Mówiło się o polskim podziale społeczeństwa, oby nie „po połowie”. Tę złą stronę mocy powinno się ostatecznie i wyraźnie obnażyć i kartką wyborczą odesłać raz na zawsze w polityczny niebyt.
Dariusz Brożyniak
Stan oblężenia
Mówiło się o polskim podziale społeczeństwa. Już nie o pęknięciu, ale tektonicznym rowie.
To dobrze, to by była optymistyczna diagnoza i oby pozostała do kolejnych wyborów prawdziwa i coraz bardziej uzasadniona.
Powrót Donalda Tuska zapowiada wznowienie wojny polsko-polskiej siłami niemieckich najemników.
Ten podział nie może być zatem „po połowie”. Tę złą stronę mocy powinno się ostatecznie i wyraźnie obnażyć i kartką wyborczą odesłać raz na zawsze w polityczny niebyt. Wątpliwość rodzi jednak makiaweliczny styl drugiej strony z jakże ciągle głęboko zakorzenioną PRL-owską kalką zarządzania państwem.
Żyjemy przecież w coraz bardziej dotkliwym kręgu kultury pogardy dla drugiego, chwilowo słabszego człowieka. Taki obraz i taki styl mają swoich zwolenników. Jest ich dużo, bo łatwy to sposób na życie. Artykułują swe racje pokrętnie, nachalnie, a jak trzeba, to brutalnie i bezwzględnie. Zacierają zatem coraz bardziej granicę między dobrem a złem, prawdą a fałszem. W Polsce to właściwie ciągle ci sami, co od 1945 roku walczą w ten sposób o swój status, pozycję nabytą wraz z Armią Czerwoną, i etos tej walki pielęgnują w kolejnych już pokoleniach. Zdarzają się wśród nich i „dosiębierni” intelektualiści, ale w zdecydowanej większości to wyemancypowani pseudointeligenci po współczesnych, na swoją już miarę skrojonych szkołach. Walczą o równouprawnienie w społeczeństwie poza naturalnymi kryteriami. Nie uznają demokracji jako równości szans dla wszystkich.
Demokracja w ich pojęciu to możliwość własnego dojścia do głosu i przywilejów z ominięciem obiektywnych kryteriów.
Jak w Rosji 1917 roku, gotowi są nawet na „rżnięcie watah”, by zająć upragnione uprzywilejowane pozycje. Nie wahają się sprzedawać Polski na pniu, „przybliżając” niebezpiecznie Niemcy do jej granic, mówiąc o nadzwyczajnej germańskiej odpowiedzialności za Europę czy utracie 20% wschodniego terytorium i tym samym spłaconych z nawiązką reparacjach za II wojnę światową. Głos z krakowskiej Alma Mater Jagellonica o uczeniu nas pisania, łaciny i chrześcijaństwa przez Niemców, czyli podstaw europejskiej kultury w ogóle, musi być szczególnie mile odbierany za Odrą. Niemcy, dbając o odpowiednie zaplecze, utrzymują z premedytacją na najwyższych unijnych stanowiskach rzeczywistych lub duchowych pogrobowców stalinowskiego rozdania z 1945. W sytuacji kryzysu właśnie spośród nich wysyła się do Polski sprawdzonych emisariuszy lub wręcz zagończyków, takich jak Leszek Miller.
Przez wszystkie lata przemiany to właśnie ci „wyzwoliciele” wołają najgłośniej o porozumieniu, chcąc z niego jak najwięcej wyszarpać, jeśli już nie da się inaczej. Jeśli nie da się mieć wszystkiego dla swoich.
Ukraińska lwowianka, obserwując przypadkiem obrady polskiego parlamentu, wykrzyknęła: „Ta oni zara bedo morde bili, całkiem jak u nas!”. Istotą ideologiczną sowietyzmu jest bowiem pochodzenie od tej samej małpy, a jego zasadniczym problemem, od ponad stu lat, próba uzyskania pełnego równouprawnienia tych, co pochodzą od małpy, z tymi, co pochodzą od Stwórcy.
Ten stan ideologicznego i politycznego oblężenia pogłębia się wyraźnie i zaczyna osiągać niebezpieczną dynamikę. W Turów, wzorem Zaolzia z 1919 r., „wkroczyli” już Czesi. Ukraińcy, mówiąc o: „chamstwie na polskiej granicy”, dają wyraźnie odczuć, że chodzi im wyłącznie o granicę z Unią Europejską. Ta narracja traktowania Polski jako zbędnego terytorium do granicy z Zachodem, czyli Niemcami, nie jest bynajmniej nowa. Polska nie uczestniczy w żadnych decydujących rozmowach o tym regionie, jest przedmiotem co najwyżej skarg, głównie ze strony Ukrainy, na międzynarodowych forach, szczególnie w Unii Europejskiej. Już car Aleksander miał podobny problem, mówiąc: „kurica nie ptica, Polsza nie zagranica”, podzielany w pełni przez Stalina. Problem dokuczliwy był także dla Hitlera, żądającego wobec tego korytarza.
17 września 1939 r. znalazło się rozwiązanie, dotąd jedynie i dosłownie połowicznie zrealizowane. Stany Zjednoczone w osobie Baracka Obamy dały jednak dość jasny sygnał, zdejmując z Polski właśnie 17 września tarczę ochronną, a dla niemieckiej propagandy istnieje ciągle obszar pod tymczasową polską administracją.
Na razie Polska stanowi niezbędny przyczółek dla NATO do obrony przesmyku suwalsko-białoruskiego, jednak lewackie oblężenie ideologią gender i LGBT, mające wszelkie cechy rewolucji światowej, może skutecznie przesłonić racje taktyczno-strategiczne.
Inspirowana przez Moskwę litewsko-białoruska narracja o polskim nacjonalizmie może znaleźć nieoczekiwany posłuch i sprytnie połączona z ekonomicznymi konsekwencjami „braku praworządności”, wspartymi przez Berlin wobec „chrześcijańskich fundamentalistów” (bunt przeciw decyzjom Watykanu w kwestii małżeństw homoseksualnych wyraźnie narasta), doprowadzić do izolacji i bankructwa. Latami ukrywane lub ignorowane (co by było jeszcze gorsze) konsekwencje ustawy 447 i nagła ofensywa środowisk żydowskich – choć bezprawna, wsparta amerykańskim autorytetem – mogą stać się przysłowiowym gwoździem do polskiej trumny.
Wysypanie tony gruzu pod ambasadą Izraela w kibolskim stylu, charakterystycznym dla środowisk „narodowców”, jest niewątpliwą zasługą „miękkości kręgosłupa” odpowiedzialnych za jakość polskiej dyplomacji. Ten gruz ma jednak głęboki sens – po II wojnie światowej pozostały bowiem jedynie „wasze ulice”, i to nie Polacy zgotowali wspólnej Ojczyźnie ten los. Będzie to tak wyglądało dopóty, dopóki pozwolimy na pisanie „naszych ustaw” Izraelitom, Ukraińcom, Niemcom czy Amerykanom. Abdykacja polskiego państwa ze sfer wręcz podstawowych to nie jest tylko przyznany przez prezesa i wicepremiera, Jarosława Kaczyńskiego, fakt nepotyzmu w spółkach skarbu państwa i nieprzyznany (bo po co, czy „ciemny lud” o tym wie?), a szeroką falą rozpowszechniony – w dyplomacji.
Fraza o „słusznym gniewie ludu”, żywcem wyjęta z komunistycznej nowomowy, wywołuje jak najgorsze skojarzenia nie tylko swym niesłychanym w cywilizowanej Europie XXI w. anachronizmem.
Trudno więc się dziwić, że zewnętrzne ignorowanie polskiej racji stanu, a zatem przecież jej suwerenności, staje się coraz bardziej wieloaspektowe. Konstrukcja polskiego prawa, ciągle jeszcze w ogromnej mierze wspartego na komunistycznym wzorcu, a także prokuratorsko-sędziowskich nawyków, stwarza taką pokusę, daje pretekst i to wręcz umożliwia. Kształt konstytucji, wyrafinowane dzieło postkomunistów, sprawę jeszcze pogarsza.
W rezultacie zamiast jakiejkolwiek analizy odszkodowań próbuje się tworzyć wrażenie polskiego długu (sic!).
Seria podcastów wytworzona w Austrii, po dokonaniu przez nią zakupu pozostałości poobozowych nie uwzględnia w ogóle polskiego aspektu. Świadkiem historii staje się Austriak uczony zawodu kamieniarza w firmie DEST, przedsięwzięciu założonym przez SS do eksploatacji granitu. Jednocześnie Unijny Trybunał uznał, że były więzień Auschwitz Stanisław Zalewski (jeden z ostatnich żyjących!, prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych), nie może dochodzić sprawiedliwości przed polskim sądem za zwrot „polskie obozy”, użyty przez niemieckie media.
Dwa lata kaźni polskiej inteligencji w obozie Auschwitz stało się jakimś niezwykle dokuczliwym cierniem w oku. Nad wyraz ściśle kontrolowane, i to także przez izraelski Mosad (sic!), rocznicowe obchody pierwszego transportu z 14 czerwca 1939 r. oraz totalna przebudowa polskiej ekspozycji, stworzonej jeszcze rękami ocalałych więźniów, są zabiegami zdumiewającymi. Nie jest wyjaśniony fakt zaginięcia listy 520 nazwisk księży zamordowanych w austriackim zamku śmierci Hartheim. Listę tę przywoływano jeszcze w latach 2005/2006 we włoskich publikacjach. Za to coraz częściej powiewająca tęczowa flaga na specjalnie przygotowanych solidnych masztach przy niemieckich i austriackich kościołach rzymskokatolickich nie współgra już nawet z ratunkiem europejskiego chrześcijaństwa Odsieczą Wiedeńską.
Niezwykle bulwersująca jest historia lazaretu przy kościele parafialnym w Rust (miasteczko słynne nadzwyczajną ilością bocianów!) z czasów Odsieczy Wiedeńskiej po bitwie/pułapce pod Parkanami. Polscy szlachcice, wdzięczni za uratowanie życia w zorganizowanym przez parafię szpitalu polowym, ozdobili wewnętrzne ściany kościoła licznymi herbami. „Zapobiegliwa” austriacka konserwator usunęła w latach 2000–2010 te herby, jak również i ślady polskich pochówków.
Pomnik polskiego króla Jana III Sobieskiego ciągle nie może stanąć na przygotowanym od lat postumencie na wzgórzu Kahlenberg w Wiedniu. Polscy oficjele wstydliwie utrzymują, że składają rocznicowe kwiaty jednak pod pomnikiem króla, gdy tymczasem chodzi jedynie o skromny posążek/rzeźbę we wnętrzu polskiego kościółka na tymże słynnym wzgórzu.
Przyznanie Wilnu statusu miasta dziedzictwa literatury UNESCO jest ze wszech miar uzasadnione, tylko czy dla świata Adamus Mickievicius będzie rzeczywiście polską zasługą w tym dziedzictwie i kto kiedyś opowie o Towarzystwie Filomatów? Losy hotelu Lambert, pozostające w pamięci uczciwszych paryskich przewodników, i to starszego już pokolenia, nie pozostawiają złudzeń.
Wieki historycznej geopolitycznej opresji wykształciły w Rzeczypospolitej dwa filary stanowiące opokę dla przetrwania narodu. To Kościół i Parlamentaryzm z drugą na świecie demokratyczną konstytucją, nawyk i potrzeba umożliwiające budowanie państwa, nawet podziemnego. Stan współczesnego polskiego parlamentaryzmu oddają emocje wspomnianej lwowianki, stan instytucjonalnego Kościoła symbolizuje stanowisko sołtysa, objęte przez jednego z najwyższych polskich hierarchów, z pewnością nie raz rozmawiającego ze Świętym Janem Pawłem II. Tenże Jan Paweł II przestrzegał przecież, jakże mocno i głośno, przed „fikcją wolności”, która „zniewala i znieprawia” i „Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III Rzeczypospolitej!”. Tego rachunku i tego zadania absolutnie nie wykonaliśmy.
Czy zatem jesteśmy w ogóle w stanie sprostać temu współczesnemu niebywałemu oblężeniu? Czy nie jesteśmy przypadkiem w sytuacji Juliusza Słowackiego stojącego przy grobie Agamemnona, powtarzającego „Jak mi smutno!”?
Sądzę, że wielu ideowych ludzi lat 80. będzie miało i dziś tamten dylemat: „Potem spytali wręcz: „Wiele was było?” –/ Zapomnij, że jest długi wieków przedział. –/ Gdyby spytali tak – cóż bym powiedział?”. I czy zatem nie narzuca się samo: „Polsko! Lecz ciebie błyskotkami łudzą;/ Pawiem narodów byłaś i papugą,/ A teraz jesteś służebnicą cudzą”.
Zryw Solidarności z pewnością nie był klęską powstania listopadowego, lecz czy po okrągłych 40 latach nie mamy aby wrażenia pyrrusowego zwycięstwa, czy nie wchodzą nam jakoś natarczywie w ucho frazy z kolei z Wesela Stanisława Wyspiańskiego: „Miałeś, chamie, złoty róg…”?
Artykuł Dariusza Brożyniaka pt. „Stan oblężenia” znajduje się na s. 2 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021.
Gorzki tekst. Nie pierwszy taki.
____________________
Endlösung der polnischen Frage czyli Ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej, 9 sierpnia 2021
In extenso
Gen targowicy i samozagłady, Jerzy Targalski, 3 sierpnia 2021
___________________
Czy tylko ja mam wrażenie, że pan Jerzy jakby się ostatnio nawrócił z lekka? I czy to tylko ‘koincydencja czasowa’ z wydaniem “Nudis Verbis” A. Ściosa? :)
Co się stało z Polakami? Na kanwie wspomnień okupacyjnych, J. Jaśkowski, 15.08.2021
A propos pana Aleksandra.
W czerwcu 2019 ukazał się taki oto tweet:
Ale ciekawszym wydaje się jeden z komentarzy [in extenso]:
LINK
Należy pamiętać, że teksty powstały w okresie ‘przedpandemicznym’.
Świetne uzupełnienia, dziękuję:-)
Gdy zdobycze świata stają się nadrzędne
Wtedy drogi Wolności są dla nich zbędne
Zaślepieni wsłuchani w szczekaczki błądzą
Do piekła wpadną, gdzie tych głupich osądzą
Nie pomoże płacz jak mordowanych dzieci
Bo diabeł potraktuje ich jak złe śmieci
Będą płonąć ciągle i nic ich nie zgasi
Czy rozumieją to dziś wybrani nasi?
Dopóki nie było dziennikarzy różnych
Wiedzę nieśli duchowni i ci z podróżnych
Którzy mieli zdolności opowiadania
Dzisiaj kłamstwo służy do rozpowszechniania
Pozdrawiam
Szczęść Boże
Aleksander Ścios to dla POPIS-u zadra
Jemu rola prowadzącego wypadła
Cierpliwość i praca to Jego podstawa
Nie w głowie Mu apanaże, pusta sława
Pozdrawiam
Szczęść Boże
Chyba od 1922 r. Polska nie odniosła żadnego zwycięstwa. Główną porażką natomiast było nierozliczenie zdrajców, ani z czasów zaborów ani później. Co jest SKUTECZNĄ zachętą dla następnych ;).
Pozostaje samobójstwo,
w sprzeciwie wobec zwariowanego świata …?
Nie ma znikąd nadzieji oraz wsparcia.
PS Przynajmniej dla tych nie niewierzących … :(
Zdecydowanie NIE. Jak Pan doskonale wie, depresyjne nastroje mogą być wynikiem zaburzonej równowagi biochemicznej w organizmie. Nawet brak banalnych witamin i minerałów może bardzo obniżać nastrój. Proszę nie ulegać nastrojom. Rozpoczął Pan nowy projekt, a poza tym walczy Pan o Polskę na miarę dzisiejszych możliwości. Zamierzam niedługo popełnić wpis “psychologiczny”, mam nadzieję ciekawy.
Gdy wrogowie na etatach siedzą
Trudno sprawiedliwość egzekwować
Nie są oni oddzieleni miedzą
Dlatego mogą Kraj okupować
Pozdrawiam
Szczęść Boże
Szanowny pan zdaje sobie sprawę jaki charakter ma niniejszy Portal?
Nawet ezoterycy ostrzegą pana przed takimi wyczynami. Nie chciałby pan KIEDYKOLWIEK dowiedzieć się co dzieje się z człowiekiem/duszą po takim kroku.
________________
Bardziej technicznie: za robotę wzięli się nie lada fachowcy. A mianowicie spece od psychologii behawioralnej. Nie ukrywam, wielu ludzi ma słabszą psychikę i odczuwa jakiś niewyjaśniony rodzaj presji na siebie. Nie wolno temu ulegać. Proszę to potraktować jak horror w kinie. Na sali się można trochę przestraszyć, ale po filmie wychodzimy na ulicę i życie znów jest normalne.
Może zamiast rozmyślać o ekstremach, warto coś konstruktywnego zrobić?
Na depresje choruje od kolan, albo od małego, już nie pamiętam ;)
Od 20 lat na lekach. Pierwszy pobyt w psychiatryku w 1988.
PS: Łudzę się , że cos konstruktywnego robię, bo i tak nie mam pracy ( ktoś, coś ? a-serwis@o2.pl )
Rozwijam swoja stronę i to jest jedyne co mnie trzyma przy zżyciu czekanie aażto runie, na Norymberge II
————–
Pięć starych filmów fantastycznych, które oglądane w dzisiejszych czasach, wyglądają na reportaże dokumentalne.
http://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/8-filmy/20-fantastyczne-filmy-ktore-staly-sie-rzeczywistoscia
Zdjęcie nie weszło, a nie mam możliwości edycji
Na tym wojna polega by im zabrać etaty
Ale słusznie chyba każdy boi się straty
Okupant jest uzbrojony i jest silniejszy
Co może zdziałać powstaniec gdy przed nim mocniejszy?
Pozdrawiam Szczęść Boże
Skupić się na Modlitwach do Boga!!
On sam pokona każdego wroga
Przyzwyczajać się dzisiaj żyć skromnie
Myśląc już, że bieda dotrze do mnie
Pozdrawiam
Szczęść Boże
To prawda bo z Bogiem wszystko jest możliwe
Ale z modlitwą w parze życie ma być cnotliwe
A tu nie widać w narodzie posłuszeństwa Bogu
Legalna jest aborcja, rozwody i socjalizm znowu
Naród został wepchnięty w maliny
Przez różne szczekające gadziny
Widzi tylko zdobycze wszelakie
A głupota stała się ich znakiem
Pozdrawiam
Szczęść Boże
PS. Została nam już tylko Modlitwa
Sam dał się wepchnąć czy wepchniety został?
Czy nakaz słuchania pod groźbą dostał?
Kto gadzin szczekających dobrowolnie słucha
Nie może się dziwić że mu zniszczą ducha
Pozdrawiam, Szczęść Boże
P.S. Pozostaje nam tylko modlitwa zanoszona do Boga też za pośrednictwem świętych i to zanoszona z czystym sercem
Manipulacja trwa od wielu wieków
I ciągle nie ma na nią żadnych leków
Jedyny to skupić się na Modlitwie
Zawierzyć Bogu przeciw tej złej sitwie
Pozdrawiam
Szczęść Boże