Cieszę się bardzo z tego zawierzenia, które dokona się 2 lipca br. w kaliskim Sanktuarium Św. Józefa. Jednak zarazem obawiam się, że wszyscy nasi Patroni Niebiescy, którzy tyle mogliby dla Polski teraz uczynić – zamiast radować się z nami, płaczą gorzko, patrząc na codzienną, dobrowolną winę wiernych polskich katolików, którzy bezmyślnie wykonują nakaz Episkopatu przyjmowania Komunii Św. w sposób jakoby mniej zagrażający zdrowiu – na rękę.
Ale jeszcze większa wina jest tych, którzy na samym początku tej pseudo-epidemii wydali w swojej instrukcji pasterskiej błędne, lękliwe zalecenia– czy to w akcie jakiejś zbiorowej złej woli czy w zbiorowym zalęknieniu, bo w tej akurat sprawie żadnego nacisku świeckiej władzy nie było.
Zrobili to bez rozumu, bez jakiejkolwiek podstawy logicznej, bo nie ma ANI JEDNEJ pracy naukowej, która dowodziłaby, że Komunia św. przyjmowana na rękę jest “bezpieczniejsza” od tej, do ust.
Wczoraj, podczas Mszy św. u Dominikanów w Poznaniu, wierni katolicy szli do ołtarza z wyciągniętymi przed siebie łapskami… W ubiegłą niedzielę, w kościele Św. Piotra i Pawła w Bydgoszczy – prawie wszyscy z wyciągniętymi w przód łapskami. W kościele parafialnym w niedużej miejscowości R. na Kujawach (nie podam nazwy, oszczędzając proboszczowi wstydu) – wchodzących do kościoła wita spory bilbord przed drzwiami, że „W naszym kościele Komunii św. udziela się na rękę”. I rzeczywiście, podczas mszy posłuszni parafianie hurmem, z rączkami wyciągniętymi przed siebie, podążyli do swego kapłana. Zjawisko to jest już nagminne w całym kraju.
Pilnie należy zatem zadać trzy pytania:
– Jakie ma prawo wzywać Bożej Opieki naród, posłusznie wykonujący błędne zalecenie (a więc nie rozkaz, a zalecenie) swych zbłąkanych pasterzy, i masowo profanujący swymi nieuświęconymi dłońmi Hostię Przenajświętszą, choć – zaznaczmy i to – w wielu parafiach np. w Katedrze poznańskiej daje się do wyboru: przyjąć na dłoń lub do ust i jest to wcześniej ogłaszane od ołtarza.
Po drugie: jaka jest podstawa moralna, aby mógł wzywać Bożego Miłosierdzia naród, który jednocześnie – już przez drugą kadencję rządzącej partii, rzekomo “prawicowej” i “katolickiej” – milcząco przystaje na mordowanie swych nienarodzonych dzieci i nadal masowo na tę partię głosuje?
Po trzecie: – Czy nadal ma prawo uważać siebie za „wybrany” naród, który w ostatnim kwartale potulnie zrezygnował z uczestnictwa nie tylko w niedzielnej Mszy św., ale nawet w najświętszym dla naszej wiary Wielkim Tygodniu, wliczając Triduum Paschalne i przez to JASKRAWIE GWAŁCĄC BOŻE PRZYKAZANIE „Pamiętaj abyś dzień święty święcił” – by zamiast tego gapić się w transmisje tele – internetowe, niekiedy w szlafroku i popijając dobrze, jeśli herbatkę, a nie piwko.
*
Pochodzę z pokolenia, które tłumami zbierało się na placach nie bojąc się donosicieli, prowokatorów czy ZOMO, gdy czuliśmy, że naszą Ojczyznę i nasz Kościół niegodziwcy sprawujący władzę prowadzą do zatracenia. Pochodzę też z pokolenia pamiętającego Prymasa Polski, który przeciwnie do obecnego – władzy ziemskiej mówił Non Possumus, trwając mężnie na mostku kapitańskim nawy polskiego Kościoła. Każda świątynia katolicka była wtedy w dzień i noc bezpiecznym schronieniem dla opozycjonisty, była także niosącym otuchę i siłę ducha Domem Bożym dla każdego wiernego Polsce i Wierze katolika. A Papież z Rzymu nam błogosławił i modlił się za nas.
Niestety, to pokolenie już odchodzi. Teraz “rząd dusz” w Polsce sprawuje “pokolenie JP
II” – to samo, które podczas wizyt Jana Pawła 2 krzyczało na całe gardło “kochamy cię” i “zostań z nami” aż czasem, już tymi wrzaskami zmęczony, musiał ich mitygować, zaś po Jego śmierci, wieszając się sobie na szyjach, zaszlochane, obstawiało ulice polskich miast szeregami świec i lampek, aż nocą wyglądały jak Los Angeles.
Co z tego zostało dzisiaj?
Jakie mamy prawo wzywać pomocy Św. Józefa, my, którzy co tydzień albo i częściej, brudnymi rękami i z przyklaśnięciem Episkopatu profanujemy Najświętsze Ciało Eucharystyczne Jego Przybranego Syna?
Tak wymowny w innych sprawach Abp. Gądecki, na ten temat nabiera wody w usta. Takoż potężna katolicka rozgłośnia i telewizja, tak wymowne ustami swego Dyrektora, gdy trzeba wołać o ofiary pieniężne – dlaczego w tej NAJWAŹNIEJSZEJ SPAWIE KOŚCIOŁA dotyczącej Czci, oddawanej przez wiernych Jezusowi Eucharystycznemu, milczy, gdy dzień w dzień morduje ten kraj swoje własne dzieci i tysiącami brudnych polskich rąk rozgrywa się co dzień spektakl głupiego, okrutnego, permanentnego bezczeszczenia Mistycznego Ciała Chrystusa!!!???
Pokutujący Łotr
Dominikanie w Poznaniu są akurat w awangardzie postępu, a wobec bezprawnych restrykcji ograniczających kult religijny Polaków wykazują niesmaczną nadgorliwość. Są jednak różne kościoły w Poznaniu, więc katolicy mogą jeszcze wybierać. U Franciszkanów na Wzgórzu Przemysła i u Maryi Królowej na Rynku Wildeckim są Msze trydenckie. W wielu parafiach gdzie jest tylko nowa Msza utrzymuje się jeszcze dobry zwyczaj podawania Komunii św. na klęcząco do ust przy balaskach lub wzdłuż stopnia prezbiterium. Bywam też regularnie w Sanktuarium Najświętszej Krwi Pana Jezusa, gdzie balaski są przykryte tradycyjnie białym obrusem i nie uświadczysz tam nawet jednej osoby, która przyjmuje Komunię świętą na rękę. Od lipca br. w tym kościele będzie również sprawowana Msza trydencka . Nigdy po reformie liturgii nie postawiono w nim dodatkowego ołtarza, więc nowa Msza też jest sprawowana przez kapłana przodem do Pana Jezusa przy starym ołtarzu. Co może Ciebie zainteresować, od lipca w tym Sanktuarium będzie odprawiane w pierwsze środy miesiąca nabożeństwo do Przeczystego Serca Świętego Józefa. Widać w tym działanie Opatrzności. Krew naszego Zbawiciela przelana tutaj w czasie cudu eucharystycznego uświęciła to miejsce na wieki.
Myślę, że to pytanie zawiera w sobie pewien błąd. Po pierwsze, kim jesteśmy “my”, którzy profanujemy Najświętsze Ciało Pana Jezusa? Nie uznaję Ciebie ani mnie za członków tej grupy, więc kto jest adresatem tego pytania? Kto ma na nie odpowiedzieć? Po drugie, jakikolwiek grzech mojego brata i siostry nie odbiera mi prawa, aby wzywać pomocy św. Józefa. Ba! Nawet mój grzech mi tego prawa nie odbiera. Zawsze mam prawo wzywać Jego pomocy, aby pomógł mi z mojego upadku powstać. Mamy świadectwa ludzi, którzy wzywali ratunku Boga, będąc niewierzącymi, a ich wezwania zostały wysłuchane, skutkując ich radykalnym nawróceniem.
Tekst jest odzwierciedlający moje odczucia!
Nie ustąpiłem nie byłem w stanie zepsucia
Tylko raz Jezusa na chusteczkę przyjąłem
Potem się zaparłem i złu przeciw zawziąłem
Byłem jedyny, to nie pycha lecz świadectwo
Potem dołączyli inni, takie krawiectwo
Bo szycie Wiary bez ustępowania złemu
Polecam to każdemu w Boga Wierzącemu
Pozdrawiam
Szczęść Boże
Witaj Macieju, nie muszę Cię przekonywać, jak bardzo raduje mnie Zawierzenie Polski św. Józefowi, do którego codzienną litanię odmawiam od wielu lat, a do tego właśnie w Kaliskim Sanktuarium, gdzie przed paroma laty przyjmowałem na szyję z rąk kapłana Szkaplerz św. Józefa.
Odpowiadam kolejno.
Ad 1.: mam wielką cześć dla poznańskiego Kościoła, nie tylko dlatego, że jestem trzy/czwarte krwi poznaniakiem (w całości po ojcu oraz po dziadkach ze strony mamy) i mam w tym mieście najbliższą rodzinę. Często wsiadam po prostu w samochód i jadę do Poznania np. do spowiedzi, co daje też okazję do uczestnictwa we Mszy św. w niejednym z wymienionych przez Ciebie kościołów.
Jednak w ubiegły piątek akurat tak mi się złożyło, że musiałem wcześniej wyjeżdżać z Poznania i wybrałem Mszę św. o 12.00 u Dominikanów. To, co tam zobaczyłem, poruszyło mną i stało się bezpośrednim zapalnikiem dla napisania tego artykułu. Zwłaszcza dał mi do myślenia fakt, że ja i mój kolega jako jedyni z całej długaśnej kolejki uklękliśmy do Komunii św. do ust i nie wywołało to u kapłana żadnej negatywnej reakcji (co, jak słyszę, zdarza się tu i ówdzie). Czyli – kto z tych ludzi tylko by tego pragnął, mógł też uklęknąć przed Jezusem Chrystusem i przyjąć Eucharystię do ust, także u Dominikanów. Ale oni woleli do rąk. Ofiary indoktrynacji? Pewnie niektórzy byli przekonani, że w ten sposób “walczą z epidemią” a ja to jestem wszetecznik, który “sieje śmierć wokół siebie”. Niestety, taki właśnie był tenor wypowiedzi samego Prymasa w zaraniu Wielkiego Tygodnia, gdy wręcz oznajmił, że kierując się miłością i przykazaniem “nie zabijaj”, nie wybiera się na Święta do własnej matki. Czy trzeba przykładu doskonalszego obrócenia kota ogonem? A gdzie choćby jakieś niezależne konsultacje medyczne, skoro padło publiczne poważne oskarżenie Kościoła o szerzenie “śmiercionośnego wirusa”? Przecież – jako przywódca Kościoła, postawionego przez władzę świecką pod pręgierzem – mógł takie konsylium zwołać lub takiej publicznej dyskusji na wysokim fachowym poziomie zażądać, przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Myślę, że tak właśnie postąpiłby Prymas Tysiąclecia.
Ad. 2. Oczywiście, zaimka “my” używam jako zbiorowego podmiotu domyślnego. Mam na myśli całą naszą wspólnotę katolików polskich, którzy niestety en gros nie wypadli chwalebnie w tych dniach akcji “epidemicznej” wymierzonej przede wszystkim w Kościół. O to też zapewne chodziło prowokatorom spod znaku “epidemii”, aby w zbiorowości katolickiej ujawniły się cechy najgorsze i w ten sposób zohydzić całą wspólnotę katolicką. Kto z nas spodziewał się jednak, że ujawnią się cechy najstraszniejsze: posłuszna, wręcz wygodnicka zgoda na notoryczne, publiczne łamanie przykazania Bożego i przykrywanie tego obłudą rzekomego “uczestnictwa” we Mszy św. w domu (- a nawet Biskup Rzymu, nie mówiąc o Episkopacie danego kraju, nie ma prawa dawać “dyspensy” od Bożych przykazań i nawoływać do tego). Po drugie: donosicielstwo. Tego NAPRAWDĘ nikt ale to nikt się nie spodziewał i to w TAKIEJ OGROMNEJ skali. Sami księża przyznają, że to zjawisko również dla nich było wstrząsem i powodowało zwłaszcza u proboszczów lęk większy niż przed wirusem – bo mandaty np. za przekroczenie limitu osób uczestniczących we mszach były GIGANTYCZNE (kolejna represja wobec Kościoła).
Oczywiście, wielu z nas, w tym na pewno i Ty, jeśli chcieli, to mogli w tamtym czasie dostać się do wnętrza świątyni i uczestniczyć w Sakramentach jak należy. Więc nie do nich bezpośrednio odnosi się ten zaimek zbiorowy. Jednak w obliczu Boga, jako naród, ponosimy w stopniu tylko Jemu wiadomym zbiorową odpowiedzialność i nie możemy odżegnywać się od tego. Pozdrawiam, w Bogu.