W XX w. geolog z pasji i zawodu, dr, b. wykładowca UJ, wykluczony w PRL, w czasach Wielkiej Czystki Akademickiej, z wilczym biletem ważnym także w III RP. W XXI w. jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz reform systemu nauki i szkolnictwa wyższego, założyciel i redaktor Niezależnego Forum Akademickiego, autor kilku serwisów internetowych i książek o etyce i patologiach akademickich III RP, publicysta, współpracuje z kilkoma serwisami internetowymi, także niezależny fotoreporter – dokumentuje krakowskie ( i nie tylko) wydarzenia patriotyczne i klubowe. Jako geolog ma wiedzę, że kropla drąży skałę.
Bardzo dobry felieton, bezlitosny w stosunku do propagowanych poglądów Mariana Turskiego wykreowanego na autorytet moralny, który poparł swego czasu system terroru i śmierci w okresie stalinizmu.
Autor nie wkleił tekstu, który ja pozwalam sobie dołączyć poniżej w razie potrzeby zerknięcia lub wykorzystania odpowiednich cytatów.
_______________________________________________________________________
Wydawnictwo Czarne wydało niedużą książeczkę Mariana Turskiego [XI. Nie bądź obojętny] prezentującą tak w języku polskim, jak i angielskim jego wystąpienia publiczne w ciągu kilku ostatnich lat, z najbardziej znanym o „XI przykazaniu” z roku 2020, wygłoszonym w Oświęcimiu w dniu obchodów siedemdziesiątej piątej rocznicy wyzwolenia Auschwitz.
Wstęp napisała laureatka nagrody Nobla w dziedzinie literatury Olga Tokarczuk, podkreślając, że Marian Turski, b. więzień Auschwitz, jest jednym z niewielu, którym udało się przetrwać i skłaniając do zastanowienia, jakby się przełożyło na idee społeczne, powieści, odkrycia naukowe, kompozycje muzyczne, gdyby ci wszyscy, którzy zginęli w obozach, żyli … Takie zastanawianie jest jak najbardziej uzasadnione, choć dobrze by było je rozszerzyć na tych, którzy zginęli w wyniku instalacji komunizmu, a było ich jeszcze więcej. Autorka uważa, że Marian Turski ”jest człowiekiem, który widzi świat we właściwych proporcjach” może dlatego, że „sam go tworzył”.
Wyrażając obawę o zapominanie zła, traktuje książkę jako szczepionkę przeciw złu, przestrzegając, że jak się nie będziemy szczepić „najstraszniejszymi doświadczeniami przeszłości – choroba wróci”. Trudno nie przyznać racji tym obawom, ale w tym wstępie, podobnie jak i w tej książce, nie widać właściwych proporcji i można wyrazić obawę, że to może prowadzić do zapomnienia zła wyrządzanego przez drugi totalitaryzm – obłędny komunizm, tworzący bezmiar zła. A autor książki – Marian Turski – w swym życiu sam go tworzył, wspierając w Polsce jego instalację. Widać był zaszczepiony przeciwko barbarzyństwu nazistowskiemu, ale nie szczepił się przeciwko barbarzyństwu komunistycznemu, stąd mimo strasznych doświadczeń życiowych w obozach niemieckich, był obojętny na straszne doświadczenia życiowe innych ludzi więzionych, torturowanych, mordowanych w systemie komunistycznym i to przy jego współistnieniu, aktywności i to na polu propagandy, gdyż w takim sektorze instalowanego systemu zła (ZMW, Sztandar Młodych, później Polityka) działał. Nie był obojętny na zło komunistyczne, ale je wspierał, kiedy straszliwie torturowani, mordowani byli inni ludzie, też ci, którzy, podobnie jak Marian Turski, przeszli piekło Auschwitz!
Byłem świadkiem tego historycznego przemówienia w scenerii pozostałości po obozie zagłady Birkenau – które tak poruszyło świat, ale bezrefleksyjnie. Stąd pomysły przyznania nagrody Nobla, przyznanie nagrody oświęcimskiej, czy im. ks. Stanisława Musiała, no i wydanie tej książeczki.
W mojej publicystyce na te fakty reagowałem, aby skłonić innych do refleksji, ale chyba mało skutecznie. Wielu o tym propagowanym przez Mariana Turskiego „XI przykazaniu” nawet nie słyszało. Ja nie mogłem pozostać obojętny, bo przecież niejako unieważniane jest dzieło boskie – Dekalog, który spadł nam z Nieba, a w zastępstwie promowane jest jako „przykazanie” dzieło ludzkie, i to niezależne od wartości. Z takiego „przykazania” nic dobrego nie może powstać, o czym świadczy i postawa Mariana Turskiego, opowiadającego się jednocześnie i za „XI przykazaniem”, i za złem. Wobec takiego stanu rzeczy nie można być obojętnym. W tym historycznym przemówieniu Mariana Turskiego widać też sprzeczności. Mówił, że jest oczywistą oczywistością, że „Auschwitz nie spadł nam z nieba”, na końcu przestrzegając, że „jeżeli będziecie obojętni – to nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków jakiś Auschwitz nagle spadnie z nieba”.
Straszenie niebem jest przy tym niestosowne tym bardziej, że Auschwitz był emanacją piekła a nie nieba, stąd może byłoby uzasadnione straszenie piekłem a nie niebem! Sam Marian Turski ma się zresztą czego obawiać, nie tylko za swoje grzechy z okresu instalacji komunizmu, ale i dziś potępia ruchy pro life, opowiadając się za śmiercią, i to nienarodzonych, całkiem bezbronnych. Nie bez przyczyny „XI przykazanie” wykorzystywane jest w przestrzeni publicznej w manifestacjach proaborcyjnych, „tęczowych”, Strajku Kobiet, ziejących wulgaryzmami, nienawiścią do wszelkich wartości Dekalogu z wiary chrześcijańskiej. I o zgrozo ten stan rzeczy jest aprobowany, a nawet wspierany przez centra tworzenia naszych elit. Wystąpienia w obronie życia to mowa nienawiści, wystąpienia za zabijaniem -przejaw miłości [sic!].
Można by raczej przestrzegać, że jak będziecie obojętni, to nawet się nie obejrzycie, jak was, waszych potomków pochłonie piekło.
Ostatnio w Krakowie organizowano protesty, spektakle nienawiści wobec Małopolskiej Kurator Oświaty, jej przywiązania do chrześcijańskich wartości. Powoływano się na „ XI przykazanie” propagowane przez Mariana Turskiego. Marian Turski słusznie uważa, że stygmatyzowanie człowieka prowadzi do eskalacji nienawiści, a tu jego „przykazanie” właśnie prowadzi do stygmatyzowania człowieka i nienawiści.
W protestach brał udział znany z nienawiści wszystkiego, co się wiąże z religią, student UJ Franiczek Vetulani, także aktywny na polu opluwania bohaterów walki o niepodległość! Sam Marian Turski w czasach instalacji komunistycznego zniewolenia Polaków stał po stronie tych, co mordowali żołnierzy niezłomnie walczących o niepodległość i w jednym z tekstów przypomina obawę przed podziemiem niepodległościowym. A do tego podziemia należał inny więzień KL Auschwitz – Witold Pilecki – okrutnie torturowany i następnie zamordowany przez UB. Czy można być na taką postawę obojętnym?
Marian Turski zdecydowanie negatywnie wyraża się o ruchu pro life, który jego zdaniem uczciwiej by było nazwać pro hate, bo rzekomo lansuje w przestrzeni publicznej hasła pełne pogardy, wywołujące nienawiść. Czyli co? Obrona życia i to bezbronnych, jeszcze nie narodzonych – to nienawiść, to pogarda?
Czy można być obojętnym wobec takiej nienawiści do ludzi postępujących zgodnie z wartościami chrześcijańskimi, z Dekalogiem? Czy można milczeć wobec takiej postawy propagującego XI przykazanie, czyli „nie bądź obojętny”, niestety, „przykazania” oderwanego od wartości, stąd groźnego przy wprowadzaniu go w życie.
Zdumiewające jest przy tym, że „przykazanie” to jakby było skierowane tylko do płci męskiej , a co z płcią żeńską? Winno chyba też brzmieć „nie bądź obojętna”? A co ze społecznością LBGT? Przecież Marian Turski występuje w swych tekstach w obronie rzekomo prześladowanej społeczności LGBT, reprezentującej podobno kilkadziesiąt płci! Chyba się językowo pogubił, albo język polski jeszcze się nie dostosował wystarczająco do ideologii LGBT.
Jeśli ci, którzy słabiej się orientują w sprawach innych płci, czasem się pomylą i zwrócą „po męsku” do osoby wyglądającej na mężczyznę, ale czującej się kobietą, są oskarżani o dyskryminację, homofobię, mowę nienawiści…. A Marian Turski, propagując „po męsku” „XI przykazanie” jest ok?
Niemal w całej Polsce przeszły ostatnio (15 maja) procesje pod nazwą „Różaniec za Polskę” w obronie Polski, rodziny, życia, organizowane przez środowiska katolickie, także stowarzyszenia pro life, postępujące zgodnie z Dekalogiem i wyrażające przy tym postawę, aby nie być obojętnym wobec zagrożeń dla Ojczyzny, dla rodziny, dla życia. Poniekąd w zgodzie z „XI przykazaniem”, ale w niezgodzie z propagującymi „XI przykazanie”, jednocześnie unieważniającymi wartości Dekalogu. Przypominano biblijne słowa: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali”. Gdyby to przykazanie było respektowane, nie byłoby Auschwitz ani obecnej putinowskiej barbarii, ani nienawiści wobec katolików z różańcami, czy chrześcijańskimi poglądami i zasadami.
Żadne „XI przykazanie” nie jest potrzebne, tym bardziej, gdy jest stosowane niezgodnie z Dekalogiem! Propagujący potrzebę swoiście rozumianego „ XI przykazania” i entuzjaści oświęcimskiego wystąpienia Mariana Turskiego, rzekomo na miarę Nobla, chyba czynią to bez głębszej refleksji.
Oby te moje uwagi skłoniły wyznawców „XI przykazania” do przemyślenia treści zawartych w książce Mariana Turskiego, wobec których ja nie mogę być obojętny.
Józef Wieczorek
/Były wykładowca UJ, wykluczony z systemu uczelnianego w PRL, obecnie publicysta, jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz naprawy patologicznej domeny akademickiej./
XI Przykazanie jest bluznierstwem . Taka figura publicystyczna pojawiala sie na pewno juz w PRL-u . Wtedy moze wydawala sie ona malo szkodliwa. Dzisiaj Franciszek ze swoimi zwolennikami dopisuje kolejne przykazania dotyczace klimatu i matki ziemi. Zreszta bardzo slusznie , poniewaz 10 Przykazan jest tylko o czlowieku i dla czlowieka.Zwierzeta, rosliny i przyroda nieozywiona maja sluzyc czlowiekowi , a nie byc traktowane jako podmiot. Co jest zgodne z rzeczywistoscia. W 10 Przykazaniach zawarta jest rowniez tresc tego jedenastego.
no dokładnie – ditto. hm, wysłałbym to na tt, gdybym miał tam konto. a jeśli już nie tak, to mejlem do muska. tyle że go nie znalazłem jakoś. jak ktoś zna, niechaj proszę poda, to ja i ten tekst CLa też pośle. może mu kto przetłumaczy z polskiego.
To by oznaczało, że nieźle się zasłużył dla umacniania ustroju, który choć zmutował nadal święci tryumfy i z pewnie sam doczekał w związku z tym wysokiej emerytury (albo państwowego pogrzebu z honorami) no i nade wszystko zdążył (jako zasłużony) ustawić potomstwo.
Jest takie miasteczko na terenie byłego DDR, nazywa się Hainichen.
I tam główna ulica zowie się Ernst Thellman Strasse.
Proszę poczytać, co to był za Obywatel,ów Ernst Tellman. Ta ulica dalej się tak nazywa.
U nas przynajmniej zmieniono nazwy, co poniektóre…
31 maja 2022 godz. 11:10 - w odpowiedzi do: Nietytus 08:55
U nas przynajmniej zmieniono nazwy, co poniektóre…
Osobiście bardziej doceniałbym niemiecką dekomunizację administracji i sądownictwa – to chyba ważniejsze niż symboliczna zmiana nazw. A tu jesteśmy mocno do tyłu … Oczywiście Niemcy mieli możliwość transferu kadr z zachodniej części więc było im łatwiej. Ernst Thälmann był rzeczywiście dość paskudną postacią … ale może co niektórym głupio go kasować jako ofiarę Hitlera?
Bardzo dobry felieton, bezlitosny w stosunku do propagowanych poglądów Mariana Turskiego wykreowanego na autorytet moralny, który poparł swego czasu system terroru i śmierci w okresie stalinizmu.
______________________________________________________________________
Autor nie wkleił tekstu, który ja pozwalam sobie dołączyć poniżej w razie potrzeby zerknięcia lub wykorzystania odpowiednich cytatów.
_______________________________________________________________________
Wydawnictwo Czarne wydało niedużą książeczkę Mariana Turskiego [XI. Nie bądź obojętny] prezentującą tak w języku polskim, jak i angielskim jego wystąpienia publiczne w ciągu kilku ostatnich lat, z najbardziej znanym o „XI przykazaniu” z roku 2020, wygłoszonym w Oświęcimiu w dniu obchodów siedemdziesiątej piątej rocznicy wyzwolenia Auschwitz.
Wstęp napisała laureatka nagrody Nobla w dziedzinie literatury Olga Tokarczuk, podkreślając, że Marian Turski, b. więzień Auschwitz, jest jednym z niewielu, którym udało się przetrwać i skłaniając do zastanowienia, jakby się przełożyło na idee społeczne, powieści, odkrycia naukowe, kompozycje muzyczne, gdyby ci wszyscy, którzy zginęli w obozach, żyli … Takie zastanawianie jest jak najbardziej uzasadnione, choć dobrze by było je rozszerzyć na tych, którzy zginęli w wyniku instalacji komunizmu, a było ich jeszcze więcej. Autorka uważa, że Marian Turski ”jest człowiekiem, który widzi świat we właściwych proporcjach” może dlatego, że „sam go tworzył”.
Wyrażając obawę o zapominanie zła, traktuje książkę jako szczepionkę przeciw złu, przestrzegając, że jak się nie będziemy szczepić „najstraszniejszymi doświadczeniami przeszłości – choroba wróci”. Trudno nie przyznać racji tym obawom, ale w tym wstępie, podobnie jak i w tej książce, nie widać właściwych proporcji i można wyrazić obawę, że to może prowadzić do zapomnienia zła wyrządzanego przez drugi totalitaryzm – obłędny komunizm, tworzący bezmiar zła. A autor książki – Marian Turski – w swym życiu sam go tworzył, wspierając w Polsce jego instalację. Widać był zaszczepiony przeciwko barbarzyństwu nazistowskiemu, ale nie szczepił się przeciwko barbarzyństwu komunistycznemu, stąd mimo strasznych doświadczeń życiowych w obozach niemieckich, był obojętny na straszne doświadczenia życiowe innych ludzi więzionych, torturowanych, mordowanych w systemie komunistycznym i to przy jego współistnieniu, aktywności i to na polu propagandy, gdyż w takim sektorze instalowanego systemu zła (ZMW, Sztandar Młodych, później Polityka) działał. Nie był obojętny na zło komunistyczne, ale je wspierał, kiedy straszliwie torturowani, mordowani byli inni ludzie, też ci, którzy, podobnie jak Marian Turski, przeszli piekło Auschwitz!
Byłem świadkiem tego historycznego przemówienia w scenerii pozostałości po obozie zagłady Birkenau – które tak poruszyło świat, ale bezrefleksyjnie. Stąd pomysły przyznania nagrody Nobla, przyznanie nagrody oświęcimskiej, czy im. ks. Stanisława Musiała, no i wydanie tej książeczki.
W mojej publicystyce na te fakty reagowałem, aby skłonić innych do refleksji, ale chyba mało skutecznie. Wielu o tym propagowanym przez Mariana Turskiego „XI przykazaniu” nawet nie słyszało. Ja nie mogłem pozostać obojętny, bo przecież niejako unieważniane jest dzieło boskie – Dekalog, który spadł nam z Nieba, a w zastępstwie promowane jest jako „przykazanie” dzieło ludzkie, i to niezależne od wartości. Z takiego „przykazania” nic dobrego nie może powstać, o czym świadczy i postawa Mariana Turskiego, opowiadającego się jednocześnie i za „XI przykazaniem”, i za złem. Wobec takiego stanu rzeczy nie można być obojętnym. W tym historycznym przemówieniu Mariana Turskiego widać też sprzeczności. Mówił, że jest oczywistą oczywistością, że „Auschwitz nie spadł nam z nieba”, na końcu przestrzegając, że „jeżeli będziecie obojętni – to nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków jakiś Auschwitz nagle spadnie z nieba”.
Straszenie niebem jest przy tym niestosowne tym bardziej, że Auschwitz był emanacją piekła a nie nieba, stąd może byłoby uzasadnione straszenie piekłem a nie niebem! Sam Marian Turski ma się zresztą czego obawiać, nie tylko za swoje grzechy z okresu instalacji komunizmu, ale i dziś potępia ruchy pro life, opowiadając się za śmiercią, i to nienarodzonych, całkiem bezbronnych. Nie bez przyczyny „XI przykazanie” wykorzystywane jest w przestrzeni publicznej w manifestacjach proaborcyjnych, „tęczowych”, Strajku Kobiet, ziejących wulgaryzmami, nienawiścią do wszelkich wartości Dekalogu z wiary chrześcijańskiej. I o zgrozo ten stan rzeczy jest aprobowany, a nawet wspierany przez centra tworzenia naszych elit. Wystąpienia w obronie życia to mowa nienawiści, wystąpienia za zabijaniem -przejaw miłości [sic!].
Można by raczej przestrzegać, że jak będziecie obojętni, to nawet się nie obejrzycie, jak was, waszych potomków pochłonie piekło.
Ostatnio w Krakowie organizowano protesty, spektakle nienawiści wobec Małopolskiej Kurator Oświaty, jej przywiązania do chrześcijańskich wartości. Powoływano się na „ XI przykazanie” propagowane przez Mariana Turskiego. Marian Turski słusznie uważa, że stygmatyzowanie człowieka prowadzi do eskalacji nienawiści, a tu jego „przykazanie” właśnie prowadzi do stygmatyzowania człowieka i nienawiści.
W protestach brał udział znany z nienawiści wszystkiego, co się wiąże z religią, student UJ Franiczek Vetulani, także aktywny na polu opluwania bohaterów walki o niepodległość! Sam Marian Turski w czasach instalacji komunistycznego zniewolenia Polaków stał po stronie tych, co mordowali żołnierzy niezłomnie walczących o niepodległość i w jednym z tekstów przypomina obawę przed podziemiem niepodległościowym. A do tego podziemia należał inny więzień KL Auschwitz – Witold Pilecki – okrutnie torturowany i następnie zamordowany przez UB. Czy można być na taką postawę obojętnym?
Marian Turski zdecydowanie negatywnie wyraża się o ruchu pro life, który jego zdaniem uczciwiej by było nazwać pro hate, bo rzekomo lansuje w przestrzeni publicznej hasła pełne pogardy, wywołujące nienawiść. Czyli co? Obrona życia i to bezbronnych, jeszcze nie narodzonych – to nienawiść, to pogarda?
Czy można być obojętnym wobec takiej nienawiści do ludzi postępujących zgodnie z wartościami chrześcijańskimi, z Dekalogiem? Czy można milczeć wobec takiej postawy propagującego XI przykazanie, czyli „nie bądź obojętny”, niestety, „przykazania” oderwanego od wartości, stąd groźnego przy wprowadzaniu go w życie.
Zdumiewające jest przy tym, że „przykazanie” to jakby było skierowane tylko do płci męskiej , a co z płcią żeńską? Winno chyba też brzmieć „nie bądź obojętna”? A co ze społecznością LBGT? Przecież Marian Turski występuje w swych tekstach w obronie rzekomo prześladowanej społeczności LGBT, reprezentującej podobno kilkadziesiąt płci! Chyba się językowo pogubił, albo język polski jeszcze się nie dostosował wystarczająco do ideologii LGBT.
Jeśli ci, którzy słabiej się orientują w sprawach innych płci, czasem się pomylą i zwrócą „po męsku” do osoby wyglądającej na mężczyznę, ale czującej się kobietą, są oskarżani o dyskryminację, homofobię, mowę nienawiści…. A Marian Turski, propagując „po męsku” „XI przykazanie” jest ok?
Niemal w całej Polsce przeszły ostatnio (15 maja) procesje pod nazwą „Różaniec za Polskę” w obronie Polski, rodziny, życia, organizowane przez środowiska katolickie, także stowarzyszenia pro life, postępujące zgodnie z Dekalogiem i wyrażające przy tym postawę, aby nie być obojętnym wobec zagrożeń dla Ojczyzny, dla rodziny, dla życia. Poniekąd w zgodzie z „XI przykazaniem”, ale w niezgodzie z propagującymi „XI przykazanie”, jednocześnie unieważniającymi wartości Dekalogu. Przypominano biblijne słowa: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali”. Gdyby to przykazanie było respektowane, nie byłoby Auschwitz ani obecnej putinowskiej barbarii, ani nienawiści wobec katolików z różańcami, czy chrześcijańskimi poglądami i zasadami.
Żadne „XI przykazanie” nie jest potrzebne, tym bardziej, gdy jest stosowane niezgodnie z Dekalogiem! Propagujący potrzebę swoiście rozumianego „ XI przykazania” i entuzjaści oświęcimskiego wystąpienia Mariana Turskiego, rzekomo na miarę Nobla, chyba czynią to bez głębszej refleksji.
Oby te moje uwagi skłoniły wyznawców „XI przykazania” do przemyślenia treści zawartych w książce Mariana Turskiego, wobec których ja nie mogę być obojętny.
Józef Wieczorek
/Były wykładowca UJ, wykluczony z systemu uczelnianego w PRL, obecnie publicysta, jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz naprawy patologicznej domeny akademickiej./
Ditto.
Dodać należy, że wyd. Czarne prowadzi kolejny pupil Michnika, obok Olgi Tokarczuk – Andrzej Stasiuk.
XI Przykazanie jest bluznierstwem . Taka figura publicystyczna pojawiala sie na pewno juz w PRL-u . Wtedy moze wydawala sie ona malo szkodliwa. Dzisiaj Franciszek ze swoimi zwolennikami dopisuje kolejne przykazania dotyczace klimatu i matki ziemi. Zreszta bardzo slusznie , poniewaz 10 Przykazan jest tylko o czlowieku i dla czlowieka.Zwierzeta, rosliny i przyroda nieozywiona maja sluzyc czlowiekowi , a nie byc traktowane jako podmiot. Co jest zgodne z rzeczywistoscia. W 10 Przykazaniach zawarta jest rowniez tresc tego jedenastego.
Jest 10 przykazań BOŻYCH. Innych może być ile chce ;).
no dokładnie – ditto. hm, wysłałbym to na tt, gdybym miał tam konto. a jeśli już nie tak, to mejlem do muska. tyle że go nie znalazłem jakoś. jak ktoś zna, niechaj proszę poda, to ja i ten tekst CLa też pośle. może mu kto przetłumaczy z polskiego.
dzięki i zdrowia
Mosze Turbowicz aktualnie nazywający się Turski prawdopodobnie fałszował wybory
Turski szefem komisji w sfałszowanych wyborach w 1947 roku
To by oznaczało, że nieźle się zasłużył dla umacniania ustroju, który choć zmutował nadal święci tryumfy i z pewnie sam doczekał w związku z tym wysokiej emerytury (albo państwowego pogrzebu z honorami) no i nade wszystko zdążył (jako zasłużony) ustawić potomstwo.
Jest takie miasteczko na terenie byłego DDR, nazywa się Hainichen.
I tam główna ulica zowie się Ernst Thellman Strasse.
Proszę poczytać, co to był za Obywatel,ów Ernst Tellman. Ta ulica dalej się tak nazywa.
U nas przynajmniej zmieniono nazwy, co poniektóre…
Osobiście bardziej doceniałbym niemiecką dekomunizację administracji i sądownictwa – to chyba ważniejsze niż symboliczna zmiana nazw. A tu jesteśmy mocno do tyłu … Oczywiście Niemcy mieli możliwość transferu kadr z zachodniej części więc było im łatwiej. Ernst Thälmann był rzeczywiście dość paskudną postacią … ale może co niektórym głupio go kasować jako ofiarę Hitlera?