Korporacje
(…) Współczesne korporacje to rodzaj prywatnych państw o zakusach monopolistycznych, wyposażonych w dodatku w wielką moc tworzenia i korzystania z taniego i niedostępnego dla innych pieniądza (ok. 70 % największych korporacji funkcjonuje na rynku finansowym). Z punktu widzenia polityki korporacje są bytami poza jakąkolwiek procedurą kontrolną. Dlatego są tak niebezpieczne dla państw i narodów, które są traktowane jak narzędzia w osiąganiu celów wykraczających daleko poza ekonomię i burzących tradycyjne wartości tak bliskie przecież konserwatywnym liberałom.
Czy funkcjonowanie współczesnych korporacji jest zgodne z zasadami tradycyjnego liberalizmu? Na pewno nie. Globalne korporacje nie są przede wszystkim własnością prywatną w klasycznym tego słowa rozumieniu. Są najczęściej własnością innych osób prawnych. Struktury są często wielopoziomowe, nieczytelne i odhumanizowane. Nie ma prostego przełożenia między właścicielami a zarządzającymi. Korporacje mogą skupować z rynku własne akcje, aby podbić ich cenę. Nie ma to nic wspólnego z pierwotną ideą spółki akcyjnej, która miała chronić inwestycje, często drobnych, akcjonariuszy i realizować określone cele gospodarcze, a podstawową korzyścią akcjonariusza była dywidenda.
Współczesna korporacja przypomina raczej formę zjednoczeń przemysłowych z czasów PRL, gdzie odpowiedzialność kadry zarządzającej była iluzoryczna, gdzie zamiast pracować piastowało się stanowiska i robiło kariery. Różnica jest jednak w skali – dzisiejsze korporacje to podmioty o potencjale i sile wielokrotnie większej od wielu państw i należy je traktować raczej jako swego rodzaju ponadnarodowe państwa z zastrzeżeniem, że są one zdecydowanie groźniejsze poprzez bezwzględną pogoń za zyskiem bez hamulców w postaci prawa międzynarodowego obowiązującego, przynajmniej teoretycznie, społeczność międzynarodową.
Korporacje burzą podstawową zasadę wolnego rynku: równość podmiotów
gospodarczych wobec prawa. Korporacje są de facto ponad prawem, zarówno
podatkowym jak i handlowym.
Charakteryzuje je niewspółmierność praw i obowiązków Charakteryzuje je niewspółmierność praw i obowiązków oraz odpowiedzialności. Stosują powszechnie korzystny dla siebie arbitraż. Powszechnie już uważa się, że uspołeczniają koszty i prywatyzują zyski nie płacąc przy tym podatków. Poprzez lobbing i korupcję gwarantują sobie często pozycję monopolistyczną na danym
rynku, co również kłóci się zasadami liberalizmu. Niekontrolowany monopol prywatny jest jeszcze groźniejszy i bezwzględniejszy niż monopol państwowy. Używa on często przymusu prawno – administracyjnego państwa, by osiągnąć swoje cele. Widać to jaskrawo na rynku farmaceutycznym (np. przymusowe szczepienia, eliminowanie naturalnych i tanich nie nadających się do opatentowania leków) czy finansowym (przymusowe programy emerytalne, przymus z korzystania prywatnego pieniądza dłużnego). Korporacje nie liczą się też nagminnie z kosztami społecznymi i zdrowotnymi (np. stosowanie w nawozach szkodliwego dla zdrowia glifosatu, stosowanie aspartamu czy azotanów w żywności).
Korporacje wreszcie łamią podstawowe zasady bezpieczeństwa np. żywnościowego uzależniając całe kraje od dostaw opatentowanych nasion do zasiewów czy pasz produkowanych z roślin transgenicznych. Korporacje również są głównym sprawcą przemocy finansowej wobec społeczności, narodów, a nawet całych państw (np. w Polsce opcje i kredyty pseudowalutowe, problem zadłużenia Grecji). Również współczesny rynek kapitałowy i giełdy, których ikonami są wielkie korporacje stały się swoją własną karykaturą. Tylko ok. 0,5 % funduszy inwestowanych na giełdach służy realnej gospodarce. Reszta to czysta spekulacja, wyniszczająca i jałowa, tworząca niewiarygodne wyceny nie tylko akcji, ale również surowców, żywności czy walut.
Co to ma wspólnego z równością szans podmiotów i konsumentów na wolnym rynku, z uczciwym handlem, z uczciwą konkurencją i kooperacją? Niewiele też ma wspólnego z tradycyjnym liberalizmem, sprawiedliwością oraz wolnością, której zakres jest bezustannie przez korporacje ograniczany.
Należy uznać międzynarodowe korporacje za meta – państwa, których cele wykraczają daleko poza czystą ekonomię i są par excellence polityczne. Promują określoną wizję kultury i relacji międzyludzkich oraz kształt globalnego ładu społeczno – politycznego, w którym nie ma miejsca na oparte na tradycyjnych wartościach państwa narodowe. W zakresie metod są bezwzględne i należy stosować wobec nich zasadę ograniczonego zaufania. Myślenie w kategoriach dobrze pojętego wspólnego interesu jest im obce, bowiem nie maja interesów lokalnych tylko globalne. W każdej chwili mogą się przenieść do innego kraju, gdzie warunki do kolonialnego wyzysku są jeszcze lepsze, zyski jeszcze wyższe, a koszty społeczne i środowiskowe niekontrolowane przez lokalną władzę. Idea permanentnej rewolucji trockistowskiej została zastąpiona ideą permanentnej eksploatacji i kontroli, nie tylko na poziomie ekonomii, ale również na poziomie komunikacji i kultury. Ostatecznym celem jest ograniczenie populacji oraz stworzenie nowego człowieka – śrubki w maszynie programowanej centralnie globalnej wioski. Nie powinna więc dziwić historyczna symbioza między wielkim kapitałem międzynarodowym a międzynarodowymi ruchami wywrotowymi i rewolucyjnymi, zwłaszcza radykalnymi, których celem było przeoranie dotychczasowych struktur społecznych (komunizm, nazizm). W tym kontekście logiczne jest sponsorowanie bolszewizmu przez banki z Wall Street (np. przez ulubiony przez premiera Morawieckiego bank JP Morgan) czy współczesne stosowanie finansowego terroryzmu (opcje walutowe czy kredyty pseudowalutowe) wobec wielu społeczeństw.
Nie przypadkowe są oskarżenia o zbrodnie przeciw ludzkości i środowisku naturalnemu (niekorzystne dla koncernu Monsanto orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości w Hadze) czy działania depopulacyjne (zatrute szczepionki i żywność). Nie przypadkowe wreszcie jest uzależnienie od globalnej korporacyjnej sieci niedemokratycznych i nietransparentnych organizacji międzynarodowych typu UE. Zarówno Jeann Monnet (pracował dla JP Morgan) główny architekt wspólnot europejskich jak i pierwszy przewodniczący Komisji Europejskiej Walter Hallstein (pracował dla IG Farben) byli ludźmi międzynarodowego kapitału. Ostatnio Komisja Europejska zezwoliła na mega fuzję Monsanto i Bayer oraz powstanie globalnego giganta w dziedzinie agrobiznesu (GMO, nawozy sztuczne).
Fundamentem i źródłem potęgi korporacyjnej jest władza nad pieniądzem – bez jej odebrania i zbudowania własnych lokalnych sieci, odbudowania zdrowej tkanki społeczno – gospodarczej nic się zmieni, a każdy wysiłek będzie chwilowym likwidowaniem objawów, a nie leczeniem choroby.
______________________________________________________________________________________________________________
Fragment artykułu Piotra Roberta Jankowskiego /NISS/. Wkrótce całość
Dodaj komentarz