Nie chodzi mi tu o tych, co chorowali na tę chorobę. Takich przypadków nie było wiele i na ogół kończyły się dobrze. Interesują mnie polityczne ofiary COVID, czyli ci którzy za sprawą epidemii utracili władzę. Najważniejszym przykładem jest Donald Trump. Na początku 2020 roku jego druga kadencja wydawała się pewna. Pandemia zmieniła wszystko. Trump początkowo ją lekceważył, a potem wyborcy obciążyli go odpowiedzialnością za jej skutki. To plus machlojki demokratów spowodowały przegraną w wyborach.
Niedawno mieliśmy do czynienia z czymś podobnym w Europie. W dniu 26 września 2021 odbyły się wybory parlamentarne w Niemczech. Główna rządząca partia CDU/CSU przegrała je uzyskując najgorszy wynik w swej historii {TUTAJ(link is external)}. Obecnie najbardziej prawdopodobne jest, że znajdzie się ona w opozycji, a władzę obejmie koalicja SPD – FDP – Zieloni z kanclerzem Olafem Scholzem na czele. CDU/CSU zapłaciła cenę za uciążliwą “walkę z pandemią”. Jak na razie nie przyniosła ona rozstrzygających rezultatów.
Podobnie było w Czechach. Premierowi Babiszowi nie pomogła awantura z Polską o Turów. Czytamy {TUTAJ(link is external)}:
“Dwudniowe [8-9.10.2021] wybory do Izby Poselskiej parlamentu Czech wygrała prawicowa koalicja SPOLU przed ruchem Ano premiera Andreja Babisza. Dobry wynik uzyskała druga koalicja partii opozycyjnych – Czeskiej Partii Piratów oraz ruchu Burmistrzowie i Niezależni (STAN). Wspólnie mogą utworzyć nowy rząd.”.
Jeśli tak się stanie – to premierem będzie Petr Fiala. Prace nad utworzeniem rządu opóźniła choroba prezydenta Czech, który dopiero dzisiaj [4.11.2021] opuścił OIOM. Na tych przykładach widać, jak epidemia może przyczynić się do zmian politycznych. Warto będzie śledzić z uwagą wybory prezydenckie we Francji w kwietniu 2022 oraz wybory we Włoszech w 2023 roku. W obu tych krajach mamy powszechny bunt społeczny przeciw obostrzeniom sanitarnym oraz paszportom covidowym. Ciekawe, jak przełoży się to na wyniki głosowań.
Dodaj komentarz