Boże mój dziękuję Tobie, żem nie jest, jako inni ludzie,
niesprawiedliwi, drapieżni, cudzołożnicy, jako i ten celnik.
Łk 18, 11
Tak zazwyczaj przemawiają ludzie fałszywie pobożni — dumni, zakochani w sobie, tacy, którzy ciągle krytykują postępowanie innych. Podobnie odzywają się ludzie bogaci, którzy z lekceważeniem patrzą na biednych, jak gdyby biedacy mieli inną naturę. Możemy nawet powiedzieć, że to głos powszechny. Bo i w niższych grupach społecznych spotykamy przeklęty grzech pychy i widzimy, jak każdy chce się wynieść ponad drugiego, jak siebie przecenia i o sobie ma jak najlepsze wyobrażenie.
Pycha też jest źródłem wszelkich występków i przyczyną rozmaitych nieszczęść na świecie. Dochodzi często do tego, że ludzie w swoim zaślepieniu chlubią się z tego, co powinno okryć ich wstydem. Jedni pysznią się, bo im się wydaje, że mają większe zdolności, inni szczycą się majątkiem lub pieniędzmi i nie chcą pamiętać o tym, że im kto więcej otrzymał, tym bardziej drobiazgowy zda rachunek przed Bogiem. Naprawdę, powinniśmy wszyscy mówić ze Świętym Augustynem: „Boże mój, spraw, żebym poznał, czym jestem, a napełnię się wielkim zawstydzeniem i wzgardzę sobą samym.”
Będę dziś do was mówił o tym, jak pycha zaślepia człowieka i czyni go wstrętnym w oczach Boga i ludzi; w jaki sposób możemy ten grzech popełnić; jakich środków mamy używać, by się z niego poprawić. Żeby wam dać należyte pojęcie o pysze, trzeba by za pozwoleniem Boga wydobyć z przepaści Lucyfera i postawić go na moim miejscu, żeby on sam przedstawił wam grozę tego grzechu i pokazał, jakie dobra niebieskie za jego sprawą utracił i jakie nieszczęścia na siebie ściągnął. Grzech ten trwa nieraz chwilę, a kara, jaka zaś następuje, jest wieczna. W sposób szczególny charakteryzuje pychę to, że osoba, która jej podlega, nie dostrzega w sobie żadnej winy. Człowiek pyszny nie chce uwierzyć, że jest pyszny, nie chce przyznać, że nie ma racji. Jemu się wydaje, że wszystko, co mówi, jest dobre.
Po czym możemy poznać wielkość tego grzechu? Po cierpieniach i upokorzeniu, jakie podjął Pan Jezus dla jego wykorzenienia. Urodził się z ubogich rodziców i żył w zapomnieniu. Popatrzcie, jak wielkie nieszczęścia sprowadził na ziemię ten grzech. Gdyby nie pycha, nie byłoby piekła. Gdyby nie ten grzech, Adam dotychczas przebywałby w raju ziemskim, my wszyscy bylibyśmy szczęśliwi: nie podlegalibyśmy chorobom i wszelkim nędzom, nie byłoby śmierci ani straszliwego sądu; nie musielibyśmy się bać nieszczęśliwej wieczności, mielibyśmy zapewnione niebo. Dobrze by nam było na tym, a jeszcze lepiej na tamtym świecie; życie upływałoby nam na chwaleniu dobrego Boga i kiedyś z duszą i ciałem to samo robilibyśmy w niebie. Gdyby nie ten przeklęty grzech, Jezus Chrystus nie potrzebowałby umierać. Ilu cierpień uniknąłby Boski Zbawiciel! Zapytacie mnie, dlaczego ten grzech sprowadził tyle nieszczęść? Dlatego, że gdyby Lucyfer i jego aniołowie nie unieśli się pychą, nie byłoby złych duchów, nikt nie kusiłby pierwszych rodziców i dlatego wytrwaliby oni w dobrem.
Wiem dobrze, że każdy ciężki grzech — jak skąpstwo, pijaństwo, mściwość, nieczystość – zasługuje na wieczne karanie i że każdy z tych grzechów ciężko zasmuca Boga. Pycha jednak najbardziej rani Serce Jezusa. Bo człowiek pyszny jest podobny do buntownika, który nie tylko gardzi prawami swojego władcy, ale jeszcze usiłuje wbić mu nóż w serce, zepchnąć go z tronu, podeptać go i zająć jego miejsce. Czy można sobie wyobrazić większą zaciekłość? Duch Święty także dosadnie wyraża się o tym występku. Mówi bowiem, że człowiek pyszny jest obmierzły przed Bogiem i ludźmi. A Jezus dziękuje Swojemu Ojcu, że ukrył te tajemnice przed zarozumiałymi, a objawił je małym. Jeśli czytamy uważnie Pismo Święte, przekonujemy się, jak Bóg surowo karze i poniża zarozumiałych.
Dobrym tego przykładem jest król Nabuchodonozor, który w swojej pysze uważał się za Boga. Kiedy się zaczął wynosić z powodu swojej potęgi, doświadczył tego, że jest Bóg na niebie, który rządzi królestwami. Bo Bóg dopuścił na tego pyszałka takie pomieszanie zmysłów, że wydawało mu się, że jest zwierzęciem, uciekł więc w lasy i jak zwierzęta żywił się tam trawą. I trwał ten stan tak długo, póki Nabuchodonozor nie wszedł w siebie i nie uznał, że jest lichym i nędznym stworzeniem.
Popatrzcie też, co spotkało pysznego Datana i Abirona oraz dwustu najznaczniejszych Żydów, którzy bez powołania chcieli składać Bogu ofiarę z kadzidła, jako kapłani i buntowali się przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi. Oto Bóg kazał ich odłączyć od synów Izraela. A kiedy to uczyniono, w tej samej chwili otwarła się pod ich nogami ziemia i pochłonęła ich żywcem.
Popatrzcie na Heroda, który skazał na śmierć Świętego Jakuba Apostoła i uwięził Świętego Piotra. Pycha tego króla nie miała granic. Pewnego razu usiadł na tronie w królewskim stroju i popisywał się wymową przed ludem, który mówił obłudnie: „To nie człowiek przemawia, ale Bóg sam”. W tej chwili Anioł dotknął go straszną chorobą i robaki żywcem zaczęły toczyć mu ciało. I tak pyszny i okrutny Herod umarł haniebną śmiercią.
Pyszny Haman chciał, żeby wszyscy padali przed nim na kolana. Rozgniewał się na Mardocheusza, że ten go lekceważy i kazał przygotować dla niego szubienicę. Ale jako że Bóg sprzeciwia się pysznym, dopuścił On, że na tej szubienicy zawisł sam dumny Haman.
Pewien pustelnik pysznił się swoją wiarą i w obecności Świętego Palemona rzucił się w ogień, przekonany, że nic mu się nie stanie. Za sprawą złego ducha rzeczywiście wyszedł cało z płomieni, ale zaraz popełnił haniebny grzech przeciw cnocie czystości, po czym ten sam zły duch pchnął zarozumialca do rozpalonego pieca, w którym stracił on życie.
Tak jest – zawsze i wszędzie pysznych spotyka upokorzenie, bo ten występek obmierzły jest Bogu i wstrętny ludziom. Bo dumny nie pogodzi się z nikim, nad równych się wynosi, wyższym od siebie chce dorównać – często się kłóci i dlatego ludzie trzymają się od niego z daleka i nienawidzą go. Pycha dziwnie zmienia człowieka – tak jak zmieniła anioła, jedno z najpiękniejszych przecież stworzeń, w ohydnego i obrzydliwego czarta. Ona też człowieka, który jest dzieckiem Bożym, oddaje w niewolę szatana-diabła. Przyznacie, że pycha jest wstrętnym grzechem, że ciężko obraża Boga i że sprowadza straszne nieszczęścia na ludzi.
Ale w jaki sposób można ją rozpoznać? Przecież towarzyszy ona człowiekowi wszędzie, miesza się do jego uczynków i słów; jest rodzajem przyprawy, bez której się nie obejdzie żaden niemal posiłek. Sam Pan Jezus opisuje w Ewangelii pysznego człowieka w osobie faryzeusza, który przyszedł do świątyni i wobec ludzi głośno się modlił w ten sposób: „Boże, dziękuję Tobie, żem nie jest jako inni ludzie, drapieżni, niesprawiedliwi, cudzołożnicy; jako i ten celnik. Poszczę dwakroć w tydzień, dawam dziesięciny ze wszystkiego.” Oto człowiek pyszny wszystko przypisuje samemu sobie, nie Bogu. Nieszczęsna duma ogarnia starych i młodych, bogatych i ubogich. Każdy chwali się tym, kim jest, co zrobił, szuka poklasku, żebrze o marną sławę u ludzi.
Najczęściej pycha wciska się za próg ludzi bogatych. Dorobił się ktoś majątku – już zmienia sposób życia i jak ci faryzeusze chce, żeby go ludzie nazywali panem, żeby go pozdrawiali, żeby mu dawali pierwsze miejsca. Stroi się też wykwintnie. Na powitanie ledwie raczy skinąć głową, nie zdejmując przy tym kapelusza; w rozmowie używa wyszukanych frazesów, popisuje się nimi, chociaż czasem nie rozumie ich znaczenia. Będzie wam opowiadał, jak wielkie spadło na niego dziedzictwo, bo chce pokazać, że jest jeszcze bogatszy. Kiedy uda mu się jakaś sprawa, rozpowiada o niej wszędzie tak, że nie sposób tego słuchać. Opowiada o swoich podróżach i w tym też przesadza. Wydaje mu się, że wszyscy patrzą na niego z podziwem, podczas gdy oni w duszy z politowaniem śmieją się z jego głupoty.
Pyszny nie chce innym niczego przyznać, ostro krytykuje, poniża bliźnich, żeby wywyższyć siebie. Opowiada też o swoich dziełach, chwali się, że inni wyrażali się o nich z uznaniem. Kiedy zobaczy kilka osób razem, zaraz mu się wydaje, że mówią o nim, że go chwalą albo obmawiają. Próżnej dziewczynie wydaje się, że ma piękną figurę i dlatego chodzi wymierzonymi krokami, z jakąś afektacją i pychą, która zdaje się, że sięga obłoków. Jeżeli ma dużo strojów i sukien, to specjalnie nie zamknie szafy czy skrzyni, żeby to ludzie zobaczyli. Wynoszą się ludzie z powodu swojego dobytku, z tego, że się umieją dobrze spowiadać, dobrze modlić, szczycą się skromnym zachowaniem w kościele. Matka pyszni się dziećmi, rolnik urodzajnymi polami, lepszą uprawą, młody człowiek łańcuszkiem czy zegarkiem – dlatego często sprawdza godzinę. Nieraz przy grze któryś z graczy wyjmuje z kieszeni wszystkie pieniądze, żeby go uważano za bogatego i podziwiano, chociaż nierzadko są to pieniądze pożyczone. Kiedy pyszny znajdzie się w jakimś nowym towarzystwie, będzie opowiadał o swojej rodzinie, majątku, talentach, byle tylko podnieść swój obraz w opinii ludzkiej. Jeżeli jakiś ojciec ma dorosłych synów albo córki na wydaniu, to zaraz usłyszycie, jak będzie opowiadał, ile to tysięcy ma ulokowane w pożyczkach. A poprosić go w tej chwili o pięć groszy dla ubogiego, to zaraz gdzieś te bogactwa zginą. Krawiec czy inny rzemieślnik przechwala się swoim talentem i nieraz nawet na ulicy gotów pokazywać, że to on zrobił taką piękną suknię czy jakąś inną rzecz.
Przeklęty grzech pychy wciska się wszędzie, nawet między pasterzy i biednych mieszkańców gór. Kiedy drwal karczuje leśne drzewa przy drodze, to też stara się to robić zręcznie i zwinnie, żeby ci, co przechodzą obok, podziwiali go. Co gorsza, nawet źli pysznią się swoimi występkami. Pijacy opowiadają, ile to potrafią wypić i nawet im się w głowie nie zakręci, a inni, kiedy wypiją tę samą liczbę kieliszków, są całkiem pijani. Zauważcie, jak nieraz ktoś mówi o sobie z pokorą i spuszcza głowę na dół. Ale jak tylko usłyszy coś cierpkiego na swój temat, zaraz się zżyma i gniewa, co jest wyraźnym dowodem pychy. A nawet do dobrych uczynków zakrada się ten grzech. Popatrzcie na ludzi, którzy tylko dlatego świadczą dobrodziejstwa, żeby ich uważano za miłosiernych. Kiedy wspierają żebraka przy innych, to umyślnie dają większą jałmużnę, której by nigdy nie dali, gdyby byli sami.
Człowiek pyszny nie znosi nagany – co by nie powiedział czy nie zrobił, musi być dobre. U innych widzi same błędy i nieraz najszlachetniejsze zamiary i intencje źle sobie tłumaczy. Wielu też mamy takich, którzy z próżności zmyślają! W rozmowie przesadzają lub wprost kłamią z obawy upokorzenia. Starcy chlubią się z tego, czego nie zrobili. Gdy słuchamy ich opowiadania, moglibyśmy ich wziąć za wielkich bohaterów, którzy całą przebiegli ziemię. Młodzi znowu z przesadą mówią o tym, czego to oni w przyszłości nie zrobią. I tak wszyscy kłamią, goniąc za dymem chwały. Taki dziś świat. I wy badajcie swoje serce i z ręką na sumieniu powiedzcie, czy nie mam racji?
Grzech ten bardzo zaciemnia nasz umysł. U innych widzimy pychę, ale nie dostrzegamy jej w sobie samych. Człowiek, który szuka pochwał u ludzi, jest głupi. Dlaczego? Bo traci wszelką zasługę za swoje uczynki i naraża się na potępienie. Szuka chwały, ale jej nie znajdzie; ludzie go wyśmieją. Im kto ciszej żyje i mniej szuka rozgłosu, tym więcej wsławia go Bóg, tym bardziej jego imię staje się głośne we wszystkich stronach świata. Jak faryzeusz jest obrazem człowieka pysznego, tak celnik przedstawia człowieka pokornego, przejętego poczuciem osobistej nicości i ufającego Bogu. Zapomina on o wszystkim, co dobrego mógł w życiu uczynić i żywo uznaje swoją duchową nędzę i niegodność. Nie śmie stanąć przed Bogiem ani wznieść oczu ku niebu, nie wysuwa się naprzód, nie pragnie, żeby go widziano, staje w kącie jak winowajca przed sędzią, patrzy w ziemię, jego serce przejmuje żal, oczy napełniają się łzami. Z jego duszy wyrywa się skarga: „Boże mój, zlituj się nade mną, bo jestem wielkim grzesznikiem”. Właśnie ta pokora wzruszyła Serce Boga, bo otrzymuje celnik przebaczenie win i znajduje pochwałę z ust Jezusa Chrystusa, który mówi, że wrócił on do domu usprawiedliwiony, podczas gdy faryzeusz w świątyni obciążył sumienie nowym grzechem. I kończy Pan Jezus swoje opowiadanie uwagą, że kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Skoro więc poznaliśmy już pychę, przypatrzmy się teraz cnocie przeciwnej temu występkowi. Jak pycha jest źródłem wszelkich występków tak pokora, na odwrót, jest podstawą wszelkich cnót. To brama, przez którą przychodzą do nas Boże łaski. Ona jest zbawienną przyprawą wszystkich dobrych uczynków, czyni je miłymi Bogu i zasługującymi na żywot wieczny. Ona jest panią Bożego Serca, bo Stwórca niczego nie odmawia pokornym.
Według Świętego Bernarda pokora jest poznaniem siebie samego i pogardą własnej nicości. Ona jest pochodnią, przy której widzimy jasno swoje niedoskonałości. Nie polega na słowach lub czynach, ale na poznaniu siebie samego i niezliczonych błędów własnych, które zasłania przed nami pycha.
Ta cnota jest do zbawienia absolutnie niezbędna. Bo Pan Jezus wyraźnie mówi, że jeśli się nie staniemy jak małe dzieci, nie wejdziemy do królestwa niebieskiego. Pokora ma zapewnione wszystko. Ona wyjednuje przebaczenie grzechów, zapewnia zwycięstwo w pokusach; ona czyni nas miłymi Bogu. I dlatego Chrystus jako Człowiek przybrał postać sługi właśnie dla naszego przykładu. Ze względu na swoją pokorę znalazła też u Boga łaskę Najświętsza Panna.
Święty Antoni widział na świecie mnóstwo sieci szatańskich i strasznie się tego przeląkł. Pytał więc Boga, kto będzie w stanie uniknąć tych wszystkich zasadzek. Usłyszał wtedy głos mówiący, że tylko człowiek pokorny nie wpadnie w te matnie. Świętemu Augustynowi postawiono pytanie, która cnota jest najmilsza Bogu i która prowadzi człowieka najpewniej do nieba. Po głębszym namyśle odpowiedział ten Doktor Kościoła, że jest nią pokora. Przed Świętym Makarym żalił się raz zły duch, że nie może go pokonać, chociaż lepiej pości od niego i więcej czuwa, bo wcale nie je, nie śpi, a tylko pod jednym względem Makary go przewyższa – cnotą pokory, której zły duch nie posiada.
Szczęśliwy, kto ma tę cnotę, bo jest zdolny do wielkich rzeczy. Bez pokory wszystkie inne cnoty są niczym. Choćbyście wszystko rozdali między ubogich, choćbyście całe życie płakali i pokutowali za grzechy, choćbyście umarli na pustyni, nie wejdziecie do nieba, jeżeli zabraknie wam pokory.
Nie dziwimy się więc, że Święci tak gorliwie starali się o nabycie i zachowanie tej cnoty. Im bardziej Bóg obsypywał ich łaskami, tym bardziej oni się upokarzali. Święty Paweł został porwany aż do trzeciego nieba, a mimo to nazywa siebie wielkim grzesznikiem, prześladowcą Kościoła i płodem poronionym. Święci Marcin i Augustyn nie śmieją wejść do Kościoła, tak ich przeraża własna nędza duchowa.
I my także powinniśmy się przejąć poczuciem osobistej nędzy, jeżeli chcemy podobać się Bogu. Im bardziej drzewo obciążone jest owocami, tym bardziej jego konary pochylają się ku ziemi. I my także, im więcej dobrego czynimy, tym bardziej się uniżajmy i pamiętajmy o tym, że charakterystycznym znamieniem dobrego chrześcijanina jest pokora.
Po czym poznamy, że ktoś ma tę cnotę? Pokorny nie mówi o sobie ani dobrze, ani źle. On pilnie zwraca uwagę na siebie, opłakuje swoje winy i stara się podobać Bogu. Nie sądzi bliźnich ostro, nie gardzi nikim, jest wyrozumiały dla błędów innych. O bliźnim wyraża się dobrze. Jeżeli nie może o kimś dobrze mówić, milczy. Z osobistych pochwał się nie cieszy, unika ich. Za swoich przyjaciół uważa przede wszystkim tych, którzy mu ujawniają jego błędy i świadczy dobrodziejstwa tym, którzy go oczerniają. Jak pyszny chętnie przebywa w towarzystwie pochlebców, tak pokorny od nich stroni. Chętnie obcuje z Bogiem, przedstawia Mu swoją nędzę i prosi Go o miłosierdzie. W działaniu szuka jedynie chwały Bożej, nie zwraca uwagi na względy ludzkie, nie goni za rozgłosem.
Pan Jezus zdaje się nie rozróżniać między Chrztem, Pokutą a cnotą pokory. Powiada bowiem, że bez Chrztu Świętego nie wejdziemy do królestwa niebieskiego, tak samo jak po ciężkim grzechu bez pokuty nie otrzymamy rozgrzeszenia. Ale też, dodaje Zbawiciel, bez pokory – jeżeli się nie staniemy jako dziatki – nie będziemy oglądali Boga. Jeżeli będziemy pokorni, otrzymamy przebaczenie najcięższych win, a bez tej cnoty, choćbyśmy spełnili jak najwięcej dobrych uczynków, nie będziemy zbawieni.
Przytoczę wam przykład z Pisma Świętego. Wiadomo, że król Achab należał do najbardziej występnych królów izraelskich. Oddawał się nieczystościom, grabił posiadłości poddanych, odwodził ich od czci prawdziwego Boga i prześcignął zbrodniami wszystkich swoich poprzedników. Dlatego Bóg posłał do niego Swojego proroka, Eliasza, i kazał mu powiedzieć, że na tym miejscu, na którym psy lizały krew niewinnie zabitego Nabota, będą też lizać jego krew. Wyrok Boży był jasny i stanowczy. Kiedy Achab usłyszał tę mowę, rozdarł swoje szaty, okrył się włosienicą, pościł i upokarzał się. Bóg też zmienił Swój wyrok i rzekł do Proroka: „A zaś nie widział upokorzonego Achaba przede Mną? Ponieważ tedy ukorzył się dla Mnie, nie przywiodę złego za dni jego, ale za dni syna jego przywiodę złe domowi jego.” Widzicie stąd, że pokora przebija niebiosa, rozbraja prawicę zagniewanego Boga i sama jedna zyskuje przebaczenie.
Czy nie miałem racji mówiąc, że pokora jest najpiękniejszą i najcenniejszą ze wszystkich cnót? Kiedy ją mamy, mamy i wszystkie inne cnoty. Bez niej natomiast wszystkie nasze cnoty byłyby niczym. Dobrego chrześcijanina poznamy po tym, że gardzi sobą, a wszystkie słowa i uczynki bliźniego tłumaczy sobie na dobre. Jestem pewny, że jeśli będziecie posiadali cnotę pokory, wasze serce zakosztuje szczęścia na ziemi i radości niebieskich w przyszłym życiu.
Amen.
Wszystko to prawda. Z własną pychą walczę od lat i wciąż daleka jestem od zwycięstwa. Ten grzech przypomina mi chwast, który wyrwany w jednym miejscu, w najlepsze rozplenia się w innym. Dla jego wybujałości znakomitą pożywką są inni ludzie, rzadko pojawia się w samotności. Czy to dlatego, że oni też hodują swoje poletka, ba, niektórzy nawet całe plantacje pychy?
W tym kontekście nie dziwię się, że tak wielu świętych było pustelnikami.
W związku z częstym poruszaniem przez pana Stanisława Michalkiewicza tematu zazdrości wg św. Jan Marii Vianney’a napisałem do niego taki oto e-mail:
„I tylko jeden grzech główny nie dostarcza człowiekowi nawet chwili przyjemności: zazdrość. Zazdrość nie tylko nie dostarcza człowiekowi ani chwili przyjemności, ale w dodatku staje się powodem udręki, boleśnie urażając miłość własną grzesznika. Trudno powiedzieć, dlaczego właściwie ludzie grzeszą zazdrością, wskutek czego jest ona jeszcze jednym dowodem na tajemniczość zarówno świata, jak i natury ludzkiej.”.
Sądzę, że jasna i wyczerpująca odpowiedź na poruszany przez Pana temat jest zawarta w Piśmie Świętym i jest ona wręcz oczywista.
Wielokrotnie powtórzone zostało, że zazdrosnym może być tylko Bóg o swoje.
I taka Zazdrość jest dobra, chwalebna i piękna. Odwrotnie – zazdrość ludzka – która jest zawsze o „nie swoje” – bo wszystko de facto należy do Boga – jest zła i jest ciężkim grzechem.
Decyduje więc prawo własności do przedmiotu zazdrości. Zazdrość jest TYLKO Jego, bo wszystko jest Jego. Dlatego też jak sadzę (choć nie jestem żadnym teologiem, nawet domorosłym), że Pan Bóg ustanowił tak jaskrawą i wyraźną granicę w postaci braku przyjemności po stronie zazdrosnego człowieka dając do zrozumienia “co wolno wojewodzie …. ”
Że zazdrość jest TYLKO Boża świadczą poniższe kolejne cytaty z PŚ wyszukane po słowie „zazdrość”.
Dwanaście pierwszych cytatów dotyczy zazdrości Boga a trzynasty zazdrości św. Pawła, jako człowieka, który to cwaniak wszak napisał: „Jestem bowiem o was zazdrosny Boską zazdrością.” a więc Paweł zazdrości „nie po ludzku” rozumiejąc widać doskonale ten problem 2 tys. lat temu, co dzisiaj jakby nam co-nie-co umyka.
STARY TESTAMENT – Księga Wyjścia
Dekalog
20.5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. 6 Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
STARY TESTAMENT – Księga Wyjścia
Odnowienie przymierza
34.14 Nie będziesz oddawał pokłonu bogu obcemu, bo Pan ma na imię Zazdrosny:
jest Bogiem zazdrosnym. 15 Nie będziesz zawierał przymierzy z mieszkańcami tego kraju, aby, gdy będą uprawiać nierząd z bogami obcymi i składać ofiary bogom swoim, nie zaprosili cię do spożywania z ich ofiary.
STARY TESTAMENT – Księga Liczb
Izrael w Peor
25.10 Mówił znowu Pan do Mojżesza: 11 «Pinchas, syn Eleazara, syna kapłana Aarona, odwrócił mój gniew od Izraelitów, gdyż zapłonął pośród nich zazdrością. Dlatego nie wytraciłem zupełnie Izraelitów w mojej zazdrości. 12 Oznajmij więc: Oto Ja zawieram z nim przymierze pokoju. 13 Będzie to dla niego i dla jego potomstwa po nim przymierze, które mu zapewni kapłaństwo na wieki, ponieważ okazał się zazdrosnym o swego Boga i dokonał przebłagania w imieniu Izraelitów».
STARY TESTAMENT – Księga Powtórzonego Prawa
Unikać bałwochwalstwa!
4.23 Strzeżcie się, byście nie zapomnieli przymierza Pana, Boga waszego, które zawarł z wami, i nie uczynili sobie wyobrażenia w rzeźbie tego wszystkiego, co wam zabronił Pan, Bóg wasz. 24 Bo Pan, Bóg wasz, jest ogniem trawiącym. On jest Bogiem zazdrosnym.
STARY TESTAMENT – Księga Powtórzonego Prawa
Dziesięcioro Przykazań
5.7 Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie. 8 Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi.9 Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu – tych, którzy Mnie nienawidzą, 10 a który okazuje łaskę w tysiącznym pokoleniu tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań.
STARY TESTAMENT – Księga Powtórzonego Prawa
Miłość Boga
6.13 Będziesz się bał Pana, Boga swego, będziesz Mu służył i na Jego imię będziesz przysięgał. 14 Nie będziecie oddawali czci bogom obcym, spomiędzy bogów okolicznych narodów, 15 bo Pan, Bóg twój, który jest u ciebie, jest Bogiem zazdrosnym, by się nie rozpalił na ciebie gniew Pana, Boga twego, i nie zmiótł cię z powierzchni ziemi.
STARY TESTAMENT – Księga Jozuego
Przypomnienie powołania narodu
24.19 I rzekł Jozue do ludu: «Wy nie możecie służyć Panu, bo jest On Bogiem świętym i jest Bogiem zazdrosnym i nie przebaczy wam występków i grzechów. 20 Jeśli opuścicie Pana, aby służyć bogom obcym, ześle na was znów nieszczęścia, a choć przedtem dobrze wam czynił, wtedy sprowadzi zagładę».
STARY TESTAMENT – 1 Księga Samuela
18.8 A Saul bardzo się rozgniewał, bo nie podobały mu się te słowa. Mówił: «Dawidowi przyznały dziesiątki tysięcy, a mnie tylko tysiące. Brak mu tylko królowania». 9 I od tego dnia patrzył Saul na Dawida zazdrosnym okiem. 10 A oto nazajutrz duch, zesłany przez Boga, opanował Saula, który popadł w szał wewnątrz swojego domu.
STARY TESTAMENT – Księga Hioba
Czwarta mowa Elihu: Sens cierpień Hioba
Elihu jest prawdomówny
36
Opis burzy
32 Błyskawicą zbrojne ma ręce,
wskazuje jej cel oznaczony,
33 głos przeciw niemu wydaje:
zazdrosny gniew na nieprawość.
STARY TESTAMENT – Mądrość Syracha
14.1 Szczęśliwy mąż, który nie potknął się ustami i nie jest przybity smutkiem grzechów.
2 Szczęśliwy, którego własna dusza nie potępia i kto nie stracił swojej nadziei.
Zazdrość i skąpstwo
3 Dla człowieka skąpego bogactwa nie są dobrem, a sknerze na co pieniądze?
4 Ten, który gromadzi od ust sobie odejmując, dla innych gromadzi, a z jego dostatków inni wystawnie żyć będą.
5 Kto jest zły dla siebie, czyż będzie dobry dla innych? – nie ucieszy się on swoimi pieniędzmi.
6 Nie ma gorszego człowieka niż ten, który jest sknerą dla siebie samego, i to jest odpłatą za jego przewrotność:
7 jeśli coś dobrego zrobi, przez zapomnienie to uczyni, a na ostatek okaże swą przewrotność.
8 Zły jest, kto zazdrosnym okiem patrzy, odwraca oblicze i z góry spogląda na innych.
9 Oko chciwca nie zadowoli się tym, co posiada, a niegodziwa przewrotność wysusza duszę.
10 Oko złe zazdrości chleba, i brakuje go na jego stole.
11 Synu, stosownie do swej zamożności, staraj się o siebie, a ofiary Panu godnie przynoś!
12 Pamiętaj, że śmierć nie zwleka, a przymierze Szeolu nie zostało ci odkryte2.
13 Zanim umrzesz, czyń dobrze przyjacielowi i według swej możności wydobądź coś i daj mu!
14 3 Nie pozbawiaj się dobra dzisiejszego, a przedmiot szlachetnego pożądania niech cię nie mija!
15 Czyż zostawisz drugiemu owoc swoich prac i trudy twoje na podział losem?
16 Dawaj, bierz i staraj się o rozrywki dla siebie, albowiem w Szeolu na próżno szukać przyjemności.
17 Wszelkie ciało starzeje się jak odzienie, i to jest odwieczne prawo: «Na pewno umrzesz».
18 Jak gęste liście na bujnym drzewie, jedne spadają, a drugie wyrastają, podobnie pokolenia ciała i krwi, jedno umiera a drugie się rodzi.
19 Każde dzieło podlegające zepsuciu przepadnie i razem z nim pójdzie jego wykonawca.
STARY TESTAMENT – Księga Nahuma
Tytuł
1.1 Wyrok na Niniwę. Księga widzenia Nahuma z Elkosz. Potęga i gniew Pański Alef
2 Zazdrosnym i mszczącym się Bogiem jest Pan;
(Nun)
mścicielem jest Pan i Władcą [pełnym] gniewu; Pan mści się nad swymi wrogami i
długo się gniewa na swoich nieprzyjaciół.
NOWY TESTAMENT – 2 List do Koryntian
Apostoł chlubi się swym życiem pełnym troski o wiernych
11.1 O, gdybyście mogli znieść trochę szaleństwa z mojej strony! Ależ tak, wy i mnie znosicie! 2 Jestem bowiem o was zazdrosny Boską zazdrością. Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę. 3 Obawiam się jednak, ażeby nie były odwiedzione umysły wasze od prostoty i czystości wobec Chrystusa w taki sposób, jak w swojej chytrości wąż uwiódł Ewę.
W odpowiedzi otrzymałem:
Szanowny Panie!
Zazdrościć można tylko tego, czego sie nie ma. A czego Pan Bóg nie ma?
Te starotestamentowe opowieści o “Bogu zazdrosnym”, to jakieś
nieporozumienie. Pozdrawiam.
Stanisław Michalkiewicz
Gdzie jest prawda, wie ktoś?
Bóg dał nam wolność, a zatem nie posiada nas na własność, jeśli tego nie chcemy. Jeśli nie chcemy oddać się z miłości Boga, bierze nas diabeł przymusem. Może tu właśnie zazdrość Boga, bo – jednak z żalem – traci nasze szczęście. Nasze szczęście nie jest Jego własnością, mamy wybór i możemy je dobrowolnie stracić.
Bardzo logiczne spostrzeżenie, dziękuję.
P.S. Może ktoś jeszcze zechce coś napisać?
Oj, rozplenia się. Mnie jeszcze zaskakuje zmianą swojego wyglądu. Rośnie mi coś, nie poznaję, nawet mi się podoba, a potem patrzę, to pycha. Bogu dzięki, mamy Wielki Post i jutro zaczyna się marzec, miesiąc Świętego Józefa, więc dobra okazja na wstrzemięźliwość od gadulstwa i do pracy nad sobą, z której postaram się skorzystać.
>A czego Pan Bóg nie ma?
Twojego Mu całkowitego oddania, czyli Twego Mu posłuszeństwa, czyli Twej woli. Proponuję rozważyć, rozważyć poważnie, czy Pańskie życie wynika z Pańskiej woli, czy jest skutkiem Woli Pańskiej?
10/10
Widzę, że nie lada umysł z Ciebie. Mam taki problem natury logiczno-etyczno-moralnej którego dotychczas nikt (wg mnie) nie rozwiązał a brzmi on tak:
Rozważmy dwa przypadki, co do grzechu śmiertelnego:
1. Małżeństwo się rozwiodło z np. winy męża i mąż idzie do piekła. Żona być może też, bo jest też rozwódką, bo obydwoje żyją w grzechu z innymi po rozwodzie.
2. Mąż na widok pozwu moruje żonę, odsiaduje za to np. 8 z 15 zasądzonych lat (w afekcie), po wyjściu spowiada się szczerze!, po czym umiera … i idzie do nieba (co najwyżej przez czyściec).
Gdzie tu logika?
Uważacie Państwo, że Pan Bóg tak myśli i tak postępuje, czy też w tym rozumowaniu, – że lepiej czasami się wychodzi na zamordowaniu, – jest jakiś poważny błąd?
Kto odpowie jak rozwiązać ten problem?
Pan pozwoli, że sparafrazuję:
1. Człowiek popełnia grzech śmiertelny X. Nie spowiada się. Idzie do piekła.
2. Człowiek popełnia grzech śmiertelny Y. Żałuje, spowiada się szczerze. Idzie do nieba.
Nie rozumiem, gdzie tu dokładnie jest dylemat…
Czy może próbuje Pan ważyć grzechy? Szczerze odradzam! Zostawmy to Panu Bogu!
Po pierwsze to prosiłem o rzeczowy komentarz do postawionego problemu: człowiek który popełnia mord, czyli grzech wołający o pomstę do Nieba (jeden z czterech), jest jakby w lepszej sytuacji niż człowiek który się tego nie dopuszcza.
Po drugie za słownikem j.p.:
sparafrazować książk. «dokonać parafrazy czegoś, przerobić, zmienić jakiś tekst, zachowując związek z oryginałem»
Sparafrazować jakieś przysłowie, powiedzenie, jakiś cytat.
Sparafrazowany tekst, wiersz.
dk • IV, ~zuję, ~zujesz, ~zuj, ~ał, ~any; rzecz. sparafrazowanie n I.
Nie chodzi mi o “zachowanie związku z oryginałem” tylko o merytoryczną odpowiedź, więc czekam dalej załączając pokłony.
Zachowując związek z oryginałem, wydobyłem z niego co istotne, a ukryłem co drugorzędne.
Istotną różnicą pomiędzmy tymi przypadkami jest skrucha, żal za grzechy i Łaska dostąpiona dzięki spowiedzi.
Człowiek, który popełnił wielki grzech, a potem żałuje i pokutuje, w lepszej jest sytuacji niż człowiek, który popełnił “mniejszy” grzech i w nim trwa.
Dodałbym: nieskończenie lepszej, nie “jakby” lepszej.
Teraz pasuje.
Laudetur Iesus Christus et Maria semper Virgo
Wolałbym słuchać jakiegoś rabina w oryginale niż podstawionego Rysia.
Zobacz sobie jego bluźniercze wypowiedzi w duecie z rabinem Skórką z Argentyny. Było to kilka lat temu w Polsce.
Dziękuję, DelfInnie. Piękna konferencja o przebaczeniu. Spodobał mi się plastyczny obraz szklanki zakrytej celofanem, który uniemożliwia wlanie Bożej łaski :-)
Bóg swej łaski udziela również poprzez sługi swoje, którzy filmiki ze Słowem Bożym sieją po internetach, albo kiedy głodnego nakarmią i przyodzieją, a nawet gdy bliźniego stanowczo upomną. Możemy a priori odrzucić to, co ktoś mówi, bośmy uprzedzeni do tego, kto mówi. Możemy pomocy od bliźniego nie przyjąć, bo duma nie pozwala. Możemy celofanem na upomnienie się zamknąć, bo pycha blokuje.
Niech ci, którzy rzucają kamieniami, że nasi biskupi Boga się nie boją, że w Boga nie wierzą, że zastawiają co rusz pułapki na bidne owieczki i wiodą je ku przepaści, że sieją zgorszenie i zniszczenie zamiast pomagać w duchowym wzroście, zdobędą się na odwagę i wskażą dokładnie, gdzie w tej prelekcji jest pułapka, albo co jest gorszącego w tych słowach abp Rysia. A jeśli nie znajdą, niech chociaż w sercu przed sobą przyznają, że głosi on tutaj Słowo Boże, czyli Chrystusa, i robi to dobrze, a więc tymi słowami skutecznie pomaga wielu w duchowym wzroście, nawróceniu i zbawieniu duszy.
Dziękuję. Oczywiście możemy się nawzajem nienawidzić albo kochać. Tertium non datur. Propozycja Chrystusa jest taka, byśmy się miłowali. Dlatego też uznałem, że warto na problem, który postawiłeś serio, odpowiedzieć serio w nadziei, że z tej wypowiedzi wydobędziesz rozwiązanie.
Pozdrawiam
Stanisław Michalkiewicz powiedział:
“wszyscy się przyzwyczają, że „antysemityzm” jest nie tylko „myślozbrodnią”, ale i grzechem – o co zadbają już kadry ukształtowane przez Jego Ekscelencję abpa Grzegorza Rysia – tego samego, który oświadczył, że „żadna religia nie ma monopolu na prawdę”.”
Stanisław Michalkiewicz powiedział też:
“Niedawno w łódzkim Centrum Dialogu im. Marka Edelmana odbyła się dysputa z udziałem rabina Abrahama Skórki z Buenos Aires i JE Grzegorza Rysia, arcybiskupa metropolity łódzkiego. Z relacji z wydarzenia wynika, że „obydwaj duchowni” zgodnie oświadczyli, iż „żadna religia nie ma monopolu na prawdę”. Jak dotąd, ten rewolucyjny bądź co bądź pogląd nie został zatwierdzony przed Stolicę Apostolską, ale przecież w sławnym „dialogu z judaizmem” nie zostało jeszcze powiedziane ostatnie słowo, więc wszystko jeszcze przed nami. Warto zwrócić uwagę, że podczas wspomnianej dysputy nie padło pytanie, czego w takim razie „obydwaj duchowni” nauczają, względnie – cóż takiego „przepowiadają”, skoro „żadna religia” nie ma „monopolu na prawdę”? Ale bo też „dialog” ma swoje wymagania; zamiast zadawać kłopotliwe pytania, trzeba pić sobie nawzajem z dzióbków, bo „nic tak nie gorszy, jak prawda”.”
Ktoś kto mówi publicznie „żadna religia nie ma monopolu na prawdę” wyklucza się z Kościoła, który założył Pan nasz Jezus Chrystus.
Koniec kropka!
Brzmi jak ciekawe wyzwanie dla pyszałka :)
Chrześcijaństwo nie jest religią.
No i?