Na kolejną kadencję została wybrana Rada Doskonałości Naukowej, najwyższa w Polsce instancja do spraw stopni i tytułów naukowych. To ona przedkłada prezydentowi RP do podpisania nazwiska kandydatów na profesorów prezydenckich. Kandydaci do RDN to w założeniu osoby o niekwestionowanej pozycji naukowej i nieposzlakowanej postawie, rekomendowane przez środowiska naukowe.
Zdarza się jednak, że prezydent RP ma wątpliwości co do doskonałości kandydatów przedkładanych mu przez RDN i zwleka z podpisaniem nominacji profesorskiej, narażając się na krytykę i protesty środowiska. Bo przecież prezydent ma jeno podpisywać to, co mu podsunie RDN, a nie ingerować politycznie w proces utytułowania członków apolitycznej domeny akademickiej.
Niestety, RDN wysuwa do profesorskiej nominacji nieraz ludzi wysoce niedoskonałych, a nawet wręcz oszustów – plagiatorów. A prawo było tak skonstruowane, że jak prezydent nominację podpisał, to już nie mógł tytułu odebrać. Musiało być wiele takich przypadków, bo ostatnio znowelizowano ustawę tak, aby odbieranie tytułu było możliwe. Może to nieco oczyści środowisko, choć pewności nie ma. Niestety doskonali w założeniach członkowie RDN bywają nieobojętni na wytwory intelektualne innych i jeśli te się podobają, to czasem je rekwirują na swoje konto, a nawet biorą pod ochronę prawną (sic!). I taki stan rzeczy bynajmniej nie przeszkadza, aby byli rekomendowani, a nawet wybierani do RDN.
No cóż, nasze środowiska akademickie przez długie lata selekcjonowano w ramach amoralnego systemu komunistycznego i oczyszczano z tych, którzy etyki socjalistycznej nie akceptowali. Co więcej, kadry – sformatowane tak, aby się zmieściły w ramach systemu – przeszły transformację bezstratnie i formowały następców na drodze do (nie)doskonałości. Obecne, wysoce utytułowane środowisko nie jest w stanie odpowiedzieć na proste pytanie konieczne dla poznania niedoskonałości także RDN: skąd się wzięły obecne kadry akademickie?
Dodaj komentarz