Świąt u nas dostatek, także tych nowych, zaskakujących jak mroźny świt w dniu egzekucji popełnionej bez procesu i świadków historii, ale za to z publicznością mającą w momencie finałowym dość dobry widok na udekorowaną szubienicę.
Tak sobie myślę, że w dobie oszalałego “ekumenizmu”, nadchodzi powoli czas na jeszcze jedno otwarcie – na obchody w Kościele dni umiarkowanego satanizmu. Oczywiście, nie w celu gloryfikacji, ale właśnie w ramach dialogu i pokojowego współistnienia. Kierownicy projektu na pewno uczynią to z właściwym dystansem, aby zanadto się nie zbliżyć, lecz na tyle blisko by poczuć swąd siarki i gorąco buchające wprost ze źródła. Uzasadnieniem krótkim może być to, że wierzymy w tego samego Boga, a dłuższym, skierowanym do bardziej sceptycznych: nie wierzymy i nie musimy wierzyć wspólnie, bo przecież diabeł nie musi wierzyć, on o istnieniu Boga wie.
Wiem, że to absurd, ale przecież do takiego absurdu prowadzą nas zwolennicy dialogu ze wszystkimi “religiami” łącznie z tymi, które zaprzeczają boskości Chrystusa, wyznając kult diabła.
Nieco odmienną jest sprawa naszych braci odłączonych. Niedawno okazało się, że luterańsko-katolickie upamiętnienie reformacji w 2017 roku nie będzie świętowane, lecz wspominane.
(…) katolicy zapytali: Co my mamy świętować? Powołano więc specjalną komisję, której owocem był ważny dokument z 2013 roku zatytułowany „Od konfliktu do komunii”. Jego podtytuł jest znaczący: „Luterańsko-katolickie upamiętnienie reformacji w 2017 roku”. Będziemy więc wspominać wydarzenie bardzo ważne w historii Kościoła zachodniego, uznając z jednej strony ewangeliczne intuicje Lutra i innych reformatorów, a z drugiej – wszelkie aspekty negatywne, które pojawiły się w wyniku reformacji i kontrreformacji. Tytuł wyraźnie wskazuje, że nie będziemy niczego świętować, ale wspominać – po raz pierwszy wspólnie.
Po pięciuset latach rozdziału stajemy razem, ale jeszcze nie w jedności, uznając, co dobrego i złego się wydarzyło. /Frank Lemaitre OP wdrodze.pl/
Ciekaw jestem czy zmieszczą się w owych wspominkach (chyba tak, wszak chodzi o „wszelkie aspekty negatywne”) protestanckie grabieże i mordy, rozłam w Kościele, początek wojen religijnych, tak bardzo odmienna od katolickiej postawa masowego poparcia protestantów dla nazizmu (1), sekularyzacja, a także najświeższy implant: antykulturowy marksizm obecny w heretyckiej praktyce dnia codziennego u wielu protestanckich duchownych.
Osobiście nie mam chęci na negatywne wspominki, lecz niepokoi mnie istniejący już podział w Kościele katolickim, podział jeszcze płynny z ruchomą hierarchią, mocno chwiejącą się na dwie strony.
______________________________________________________________________________________________________________
- Jak protestanci wybrali Hitlera: W wyborach do Reichstagu w 1932 roku NSDAP uzyskała 37% głosów. W landach, w których dominowali katolicy, naziści ponieśli klęskę. Do krajowego zwycięstwa przyczyniła się za to żywa propaganda prowadzona przez niemieckie kościoły protestanckie…
Moim zdaniem trzeba dostrzegać dwa bardzo różne zjawiska, które nazywane są wspólnym mianem dialogu ekumenicznego.
Pierwsze z nich to dążenie do pokojowego współistnienia opartego na wzajemnym szacunku z zachowaniem różnic dogmatycznych, kulturowych i wszelkich innych, skupianie się na tym, co łączy zamiast na tym co dzieli; dialog jako alternatywa dla wrogości.
Drugie to dążenie do pojednania za wszelką cenę, a przede wszystkim – za cenę prawdy.
Niestety wygląda na to, że pod pozorem realizacji pierwszej z tych idei w rzeczywistości wielu hierarchów Kościoła dopuszcza uprawianie dialogu w duchu drugiej z opisanych postaw (vide uciszanie Ks. Guza i wiele przemilczeń w opisywaniu postaci Lutra oraz historii reformacji).
Uważam, że trzeba jednak przeciwstawiać się fałszującemu rzeczywistość zlewaniu tych idei w jedno. Należy odrzucać to co złe – i tylko to, a przyjmować to, co dobre.
Zwolennicy dialogu to uczniowie Chrystusa, który zwracał się do pogan i grzeszników, wysłuchiwał ich i pouczał. To nie z nimi jest problem, ale z udającymi tych pierwszych rzecznikami pojednania opartego na półprawdach i przemilczeniach.
Chrystus chciał abyśmy stanowili jedno, a także, aby jego uczniów poznawano po tym jak się wzajemnie miłują. Nie osiągniemy tego w duchu ekumenizmu, lecz na gruncie Ewangelii przekazywanej przez Kościół katolicki. Przed złudzeniem związanym z ekumenizmem przestrzegała encyklika ENCYKLIKA MORTALIUM ANIMOS
Dialog jest jałowy, w momencie, gdy jedna ze stron bazuje na fałszywych przesłankach, albo nie ma dobrej woli. Natomiast możliwa jest miłość z pomocą Ducha Święta wzmacniająca ewangelizację.
Zabawnym jest to, że użyliśmy tego samego sformułowania: “pokojowego współistnienia” – w pewnym sensie w tym samym kontekście, z tą różnicą, że ja nie łapię się na takie uzasadnienia “wspólnej szczęśliwości”.
A jaki jest duch ekumenizmu? Jest w ogóle coś takiego – niezależnego od postaw konkretnych ludzi?
Nie łapiesz się na “pokojowe współistnienie”, bo to dla Ciebie abstrakcja. Dla ludzi mieszkających w Libanie, Syrii czy w Indiach to czasem sprawa życia lub śmierci. Nic zabawnego.
Masz rację. Tam jest to niezbędne, ale nie ma nic wspólnego z ekumenizmem.
W ekumenizmie tego typu sformułowanie to gadzi język, próbujący zwodzić, rozwadniać, budować fałszywą jedność za cenę prawdy w oparciu o krótkotrwałe wrażenie postępu w zjednoczeniu, a zjednoczenia w prawdzie nie ma. Jest jedynie wzrost tolerancji na herezję. Jeżeli się pojawi jedność to tylko za sprawą Chrystusa, naszego naśladownictwa- miłości względem bliźniego i dzięki Duchowi Świętemu. To będzie owocować powrotem heretyków na łono Kościoła, bo nowego zjednoczonego Kościoła nie stworzymy, a za takim właśnie “kościołem otwartym” – nowym i zjednoczonym opowiada się prof. Diabelski
Właśnie się zorientowałem, że pan Chojecki mnie zbanował na TT. Tak wygląda dialog w wykonaniu protestanta, a poniżej- tak wygląda jego przekaz:
Chojecki “rozsierdziłsia” :D…pewnie po Mariankowych ekscesach
Zapinio: mnie jest coraz bliżej do poglądów pastora Chojeckiego i Mariana Kowalskiego. To chyba jedyni ludzie , którzy szczerze i otwarcie nazywają zło złem, a dobro dobrem.
Zapinio: Każdy sobie może codziennie o 13:00. idzpodprad.tv/ Albo audycje z każdego dnia w postaci archiwum w kanale youtube:youtube.com/user/idzpodprad
Poruszyciel do Zapinio: Udowadniam cytatami z heretyka Chojeckiego, że Zapinio pisze kompletne brednie, zaliczając tego pastorka-manipulatorka do jedynych ludzi nazywających zło złem i dobro dobrem.
Poruszyciel do Asadowa: Portal miał zadeklarowany profil katolicko-narodowy. Zapinio stręczy tutaj bluźnierczą i heretycką telewizję, która jawnie walczy z Kosciołem katolickim, a Tobie to nie przeszkadza. Zapinio o polskich narodowcach odwołujących się do myśli Dmowskiego mówi pogardliwie „narodofcuf z paleoendokomuny”. Zatem uderza w dwa filary ideowe tego portalu: katolicyzm i myśl narodową.
Asadow do Zapinio: Panie Zapinio, podobno uderza Pan w filary naszego portalu: katolicyzm i myśl narodową. Czy to prawda? Nie wiem, czy to przez Pana, ale w trzecim filarze „Ekspedyta” – macierzy dyskowej serwera, coraz częściej zdarzają się jakieś awarie i baza nam się uszkadza.
Poruszyciel do Asadowa: Mówimy o promowanym przez Zapinia pastorze Chojeckim, który głosi, że „katolicyzm to zguba Polaków”. Twój sarkazm i niesmaczne żarty tworzą szkodliwy precedens dla katolicko-narodowego portalu
Asadow: Czy Poruszyciel może dostarczyć jakieś dowody na poparcie tej tezy? Z góry dziękuję.
Dowody same wskakują do ręki:
Nie ma za co :-)
:D…..na szczęście braciszek Pepinio z tego co widzę opuścił klasztorne mury wraz ze swoimi herezjami…społeczność klasztorna mizerna bo mizerna odetchnęła z ulgą :D…
a dziś cytacik od braciszka Roostera dla przewielebnego Opata:
Tak, miałeś rację. Muszę przyznać, że sekta Chojeckiego to trujące drzewo, gnijące od korzenia.
Jeszcze raz dziękuję.