Do napisania tego tekstu skłonił mnie dzisiejszy [6.11.2021] wpis blogera Kungalu w Salonie24 {TUTAJ(link is external)}. Ma on ciekawy tytuł “Kaczyńskiego majaczenia o wojsku polskim < mówią geopolitycy". Zajrzałam tam i znalazłam dwa filmiki z Youtube. Pierwszy z nich to zapis dyskusji Jacka Bartosiaka i Marka Budzisza "O 250 tys. armii", a drugi to wypowiedź Leszka Sykulskiego "Silna i nowoczesna armia w wizji Kaczyńskiego". Bloger Kungalu dodał do nich tylko te słowa: "Wniosek: Czy Kaczyński jest agentem Putina?". No, cóż - dyskusja trwa 37 minut, a wypowiedź Sykulskiego - 13. W efekcie ten, kto chciałby się dowiedzieć, skąd Kungalu przyszło coś takiego do głowy, musiałby na to poświęcić aż 50 minut. W tym właśnie jest problem z tymi filmikami.. Możliwość nagrywania pogadanek oraz dyskusji i prezentowania ich w sieci jest wielkim osiągnięciem technicznym. Nie może ona jednak zastąpić publicystyki wyrażanej w słowach pisanych. Napisany tekst przyswaja się szybciej i gruntowniej [Salon24 nie jest przecież przeznaczony dla analfabetów]. Filmiki z Youtube i teksty pisane powinny się uzupełniać, a nie konkurować ze sobą. Z pewnym niepokojem obserwuję proces wypierania słowa pisanego przez filmiki. Te ostatnie mają teoretycznie po kilkadziesiąt tysięcy odsłon lub więcej. Nie jest jednak jasne, ilu "odsłaniających" widziało całość, a ilu zadowoliło się tylko obejrzeniem występujących osób. Dla mnie osobiście - utrzymanie uwagi na treści nagrania przez dłuższy czas jest trudne. Jak się to mówi: jednym uchem wlatuje ona, a drugim wylatuje. Czasami po po pół godzinie oglądania okazuje się, że nie warto było w ogóle go zaczynać. Może jestem staroświecka, ale wolę jednak słowo pisane.
Inwazja filmików
Kategoria: Archiwum , 6 listopada 2021
Elig, masz rację,
napisany tekst przyswaja się szybciej i gruntowniej…ale wymaga wysiłku.
Filmiki świadczą przede wszystkim o lenistwie umysłowym, oglądanie ich i TV zamiast książki, to powód demencji.
Nie wiem po co ludzie chodzą do kina…to strata czasu.
Filmy generalnie ogłupiają, szczególnie seriale. Stąd tyle głupich.
Wprawdzie teksty też bywają długie i mało sensowne…bo zwięzłość jest miarą talentu…ale w tekstach łatwiej wychwycić główną myśl.
Proces wypierania słowa pisanego prowadzi do zaniku umiejętności wyrażania myśli w słowach i tym samym wzajemnej komunikacji.
Nie wszystkie seriale ogłupiają!
W ostatnich latach w TVP pojawiły się bardzo cenne seriale: “Stulecie Winnych” (niestety z widoczną żydowską ingerencją w scenariuszu) oraz “Wojenne dziewczyny”. Te ostatnie są właśnie emitowane w niedzielne wieczory, kolejna seria, która pokazuje jak wyglądały rządy Niemców w Polsce w latach 1939-1945. Jest to serial, który należy polecić wszystkim, którzy czasami wzdychają bezmyślnie, że “nie było jak za Niemca”, żeby sobie przypomnieli jak było za Niemca i jak może znowu być, jeśli Niemcy kiedykolwiek jeszcze zdobędą władzę w Polsce. Namiastkę eksterminacji ekonomicznej mieliśmy za rządów Tuska i PO, wystruganej za niemieckie pieniądze.
Ponadczasowym hitem serialowym jest “Ranczo”, w którym genialny scenarzysta (Robert Brutter https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Grembowicz ) w komediowy sposób zawarł obraz współczesnej mu rzeczywistości w Polsce na początku XXI wieku.
Co do innych, tych tasiemcowatych jak “Klan”, czy inne “Barwy szczęścia”, jakieś rozlewiska i podobne, to szkoda życia.
Telewizja, szczególnie publiczna, może być nie tylko źródłem ohydnej propagandy, może być przecież najcenniejszym, masowym źródłem wiedzy i dobra.
Zależy kogo wybierzemy do rządów, i komu powierzymy własne pieniądze i władzę nad wspólnym dobrem.
Niestety Kurwizja słabo wypełnia nasze oczekiwania, a przypadek zamknięcia ust jedynemu niezależnemu i obiektywnemu dziennikarzowi Janowi Pośpieszalskiemu przez usunięcie programu “Warto rozmawiać” jest tego najlepszym przykładem. (Przypominam – z powodu dopuszczania do głosu lekarzy i wirusologów, którzy obnażali oficjalne kłamstwa o pandemii).
Drugim przykładem jest likwidacja innego programu na żywo; “Studio Polska” – nie ma! Wcięło niby z powodu pandemii. Chociaż tego programu akurat trudno żałować, bo przez zniknięciem tak jakoś się stało, że prym w dyskusji wiodło skrzeczące stare i młode lewactwo, a opcja narodowa i pokrzywdzeni przez sądy zwykli Polacy nie byli wpuszczani do niby “otwartego” “Studia Polska”.