględnia rolę przekonań religijnych w życiu osoby wierzącej.Sugeruje konieczność milczenia w kwestiach religijnych u prowadzących spór osób niewierzących. Dla nich, wobec braku racjonalnie uzasadnialnych dowodów, wiara musi się wydawać nie tylko czymś nierozsądnym, ale nawet „szaleństwem”, „głupotą”, „zagubieniem”.
Ale – naucza Wittgenstein – [osoba wierząca] nie powinna bać się tego stanu (zagubienia), chociaż jest on straszny. “Nie powinna lekkomyślnie o nim zapominać, ani się go obawiać. Bo nadaje on życiu powagę, a nie przerażenie”. Religia i język z nią związany był dla niego sprawą przyzwoitości, uczciwości, szczerości wobec siebie samego, zgodności tego, co się mówi, z praktyką życiową.
„Wynika z tego, że jedyną sensowną formę języka spotykamy w naukach przyrodniczych” (Józef Bremer)
Należało by sprecyzować, co znaczy « sensowny » dla Wittgensteina ? i czy formułowane przez wieki ‘błędy i wypaczenia’ w naukach przyrodniczych były sensowne ? Po obronie doktoratu z « Tractatus » Wittgenstein miał powiedzieć Russellowi i Moore’owi, żeby się nie martwili, gdyż wie, że nigdy tego nie zrozumieją. Można zadać pytanie, czy sam Wittgenstein rozumiał to, co napisał ? Mam przyjaciela filozofa, który podobnie do Wittgensteina głosi, że « ważniejsze jest to, czego nie ma w danym tekście, niż to co w nim jest ».
Jak tu działać z takim poczuciem nicości, « niewyrażalności » ?
Bardzo dobry komentarz. Ja też (nie od dziś) się zastanawiałem: kim właściwie jest Wittgenstein? Żyd czy katolik? Agnostyk czy homo religiosus? Można by mnożyć te sprzeczności. Ale może właśnie one są w nim tak przekonywające? tak rzeczywiste? Ludzkie. Jak bardzo to odróżnia jego poszukiwania od dzieł w swym zamiarze, choć tylko pozornie, “skończonych”. Jak bardzo czyni z filozofii rzeczywiste poszukiwanie prawdy, a nie jej bezwzględne ogłaszanie (zamiast Boga).
Dla mnie Wittgenstein w życiu prywatnym był ‘proto-hippisem’ (buntownikiem), a w filozofii ‘proto-destrukcjonistą’. Przyczynił się do relatywizowania wszystkiego, a przede wszystkim filozofii; ciekawe, że jego uczennica Elizabeth Anscombe i współwydawca prac, po jego śmierci, była żarliwą katoliczką. Można by powiedzieć za Hipokratesem – contraria contrariis curantur – przeciwieństwa leczy się przeciwnościami.
Popadając w pułapkę znaczeniową, powszechną podmianę pojęć, próbując wyrwać się z sieci ogólnoświatowych treserów, zapominamy, że każde słowo napisane dzisiaj, jutro może zostać, a raczej będzie, podmienione lub odarte z utartych znaczeń.
Ale tak to jest gdy preferuje się dogmat „na początku było słowo”, czyli wykreślając
a priori, nawet dorozumienie, że przed słowem mogła zrodzić się myśl, jako coś realnie pierwotnego
Ale tak to jest gdy preferuje się dogmat „na początku było słowo”
Jan z natchnienia Ducha Św. napisał: “Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo” (J 1:1). Ale pan wie lepiej, co powinno znaleźć się na początku Pisma Świętego. No no, i Niebo się na panu nie poznało…?
Wszyscy są równi wobec prawa, ale niektóre grupy można uprzywilejować.
Kobiety są równe mężczyznom, ale należy stworzyć odpowiednie ustawodawstwo, aby mogły im dorównać.
Płeć nie powinna być kryterium przy zatrudnianiu pracownika. Pracodawca musi jednak zatrudnić określoną ilość osób danej płci.
Popieranie wolności słowa nie przeszkadza w pozywaniu do sądu ludzi o przeciwnych poglądach. Jest to tłumaczone „mową nienawiści”.
Zakaz mowy nienawiści nie chroni katolików. Wtedy jest to wolność artystyczna.
Dyskryminacja jest zła, chyba że dyskryminowany jest białym i heteroseksualnym mężczyzną. Wtedy nazywamy to dyskryminacją pozytywną.
Kobiety zarabiają mniej od mężczyzn za dokładnie tę samą pracę. Mimo to chciwi kapitaliści wolą dokładać do interesu i zatrudniać mężczyzn. Oba zjawiska należy zwalczyć.
Wolność osobista nie dotyczy możliwości swobodnego dysponowania własnym majątkiem.
Żeby móc pracować, trzeba mieć pozwolenie.
Ubóstwo da się znieść ustawą.
Istnieje kilkadziesiąt płci.
To czego nie lubimy powinno być zakazane. To co lubimy powinno być finansowane z pieniędzy podatników.
Bojkotujemy Kościół katolicki za dyskryminowanie kobiet i homoseksualistów. Wzywamy do tolerancji wobec muzułmanów, u których ww grupy nie mają prawie żadnych praw.
Obleśne i pełne wyuzdania parady równości, manify, marsze szmat mają za zadanie pokazać społeczeństwu, że ich uczestnicy są normalnymi ludźmi.
Rozbieranie się na przed kamerą to seksizm. Robienie tego samego na ulicy to walka o prawa człowieka.
Aborcja powinna być legalna na życzenie. Danie klapsa dziecku powinno być przestępstwem.
Jeśli socjalistyczne rozwiązania nie działają, to winny jest kapitalizm.
Wymarzonym ustrojem jest ten, który doprowadził już do śmierci milionów ludzi.
Prezentowanie niektórych rzetelnych statystyk, danych naukowych i faktów historycznych to rasizm.
Ale powielanie oświeceniowych i pozbawionych naukowych podstaw kłamstw o historii Kościoła katolickiego to racjonalizm.
Ludzie są wystarczająco kompetentni, aby wybierać władzę, ale nie są kompetentni, aby decydować o własnym ubezpieczeniu.
https://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/aktualnosci/60-wojciech-mazurkiewicz-elementarz-manipulac?highlight=WyJtb3dcdTAxMDUiLCJuaWVuYXdpXHUwMTViY2kiXQ==
Fałszyzm jako zjawisko nie jest czymś nowym. Jest realny i szkodliwy i jako taki był rozpoznawalny i opisywany w systemach totalitarnych XX wieku.
Samo słowo jest neologizmem stworzonym przez Witkacego. Użyte w opisie oddaje w 100 % charakter gnębiącej nasze państwo patologii.
To właśnie w III RP powstały liczne fałszystowskie think tanki , kontynuujące indoktrynację i szczujące Polaków do nienawisci przeciwko …Polakom. W podobny sposób, kiedyś zaczynał się nazizm i komunizm lecz wbrew pozorom ideologie te nie były jego akuszerkami – one tylko stworzyły warunki do pandemii.
Korzenie Fałszyzmu, są o wiele starsze i głębsze niż w.w doktryny i można je określić jako immanentne, będące siłą sprawczą charakterystycznych dla ludzkiej kondycji motywacji – zdobycia i utrzymania władzy za pomocą kłamstwa i manipulacji.
Zamiast dotychczasowego porządku jakim jest:
etyka- moralność – prawo – polityka
fałszyści postulują nowy – stary totalitarny ład:
ideologia – polityka – prawo- moralność.
„Orientacja homoseksualna” – „dezorientacja homoseksualna”
„Unia europejska” – „Unia posteuropejska”
„Edukacja seksualna” – „molestacja” seksualna nieletnich.
„polityczna poprawność” – „polityczna głupkowatość
Tolerancja = nietolerancja dla innych poglądów niż lewicowe,
Pluralizm = dyktat ideologii lewicowo-liberalnych,
Szacunek do drugiego człowieka = pogarda wobec konserwatystów i chrześcijan,
Peace love = nienawiść do inaczej myślących,
Nonkonformizm = płynięcie z lewicowym prądem,
Prawa człowieka = prawo do robienia drugiemu zła, jeśli mi tak pasuje,
Szukanie siebie = owczy pęd za wciąż zmieniającą się modą,
Prawa kobiet = zmuszanie każdej kobiety, pod groźbą ostracyzmu i hejtu do wyznawania jedynie słusznych, lewicowych poglądów
Słowo “praworządność” należy zastąpić określeniem bardziej adekwatnym.
Może to być sentencja: powiązanie funduszy unijnych z:
– nikczemnością
– ideologią gender
– komunizmem (marksizmem)
– polityczną uległością (polityczną poprawnością)
https://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/katastrofa-co2-2/239-falszyzm-a-sprawa-polska?highlight=WyJkZXpvcmllbnRhY2phIl0=