- Jest jeden Bóg.
- Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze.
- Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty.
- Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.
- Dusza ludzka jest nieśmiertelna.
- Łaska Boska jest do zbawienia koniecznie potrzebna.
Dziesięcioro Bożych Przykazań
- Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.
- Nie będziesz wymawiał Imienia Pana Boga twego nadaremno.
- Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
- Czcij Ojca twego i Matkę twoją.
- Nie zabijaj.
- Nie cudzołóż.
- Nie kradnij.
- Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
- Nie pożądaj żony bliźniego swego.
- Nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego swego.
Siedem grzechów głównych
- Pycha.
- Chciwość.
- Nieczystość.
- Zazdrość.
- Nieumiarkowanie.
- Gniew.
- Lenistwo.
Uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała
- Grzeszących upominać.
- Nieumiejętnych pouczać.
- Wątpiącym dobrze radzić.
- Strapionych pocieszać.
- Krzywdy cierpliwie znosić.
- Urazy chętnie darować.
- Modlić się za żywych i umarłych.
- Głodnych nakarmić.
- Spragnionych napoić.
- Nagich przyodziać.
- Podróżnych w dom przyjąć.
- Więźniów pocieszać.
- Chorych nawiedzać.
- Umarłych pogrzebać.
Czy My naprawdę chcemy Boga? Tego Boga?
Niektórzy-świadomi chcą właśnie tego Boga. Do innych polski kościół powinien wysłać setki duszpasterzy – nie tylko do narodowców, ale także do innych środowisk.
BTW. liczyłem na pana głos – tutaj, tym bardziej, że jeden z wierszy jest sygnowany przez Nieznanego Poetę… byłem ciekaw pana zdania o zamieszczonych utworach.
Dobre pytanie. Żeby na nie odpowiedzieć, trzeba doprecyzować, kim jesteśmy “My”. My w znaczeniu ci, którzy chcą Boga, to tak – chcemy Boga. My w znaczeniu Polacy, a nawet Polacy, nazywający siebie katolikami – to już różnie, niektórzy chcą, a inni nie chcą. Zeszłoroczna Intronizacja – Jubileuszowy Akt Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana – pokazała, że Rząd z Panią Premier na czele nie chciał nazwać Chrystusa Królem i Panem, nie chciał uznać Jego władzy, ani Jego prawa nad sobą. Prezydent z biskupami nazwali wprawdzie Chrystusa Królem i Panem, ale nie chcieli potem i nie chcą uznać Jego władzy, czyli Go de facto nie chcą, co przypomina zachowanie Żydów dwa tysiące lat temu, kiedy najpierw nazwali Chrystusa królem i witali palmami, a potem wyparli się Go i ukrzyżowali. Przyszłość rysuje się zatem dla nas nie do końca optymistycznie, musi przyjść kara i cierpienie, a potem, gdy Bóg będzie już jedyną nadzieją, postawieni pod ścianą uznamy bez zastrzeżeń Jego Królewską władzę nad nami. Wtedy wszyscy będziemy chcieli Boga i to będzie nowy czas, początek naszej potęgi.
Podobno sprawy w Polsce dzieją się na dwa sposoby: normalny i cudowny.
Normalne zdarzenia to takie, gdy przychodzi Matka Boska, Wszyscy Święci albo i nawet sam Pan Jezus i rozwiązuje problem.
Cudowne zdarzenia mają miejsce wtedy, kiedy Polacy biorą się do roboty.
Obawiam się, że zarówno hasło marszu niepodległości “My chcemy Boga”, jak również Intronizacja Jezusa to jest liczenie na to, że sprawy potoczą się “normalnym” trybem. Liczenie wielu, bo zapewne nie wszystkich.
Nie sądzę jednak, że obędzie się bez “cudu”.
Czy nie “normalnie” będzie wyglądał marsz niepodległości, czy na drugi dzień wielu spośród jego uczestników krzyczących może “My chcemy Boga” nie popędzi do sklepów, (a będzie to niedziela).
Czy w katolickim kraju, w kraju, którego mieszkańcy chcą Boga, Tego Boga jak w wierszu powyżej, potrzebny byłby ustawowy zakaz handlu w niedzielę.
Czy nie jest raczej tak: “My chcemy Boga”, ale nikt nam nie zabroni robić zakupów w niedzielę.
To poniekąd prawda, bo w katolickim kraju nikt nie musiałby tego zabraniać, każdy (no prawie każdy) stosowałby niepisane prawo: “Jestem katolikiem nie kupuję w niedzielę”, “Jestem katolikiem nie sprzedają w niedzielę”.
Czy pojawią się na marszu takie, lub podobne hasła?
(oczywiście niedziela jest tylko przykładem, takich “Ja chcę Boga, ale…” znalazłoby się wiele)
Czy wszystko co możemy to liczenie na “normalny” bieg spraw, czy też naród polski jest w stanie uczynić “cud”?
Na pewno Boga nie chce Pan Pieronek, który dzisiaj w rozmowie ze Stokrotką powiedział, iż akt samospalenia pod PKiN był aktem… wielkiej odwagi.
Świat się kończy, jeśli duchowny mówi to bez takiej żenady. Nawet lewakom te słowa ciężko przechodziły przez gardło i nieco się krępowali w ostatnich audycjach na ten temat.
Nie należy wierzyć we wszystkie plotki ;-)
Prawdziwa normalność to świętość, współpraca z Łaską Bożą, czyli poddanie się władzy Chrystusa Króla i Jego Prawu, ufne oddanie się Bożej opiece i nasze czyny zgodne z Wolą Bożą, czyli także praca, w tym dźwiganie własnego krzyża (ora et labora). Tzw. “cuda” są zatem immanentnie wpisane w “normalność”.
To, że bp Pieronek głosi rzeczy sprzeczne z nauczaniem Kościoła i wiele jego działań szkodzi polskiemu narodowi, nie jest wystarczającym powodem, aby tytułować go “Pan” (zwłaszcza wielką literą), ponieważ pozostaje cały czas ważnie wyświęconym biskupem Kościoła katolickiego, więc prawidłowy tytuł brzmi “bp Pieronek”. To lewacy manifestując swoje stanowisko zwracają się do księży per pan, lecz katolicy zawsze per ksiądz/bp/abp.