na paliwa. Wskutek wzrostu cen paliw setki tysięcy Francuzów wyszło na drogi i zaczęło je blokować, stawiając barykady i podpalając je. {TUTAJ} Zablokowano też składy paliw oraz rafinerie. W sobotę. 17.11..2018, w protestach brało udział 350 tysięcy osób. We wtorek wieczorem mówiono już tylko o 10 tysiącach, ale dziś [21.11.2018], w piątym dniu demonstracji, blokady znów się pojawiły {TUTAJ}. Zaczęła interesować się nimi zagranica. W dzisiejszych Wiadomościach TVP były one jedną z głównych informacji dnia.
Wskutek wypadków spowodowanych przez blokady zginęły dwie osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych {TUTAJ}. Protestujący zapowiadają wielkie manifestacje w najbliższy weekend, w szczególności w sobotę. Rząd grozi użyciem siły. Tego rodzaju protesty nie są niczym nowym we Francji. Gdy wpiszemy w Google “french fuel protests” dowiadujemy się, iż podobne akcje miały miejsce w 2010, 2014, 2016, a także w czerwcu 2018 r. Miały one jednak znacznie mniejszy zasięg.
Ciekawe jest to, że nikt nie wie, kto stoi za obecnymi wydarzeniami. Ukazał się {TUTAJ} artykuł “Thugs, racists, anarchists or mostly ordinary folk? Who are France’s ‘yellow vest’ protesters?” [yellow vest – żółta kamizelka to znak rozpoznawczy protestujących]. Autor dochodzi do wniosku, iż choć do demonstracji przyłączają się ekstremiści różnego rodzaju, to większość uczestników ta zwykli ludzie z trudem wiążący koniec z końcem. Mimo wszystko – ktoś musiał rzucić hasło i koordynować akcję. W tekście pada tylko jedno nazwisko: “Priscillia Ludosky, one of the founders of the movement, stresses that the movement is not about politics but rather about ordinary people who are struggling to make ends meet.”.
Ciekawa jestem, czy ta fala protestów doprowadzi do powstania szerszego ruchu społecznego, czy też wygaśnie bez śladu.
Priscillia Ludosky (33 lat) urodziła się w południowym przedmieściu Paryża. Jej rodzice przyjechali z Martyniki w 1980 r. Pracowała w bankowości, teraz sprzedaje własne produkty kosmetyczne, więc codziennie sporo jeździ samochodem do swych klientów. Ciekawe skąd ma nazwisko o polskiej konotacji, gdyż ma raczej czarną karnację. Nie należy do żadnej partii, ani do związków zawodowych. 29 maja 2018 wrzuciła do internetu petycję do rządu w związku z podwyżką cen benzyny i ropy. Do 14.11.2018 tę petycję podpisało 830 000 protestujących. Priscillia nie uważa się za przywódcę, chce być tylko rzecznikiem protestujących ludzi. Rząd nie ma z kim rozmawiać, gdyż ten ruch nie jest scentralizowany, ani nie ma żadnego przywódcy. Związek zawodowy transportowców z FO chciał się przyłączyć, ale protestujący nie chcą ich przywództwa. W każdym regionie, każda grupa protestujących jest samodzielna, kontaktują się przez internet. Nie czynią burd. Gdy policja czy żandarmeria ich usuwa z danego miejsca, przechodzą w inne lub wracają, gdy policja odeszła. W każdym ruchu znajdą się chuligani, albo prowokatorzy. W sobotę 24.11. « żółte kamizelki » mają się zebrać w Paryżu na placu Concorde. Rząd twierdzi, że to nie możliwe, nie mają zgody od władz miejskich; ale to jest przecież ruch spontaniczny, więc nie muszą mieć zgody. Dziś rząd proponuje Plac Champ-de-Mars położony dalej od Pałacu Elizejskiego prezydenta niż Concorde. Na wyspie Réunion protest Żółtych Kamizelek został zdominowany przez bunt ludu i dochodzi do walk z policją, a teraz z wojskiem.
Kilka lat temu rząd zmusił kierowców do posiadania żółtych kamizelek, które każdy kierowca powinien założyć w razie wypadku, więc każdy je musiał kupić pod groźbą mandatu, czyli już był to podatek nie wprost. Teraz Macron manipuluje podatkami w górę i w dół, ale w sumie podatki rosną i ludzie mają tego dość. Żółte Kamizelki twierdzą, że będą blokować drogi aż do skutku, czyli do wycofania podwyżek na paliwo; rząd twierdzi, że nie zrezygnuje. Zobaczymy.