Pojawił się tekst @stana ordy o sprawach wielkich, jak pomiary wszechświata, więc dla przeciwwagi zamieszczę swój tekst z 2018 o mikroświecie. I nie będzie to przedstawienie teorii królującej na fizycznych salonach tylko pokazanie jak dociekliwy, niezależny i uczciwy umysł może pójść pod prąd obowiązujących paradygmatów i co z tego wynika.
——————-
Lektura książki „Sprawa atomu” Michała Gryzińskiego spowodowała szereg refleksji, którymi chciałbym się podzielić. Cóż takiego było w tej książce, że usiadłem do klawiatury i napisałem ten tekst?
Było to, co cały czas mnie interesuje czyli próba wyjaśnienia jak rzeczy się dzieją, jak trudno podważyć zastany paradygmat oraz jak środowisko, które powinno być otwarte na badania, broni wszelkimi środkami status quo. Poza tym szanuję i lubię ludzi, którzy „płyną pod prąd” nie z czystej przekory tylko z chęci dotarcia do źródła.
O czym jest książka? O sprawie fundamentalnej z punktu widzenia fizyki (ale nie tylko), czyli o budowie najmniejszej cegiełki z jakiej składa się materia – o atomie. Sam tytuł – „Sprawa atomu” – brzmi jakby zapożyczony z wokandy sądowej. Tak jest w istocie, bo Michał Gryziński (1930-2004) domaga się rewizji pierwszego wyroku jaki zapadł w sprawie wyjaśnienia budowy atomu. Ten niesprawiedliwy wyrok został wydany na podstawie błędnych przesłanek (dowodów) i do dziś jest utrzymywany w mocy. Dlaczego tak się dzieje opiszę w części „Inkwizycja we współczesnej fizyce”.
Postaram się w dużym skrócie i uproszczeniu, co nie będzie łatwe, przedstawić „proces rewizyjny”. Na końcu opiszę dokładniej kim jest wnioskodawca, teraz krótko – fizyk teoretyk, jeden z najlepszych w Polsce, który swoje prace wywodził z doświadczeń i badań. Jakby ktoś szukał informacji o nim w Wikipedii, to się tylko dowie, że obronił doktorat w Instytucie Badań Jądrowych, lubił siatkówkę i inne sporty a jego teoria jest kontrowersyjna.
W celu wprowadzenia do tematu, kilka zdań o metodologii badań w nauce, o tym czym jest teoria a czym fizyczność i o tym co będzie kwestionowane, czyli mechanice kwantowej jako pewnej ideologii.
Na początku książki autor stawia miedzy innymi takie pytanie:
„Czy natura jest absurdalna jak to Bohr, Born i Heisenberg zapostulowali?
Czy też jest perfekcyjnie logiczna, jak ją postrzegali Newton, Maxwell i Lorentz?”
i dalej pisze:
„W początkach XXw. fizycy uznali, że dotarliśmy do granic poznania, gdzie pojęcia dnia życia codziennego tracą sens. Pokażemy, że pojęciowo pomiędzy mikro i makro Światem nie ma żadnej różnicy”.
„Wszystkie wysiłki do zrozumienia mikroskopowego Świata, a więc zmierzające do logicznego systemu interpretacyjnego fizyki, mogą mieć sens tylko wtedy, jeżeli ten Świat funkcjonuje na logicznych zasadach”.
Proces poznawczy (badanie i zrozumienie Świata) polega na odpowiedzi na dwa pytania – jak i dlaczego. Jak coś przebiega dowiadujemy się na podstawie obserwacji, pomiarów, doświadczeń. Do interpretacji, analizy wyników pomocne jest narzędzie w postaci matematyki – umożliwia opisanie fizycznych obserwacji za pomocą formuł, które ułatwiają znalezienie odpowiedzi dlaczego dane zjawisko przebiega tak a nie inaczej. Przy pomocy aparatu matematycznego badacz może w pozornie chaotycznym zbiorze danych odkryć wzajemne powiązania i przedstawić je w postaci przyczynowo-skutkowej relacji. Wyrażone za pomocą matematycznego formalizmu i zweryfikowane w różnych sytuacjach relacje są podstawą praktycznych zastosowań teorii.
Trzeba jednak przy badaniu pamiętać o tym, że punktem wyjścia do konstruowania teorii fizycznej może być tylko eksperymentalny fakt a nie oderwane od rzeczywistości matematyczne relacje. Tak zbudowany fragment teorii, wyjaśniający znane fakty, może być wytyczną dla eksperymentów pozwalających potwierdzać rodzące się nowe hipotezy. Proces poznania to ciągła konfrontacja prowadzonych obserwacji i powstających nowych formalizmów.
I tu pomału zbliżamy się do istoty różnic pomiędzy fizyką klasyczną a mechanika kwantową. Jeżeli przy budowaniu teorii nie zrozumiemy sensu fizycznego zjawiska, to zastosowany nawet najbardziej rozbudowany formalizm nie będzie zgodny z rzeczywistością.
I tak się właśnie stało na początku XXw. Fizycy na gruncie klasycznym (przyczynowo-skutkowym) nie mogli sobie poradzić z wyjaśnieniem kilku zjawisk – na przykład pojawianie się prążków przy przejściu światła przez dwie blisko położone szczeliny (Young) – uznali więc, że w mikroświecie zasada przyczynowości nie istnieje.
Zamiast dociekać istoty obserwacji otworzono drogę do niczym niekontrolowanej swobody w interpretacji zjawisk fizycznych. Tak więc, bazującą na zasadzie przyczynowości mechanikę klasyczną, zastąpiła mechanika kwantowa.
Podobnie nie mogąc wyjaśnić na bazie teorii Maxwella zjawiska promieniowania na poziomie atomu, powołano do życia również negującą zasadę przyczynowości elektrodynamikę kwantową.
Zaowocowało to kuriozalnym stwierdzeniem Richarda Feynmana (Nobel z fizyki 1965):
„Z punktu zdrowego rozsądku teoria elektrodynamiki kwantowej opisuje Naturę w sposób absurdalny – i zgadza się znakomicie z doświadczeniem.
Mam zatem nadzieję, że zaakceptujecie Naturę taką jaka ona jest – absurdalną”.
Powyższe stwierdzenie noblisty zawiera jedną sprzeczność logiczną i jedno kłamstwo. Sprzeczność jest oczywista – jak absurdalna przyroda może dawać wyniki zgodne z doświadczeniem. Kłamstwem jest twierdzenie, że teoria kwantowa jest w stanie wyjaśnić wszystkie zjawiska zachodzące w mikroświecie. Nielogiczności mechaniki kwantowej nie traktuje się jako naszej ułomnej wiedzy o atomie, lecz jako brak logiki w funkcjonowaniu przyrody. Szczyt zarozumiałości i lenistwa umysłowego.
W następnej części opiszę jakich zjawisk nie jest w stanie wyjaśnić (opisać) mechanika kwantowa i przedstawię jak wygląda model atomu zaproponowany przez Michała Gryzińskiego i co z niego wynika. Jeszcze taka uwaga – rewizja powszechnie akceptowanych poglądów na budowę atomu została dokonana przez Gryzińskiego w oparciu o uczciwie zebrane i zinterpretowane dane eksperymentalne.
taka uwaga.
Otóż ryzykowne jest stawianie sprawy w ten sposób, iż jakiś model budowy makro czy mikroświata jest na pewno fałszywy, a inny na pewno prawdziwy.
W różnych epokach historycznych paradygmat określający “naukową wizję świata’ był różny, a nawet skrajnie odmienny.
Dlatego zajmowanie stanowiska, iż naukowiec X poznał lepiej jak powinien wyglądać “prawdziwy obraz rzeczy” niż naukowiec “Y”, jest założeniem natury ideologicznej (a rebours).
Nauka tworzy modele o rozmaitym stopniu poprawności (prawdopodobieństwa).
Teoria kwantów (mechanika i elektrodynamika kwantowa) to dziedzina stosunkowo nowa, nikt nie twierdzi, ze przyniosła ona nam odpowiedzi na wszelkie pytania. Zarzut o tym, iż nie nie posiadamy kompletnego formalizmu dla rozmaitych aspektów tej teorii jest “taki sobie”, bo nikt nie obiecywał, że oto na progu XXI wieku będziemy wiedzieli wszystko o wszystkim.
W fizyce pojawiają się rozmaite koncepcje, ich weryfikacja jest coraz bardziej kosztowna oraz skomplikowana, a musi powstać szeroka baza danych reprezentatywna dla oceny jakiegoś zjawiska. Dopóki nie powstanie, koncepcje te oczekują w kolejce na swoją weryfikację. To szeroki temat i jego szczegółowe rozwijanie w komentarzu pominę.
Niemniej przestrzegałbym przed stawianiem na jednego jedynego kona w tym wyścigu.
Jak się definiuje teorię naukową? Cechy teorii aby mogła być uznana za naukową:
– zgodna z obserwacjami, zjawiskami i z wynikami innych udowodnionych teorii,
– spójna wewnętrznie – nie ma sprzeczności pomiędzy wnioskami wynikającymi z teorii,
– wyjaśniająca możliwie szeroki zakres znanych faktów z dziedziny której dotyczy,
– przewidująca nowe fakty i umożliwiająca ich doświadczalne potwierdzenie,
– z możliwie minimalną ilością założeń – zgodnie z „brzytwą Ockhama”.
– falsyfikowalna – czyli taka, że wyklucza jakieś możliwe zdarzenia i to im więcej tym lepiej, by była do pewnego stopnia sztywna, by się nie dawała łatwo adaptować do rozmaitych możliwych faktów.
Teoria absolutnie sztywna polegnie bardzo szybko w konfrontacji z faktami, teoria absolutnie miękka nigdy nie zostanie odrzucona.
Nie uważam, że to co przedstawił Gryziński, jest “prawdą absolutną”. Jest teorią naukową, która bardzo dobrze opisuje naturę, wydaje się że nawet lepiej niż QM. Natomiast jest jak z “Kopernikiem” – zbyt dużo powstało katedr, grantów, publikacji, interesów poza naukowych by wpuścić tę teorię na salony.
Drugą część bardziej szczegółowo opisującą “Sprawę atomu” wstawię niebawem :).
Przeczytałem obie części na s24 wraz z dyskusja pod notkami.
Chciałbym zwrócic uwagę na niebłahy aspekt zagadnienia, czyli że
M. Gryziński swoją koncepcję opracował w początkowych latach drugiej [połowy XX wieku. Od tamtej pory sporo w teorii kwantów się zmieniło. Innymi słowy, zmienił si e punkt odniesienia, co udało się w teorii kwantów wyjaśnić, a co nie udawało się, gdy M. Gryzińskki brał za punkt odniesienia do porównań ze swoją koncepcją.
To jest ryzyko związane ze wszystkimi nowatorskimi teoriami.
O podobnym przypadku przywiązania do swojej koncepcji, dla której poświęciło się “całe życie” naukowe, napisałem w swojej notce o planecie X (także na tym portalu).
A czy nie byłoby lepiej aby teorią swobodnego spadku, tak jak QM, zajmowało się większe grono naukowców a nie tylko Gryziński.
Być może można by teraz napisać: “Od tamtej pory sporo w teorii Gryzińskiego się zmieniło …”.
Miło że czytałeś na S24. Ciekawe jakie miałeś uwagi?
Przyznasz że grono salonowych fizyków biło we mnie jak w kaczy kuper :).
Ciekawe czy w tym miejscu pojawi się jakaś dyskusja?
Na jednym ze swoich wykładów (poziom dla początkujących) Dragan opisał ten rodzaj “nielogiczności” mniej więcej tak: “fotony zachowują się różnie – w zależności od tego czy są obserwowane, czy nie”.
Myślę, że sprawa jest prosta: nasza obserwacja i nasze doświadczenia są często słabym (niepełnym) narzędziem poznawczym.
Brak rozumienia zjawisk nie powinna nas uprawniać do formułowania wniosku, że coś jest nielogiczne. Obserwator ludzki jest mało spostrzegawczy.
Zdanie Piko: “Nielogiczności mechaniki kwantowej nie traktuje się jako naszej ułomnej wiedzy o atomie, lecz jako brak logiki w funkcjonowaniu przyrody. Szczyt zarozumiałości i lenistwa umysłowego” – to zdanie jest prawdziwe.
Wykład o którym wspomniałem (dla początkujących sprzed 7 lat) jest tutaj
A potem od nitki do kłębka. Nie zapominajmy, że istnieje kot, który również zachowuje się “różnie” w zależności od obserwatora ;-) który jest zainteresowany i nitką i kłębkiem
Wrzucę kilka skrajnie lapidarnych treści, li tylko do zastanowienia.
[Bo te; super, jedyne, niewzruszalne itd., itp. „obiektywne” prawdy,a nad tym wszystkim wszechobecne dogmaty; kulturowe, religijne, urzędowe i te nasze malutkie jednostkowe, osobiste, czyli dominujący hierarchizm, zwłaszcza społeczny, następca doboru naturalnego, stanowiący jeden z dowodów intelektualizowania trawiących nas atawizmów?]
Nieskończoność, wieczność, nieśmiertelność.
Trzy pojęcia które nie mają początku ani końca, nie pozwalające na określenie czy raczej zlokalizowanie w nich naszego materialnego bytu skazanego na tu i teraz? Żadne transcendentne tłumaczenia nie przybliżą nas do pełnego ich zrozumienia, podobnie jak współczesna matematyka czy fizyka, popadające w niektórych przypadkach w transcendentność.
To co w nas najistotniejsze, INTELEKT, dający wręcz nieograniczone możliwości naszego rozwoju duchowego, w tym poznawczego, jest niewolnikiem naszej cielesności, od której,
w ziemskim wymiarze, nie ma uwolnienia.
Nowa „Wierza Babel”, w znaczeniu pędu do coraz to nowych osiągnięć naukowo-technologicznych, które w wyobrażeniu demiurgów tego Świata, pozwolą na osiągnięcie wymarzonej możliwości wyeliminowania protagonisty jakim jest w ich rozumieniu Bóg widziany przez pryzmat Nowego Testamentu czyli nauk Chrystusowych.
Ktoś kiedyś napisał, że każdy człowiek jest swego rodzaju oddzielnym kosmosem. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem.
Bo wszystko co odbieramy zmysłami; cały świat, wszechświat, zapisany jest w formie neuronowej w naszej pamięci. Wielkie uproszczenie? Na pewno.
„Wiem, że nic nie wiem” czyli od Heraklita do Sokratesa !
Panta rhei – przyczyna / skutek w ∞ – Scio me nihil scire .
(wszystko płynie – przyczyna i skutek w nieskończoności – wiem, że nic nie wiem )
Wszystko, podlega zmianom (płynie) nurzając się w „nieskończoności”. Jako ludzie próbujemy poznać otaczającą nas rzeczywistość, badając ją według założenia, od przyczyny do skutku. „Nieskończona” ilość zdarzeń przy ograniczonych, wręcz znikomych, w stosunku do niej („nieskończoności”), możliwościach ludzkiego poznania, pozwala na stwierdzenie w każdej chwili i przez każdego z nas, że;
„wiem, że nic nie wiem „
Jedna zbawiona dusza jest więcej warta, niż całe złoto Świata, niż wszystkie dobra
w ziemskim rozumieniu tego słowa, niż wszystkie przyjemności, ekstazy czy inne doznania wynikające z naszej cielesności.
Dusza , mówiąc górnolotnie , jest tym kim możemy być, czyli „wiecznością” w chwale
i zrozumieniu Boskiego dzieła, które jako rzekł Jezus Chrystus – nie jest … z tego Świata.
A gdy założymy, że każdy z nas jest “grzechem pierworodnym”?
Nie wydaje mi się, aby to był właściwy temat dla humanistów.
Az boję się, co by to było, gdybym wstawił tu swój tekst o kocie Schroedingera.
“Obecnie stosuje się teorię opisującą dekoherencję środowiskową niezdeterminowanej superpozycji do stanów mieszanych, determinujących zachowania zgodnie z mechaniką klasyczną. Jest ona poparta eksperymentalnie i pozwala ominąć paradoks kota Schrödingera.”?
Biedny kot i “zabójczy” Schrödinger, bo “czowiek to brzmi dumnie”.
Wychodzi weterynarz z gabinetu i zwraca się do klienta:
– panie Schredinger, w sprawie pańskiego kota mam dwie wiadomości …
Mędrcy którzy twierdzą, że świat istnieje tylko jako nasza iluzja proponuję eksperyment.
Niech poproszą kogoś by ich walnął młotkiem w głowę – to wersja słaba. Wersja mocna niech wejdą pod nadjeżdżający pociąg.