Zmarł dziś rano papież-senior Benedykt XVI. Odszedł do Pana o godz. 9.34, w klasztorze “Mater Ecclesiae” w Watykanie. Zamknęła się wielka ważna epoka w dziejach Kościoła, prowadzonego według pierwszej i fundamentalnej zasady wierności Bożemu Nauczaniu przez dwóch ostatnich wielkich papieży: Jana Pawła II i jego następcę, zmarłego dziś papieża-seniora Benedykta XVI. W dzień jakże symboliczny – jakby Boży znak: ostatni to dzień 2022 roku…
Otwiera się wielka niewiadoma pod rządami Franciszka – nie nazywającego siebie papieżem a Biskupem Rzymu, fakt wiele mówiący o jego intencjach od początku jego posługi, podobnie jak konsekwentnie powtarzane od lat „buon giorno” zamiast „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” wiernym gromadzacym się, już teraz o wiele mniej tłumnie pod jego oknami, niż to bywało za jego poprzedników. Nie od dziś przygotowywana jest przezeń „rewolucja w Kościele” – której zręby, przez samego Franciszka wielokrotnie zapowiadane w papieskich breve i encyklikach jak też w wywiadach obficie udzielanych dziennikarzom z lewa i prawa, pomińmy w tej nocie żałobnej ku czci śp. Przeciwnika wielu nich. Zapewne był Benedykt XVI za swego życia ostatnią przeszkodą na drodze do realizacji wielu z nich, jak choćby „synodyzacji” Kościoła, włączeniu kobiet do Liturgii Mszy Św. czy deformacjom Najświętszych Słów Przeistoczenia, nie mówiąc o entuzjastycznych wypowiedziach Franciszka na temat niezbadanych od strony lekarskiej a wmuszanych ludzkości szantażem i perfidią korporacji farmaceutycznych szczepionek anty-covid, czym zaciągnął w oczach wielu winę, jako nominalnie Najwyższy Autorytet Kościoła. Można więc uznać, że odejście Benedykta XVI nie wróży dobrze Kościołowi na nadchodzący rok 2023 i na dalsze lata. Obym się mylił.
Drogi nasz, ostatni „Janopawłowy” papieżu, drogi Benedykcie XVI! Niech Ci Bóg wynagrodzi wierność, którą Mu okazywałeś i której szczegóły zapewne nie są nam dziś podawane do wiadomości, choć domyślamy się, jaki opór musiałeś stawiać „reformatorom Kościoła” i jakie wielkie musiało być Twe cierpienie, gdy okazywałeś się za słaby wobec niechęci okazywanej Twej postawie przez wielu dostojników Kościoła.
Przekonałeś się o tym boleśnie choćby wtedy, gdy samotnie z wyciągniętą do powitania ręką szedłeś wzdłuż szeregu pysznych, odwróconych od Ciebie lub ignorujących tę dłoń dostojników niemieckiego Kościoła, podczas Twej wizyty w 2011 r. Nawet teraz, w dniach Twej choroby i śmierci, już odzywają się wrogie ujadania „zatroskanych świeckich” a także ukąszonych modernizmem środowisk w Kościele, że jakoby „tuszowałeś wraz z Janem Pawłem II” pedofilów w Kościele. Ten temat, niby rechot ropuch, długo będzie rozbrzmiewał nad twą trumną i zapewne wiele lat potem. Sam to przewidziałeś, prosząc nas wiele lat temu, w pierwszych chwilach Twego pontyfikatu: „Módlcie się za mnie, abym nie uciekł ze strachu przed wilkami”.
Jakie wilki miał wtedy na myśli? Możemy się tego domyślać teraz, z perspektywy kolejnego pontyfikatu, odbywanego już swobodnie i bez „kontroli” papieża-seniora, przez przybysza z Argentyny i jego watykańską konfraternię.
Pokutujący Łotr
Wybaczcie!
Ale zamieszczanie zedjęcia stojącego nad groben Papieża, który ma świadomość ostatnich dni jesli nie godzin na tym ziemskim padole z dwoma usmiechniętymi radośnie gębami, woła o pomstę do Nieba, to może za dużo powiedziane, napewno zaś napawa niesmkiem.
Radzę również czytać teksty, a nie tylko oglądać obrazki. Mój tekst jest pełnym miłości hołdem złożonym zmarłemu dziś Papieżowi – począwszy od tytułu, którego też Pan zdaje się nie dostrzegł lub nie zrozumiał.
Jest to zdjęcie datowane 28 grudnia 2022 a siostry opiekujące się Papieżem (według Pana wyrażenia “radośnie uśmiechnięte gęby”) to zakonnice ze stowarzyszenia Memores Domini. Gdyby miał Pan okazję do wielotygodniowego trwania przy kimś kochanym i przewlekle cierpiącym, to również na sobie doświadczyłby “roześmianej gęby”, widząc każdą najmniejszą oznakę poprawy stanu zdrowia lub stabilnego trwania swego podopiecznego.
Między chorym a opiekunem wytwarza się głęboka więź i tylko u kogoś nie mającego pojęcia o duchowości przewlekle chorych i ich opiekunów, okoliczności te mogą „budzić niesmak”. Proszę przejrzeć rodzinne zdjęcia. Ja też mam takie, na których są dziadkowie czy wujkowie “stojący nad grobem”, których fotografowano z szacunkiem, miłością i radością, że są wciąż wśród nas. Dalszej dyskusji wokół tak niedorzecznego zarzutu prowadzić nie zamierzam.
Piękne wspomnienie i podziękowanie, być może, ostatniego Wielkiego Papieża. Wieczny odpoczynek racz dać Mu Panie, a światłość wiekuista niechaj Mu świeci na wieków, wieków.Amen.
Benedykt XVI miał bardzo delikatną osobowość, ale widział wyraźnie i “głęboko”, to co dla innych zakryte. Boży człowiek i papież.