Ponieważ straszny giewałt (to z zapomnianego niesłusznie języka jidysz) się zrobił, że ten Kujda Kazimierz, wieloletni (1995–1998 oraz 2008–2015) prezes zarządu słynnej ostatnio spółki Srebrna, to nie dość, że TW, to jeszcze w Zbiorze Zastrzeżonym IPN na dekady troskliwie (a, użyjmy języka elit) skitrany,
przypominam mój opublikowany niemal 2 lata temu tekst o innym ulubieńcu Prezesa Kaczyńskiego, TW Wolfgangu, czyli Przyłębskim Andrzeju, ambasadorze w pewnym nieistotnym zupełnie kraju, czyli w Niemczech.
***
Kiedy (po miesiącach milczenia od pierwszego przecieku) dotarło do Publiczności to, co dotarło, pomyślałem sobie, że gdybym podpisał współpracę z SB jak mój rówieśnik Przyłębski, to bym dziś był ambasadorem.
No dureń, dureń ze mnie!
Ale niestety (dla mnie niestety), w teczce z donosami na mojego Ojca (1957-1989 (!) zachowała się notatka porucznika SB Pałczyńskiego, który zaraportował do płk Gałązki (szefa otwockiej bezpieki), że ja podczas rozmowy w biurze paszportowym zachowywałem się „butnie i arogancko”.
No, jak ktoś, kto w stosunku do przesłuchującego go esbeka zachowuje się arogancko może zostać ambasadorem?
No nie może!
I pewnie w tym PiSie ktoś tę notatkę przeczytał, komu trzeba pokazał i z mojej ambasadorskiej fuchy – nici.
A tak się na nią szykowałem!
—————–
PiS ma z tej całej zadymy dwa wyjścia (nie trzy, bo ja już ambasadorem być nie chcę) i oba doskonałe:
1. pogonić Przyłębskiego, co oznacza utratę kontroli nad dopiero co odzyskanym Trybunałem Konstytucyjnym, a dlaczego – tłumaczyć nie muszę)
2. zamieść sprawę pod dywan (czym się już, jak ich nazwałem – „dziennikarze komercyjnie niepokorni” zajmują), co oznacza kilka rzeczy na raz:
a/ PiS nie ma kandydata na ambasadora w Berlinie, który NIE podpisał kwitu o współpracy z SB
b/ PiS na kluczowe stanowiska mianuje ludzi o prawidłowym przebiegu kariery zawodowej:
|
– Rada Mediów Rządowych: ideowy komunista Czabański (no przecie nie dla kasy się zapisał)
– Akademia Sztuki Wojennej: jeszcze bardziej ideowy, bo z prawdziwej, stalinowskiej rodziny, komunista Targalski
– ministerstwo od opieki nad pasionymi kasą publiczną NGOsami: podrzutek z UW Gliński
itd. itp
Gdyby jednak jakimś cudem tego Przyłębskiego Prezes posunął (no przecież nie, jak go nazwałem „wiernota” Waszczykowski – on w MSZ ma tyle do gadania , co Polak za okupacji),
moja propozycja na zagospodarowanie ambasadora jest następująca:
Przyłębski na szefa IPN!
——————
A teraz siedzę sobie przy filiżance kawy (ja piję kawę z filiżanki) i czekam, kiedy Przyłębski (przed esbekiem określał siebie jako „ateistę i marksistę”) powie, że zgodę na ambasadorowanie PiS wymusiło na nim szantażem, groźbami itp metodami?
Ale to wszystko jest pikuś:
PiS wysunął na strażnika eurożyrandola niejakiego Saryusza-Wolskiego.
Mnie tam ganc pomada, ale czy Prezes jest absolutnie pewien, że ten Saryusz-Wolski niczego w zamierzchłej (i niedawnej) przeszłości nikomu nie podpisał ?
http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/przylebski-palil-ale-sie-nie-zaciagal-d
:D :D doskonały tekst