Pytanie:czy prezydent musi nadawać tytuł profesora ?
Polskie środowisko akademickie zostało ostatnio postawione w stan gotowości bojowej, a to z powodu zbyt długiego oczekiwania na podpis prezydencki pod nominacją profesorką jednego z młodych badaczy – specjalisty od mowy nienawiści i pogardy.
Sytuacja jest kuriozalna, bo środowisko od lat walczące rzekomo o autonomię i apolityczność uniwersytetów, heroicznie broni dotychczasowego systemu tytularnego, obowiązującego, podobnie jak w czasach komunistycznych, w nauce polskiej. Zwieńczeniem karier akademickim w takim systemie jest profesura prezydencka, zwana popularnie belwederską, bo to w Belwederze w czasach PRLu ją wręczano, w warunkach upolitycznienia i autonomicznego decydowania KC [Komitetu Centralnego, poprzez mu podporządkowaną CKK] zastąpionego w III RP przez CK, przemianowaną ostatnio na RDN – Radę Doskonałości Naukowej.
Prestiż uwarunkowany politycznie
Mimo postępowych zastąpień istota systemu pozostała, upolitycznienie karier – także, a autonomii akademickiej w tej materii jak nie było, tak nie ma, bo środowisko jej nie chce – i to w ramach walki o autonomię [sic !].
Uczelnie mogą autonomicznie zatrudniać naukowców na motywach merytorycznych i to na stanowiskach profesora uczelnianego, ale takie stanowiska nie są prestiżowe i zwane niemal pogardliwie – podwórkowymi. Prestiż naukowy, w tym kuriozalnym systemie, daje dopiero tytuł uwarunkowany politycznie. Co prawda często jest to tylko prestiż lokalny, nie uwzględniany w rankingach światowych, ale ceniony przez polskie społeczeństwo, na ogół zupełnie się nie orientujące w tej tytułomanii, ale same tytułomanię gloryfikujące !
Czyli mamy sytuację zgoła schizofreniczną – środowisko chce mieć autonomię, ale nie chce z tej autonomii korzystać, chce być apolityczne, zdobywając prestiż uwarunkowany politycznie.
Chce się przy tym liczyć w świecie i to zachodnim, ale tworząc system osobliwy, ograniczony do bloku wschodniego, nie bacząc na to, że system ten nas dołuje od lat. A argumentem przeciwko zmianie systemu jest to, że ten system podobno trzyma u nas poziom nauki – poziom, który jest w zaniku i jest niemal niedostrzegalny w systemach monitoringu naukowego.
Od lat, ci którzy nie aprobują takiego systemu, przenoszą się to do innych krajów i co najmniej 1/3 potencjalnej elity polskiej znajduje się poza Polską, a u nas narzekamy na brak elit i trzymamy się systemu dla tworzenia elit szkodliwego.
Ostatnio w przestrzeni publicznej zaistniała sprawa profesury belwederskiej psychologa społecznego dr hab. Michała Bilewicza z Uniwersytetu Warszawskiego specjalizującego się w obszarach dyskryminacji i uprzedzeń.
Liczni naukowcy -psycholodzy [choć nie tylko] zorganizowali petycję [Petycja w sprawie nadania tytułu profesora dr hab. Michałowi Bilewiczowi – https://www.petycjeonline.com/petycja_w_sprawie_nadania_tytuu_profesora_dr_hab_michaowi_bilewiczowi ] w obronie dyskryminowanego ich zdaniem kolegi, do którego prezydent ich zdaniem jest uprzedzony. Mimo, że recenzenci Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych wniosek profesorski Michała Bilewicza oceniali jednoznacznie pozytywnie, prezydent jeszcze tego wniosku nie podpisał. Naukowcy zatem traktują prezydenta jako notariusza, który ma bez zastanowienia i zwłoki podpisywać to, co mu komisja do podpisania podsunie. Uważają przy tym, że zwlekanie z podpisem nominacji dla Michała Bilewicza jest „szkodą wyrządzoną na wizerunku Polski w oczach międzynarodowej społeczności uczonych, którą trudno będzie w przyszłości naprawić.”
Po co naukowcom potrzebny jest taki system, w którym awanse naukowe ma podpisywać bezrefleksyjnie prezydent ? – nie wiadomo. Prezydent wśród naukowców nie cieszy się zbytnim prestiżem, ale naukowiec ma mieć prestiż, dopiero po podpisaniu jego awansu przez prezydenta ? Zdumiewające – nieprawdaż ?
Petycję podpisują i zagraniczni uczeni – podobno prestiżowi, zdaje się także ci, którym żaden prezydent nie podpisywał [bo nie musiał] nominacji profesorskiej. Skąd zatem oni mają prestiż ? I dlaczego uważają, że Bilewiczowi potrzebny jest podpis prezydenta, aby ten prestiż miał ? Autonomiczne środowisko naukowe, na drodze do poznawania prawdy samo winno decydować o awansach innych naukowców i brać odpowiedzialność za te awanse, nie zrzucając tej odpowiedzialności na polityka – prezydenta w roli notariusza.
Polacy tworem ideologicznym ?
Penetrując internet w poszukiwaniu informacji o podobno dyskryminowanym przez prezydenta naukowcu, ze zdumieniem dowiedziałem się, że będąc Polakiem nie jestem członkiem tego narodu, lecz jakimś tworem ideologicznym, bo jak zrozumieć słowa Bilewicza z Twittera „Nie oskarżam Polaków, tylko panoszącą się ideologię o nazwie Polacy” ? Czyli Polacy to nie naród, tylko jakiś twór ideologiczny, którego jestem jakimś komponentem. Gdyby tak ci naukowcy wytłumaczyli tę kwestię byłbym wdzięczny. W końcu, jako doskonali winni doskonalić mniej doskonałych, a nawet całkiem niedoskonałych, i to nie ideologicznie, lecz merytorycznie.
Przede wszystkim winni mi (i nie tylko mi) też wytłumaczyć, jak to się dzieje, że taki kandydat na profesora belwederskiego, nie wyrządza szkody na wizerunku Polski i Polaków, a prezydent kraju Polaków, nad nadaniem prestiżu takiej antypolskiej osobie, i to w Polsce, ma przechodzić bezrefleksyjnie i bez zwłoki prestiż nadawać.
Zajrzałem na blog jednego z profesorów od doskonalenia https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2020/04/uprzedzenie-do-psychologa-badajacego.html i zauważyłem, że nie ma on uprzedzenia do psychologa badającego uprzedzenia i stawia przy tym pytanie „Czy pozamerytoryczne kryteria mają rzutować na dyskryminowanie uczonych?„ jakby sugerując, że jest po stronie merytorycznych wartości dorobku ‚dyskryminowanego’, a nawet poleca wykład kandydata do tytułu naukowego profesor, „o mowie pogardy”. https://www.youtube.com/watch?v=ZklC6-gAqVI
Rzecz jasna zapoznałem się z polecanym wykładem, który mi nieco rozjaśnił sprawę kandydata na profesora belwederskiego.
Wykład miał miejsce w auli uniwersytetu moich czasów studenckich i był prowadzony przez byłego rektora UW – rzecz jasna profesora belwederskiego – Piotra Węgleńskiego,
który zapisał się w mojej pamięci i w moim życiorysie, występując w roli Heroda [ https://blogjw.wordpress.com/2008/12/20/jaselka-akademickie-z-rektorem-uw-w-roli-heroda/], po tym jak oznajmiłem publicznie o rodzeniu się wolnej myśli akademickiej w postaci założonego przeze mnie Niezależnego Forum Akademickiego. Swoją mowę nienawiści i pogardy umieścił na gościnnych łamach Gazety Wyborczej, organu jak wiadomo od lat potępiającego swoiście pojmowaną mowę nienawiści i pogardy oraz walczącego z „tworem ideologicznym o nazwie Polacy”. Do moderowania wykładu kandydata na profesora belwederskiego o mowie pogardy/mowie nienawiści, zatem w sam raz się nadawał.
W swej przedmowie do wykładu kandydata na profesora belwederskiego, doskonały w mowie nienawiści i pogardy profesor belwederski całkiem pominął swoje osiągnięcia w tej materii.
W niemal 1,5 godz. trwającym wykładzie, kandydat na profesora belwederskiego prezentował wiele przykładów wyników badań ilościowych nad mową pogardy/nienawiści,
ale nie podał, czy w tej statystyce znalazła się mowa nienawiści/pogardy moderatora wykładu. Nie ma zatem pewności czy badania nie były wybiórcze, naruszające standardy badań naukowych. Podczas półgodzinnej dyskusji nikt – z dość licznych słuchaczy wykładu – nie odniósł się do zaprezentowanej metodologii badań kandydata.
Trzeba zaznaczyć, że moc tych badań analitycznych oparta była na wpisach na Twitterze czy Facebooku, czyli platformach – mediach społecznościowych, stojących na straży standardów wypowiedzi, piętnujących mowę nienawiści, ale w sposób nader osobliwy, usuwając np. wpisy propagujące życie i rodzinę, a zezwalające na gloryfikowanie ideologii gender/LGBT, czy na obrażanie narodu polskiego, traktowanego jako swoisty twór ideologiczny.
Jak przekonać Polaków o ich winie
W cyberprzestrzeni, już całkiem bez polecania przez kogokolwiek, natrafiłem na ciekawy tekst ‚dyskryminowanego’ kandydata na profesora belwederskiego – (Nie)pamięć zbiorowa Polaków jako skuteczna regulacja emocji – z 2016 r. https://journals.openedition.org/td/1564 , w którym autor
przedstawia ‚model unikania awersyjnych emocji moralnych (winy, wstydu), oparty na teorii regulacji emocji Jamesa Grossa oraz wykorzystano przykład polskiej debaty o zbrodni w Jedwabnem jako ilustrację tego modelu’ ważny ‚do zrozumienia zjawiska (nie)pamięci zbiorowej w Polsce, a dokładniej defensywnych reakcji na nową wiedzę historyczną dotyczącą negatywnych zachowań członków własnego narodu’.
Na przykładzie sprawy Jedwabnego argumentuje, że ‚strategia selekcji sytuacji jest stosunkowo najskuteczniejszą metodą uniknięcia pojawienia się emocji wstydu bądź winy’ zaznaczając, że ‚w konfrontacji z historią Jedwabnego znajdziemy też wiele przykładów modyfikacji sytuacji – a zatem takiego jej ujęcia, w którym wiedza przestanie być zagrażająca. Próbą modyfikacji sytuacji były wszelkie zabiegi dyskredytujące kompetencje zawodowe autora Sąsiadów… ‚ przypominając przy tym ‚list Amerykańskiego Towarzystwa Historycznego (AHA), organizacji zrzeszającej 12 000 amerykańskich historyków, którzy wystąpili do polskiego rządu w obronie Jana Tomasza Grossa, podkreślając jego kompetencje historyczne – zareagowali na inną strategię regulacyjną, jaką są próby cenzurowania (przez działania polskiej prokuratury wobec historyka).’
Jak widać kandydat na profesora belwederskiego zastosował niemal pogardzaną przez siebie ‚strategię selekcji sytuacji’, jako metodę uniknięcia pojawienia się emocji wstydu bądź winy.
Selekcjonuje sytuacje obrazujące zbrodnie niemieckie wobec Żydów, zbrodnie Żydów wobec Polaków, Ukraińców wobec Polaków – i to ideologiczne, zapewne, aby uniknąć poczucia winy przez zbrodniarzy.
Pomija całkiem przykłady strategii regulacyjnych – cenzurowania badań historyków [i nie tylko] zmierzających do poznania prawdy, stawiając pytanie: ‚czy istnieje jakikolwiek sposób na przyswojenie sobie przez Polaków wiedzy o negatywnych wydarzeniach z historii ich narodu?’.
Widać, że motorem działalności badawczej kandydata na profesora belwederskiego, jest znalezienie sposobu na wpojenie Polakom – jako swoistej konstrukcji ideologicznej [?] – przekonania o ich winie, nawet za to, czego nie uczynili.
Apeluje, że ‚niezbędne jest takie prowadzenie debat historycznych, które koncentruje się na faktach’ i jest to apel zasadny, tyle że nie realizowany przez – bliskie kandydatowi na profesora belwederskiego – środowiska badaczy przejawiających jawny antypolonizm i działających poprzez ‚wyłączanie etyki troski i sprawiedliwości, a włączanie etyki lojalności i posłuszeństwa’ co całkiem wypacza rezultaty ich badań.
Niewątpliwie sprawa profesury belwederskiej Michała Bilewicza, metodologia jego badań i wnioskowań, postawa środowiska akademickiego wobec jego drogi awansowej i dróg innych badaczy, nawet dożywotnio pozbawionych awansów a pozostających pod pręgierzem mowy pogardy i nienawiści, postawa wobec autonomii nauki i modelu karier naukowych, to temat na niejedną debatę, skoncentrowaną na faktach, bez stosowania strategii selekcji sytuacji i bez włączania lojalności i posłuszeństwa wobec obecnego status quo.
P.S. Przy okazji wielkie dzięki dla profesora od doskonalenia mniej doskonałych i całkiem niedoskonałych, za polecenie wykładu moderowanego przez Heroda nauki polskiej – nie mam wątpliwości, że na drodze do doskonałości naukowej.
Zdj. z YouTube
Powtórzę moją diagnozę tego jakże wielkiego problemu:
Teraz już wiedzą wyborcy zwani Suwerenem – głosujące przez 30 lat na PO/PiS/PSL/SLD/UW/UD/KLD/AS – jak działa UB-państwo? Nie dość, że was dymało w podatkach przez 30 lat to jeszcze sprzedało w niewolę żydowską i za-stygmatyzowało maseczkami w celu skutecznego wyłapywania na ulicach.
Myśleliście matoły, że państwo to prezydent, premier, organy, konstytucja?
Państwo to struktura przestępcza utworzona przez sowieckich żydów w 1944 za czasów IW/UB/NKWD. A wam Suwerenom tylko nazwy podmieniono, bo skądś wiedziano, że się nie skapniecie (bo jesteście matoły o wielkim mniemaniu o sobie). Dziś w TVP usłyszycie, że ACT 447 to nie dotyczy was albo i nic nie usłyszycie. Będą kpić z Was do końca. Do zgaszenia światła. A jeszcze jedno. Gliński z UD dał 100 mln zł na odnowienie grobu między innymi Józefa Różańskiego na cmentarzu żydowskim w Warszawie. Za wasze pieniądze matoły odnawiane są groby zbrodniarzy żydowskich co chcieli zamordować asa lotnictwa polskiego Stanisława Skalskiego.
Uczcie się Polacy. Na naukę nigdy nie jest za późno.
m.(kto? co?) Polacy
d. (kogo? czego?) Polaców
c. (komu? czemu?) Polacom
b. (kogo? co?) Polaców
n. (z kim? z czym?) z Polacami
m. (o kim? o czym?) o Polacach
w. ( o!) Polacy!
Czy Polacy już zostali analfabetami czy też zniewoleni na polaków?
Wydawało mi się, że Sarmata ma obywatelstwo polskie. Jednak Sarmata pisze o Polakach płacących podatki w drugiej osobie liczby mnogiej, czyli nie należy do tej grupy. Dziękuję za wyprowadzenie z błędu.
Służby wyłapują na ulicach ludzi w maseczkach? Pierwsze słyszę.
Nie wiem, co myślą ci, do których Pan zwraca się w swojej odezwie. Osobiście myślę jednak, że Pan właśnie ma pewne problemy z myśleniem. Pisanie odezwy adresowanej “wy matoły” na portalu katolicko-narodowym jest tego dowodem.
To kolejny dowód problemów z myśleniem i rozumieniem przez Sarmatę podstawowych pojęć. Państwo polskie nie zostało utworzone w 1944 roku i nie przez żydów.
Ten apel popieram. Uczmy się, ale lepiej nie od Sarmaty.
Znowu wywody a’la Helena Michnik.
Tu przekładowe odpowiedzi na ten sam tekst na YouTube – bez usuwania czegokolwiek, komplet 4 komentarzy:
“4 odpowiedzi
Rafal Rafal
Rafal Rafal1 godzinę temu
DZIĘKI BRAWO to chyba za trudne dla nich
Odpowiedz 1
Rafal D
Rafal D22 minuty temu
100/100
Odpowiedz 1
Adam 1989
Adam 198917 minut temu
Aż sobie screena zrobię zgadzam się w 100%
Odpowiedz 1
Adam 1989
Adam 198912 minut temuWyróżniona odpowiedź
Dodałbym jeszcze, że przeciętny Polski wyborca to pół-debil karmiący się papką medialną z tv nie myślący, łatwy do zmanipulowania i najgorsze z pamięcią sięgającą max dwa tygodnie do tyłu.
Odpowiedz 1 ”
Widać tylko Pan ma coś do tego mego komentarza. Innym się podoba, nawet bardzo.
Tym razem znowu przemądrzały ,pseudologiczny bełkot człowieka wykształconego ponad własną inteligencję, typowej ofiary współczesnego SYSTEMU edukacji (w tym “wyższej”).
“Ambitne” czepianie się rzeczy ,które rozumie każda sprzątaczka.
(Owszem ,obecnie istniejące tzw. państwo tzw. polskie utworzone w 1944 było i jest jest emanacją interesów żydokomunistów.To nie teza tylko opis rzeczywistości.
Czy można to zmienić w sposób pokojowy ?.
Wg. mnie nie.)
Zaczerpnięto z „Gdy Pan mówi do serca” – ks. Gaston Courtois na temat “człowieka wykształconego ponad własną inteligencję”:
[346.] W obecnych czasach pseudoteologowie publikują na cztery strony świata swoje absurdalne teorie naukowe w przekonaniu, że przyczyniają się do oczyszczenia wiary, gdy tymczasem ją mącą.
Tylko ci, którzy spotykają się ze Mną na modlitwie w milczeniu, którzy pokornie czytają Pismo Święte i którzy jednoczą się ze Mną w głębi serca, mają prawo mówić o Mnie, bo to Ja sam jestem natchnieniem ich myśli i przemawiam ich ustami.
[150.] … Bardziej potrzebuję apostołów, którzy będą świadkami i ludźmi kontemplacji, niż socjologów i teologów za biurkami, którzy nie przemodlili swojej teologii ani nie kierują się we własnym życiu zasadami, których uczą innych. …
[247.] Historia jest nieprzerwanym ciągiem wyborów za lub przeciwko miłości. Przy całej różnorodności poglądów, przy postępie techniki i mając na uwadze aggiornamento teologii i duszpasterstwa, jeszcze bardziej niż inżynierów, biologów i teologów świat potrzebuje ludzi, którzy swoim życiem sprawiają, że inni zaczynają myśleć o Mnie i którzy objawiają Mnie bliźnim. Świat potrzebuje ludzi tak głęboko przenikniętych moją obecnością, że potrafią innych przyciągać do Mnie, dzięki czemu Ja mogę prowadzić ich do Ojca.
…
Mniej zwracam uwagę na wasze kategorie teologii moralnej, a jeszcze mniej na ich geometryczne zastosowania.
[326.] … Módl się gorąco za teologów, którzy są potrzebni a nawet konieczni na świecie, pod warunkiem że z pokorą prowadzą swoje badania i nikim nie pogardzają. …
P.S. Janusz Korwin-Mikke twierdzi od zawsze, że im bardziej wykształcony tym bardziej głupi.
A taki z wyższym wykształceniem to głupi z pretensjami.
Pokłony załączam
Nie “mam coś”, lecz konkretne zastrzeżenia, które precyzyjnie wypunktowałem. Pan Sarmata, zamiast odnieść się rzeczowo do wskazanych błędów, rzuca we mnie Heleną Michnik i myśli, że to dowodzi jego racji. Cytowanie pochlebstw na swój temat pod jakimś tajemniczym filmem na Youtube jest ryzykowne, bo może wbić Pana Sarmatę jeszcze bardziej w pychę i utrudnić słuchanie głosów zasadnie krytycznych.
Zapinio już deklarował, że jest wrogiem państwa w każdej postaci. Skoro nie ma polskiego państwa, a są jedynie puste słowa “państwo” i “polskie”, Zapinio ma powód by ogłosić zwycięstwo. Wróg został pokonany.
Jeżeli natomiast wróg Zapinia, tj. polskie państwo, jest czymś rzeczywistym, określenia “tzw.” wprowadzają w błąd, bo sugerują, że go nie ma.
Pan Sarmata już kolejny raz przywołuje tę odwieczną mądrość JKM. Zgodnie z tą regułą wyższe wykształcenie Sarmaty oznacza jego wyższy stopień głupoty. Prawda to?
W przeciwieństwie do Sarmaty, nie uważam tej reguły za prawdziwą. Nie wiem, po co ją Sarmata na okrągło wałkuje na tym portalu.
A ja nie wiem dlaczego uporczywie usiłuje Pan przybierać pozę Katona, którym Pan nie był, nie jest i raczej nie będzie.
Co do JKM to ani w szachy ani w brydża by Pan z nim nie wygrał…
Nie jestem (obecnie) jego wielkim miłośnikiem,ale trzeba przyznać, że przez wiele lat był jedyną odtrutką lewackie zadżumienie.
Zresztą nie tylko on głosił wspomniane tezy.
Od człowieka wykształconego po prostu można, powinno się, więcej oczekiwać.
O tym człowieku zapewne Pan nie słyszał,ale to nie znaczy,że go nie było przed Panem…
O nim akurat słyszałem i nawet go widziałem, jak wchodził służbowo na statek ;-)
Jakby ktoś nie wiedział co to talmudyzm to wystarczy, że zapoznałby się z 10 komentarzami skierowanymi przez Pana do mnie i … już by wiedział. Byłby to taki skrócany kurs.
Pana nieprawdziwe jedno zdanie (większość to nieprawdziwe zadania i do tego nacechowane złośliwością i pychą) generuje w odpowiedzi czcionką 10 całą kartkę A4 tłumaczeń i wyjaśnień.
Wiem, że ma Pan opanowaną talmudyczną technikę mącenia, ale wszak nie musi Pan mnie za każdym komentarzem zaczepiać. Ja piszę do czytelników a nie do Pana. Nie musi Pan tego czytać.
Czy to takie trudne?
Wdrażanie politycznej poprawności. Część I. Likwidowanie ideologii narodu polskiego
Ponad dwa lata temu Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów przesłała do prezydenta wniosek w sprawie nadania dr. hab. Michałowi Bilewiczowi tytułu naukowego profesora. Dotychczas ten wniosek nie został pozytywnie rozpatrzony. Od ponad roku ukazują się interwencje różnych instytucji i osób w sprawie poparcia starań p. Bilewicza. M.in. na swoim blogu prof. Bogusław Śliwerski wyraził takie poparcie we wpisach “Uprzedzenie do psychologa badającego uprzedzenia?” (https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2020/04/uprzedzenie-do-psychologa-badajacego.html, 30.04.2020) oraz “Czy Prezydent jest nieprzychylny nominacjom profesorskim?” (https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2021/10/czy-prezydent-jest-nieprzychylny.html, 7.10.2021).
Taka sytuacja skłania do refleksji nad stanem nauk społecznych czy – może lepiej – tzw. nauk społecznych.
Czy pan dr hab. Michał Bilewicz jest badaczem? Pan Józef Wieczorek zainteresował się bliżej sprawą otrzymania przez p. Bilewicza tytułu naukowego profesora. W tytule artykułu “Badacz mowy nienawiści ma profesorski problem”, (https://ekspedyt.org/2020/05/06/badacz-mowy-nienawisci-ma-profesorski-problem/, 6.05.2020) określa go jako „badacza mowy nienawiści”. Jednak ta teza jest wątpliwa. Jest on głównie treserem społecznym czy “wdrażaczem” politycznej poprawności obecnych hegemonów. W mojej ocenie Polska jest obecnie w izraelsko-amerykańskiej strefie wpływów i w jej podstrefie, jaką jest Unia Europejska. Równocześnie rząd Polski nienawidzi rządu rosyjskiego i bez zastrzeżeń sprzyja rządowi ukraińskiemu. Partia PiS jest pod patronatem żydowsko-amerykańskim, partia PO – pod patronatem niemiecko-żydowskim. Zadanie, które wykonuje Bilewicz, polega na neutralizowaniu czy wręcz likwidowaniu ideologii narodu polskiego. Do tego celu wykorzystany jest mechanizm politycznej poprawności ze słowami-piętnami czy też słowami-klątwami, takimi jak np.: mowa nienawiści, faszyzm, dyskryminacja, antysemityzm, islamofobia, homofobia, rasizm, itd. Wykorzystywane są one w walce politycznej do unieszkodliwienia, niszczenia, a przynajmniej do zmuszenia do milczenia przeciwnika. Przytoczmy wypowiedzi p. Bilewicza na Twitterze:
„Nie mam nic do Polaków. Ale chodzi o ideologię kryjącą się pod słowem ‘Polacy’. Od dawna pod tym słowem nie kryje się naród, tylko niszcząca ideologia. Ideologii tej trzeba się zdecydowanie przeciwstawić”. […]
„Nie oskarżam Polaków, tylko panoszącą się ideologię o nazwie Polacy. Przeciw Polakom nic nie mam, jak żyją spokojnie i nie domagają się szczególnych praw i szczególnego traktowania. I jak nie epatują swoją tożsamością na różnych Marszach Niepodległości i innych polo-paradach”, (https://twitter.com/Michal_Bilewicz/status/1151966076097454090, 18.07.2019).
Bilewicz nienawidzi polskości i agituje za tym, by Polacy wzięli z niego przykład. To chyba tylko Bilewicz i jego zwierzchnicy mogą określać jakie ewentualnie narody mogą mieć szczególne prawa i epatować swoją tożsamością na różnych marszach i paradach. Jakie to mogą być narody, a może tylko naród?
Tak.
Spróbujmy dokonać czegoś w rodzaju parafrazy jego słów, co będzie, moim zdaniem, trafnym opisem zjawiska:
Nie mam nic do Żydów. Ale chodzi o ideologię kryjącą się pod słowem ‘Żydzi’. Od dawna pod tym słowem nie kryje się naród, tylko niszcząca ideologia. Ideologii tej trzeba się zdecydowanie przeciwstawić.
[…]
Nie oskarżam Żydów, tylko panoszącą się ideologię o nazwie Żydzi. Przeciw Żydom nic nie mam, jak żyją spokojnie i nie domagają się szczególnych praw i szczególnego traktowania. I jak nie epatują swoją tożsamością na różnych uroczystościach i innych żydo-paradach.
Ale chodzi o ideologię kryjącą się pod słowem ‘Żydzi’. oczywiście nie tylko pod tym słowem. Zestaw słów jest dość obfity i są to: antysemityzm, holocaust, a prócz tego inne “słowobije”: ksenofobia (notabene, jak wiemy, rzecz pozytywna i naturalna), homofobia (neologizm nie mający desygnatu. Dezaprobata moralna nie jest fobią, lecz oceną zjawiska), nacjonalizm (tylko polski), a ostatnio nawet qrwofobia wobec której środowiska antykultury prowadzą rewolucyjną aktywność. /Rewolucyjna w znaczeniu działalności kryminalnej i propagandowej/
Znakomite…!!!
To wszystko dzięki temu, że dr Zubelewicz pofatygował się, wrzucając ten cytat. Ja ostatnio omijam tereny bagienne i kloaczne, tym samym nie są mi znane wszystkie taplaniny pana B.
Pisać i mówić jak najwięcej, wtedy nie ma taplania. Wciąż za mało bronimy się przed napaściami mniejszości żydowskiej.
„Badania” pod hegemoniczne tezy. (Fragment II ogólnego opracowania)
Bilewicz i cały zespół zajęli się – jak piszą – badaniami mowy nienawiści Polaków (grupy większościowej) wobec grup mniejszościowych (patrz: Mowa nienawiści, mowa pogardy: raport z badania przemocy werbalnej wobec grup mniejszościowych, M. Winiewski, K. Hansen, M. Bilewicz, W. Soral, A. Świderska, D. Bulska, Fundacja im. Stefana Batorego, Warszawa 2017, (https://www.batory.org.pl/upload/files/pdf/MOWA_NIENAWISCI_MOWA_POGARDY_INTERNET.pdf). W badaniach w roku 2014 były to następujące grupy: żydowska, ukraińska, romska, afrykańska/osoby czarnoskóre, muzułmańska oraz mniejszości seksualne (w praktyce była to wyłącznie grupa homoseksualnych mężczyzn). W roku 2016 doszły do tego jeszcze grupy: uchodźców, lesbijek, osób transseksualnych oraz feministek. W ogólnym zarysie badania składały się z kilku części: przygotowanie do badań sondażowych, badania sondażowe w roku 2014 i 2016, wnioski końcowe.
W fazie pierwszej wybrano obraźliwe określenia wobec mniejszości w polskich portalach medialnych (onet.pl, gazeta.pl, polityka.pl, wsieci.pl, interia.pl oraz niezalezna.pl). Następnie określenia te poddano ocenie “sędziów kompetentnych”. A kogo zaliczono do „sędziów kompetentnych”? Okazało się, że – członków grup, których te wypowiedzi dotyczyły. Przedstawiciele mniejszości byli więc sędziami we własnej sprawie i w sprawie większości. Dlaczego wśród „sędziów kompetentnych” nie było przedstawicieli większości? Czy to przypadek? Nie sądzę, to jest raczej zasada politycznej poprawności: w sporze mniejszości z większością rację ma mniejszość. Zespół badawczy dostosował się do tej zasady. Przytoczmy ten frapujący fragment tekstu.
„Tak przygotowane listy z obraźliwymi wypowiedziami poddaliśmy ocenie sędziów
kompetentnych – czyli członków grup, których te wypowiedzi dotyczyły.
Zadaniem sędziów – piszą autorzy – była ocena każdego stwierdzenia przy
wykorzystaniu 3 pytań pomocniczych: 1) Czy uważa Pan/Pani, że wypowiedź ta
jest krzywdząca dla ‘nazwa mniejszości’?; 2) Czy uważa Pan/Pani, że wypowiedź
taka stanowi mowę nienawiści?; 3) Czy wypowiedzi takie jak ta powinny być
zabronione na portalach internetowych/w mediach ogólnopolskich? Odpowiedzi
udzielane były na skali od 1 – ‘Zdecydowanie nie’ do 10 – ‘Zdecydowanie tak’”
(s. 12).
Zespół badawczy wyselekcjonował i pogrupował najbardziej negatywne określenia. Nasuwa się w sposób oczywisty pytanie: dlaczego nie wybrano też, przez porównanie, obraźliwych określeń wobec większości? Nie wybrano, bo, jak można domniemywać, zakłóciłoby to polityczny proces badawczy. Badania były przecież prowadzone pod hegemoniczną tezę.
Również należałoby uwzględnić badania porównawcze, w których analizowane grupy mniejszościowe są większościowymi i albo grupy większościowe stają się mniejszościowymi albo też pojawiają się nowe grupy mniejszościowe. Należałoby opisać ewentualną mowę nienawiści nowych grup większościowych, czyli np. Żydów wobec Palestyńczyków w Izraelu, czarnoskórych do osób białych w RPA, Ukraińców do Polaków na Ukrainie, muzułmanów do katolików w jakimś kraju, gdzie jest większość muzułmańska, itd. Obawiam się, że tego rodzaj badań się nie przeprowadza. Mogłoby się bowiem okazać, że Żydom, czarnoskórym, muzułmanom i innym należałoby przypisać mowę nienawiści wobec różnych mniejszości. A do czegoś takiego, jak się domyślam, nie można dopuścić.
Nawet przy tych wątpliwych założeniach, nie należy wykluczać dalszych nierzetelności, np. pewne sytuacje mogą być specjalnie organizowane, a potem skrupulatnie badane. W polityce tego rodzaju działania nie muszą być odosobnione. Wróćmy do pierwszego etapu: przygotowywanie się do badań sondażowych. Wtedy, w pewnym czasie (np. dwu tygodni; w opisie badań nie podany jest czas), wypisywano z polskich portali medialnych (onet.pl, gazeta.pl, polityka.pl, wsieci.pl, interia.pl oraz niezalezna.pl) obraźliwe wypowiedzi wobec grup mniejszościowych. Co stoi na przeszkodzie, żeby oddelegowane osoby wypisywały te określenia, a potem badacze je odpisywali z podaniem odpowiednich źródeł? Podobnie może być w niektórych przypadkach opisanych wydarzeń chuligańskich, które podciągnięto pod nienawiść wobec grup mniejszościowych. Cały czas musimy pamiętać o tym, że w tego typu „badaniach” cel uświęca środki.
Wdrażanie politycznej poprawności. Cz. III: Określenie mowy nienawiści przez Radę Europy (1997)
W uniwersyteckim wykładzie Michała Bilewicza, Mowa pogardy. Jak brutalny język Internetu zmienił nasze myślenie o obcych?, https://www.youtube.com/watch?v=ZklC6-gAqVI, z dn. 15.05.2018 r. zwróćmy uwagę na fragment rozpoczynający się po 1h 30 min. Bilewicz twierdzi, że zajmuje się badaniami ksenofobii grup większościowych wobec grup mniejszościowych według opinii tych ostatnich. W przypadku najwyższego poziomu ksenofobii mamy do czynienia z nienawiścią czy mową nienawiści. Nie zajmuje się natomiast Bilewicz odniesieniami w drugą stronę, czyli np. mową nienawiści wobec katolicyzmu czy narodu polskiego w Polsce, bo wtedy to nie będzie mowa nienawiści. Tak problem ten ujmuje – zauważa on – Rada Europy. Pójdźmy tym tropem. Przypuszczalnie chodzi o załącznik do rekomendacji Komitetu Ministrów Rady Europy Nr R 1997/20, przyjętej 30.10.1997 r. [określenie mowy nienawiści]. Ma on postać:
„Mowa nienawiści obejmuje
– wszelkie formy wypowiedzi, które szerzą, propagują, usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz
– inne formy nienawiści bazujące na nietolerancji m.in.: nietolerancję wyrażającą się w agresywnym nacjonalizmie i etnocentryzmie,
– dyskryminację i wrogość wobec mniejszości, imigrantów i ludzi o imigranckim pochodzeniu” Czym jest mowa nienawiści, wg Rady Europy, https://www.mowanienawisci.info/post/rada-europy/, 9.04.2014, dostęp 4.01.2022
[wyodrębnienie wyraźnych trzech części ww. określeniu pochodzi ode mnie].
Podane wyjaśnienie jest dosyć mętne, jak wiele innych podobnych określeń politycznych. Mętność ma służyć dosyć swobodnej interpretacji dostosowanej do danej sytuacji. Spróbujmy jednak coś z tego zrozumieć. Rysuje się w tym ujęciu podział społeczności Europy (a nawet całego Zachodu) wg trzech czynników różnicujących: hierarchia narodów, mniejszości – większości oraz imigranci – biali mieszkańcy Europy. Co prawda imigrantów należałoby odnieść do rdzennych mieszkańców Europy, ale to właśnie są biali ludzie. Klasę (rasę) postępową tworzą odpowiednio: Żydzi, mniejszości oraz imigranci i ludzi o imigranckim pochodzeniu, a klasę (rasę) reakcyjną – pozostałe narody, większości i biali mieszkańcy Europy. Zapiszmy to na schemacie.
klasa (rasa) polityczna
postępowa reakcyjna
hierarchia narodów: Żydzi pozostałe narody
mniejszości / większości: mniejszości większości
imigranci / biali mieszkańcy: imigranci biali mieszkańcy Europy
Źródło: oprac. własne na podstawie określenia mowy nienawiści przez załącznik do rekomendacji Komitetu Ministrów Rady Europy Nr R 1997/20, przyjętej 30.10.1997 r., https://rm.coe.int/1680505d5b%20s, dostęp 4.01.2022.
Jest to bodajże najbardziej ogólne prawne wyodrębnienie dwu klas (ras) politycznych. Uprzedzenia mogą mieć tylko członkowie rasy reakcyjnej wobec rasy postępowej. Podobnie jest z mową nienawiści. Oczywiście mniejszości mogą być różnego rodzaju. Mamy już też odpowiedź na wcześniej postawione pytanie:które narody są faworyzowane? Jest tylko jeden taki naród. Jest to naród żydowski. W podobny sposób można by przeanalizować Kartę praw podstawowych UE (2000).
[Miałem kłopot z zapisem tabelki. Czy wyjdzie coś w miarę sensownego?]
Errata do “Wdrażanie politycznej poprawności. Cz. III: Określenie mowy nienawiści przez Radę Europy (1997)”
Niestety tabelki nie udało się przenieść. Podejmuję próbę zapisu tabelki odręcznie. Czy teraz będzie lepiej?
Rys. Dwie klasy (rasy) polityczne: postępowa i reakcyjna
klasa (rasa) polityczna
postępowa reakcyjna
hierarchia narodów: Żydzi pozostałe narody
mniejszości czy większości: mniejszości większości
imigranci czy biali mieszkańcy: imigranci biali mieszkańcy
Wdrażanie politycznej poprawności. Część IV: Słowa-klątwy.
Klasa (rasa) postępowa może korzystać ze swojej pozycji uprzywilejowanej przy ocenie klasy (rasy) reakcyjnej. I z tej możliwości korzysta. Dopatruje się w klasie reakcyjnej dowolnych uprzedzeń wobec siebie. Są to słowa-klątwy. Szkoła frankfurcka, od czasu swojego powstania, deklaruje, że bada uprzedzenia. Powstały na różnych uczelniach Zachodu zakłady do badań nad uprzedzeniami, np. w Uniwersytecie Warszawskim istnieje teraz Centrum Badań nad Uprzedzeniami (kierownik dr hab. Michał Bilewicz). Faktycznie tego typu placówki powstały, by zwalczać ideologie klasy reakcyjnej i preferować ideologie klasy postępowej: by wprowadzać uprzedzenia politycznej poprawności.
Słowa-klątwy przypisuje się klasie reakcyjnej. Mogą one być dwojakiego rodzaju: pośrednie i bezpośrednie.
W pierwszym przypadku przypisuje się osobom z klasy reakcyjnej jakieś oskarżenia wobec całej klasy postępowej. Obowiązuje zasada Kalego, przy założeniu, że Kalego reprezentuje klasa postępowa. Wyodrębnić można tutaj np. rasizm, faszyzm, (skrajny) nacjonalizm, dyskryminację, mowę nienawiści, ksenofobię.
W drugim przypadku przypisuje się osobom z klasy reakcyjnej jakieś oskarżenia wobec konkretnej grupy osób z klasy postępowej. Są tutaj np.: islamofobia, antysemityzm, homofobia, genderofobia, LGBT-fobia, fobia wobec tzw. uchodźców.
Słowa-klątwy tworzą pewną hierarchię. W szczególności uwidacznia się to w słowach-klątwach drugiego rodzaju. Największym oskarżającym słowem jest antysemityzm.
W pierwszym przypadku walczy się z jakimś tzw. stereotypem, by wtrynić w to miejsce swój własny. Zresztą jest to ogólna prawidłowość występująca w walce ze stereotypami. Walczy się z tzw. rasizmem, by wprowadzić nowy rasizm rasy postępowej wobec rasy reakcyjnej, walczy się z tzw. faszyzmem w poszczególnych państwach UE, by wprowadzić faszyzm w UE, walczy się z tzw. skrajnym nacjonalizmem, by wprowadzić skrajny nacjonalizm żydowski. To ten nacjonalizm ma czuwać nad integrującą się i zmierzającej ku despotyzmowi Europy. Nie można krytykować skrajnego nacjonalizmu żydowskiego, bo wtedy podpadnie się pod zarzut antysemityzmu. Idźmy dalej. Walczy się z tzw. dyskryminacją, mową nienawiści i ksenofobią klasy reakcyjnej, aby wprowadzić dyskryminację, mowę nienawiści i ksenofobię klasy postępowej wobec klasy reakcyjnej.
W drugim przypadku natura słów-klątw jest trochę inna i w związku z tym sprzężona z nimi walka jest też trochę inna. Walczy się z tzw. islamofobią, by wprowadzić fobię wobec katolicyzmu, walczy się z tzw. antysemityzmem, by wprowadzić fobię wobec danych narodów (nieżydowskich) i poprzeć agresywny nacjonalizm żydowski. Walczy się z homofobią, tzn. z negatywną oceną kontaktów homoseksualnych, by wyrazić swoją fobię wobec kontaktów heteroseksualnych w aspekcie publicznym. Kontakty homoseksualne w aspekcie prywatnym są dopuszczalne w jednym i drugim przypadku. Powyższy mechanizm obiekcji wobec walki z homofobią odnosi się też do walki z LGBT-fobią. W obu przypadkach kontakty nieheteroseksualne w aspekcie publicznym uznawane są przez klasę reakcyjną za zboczenia. Walczy się z genderfobią, by wprowadzić fobię wobec tradycyjnego modelu, gdzie płeć biologiczna określa płeć człowieka, płeć psychiczna natomiast jest sprawą zupełnie wtórną. Wreszcie walczy się z tzw. fobią wobec tzw. uchodźców, aby wprowadzić fobię wobec białego człowieka, wobec ideologii narodowej, wobec katolicyzmu. Tzw. uchodźcy są, według mnie, najemnymi nachodźcami (najeźdźca + uchodźca). Zostali oni zaproszeni przez władze UE do przybycia do Europy.
Klasa reakcyjna niejako z założenia jest przysłowiowym chłopcem do bicia, a klasa postępowa – bijącym. Skąd ta nierówność? Wynika ona nie tyle z propagandy, a z siły sprzężonej z klasą postępową. W ostateczności za tą klasą stoi Amerykańska Rezerwa Federalna i amerykańskie wojsko. Gdyby to zaplecze zniknęło, to zniknęłaby cała polityczna poprawność. W szczególności tzw. nauka gender poszłaby do kosza. Pojawiłaby się w to miejsce przypuszczalnie jakaś nowa forma poprawności.
Dziękujemy za kolejny komentarz.
Jedyną poprawnością w naszej szerokości cywilizacyjnej jest dekalog i powiązane z nim prawo. Wszystkie inne wtręty są ciałem obcym. Osławiona unijna praworządność z wymyślonymi przywilejami (urojonymi prawami) dla klasy postępowej ma być niczym innym jak tylko marksistowską nomokracją.
Dołączę jeszcze jeden przykład, nie do realnej kolekcji, ale jako model poglądowy.
Czym byłaby kleptofobia? Uprzedzeniem i fobią wobec kradnących inaczej. “Kradnący inaczej” jako klasa postępowa i prześladowana byłaby atakowana przez klasę reakcyjną za pomocą mowy nienawiści.
Zwróciłbym też uwagę na fakt, że w wielu opisywanych przypadkach zjawisko fobii nie występuje. Określa się nią, przykleja się nią do poglądów racjonalnych, które dodatkowo zawierają ocenę zachowań niemoralnych.
lewica zamieniła określenie “niemoralne” na “nienormatywne” /gadzi język/
Wdrażanie politycznej poprawności. Część V: Uwagi końcowe
W walce między państwami hegemonicznymi oraz w porządkowaniu danych stref wpływów wykorzystuje się m.in. prestiż nauki. Pod tym szyldem konstruuje się obszerne badania, które mają doprowadzić do wniosków z góry założonych. To właśnie do tych wniosków dopasowuje się założenia, definicje, odpowiednie autorytety społeczne. Gdy dopasowanie jest zrealizowane, wnioski wypływają z przedłożonego materiału. Całość ma sprawiać wrażenie rzeczywistych badań. W czasach realnego socjalizmu w Polsce władza dawała do zrozumienia, że wykładowcy akademiccy z dziedzin społecznych mogą zajmować się różnymi zagadnieniami, byleby wnioski końcowe były takie a takie. Jeżeli ktoś miał trudności z dojściem do tych wniosków, mógł skorzystać z funkcji pomocniczej MEL(x) = x (jeżeli Marks, Engels, Lenin mówią, że x, to znaczy, że jest x; wcześniej była funkcja MELS(x) = x). W wielu przypadkach był obowiązek korzystania z tej funkcji i cytowania klasyków. W innych strefach wpływów są inne odpowiedniki funkcji MEL.
W badaniach Bilewicza występuje tego typu odpowiednik w odniesieniu do obecnych warunków polskich: jeżeli szkoła frankfurcka i np. „Otwarta Rzeczypospolita: stowarzyszenie przeciwko antysemityzmowi i ksenofobii” mówi, że x, to znaczy, że x. W przypadku kolizji między walką z antysemityzmem i antypolonizmem członkowie stowarzyszenia walczą oczywiście z antysemityzmem. Narzucają też Polakom ten styl zachowania się. Należałoby wyrazić zdziwienie i oburzenie, że tego typu stowarzyszenie zostało zarejestrowane w Polsce. Świadczy to o dużym stopniu uzależnienia się władz Polski od strony żydowskiej. Działacz polityczny żydowskiej organizacji „Otwarta Rzeczypospolita” Michał Bilewicz formułuje wnioski, a następnie jako „badacz” do znanych z góry wniosków dopasowuje całą procedurę badawczą. Na tym polega jego tzw. praca badawcza. Dlaczego przyjęto takie wnioski? Bo mając takie wnioski, można wpływać na rząd w Polsce, by likwidował tak scharakteryzowaną mowę nienawiści. Gdy zniknie tak rozumiana mowa nienawiści, to zniknie też ideologia narodu polskiego i naród polski. I oto właśnie chodzi. Za pieniądze z Polski Bilewicz i jego zespół oddziałują destrukcyjnie na naród polski i państwo polskie.
Widać przy okazji, że kształcenie w naukach społecznych czy tzw. naukach społecznych może polegać na kształceniu frajerów. Studenci w trakcie takich studiów mogą cofać się w swoim rozwoju i często cofają się.
Päivi Maria Kuvaja Räsänen ma 63 lata. Jest mamą siedmiorga dzieci i babcią pięcioroga wnucząt, lekarzem i politykiem. Od 1995 roku jest parlamentarzystką z ramienia chrześcijańskiej partii demokratycznej, na czele której obecnie stoi. W latach 2011-2015 była ministrem spraw wewnętrznych Finlandii. W 2004 roku napisała książkę zatytułowaną „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”, a 15 lat później za tę publikację została oskarżona o sianie nienawiści. Jak sama wyznaje w jednym z wywiadów dla włoskiej prasy, trwający obecnie proces może zakończyć się dla niej karą dwóch lat więzienia.
Räsänen znalazła się na celowniku po tym, jak otwarcie skrytykowała Kościół luterański w swej ojczyźnie za popieranie ideologii LGBT i gejowskiej parady w Helsinkach. Oskarżono ją o obrażanie homoseksualnej mniejszości i przy okazji przypomniano jej książkę. Trzeci zarzut o obrazę opiera się na jej bazujących na Biblii odpowiedziach, jakich udzieliła w programie telewizyjnym pt. „Co Jezus myślał o homoseksualistach?”.
link