Czy pandemia koronawirusa spowoduje światowy kryzys gospodarczy? Czy nadchodzą ciekawe czasy, czyli takie, w których będzie się dużo działo? Moim zdaniem będzie się dużo działo, ale na lepsze, a nie na gorsze. Nie będzie kryzysu – będzie wielkie przetasowanie, które przyczyni się do większego rozwoju.
Wznawianie biznesu
Ciężkie czasy nadchodzą tylko i wyłącznie dla tych, którzy prowadzą biznes, którego wygaszenie i ponowne wznowienie jest bardzo kosztowne – z powodów technicznych, a nie że wszyscy inni też wygaszają i wznawiają. Na przykład dotyczy to hut, w których wygaszenie i rozpalenie pieca to duże koszty (choć akurat wirus nie wymusza wygaszania pieców hutniczych – to tylko przykład kosztów związanych z zatrzymaniem i wznawianiem produkcji).
Wszyscy inni sobie bez problemu poradzą. A to, że padną ci, którzy nie umieją tanio wygaszać i wznawiać, to będzie cholerna korzyść dla gospodarki. Słuszne jest to, że tacy, którzy liczyli na to, że zawsze będzie tak samo, upadną. Elastyczni, przewidujący, myślący perspektywicznie, ryzykujący, innowacyjni, ubezpieczający się, stawiający na nowoczesne technologie, na rozwiązania informatyczne – przetrwają.
Dodatkową korzyścią dla gospodarki będzie też to, że opłacalne zaczną być poszukiwania takich technologii, że będzie tanie wygaszanie i ponowne rozpalanie pieców i tym podobnych przedsięwzięć, jak na przykład wygaszanie i wznawianie działań hurtowni z szybko psującą się żywnością. Z historii wiemy, że to bardzo ożywia gospodarkę. Wożenie żaglowcami coraz mocniejszych trunków, a zatem coraz bardziej odpornych na psucie się, bardzo korzystnie wpłynęło na rozwój świata.
Falowanie
Wszystko w świecie realnym polega na falowaniu – wznoszeniu się i spadaniu. W „Konopielce” Kaziuk słusznie zauważył, że wszelkie ludzkie czynności polegają na ruchu posuwisto-zwrotnym: w te i we wte – koszenie, mielenie, sianie, seks…
Im ktoś bardziej potrafi się wstrzymać, tym więcej zdziała, gdy będzie mógł działać. Europa jest wielokroć bogatsza – i cywilizacyjnie, i materialnie, i duchowo, i pod każdym innym względem – od na przykład Afryki, z którą ma kontakty od zawsze – bo u nas mamy bardzo wyraźne zmiany pór roku – jest zimowy letarg i letni entuzjazm, z okresami pośrednimi w postaci wiosny i jesieni.
Cykle
Nie ma nic złego w przystawaniu i przyspieszaniu. Przerwy są potrzebne. Po długim przestoju mamy więcej sił na większą przebieżkę, po sztilu następuje sztorm, w nocy śpimy, a w dzień działamy – to jest wszystko naturalne i dobre! Cykle nie zniszczą ludzkości – cykle to nasz żywioł, to nasza natura – nawet cykle nieregularne, wyjątkowe, długookresowe. Dłuższy niż zwykle przestój nie wywoła kryzysu!
Gdyby cały wszechświat nagle zamrozić, a potem odmrozić, to co by się stało? Gdyby wszystko tak samo reagowało na hibernację, to by tego nikt nie zauważył. No ale co się stanie, gdy niektóre byty, powiązane z wszystkimi innymi, się nie odmrożą, tylko zemrą? Na wolnym rynku też nic się nie stanie!
Przestoje
Każdy wolnorynkowy podmiot działa tak, że ma dostawców i klientów. Stara się to stabilizować, ale ciągle zachowuje czujność i jest zdolny do szybkiego poszukiwania nowych dostawców i nowych klientów. Umie się dostosować do sytuacji, gdy kontrahenci mają przestoje. Tworzy bufory – i finansowe, i magazynowe, i wszelkie inne.
Każdy nadmierny przestój to oczywiście dodatkowe, nieprzewidywalne koszty. Ale czy to są tak wielkie koszty, że nie da się ich łatwo przetrwać, nawet gdy przestój jest wyjątkowo długi? Przestoje zawsze trzeba zaplanować. Gdy wieziemy towar przez Atlantyk żaglowcem, to trzeba zaplanować, że droga nie będzie trwała miesiąc, ale może dwa miesiące, bo wpadniemy we flautę. No ale co, gdy flauta potrwa rok? Nie ma problemu – przewieziemy wszystko na wiosłach i bardzo szybko wynajdziemy maszynę parową – i przewieziemy to w tydzień! Przedłużające się sztile nie zlikwidowały transportu morskiego!
Po letargu
Czy rok siedzenia całego świata w domu spowoduje kryzys? Moim zdaniem nie. To rozrusza gospodarkę, przyspieszy innowacje, nauczy wszystkich pracy zdalnej, wywoła postęp technologiczny, wzmoże nasze działania po letargu.
Cykliczność nie jest zła. Cykliczność generuje bogactwo! Różnorodność cykli buduje jeszcze więcej! Gdy mamy potencję działania, to chwilowe niedziałanie nie spowoduje niczego złego. A tym bardziej nie może spowodować kryzysu chwilowe działanie w ograniczeniu, które akceptujemy jako działanie dla dobra społeczności!
Państwo
Wszelkie zło może wynikać tylko i wyłącznie z działań przemocowych, a zatem działań państw i rządów. Gdy nam chwilowo wygaśnie biznes z przyczyn naturalnych, bo sztil, bo huragan, bo susza, bo powódź, bo wirus, to żadna tragedia, żaden kryzys, to się od zawsze zdarza. Najgorsze co nas może spotykać, to specjalne ustawy i rozporządzenia. Państwo wtryniając się w biznes, zawsze go ograniczy i zepsuje. Nikt nie jest bezpieczny, gdy obraduje parlament. To, co zepsują, będzie trwalsze, niż najbardziej zjadliwy wirus.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Witamy ponownie po długim, wieloletnim rejsie ;-)
Na dwoje babka wróżyła… Proponuję zdecydować się, czy to przymusowe wygaszenie gospodarki i zamknięcie całej Polski w domach to działanie na lepsze, ruchem falowym, dla naszego większego rozwoju, czy samo zło wynikające z przemocy państwa.
Witam, panie Grzegorzu :-)
Ostatni akapit jest najważniejszy, bo tam jest opis dlaczego nie będzie normalnie /moim zdaniem/. Państwo nie pozwoli, aby ludzie wyszli w sposób naturalny z tego kryzysu.
Pytanie zasadnicze:
Jeżeli mają być dodrukowane pieniądze, to dlaczego kredytów nie będzie udzielać NBP z małym oprocentowaniem dla polskich przedsiębiorców tylko zagraniczne banki stosujące lichwę, które dostaną na to pieniądze od NBP?
No więc wszystko będzie zależało jakie trwałe działania podejmie rząd, takie o skutkach długofalowych. Jeśli takich działań będzie dużo, to będzie poważny kryzys. Gdyby rządy nic nie robiły, to skutki Wielkiego Kryzysu byłyby wielokroć mniej dotkliwe.
Póki co wygaszana jest tylko część gospodarki, a inne części rozwijają się. Jeśli rząd szybko wycofa się ze swoich szykan, to kryzysu nie będzie. Ale jeśli wprowadzi dalsze trwałe ograniczenia, to kryzys będzie. Ja tylko twierdzę, że miesięczna kwarantanna nie wywoła żadnego kryzysu – jej skutki gospodarcze będą pozytywne w dłuższej perspektywie – ale pod warunkiem, że to się będzie działo na wolnym rynku.
To może napisać tylko ktoś kto nigdy nie prowadził działalności gospodarczej w Polsce współczesnej. Dla małych firm każde wahnięcie koniunktury może być groźne, a to co się teraz dzieje – wyjątkowo.
Po pierwsze wszystko dzieje się bez zapowiedzi, bez ostrzeżeń. Dla wielu jednoosobowych firm może to oznaczać konieczność zawieszenia działalności i zarejestrowanie się jako bezrobotny, żeby przynajmniej mieć ubezpieczenie zdrowotne. Tak zapewne zrobią fryzjerzy, hydraulicy, kosmetyczki, księgowi (chociaż ci mogą pracować zdalnie), pielęgniarki na kontraktach (kto im zabroni), małe sklepiki rodzinne, szczególnie przemysłowe, kwiaciarnie, księgarnie, galerie sztuki, szewcy, stolarze, cały handel na wielkomiejskich bazarach.
To bardzo utrudnia życie na początku. Ale dla budżetu to katastrofa, bo ci ludzie przestają płacić podatki i ZUS-y, a zaczynają pobierać zasiłki dla bezrobotnych. Maleją zamówienia, spada produkcja, sprzedaż.
Ludzie, którzy pracują będą mieli coraz mniej pieniędzy, uczniowie i studenci mogą zwątpić w to co im proponowały dotychczasowe “programy nauczania”. Na pewno istnieje realne niebezpieczeństwo kryterium ulicznego jeśli zakaz chodzenia po ulicach utrzyma się dłużej niż miesiąc, dwa.
Możliwe, że będą też pozytywne aspekty wirusowego przełomu historycznego ale zupełnie inne niż przewidują autorzy całej zawieruchy.
Nie chce mi się komentować “wygaszania wielkich pieców” w hutnictwie i innych podobnych urządzeń w przemysłach energożernych. Rozumiem intencje autora, ten pęd do postępu. Ale to co autor proponuje (te innowacje) zakrawa na kpinę z fizyki i chemii …. Do roztopienia wsadu potrzeba tyle energii ile wynika z ciepła właściwego materiału i jak na razie żadna technologia tego nie przeskoczyła.
Fryzjerom i kosmetyczkom nic wielkiego się nie stanie, gdy przez miesiąc nie będą nic robić – gdy to minie odbiją sobie na zwiększonym popycie. Hydraulicy, gdy będą mieć maseczki i będą myć ręce, mogą nadal działać. Księgowi mogą pracować zdalnie. Pielęgniarki mają więcej roboty. Sklepiki, kwiaciarnie, księgarnie, galerie sztuki mogą śmiało robić to samo z dostawą do domu. Szewcy już od dawna są niepotrzebni i ich zawód zamiera. Stolarze mogą nadal robić to, co robili, rozmawiając z klientami na odległość. Wszystko da się zorganizować – trzeba tylko chcieć. A z drugiej strony producentom i dostawcom komputerów czy notebooków interes wzrośnie, to samo firmom kurierskim. Wszelkie szkoły i uczelnie śmiało już na zawsze mogą działać zdalnie, co polepszy i potani edukację. Hotele mogą chwilowo zamienić się na szpitale. Najbardziej stratni będą organizatorzy imprez masowych: meczów, koncertów, dyskotek, kina, teatry etc.. – czyli branża rozrywkowa. Ale z kolei zyskają producenci gier czy serwisy internetowe oferujące filmy, koncerty, spektakle. Ogólnie pojęta rozrywka nie straci. Będzie przetasowanie, jedni zyskają, inni stracą. Kryzys nastąpi dlatego, że tym, którzy zyskają, rząd odbierze większość zysków by dać tym, którzy tracą na nic nie robieniu.
O dziwnym Bodnarze
Nie będzie lepiej, nie pójdę do fryzjerki częściej się ostrzyc, żeby mogła odbić utratę zarobków, a już cienko przędzie, bo lokal trzeba opłacić, ratę kredytu za mieszkanie do banku zanieść, ZUS nic nie odroczył, skarbówka też na haracz czeka.Zapaść w firmach turystycznych u wolnych strzelców np.przewodników turystycznych, tłumaczy i innych. Gastronomia też nie sprzeda większej ilości posiłków po kryzysie. Ma być reset ogólnoświatowy, dwa lata temu wieszczył to na 2020 prof.Roubini, co gorsza idzie z tym zamordyzm, co w Polsce już obserwujemy. Wirus jest świetnym pretekstem do zwałki na giełdach i upadku znanego nam systemu.
Co do szkół to jest kiepsko, wszystko w chaosie, a mam obok nauczycieli i z podstawówki i uczelni wyższych. Do tego fatalny efekt dla zdrowia psychicznego i fizycznego młodych i starych, tego się łatwo nie odrobi.
OK, to są przykłady dziedzin, które ucierpią. No ale jeśli ludzi się zorientują, że potrafią się ostrzyc sami, że nie potrzebują fryzjerów, to jest to korzyść, a nie strata. Jeśli się okazuje, że ktoś wynajmował lokal, by w nim pracowali ludzie, których zatrudnia, a się okazuje, że to samo mogą oni robić w swoich domach, bez opłacania tego lokalu, to to jest korzyść, a nie strata. Jeśli wielu zorientuje się, że taniej i lepiej sami sobie przygotowują posiłki, niż robią to obiekty gastronomiczne, to będzie to korzystne dla tej większości, to żadna strata. Jeśli praktyka pokaże, że łatwiej, taniej, lepiej jest nauczyć czegoś młodzież, gdy im się puści na YoUTube dobry wykład mądrego człowieka, niż gdy musieli na żywo słuchać lokalnego głupka, to będzie to korzystne dla edukacji. I takie przykłady można mnożyć. Więc sama pandemia, która wymusza działania zdalne, nie musi wywołać żadnego kryzysu, bo reakcja ludzi na nią, może wywołać skutki pozytywne, może pokazać, że wiele rzeczy da się robić lepiej, oszczędniej, bardziej optymalnie. Kryzys będzie tylko wtedy, gdy te korzyści i oszczędności zlikwiduje państwo, czyli aparat przemocy, który siłą zlikwiduje korzyści i będzie dążył do utrzymania starych mniej optymalnych rozwiązań, kosztem tych lepszych, innowacyjnych. By utrzymać tych, którzy robią coś gorzej, trzeba zabrać tym, którzy robią coś lepiej.
Idąc tym tokiem myślenia to nie tylko mogę sama się ostrzyc ale wybudować własnoręcznie dom i zrobić szereg innych rzeczy. To tak nie działa, a fatalne skutki izolowania dzieciaków już teraz obserwuję wśród rodziny i znajomych i nie chodzi o edukację, bo z tym mniejszy problem niż z więziami społecznymi. Co będzie po sztucznej pandemii, zobaczymy, ja nie widzę żadnych korzyści w bliższej ani dalszej perspektywie. Coraz bardziej zamordystyczne ale też głupie przepisy przy jednoczesnym braku głosów krytycznych większej części społeczeństwa źle świadczy o kondycji umysłowej narodu. Mentalność niewolnicza rozszerzyła się, czego w moim pokoleniu na taką skalę nie było i źle to rokuje na czas odbudowy tego co teraz się niszczy. Jaruzelski mógłby się uczyć od miłościwie nam panującej kasty socjalistów, widać, że ludzi znających się na prowadzeniu firm nie mają w szeregach za to socjologów jak najbardziej.