Nigdy w życiu nie sądziłam, że będę polecać moim czytelnikom jakiekolwiek teksty z “Krytyki Politycznej”. Zawsze uważałam, że w tym piśmie można znaleźć wyłącznie lewicowy bełkot. Zmieniło się to przedwczoraj [10.09.2019], gdy przeczytałam wpis Piotra Gursztyna na Twitterze {TUTAJ}:
” @PiotrGursztyn
niesamowity txt o skutkach niemieckiej polityki imigracyjnej. Trzeba przeczytać (…) Niemiecki rachunek strat. Pisze Urszula Ptak. krytyka polityczna.pl “.
Zajrzałam do linkowanego artykułu pani Urszuli Ptak “Rachunek strat. Niemieckie potyczki z uchodźcami” {TUTAJ} i mnie zatkało. Poczułam się tak, jakby żaba zaczęła nagle do mnie mówić i wygłosiła całkiem sensowne przemówienie. Tekst pani Ptak jest po prostu świetny. Wcześniej, w lipcu 2018, Urszula Ptak zamieściła w “Krytyce Politycznej” inną publikację “Pułapki na dobrych ludzi {TUTAJ} [przedrukowała ją “Gazeta Wyborcza {TUTAJ}]. Pani Ptak napisała w niej:
“Mieszkam od 14 lat w Berlinie – w mieście, w którym z 3,6 mln ogółu mieszkańców 658 tysięcy ma obywatelstwo innego państwa i aż 1,123 mln ludzi ma pochodzenie migracyjne (w samym Berlinie mieszka więcej cudzoziemców niż w całej Polsce – ok. 250 tys.). Co piąty berlińczyk legitymuje się innym niż niemieckim paszportem, w tym również i ja. Po 7 rano wychodzę do pracy. Jestem nauczycielką niemieckiego w klasie dla uciekinierów i migrantów. (…) Drugi rok uczę dzieci, które przybyły do Europy w 2015 i 2016 roku. Wcześniej przez dziesięć lat uczyłam dorosłych migrantów i uciekinierów. Znam ludzi z całego świata, z każdego kontynentu. Znam setki historii ucieczki lub emigracji, setki motywów, jakimi się ci ludzie kierowali, jak dotarli do Europy i wiem, jak wygląda ich życie na co dzień w tej wymarzonej krainie,”.
Autorka opisuje potem barwnie losy niektórych swych uczniów i dochodzi do niewesołych wniosków:
“Za parę lat dzieci z mojej klasy będą już dorosłe i w większości nie będą miały żadnego wykształcenia. Przybyły do Niemiec w wieku 11–12 lat, a to za późno, by nadrobić braki z matematyki, biologii, fizyki, angielskiego, historii i literatury. Nie będą mieć świadectwa ukończenia szkoły podstawowej, nie będą mogły pójść do szkoły średniej, nie będą mogły uczyć się zawodu razem z niemieckimi rówieśnikami. Większość skończy przygodę z edukacją w wieku około 16 lat na jakichś kursach. Będą znać niemiecki i mieć dwie ręce do kiepsko płatnej pracy. Czy będą mimo to szczęśliwe, czy ktoś się zradykalizuje z rozczarowania? Nie wiem”.
I na koniec:
“Czy pomogłabym tym osobom, które poznałam przez te lata? Tak. Czy Europa może przegrać? Może. Co wtedy zrobią Niemcy i Francuzi? Zaadaptują się do nowej sytuacji i ograniczą straty. Co zrobią Polacy? Przegrane powstanie w obronie religii, której wersja nikogo na świecie już od lat nie interesuje? Statek wypłynął już z portu, jest przepełniony.”.
No tak, pani Urszula Ptak jest niewątpliwie lewaczką, ale nie jest “postępaczką”. Potrafi opisać swe doświadczenia, przemyśleć je i wysnuć z nich sensowne wnioski. Jeszcze bardziej widać to w jej następnym tekście – tym, który chwalił Gursztyn. To krótki opis inwazji imigrantów na Niemcy w latach 2015 – 2016 i ewolucji postaw Niemców – od początkowego entuzjazmu do obecnych: strachu, niechęci oraz wrogości. Urszula Ptak pisze:
“Wygląda jednak na to, że Angela Merkel zostawi za sobą zgliszcza społeczeństwa, które wydawało się mieć wysokie poczucie własnej wartości i niewiarygodnie stabilną scenę polityczną. Być może owa stabilność była gwarantowana przez aliantów, a dzisiejsze Niemcy, istniejące tak naprawdę od 1990 roku, wcale tak stabilne nie są. (…)
Mediom wydawało się jeszcze wtedy, że kształtują opinię społeczną. Cztery dni po zamieszkach [w Kolonii] prasa, telewizja, radio milczały jak zaczarowane. Szukałam teraz, w 2018 roku, tekstów, by odnaleźć jakiś ślad refleksji, dlaczego tak się stało. Ciekawą samokrytykę czytam w Zeit Online, to tekst Fabiana Klaska z grudnia 2017, który analizował całą tę sytuację przez wiele miesięcy. Doszedł do prostego wniosku: bano się napisać prawdę. (…)
Żadna przestrzeń nie pozostaje pusta, tym razem na miejsce opuszczone przez tradycyjne media wlał się przekaz z Facebooka, Twittera, YouTube’a i innych mediów społecznościowych. Wszędzie publikowano zdjęcia, filmiki, dziewczyny pisały, mówiły, co im się przytrafiło. Nikt tego nie segregował, nikt nie przesiewał, nikt nie kontrolował strumienia.
W Dreźnie i w Lipsku tysiące ludzi wyszły na ulice z hasłem „Prasa kłamie”.(…)
Nikt nie chce pracować w szkołach gdzie 93–97% dzieci pochodzi z rodzin imigrantów, głownie tureckich lub arabskich. Nikt też o tym nie mówi głośno, bo „takich rzeczy się nie mówi”. Mówi się „zdrowa mieszanka” albo „kolorowa mieszanka”. W takich szkołach nauczyciel jest często jedyną osobą, z którą dzieci mówią po niemiecku. Zamiast prowadzić normalne zajęcia trzeba cały czas prowadzić zajęcia wyrównawcze, bo połowa klasy w ogóle nie rozumie, co mówi nauczyciel. (…)
Otwarcie przez Niemcy granic w 2015 roku bez cienia wątpliwości zmieniło Europę. Mamy młodego prawicowego premiera Austrii, nowego premiera Włoch i prawicowy rząd, dziwne koalicje w Skandynawii. Niektórzy mówią: „Wreszcie coś się dzieje”, a kolejni zapewniają, że to chwilowe zawirowania: „Jesteśmy stabilną demokracją, mamy stabilny system podziału władzy, silne instytucje, niezależne sądy i Niemcy się obronią przed populizmem, Europa się obroni”. Jeśli się nie obroni, to na końcu tej drogi jest strzelanie do przepełnionych łodzi.”.
Artykuł Urszuli Ptak wyraźnie pokazuje rozmiary katastrofy, do której doprowadziła polityka Angeli Merkel.
Dodaj komentarz