To, co tu mamy, nie jest „nauką”. To model komputerowy oparty na wynikach subiektywnej ankiety telefonicznej przeprowadzonej przez agencję rządową we własnym interesie. To jest całkowicie pozbawione sensu, a mimo to jest publikowane w czasopismach i cytowane przez „ekspertów”, być może nawet wykorzystywane jako podstawa do wprowadzania nowych przepisów.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
To popierające maseczki „badanie” jest powodem, dla którego NIGDY nie należy „ufać nauce”
W zeszłym tygodniu poinformowano, że australijski stan Wiktoria może rozważać wprowadzenie „stałych” nakazów noszenia masek na twarzy w celu osiągnięcia „zero-covid”.
Zatem nie musimy zagłębiać się w implikacje takiego prawa do wolności osobistej ani w prawie nieskończoną liczbę dowodów na to, że maski nie zapobiegają przenoszeniu chorób układu oddechowego.
Nie działają, nigdy nie działały. Nadanie im statusu nakazu było posunięciem politycznym mającym na celu sprawienie, by fałszywa „pandemia” covid wydawała się prawdziwa, a ich dalsze używanie jest objawem prania mózgu lub produktem ubocznym chronicznej świętoszkowatości.
Debata na temat masek, taka jak dotychczas, dobiegła końca.
Ale jedynym aspektem zmian, o których warto wspomnieć, są „dowody” użyte do poparcia stanowiska – i zaufaj mi, ten cudzysłów jest całkowicie uzasadniony.
To „badanie”, które rzekomo wykazuje korzyści płynące z trwałego maskowania, zostało opublikowane w Medical Journal of Australia w zeszłym tygodniu i zatytułowane “Consistent mask use and SARS‐CoV‐2 epidemiology: a simulation modelling study” [„Stałe stosowanie masek i epidemiologia SARS-CoV-2: badanie modelowania symulacyjnego”].
„Badanie modelowania symulacyjnego” jest tam kluczową frazą. Dla tych, którzy nie wiedzą, „badania modelowania symulacyjnego” polegają na wprowadzeniu danych do programu komputerowego, a następnie poproszeniu go o sformułowanie wniosków.
Oczywiście są one tak wiarygodne i użyteczne, jak dane, z których korzystasz. W rzeczywistości możesz bardzo łatwo sprawić, by dawały dowolny wynik, wprowadzając „właściwe” (złe) dane.
W tym konkretnym badaniu modelowym zaczęli od poinformowania komputera, że maski materiałowe zmniejszają transmisję o 53%, a maski oddechowe o 80%:
Iloraz szans dla względnego ryzyka infekcji dla osób narażonych na kontakt z zarażoną osobą (noszących maskę vs nie noszących maski) ustalono na 0,47 dla masek materiałowych i chirurgicznych oraz 0,20 dla respiratorów
Zasadniczo powiedzieli swojemu komputerowi, że maski zapobiegają chorobom … a następnie powiedzieli „ok, komputerku, skoro teraz wiesz, że maski zapobiegają chorobom – to co by się stało, gdyby wszyscy nosili je przez cały czas?”
Następnie komputer powiedział im – oczywiście – że nikt by nie zachorował.
Ponieważ uczynili to logicznie niemożliwym, aby powiedział cokolwiek innego.
Ale jest w tym coś więcej.
Następną rzeczą budzącą zainteresowanie jest to, skąd wzięli dane wejściowe.
W końcu na przestrzeni lat przeprowadzono dziesiątki badań nad maskami, z których 98% stwierdza, że maski nie działają.
Więc, czy nasi ludzie wybrali recenzowaną próbę kontrolną w czasie rzeczywistym, opartych na testowanych laboratoryjnie wynikach podwójnie ślepej próby?
Może chociaż jeden z kilkunastu takich procesów wymienionych w naszym artykule zawierającym 40 faktów?
A może uśrednili wyniki wielu badań?
Nie. Wykorzystali ankietę telefoniczną.
Jedną ankietę telefoniczną.
Tę ankietę telefoniczną. Opublikowaną w zeszłym roku, a przeprowadzoną pod koniec 2021r.
W tym *ekhem* „badaniu naukowym” ktoś losowo dzwonił do osób, które niedawno zostały przetestowane na „covid”, pytając ich „czy nosiłeś/-aś maskę?” a następnie opublikowano wniosek – „maseczki redukują transmisję o 53%” – jakby coś znaczyły.
Co ciekawe, jeśli przewiniesz w dół do sekcji „współpraca”, zobaczysz, że jeden z autorów jest stypendystą Pfizera.
Jeszcze bardziej niepokojące – i z jakiegoś powodu nie wymienione jako konflikt interesów – jest to, że całe badanie zostało opracowane przez Kalifornijską Radę Zdrowia Publicznego.
W Kalifornii nakaz noszenia masek obowiązywał już od prawie roku, zanim to „badanie” zostało rozpoczęte.
To, co tu mamy, nie jest „nauką”. To model komputerowy oparty na wynikach subiektywnej ankiety telefonicznej przeprowadzonej przez agencję rządową we własnym interesie. To jest całkowicie pozbawione sensu, a mimo to jest publikowane w czasopismach i cytowane przez „ekspertów”, być może nawet wykorzystywane jako podstawa do wprowadzania nowych przepisów.
Tak właśnie działa „The ScienceTM”. I chociaż covid być może otworzył oczy wielu ludziom na ten problem, nie jest on wyjątkowy tylko dla „covid”. Równie prawdopodobne jest, że znajdziesz tego rodzaju „badania” publikowane na dowolny temat – zwłaszcza te, które służą celom politycznym – i to od lat, jeśli nie dziesięcioleci.
Profesor medycyny ze Stanford, medycyny opartej na dowodach, John Ioannidis, napisał artykuł zatytułowany „Dlaczego większość opublikowanych wyników badań jest fałszywa” [“Why Most Published Research Findings Are False”], a było to w 2005 roku.
To nie ma nic wspólnego z „pandemią”, a jedynie z różnicą między nauką a „nauką” [“The Science”]. Przyjrzyjmy się zatem temu rozróżnieniu.
Nauka to podejście do świata. Racjonalna metoda zbierania informacji, testowania nowych pomysłów i formułowania wniosków opartych na dowodach.
„The Science” to samowystarczalny przemysł naukowców, którzy potrzebują pracy i są winni przysługi.
To trwające związki quid pro quo między naukowcami – którzy chcą zaszczytów, tytułów szlacheckich, etatów, kontraktów na książki i grantów badawczych oraz bycia popularną gadającą głową w telewizji wyjaśniającą złożone idee tłumom – a korporacjami, rządami i „fundacjami charytatywnymi”, które mają wszystkie te rzeczy w swojej gestii.
Ten system nie tworzy badań przeznaczonych do czytania, tworzy nagłówki, które celebryci mogą tweetować, linki do osadzenia przez „dziennikarzy”, źródła do cytowania przez innych badaczy.
Iluzja rzetelnego uzasadnienia, która rozpada się w momencie, gdy faktycznie czytasz słowa, sprawdzasz metodologię lub analizujesz dane.
Ankiety samoopisowe, zmanipulowane dane, „badania modelowe”, które wypluwają z góry ustalone wyniki. Powiązani autorzy opłacani przez zainteresowane podmioty państwowe lub korporacyjne w celu dostarczenia „dowodów” potwierdzających wysoce dochodowe lub politycznie wygodne założenia.
To badanie masek jest tego doskonałym przykładem.
Przeplatające się warstwy niczego zaprojektowane tak, aby tworzyć wrażenie czegoś.
Dlatego chcą, abyś temu zaufał, zamiast to przeczytać.
________________
This pro-mask “study” is why you should NEVER “Trust the Science”, Kit Knightly, Jul 27, 2023
−∗−
BONUS
Dr Mercola ujawnia, że lockdowny covidowe były próbą przed następnym zaprojektowanym kryzysem pandemicznym [ang]
−∗−
Czytelnicy Portalu wiedzą, a dla gości wskazówka gdzie szukać informacji na temat.
Ocena zasadności powszechnego stosowania masek w zapobieganiu COVID-19, 24 kwietnia 2022
oraz
KOLEJNE BADANIE NA TEMAT SKUTKÓW MEDYCZNYCH POWSZECHNEGO STOSOWANIA MASEK, 21 maja 2021
najlepszą wskazówką jak nie działać i czemu się nie podporządkowywać, jest zwrócenie uwagi z jakiego miejsca wychodzi owe “badanie naukowe”. Jeśli media głównego nurtu wciskają wiedzę rodem od “amerykańskich naukowców” należy zapalić czerwoną lampkę. Kolejna czerwona lampka powinna świecić gdy mądrości wciskane są od naukowców z państw podporządkowanych USA.