We wspaniałej atmosferze przebiegła uroczystość podczas której nagrodzono główne gwiazdy „polskiej polityki” gorliwie wdrażające program „nowej normalności” dla niezaszczepionej jeszcze Polski.
Głównym laureatem został znany nam wszystkim orędownik komunistycznej Agendy 2030, Andrzej Duda. Jest on dodatkowo gorącym piewcą odradzania się na ziemiach polskich cywilizacji żydowskiej notabene sprzecznej z wartościami cywilizacji łacińskiej.
W działalności politycznej laureata zwraca uwagę finezja wyrażająca się w kontynuacji linii swojego wielkiego poprzednika Lecha Wałęsy – jestem za, a nawet przeciw. Prezydent PiS stosuje zasadę: oficjalnie przeciw, a w praktyce za. Dzięki temu zjednał sobie miliony bystrych i inteligentnych wyborców PiSu.
Poczuciem humoru popisał się obecny na gali premier Morawiecki, który rozbawił do łez niezależnych obserwatorów wygłaszając swoją opinię o TV Republika, agendzie Fabryki onuc:
(…) im mocniej republika rosła w siłę, tym swobodna wymiana opinii też rosła w siłę. Tym bardziej rozszerzał się archipelag polskości
Wśród laureatów nagrody TV Republika znaleźli się też: wybitny minister aktywów państwowych, w tłumaczeniu: minister ds. aktywnego koryta, Jacek Sasin, który otrzymał nagrodę w kategorii „biznes utuczonych”.
Za poczucie humoru i zdolności aktorskie został wyróżniony sługa Szumowski, który wyśmiewał się z „namordników” (maseczek), aby potem z udawaną powagą ogłosić przymus ich noszenia.
W laudacji na cześć nagrodzonego prezydenta Dudy sam prezes zarządu Fabryki onuc, Tomasz Sakiewicz powiedział, bez owijania w bawełnę: Na czele państwa stoi prezydent, a państwo przez pięć lat wygląda zupełnie inaczej – jest lepsze, sprawniejsze, bezpieczniejsze. Puentując tłumaczenie z propagandowego języka Goebellsa na język polski brzmi to tak: PiS, d…a i jarmułek kupa – analogicznie do: Tusk, d…a i kamieni kupa.
Wszystkich przebił Jarosław Kaczyński, najwybitniejszy przedstawiciel “gorszego sortu” ze strony rządzących socjalistów, który podziękował Fabryce onuc w przesłanym w liście: “za codzienną pracę w służbie prawdy i wolnej myśli“. Bystrym i inteligentnym miłośnikom PiSu wyjaśniam, że chodzi o myśl uwolnioną od zbędnych balastów typu: restytucja państwa polskiego, suwerenność w relacji z agendami NWO i państwami nadzorującymi zewnętrzną i wewnętrzną politykę polskiej resztówki. Zdaję sobie sprawę, że pisząc ten satyryczny tekst zawierający kłopotliwe i trudne wyrażenia typu: restytucja państwa polskiego, suwerenność, wystawiam na próbę wspomnianą przeze mnie legendarną już bystrość i inteligencję słomianych patriotów.
Bardzo fajny tekścior.
A ja dodam: żydzi i wszystko jasne.
P.S. Oglądalność Telewizji Republika – na ich stronie, z ostatnich 24 h – jest pod kolejnymi filmikami taka:
88, 1000, 175, 152, 69, 7930, 77, 5523, 7482, 1535, 2241, 2022, 213, 845, 31961, 2973, 2391, 1973, 15507, 239, 417, 630, 4307, 15015, 3850, 287, 935, 408,, 260, 47209, 1460, 2386.
Dane zostały sczytane przed chwilą.
Prawda jakie to śmieszne?
Wszelkie tytuły “człowieków roku” są od zawsze elementem tresury ciemnego luda.
Tyle,że ludzie mają to coraz bardziej w dupie.
Dlatego ONI tak bardzo się spieszą.
Na pohybel.
Komu?
“Jaremie i Lachom” mawiała czerń zaporoska.
“Na starej mapie krajobraz utopijny” – Jacek Kaczmarski
(geniusz który potrafi przenieść słuchacza setki lat wstecz)
Twardo dmuchają na zimne Zefiry pucułowate,
Szumią i trzeszczą na wietrze odwieczne puszcze i bory,
Jeży się sierść rzek i jezior, jak pchła wskakuje w nią statek
Mijając wioski i miasta kruche, jak stary miedzioryt.
Tu konny z dłonią u czoła, tam chłop pochylony nad radłem,
Tu gruda ostrzem ruszona, tam wzgórza w ruchu perspektyw;
Nad szorstką skórą pustkowi wiją się wstęgi jedwabne
Z nazwami mitycznych krain, które wędrowca urzekły.
Dróg, by tam trafić – nic nie ułatwia
W przestrzeniach burz i w czasów kipieli,
Ale istnieje przecież Sarmatia,
Istnieje gdzieś Terra Felix.
Trzech mieszczan pośrodku mostu wstrzymała senna dysputa,
Za nimi w prostym rysunku – zbór, cerkiew, kościół i spichlerz.
Nurt w pieczy ma ich zasobność na ciężkich od beczek szkutach,
Uczciwszy potrzeby ciała – miło o duszy pomyśleć.
Hen, gdzie szlak wodny zakręca, wśród pól zbóż brzemieniem ugiętych
Bocian klekocze skowronkom o afrykańskich podróżach.
Słucha od czasów pogańskich tych samych plotek Dąb Święty
I nimfę w leśnym jeziorze strzeże przed okiem intruza.
Dróg, by tam trafić – nic nie ułatwia
W przestrzeniach burz i w czasów kipieli,
Ale istnieje przecież Sarmatia,
Istnieje gdzieś Terra Felix.
W pochodzie rubasznych obłoków krążą Zodiaku pierścienie:
Przed Panną, Lwem, Bykiem, Wagą – bramy otwarte na oścież.
Na wieżach zamków co noc o przyszłość się troszczą uczeni,
A w gronie doradców – władca o teraźniejszość się troszczy.
Ceni przyjemność i pracę, szanuje rąk ludzkich twory,
Nęcą go księgi tajemnic, cieszy go ład i dostatek.
Ale codziennie spogląda na mapy starej miedzioryt,
Gdzie wciąż dmuchają na zimne Zefiry pucułowate.
Ta Terra Felix, Sarmatia warta
Wiecznych podróży, pióra i lutni.
Istnieje przecież – wsparta na barkach
Bóstwa o rysach okrutnych.
Ponieważ przedmówcy porzucili główny wątek, przyłączę się, i jakoś to będzie.
Pieśń łacińska «Oda do rycerstwa polskiego» Macieja Kazimierza Sarbiewskiego w przekładzie staropolskim Samuela ze Skrzypnej Twardowskiego; melodia i śpiew: Jacek Kowalski; aranżacja: Tomasz Dobrzański; gra Klub Świętego Ludwika, nagranie z płyty CD Wojna i miłość», Warszawa 2009. Foto – różne, ale te najliczniejsze, z kościoła w Tarłowie – wykonał Krzysztof Pudełko, a te z kaplicy w Bejscach – Jarosław Jarzewicz.
Jacek Kowalski to prawdziwy Sarmata.
Mam książkę „Sarmacja. Obalanie mitów. Podręcznik bojowy” autorstwa Jacka Kowalskiego.
Gorąco polecam.
“Twardo dmuchają na zimne Zefiry pucołowate,
Szumią i trzeszczą na wietrze odwieczne puszcze i bory,
Jeży się sierść rzek i jezior, jak pchła wskakuje w nią statek
Mijając wioski i miasta kruche, jak stary miedzioryt.”…
Już choćby z tej zwrotki widać, jaki to był wybitny poeta. Poznałem go na krótko przed jego śmiercią, na jakimś spędzie artystycznym w Gdańsku. Nigdy nie myślałem o nim jako o rasowym poecie, raczej sytuowałem go wśród bardów, jakiś Gintrowski bis. Nie tylko ja tak myślałem. Chyba gitara mu zaszkodziła. Wszedł przez nią w to takie rajdowe śpiewanie, w tych Koftów, Osieckie. A przerastał ich co najmniej o głowę. Dziękuję, że od czasu do czasu Pan nam jego wiersze przypomina.
Aleksander Jabłonowski: Informacja to broń – chcą nas złapać za gardło i sprowadzić do parteru