Udokumentowaliśmy niezliczone przykłady, w których „kompleks przemysłu weryfikatorów faktów” jest wykorzystywany jedynie jako fortel mający na celu cenzurowanie trafnych informacji, które sprawiają, że lewica wypada źle.
Najbardziej niechlubnym przykładem jest historia laptopa Huntera Bidena, która została „zweryfikowana” jako rosyjska „dezinformacja” i pogrzebana przez gigantów mediów społecznościowych, aby przechylić wybory na korzyść Joe Bidena.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Badanie Harvardu wykazało, że „weryfikatorzy faktów” w przeważającej mierze wyznają poglądy lewicowe
Branża „dezinformacji” to po prostu stronniczy front cenzurowania legalnych informacji.
Nowe badanie przeprowadzone przez Harvard, które zszokuje świat, wykazało, że „weryfikatorzy faktów” zajmujący się dezinformacją w przeważającej mierze wyznają lewicowe poglądy polityczne.
No, kto by się spodziewał?
Dane z Harvard Misinformation Review pokazują, że spośród 150 „ekspertów od dezinformacji” tylko 5 procent skłania się „nieznacznie w prawo” w swoich poglądach politycznych.
10 procent to centrowcy, a pozostałe 85 procent skłania się lekko w lewo, w lewo lub skrajnie w lewo.
Misinformation experts are perhaps not quite unbiased
“Experts leaned strongly toward the left of the political spectrum”
Data from Harvard Misinformation Review, survey of 150 misinformation experts, https://t.co/fzsUYvMhk8 pic.twitter.com/C2TIOEcnkM
— Bjorn Lomborg (@BjornLomborg) February 16, 2024
Badanie wyjaśnia również drastycznie oczywisty fakt, że osoby o lewicowych przekonaniach nie będą w stanie dostrzec lewicowej dezinformacji, ponieważ albo ją zignorują, albo aktywnie ją polubią.
Misinformation experts lean strongly left
They are probably great at identifying misleading right-wing content
But not so with left-leaning, because they won’t notice, or actively like it
Great essay on why we should be skeptical about misinformation experts deciding what is… pic.twitter.com/XD8opvxuKW
— Bjorn Lomborg (@BjornLomborg) February 16, 2024
„Nawet jeśli zauważą, prawdopodobnie zignorują to, ponieważ uważają, że potwierdza to właściwą „podstawową prawdę” lub ponieważ traktowanie jej jako dezinformacji byłoby niezręczne w ich środowisku społecznym” – zauważa badanie.
Innymi słowy: „nie ma nic złego w tym, kiedy my to robimy!”
Udokumentowaliśmy niezliczone przykłady, w których „kompleks przemysłu weryfikatorów faktów” jest wykorzystywany jedynie jako fortel mający na celu cenzurowanie trafnych informacji, które sprawiają, że lewica wypada źle.
Najbardziej niechlubnym przykładem jest historia laptopa Huntera Bidena, która została „zweryfikowana” jako rosyjska „dezinformacja” i pogrzebana przez gigantów mediów społecznościowych, aby przechylić wybory na korzyść Joe Bidena.
Gdy tylko Biden został wybrany, „Washington Post” ogłosił, że nie będzie zawracać sobie głowy sprawdzaniem jego twierdzeń.
„Weryfikatorzy faktów” wcześniej również żądali, aby YouTube cenzurował więcej filmów pod kątem „dezinformacji”, a jednym z powodów był rzekomo fakt, że nikt nie ogląda ich treści.
Branża ma także obsesję na punkcie memów o „weryfikacji faktów”, które naśmiewają się z lewicowych przywódców politycznych.
„Któż to mógł sobie wyobrazić, że <dezinformacja> stanie się stronniczą obelgą używaną do marginalizacji i wykluczenia politycznych wrogów komunistów?” zauważył Carl Benjamin.
Who could have imagined that “misinformation” was a partisan slur used to marginalise and deplatform the political enemies of communists? https://t.co/2RrOS85aJ1
— Carl Benjamin (@Sargon_of_Akkad) February 17, 2024
_______________
−∗−
Wygląda na to, że w tweetach występuje błędny adres do badania. Badanie pod wymienionym tytułem można znaleźć poniżej
A survey of expert views on misinformation: Definitions, determinants, solutions, and future of the field
oraz w wersji PDF – tutaj.
Co do “fakczekerów”, sugeruję założenie “Agencji Weryfikacji Weryfikatorów”.
Drobny przykład podam.
Swego czasu poszukując pewnego znanego mi filmu, na którym prelegent ujawniał brzydkie plany wobec ludzkości, trafiłem na jego Weryfikację. Oczywiście, film był oznaczony jako “fake news”
Ale dlaczego?
Otóż, film został uznany za fejk, ponieważ PRELEGENT TO NIE BYŁ BILL GATES.
Faktycznie, dopiero wtedy załapałem, że facet jest podobny do Billa. I może ma nawet podobny głos.
Kolejnym argumentem było to, że Prelegent spojrzał w kierunku kamery.
Jak widać, lewaki mają wyssaną z mlekiem łatwość dowodzenia, że “fake news”.
Zawsze można coś tam napisać. I tak 9 na 10 osób, które czytają, czyta tylko tytuł, ewentualnie dwa zdania treści.
„weryfikatorzy faktów” pełnią dziś podobną funkcję co dawniej działający w PRL
Urząd do spraw kontroli publikacji i widowisk zajmujący się cenzurą