Z punktu widzenia hierarchii potrzeb Masłowa (niezależnie od tego, że w szczegółach ta koncepcja może być mętna, wieloznaczna, nie mieć autora czy mieć wiele różnych rozwinięć), wolność jest na poziomie potrzeb fizjologicznych. Wolność to mobilność i nie jest to żadna wyższa wartość – to wartość najniższa, może nawet stojąca poniżej zwykłych potrzeb fizjologicznych, czyli jedzenia, spania, wydalania czy kopulowania.
By żyć, by przeżyć, trzeba jeść i wydalać, by przetrwać nie tylko osobniczo, ale i gatunkowo, trzeba się jeszcze rozmnażać. Dopiero po wykonaniu tych zadań można więcej – można poznać czy tworzyć religię, sport, naukę, literaturę, sztukę czy cywilizację, można zdobywać świat i kolonizować wszechświat. Rośliny wszystko co fizjologiczne robią, ale nic więcej. Więc do tego „więcej” potrzeba ruchu, mobilności, przemieszczania się – i to nie byle jakiego, bo zwierzęta czy chmury się przemieszczają, ale tak samo jak rośliny tego „więcej” nie osiągają. By realizować jakieś wyższe wartości trzeba swobodnego, zaplanowanego, przemyślanego, celowego, rozumnego ruchu – czyli wolności. Nie wystarczy zjeść byle co, wydalić byle gdzie i kopulować z byle kim. Trzeba jeszcze podróżować – trzeba się przemieszczać na duże odległości. Trzeba to robić z sensem.
Wolność to wartość poniżej fizjologii w hierarchii potrzeb. Nie można wiecznie jeść tego, co rośnie w jednym miejscu, nie można sikać ciągle do tego samego dołka, nie można się rozmnożyć stojąc i czekając aż ktoś się nadzieje na nasz organ rozrodczy, nie można spać całe życie bez wymiany pościeli albo zmiany barłogu. Trzeba się umiejętnie przemieścić, trzeba mieć swobodę ruchu i rozum, by iść tam, gdzie to ma sens – wolność jest więc niezbędna.
Nawet jeśli komuś udało się uzyskać więcej wolności mimo osiadłości w miejscu, to jest to możliwe tylko dlatego, że współpracuje, ma interakcję, odbiera informacje od innych – takich, którzy są mobilni. I im oni wszyscy w sumie są bardziej mobilni, to i każdy z nich z osobna uzyskuje z takiej znajomości więcej wolności, mimo że sam akurat słabo się przemieszcza. Można całe życie przeleżeć w łóżku – ale ktoś nas musi nakarmić i podstawiać nam nocnik czy basen – a on musi być mobilny. Pustelnik w pełni wolny duchowo bez pomocy innych sam długo na słupie nie przetrwa.
Uznawanie, że wolność to jakaś wartości wyższa, duchowa, intelektualna, cywilizacyjna, to tak jakby uznawać, że podobnie jedzenie jest wartością wyższą – bo dobry kucharz to artysta podobny malarzowi. Można potrzeby fizjologiczne wywyższyć, ale to już będą osobne wartości. Sztuka kulinarna to coś innego niż zaspokajanie głodu.
By myśleć, być kreatywnym, zrozumiałym dla innych, by odkrywać świat, tworzyć cywilizację etc. trzeba się najpierw wysikać. Z wolnością jest troszkę inaczej, bo nią mogą się za nas „wysikać” inni. Dlatego elita gruzińska nie sika, bo robią to za nich inni: Czy Gruzini sikają?
Każda wyższa wartość wymaga tego, by ten, kto ją wyznaje, uznaje, odkrywa, poznaje, głosi etc., był wolny – on albo ktoś, kto z nim współpracuje. Wolny, a zatem swobodnie się przemieszczający. Wolność duchowa, społeczna, czy jakakolwiek inna, to tylko drobny wycinek wolności ogólnej, bez przymiotnikowej, czyli mobilności. Wolność słowa to wolność do tego, by słowo się swobodnie przemieszczało w przestrzeni.
Człowiek jest gatunkiem zwierzęcia i w czasie początkowych setek tysięcy lat swego trwania, gdy był łowcą zbieraczem, miał tyle samo wolności co wszystkie inne zwierzęta. Więcej wolności uzyskał dzięki cywilizacji, która drastycznie zwiększyła możliwości przemieszczania się – poprzez koło, konie, żaglowce, kolej, samochody, samoloty i w końcu rakiety. To, że istnieją jeszcze inne rodzaje wolności — wolność duchowa, wolność intelektualna, wolność moralna, wolność społeczna etc… nie przeczy tej prymarności mobilności. Wolność bez przymiotnikowa to pojęcie bardziej ogólne niż te wszystkie przymiotnikowe wolności. By mieć jakąś przymiotnikową wolność, trzeba być najpierw wolnym ogólnie, czyli być mobilnym i ruszać się z sensem.
Spory filozoficzne dotyczące wolności to są spory o definicje: czy prawdziwa wolność, to wolność społeczna, duchowa, moralna, religijna etc.? Niemniej w powszechnym znaczeniu wolność to celowa, rozumna, przemyślana mobilność i to jest pojęcie szerokie, obejmujące też te wszystkie szczegółowe wolności. Można ustawiać sobie te wszystkie szczegółowe wolności w dowolne sekwencje ważności — ale to też będzie po prostu jedna z wielu możliwych definicji. A wolność ogólna, fizyczna, prymarna, czyli mobilność, jest najważniejsza w sensie piramidy potrzeb Masłowa.
Jeśli Bóg stworzył nas jako ssaki stadne, to nie musiał dodatkowo dawać wolności jako jakiegoś kulturowego prawa, czy duchowego daru, bo jako ssaki tę wolność musimy mieć z natury, bo musimy być sensownie mobilni, by zaspokoić wszystkie potrzeby fizjologiczne. Jeśli się nam zabierze wolność, to po prostu zginiemy z głodu. Ale można nam zabrać wolność społeczną i nas karmić — w takiej niewoli przetrwamy.
Dlatego państwo to największy wróg wolności – bo nam ją ogranicza, tworząc granice, prawa jazdy, licencje żeglarskie i lotnicze. Wymaga paszportów i wiz, wymaga pozwolenia na pracę, ogranicza swobody gospodarcze, utrudniając podatkami, koncesjami i redystrybucją wszelką działalność. Państwo utrudnia nam poruszanie się.
Polityczna pandemia, którą wymyślili ostatnio politycy, to tego dobitny dowód – oni nakazują nam siedzieć w domach, zakazują wstępu do lasu, utrudniają rytuały religijne, zamykają restauracje i wyciągi narciarskie, tworzą paszporty kowidowe, ustanawiają godziny policyjne, nakazują się szczepić, grabią nas na niespotykaną skalę – a wszystko to pod pretekstem niegroźnego przeziębienia.
Państwo jest tak zaborcze, że utrudnia nam nawet załatwianie potrzeb fizjologicznych – bo tym jest zniewalanie nas, a zatem utrudnianie mobilności!
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Dla większości niewolników paradoksalnie wolność również jest wartością nadrzędną. Wolność pojmowana na ich miarę. Inżynieria społeczna umie znaleźć równowagę pomiędzy odbieraną wolnością a podsycanym substytutem. Nie za dużo, nie za mało, ale w sam raz- stopniowo. Większość niewolników robi różne głupstwa na rozkaz, rzeczy szkodliwe dla zdrowia nie tylko z powodu głupoty, ale własnie w imię zachowania różnych wolności i ich namiastek. Oni również pojmują wolność tylko fizjologicznie i mobilnie, a nawet gdy coś napomkną o innych jej rodzajach, to nic z tego nie wynika.
W mojej notce nie stawiam tezy, że wolność to tylko mobilność, ale że mobilność, która jest w istocie potrzebą fizjologiczną, to prymarna, immanentna cecha wolności. Najpierw musimy być wolni ogólnie, bezprzymiotnikowo, biologicznie, czyli być mobilni, a dopiero potem możemy realizować (albo nie) wszelkie inne przymiotnikowe wolności. To tak jak z drzewem: najpierw musi mieć korzenie, pień i gałęzie, a dopiero potem można mówić o igłach lub liściach i różnorodnych owocach. Dla wolności mobilność to taki korzeń, pień i gałęzie, a wolność społeczna, duchowa, moralna, intelektualna i wszelka inna, to takie owoce, które mogą być, może ich nie być, mogą być różnorodne. Choć oczywiście drzewo bez owoców jest bezowocne, tak jak sama mobilność jest bezowocna.