Szanowni Państwo.
Od pewnego czasu czytam sobie z ciekawości fora internetowe dotyczące warunków pracy w firmach produkcyjnych z mojej okolicy. Kiedyś-bo poszukiwałem zatrudnienia. Teraz-z ciekawości, sprawdzając “co piszczy” w tych zakładach.
Muszę przyznać, że zapoznając się z “przeciętną” opinią “przeciętnego pracownika” na takich forach, można dojść do naprawdę przerażających wniosków. Co najbardziej wymowne, nie są to głosy odosobnione, lecz dotyczą dosłownie 100% firm, niezależnie od ich branży. Wpisy na forach również w 90% są skrajnie negatywne, zaś nieliczne neutralne lub pozytywne wyglądają na mocno spreparowane, tak jakby pisane przez kadrę kierowniczą, czyli te słynne “polaczki zawsze narzekają bo nie chce im się robić”. Jaka jest zatem ta przeciętna opinia Polaka o przeciętnym polskim zakładzie pracy? Mniej więcej taka:
“Nie polecam tutaj pracy nikomu, nawet największym wrogom. Poziom stresu niesamowity, szef i kierownicy to chamy, firma płaci najniższą krajową, każdy na każdego donosi, panuje straszliwy chaos na produkcji, mamy zbyt wygórowane normy, każą nam robić nadgodziny, przychodzić w soboty i niedziele, kodeks pracy jest tu fikcją, teraz jeszcze wzięli tych Ukraińców, którym płacą więcej, niż nam. Psychicznie już nie daję rady, najchętniej bym stąd prysnął, ale pracy nie zmienię bo mam tu rodzinę i kredyt do spłacenia. Ale jeśli ktoś się zastanawia- nie róbcie tego, szkoda zmarnowanego życia”.
Sądzę, że powyższe odczucia może mieć naprawdę spory odsetek polskich pracowników, jeśli w Internecie niemal wszystkie są w takim tonie. Jeśli tak rzeczywiście jest-mamy wtedy do czynienia z poważnym społecznym problemem dotyczącym naszych miejsc pracy.
Moje pytanie brzmi: czy również obserwujecie w swoich miejscach pracy podobne problemy? Czy też macie wrażenie, że coś tu jest nie tak?
______________________________________________________________________________________________________________
Grafika: Raport TNS Polska „W Mordorze na Domaniewskiej”
Pierwsza sprawa drogi Migorze to wpisy w intrenecie podziel przez 10.
Druga sprawa. Jest to trochę problem złożony bo w Polsce jeszcze pokutują sowieckie stosunki pracy. Niestety 45 PRL odcisnęło piętno na sposobie pracy i relacji międzyludzkich co często widać w firmach mających korzenie w PRL.
Trzecia sprawa: firmy produkcyjne. Niestety generalnie w Polsce produkuje się wyroby o niskiej wartości, gdzie zaroberk na pojedynczej sztuce jest niewielki i naradbia się to wydajnością. Niestety trzeba na to dyscypliny a uwierz mi ludzie produkcyjni bywają trudni w zarządzaniu i niestety jedyną metodą jest lekki opierpapier. Problem polega na tym, że nie czują zupełnie odpowiedzialności (bo wg. ich mniemania niska płaca zwalnia z tego) a to jest rzecz, którą się ma lub nie ma.
Co do organizacji – jest dużo w tym racji, niestety dobra organizacja nie leży w naszej naturze.
Są firmy gdzie jest luz,gdzie produkcja może iść na fajeczkę czy na kawę ale są firmy o dużej dyscyplinie. Tylko te drugie mają zazwyczaj dużą rotację.
Piszę z perspektywy Górnego Śląska i tu z pracą nie ma problemu. Nawet ludzi brakuje i za najniższą krajową to Ukraińcy nie chcą pracować. A jest ich tu trochę.
Powiem ci, że u mnie w firmie w branży motoryzacyjnej zwykły człowiek na produkcji po pół roku dostaje na rękę 2500 pln a jak przepracuje jedną sobotę to i lekko podejdzie po 3k PLN. To chyba nie są takie złe pieniądze ale za mniejsze nie znajdziesz ludzi.
Ja swoją pracę lubię i nie narzekam na atmosferę w niej. Podobnie i na kasę. Ale atmosferę to ja tworzę ;)
A ja zauważam trend skłócania środowisk pracowniczych ze środowiskami przedsiębiorców… tą metodą można wdrożyć np armię “sygnalistów”, czyli kapusiów, co to zasygnalizują, ze szef nie przyniósł herbaty i cukru na czas i nie wydał rękawiczek ochronnych na czas…korzysta zawsze na tym państwo, które okrada pracowników, to nie przedsiębiorca okrada, tylko państwo, przedsiębiorca ma koszt i taki wkalkulowuje w produkt finalny czy usługę, a lwią część od wypłaty inkasuje państwo…jestem za tym, aby każdy pracownik dostawał na rękę pensję brutto i niech się ubezpiecza na własną rękę…wtedy dotrze do niego jak opłaci pierwszą składkę i prawie połowę odda z tej pensji państwu…wtedy dotrze do czerepów kto kogo okrada…
tylko, że te opinie często są na temat polskich przedsiębiorców, jakoś mało kto użala się na prace w korporacyjnych łagrach z obcym kapitałem…ale tak to już jest, jak Polak Polakowi skacze do gardła, to dla obcych wtedy najlepsze żniwa…
Tyberus – tak, masz dużo w tym racji. Obciążenia pracodawcy są ogromne (minimalna płaca to tak defacto 2500 PLN, które trzeba wyłożyć co miesiąc zatrudniając kogoś). A gdzie swój ZUS, podatek i jakiś zarobek?
Inną sprawą jest to, że chamskie traktowanie pracowników nie opłaca się bo ludzie po prostu odchodzą. To nie są czasy 10 – 15 lat temu gdzie podaż pracy była niewielka a popyt duży.