Zmarł Stephen Hawking, niepełnosprawny astrofizyk, który ostatnimi czasy opowiadał żałosne dyrdymały, jakoby ludzie musieli w ciągu 100 lat opuścić ziemię, gdyż grozi ludzkiej rasie wyginięcie. Szkoda, że nie nakreślił w jaki sposób ludzkość miałaby opuścić choćby orbitę ziemską, skoro przeszkadzają w tym tzw Pasy van Allena (mocne promieniowanie okołoziemskie) i gdzie się udać, gdyż w naszym Układzie Słonecznym żadna planeta nie nadaje się do zamieszkania. A może Hawking miał na myśli opuszczenie Ziemi nie w powłoce człowieczej tylko może w jakimś formacie duchowym co byłoby to oczywiście bardziej prawdopodobne? Tego się już nie dowiemy…
No cóż nie będę tak szczegółowo rozkminiał tematu, natomiast pan Hawking, jako kapelan projektantów Nowego Porządku Świata (NWO) był zwolennikiem tzw Rządu Światowego, czyli jakby tak kolokwialnie ująć był zwolennikiem powołania jednego kapo w tej globalnej, ludzkiej wiosce. Oczywiście kto kumaty to wie, że chodzi o pełną kontrolę nad ludzkością…
Dziś przeczytałem kuriozalny komentarz, jakoby cytuję: “z chwilą śmierci Stephena` Hawking`a – ludzkości od razu bardzo spadło IQ.”…zarżałem jak koń, ponieważ akurat mnie zaraz logicznie się skojarzyło, że pan Hawking jako zadeklarowany ateista w ramach swojego IQ niemal całe swoje życie snuł różnej maści teorie, które tak de facto były wyrażeniem na pewno jakiejś jego wiary w coś…przypomnę, że ateista w nic nie wierzy. Bardziej bym się skłonił, do stwierdzenia, że był dosyć kreatywnym baśniopisarzem, który miał dosyć sprawny umysł, aby snuć wiele wątków, które jednak sprowadzały się do poznania sensu istnienia jednostki ludzkiej ale niestety tylko w jej materialnym wymiarze. Ale żeby od razu sprowadzać śmierć Hawkinga do obniżenia IQ ludzkości…no dosyć zabawna ekwilibrystyka :) Tak w zasadzie pan Hawking przez pryzmat swojego cielesnego cierpienia zawężał swoje pole tylko do materii, a teoria podróży w czasie, czy odwiedzin kosmitów pomagała mu w tworzeniu swoistej religii, która jak mawiał “klasyk” jest “opiumem dla ludu”. Nie dziwie się wcale, że w związku z powyższym dziś tak wiele światowych, medialnych płaczek opłakuje śmierć “najwybitniejszego umysłu”…to w zasadzie już od dawna wpisuje się w ogólnoświatowy trend wszczepiania tybylcom, czyli mieszkańcom Ziemi umysłowego matrixa. Trend ten jest prosty w swojej logice…jak mainstream płacze, to znaczy, że odszedł ktoś “ważny”…tak zakodowane mają mieć w umysłach mentalni niewolnicy.
Hawking poszukiwał, poszukiwał w najodleglejszych zakątkach galaktyki sensu ludzkiego istnienia…nie przyszło mu do głowy, że nie trzeba wcale udawać się do jednej z najodleglejszych galaktyk Wszechświata, Uranii, aby odkryć sens swojego istnienia…wielu sławnych ludzi odkrywało to na Ziemi…no ale naukowy świat i w ogóle “ten świat” takich nie opłakuje, a wręcz woli o nich milczeć…
Ale najciekawsze jest to, że facet, który deklarował się jako ateista potwierdził naukowo, że nie ma czegoś takiego jak ateizm. No i to jest najfajniejsze…ateistyczne samozaoranie…
Ps: Światowi ateiści pewnie będą mówić, aby “ziemia mu lekką była”…ja jako chrześcijanin polecam go Bożemu Miłosierdziu…
IQ to może spadło, bo Hawking miał chyba wysokie, ale z pewnością mądrość wzrosła.
Słuchałem niedawno rekolekcji (nie pamiętam, czyje to były) i ksiądz powiedział ważną rzecz, że dla naszego zbawienia nie jest ważna siła, jaką dysponujemy (tutaj IQ) tylko kierunek jej działania (ku Bogu). Ten kierunek u Hawkinga był fatalny.
Straszliwy bełkot ! Samozaoranie autora …
Proponuje zajęcie się innymi rzeczami niż śmierć S. Hawkinga , na przykład rąbaniem drewna ! Zajęcie idealnie pasujące pod względem wymaganej finezji , precyzji czy wysiłku intelektualnego dla autora artykułu .
Zgłaszam drobne poprawki do tekstu.
Pierwsza odnosi się do definicji ateizmu, jaką przyjmuje powyżej Trybeus.Zasadniczo nie jest to poprawka, ale objaśnienie, aby teza przedstawiona w tekście: “o nieistnieniu ateizmu” nie brzmiała kuriozalnie. Trybeus rozumie tu ateizm jako brak wiary w cokolwiek, a ściślej brak wiary o charakterze religijnym czy magicznym. Wiara standardowo rozumiana jest jako pewność, czy stanowczość przekonań, na których potwierdzenie dowodu nie mamy i czasem mieć w ogóle nie możemy. Oczywiście tak rozumianego ateizmu praktycznie nie ma, jeśli jest to zdarza się on niezwykle rzadko u największych cyników i zbrodniarzy. Natomiast ateizm rozumiany ściśle, jako brak wiary w Boga chrześcijańskiego, czy bogów innych religii oczywiście istnieje. Choć ateista w sensie braku chrześcijańskiej wiary wcale nie musi być ateistą w ramach innej religii, bo na przykład wierzy w Zeusa czy innego Manitou. Zawsze warto przedstawić w jakim sensie używamy terminu “ateista”, bo inaczej dochodzi do różnych nieporozumień.
Druga poprawka dotyczy słynnego cytatu z Marksa, w oryginale mamy “opium ludu” – lud sam sobie je wytwarza i aplikuje, a nie ktoś dla niego je tworzy i mu aplikuje.
Feuerbach pisał o istnieniu w duszy ludzkiej sektora religijnego, który domaga sie wypełnienia, chodzi tu głównie o nadzieje eschatologiczną, która ma zawsze charakter religijny, gdyż dotyczy tego jak człowiek tłumaczy sobie głębszy sens swojego życia w obliczu nieuchronnej śmierci.
Wysokie IQ w dziedzinie fizyki, jeszcze nie jest tożsame z madroscią. Jak pisał Paskal(który ma przecież wybitne zasługi w dziedzinie matematyki),to że ktoś potrafi coś dobrze policzyć, albo ma dobrą pamięć i wiele się naczytał różnych książek, jeszcze nie oznacza, że jest to człowiek mądry i autorytet we wszelkich dziedzinach. Nie znam dobrze dorobku Hawkinga, ale sądzę, że najbystrzejszy z naukowców to on nie był, może tylko najbardziej medialny i nikczemny politycznie.
za wiki:
Opium dla ludu – w kontekście mediów opiera się na głównym założeniu głoszącym, że media systematycznie zasypują ludzi szeroko rozumianą rozrywką, która zniekształca perspektywę poznawczą odbiorców, a zatem również ich trzeźwy osąd rzeczywistości. Francuski socjolog, Éric Maigret(fr.), postrzega media masowe poprzez ich funkcję rozrywkową, która prowadzi do stanu odprężenia i redukcjonistycznego postrzegania świata. Według niego mass media proponują prostotę w miejsce złożoności, stereotypy zamiast prawdy i dynamiki. W ten sposób pozwalają na ucieczkę od aktualnych problemów w świat utopii. U Marksa analogiczną rolę pełniła religia, zapewniając ludziom coś, dzięki czemu przestawali myśleć o sobie i swoich problemach, oddając się transcendentalnym rozważaniom[4].
https://pl.wikipedia.org/wiki/Opium_ludu
iq 160, przy czym trzeba pamietac/wiedziec ze roznica o jednostke jest logarytmiczzna tudziez wykladnicza. in. sl. jesli A ma iq 120 a B 121, to jest to przepasc intelektualna.
Madame, zgadzam się z Panią :-)
“Światopogląd marksistowski, utworzony z twierdzeń przyrodniczych, z niektórych poglą
dów filozoficznych Hegla, z teorii ekonomicznych Marksa, z argumentacji Feuerbacha przeciw religii, z nadziei eschatologicznych w temacie szczęścia, sprowadzanego do powodzenia ekonomicznego przyszłych pokoleń. Światopogląd ten, wciąż jeszcze aktualny, często przybiera nazwę światopoglądu naukowego, co ma oznaczać, że stanowiące go twierdzenia są wzięte z nauk przyrodniczych, z nauk filozoficznych, z nauk ekonomicznych, zsyntetyzowanych dążeniem do komunizmu w całościowy obraz nazywany materializmem dialektycznym i historycznym. Innym światopoglądom zarzuca się, i słusznie, nienaukowość, od której nie jest wolny także światopogląd marksistowski, gdyż przecież żadnego światopoglądu jako całości różnorodnych twierdzeń nie można naukowo uzasadnić. Właśnie nie ma metod, pozwalających argumentem z jednej nauki dowieść twierdzeń na wszystkie tematy. Nie ma więc światopoglądu naukowego. Może być tylko światopogląd rozumny”.
http://www.katedra.uksw.edu.pl/gogacz/ksiazki/wprowadzenie_do_etyki.pdf
Rąbanie drewna? Łod lat panie pole wynglym :)
dziękuję za poprawki…problem z ateizmem może też być kuriozalny, czyli wymijanie się teorii z praktyką…generalnie ludziska…(jakby tak kolokwialnie) przyjmują, że tzw ateizm to nie wierzenie w nic…a, to, że ktoś rozkminia, że może ateista to tam w coś wierzy, czy kiedyś tam wierzył a teraz nie… to mnie to w zasadzie…rybka :))
jeśli chodzi o “opium ludu”, czy dla ludu …tak, Marks z nienawiści do religii chrześcijańskiej stwierdził, że jest opiumem ludu…sam także stosował toż opium, tyle, że przeciwstawne…czyli niczym się nie wyróżniał, a być może sam warzył w swoim brudnym kotle trujące opium, ale tym razem dla ludu…
…pełna zgoda :))
Według mnie ateista nie tyle nie wierzy w Boga, co wierzy w nieistnienie Boga.
Wiem, że zalatuje to puryzmem językowym, ale pozwala odróżnić dwie bardzo różne postawy: ateizm i agnostycyzm.
Widać też jak na dłoni, że ateizm jest równie nie-naukowy jak wiara w osobowego Stwórcę wszystkiego, bo żadnego z tych przekonań nie da się udowodnić metodami naukowymi.
Czy możesz to rozwinąć? Nie słyszałem o tym, a chętnie się dowiem.
Hawkinga raczej znam z jego dorobku naukowego, teorii i hipotez dotyczących astrofizyki i kosmologii.
W kwestii definicyjnej:
Jeśli ktoś nie wierzy w Boga chrześcijańskiego tylko w Zeusa czy innego Manitou to nie jest ateistą tylko poganinem.
Bywają ludzie z IQ powyżej 200 …. więc z Hawkingiem bym nie przesadzał ..
Pascal ma zasługi nie tylko w dziedzinie matematyki ale i fizyki oraz filozofii. Hawking ani najbardziej medialny ani najbardziej politycznie nikczemny tez nie był. Niewątpliwie był w czołówce, ale do pierwszego miejsca mu daleko. Ale a propos rozumu to zawsze przypomina mi się cytat z Rz 1,28:
A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi.
bingo! :)))
O ile analiza mediów według wikipedii nie budzi mojego sprzeciwu. Wydaje się racjonalnym, że media nie lud sam wytwarza, ale ktoś aplikuje papkę medialną temu ludowi. O tyle, nie można powiedzieć, ze pogląd iż religia to “opium dla ludu” jest Marksowski. Marks był mądrzejszy od Marksistów, powtarzam W ORYGINALE u Marksa czytamy “religia to opium ludu”. Słówko “dla” zostało dodane przez marksistów. Ergo Marks nie był marksistą, co nie znaczy, że zawsze mądrze gadał. Natomiast religia, także w ujęcie Marksa jest czymś, co wypływa z ludzkiej duszy spontanicznie. To sam lud “produkuje” religię ze strachu przed życiem społecznym. Co do tego, że religia jest czymś co płynie z ludzkiej duszy, całkowita zgoda z Marksem, nie zgadzam sie jedynie co do jego interpretacji przyczyn istnienia religii i z jego przekonaniem, że owa potrzeba religijna kiedykolwiek zniknie, tak jak on sądził. Proszę mi zaufać, że “wikipedia” (w tym kontekscie) “bredzi”.
A ten komentarz, to nie wiem po co Pan wstawił. Co to ma do meritum sprawy? Już pisałam, że fakt posiadania wybitnych zdolności w dziedzinie matematyki, fizyki czy chemii lub posiadania nadzwyczajnej pamięci, albo bycia oczytanym w jakiejś dziedzinie nie jest równoznaczny z mądrością. Ktoś kto jest geniuszem matematycznym, może być kompletnym debilem jeśli chodzi o sprawy z matematyką niezwiązane. Nie ma tu sprzeczności. Nie oceniam dorobku naukowego Hawkinga, bo nie pamietam czy zasłużył sie czymś rzeczywiście wybitnym, natomiast wiem, że w sprawach religii był totalnym irracjonalistą i to wystarczy.
Co do tego, że nie był najbardziej medialny to się nie zgadzam. Każdy dzieciak oglądający kablówkę go zna. Uczniowie z podstawówki pytają mnie czy wiem, że zmarł Hawking, jakby straszna rzecz się stała. Natomiast pojęcia nie mają o polskich wybitnych naukowcach, którym Hawking do pięt nie dorastał.
Oczywistości Pan wypisuje. W naszym towarzystwie nie ma chyba osoby, która byłaby zidiociałym scjentystą, co to uważa, ze można dowieść naukowo nieistnienia chrześcijańskiego Boga. No, ale powiedzmy, że może powyższy tekst będzie czytał ktoś niedoinformowany, to może go oświeci. Choć z doświadczenia wiem, że poziom irracjonalnej wiary scjentysty jest tak niebotyczny, że żaden argument rozumu do niego nie dociera. Scjentysta to z definicji fanatyk religijny. Hawking należał do tego typu fanatyków i tego nie widział. Cóż oczekiwać od fanatyka? Trybeus,jak sądzę, miał na myśli to właśnie, że człowiek który w pewnych dziedzinach potrafi być racjonalny do bólu w innych traci piątą klepkę. Raz jeszcze wracamy do przemyśleń Pascala – to ze ktoś potrafi dodawać cyferki nie oznacza, ze nie jest fanatykiem i kretynem w codziennym życiu. Można mieć nie wiem jak wysokie IQ (testy te mierzą pewien tylko rodzaj umiejętności i wiedzy) i być w życiu debilem do równie wysokiej potęgi.
Każdy człowiek jest istotą emocjonalną i skończona, tak pod względem rozumności jak i fizycznego istnienia. Stad właśnie biorą się owe rozbieżności. Najsmutniejsze jest to, że ludzie tego nie widzą i z autorytetu w dziedzinie astrofizyki, robią też autorytet w sprawach moralności i religii, a to przecież zupełnie różne dziedziny ludzkiej aktywności. Jak ksiądz, o ile nie jest astrofizykiem, nie będzie autorytetem od astrofizyki, tak astrofizyk, nie jest autorytetem w kwestiach religii. Podstawowe pytanie co do Hawkinga brzmi jednak: czy, rzeczywiście był takim debilem by wierzyć w odwiedzających nas kosmitów, czy dostawał jedynie kasę za powtarzanie takich bzdur? A może jedno i drugie na raz.
Jest poganinem i ateistą w sensie chrześcijańskim, bo nie wierzy w Boga jedynego. Jedno nie wyklucza drugiego. Co wiecej, jeśli wierzy w Zeusa, to jest też politeistą, co również nie wyklucza powyższych epitetów. Pan sie odwołuje do jeszcze innej definicji ateizmu. Rozumianego jako niewiara w bóstwa, jakiekolwiek, a może tylko bóstwa człekokształtne. Tu Chińczycy wychodzą na ateistów, bo w bóstwa nie wierzą, wierzą natomiast w kult przodków. Właśnie dlatego napisałam swoje uwagi, są różne definicje ateizmu i każdą można z powodzeniem stosować, należy jedynie przedstawić rozmówcy w jakim sensie używamy tego słowa, wąskim czy szerokim. Bo często zdarzają się w dyskusji takie osoby jak Pan, które jak widać przyjmuje swoją definicję ateizmu, a wszystko inne uważa za błąd, po czym wdaje się w głupie pyskówki, że to albo tamto nie jest ateizm, bo on to definiuje inaczej, tymczasem definicji jest wiele. Każdy przyjmuje taką jaką uważa za najsłuszniejszą, a spory o to, która definicja lepsza są jałowe. Mnie zależy jedynie na jasności przedstawianych poglądów.
Przecież sam Pan rozkminia, że ten “Ateista” Hawking, to jednak w coś wierzył, wiec chyba nie taka dla Pana łybka jak Pan pisze, bo sam się Pan do tych rozkminiających przyłącza.
Czy Marks z nienawiści li tylko do religii chrześcijańskiej czy wszystkich tradycyjnych religii pisał czy nie, to już mało istotne jest. Istotne jest, że tu myśl prawdziwą przemycił, że religii nikt odgórnie nie produkuje, tak jak księża nie produkują chrześcijaństwa dla wiernych (tego Marks nie mówił, to mówili marksiści, ci rzeczywiście chrześcijaństwa nienawidzili i tak mówili, że ksiądz produkuje religię, aby omotać ciemną masę), tylko według Marksa i nie tylko niego, człowiek ma taką potrzebę i religia z niego samego wypływa.
Mieszanie Feuerbacha z marksizmem, to też oszustwo, to że marksiści, coś tam od niego wzięli i poprzekręcali, to już nie jest wina Feuerbacha. To o sektorze religijnym w duszy, który domaga się zawsze wypełnienia treścią i wskazanie, że jest nieusuwalny, to prawda. Nie wiem czemu wiec nie mielibyśmy cytować prawdziwych tez Feuerbacha. Jak pisał św. Augustyn: “gdziekolwiek znajdujemy prawdę, pochodzi ona od Boga”, jest niezależna od ludzkiego chciejstwa i upodobań.
Nie. Prosze przeczytac 2 kartki – str 8 i 9 z http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Czlowiek_w_Kulturze/Czlowiek_w_Kulturze-r1995-t4_5/Czlowiek_w_Kulturze-r1995-t4_5-s45-70/Czlowiek_w_Kulturze-r1995-t4_5-s45-70.pdf prostego tekstu. plus przypis 42 na str. 27.
faktycznie …rozkminiłem… :)))
Marks przemycił “myśl prawdziwą”?…Nie zgadzam się…sam Marks wytwarzał takie “opium ludu” (ok z oryginałem) i częstował nim hojnie ludzkość, dziś widzimy efekty, “opium Marksa” nie wytworzyli sobie ludzie samoistnie, to sam Marks uwarzył w swoim kotle to opium i szprycował ludzi…można tu śmiało mówić o “religii Marksa”, która absolutnie nie wypłynęła z samych późniejszych jego wyznawców…dlatego śmiało można mówić o “opiumie dla ludzi”, bo tak to niestety wyszło…
choćby to…cytuję Hawkinga…
“Kiedy już sformułujemy kompletną teorię, po jakimś czasie powinna ona być ogólnie zrozumiała dla każdego, a nie tylko dla garstki naukowców. Wtedy wszyscy będziemy mogli wziąć udział w dyskusji na temat tego, dlaczego istnieje wszechświat. Gdybyśmy znaleźli odpowiedź na to pytanie, byłby to ostateczny triumf ludzkiego rozumu, ponieważ wtedy poznalibyśmy umysł Boga.”
albo:
“Niemal wszystkie pierwiastki, z których jesteśmy zbudowani, ty i ja, zostały wyprodukowane wewnątrz gwiazd istniejących na długo przed powstaniem Ziemi. Mamy zatem prawo twierdzić, że wszyscy jesteśmy dziećmi gwiazd.”
Tu jest ciekawostka, facet, który w zasadzie ma tylko sprawny umysł, koncentruje się na logicznym założeniu składu ludzkiego ciała nagle formułuje tezę, że jesteśmy jako ludzie “czyimiś dziećmi”…oczywiście, jeśliby nie hołdował swojemu rozumowi pojąłby coś więcej…ale na tym etapie udowodnił naukowo, że ateizm nie istnieje
Nie zgadza się pan z tezą, że religia łagodzi metafizyczne cierpienie? Bo to dokładnie oznacza w powyższym sformułowaniu “opium”. Czy się Pan nie zgadza z tezą, że religia płynie spontanicznie z ludzkich dusz? Jeśli się Pan z tymi tezami nie zgadza, to musi pan podać kontrargumenty. Czy też podać alternatywne rozwiązanie. To, że komunizm i marksizm to świeckie religie, to zgoda. Marks był również człowiekiem i to, że w jego głowie pojawiła się taka śmieszna bo śmieszna, ale jednak, nadzieja eschatologiczna, że kiedyś społeczeństwo będzie wolne od ucisków społecznych (i religia w skutek tego po prostu zniknie, bo w jego mniemaniu zniknie jej przyczyna; a zarazem nie widział, że to, co wypisuje to tylko wyraz innej ale zasadniczo dosyć popularnej religijnej nadziei na realizację raju na ziem), to już inna sprawa. Marks nie pisał swoich tekstów z zamiarem stworzenia religii, w którą sam nie wierzył, a która miała na celu wyprowadzić ludzi na manowce, ale zwyczajnie, ta nadzieja, którą przejawiał trafiła w czucie religijne wielu ludzi. Nadal trafia, niestety. Tym nie mniej i Magdalenie Ś. zdarza się powiedzieć prawdę(przynajmniej raz jej się zdarzyło, odnotowałam taki fakt, choc nie pamiętam, co powiedziała), mam jej wtedy zaprzeczyć tylko dlatego, że jej nie lubię i najchętniej zepchnęłabym ją ze schodów? Przeczyc prawdzie to fanatyzm.
Pierwszy cytat rzeczywiście odnosi się do wiary religijnej. Stworzenie ogólnej teorii wszystkiego i to kompletnej, już dawno ludzie rozsądni odłożyli do lamusa. Wiara w to, że ludzie kiedyś, wszyscy jak leci będą tak inteligentni, że od śmieciarza do naukowca będą dyskutować o najtrudniejszych tematach też jest niczym nieuzasadniona. Ja nie wiem nawet na jakiej zasadzie działa radio czy mikrofalówka, że już o telefonie komórkowym czy komputerze nie wspomnę. Gdyby w Ziemie rąbnął ogromny meteor cofnęlibyśmy się szybko do epoki kamienia i wszystko trzeba by zaczynać od początku. Poza tym, jak powiadał Lem za Plotynem, nic głupszego nie może stworzyć nic mądrzejszego od siebie. Skończony człowiek nie może i nigdy nie pojmie nieskończoności. Im więcej wiemy, tym więcej nie wiemy.
Natomiast drugi cytat jest metaforyczny, więc nie jest tutaj żadnym dowodem religijności. To, ze składamy się z tych składników, które powstają w wyniku wybuchu gwiazd to fakt i nie należy się czepiać poetyckich sformułowań. Bo wychodzi się na ignoranta i głupka. To tak jak by zarzucać Mickiewiczowi, że wierzył, że naród Polski jest lawą.
PS To, co Pan przedstawia jako dowód naukowy nie jest żadnym naukowym dowodem. Dowody naukowe mamy w chemii, fizyce czy biologii i w niczym poza tym. To, co pan przedstawia to dowód empiryczny ze statystyki, statystycznie okazuje się, że nawet osoby, które twierdzą, że w nic nie wierzą, na ogół mają jakieś swoje religijne, choć świeckie wierzenia i nadzieje na sens swojego życia, który przekracza ich życie. Nie da się naukowo udowodnić, że nie ma osób, które rzeczywiście nie wierzą w nic poza własnym dobrobytem. Wszystko to sfera innej osoby czy cudzego ducha, do której nie mamy bezpośredniego dostępu, a jedynie wtórny poprzez obserwacje zachowań.
wpierw musimy rozróżnić kwestie, że religia a wiara nie jest tożsame…a jeśli chodzi o religie, to proszę sobie przeanalizować metodykę choćby w sektach. W sektach nigdy (!!!) sama sekta nie ma racji bytu bez tzw “guru”, który tworzy zręby założycielskie sekty..więc to nie jest tak, że religia wypływa spontanicznie z ludzkich dusz, (zawsze musi być lider)…i raczej ludzkie dusze są podatne na religie…dla człowieka rozumnego najważniejsze jest, aby nie dać się zwieść…
Proszę przeczytać, co napisałam o prawdziwych tezach Feuerbacha i do nich się odnieść. A nie wlepiać mi jakieś lektury. O kwestii: wiara-rozum juz wielu filozofów pisało i nie potrzebuję dodatkowych studiów w tym temacie. Nie to jest przedmiotem naszej dyskusji. Jeśli ma pan jakieś “ale” do moich wypowiedzi i chce Pan podać jakieś tezy czy kontrargumenty, to proszę to samemu napisać i ja się wtedy odniosę do Pana tez, a nie inaczej. Potrafi Pan sam za siebie mówić? Bo co niby miałabym z tym tekstem zrobić, skomentować, co o nim sądzę? A Pan by potem wlepił kolejny tekst w odpowiedzi. To cyrk jakiś, a nie dyskusja. NA żadnym seminarium filozoficznym uczestnicy dyskusji nie wymieniają się tekstami, zamiast samodzielnego przedstawiania argumentów. Jeśli juz to wszyscy dyskutują na temat jakiejś lektury. Przykro mi, ale w moim towarzystwie trzeba się nauczyć na pamięć pewnych tez i argumentów i przedstawiać je samemu.
Nie ma dowodu religijności, tylko wiary…że jako “dzieci gwiazd” powrócimy do tych gwiazd…ja tak pojmuję komentarz Hawkinga…dodam tylko, że wiara chrześcijańska zakłada, że “z prochu powstaliśmy i w proch się obrócimy”…więc Hawking nic tutaj nowego nie wymyślił, natomiast wyraził tym swoje pragnienie “powrotu”…to wszystko jest zawarte w naszej wierze chrześcijańskiej, katolickiej.
Oczywiście mogę się mylić co do interpretacji wypowiedzi Hawkinga, w zasadzie nie wiem, co w jego głowie drzemało…analizuję…
problem jest jeszcze jeden, choroba na która chorował Hawking objawia się w wieku około 40 lat…pacjent po diagnozie żyje 2,5 do 3 lat…Hawking dożył 76, w filmiku którego wkleję są dwa zdjęcia…mogę założyć tezę, że tzw Hawking był “projektem Hawking”, aby sączyć truciznę ateizmu do ludzkich umysłów…i to też traktuję jak “opium dla ludu”…te zdjęcia sa od 0:29 min…
Oczywiscie mozna odróżniać religie i wiarę, albo je utożsamiać, wszystko zależy od definicji. Religia to pewien system poglądów skupiony wokół nadziei eschatologicznej, że nie wszystek umrę. Wiara może być wtedy postrzegana także jako wierzenia magiczne, które nie są tożsame z religijnymi. W religii się prosi, i kłania przed czymś większym od nas,w magii się rozkazuje. Ale nie wiem po co pan o tym wspomina w tym miejscu, sadzę, że mówiąc o Hawkingu miał pan na myśli wierzenia religijne, a nie magiczne.
To, że istnieje naogół jakis lider w którego głowie rodzi się jakaś wyrazista idea, to nie znaczy, że wiara nie płynie spontanicznie z człowieka, z potrzeby jego duszy. Jezus też był liderem, czy w związku z tym wyprodukował religię, aby się bawić ciemniakami? Nie, religia rodzi się zawsze we wspólnocie, zawsze ma jakieś inspiracje i jeśli ktoś wierzy, to dlatego, że jego dusza domaga się wiary, wypełnienia pewnej pustki, której zwierzęta jako istoty nierozumne nie mają. Tylko człowiek jest istotą religijną. Jego potrzeba nie jest sztucznie wygenerowana, ale autentyczna, z jego natury płynie. “Człowiek jest religijny bo jest człowiekiem”. Boecjusz. Błędnym jest założenie, że religie tworzą cwaniacy, którzy sami nie wierzą w to, co zmyślili, choć zdarzają się tacy, co nie wierząc w coś starają się wykorzystać wiarę innych.
To o “powrocie do gwiazd” nie jest kwestia wiary tylko faktu, podanego w poetyckiej formie, równie dobrze Hawking mógłby powiedzieć, że jesteśmy odpadkami po gwiazdach.Zresztą to nie on pierwszy, jak sądzę sformułował to powiedzenie, ze z gwiezdnego pyłu żeśmy zbudowani. To nic innego niz powiedzenie: “Z prochu powstałeś w proch sie obrócisz”, jak sam pan z resztą zauważył, ale nie powiedziałby Pan o autorze tych słów, że przejawia jakąś wiarę, to jest stwierdzenie faktu. Nie zaobserwował Pan, że kosci obracają sie w pył? To, co jest przedmiotem wiedzy nie jest przedmiotem wiary.
Myśle sobie teraz, że człowiek tak zmaltretowany przez los, nie mógł byc jednak kimś kto nie wierzy w to, co gada. Głupi nieszczęśnik i tyle. Czy wyraził tym samym cheć powrotu? To chyba daleko posunieta nadinterpretacja. Tego nie można wnioskować z wypowiedzi o gwiezdnym pyle. A czy chciał powrócić czy nie, to nie wiem. NA pewno był wykorzystywany w roli autorytetu religijnego na licencji naukowca.
PS Nie każdy ateizm jest trucizną, buddysci to ateiści, a religię swoją mają i moralnie trzymają się całkiem nieźle, istnieją natomiast teizmy w ramach chrześcijaństwa, które są znacznie gorsze, bo opanowane chorobą chęci naprawiania świata, patrz współczesny protestantyzm, że już o politeizmach nie wspomnę. Nie twierdzę tym samym, że polecałabym wszystkim ateizm w takiej lub innej formie. Najlepsze jest chrześcijaństwo w swojej tradycyjnej doktrynie.
nie wiem co pani wie o chrzescijanstwie. ale pragne powiadomic ze tutaj sie rozkazuje.
no i?
jest to nie definitywnie ale wprost ontycznie innego, z tym prochem i pylem i gwiazdami.
jest mi przykro ze nie chce sie pani wskupic na dowolnym akcie strzelistym przez dni powidzmy siedem natomiast traci pani czas na studia tego co ktos powiedzial.
sory za greke ale stukalem z fona. nie;)
ech.m…
btw, te linije nadal zachodza.
i co do zasady, prosze sprobowac nie smarowac kanapek maslem i nutella. nawet rownoczenie.
takie male wyzwanie :)
Wierni rozkazują Bogu w chrześcijaństwie? Nie wiem jakie chrześcijaństwo Pan wyznaje, ale chyba nie tradycyjne.
No to teraz Pan pojechał z tą nutellą i masłem. Nawet jednocześnie Pan powiada? No to faktycznie wyzwanie XD
pardon?;)
https://m.youtube.com/watch?v=5RM2L8u5JrE
skoro pani zyczy sobie przebywac w osobiscie wlasnym piekle, nie umiem byc az takim potworem, by Jej zyczyc spelnienia – z serca.
z Pani wypowiedzi wynika [mi] ta jednoczesnoc tudziez wrecz tozsamosc.
hm… no ale ch. tam przeciez moge sie mylic a pani nie jest taka zolza by sie natychmiast obrazac. tak/nie/no, byc moze/a w nosie/sporo zycia:)))
nie bede tu juz nic wiecej pisac.
raz ze nie umiem,
dwa ze kazdy tzw wlasne zdanie wiec g. go drugi czlowiek obchodzi,
trzy, ze znow mi sie te pola pojawiaja.
do uslyszeni w przyszlosci.
pozdrawiam w codziennej modlitwie kazda duszyczke serdecznie!:)
sc!
pani asiu, proponuje nie mylic myslenia z rozeznaniem duchowym:) serdecznosci!