Tales z Miletu, sedes z ebonitu, Karoń z neolitu
Coryllus, Gabriel Maciejewski/cytaty/
Wybierając poniższy cytat z Karonia, Coryllus napisał:
Antykultura to ideologia społeczeństwa domagającego się wolności, ale pozbawionego etosu pracy, a więc skazanego na nieustanną kradzież i wspieranie systemu powszechnej kradzieży /K.K./
“Ponieważ ja najbardziej na świecie nienawidzę etosu pracy i zastępuję go kiedy tylko mogę etosem frajdy, postanowiłem odnieść się do powyższego tekstu i do całego projektu Karonia w ogóle.
Karoń używa starego, heretyckiego języka, po to, by dziś przekonać nas, że tak naprawdę kradną nie bogaci, przeciwko którym zwracała się herezja, ale ci którzy głoszą potrzebę wolności”.
Cz.L: Jest to oczywista nieprawda, bo kradną tworzący liczne grono pasożytów i bogaci i biedni. Jedni i drudzy głoszą „potrzebę wolności”, w formie populistycznego, pojemnego hasła, w którym mieści się prawo do współczesnych form pasożytowania. Kto kradnie? Robią to politycy kradnąc publiczne pieniądze. Kradną banksterzy, kradną urzędnicy i biurokraci różnego szczebla wykonujący pracę rzekomą. Kradną oszukując swoich naiwnych klientów przedstawiciele nowych zawodów: psycholodzy (głównie koncepcji analitycznej), trenerzy osobowości, wróżki i wróże, specjaliści od zarządzania i wyzyskiwania zasobów ludzkich w służbie większych złodziei. Kradną sami marksiści antykulturowi, domagający się od państwa i podległych mu jednostek pieniędzy za demoralizację dzieci i młodzieży.
Wszyscy wyżej wymienieni NIC NIE PRODUKUJĄ, ani nie świadczą żadnego dobra drugim ludziom. Kto nie kradnie? Nie kradnie Coryllus, mając fabrykę książek i czasopism, czerpiąc z tego zysk godziwy.
“Oni (biedni) także nie pracują i niwelują tym samym etos pracy. Ten zaś należy uwypuklać i podkreślać jego znaczenie. W normalnym świecie, a dobrze jest zaobserwować to w przyrodzie, tylko skończony idiota podkreśla znaczenie tego czym się zajmuje. Jeśli jego aktywność ma charakter poważny, a on ujawni jej mechanizmy jest skazany na zagładę i unieważniony. Jeśli jego aktywność jest jakąś okazyjną amatorszczyzną i on po prostu próbuje zwrócić na siebie uwagę jakimiś gawędami o jej rzekomym znaczeniu, unieważnia tym samym całe gadanie o etosie pracy i jego znaczeniu. Jest bowiem łatwy do zdemaskowania i wyszydzenia.
Tak naprawdę w pracy nie liczy się żaden etos, ale efekt, to zaś co Karoń i inni nazywają etosem pracy służy do cementowania spójności zawodowych gangów. Mechanizm ten doskonalony jest od tysięcy lat, a efekt tego jest następujący – skonsolidowane zawodowe gangi, używane są przez wielkich bankierów do kwestionowania praw własności. Innej funkcji etos pracy nie ma, a jeśli Karoniowi się zdaje, że pieprzenie o etosie skupi wokół niego ludzi zainteresowanych pracą, zmianą stosunków społecznych czy czymś podobnym, to się grubo myli. Gawędy o etosie przyciągają zawsze gromadę leni, która musi posłuchać jakim to fantastycznym zjawiskiem jest praca i jej etos, zanim znów legnie na tapczanie i chwyci pewną ręką za zmieniarkę do telewizora”.
Ten fragment również zawiera straszne mielizny niegodne szefa Szkoły Nawigatorów, bo Krzysztof Karoń wielokrotnie wyjaśniał, że etos pracy stworzony przez protestantów ma nałożoną przez katolików nakładkę, postulującą, że praca powinna być dla dobra wspólnego i indywidualnego, a uzyskany w ten sposób efekt będzie zyskiem godziwym lub dobrem świadczonym na rzecz drugiego człowieka. To, o czym pisze Coryllus – to, co służy do „cementowania spójności zawodowych gangów” nie ma nic wspólnego z etosem pracy, lecz jest kodeksem mafijnym lub korporacyjnym.
Co się stało z Coryllusem, z obiecującym „pisarzem rewizjonistą” „przelotną fascynacją” Grzegorza Brauna?
Domyślam się, że Coryllus zrobił to po prostu z zawiści, bo Karoń dokonał czegoś, co dało mu miejsce w historii – napisał historię antykultury, rzecz o antykulturowym marksizmie z którym większość ma kłopot natury poznawczej – rozpoznawczej, ze względu na używany przez marksistów gadzi język. Polskie społeczeństwo ma kłopot podwójny, bo komunizm zazwyczaj kojarzy mu się z wersją „socjalizmu realnego”, która w ostatniej swojej odsłonie, w drugiej połowie lat 80-tych różniła się zasadniczo od antykulturowego marksizmu, który szalał na zachodzie Europy.
Marksizm niszczy nie tylko etos pracy, ale i inne etosy, które nasza kultura przechowuje w tradycji. Mam na myśli etos rycerski, ostatnio widziany w tej szerokości geograficznej pod postacią polskich żołnierzy niezłomnych. Antykultura usiłuje również zniszczyć nie tylko etos bycia mężczyzną, ale także etos bycia matką i żoną – kobietą tworzącą dom i wychowująca dzieci. Marksiści robią to w formie rozsiewania trucizny gender i lgbtq.
“Jak każdy amator udający kogoś kim w istocie nie jest Karoń usiłuje połączyć swój literacki debiut z literackim opus magnum”.
Tak, mój Drogi zawistny Coryllusie, Karoń wydając swoją książkę okazał się postacią nie mniej ważną od twojej, choć przecież nie współzawodniczył z tobą o palmę pierwszeństwa, ale jak chcesz się koniecznie porównywać, to ostatnie dokonania Karonia wprowadzają go na współczesny panteon, godząc boleśnie w twoje ego.
Pan Maciejwski zrobił recenzję spisu treści książki pana Karonia – o ile mi wiadomo jest to swoiste novum na polu recenzenckim, ale to chyba wątpliwa zasługa, nie każda nowinka w kulturze powinna stać się uznanym wzorcem z racji samej swej nowości. Na zarzuty ze strony komentatorów, że jest to nieprofesjonalne i komiczne odparł Pan Maciejewski w zasadzie tak, że jego zdaniem książka z pewnością nie jest warta czytania – co jego zdaniem uzasadnia krótki rzut oka na spis treści. Zgadzam się z panem Maciejewskim, że tytuły rozdziałów przypominają raczej hasła mające przyciągać uwagę niewyrafinowanego czytelnika, aniżeli profesjonalne tytuły. Tym niemniej zdaje sobie sprawę, że mógł być to celowy zabieg marketingowy ze strony Karonia. Ubolewam nad tym, że ogólny poziom krytyki na SN, wobec Karonia urąga rozumowi, bo właściwie nie ma nic wspólnego z konstruktywną krytyką. Tamtejsi krytycy czepiają się słówek, nadinterpretują i ślizgają się po powierzchni. Innymi słowy zaślepiają ich ich własne uprzedzenia. Podobnie czułam się tutaj, próbując dyskutować z niejakim CZL i Pocieszycielem o kwestii zależności między predestynacją i wolnością.
Ja sama nie zgadzam się z panem Karaniem we wszystkim, oczywiście nie zgadzam się z nim, gdy twierdzi stereotypowo i niezgodnie z faktami, że w pierwotnym protestantyzmie nie ma wolnej woli, bo w przeciwieństwie do pana Karonia czytałam stosowne teksty źródłowe, co sam pan Karoń wszystkim zaleca, więc i ja bym mu poleciła w tym temacie lekturę. W każdym razie nie mam tendencji by czepiać się słówek, jestem zwolenniczką merytorycznej debaty, gdzie strony sporu wykazują pewne minimum chęci zrozumienia, o co przeciwnikowi naprawdę chodzi a nie manifestują swoją pogardę i niechęć wobec czyichś tez czy poglądów dobrze ich nawet nie rozumiejąc, a będąc przekonanym o chwytaniu wszystkiego w lot. Jeśli interlokutor wyraża się niejasno lub nieprecyzyjnie, to mu się na to wskazuje i wtedy wspólnie staramy się ustalić, jakie jest jego bardziej sprecyzowane zdanie w temacie. Taka postawa wymaga odrobiny dobrej woli, która moim zdaniem należy się każdemu, kto przedstawia się jako patriota i konserwatysta polski. Nie będziemy się ze sobą we wszystkim zgadzać, bo to niemożliwe, ale istotnym jest, aby się dobrze zrozumieć, na tyle na ile to możliwe. Blogerzy ze SN są biedni, bo przeżywają szok poznawczy w związku z faktem, iż ksiądz Guz prowadza się z Karoniem, a im mimo i z się starali, nie udało się nawiązać takiego bliższego kontaktu. Stworzyli sobie bałwochwalczy kult Coryllusa i organizują zloty czcicieli. Każdy krytyk jest z automatu traktowany jako profan i opluwany, jeśli to go nie zniechęca, to dostaje bana na amen. Spotkało to niejaką Cichą, która śmiała napisać kilka słów prawdy o ich postawie.
Milczę w zachwycie (to znaczy właśnie skończyłem):
krótko, celnie, dosadnie. Tak, jak trzeba.
Szkoda tylko, że tak wiele jest do krytykowania. Nawet krytyki trzeba krytykować.
Tak mało rzeczy (?) zasługuje na pochwałę…
Chociaż, krytyka błędnej krytyki jest chyba w jakimś sensie pochwałą?
Chcę chwalić.
Brawo dla Autora notki, brawo dla Komentatorki.
Brawo dla Karonia.
Także – na zachętę – brawo dla Coryllusa. Za odwagę publicznego głoszenia tego, co myśli. Życzmy mu, by myślał mądrzej.
Można by długo o pracy. Z jednej strony praca jako cel sam w sobie. Z drugiej praca jako konieczność, dla przetrwania. Czyli pozornie dobrowolność i przymus. Gdy tak naprawdę praca w dzisiejszym tego słowa znaczeniu odbierana jest, zdecydowanie, jako forma przymusu. Etos pracy . Dziwoląg słowny wymyślony na potrzeby tych którzy żyją czy raczej żerują na pracy innych. Praca jako słowo obudowane tysiącem znaczeń. Na chwilę obecną wybranie tego właściwego – praktycznie nie możliwe. Popatrzcie tylko jedno kluczowe słowo dla dzisiejszych, i nie tylko, czasów, a ile koterii i wyznawców różnych form interpretacyjnych pojęcia praca. Takich kluczowych słów jest naprawdę dużo i każde z nich interpretowane jest w zależności od potrzeb interpretatorów. Czy można powiedzieć, że prawda leży po środku ? Kolejne pytanie bez odpowiedzi.
Moim zdaniem, nie można. Od tego mamy rozum, aby szukać prawdy i ją nazywać.
Ciekawy jestem bardzo, dlaczego tak dużo ludzi boi się powiązać pracę z etosem: sensem, godziwym zyskiem, ze świadomością uczciwej pracy dla siebie, dla dobra wspólnego, dla drugiego człowieka. Przecież to nie jest tak bardzo skomplikowane. Nie potrafi tego zrobić część wolnościowców oraz libertarian, socjalistów, marksistów, a także nie potrafią tego zrobić z niewiadomych mi przyczyn ludzie “normalni”, bojący się chyba socjotechnicznego podstępu.
Wypisz wymaluj podglądy Coryllusa. Dowcip polega na tym, że jest CAŁKIEM NA ODWRÓT. Napisałem wyraźnie, że to jest kodeks mafijny lub korporacyjny, nie mający nic wspólnego z etosem pracy. Kiedyś z powodzeniem funkcjonowało określenie etos sztuki, a więc ten rodzaj sztuki, która transcenduje ku innym niż tylko wartości estetyczne – ku dobru, prawdzie, świętości. Dziś tego nie ma, bo wraz z antykulturą pojawiła się antysztuka wraz z maszyną do produkcji g…a (dosłownie), a wszystko to w ramach prawa do wolności stanowiącego szyld pod którym gromadzą się wszyscy uwiedzeni.
Z PRACY swojej ma człowiek pożywać chleb codzienny (por. Ps 128 [127], 2; por. także Rdz 3, 17 nn.; Prz 10, 22; Wj 1, 8-14; Jr 22, 13) i poprzez pracę ma się przyczyniać do ciągłego rozwoju nauki i techniki, a zwłaszcza do nieustannego podnoszenia poziomu kulturalnego i moralnego społeczeństwa, w którym żyje jako członek braterskiej wspólnoty; praca zaś oznacza każdą działalność, jaką człowiek spełnia, bez względu na jej charakter i okoliczności, to znaczy każdą działalność człowieka, którą za pracę uznać można i uznać należy pośród całego bogactwa czynności, do jakich jest zdolny i dysponowany poprzez samą swoją naturę, poprzez samo człowieczeństwo. Stworzony bowiem na obraz i podobieństwo Boga Samego (por. Rdz 1, 26) wśród widzialnego wszechświata, ustanowiony, aby ziemię czynić sobie poddaną (por. Rdz 1, 28), jest człowiek przez to samo od początku powołany do pracy. Praca wyróżnia go wśród reszty stworzeń, których działalności związanej z utrzymaniem życia nie można nazywać pracą — tylko człowiek jest do niej zdolny i tylko człowiek ją wykonuje, wypełniając równocześnie pracą swoje bytowanie na ziemi. Tak więc praca nosi na sobie szczególne znamię człowieka i człowieczeństwa, znamię osoby działającej we wspólnocie osób — a znamię to stanowi jej wewnętrzną kwalifikację, konstytuuje niejako samą jej naturę.
Jaki jest zapach liczby 3.5? Kolejne pytanie bez odpowiedzi?
Istnieją pytania bez sensu, takie, których konstrukcja wyklucza podanie prawdziwej odpowiedzi. Np. oparte na fałszywych założeniach (np. skoro Ziemia jest płaska, to co jest poza jej krawędzią? Czy przestał Pan kłamać i kraść?), używające źle zdefiniowanych pojęć (ile to będzie dwa do potęgi truskawkowej?) itd.
“Prawda leży po środku” to idiom, który oznacza, że każde z rozważanych zdań zawiera pewien prawdziwy aspekt jakiegoś zagadnienia, nie jest jednak jego kompletnym opisem.
Praca jest powołaniem człowieka (vide “Laborem Exercens” i “Rerum Novarum”), ale w ogólności nie istnieje przymus pracy na zasadzie jakiegoś uniwersalnego prawa.
Konieczne jest wykonywanie uczciwej pracy, aby osiągnąć określone korzyści (zdobyć jakieś dobra), nie okradając przy tym innego człowieka. Pasożytnictwo, czyli wykorzystywanie pracy innych osób, pozornie – przy braku ich sprzeciwu (ale z naruszeniem ich godności i dobra), także jest formą kradzieży. Przyjęcie pomocy nie jest pasożytnictwem, jeśli występuje sytuacja konieczności albo jeśli osoba ją oferująca ma świadomość istotnych aspektów sytuacji obdarowanego.
Chyba najistotniejsze w przypadku kwestii uczciwości pracy, to adekwatność jej owoców do włożonego wysiłku oraz rola ew. osób trzecich.
Zniewolenie kogoś by na nas pracował można rozpatrywać jako pewną formę pracy, ale oczywiście nie nazwiemy tego pracą uczciwą.
Przepraszam, za ten zbiór banałów, ale głośno myśląc porządkuję własne myśli.
Etos pracy to pamiętanie, że praca to tworzenie: coś, w czym jesteśmy podobni samemu Bogu.
Dlaczego praca kojarzy nam się głównie z przymusem? Bo jesteśmy niewolnikami. Żyjemy w systemie, w którym garstka złodziei rządzi narodami. Jesteśmy okradani z owoców naszej pracy twórczej i zapędzani do pracy głupiej, szkodliwej, do wyręczania maszyn i udziału w kradzieży.
Albo jest to fatalne tłumaczenie, albo ten fragment się JPII nie udał.
“Praca oznacza każdą działalność człowieka, którą za pracę uznać można i należy”.
Chyba prościej zdefiniować pracę określając, jaka działalność pracą nie jest: rozrywka, odpoczynek, poruszanie się, bezmyślne przyglądanie się czemuś itp. :)
Myśli Pan/Pani(?) w błędnych schematach,ten sam błąd popełnia Pan Maciejewski, otóż nie istnieje nic takiego jak praca jako wartość sama w sobie. Praca jest zawsze środkiem do realizacji pewnych wartościowych celów i z cała pewnością Pan Karoń nie promuje pracy jako wartości samej w sobie.Sprowadzanie tego, co mówi Karoń do powtarzanego wciąż i wciąż przez zwolenników Pana Maciejewskiego: “Arbeit macht frei”, przypomina sprowadzanie narodowców polskich do faszystów, albo ludzi mówiących prawdę o żydowskich zbrodniach do antysemitów. Jest to po prostu nieuczciwe, kłamliwe i obelżywe.
Pamiętam, że jeden z blogerów coryllistów – w opozycji, do pojawiającego się na SN komentatora Karonisty, który już z racji swojego pseudonimu został uznany za marksistę, faszystę i wręcz zwolennika szatana – próbował potem objaśnić na czym polega jego niechęć do “etosu pracy”, poza faktem, że ów zlepek słów wywołuje u niego innych nawigatorów odruch wymiotny, bo im sie kojarzy z marksizmem, Hitlerem itd. Wypowiedź ta składała się znowu z nadinterpretacji słów Karonia w połączeniu z pewnymi słusznymi uwagami. Otóż nadinterpretacją było to, że w związku z wypowiedzią o znakomitych wynikach polskich pracowników w fabryce mercedesa czy innej marki samochodu, nie pamiętam niestety jakiej, autor przypisał Karoniowi to, że ten cieszy się iż Polacy nie pracują w Polskich fabrykach tylko dla obcego kapitału i że sami nie posiadają własności. Nie sądzę, by Karoń się pod taką radością podpisał. Z drugiej strony słuszną uwagą było ze strony owego blogera to, że Polacy zasadniczo pracują bardzo dużo i guzik z tego mają w naszym kraju, poza naszym krajem może nieco więcej. Pytanie jest wiec następujące, czy żydokomuna faktycznie zniszczyła w Polakach chęć uczciwej pracy, czy też problem z osobnikami, którzy kradną jest bardziej związany z naturą ludzką? Mianowicie, jeśli problem tkwi w naturze, a na pewno tak jest, niezależnie od tego ile etosu pracy by nie wtłoczyć do łba osoby o złodziejskich skłonnościach, będzie ona kraść, bo taką powstrzymują tylko sankcje zewnętrzne, a nie żadne wewnętrzne motywy. W związku z tym pojawia się ów etos własności, o którym mówi się na SN. Problem polega na tym, ze nie mamy własności. Myślę, że Karoń również by się z tym zgodził, tylko, że Karoń zdaje się mieć jedna receptę na brak owej własności, mianowicie etos pracy – nie wiem czy tak jest, ale tak to jest chyba postrzegane na SN. I tutaj rację mają nawigatorzy, gdy mówią, ze sam etos pracy nic nie załatwia, bo kapitał jest w obcych rękach, a owe obce ręce nie chcą się nim dzielić i stosują nieuczciwe metody. Etos pracy, sam jeden, okazuje się nieskuteczną metodą do odzyskania kapitału przez Polaków. Tak to rozumiem, choć nawigatorzy maja poważny problem z tym aby to jasno wyartykułować. Mimo iż ględzą non stop o tym, ze są tacy praktyczni i nie ulegają emocjom, widać, że w stosunku do Karonia tak ich krew zalewa, że aż zaczynają bełkotać i język im się plącze i jedyne, co są wstanie wyartykułować, to właśnie swoje negatywne emocje.
Przypomniałam sobie markę samochodu, chodziło o fabrykę Forda.
Być mozę KAroń próbowałby sie bronić, mówiąc, ze owi kapitaliści mają problem z uwewnętrznieniem etosu pracodawcy i uczciwej konkurencji, który jakos by się mieścił w szeroko pojmowanym etosie pracy, ale jak zmusić kapitalistę, który nie uwewnętrznia rycerskich zasad by zaczął je przestrzegać, ano jeno siłą, bo jak pisałam, istnieją jednostki parszywe, oporne na cnotę. Czego dziś nie uznają współcześni “protestanci”, a i katolicy powoli zmierzają w kierunku uznania apokatastazy – wszyscy dobrzy, natura ludzka jest nieskończenie plastyczna, człowiek sam siebie kształtuje, każdy jak zechce bedzie mordercą, a jutro znowu zechce byc aniołem – wola człowieka jest wszystkim, nie ma nic stałego i niezmiennego w naturze człowieka, nie ma żadnych wrodzonych skłonności, tak się rozumuje i to jest lewackie, prelagiańskie rozumowanie. Powtórzę to słowo, za które zostałam zbanowana. Tak, właśnie pelagiańskie – gnostycko – masońskie myślenie. Takie tam “elastic heart”, jak głosi tytuł pewnej piosenki, otóż nie elastic, ale bardzo określone serce w granicach wrodzonych potencji, których nikt nie przeskoczy.
Czemu mam podbite oko? Bo kolega mnie walnął? A czemu walnął? Bo chciał. A czemu chciał? Bo go obraziłem. A czemu… itd. itd. aż do “I stworzył Pan Bóg człowieka, niewiastą i mężczyzną go stworzył”.
Etos pracy to początek: najpierw musimy wybrać, czy chcemy pracować, czy chcemy by ktoś kradł i nam dawał. Jak stwierdzimy, że jednak chcemy sami wypracować dobra, na których nam zależy, to dojdziemy do wniosku, że musimy zadbać aby nas nikt nie okradał, zamiast liczyć na to, że ktoś będzie kradł i dzielił się z nami łupem. I wtedy pojawi się własność.
I cóż tu odpowiedzieć na taki” zalew” komentarzy na mój wpis. Mogę stwierdzić tylko jedno – potwierdzają one to co skrótowo opisałem. Czyli „bałagan” czy też rozwarstwienie pojęciowe i interpretacyjne, które wywołuje ,wydawałoby się, jedno proste wyrażenie. Moim skromnym zdaniem przy wszelkich interpretacjach wisi nad nami jak miecz Damoklesa, czy chcemy tego czy nie, jedno słowo ideologia. (Ta moja skrótowość.)
P.S. Wobec naszej odpowiedzialności za grzech pierworodny, pozostaje nam li tylko etos pracy. Jako element swoistego odkupienia ? Które to odkupienie przykrywa następne “słowo bożek”- konsumpcjonizm.
Widzę, że z jakiś powodów bardzo panu nie pasuje postulat uczciwej pracy. Przywrócenie tegoż etosu jest przecież tylko jednym z wielu aspektów sprawy
Innym bardzo ważnym jest wychowanie dzieci, wychowanie z użyciem przymusu, wobec czego protestują popaprańcy określając to jako przemoc. Według nich przemocą jest system kar i nagród oraz nawet sama kara dla przestępcy.
Następną rzeczą jest przywrócenie prawa umożliwiającego egzekwowanie sprawiedliwości
Aktualne prawo, system wychowania oraz edukacji jest marksistowski. Dlatego trzeba to zmienić. Nie ma to nic wspólnego z odkupieniem, ze zbawieniem. Jest sposobem organizacji życia społecznego na miarę naszej cywilizacji.
Ogólnie chodzi o powrót do etosu życia społecznego opartego na etyce katolickiej, lub jak ktoś ma antykatolickiego wirusa – to specjalnie dla niego: opartego na chrześcijaństwie – proste.
Z przykrością to stwierdzam, ale z wywodów Pana UPS nic nie wynika, jak z wielu wywodów osób zgromadzonych na SN. Jeśli ktoś wchodzi do pomieszczenia, w którym panuje idealny ład, wszystko ma swoje miejsce po czym rzuca komentarz, że w pomieszczeniu panuje nieznośny bałagan, to chyba nikt nie potraktuje takiego osobnika poważnie. Istnieją tylko dwie możliwości: albo wariat, albo z innych świadomie chce robić wariatów. Mówienie o jakimś bałaganie pojęciowym i nie wskazywanie na czym niby ten bałagan polega, wskazuje niezbicie na bałagan w głowie osoby, która rzuca takie gołosłowne tezy. Pan UPS serwuje nam artykułowany bełkot, próbując stworzyć u mniej pojętnych ludzi wrażenie jakichś niedoścignionych wyżyn intelektualnych, z których spogląda na maluczkich, którzy rzekomo gubią się w pojęciach. Rzuca gołosłownie jakieś hasełko i udaje, że to, co za hasełkiem stoi jest oczywiste, a debilom nie warto nawet próbować tłumaczyć. Fakty są takie, że pan UPS ma logikę za nic, bo każdy szanujący logikę człowiek wyraża się precyzyjnie, unika bezsensownych wywodów, lubi definicje i podziały, a gdy mówi o czymkolwiek, to sam precyzuje jaką definicją danego terminu się posługuje, po to aby było jasnym, co też ma na myśli. Pan UPS ma idealny pseudonim, bo jak dotąd sam żadnej definicji, ani żadnego konkretu nie podał, spod jego klawiatury nie padły żadne konkretne tezy, UPS! Taki człowiek bełkocze, bo ma potrzebę poczuć się ważnym, szkoda czasu na próbę dyskusji, gdyż ów osobnik dyskusji odmawia. Nie będę dyskutować z pohukiwaniem i kląskaniem, bo ono żadnych myśli nie wyraża, tylko emocje mlaskającego.
Proszę mi objaśnić jaki ma związek z zacytowanym fragmentem mojej wypowiedzi znajdujący się pod nim łańcuch przyczynowo skutkowy, gdyż go nie widzę.
Choćby to: “moja skrótowaość” – nie ma czegoś takiego jak “skrótowość”, to jest bełkot. Człowiek wpada na salony, robi w pomieszczeniach totalną demolkę i oświadcza, że po jego działaniach wreszcie zapanował porządek. Boki zrywać. Pan UPS nalezy chyba do grona zwolenników pewnej paniusi, która w muzeum nieżydów Polin, bełkotała o przeżyciach geometrycznych kreski.
Ta sama paniusia postulowała by zakazać użycia terminu “rozumiem” w odniesieniu do dzieła sztuki, bo jej zdaniem nikt nic właściwie rozumieć nie może. Jaja nie z tej ziemi.
W powyższym filmiku jest też nawiązanie do książki… Karonia? “Historia antykultury”… nie zauważyłam tego wcześniej.
13 min. 30 sekund
Zachęcam do obejrzenia filmu Tomasza Samołyka.
Niestety, temat Karonia, jego poglądów, jego książki jest omijany, być może dlatego, że mówi bez ogródek o rzeczach najważniejszych – wprost, a ludzie chcą mieć igrzyska. Aktualnie pisowski elektorat emocjonuje się tym, jak jego idole tarmoszą smycz i popiskują przez kaganiec. Chodzi o ambasador Mosbacher. Lud pisowski jakby nie wiedział, że część postulatów żydowskich i amerykańskich jest już spełniona. Polska została ustanowiona specjalną strefą ekonomiczną z możliwością zwolnień z podatków firm zagranicznych.
Został podpisany kontrakt na dostawy gazu z USA na 20 lat (!!!) Poza tym postulat stałej amerykańskiej bazy, w sytuacji gdy władza w USA może się zmienić, jest postulatem zdrajców, albo skończonych głupców. Zresztą, czy aktualna administracja USA to nasi przyjaciele? To dotyczy również Trumpa, który podpisał ustawę 447.
Narracja o odradzającym się faszyzmie ma źródła również w USA
Bo faszyzm się odradza, tu pełna zgoda, w postaci Europejskiej Unii Sowietów, w postaci tęczy i żydowskiej obsesji kontroli nad światem i wszystkimi jego zasobami.
Chciałem po prostu wskazać na to, że im wcześniejsza przyczyna, tym mniej ona nam się kojarzy z rozważanym skutkiem, mimo, że jest ona równie istotna dla jego osiągnięcia jak ta ostatnia. To, że użyłem akurat takiego, a nie innego – fikcyjnego ciągu przyczyn i skutków, z punktu widzenia tej dyskusji jest kwestią przypadku.
Pisze Pani “Etos pracy, sam jeden, okazuje się nieskuteczną metodą do odzyskania kapitału przez Polaków… bo kapitał jest w obcych rękach, a owe obce ręce nie chcą się nim dzielić i stosują nieuczciwe metody.” (przepraszam, za przestawienie kolejności zdań, ale chyba sens pozostał nie zmieniony).
Jeśli dobrze rozumiem Karonia, uważa on, że pierwotną przyczyną braku polskiego kapitału nie są “obce ręce stosujące nieuczciwe metody”, ale przyzwolenie na te metody, jakie daje większość Polaków. Jesteśmy w mocy pogonić nieuczciwych inwestorów (złodziei), tylko ciągle wierzymy (my = większość naszych rodaków) w bujdę, że jak pozwolimy im kraść, oni dadzą nam edukację, bezpłatną służbę zdrowia, renty i emerytury, pieniądze z unii itd.
Ja się zgadzam z Karoniem: gdyby większość Polaków przestała liczyć, że system wyczaruje dla nich jakiś darmowy obiadek (albo niepostrzeżenie ukradnie go gdzieś i się z nimi podzieli), to pogonilibyśmy ten “obcy kapitał” i zaczęli budować własny (“Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, stalibyśmy się narodem wolnym już teraz. – ks. Jerzy Popiełuszko”). Etos pracy nie przekłada się bezpośrednio na odzyskanie własności przez Polaków, ale jest konieczną pra-przyczyną. Bez niego moglibyśmy wygnać lub unicestwić nieuczciwych posiadaczy kapitału, ale nic bo to nie dało, bo na ich miejsce przyszliby jeszcze gorsi.
Proszę o wskazanie pisma źródłowego , które wskazuje na istnienie w antropologi protestantyzmu , wolnej woli .
Pani Serafińska nie odpowie na to pytanie z dwóch powodów.
Pierwszym jest fakt zakończenia polemiki z nią na temat herezji protestanckiej, podczas której w prawie każdym komentarzu obrzucała nas inwektywami. Wpis kończący definitywnie tę polemikę: link
Drugim powodem jest fakt, że sam Luter np. w traktacie o niewolnej woli zaprzeczał istnieniu czegoś takiego na wyposażeniu człowieka.
No nieee… Ale nazywanie bandytów “żołnierzami niezłomnymi” i przypisywanie wbrew faktom “etosu rycerskiego” to już nie tylko niesmaczne ale przede wszystkim głupie.
Też uważam, że zdecydowanie za mało wybili żydokomunistycznej swołoczy.
Sugeruję Pani lekturę grypsów Cieplińskiego do syna, łatwo znaleźć w sieci, a sama Pani, z własnej i nieprzymuszonej woli, wypluje tą inwektywę.
Żeby nie czekać na Pani, zresztą jednak mało prawdopodobną, przemianę, zapytam – czy słyszała Pani coś o etosie rycerskim? Gdyby Pani coś o tym wiedziała i coś z tego rozumiała, zrozumiałaby Pani, jak bardzo Pani się myli…
Ciekawa analiza reakcji Coryllusa i jego środowiska na Karonia. Chłopaki lecą ostro, jak to powiedział Karoń, obsikują go. Stąd posądzenie o czystą i banalną zawiść jest chyba najcelniejsze. Trzeba dodać, że jest to zawiść rynkowa, atak wyprzedzający. Coryllus stosuje go do większości konkurentów na prawej stronie. Na liście atakowanych jest baaardzo gęsto, począwszy od Korwina, przez Ziemkiewicza, Łysiaka, Patlewicza do wreszcie krytyki Michalkiewicza czy Karonia. I wielu innych …. Zohydzanie konkurentów przez tak wyrazistą postać jak Coryllus przynosi efekt, człowiek zaczyna się rzeczywiście zastanawiać, czy może te autorytarne i sekciarskie analizy nie niosą w sobie jakiejś prawdy?
Coryllus jest niezwykłym pracusiem i mocno zdeterminowanym gościem i za to mu chwała, niestety nie może wyskoczyć z własnej skóry, występując w bezgustownych koszulkach i mamrocząc coś o jakości, najwyższej jakości… gdy pierwsze jego książki pełne były błędów korekcyjnych i beznadziejnych zdjęć.
Coryllus dziwi się też, gdy nie jest zapraszany przez ludzi, których jadowicie krytykuje i to jest kolejny paradoks Coryllusa.
A do najlepszych scenek należy krytyka niejakiego Dariusza Grabowskiego, który nawiedził go niespodziewanie i został pogoniony. Ktoś słusznie zauważył, że gdyby był potrzebny do noszenia książek, wyproszony na pewno by nie został :) Poza tym upublicznienie wejścia Grabowskiego, z pewnością sympatyka, było co najmniej niekulturalne…
Podsumowując – Karoń jest typem naturalnego filozofa i mędrkującego intelektualisty, pasującym do kawiarni artystycznych gadułą, Coryllus zaś bardziej typem pracowitego absolwenta technikum leśnego, wyposażonego w średni gust i cięty język. Szkoda, że kariera Coryllusa ma charakter jadowity i sekciarski, przez to zasięg jego oddziaływania będzie w naturalny sposób ograniczony. Ale czasami poczytać warto.
mnie sie zdawalo, tak se marzylem, ze ten portal ma jakies ambicje. ale widze ze nie. ze wciaz pragnie ambitnosci. a to jest roznica zasadnicza poniewaz jedno wynika z rozeznania rzeczywistosci a drugi ze skupienia na sobie. w skrocie. w skrocie bo przeciez i tak to pokasujecie, to po co mam rozwijac, tak?
Gałgan jestem, faryzeusz… :)
Szanowny Panie Sando,
« Karoń jest typem naturalnego filozofa … »
Czy mógłby mi Pan wytłumaczyć :
1. Czy jest, czy nie ma różnicy między rozróżnieniem Karonia ludzi na panów i niewolników, a Marxa na burżuja i proletariusza ?
2. Jakie jest kryterium tego rozróżnienia ?
Proponuję wysłuchanie :
Przedmiot metafizyki w/g Piotra Jaroszyńskiego :
Bardzo byłabym wdzięczna, gdyby autor tego wpisu odniósł się do następujących dwóch krytyk książki Pana Karonia
http://kompromitacje.blogspot.com/2019/03/karon-demaskuje-marksizm.html
http://kompromitacje.blogspot.com/2019/04/karon-manipuluje-danymi.html
Są tam postawione bardzo konkretne zarzuty, Można powiedzieć, że jest to przeciwieństwo ogólnikowej krytyki Coryllusa.
Odniósł się do tego sam Krzysztof Karoń. Mam nadzieję, że to ten film:
Niestety, nie ma tam żadnej merytorycznej odpowiedzi na zarzuty. Szkoda.
Też chciałabym usłyszeć dyskusję obu panów, ale jeden chce a drugi nie chce, i to nie chce ten co atakuje, a nie ten co chce się bronić.
W tym przypadku może mieć zastosowanie zasady z logiki matematycznej kiedy to jeśli ze zdania fałszywego wynika prawda, to zdanie jest prawdziwe (jakoś tak, dokładnie nie pamiętam, bo ta matura była tak dawno…).
Wiec nawet jeśli Karoń pisząc nie wszystko sprawdził dokładnie i wyszły przesunięcia czasowe filozofa z filozofką, czy nieścisłości w tłumaczeniach, to nie zmienia faktu, że prawda o manifeście z Ventotene i marksistach jest niepodważona.
Tu ciekawy wpis: https://www.pch24.pl/manifest-z-ventotene–wczoraj-moskwa–dzis-bruksela,67897,i.html
Tu też: http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=25314&Itemid=100
A wracając do dyskusji o błędach Karonia nie mogę się opędzić od natrętnej myśli, że tylu ludzi zajmuje się sprawami nieistotnymi, przelewaniem z pustego w próżne, bo te wszystkie idee są wydumanymi problemami, oderwanymi od rzeczywistości, kreowaniem wirtualnego świata, który zawali się jak wieża Babel natychmiast kiedy tylko zabraknie np. prądu, wody, jedzenia.
W polskim języku jest jedno uniwersalne słowo, które określa takie dywagacje krótko: pi…lą.
Zdaję sobie sprawę, że ta filozoficzna pornografia jest niebezpieczna, bo w obecnym systemie politycznym, w którym praktycznie nie mamy prawa wyborczego (bo przecież wybieramy wybranych) a kasta polityczna jest po to, by te chore idee realizować, a nie tworzyć nowe własne, zatwierdzone przez Suwerena w referendum.
Dlatego tak ważna jest praca Karonia, bo w łopatologiczny sposób uświadamia, że wciąż żyjemy w systemie, mechaniźmie, konstrukcji stworzonej przez marksizm, złodziejskiej, zbrodniczej, z iluzorycznymi prawami i fałszywą demokracją. Państwo oparte na tej ideologii jest antyludzkie.
>a nie tworzyć nowe własne
tu błąd.
Nie ma żadnego błędu.
ależ jest, skoro sama pani powiedziała. że “tylu ludzi zajmuje się sprawami nieistotnymi, przelewaniem z pustego w próżne, bo te wszystkie idee są wydumanymi problemami, oderwanymi od rzeczywistości, kreowaniem wirtualnego świata, który zawali się jak wieża Babel natychmiast kiedy tylko zabraknie np. prądu, wody, jedzenia”.
Gdyby nie to zdanie, nie pozwoliłbym sobie na wytykanie błędu w konkluzji wywodu.